A ja miałam dziś dziwny dzień...
Z rana pojechałam do szpitala /za miastem) bo tam miałam wizytę u lekarza.
Jak sie rozpędziłam zamyślona , no to pomyliłam drogi... wjechałam do jakiegoś "pipitkowa"... no i musiałam nadrobić kupę kilometrów żeby znaleźć sie w szpitalu, wpadłam w ostatniej minucie do lekarza.
Wracając do domu podjechałam najpierw pod chałupę żeby rozładować to i owo, ale nie było gdzie zaparkować...
Wkurzona objechałam ze dwa razy dookoła chałupy no i zaparkowałam na miejscu gdzie staje autobus....i walnęłam porządnie kołem w krawężnik...bo to wszystko w nerwach.
Wróciłam do samochodu, ruszyłam.... a tu ściąga samochód w prawo...
Na szczęście 10 metrów dalej jest warsztat samochodowy, podjechałam, popatrzyli, koło cale do wywalenia... założyli koło zapasowe i pojechałam do innego warsztatu , gdzie wymieniają koła...
Maja sie dowiedzieć czy da rade zamówić takie jak moje, a jak nie .. no to zamiast jednego koła.. musze wymienić na dwa inne jak moje...
Okulary słoneczne nakładam na nos... no i złamała mi sie oprawka...
Przyszłam do domu, zrobiłam herbatkę, zabrałam sie za ciacho no i ..... ugryzłam sie w język, ze myślałam ze mi polowa języka odpadnie....
Ale pechowy dzień.....