Cytat:
Napisał wacław46
Posłuchaj przed wkopywaniem krzyża morowego , polskiej szczepionki , pomysłu na koronawirusa naszego biskupa Piotra Libery .
|
Karawaka. Krzyż morowy/choleryczny posiadający dwie lub trzy poprzeczki, na których wyryta jest modlitwa bądź jej skrót tzn. 18 pierwszych liter i 7 krzyżyków. Element polskiego krajobrazu od XIII wieku zanim medycyna w dużej mierze nie uporała się z zarazami a drewno krzyża w proch się nie obróciło. Zmarli grzebani byli poza osadą, często w mogiłach zbiorczych. Cmentarze "choleryczne" oznaczano zwykle trzema karawakami, środkowa wyższa. Oprócz funkcji powstrzymania zarazy pełniły też rolę ostrzegawczą. Podróżny widząc karawakę na świeżej mogile usytuowanej przed rogatkami miejskimi wiedział na co się porywa, miał czas zawrócić.
Kk twierdził, że karawaka nie jest amuletem i nie posiada magicznych mocy, choć często była noszona w formie medalika lub książeczki. I tak J.U. Niemcewicz zapisał iż
"karawaczkę miał pod Wiedniem dla ochrony król Jan III Sobieski". Papież Inocenty IX, miłościwie panujący w końcu XVI wieku, zakazał jej stosowania z uwagi na przypisywaną jej magię. Niemniej jednak była stosowana jeszcze w wieku XX. W bliskiej mi okolicy miejsce trzech drewnianych karawak zajęły metalowe krzyże łacińskie - '1946. Nikt już nie pamięta czy są pamiątką zarazy pustoszącej miasteczko na przełomie XIX-XX w., czy obroną przed tyfusem dziesiątkującym ludność w czasie II WŚ i bezpośrednio po niej.
Dodam, iż prawosławna i katolicka Ukraina broniła się przed zarazami nie tylko karawaką ale i haftowanymi ręcznikami (długość podzielna przez 7, zahaftowana 1/4 z obu stron, środek należał do Boga). W wyszywankach brały udział wszystkie kobiety zdolne do trzymania igły a po skończonej pracy ręcznikiem była "opasywana" wieś. W tamtych kulturach miał/ma olbrzymi ładunek emocjonany i symboliczny, od narodzin po śmierć, przez życie, ślub, podróże, zarazy i wojny. Kto pamięta ekumeniczny pogrzeb Kuronia i haftowany ręcznik na trumnie?
Tyle historii. Nie przekonuję co do skuteczności przeciwwirusowej. Na razie nie ma żadnej, nauka też bezsilna. Jak się pacjent uprze, że będzie żył, to będzie, niezależnie od starań medyków.