|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#5381
|
||||
|
||||
Po co słuchać muzyki poważnej? O co tam właściwie chodzi?
To tak mówią i ci,którzy nie mają bladego pojęcia o rzeczy. Tak pomyślałam gdy przeczytałam powyżej napisany post Estelli o byłej sąsiadce. Dziś napadało wreszcie deszczu i trawnik jest mokry. Mój kocurek ma długą sierść i to latem nie jest łatwe dla niego i dla mnie. Czesanie od niedawna weszło do moich obowiązków,odkąd jemu to się spodobało.A dokładnie od czasu, gdy kupiłam grzebień z metalowymi, poruszającymi się zębami, do czesania długowłosych psów . Ale nie o to chodzi,jak często powtarza moja teściowa. Widziałam dziś rano jak kocurek tarza się po mokrej trawie i w ten sposób czyści sobie futro. Był bardzo zadowolony. Jest u nas 8 rok i pierwszy raz to zobaczyłam. Fajnie. |
#5382
|
||||
|
||||
Estello ja odpisałam tylko z powodu podkreślenia bezsensowności zarzutów spowodowanych zresztą brakiem wiedzy i jakichś mitów krążących wśród ludzi. Dwie osoby tylko miały straty ponoć czynione przez kotkę, a to listek na kwiatku był opuszczony zbyt mocno, a to wspominane już podkopane drzewo. Na innych działkach Dusia szkód nie czyniła, a przebywała na nich dłużej, ponieważ tam ludzie pojawiali się dopiero wieczorem. Teraz już zresztą kotka jest uznana za pożyteczną istotę. Jedni zobaczyli jak ona złowiła mysz tuż koło domku, więc uzyskała prawo polowań, a wiadomo jak polowanie to i trawka może zostać przygnieciona. Druga pani po informacji, że tylko kocur z jądrami znaczy śmierdząco teren i paru kolacyjkach z nami i napojem wyskokowym nawet próbuje Dusieńkę skłonić do odwiedzania jej w domu.
Elizko długa sierść chłodzi. Ona nie pozwala dotrzeć do skóry promieniom słonecznym. Gorzej mają latem te koty o krótkim włosie. |
#5383
|
||||
|
||||
Ciekawe, kiedy się zorientuje,
że schowałam "myszkę" Serdeczności dla miłośników kotów |
#5384
|
||||
|
||||
Właśnie widać ,że się zastanawia gdzież ona jest.
___________________________ Polecam namiot dla kotów. To ze sklepu tzw.po 4 zł. składany,płócienny worek na bieliznę.Koty go uwielbiają |
#5385
|
||||
|
||||
Świetny pomysł, Elizko! Będę szukać.
Wprawdzie potrzebowałabym sztuk 3, ale to i tak koszt żaden wobec propozycji cenowych dla domków (namiotów) w sklepach zoologicznych. |
#5386
|
||||
|
||||
Gabi koteczka przeurocza.
Elizko jutro zaczynam poszukiwania. Wyjeżdżamy na działkę. Dusia będzie miała miesiąc szczęścia. Mamrocio i tak pogrymasi, ale pospaceruje i może schudnie. Mina Mamrotka po pierwszym wejściu do nowego domku. |
#5387
|
||||
|
||||
Cytat:
jak była maluszkiem, teraz zdecydowanie preferuje inne klimaty. Halinko, w imieniu kocicy , dziękujemy |
#5388
|
||||
|
||||
Ciekawe dlaczego koty lubią laptopy, komputery,radio,gdy tylko da się na nim leżeć?
Czy tylko chodzi o ciepełko? Nasze namioty mają już ze trzy sezony-deszcz je pierze,a słoneczko suszy. Chińskie sklepy może jeszcze je mają. Na allegro wcale nie widzę tak tanio,jak je kupowałam. Są podobne, ale o wiele droższe - polskie,a nie azjatyckie. Wesołych wakacji kociaki. |
#5389
|
||||
|
||||
Umarłam z dziesięć razy. Przez latawicę. Pilnujemy nocnego pobytu kotów w domu i nigdy nie idziemy spać jak ich nie ma. Mamrocia to się zawsze złowi. On nie wyjdzie poza działkę, ponieważ nie jest w stanie przeskoczyć ogrodzenia, ale Dusia ptak nie kot na nasze nieszczęście i z nią kłopot. Z powodu upałów pozwalaliśmy kotom na nocne harce. Cały dzień chroniły się przed słońcem to niech sobie wieczorem ruchu użyją. Mamrocio koło domu sobie spacerował, kocica gdzieś w świecie, ale po jedenastej przychodziła na jedzonko i my wtedy drzwi na klucz i spać. Wczoraj było tak samo, ale wstając rano nie usłyszałam jękliwego miaukotu proszącego o otworzenie drzwi tylko tupot mamrociowych nóżek. Obleciałam mieszkanie. Tylko jeden kot, gdzie Dusia? Działkę sprawdziłam i nic. Nogi miękkie, w brzuchu zgrzyty, oczy zalane wodą. Skurczyłam się, zmalałam , ale latam, szukam, wołam. W wyobraźni widzę uwięzioną gdzieś kruszynkę, pogryzioną przez cokolwiek, czekającą na ratunek. A ja mało odpowiedzialna osoba dopuściłam do tragedii. Po czterech godzinach, gdy chlipiąc mówiłam do siebie - Nie ma Dusi. Ujrzałam ją spokojnie jedzącą z miseczki chrupki. Odmłodniałam. Jak wyszła w nocy? Jedyna możliwość to przeciśnięcie się przez uchylone okno.
Dusia na trawce. |
#5390
|
||||
|
||||
Ach, zrelaksowana, szczęśliwa Dusia
Bronczyk, umierałabym z pewnością tak jak Ty... jak dzialkowe koty nie przyjdą ze 2-3 dni, to jestem pełna niepokoju... |
#5391
|
||||
|
||||
Ja wczorajszego wieczora przeżywałam podobne męki.
Nie pozwalam moim kotom, by po 20 harcowały jeszcze na dworze. Bo za chwilę zrobi się ciemno i gdzie ja dojrzę moich przycupniętych gdzieś pod krzaczkiem? Wczoraj Kajusia przyszła do domu jeść po 19,oo, zamknęłam więc od razu mieszkanie, a sama zeszłam do ogrodu po oba kocurki. Chodzę pobrzękując cicho pękiem kluczy i koty zazwyczaj zjawiają się bez zwłoki . Czarnego Bratka wzięłam na ręce od razu, a kiedy za chwilę podbiegł do mnie Antoś, to i jego dołożyłam sobie na ręce. Na swoją zgubę! Oba słodkie ciężary niosę opowiadając im, co też smacznego w miseczkach czeka. Jesteśmy już na schodach do mieszkania, mamy 2 metry do drzwi, kiedy nadjechała na podwórko córka sąsiadów wracająca z wakacji. Pierwszy Bratek w panice wyrwał się z moich ramion robiąc karkołomny skok na podest. A zaraz za nim Antoś. Chciałam, czy nie, musiałam raz jeszcze iść zwołać kocurki. Antoś siedział cichutko za płotem u sąsiadów. Poprzymilałam się do niego i mały przyszedł do moich rąk więc zaniosłam go do góry. Natomiast Bratusia nigdzie nie ma. Obeszłam cały teren, wołałam, dzwoniłam kluczami i nic! Zaglądałam pod wszystkie krzaczki u siebie i u sąsiadów. Nie ma kota! Nie wiem, gdzie panika go pognała, na jakim obcym terenie jest teraz zagubiony. Sąsiedzi widzieli kierunek, w którym pędził. Obeszłam ten kierunek tak daleko, jak nigdy żadne z moich kotów się nie zapuszczało. I nic! Inna sąsiadka podpowiedziała, żebym otworzyła strych, a tam okno na daszki. Moje koty lubią z tych daszków wskakiwać na strych i na nim sobie buszować. Tak właśnie zrobiłam i tu odniosłam sukces, bo po chwili, kiedy z tego strychowego okna wołałam mojego kotusia, to mi się pokazał z zadartym ogonkiem Pobiegłam do niego na dół, a że on w tym samym czasie wskoczył z daszków na strych, tośmy się minęli. Wróciłam na górę,a tam mój kotuś z rezerwą wielką (dlaczego?) podszedł do mnie, dał się wziąć na ręce i już, już mieliśmy wejść do mieszkania, kiedy dobiegła nas z dołu głośna rozmowa i Bratek znowu mi uciekł (uprzednio podrapawszy mnie dotkliwie). Siąść i płakać. A na dworze już ciemno! Żeby to był Antoś, czy Kaja, to bym się nie martwiła tak bardzo, że noc spędzą na dworze. Ale to lękliwy Bratuś! Jego muszę odnależć! Postanowiłam usiąść w ogrodzie, bo tam koty często mnie widziały. Było już około 21, komary zaczęły mnie ciąć. Pobrzękiwałam kluczami, rozmawiałam sama z sobą na głos, bo na dżwięk mojego głosu też mają zwyczaj pokazywać mi się. I wtedy go zobaczyłam Siedział skulony w grządce fasoli. Nie patrząc na niego poszłam obok coś tam skubiąc po drodze. Przycupnęłam 40 cm obok i zaczęłam nie patrząc na niego zagadywać: a co tu robisz Bratusiu, nie jesteś zmęczony? Podszedł do mnie bliżej. Powolutku sięgnęłam do jego łebka i podrapałam za uszkiem. Nie wycofał się, a zaczął mruczeć Wzięłam go na ręce, on wtulił łepek w moją pachę, dodatkowo dłonią zasłoniłam jego uszka i tak powoli zaniosłam go do domu. Po drodze, kiedy coś stuknęło, czułam mięśnie naprężające się do ucieczki, pomiaukiwał też wystraszony, ale to trzecie już podejście zakończyło się nareszcie sukcesem Nie chciałabym tego drugi raz przeżywać! Bratek na pewno też! Długi ten post, ale musiałam się wyżalić, a komu, jak nie wam... |
#5392
|
||||
|
||||
To się nastrachałaś Estello, ale musisz być przygotowana, że takie sytuacje będą się powtarzać, oby nie za często.
Powiem Ci, że pięknie całą historię ubrałaś w słowa - masz dar Przyjemnie czyta się, choć sytuacje dalekie od rozrywkowych Ja dziś też miałam stres, pojawily się na dzialce trzy małe kotki i niewiele większa od nich mama. Kotki tak na oko 1.5 m-ca. Miałam trochę suchej karmy, ale dla dorosłych kotów - schrupały w mig. Dobrze, że po drodze na działkę kupilam puszkę dla swoich domowych, to im dałam. Cała czwórka zajadała się, jakby nie jadły od wielu dni, a chude to wszystko - no jak nie dać, no jak... Ale jest duży problem, kotki w zagrożeniu, na działkach jest lis i co ja mam robić. Przecież nie zabiorę ich do domu, bo już mam stado... nocka z głowy chyba. Jeden kotek ma chore oczko, zabrałabym do weta, ale jak to żywe srebro złapać... kto wie czy nie pójdę jutro na dzialkę z transporterem, może uda się... Jeden maluch cały czarny, taki cykor, tylko zza krzaka mnie obserwuje. jeden w łatki biało czarne, taka krówka z wąsem jak hitler, a ten z chorym oczkiem to jak Antoś Estelli. Zobaczymy co wskóram jutro, zwłaszcza tego z chorym oczkiem chciałabym złapać... nie miala baba kłopotu... No i ten lis... |
#5393
|
||||
|
||||
Dziękuję, Krystynko za miłe słowa
Staram się pisać jak najbardziej zrozumiale dla czytających,stąd może dobrze się czyta. Małe bezdomniaczki na działkach, oj, masz duży ból Plan minimum, to byłoby dokarmianie biedaków. Może też uda się tobie do weta dostarczyć chorego. Ale co z lisem Na to nie ma rady Do mojego ogrodu przychodzi para: chudy dorosły kocur i jeszcze chudsza ok. półroczna kotka. Są bardzo podobni do siebie, może to więc tata z córką. Co ranek, kiedy wyprowadzam swoje stadko na spacer i do "kuwety" na sąsiednich nieużytkach - wynoszę tej parze bezdomnych resztki jedzenia po moich. Na ogół dodaję też coś z nietrafionego zakupu jedzeniowego z internetowego sklepu (moje jedzą trójkami: jak czegoś nie lubią, to wszystkie!). I ta młodziutka bezdomna zaczęła tak reagować na mnie, jak własne koty. Idziemy na poranny spacer - mała idzie też. Brzęczę kluczami - mała się zjawia. Rozmawiam z sąsiadami - mała wystawia łepek zza krzaczka. Rankiem czeka na mnie na ścieżce. No i zaczęła się bawić z Kajusią! Sąsiedzi dali mi delikatnie do zrozumienia, że więcej kotów na działce, to już by nie chcieli. Zgadzają się, że żal wyrzucać jedzenie po moich i lepiej dokarmiać nim bezdomne głodomory. Ale tylko tyle, żeby inne bezdomne się nie schodziły. Ja też muszę zachować rozsądek Cieszę się bardzo, że moja trójca ma w sąsiadach życzliwych ludzi. Mogę być spokojna, że nikt ich tutaj nie skrzywdzi. A to mogłoby się zmienić, gdybym zaczęła szafować w ilości podopiecznych. Po wtóre, jako emerytka muszę liczyć się z pieniędzmi. A utrzymanie kotów, nawet bezdomnych, kosztuje. Tak więc, trzeba zacisnąć zęby żeby zachować obecny stan posiadania. Krystynko, napisz, co z małymi i ich matką |
#5394
|
||||
|
||||
Krystynko ja teraz mam kontakt z wiejską rzeczywistością. Idąc drogą widzę wychudzone suczki z wyciągniętymi sutkami. Smutne, ponieważ dzieci im potopiono. Według okolicznych mieszkańców taka śmierć nie boli. Jeden z gospodarzy to mnie wkurzył. Stoi przed płotem ze szczeniaczkiem na ręku, obok styrana psinka, a ten gada do przejeżdżającej pani, że ten urwis to po tej małej. Cmokają nad puszystą kulką , a ja trzy grosze dodaję:
Dobrze, że tylko jednego urodziła. Nie.- odpowiada mężczyzna. Ona płodna jest. Siedem miała. Tylko potopiliśmy. Po co nam tyle. Wygłosiłam krótką mowę o życiu i morderstwach. Auteczkowa wielbicielka szczeniaczków pod koniec mej tyrady ruszyła w dal dość szybko. Przepraszam, że o psach, ale są podobnie traktowane jak koty. Bardzo źle. |
#5395
|
||||
|
||||
Witam serdecznie.Smutne życie niektórych kotów,
ale jeszcze bardziej tragicznie wygląda ich życie w Grecji. Jest ich tam bardzo dużo i niestety, co jakiś czas znikają. Mieszkałam prawie dwa miesiące w typowej jońskiej wiosce, w Peroulades na Korfu i dowiedziałam się od mieszkanki, że psy i koty są wywożone do następnych wsi lub zostają otrute.Tu w Grecji zawsze dbało się o zwierzęta, z których jest pożytek, czyli można je zjeść ... Dlatego nie jest rzadki widok wałęsających się psów czy kotów w opłakanym stanie Te kotki są z dużego miasta , ze Skopelos na Sporadach. Zdjęcia zrobiłyśmy z wnuczką w lipcu . Serce się ściska na sam widok. |
#5396
|
||||
|
||||
Gabi, rzeczywiście - przykry widok chore, chude koty. A ktoś mi mówił, że Grecy bardzo kochają koty i wszyscy je dokarmiają. Ech, marny los wolnych zwierząt
A na działce nic nie wskórałam. Kotki płochliwe tak jak ich matka. Nie sposób do któregoś zbliżyć się nawet na metr. No cóż, daję im suchą karmę dla kociąt i chyba jutro wezmę mleko. Tylko nie wiem 2% czy 3,2%, ale chyba 3,2. Tak dziś wyglądało, że kocica na coś więcej czekała. Nie pomyślalam o mleku, bo swoim nie daję, lub z rzadka. Nie wiem, czy lisa już nie ma? Kotki są wszystkie. Lis dobrał się do gniazda os ziemnych u sąsiadki - może go pocięły i zwiał ? Sąsiadka chciała zasypać dziurę, którą wykopał lis i też ją osy pocięły. Nie wiedziała, że tam jest gniazdo os - oczywiście trafiła na pogotowie. Sąsiadka ma 90 lat, ale głowy i kondycji tylko pozazdrościć. Tyle z frontu... |
#5397
|
||||
|
||||
Dusia wróciła do domu z mocno opuchniętym okiem, ściśle rzecz ujmując było to bardzo duże opuchnięcie nad okiem. Zjadła, umyła się, więc czekaliśmy do rana z jakąś interwencją. Obrzęk się powiększył i zsiniał. Nie ma co się zastanawiać. Bez lekarza kotka będzie cierpieć. Miła pani weterynarz ogoliła część główki Dusieńki, aby lepiej zobaczyć co tam się kryje pod sierścią. Dostała biedna zastrzyki i pigułki do brania w domu. W piątek następna wizyta. Najprawdopodobniej coś ją ugryzło. Nie chce myśleć, że to ktoś z działkowych sąsiadów jakimś kamykiem jej krzywdę zrobił. Lekarka odrzuca wersję, że skacząc gdzieś Dusieńka mogła się nadziać na jakiś konar. Trzymajcie kciuki.
|
#5398
|
||||
|
||||
Cytat:
Bardzo współczuję. Mam nadzieje, że Dusia nie cierpi. Gdyby to było użądlenie, to chyba byłby jakiś ślad ukłucia, prawda? Lekarka zauważyłaby chyba. Byłoby może lepiej wiedzieć, czy to ktoś z sąsiedztwa jest w stanie krzywdę kotu zrobić i jakoś zadziałać. Nie wyobrażam, sobie, co czujecie... |
#5399
|
||||
|
||||
Niestety, kotków już nie ma. Czy to lis, którego na oczy tam nie widzialam, a bywałam do ciemna. Czy lis na dwóch nogach w osobie sąsiadki za miedzą, która wyjątkowo uaktywnila się w ostatnich dniach. Nawet jej syn, który nigdy nie przychodził - pojawił się. Od 10-ciu lat, odkąd zasiedliła dzialkę obok, trwa batalia o koty.
Więc... jest mi bardzo źle... że ufałm, gdy bedę dokarmiać - poradzą sobie. Bronczyk, wspołczuję Tobie... i Dusi. Działkowiczom nie ufam. Zbyt delikatnie to ujęłaś... kamykiem... Parę lat temu, dzika kotka, dokarmiana u nas od lat - ktoś tak przywalil jej w głowę nad okiem, że miala zakrwawione i spuchnięte pół mordki, oka nie bylo widać. O zawiezieniu do weta mowy nie było. Ona nawet pogłaskać nie dawała się. Pamiętam ją jak dziś, siedzącą dzień w dzień w ciepłym miejscu na słońcu - i wydobrzała, dobrze żywiona. Przeżyła chyba z 13-15 lat. |
#5400
|
||||
|
||||
Dusia już lepiej się czuje. Jeszcze zastrzyki i pigułeczki do łykania, ale obrzęk malutki. Dzielna dziewczyna cierpliwie, bez drapań, gryzień i płaczu znosi nieprzyjemne zabiegi. Trochę mi ulżyło, że uraz nie powstał z powodu człowieka. Lekarki uważają, że coś ją ugryzło i być może uciekając przed owadem zakłuła się w użądlone miejsce jakąś gałązką. Stąd ropa i silny odczyn zapalny. Myślałam, że kocina nie zechce do mnie przychodzić, ponieważ to ja pakuję do transporterka, wiozę autem do miejsca gdzie kłują, golą, wyciskają ropę , ale przychodzi, łasi się i nawet dostąpiłam zaszczytu noszenia kota wokół działki. Tak sobie życzy.
Krystynko szczerze współczuję takiej sąsiadki. U mnie jest niby : kochamy zwierzątka, pieski, kotki, ale jak są bardzo daleko. Hipokryzja do kwadratu. Są tacy co ptaki z trawnika przeganiają, aby nie zniszczyły zieleni. Estello gdyby jakiś drań zrobił kotce krzywdę to się nie przyzna. Nie mamy żadnych szans w starciu z chamstwem. Niestety. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
ktoś wygrał z tym "Prominentem" i odzyskał kasę? | konris | Zarządzanie finansami | 2 | 25-09-2012 12:34 |
Czy ktoś tu kocha koty? Część II. | weronika1 | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 500 | 06-05-2010 22:57 |
Czy ktoś tu kocha koty? | GracekristGold | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 547 | 06-05-2010 20:06 |
Wątek fotograficzny - "Czy znasz swój kraj ?" częśc XIV | ignesja | Podróże, turystyka | 527 | 22-04-2010 23:19 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|