menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Kultura > Książka, literatura, poezja
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie.

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #321  
Nieprzeczytane 19-06-2017, 23:13
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie ....kędy zgoda.........

Jan Kochanowski

PSALM 133
Ecce quam bonum et quam iucundum



Jako rzecz piękna, jako rzecz przyjemna

Patrząc, gdzie miłość panuje wzajemna,

A bracia sforni w szczerej uprzejmości

Strzegą jedności.



Nie tak jest wdzięczny olej balsamowy

Świeżo wylany na włos Aronowy,

Skąd wonny płynie aż na kraj bogaty

Ostatniej szaty;



Nie tak rozkoszne krople są perłowe

Niebieskiej rossy, które Hormonowe

Pastwiska zdobią, kiedy wstaje z morza

Ognista zorza.



Bo kędy zgoda święta przemieszkawa,

Tam Pan niebieski wszytko dobre dawa

Wzbudzając zawżdy na miejsce ojcowe

Potomstwo nowe.
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #322  
Nieprzeczytane 24-07-2017, 22:50
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie

Ziarno Braterstwa

Pewien chłopiec wyruszył w podróż, aby odnaleźć szczęście, o którym wszyscy opowiadali z utęsknieniem gdy przychodziły trudne czasy. Chcąc pomóc innym ludziom pragnął zmienić świat, by wszystko co złe przeminęło.

Wędrował wiele dni, odwiedził wspaniałe miejsca, zdobył sławę i pieniądze. Wciąż jednak czegoś mu brakowało. Nie czuł się bowiem szczęśliwy, lecz samotny w tak długiej podróży. Od pewnego rybaka usłyszał o handlarzu, który posiadał wszystkie cenne dary tego świata. Mężczyzna opowiedział o plotkach, według których handlarz swe powodzenie zawdzięcza owocom szczęścia. Chłopiec zapragnął odnaleźć handlarza i kupić owoc o którym wspomniał rybak.

Ku zdziwieniu chłopca ów handlarz okazał się być uśmiechniętym starcem z niedużym dobytkiem. Zapytał go jednak o plotki i opowiedział o celu swej podróży.

- Potrzebuję tego owocu. Mam pieniądze zapłacę podwójnie.

Lecz starzec tylko się zaśmiał i rzekł.

- Nie sprzedam Ci owocu, lecz mogę ofiarować ziarno. Nie byle jakie. Jest to ziarno braterstwa. Zasiej je i pielęgnuj, by mocno wrosło korzeniami, niech jego pędy zawsze pną się coraz wyżej i wyżej. A gdy dojrzeje, jego owocami częstuj ludzi, których napotkasz na swej drodze ponieważ braterstwo jest fundamentem i podstawą wszystkich ideałów, które czynią ten świat lepszym.

Opracowała: HO Paulina Kuśmierz
_________________________________________
Czy przetrwały jeszcze dobre ziarna,dość silne by wydać obfite owoce ?
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #323  
Nieprzeczytane 26-07-2017, 11:23
oliku oliku jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2015
Posty: 271
Domyślnie

Banały jak od Coelho.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #324  
Nieprzeczytane 26-07-2017, 11:53
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie

Dla kogoś o zerowej wrażliwości,to banał.
Błąkasz się oliku po wątkach i wstawiasz ..właśnie banały,
sam od siebie nic nie wnosząc.
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #325  
Nieprzeczytane 11-08-2017, 21:27
nutaDo's Avatar
nutaDo nutaDo jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 6 950
Domyślnie Zbigniew Królicki, "Bajki chińskie"

BEZCENNY CZAS

W kolejce w aptece stało kilka osób, trochę zniecierpliwionych. Obsługiwana przez farmaceutę kobieta w średnim wieku nie mogła zdecydować się na rodzaj pasty do zębów oraz wielkość i twardość szczoteczki. Popisywała się znawstwem przedmiotu, tłumaczyła farmaceucie, jak jest to ważne zagadnienie dla jamy ustnej, zmieniała zdanie, marudziła. Stojący za nią starszy mężczyzna próbował bardzo grzecznie wpłynąć na jej decyzję i przyspieszyć obsługę.

- Bardzo panią przepraszam - zwrócił się do kobiety - ale ogromnie mi się spieszy. Może zastanowiłaby się pani gdzieś na boku i podjęła ostateczną decyzję, a w tym czasie pan obsłużyłby kilka osób
Kobieta, wyraźnie poirytowana zwróceniem jej (!) uwagi, spojrzała na niego zimno i nieprzyjemnie i w nonszalancki sposób odpowiedziała:

- A gdzież to takiemu staruchowi jak pan może się jeszcze spieszyć?

Przez jej twarz przeleciał szyderczy uśmiech. W aptece zrobiło się bardzo cicho. Starszy mężczyzna uśmiechnął się do niej i spokojnie powiedział:

- Szanowna pani, mam siedemdziesiąt lat, w moim wieku każda minuta jest bezcenna.

- O, niech pan nie przesadza - kobieta nie zmieniała tonu – jeszcze pan zdąży. Co, spieszy się pan, bo czeka na pana jakaś „specjalna okazja”?

- dokończyła już wyraźnie złośliwie i nieprzyjemnie. Mężczyzna popatrzył jej prosto w oczy i zaczął mówić:

- Dwa lata temu otworzyłem szufladę w komodzie mojej żony i wyjąłem z niej płaski karton, w którym była jej piękna jedwabna bluzka z przepiękną, ręcznie haftowaną koronką. Kupiłem ją jej trzydzieści lat wcześniej, gdy po raz pierwszy byliśmy w Nowym Jorku. Nigdy jej nie założyła, czekała z tym na jakąś specjalną okazję. Dobrze, pomyślałem, dzisiaj jest ta specjalna okazja. Zbliżyłem się do jej łóżka i położyłem tę śliczną bluzkę, obok innych rzeczy przy jej głowie. Niedługo zaczną ją ubierać do trumny. Po krótkiej, gwałtownej chorobie dzień wcześniej zmarła.

Kobieta spuściła wzrok.
Każdy dzień, który przeżywamy - kontynuował starszy pan - jest tą specjalną okazją. Nasze okazje już minęły. Nie wolno tracić czasu i odkładać wszystkiego na potem.
Od tego dnia więcej czytam, a mniej sprzątam.
Siadam na tarasie i rozkoszuję się urodą okolicy bez poczucia winy, że nie wyplewiłem ogródka.
Spędzam jak najwięcej czasu z moimi bliskimi i przyjaciółmi, a mniej się martwię jutrem.
Zrozumiałem, że życie to ciągłość doświadczeń, które trzeba przeżyć w radości, a nie próbować je przetrwać lub ścierpieć.
Już niczego nie odkładam na potem.
Piję codziennie z moich antycznych kryształowych kieliszków.
Zakładam nowe ubranie na zakupy w hipermarkecie, jeżeli tylko mam na to ochotę.
Nie zachowuję moich najlepszych perfum na specjalne wizyty, tylko używam ich codziennie, kiedy pragnę poczuć je na sobie.
Wyrzuciłem ze swojego słownika zwroty: „może kiedyś”, „pewnego dnia”.
Jeżeli coś jest warte zobaczenia, usłyszenia lub przeżycia, chcę to zobaczyć, usłyszeć i przeżyć teraz.
Każdego dnia rano powtarzam sobie, że ten dzień jest wyjątkowy i dzisiaj czeka mnie coś naprawdę ekscytującego.
Każdy dzień, każda godzina, każda minuta jest nią.

Dlatego, niech mi pani wybaczy, nie mogę sobie pozwolić na ich bezsensowne tracenie w kolejkach.
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan
Odpowiedź z Cytowaniem
  #326  
Nieprzeczytane 12-09-2017, 17:33
nutaDo's Avatar
nutaDo nutaDo jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 6 950
Domyślnie Bolesław Leśmian

Baśń
Strzeliło srebrne słońce
Nad siną gór korono,
Obłokiem purpurowym
Na dwoje przekreślone.
U samych progów lasu
Lśnią rzeki blade tonie,
A wietrzyk po nich chodzi
I.wodę czerpie w dłonie...
Zanucił jakiś ptaszek
I martwy w kwiaty spada...
Na brzeg rusałek wiotkich
Wybiega wnet gromada -
A ciała ich - zielone,
A warga się czerwieni,
Jak właśnie o poranku
Tęczowy liść jesieni!
Zdradliwych oczeretów
Twarde i ostre wstęgi
Stopy im poraniły
W ciemnozielone pręgi.
Lecz piersi im rozpiera
śmiech pusty i uparty
I błyska rząd szmaragdów
Spod wargi wpółotwartej...
światełka złotych oczu
Rzucają blask dokoła
I tonie w złotym świetle
Twarz cała - okrom czoła!...
A z boru staruch leśny
Wynurza kark otyły...
"Witajcie, swawulnice!
A coście dzisiaj śniły?"
I piersi mchem porosić
Łopuchem wciąż okrywa,
A w brodzie jakaś pliszka
Zastrzegła mu nieżywa.
I w krąg go otoczyły
Rusałek korowody...
"A siadajże, dziaduniu,
Na pniaku - wedle wody!
Kończ bajkę rozpoczętą,
Niech wątek się wyjaśni!
Już setny maj się zbliża,
A ty nie kończysz baśni!"

Na pniaku staruch usiadł
I gładzi włos zielony,
Aż z brody martwą pliszkę
Wyciągnął - zadziwiony...
"Tfu! martwa pliszka w brodzie!
Niedobra to oznaka:
Ktoś znowu przerwie bajkę!
Już dola moja taka!
Cóż robić! Ciągnę dalej,
Lecz, by nie popsuć wątku,
Pieszczotki moje wodne,
Zaczynam od początku:

"Lat tysiąc chyba temu
Królewna piękna żyła,
Co serce miała złote,
A w sercu smutków siła!
Raz - z okien swego zamku
Wyjrzała w świat daleki,
Wyjrzała i zasnęła,
Zasnęła jak na wieki!
I przyszedł rycerz młody,
A zbroja na nim szczera..."
Tu - urwał nagle staruch
I trwożnie się oziera:
"Ktoś idzie... Słyszę kroki...
Ha! martwa pliszka w brodzie...
Ja schowam się na drzewie,
A wy się skryjcie w wodzie!"

Szmer kroków wciąż się zbliża,
W całym go słychać lesie -
To rycerz w swych objęciach
Królewnę śpiącą niesie...
I niesie ją, i tuli,
I zrywa z lic zasłonę,
I do ust jej przyciska
Swe usta rozpalone...

Skoczyły wnet rusałki
Do rzeki - w samo słońce,
Co w wodzie się odbiło
Złociste, pałające!
I widać jeno w dali
Ich głowy rusałczane,
Z główkami lilii wodnych
Bezładnie przemieszane!

A wietrzyk pląsający
Słów ich odnosi echa
Do dziada, co na drzewie
Przez liście się uśmiecha:
"Nieznośny, nudny dziadu!
Któż bajkę nam wyjaśni?
Już setny maj się zbliża,
A ty nic kończysz baśni!"
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan
Odpowiedź z Cytowaniem
  #327  
Nieprzeczytane 19-09-2017, 10:15
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie Ku refleksji.......

"Na nocnym stoliku starszej kobiety przebywającej w domu starców, w dzień po jej śmierci, znaleziono pewien list. Był on zaadresowany do młodej pielęgniarki z oddziału.

Co widzisz ty, która się mną opiekujesz? Kogo widzisz, kiedy na mnie patrzysz? Co myślisz, gdy mnie opuszczasz? I co mówisz, kiedy o mnie opowiadasz?
Najczęściej widzisz starą nieznośną kobietę, trochę zwariowaną i jej błędny wzrok, który mówi, że nie jest w pełni zdrowych zmysłów. Kobietę, która ślini się podczas jedzenia i nie odzywa się nigdy wtedy, kiedy powinna. Nie przestaje gubić butów i pończoch. Bardziej lub mniej posłusznie pozwala ci podczas mycia i jedzenia robić ze sobą, co tylko chcesz, by tylko wypełnić kolejny długi i smutny dzień.
To jest to, co widzisz!

Ale otwórz szeroko oczy. To nie jestem ja.
Powiem ci, kim jestem.
Jestem ostatnią z dziesięciorga dzieci, co ma matkę i ojca. Braci i siostry, którzy się kochają.
Jestem 16-letnią dziewczyną, co ma skrzydła w nogach i marzy, by móc jak najszybciej spotkać swego ukochanego.
Poślubiłam go wreszcie mając 20 lat, do dziś jeszcze moje serce łomocze z radości na samo wspomnienie tego dnia.
Miałam 25 lat i małego synka przy piersi, który wciąż mnie potrzebował.
Miałam 30 lat a mój synek rósł szybko. Łączyła nas miłość, której nikt nigdy nie rozerwie.
Gdy skończyłam 40 lat, syn wkrótce mnie opuścił. Lecz mąż wciąż był przy moim boku. Miałam 50 lat, wokół mnie bawiły się dzieciątka. Jak to dobrze było znów znaleźć się pośród dzieci. Ja i mój ukochany mąż cieszyliśmy się z wnuków.
Nieoczekiwanie nastały mroczne dni, zabrakło mego męża. Spoglądam z lękiem w przyszłość. Moje dzieci są pochłonięte, bez reszty, wychowywaniem swego własnego potomstwa.
Z żalem myślę o latach, które minęły bezpowrotnie i doznanej miłości.
Jestem stara. Natura jest okrutna, drwi sobie z przyjścia starości.
Ciało mnie zapomina, piękno i siły odeszły na zawsze. A w miarę jak przybywa mi lat spostrzegam, że tam gdzie było serce, znajduje się jedynie ciężki kamień.
Ale w tym starym wraku jest jeszcze dziewczyna, której serce płonie bez ustanku. Wspominam me radości, wspominam me cierpienia i czuję, jak wzbierają we mnie siły i uczucia.
Powracam myślą do lat, nazbyt krótkich, co tak szybko odeszły. Zgadzam się na to prawo, że "nic nie może trwać wiecznie".
Lecz ty, która troszczysz się o mnie, otwórz przynajmniej twe oczy i spójrz uważnie na nieznośną staruszkę... Spójrz lepiej, by móc mnie dostrzec.

Ileż twarzy, ileż oczu, ileż załamanych rąk każdego dnia. Na co patrzymy? Na zmarszczki, trudności,lęk, wahania, zawziętość. Gdybyśmy zamiast tego nauczyli się przyglądać snom, biciom serca i uczuciom tak często starannie ukrytym, o ile mniej byłoby cierpienia, a świat wokół nas stałby się piękniejszy.

Bruno Ferrero
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #328  
Nieprzeczytane 19-09-2017, 21:44
nutaDo's Avatar
nutaDo nutaDo jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 6 950
Domyślnie

Vika - jakież to prawdziwe.
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan
Odpowiedź z Cytowaniem
  #329  
Nieprzeczytane 19-09-2017, 21:46
nutaDo's Avatar
nutaDo nutaDo jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 6 950
Domyślnie Ignacy Krasicki

Rzecz ciekawą, lecz trudną do wierzenia powiem:
Jednego razu doktor potkał się ze zdrowiem.
On do miasta, a zdrowie z miasta wychodziło.
Przeląkł się, gdy to postrzegł, lecz że blisko było,
Spytał go: "Dlaczegoż to tak spieszno uchodzisz?
Gdzie idziesz?" Zdrowie rzekło: "Tam, gdzie ty nie chodzisz."
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan
Odpowiedź z Cytowaniem
  #330  
Nieprzeczytane 09-12-2017, 22:04
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie Hm...warto przemyśleć,a może by też?

Kot
Pana Romualda strasznie bolały nogi, zwłaszcza kolana, poszedł więc do lekarza.
- To reumatyzm - powiedział lekarz - zapiszę panu kota.

- Przepraszam, nie dosłyszałem.

- Zapiszę panu kota! - zaczął mówić głośniej. - Będzie go pan jak najczęściej kładł na kolana, a nawet z nim spał w jednym łóżku.

- Czy nie ma na to jakichś leków?

- Są - wykrzywił wargi - ale nieskuteczne. A kota kupi pan w aptece przy rynku.

Pan Romuald nigdy nie marzył o posiadaniu kota, ale też bardzo chciał pozbyć się bólów w nogach, skierował więc swoje kroki w stronę apteki.

Aptekarka spojrzała na receptę.

- Chce pan kotkę czy kocurka?

- Wszystko jedno.

Po chwili opuścił aptekę z kotką w torbie.

Z kotką bardzo szybko się zaprzyjaźnił. Giza - tak ją nazwał - chętnie spoczywała na jego kolanach, nie odstępowała go też podczas snu. Dlatego już po miesiącu poczuł się lepiej, a po pół roku był całkiem zdrów.

Uznawszy, że powinien opowiedzieć o tym doktorowi, odwiedził go pewnego dnia.

- Bardzo się cieszę, że bóle minęły - powiedział doktor. - Teraz już kot nie jest panu potrzebny. Może go pan odnieść do apteki.

Gdy wyszedł od niego, był mocno zdenerwowany: Jak on mógł pomyśleć, że ja zechcę pozbyć się Gizy. To byłoby…, to byłoby straszne. I łza potoczyła się po jego policzku.



Grzegorz Pełczyński
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #331  
Nieprzeczytane 10-12-2017, 09:36
kpwalski kpwalski jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Dobre Miasto
Posty: 1 563
Domyślnie

Lubię kotka ale on śpi kiedy ja chodzę, a on chce biegać kiedy ja śpię.

Ostatnio edytowane przez kpwalski : 10-12-2017 o 11:11.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #332  
Nieprzeczytane 10-12-2017, 12:20
nutaDo's Avatar
nutaDo nutaDo jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 6 950
Domyślnie Konrad Dzeinnik

Pewna sowa mysz złapała
i się mysz ta rozpłakała

wypuść proszę mnie ptaszysko
ja dla Ciebie zrobię wszystko

ach nie musisz mówi sowa
idź uciekaj i bądź zdrowa

ja nie jadam małych myszek
to źle działa dla mych kiszek

ależ proszę zrobię wszystko
chociaż jestem małą myszką

zrób przyjęcie na mą cześć
że nie chciałam Ciebie zjeść

mysz się sowy posłuchała
zapraszała kogo znała

aby sowie było miło
dużo myszy się zjawiło

sowa przyszła z uprzejmości
powitała wszystkich gości

i przy stole sowa siadła
wszystkie myszy zaraz zjadła

Jaki morał z tego płynie?

Kiedy wróg ci coś daruje to dlatego, że coś knuje.
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan
Odpowiedź z Cytowaniem
  #333  
Nieprzeczytane 10-12-2017, 12:55
kpwalski kpwalski jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Dobre Miasto
Posty: 1 563
Domyślnie

,,wszystkie myszy zaraz zjadła"
tylko jedna tam została
której życie darowała.

Fajna bajeczka i do tego z morałem.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #334  
Nieprzeczytane 15-12-2017, 21:37
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie Zatrzymaj się...............

Młody odnoszący sukces kierownik jechał sąsiednią ulicą, jadąc odrobinę zbyt szybko swoim nowym Jaguarem. Uważał na dzieciaki wyskakujące zza zaparkowanych samochodów i zwalniał jak tylko mu się wydawało że coś zobaczył. Auto przejechało, żadne dziecko się nie pojawiło. Zamiast tego, cegła uderzyła w boczne dzrzwi Jaguara. Dał po hamulcach i zawrócił Jaguara do miejsca, z którego rzucono cegłę.

Zezłoszczony kierowca wyskoczył z samochodu, złapał najbliższego dzieciaka i pchnął go na zaparkowany samochód krzycząc:

"Co to było i kim ty jesteś? I co do licha robisz. To jest nowy samochód a ta rzucona cegła będzie cię kosztować kupę kasy. Dlaczego to zrobiłeś".

Młody chłopak bronił się

"Proszę Pana ... proszę, przepraszam, ale nie wiedziałem co innego mogę zrobić", błagał.

"Rzuciłem cegłą bo nikt inny by sie nie zatrzymał.."

Ze łzami spływajacymi po twarzy i po brodzie- chłopaczek wskazał na miejsce obok zaparkowanego samochodu.

"To mój brat", powiedział. "Zjechał z krawężnika i spadł z wózka inwalidzkiego a ja nie potrafie go podnieść"

Teraz szlochając chłopiec poprosił oszołomionego kierowcę" Czy mógłby mi pan pomóc podnieść go na wózek?" Jest poraniony i za ciężki dla mnie."

Poruszony kierowca próbował przełknąć gwałtownie pojawiajacą się kluskę w gardle. Szybko podniósł chłopca na wózek, potem wyciągnął chusteczki i oczyścił ranki i przecięcia. Spojrzenie powiedziało mu że wszystko bedzie OK.

"Dziękuję i niech cię Bóg błogosławi", wdzięczne dziecko odpowiedziało nieznajomemu.

Zbyt zszokowany, aby powiedzieć słowo, mężczyzna po prostu patrzył jak chłopiec popychał swojego przywiązanego do wózka brata w kierunku domu.

To był długi i wolny spacer z powrotem do Jaguara. Uszkodzenie było bardzo widoczne, ale mężczyzna nigdy nie zajął się naprawieniem uszkodzonych drzwi. Zostawił je uszkodzone, aby przypominały mu wiadomość:

"Nie idź przez życie tak szybko, aby ktoś musiał rzucać w ciebie cegłą, by zwrócić na siebie twoją uwagę"
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #335  
Nieprzeczytane 30-12-2017, 13:28
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie Legenda świętokrzyska

Dąb Bartek



Każdy z narodów świata ma opiekuna w postaci Anioła, który przed samym Bogiem świadczy o dobrych i złych postępach narodu. Każdy naród otrzymał Anioła Stróża w innych okolicznościach. Polska otrzymała stróża w dzień po chrzcie plemiona Polan. W niebie przed tronem Bożym stanął Anioł w ręku trzymający chorągiew z godłem Polski. Bóg w swej wielkiej łasce pozwolił Aniołowi nawiedzić, przywódcę naszego narodu.

Stróż udając się do księcia Mieszka, pragnął przekazać mu nie tylko wspaniałą nowinę o Boskiej opiece nad narodem Polskim, ale również niezwykły dar, który będzie oddawał wielkość jego narodu. Zamyślony Mieszko, siedział w samotności na swym tronie, w sercu rozmyślając o nowej wierze, której nie rozumiał. Nagle w sali tronowej zajaśniało, a na środku pojawiła się niezwykła postać ubrana w biel. W ręku miała chorągiew z herbem Polan.

- Kim jesteś? – zapytał książę podnosząc się z tronu. Anioł podszedł bliżej, w ręku ściskając coś niewielkiego.

- Nie bój się książę. Pan pozwolił mi bym Cię nawiedził i przekazał nowiny. Jestem Aniołem stróżem twego narodu. Chrzest twego ludu był miły Naszemu Panu i Bogu. Ten, który włada wszechświatem pozwolił mi, bym jako opiekun narodu Polan, przekazał ci Niebiański Dar.

Księże zachłyśnięty mową, podszedł do Anioła, rozglądając się wokoło licząc na wielkie skarby. Wtem Anioł rozłożył zaciśniętą dłoń, w której znajdował się mały żołądź. Mieszko zrobił oburzoną minę.

- Wiem co kryje się w tym sercu książę. Pragniesz złota, które pozwoli ci jednoczyć plemiona Słowian. Pomnij więc na me słowa. Pan obdarzy cię synem, który będzie wspaniałym władcą, uznanym wśród możnych tego świata. Lecz nie on jest największym darem, a ten mały żołądź. Wyrośnie z niego wielkie i prężne drzewo, które będzie symbolem potęgi tego Państwa. Każdy zły czyn twego ludu, odciśnie piętno na tym drzewie. Im więcej niegodziwych czynów popełnicie tym więcej drzewo będzie cierpiało, aż zginie jak twój naród. Natomiast każdy dobry uczynek twego ludu, będzie wzmacniał drzewo w sile, sprawi że zamieszkają w nim ptaki, natomiast w twoim państwie znajdą ukojenie cierpiący tego świata z każdego narodu. Dąb będzie wspaniały i niezniszczalny dla człowieka tak jak twoje państwo i twój nardów. Lecz powtarzam po raz drugi aby tak się stało, naród twój pośród innych ma czynić dobro, a Wola Pana będzie po waszej stronie aż do skończenia świata. – Po tych słowach Anioł zniknął tak szybko jak się pojawił, pozostawiając księcia w szoku z żołędziem w dłoni.

Zachwycony książę, natychmiast wyrusza aby odnaleźć odpowiednie miejsce do posadzenia żołędzia. Mieszko wiedział, że dęby żyją długo, ale jak każde drzewo kiedyś się starzeją i obumierają. Mieszko długo się zastanawiał nad tym co zrobić, aby w przyszłości drzewo nie zostało zniszczone a wraz z nim jego naród. Wezwawszy do siebie gońców, nakazał udać się do wszystkich grodów swego państwa, aby tam opowiedzieli niezwykła historię księcia. Dzięki temu legenda o Dębie Bartku tak jak i samo drzewo przetrwało ponad tysiąc lat, będąc świadkiem wydarzeń wspaniałych i tragicznych dla narodu polskiego.




Jeszcze Bartek żyje,choć targany wichurami, trafiany przez
pioruny ,mocno ucierpiał i wymaga podpór.
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #336  
Nieprzeczytane 31-12-2017, 12:52
nutaDo's Avatar
nutaDo nutaDo jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 6 950
Domyślnie Wigilijne spotkanie



Pewnej bardzo mroźnej zimy, gdzieś w jednej z zapomnianych lapońskich wiosek, uboga kobieta, z troską pielęgnowała chore niemowlę. Była to wigilia Bożego Narodzenia i choć większość ludzi jest wtedy wesoła i radosna, kobieta czuła się samotna i opuszczona, a w jej skromnej chacie próżno by szukać świątecznego nastroju. Jej mąż zmarł niedawno, nie doczekawszy narodzin dziecka, więc teraz nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Z niepokojem patrzyła na rozpalone gorączką policzki dziecka. Nawet jeśli byłoby ja stać na wezwanie lekarza, ten nie zdołałby dotrzeć do tej zasypanej śniegiem wioski. W pewnym momencie, nie wiadomo skąd, w niebieskawej poświacie pojawił się obok niej Anioł. Oszołomiona jego obecnością, nie wierząc własnym oczom, kobieta zapytała łamiącym się głosem.: „Skąd się wziąłeś i po co przyszedłeś?” Nie śmiała głośno wypowiedzieć strasznej myśli jaka powstała w jej głowie, że być może przyszedł on po duszę jej maleńkiego synka. Spojrzała szybko na niemowlę, które spało niespokojnym snem, lecz z wolna zdawało się oddychać coraz równiej. „Jestem Aniołem, chcę zanieść Mikołajowi nową parę rękawic, by nie marzły mu dłonie, gdy powozi reniferami. Miał być w tej okolicy.

Niestety pobłądziłem, dlatego pytam, czy nie wie Pani, gdzie go znajdę?” „Od dawna nie wierzę w Świętego Mikołaja. – odrzekła kobieta – Spójrz, jest Boże Narodzenie, a nie ma tu ani zastawionego stołu, ani świątecznej atmosfery. Jestem smutna, bo niedawno pochowałam męża, a odkąd go zabrakło ja i mój synek niemal nie mamy z czego żyć. Staram się utrzymywać z krawiectwa, ale ciężko mi połączyć pracę z opieką nad maleństwem. Dlatego nie stać mnie nawet na lekarstwo dla mojego chorego dziecka. Czy dziwisz się, że nie wierzę w Świętego Mikołaja, kiedy nawet ludzie z wioski niechętnie przychodzą mi z pomocą? Ale jeśli zdarzają się takie cuda, że Ty zjawiasz się tu nagle, Aniele, to może jestem w błędzie, a Mikołaj jednak istnieje. Jeśli go znajdziesz, opowiedz mu o moim chorym synku i poproś by podarował mu zdrowie, a ja będę wszystkim opowiadać o jego istnieniu i cudach jakich dokonuje.” Anioł wysłuchał spokojnie skargi kobiety. W końcu powiedział: „My Anioły, także potrafimy czynić cuda, dlatego sam uzdrowię Twoje dziecko, zwłaszcza, że dziś już nie znajdę Mikołaja. Stare rękawice będą musiały mu jeszcze wystarczyć. Te zostawię dla twojego synka, gdy dorośnie. Będzie mógł wtedy łatwiej Ci pomagać.” Nim kobieta się spostrzegła, Anioł ucałował czoło maleństwa i zniknął. Na poduszce obok dziecka leżała para czerwonych rękawic. Niezdrowe rumieńce powoli schodziły z twarzy niemowlęcia, a kaszel przestał wstrząsać jego malutką piersią i dziecko spokojnie spało. Uradowana kobieta nie mogła uwierzyć swym oczom. „Nie zdążyłam mu nawet podziękować.” – mówiła do siebie. „Kiedy mały będzie na tyle duży, by zrozumieć, opowiem mu tę niezwykłą, cudowną historię. Mam przecież dowód.” – pomyślała biorąc do ręki czerwone rękawice.(...)


Anonim
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan
Odpowiedź z Cytowaniem
  #337  
Nieprzeczytane 31-12-2017, 14:15
kpwalski kpwalski jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Dobre Miasto
Posty: 1 563
Domyślnie

Czasem nawet my dorośli lubimy bajki. Wracam tu często do tego Kącika, gdyż zawarte opowiadania mają w sobie pewien morał.
Pozdrawiam życząc dobrego i szczęśliwego 2018 roku!
Odpowiedź z Cytowaniem
  #338  
Nieprzeczytane 23-01-2018, 18:02
elizka's Avatar
elizka elizka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2007
Miasto: Polska
Posty: 11 514
Domyślnie

No to na dobry rok bajka dla dzieci,a może i dla dorosłych.
Wszystkiego dobrego dla seniorów
,a szczególnie dla tych,którzy lubią bajki,baśnie i opowiastki.



/zdjęcie ze strony http://www.tfp.net.pl/galeria_zdjecie.php?id=1040 /

,,Bajka o szarym słowiku"

Czy widziałeś kiedyś słowika w zaroślach? Pewnie nie, bo rzeczywiście trudno go zobaczyć. Chowa się w gęstych krzakach bo jest bardzo skryty. Wcale nie jest kolorowy tak jak inne ptaki. Jest troszkę większy od wróbelka, ma brązowo-szare piórka zupełnie bez żadnych wzorków i czarne oczka. Posłuchaj historii o małym młodziutkim słowiczku o imieniu Jasio.

Jaś mieszkał niedaleko rzeczki w gniazdku uplecionym z traw pod niedużym krzakiem. Był jeszcze malutki i bardzo bał się oddalać od gniazdka. Dobrze czuł się gdy jego Mama lub Tata byli w pobliżu. Gdy jednak miał coś zrobić zupełnie sam to już nie za bardzo. Trochę obawiał się innych ptaków i nawet gdy widział, że świetnie się bawią razem to wolał je oglądać z daleka niż się przyłączyć do zabawy.

Gdy tak patrzył na inne ptaki myślał sobie zawsze jakie one są wspaniałe. Widział gila z pięknym czerwonym brzuszkiem i niebiesko-czarnymi piórkami na grzbiecie. A potem Jaś patrzył na siebie i wzdychał widząc, że on taki kolorowy nie jest. Gdy z kolei przyglądał się krukowi podziwiał jaki ten jest duży. Chciałby być taki jak on, a przecież słowiczki są malutkie. Zawsze wydawało mu się, że inne ptaki miały bardziej ostre dzioby, dłuższe ogony, szybciej latały, ładniej machały ogonkami. We wszystkim wydawały się lepsze od niego.

Więc nawet gdy inne ptaszki zapraszały go do zabawy to on wolał siedzieć pod swoim krzaczkiem blisko rodziców i tylko przyglądać się zabawie innych. Tylko wieczorami jak już było ciemno odważał się wzlecieć na sam szczyt krzaka i gdy upewnił się, że nikt go nie widzi wtedy sobie śpiewał. Uwielbiał to robić. To sprawiało mu największą przyjemność. Potrafił tak śpiewać nawet długo w noc i za każdym razem wymyślał nową melodię, która się nigdy nie powtarzała.

Pewnego ranka gdy tak siedział sobie przy swoim gniazdku i jak zwykle podpatrywał z daleka bawiące się ptaszki, zobaczył gila, który mu się przyglądał z boku. Na początku Jaś nie wiedział o co chodzi. Rozejrzał się niepewnie, a gil w tym czasie podszedł do niego i spytał cichutko:
– Czy nauczysz mnie śpiewać?
I zaraz dodał:
– Słyszałem Cię jak śpiewasz wieczorem. To było coś wspaniałego. Ja chyba nigdy tak nie będę potrafił – powiedział zwieszając smętnie dziobek

Słowik był tak zaskoczony, że nie potrafił się w pierwszej chwili odezwać. A gil chyba źle zrozumiał jego milczenie bo potem mówił coraz bardziej smutnym głosem:
– Ty pewnie mnie nawet nie chcesz znać… Bo ja wcale ładnie nie śpiewam… I w ogóle… To ja lepiej sobie pójdę…

Gdy Jaś zobaczył, że ten odchodzi zebrał się w sobie, dogonił go i powiedział:
– Zostań! Ja nazywam się Jaś.
– A ja Florek – powiedział gil i uścisnęli się piórkami z uśmiechem.

– Dlaczego nigdy nie chcesz się z nami bawić? – spytał Florek jak już sobie razem usiedli – nie podobają Ci się nasze zabawy?
– To nie o to chodzi – powiedział Jaś – Jestem taki mały i szary, zawsze myślałem, że nikt się nie będzie chciał ze mną bawić… A nawet gdybym się już przyłączył to na pewno bym sobie nie poradził.

– No co Ty! – zaprzeczył gil – Jak ja chciałbym być taki mały i szary jak Ty gdy się bawimy w chowanego. Ja nigdy wtedy nie mam szans. Zaraz mnie wszyscy znajdują! Ty za to byłbyś mistrzem!

– Posłuchaj – mówił dalej – Każdy ptaszek jest inny. Jeden jest bardziej kolorowy, inny szary, jeden większy, inny mniejszy, jeden dobrze pływa, inny świetnie lata. I to jest właśnie najlepsze! Właśnie dzięki temu gdy się razem bawimy może być tak wspaniale.
– Ja też kiedyś byłem nieśmiały tak jak Ty. Bałem się włączyć do zabawy i wolałem trzymać się tylko blisko Mamy i Taty. To nie było takie łatwe – podejść do innych ptaków i przyłączyć się do nich. Ale zrobiłem to! I bardzo się z tego cieszę!
– Jak mi obiecasz, że nauczysz mnie śpiewać to ja też Ci pomogę – dodał

Jaś zastanawiał się tylko przez chwilę, a potem powiedział zdecydowanie:
– Tak! Chcę się włączyć do zabawy!

Przyjaciele wzięli się za skrzydełka i poszli w kierunku bawiących się ptaków. Florek przedstawił im Jasia i nie minęła chwila, a świetnie się już razem bawili. Okazało się, że mały słowiczek w wielu zabawach był świetny. A nawet gdy coś mu nie wychodziło najlepiej to przecież każdemu czasami coś się nie udaje. Najważniejsza jest przecież wspólna wesoła zabawa.

A wieczorem wszystkie ptaszki poprosiły słowika, żeby ich nauczył lepiej śpiewać. Okazało się, że wszyscy słyszeli wieczorne trele Jasia i chociaż nie wszyscy wiedzieli kto tak pięknie śpiewał to wszystkim się bardzo podobały. Kiedy Mama i Tata wieczorem wrócili do gniazdka to się bardzo zdziwili. Zobaczyli swojego synka jak śpiewał głośno i ochoczo przed grupą wpatrzonych w niego ptaszków. Obrócił się w ich stronę, mrugnął porozumiewawczo oczkiem i uśmiechnął się do nich. A oni byli z niego tacy dumni.

Jak kiedyś na wiosnę usłyszysz wieczorem najpiękniejszy śpiew ptaszka to zapewniam Cię – to będzie właśnie słowik. Nie będzie Ci łatwo go wypatrzeć – jest nieduży i brązowo-szary. Śpiewa jednak najpiękniej w całym lesie!
Odpowiedź z Cytowaniem
  #339  
Nieprzeczytane 02-02-2018, 09:43
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie



Bajka dla dzieci
O dzielnej Kasi i Matce Bożej Gromnicznej

Na skraju dużego lasu, w małej drewnianej chatynce, mieszkała pewna rodzina - ojciec, matka i dziesięcioletnia córka Kaśka. Mimo, że żyli bardzo skromnie nie głodowali. Ojciec pracował w lesie przy wyrębie drzew i był bardzo dobrym i uczynnym człowiekiem. Kiedy tylko jakiś biedak zapukał do drzwi chatki mógł być pewny, że nie wyjdzie stąd głodny.

Parę miesięcy temu ojciec rodziny uległ wypadkowi. Podczas wyrębu przygniotło go duże drzewo. Od tego czasu biedak był zdany na opiekę żony i córeczki. Ostatnio jego stan bardzo się pogorszył. A, że było akurat święto Matki Boskiej Gromnicznej matka poprosiła córkę: - serduszko moje Kasieńko miła idź do kościoła poświęcić tę świecę, bo ojciec prosi żeby mu zapalić Gromnicę. Jest bardzo chory i mówi, że nie dożyje do rana, idź i szybko wracaj. Niech Cię prowadzi Bóg i Matka Najświętsza.

Dziewczynce nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ubrała się cieplutko i szybko pobiegła do kościoła. Zbliżał się wieczór. Zaniepokojona matka co chwilę podchodziła do okna: - Coś nasza Kasieńka za długo nie wraca sypie śnieżek, robi się coraz ciemniej, żeby tylko nie zabłądziła. Strasznie się boję, bo ostatnio słyszałam wycie wilków - powiedziała cicho do męża.

Mąż tylko skinął głową jakby chciał powiedzieć - Da sobie radę to mądra i dobra dziewczynka.

Tymczasem Kaśka wracała z kościoła. Robiło się ciemno, cały czas padał drobniutki śnieżek. Nikły płomyczek świecy migotał, tak jakby za chwilę miał zgasnąć. Dziewczynka ochraniała go jak mogła troszkę zmarzniętymi rączkami. Idąc tak po zaśnieżonej dróżce zobaczyła między drzewami parę świecących się groźnie oczu. - Wilki - pomyślała żegnając się ze strachem a serduszko jej biło tak jakby miało za chwilę wyskoczyć z piersi. - Matko Boża pomóż mi i pozwól, żebym mogła bezpiecznie dojść do domu, żeby te straszne wilki odeszły, a światełko które niosę nie zgasło. Tam czeka chory tatuś Matko Boża ochraniaj mnie.

Tak to dziewczynka modląc się doszła do domu. Matka, która usłyszała wycie wilków wybiegła przed dom i stanęła jak wryta. Jej córeczka szła z jakąś Panią, a stadko wilków posuwało się ślad w ślad za nimi. Tylko te wilki nie wyglądały na groźne, a raczej tak jakby chroniły idących przed innymi wilkami. Kaśka gdy tylko zobaczyła mamę pobiegła do niej i radośnie oznajmiła. - Mamusiu chociaż bałam się okropnie przyniosłam zapaloną świecę do domu. Zanieś ją tatusiowi.

- Dziękuję córeczko - odezwała się matka i poszła do izby. Szybciutko zrobiła cieplutką herbatkę dla zziębniętej drogą córeczki. Bijąc się z myślami zapytała - a co to za Pani szła z Tobą, bo wiesz to było jakieś dziwne . Miałyście nieproszonych towarzyszy, to były wilki, ale one zachowywały się tak jakby słuchały tę Panią.

- Jaka Pani? Nie było ze mną żadnej Pani. - Ja tylko modliłam się do Matki Bożej, żebym mogła bezpiecznie dojść do domu - odpowiedziała Kaśka. Matka pobiegła do okna. W oddali zobaczyła kobietę. Kobieta ta odwróciła się i pomachała ręką na pożegnanie. Stadko wilków, które szło z nią stanęło i otoczyło ją kołem. Potem wilik położyły się na śniegu, jakby czekały na jakiś znak czy rozkaz. Wtedy mama Kaśki domyśliła się wszystkiego. To Matka Boża Gromniczna ochraniała i przyprowadziła dziewczynkę do domu.

- Matko Boża, dziękuję - zdążyła powiedzieć cicho mama Kaśki, kiedy usłyszała głos męża. - Żono proszę weź Gromnicę, bo ja nie mogę i obejdź całe nasze gospodarstwo i dom dookoła klękając na każdym progu, żeby zło nie miało nigdy dostępu do naszego domu. Jak to zrobisz przyjdźcie z Kaśką do izby pomodlimy się razem.
Renia Sobik
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #340  
Nieprzeczytane 02-02-2018, 09:48
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 249
Domyślnie Dla nieco starszych legenda



Polska legenda o wilku gromnicznym.
Wilk Gromniczny
Pewnej mroźnej, lutowej nocy Matka Boska szła przez zaśnieżony las, a jej śladem od dłuższego czasu podążał samotny wilk.

Ponieważ tamtej zimy wilki wyrządziły w wiosce wiele szkód i zabiły wiele gospodarskich zwierząt, chłopi postanowili je wytępić i ruszyli tropem jednego z nich. Nagle w środku lasu spotkali podróżującą Świętą. Szybko się skłonili i pościągali czapki z głów.

- O najświętsza Pani, szukamy wilka. Czy nie widziałaś go gdzieś w pobliżu?

- Wilka nie widziałam, ale bym go też nie wydała. Lepiej, zamiast uganiać się za stworzeniem, poszukajcie wilka we własnych sercach, bo zapewne tam on się skrywa!

Zawstydzeni chłopi powypuszczali z rąk widły i ruszyli do swoich domów, rozważając słowa Matki Boskiej.

Gdy się oddalili, spod jej płaszcza powoli wyjrzał wilczy łeb. Wilk spojrzał na dobrotliwą Świętą, bezgłośnie dziękując że pozwoliła mu się skryć i go nie wydała.

- A ty morderco bezbronnych jagniąt? Powinnam cię była wydać, ale i nad twoją niedolą me serce załkało.

Od tamtej pory, w lutowe noce, można spotkać Matkę Boską Gromniczną idącą ze świecą wśród śnieżnych zamieci i kroczącego obok niej wilka.
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec

http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Stare niezapomniane bajki naszego dzieciństwa Małgosia B. Książka, literatura, poezja 108 21-11-2021 16:21
Bajki, piosenki i inne interesujące strony dla dzieci Melissa Jestem babcią, jestem dziadkiem 23 19-12-2012 15:12
Bajki I Legendy Dla Dorosłych ! inka-ni Humor, zabawa - wątki archiwalne 6 19-06-2010 18:36
Opowiadania kresowe Lotka Książka, literatura, poezja 1 29-05-2010 11:04

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:51.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.