|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#41
|
||||
|
||||
Chciałabym jeszcze dzisiaj przypomnieć, a niektórych zapoznać, z pięknym utworem krakowskiego poety i piosenkarza, Marka Grechuty.
MOJE MIASTO Marek Grechuta Gdy byłem dzieckiem, w myślach to miasto widziałem. Zamek o basztach krytych złotymi hełmami, strzelisty kościół, ze złotej trąbki hejnałem, złote światło uliczek, słońce nad dachami, młody księżyc widziałem, jak błądzi po mieście – srebrną tacę, która wśród cieni wież się toczy blade światło rzucając na śpiące Śródmieście, aż do chwili, gdy słońce otworzy nam oczy. Los szczęśliwy pozwolił na dłużej pozostać w mojej świątyni marzeń, w mieście nad miastami, widywać pochyloną nad kartonem postać – smukły cień Wyspiańskiego z węglem, pastelami, te teatry, koncerty, muzea niezwykłe, i karmić mą duszę bogactwem polskości. I nigdy me myśli nie stały się przywykłe do Krakowa, w którym do dziś duch wielki gości. Lecz gdy o mur miasta wiatr uderzał wściekle, pędząc tumany kurzu, opadów chemicznych, coraz częściej tutaj się czułem tak jak w piekle; w miejscu perfidnych planów i skutków tragicznych. Lecz czym jest życie, bez wiary i nadziei, że nadejdą dla miasta dni bardziej radosne. Gdy opadły tumany historii, zawiei, Kraków błysnął urodą, jak drzewa na wiosnę.
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#42
|
||||
|
||||
witaj Wilhelminko
dobrze,że wróciłaś do zwyczaju prezentowania naszego miasta.Grechuta i jego nastrojowe piosenki to moja młodość...grechuta.jpggrechuta 2.jpg
|
#43
|
||||
|
||||
Krakowianki, ale dałyście popis tych dorożek. U nas takich nie ma, bo i tradycja inna i dużych rynków brak. A w kolorze białym widziałam po raz pierwszy.
|
#44
|
||||
|
||||
Zosiu, chyba górę bierze tradycja. Dorożki stoją przeważnie w Rynku, gdyż tam najłatwiej o klienta - turystę. Jeśli tylko kasa pozwoli, to można dorożką objechać cały Kraków.
Gdy byłam mała, dorożką jechało się na wycieczkę do Ojcowa, albo np.po kiełbasę lisiecką do Liszek. Faaajnie było. Dzisiaj, bardzo często nowożeńcy, robią sobie rundkę honorową lub dwie wokół Rynku. Taki nowoczesny zwyczaj.
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#45
|
||||
|
||||
Krakowskie Legendy.
Gołębie w Krakowie. Gołębie. Krakowskie gołębie. Niegdyś hodowane i otaczane opieką; dziś budzą wśród mieszkańców Krakowa raczej negatywne emocje. A jednak przeszłość za nimi pełna chwały. I to nie tylko zwykłe ptaki. Zaczarowani dworzanie. Skrzydlaci listonosze. Zdarzało się w dawnych czasach, że Kraków często bywał oblężony przez nieprzyjacielskie wojska. Trwało to tygodniami, czasem nawet miesiącami. Miasto od dawien dawna piękne i zasobne budziło podziw u jednych, a chciwość i żądze władzy u drugich. A zatem oto historia jednego z oblężeń. Mieszkańcy Krakowa bronili się dzielnie, jednak zaczęło w mieście brakować żywności i widmo głodu zagrażało walecznym krakowianom. Trwoga powoli ogarniała obrońców miasta. Kiedy sytuacja zrobiła się tragiczna zaczęto nawet chwytać gołębie miejskie. I ubywało tych tak typowych dla naszego miasta ptaków.W końcu jednak Rada Miasta zabroniła polowań na gołębie.Niektórzy bowiem pomyśleli, że przecież gołębie, jako że nie straszne im mury i oblężenie, mogą swobodnie się przemieszczać. I przynosić pożywienie mieszkańcom. Wiele tego nie będzie, ot kilka ziaren grochu, fasoli, ziarno... Oblężenie jednak trwało i także o nadzieję w grodzie było coraz trudniej. W końcu jeden z odważnych obrońców z narażeniem życia, w przebraniu przekradł się za mury. Ze sobą wziął sześć gołębi. Każdy w innym kolorze. Za klika dni mieszkańcy radością powitali jednego ze skrzydlatych listonoszy. Zmęczony podróżą ptak usiadł na dachu jednej z kamienic wokół Rynku. Szybko jeden ze śmiałków poszedł po gołębia i odczytano wszystkim wiadomość : „ Odsiecz w drodze. Sześć dni marszu.” Wielka radość zapanowała w mieście. Odwaga, otucha wstąpiły w serca mieszkańców. Przez kolejne kilka dni przybywał do grodu kolejny skrzydlaty listonosz, w coraz to innym kolorze, niosąc ze sobą informacje o zbliżającym się ratunku dla umęczonych krakowian. I tak liczono z radością jeszcze tylko pięć dni, jeszcze cztery, trzy, dwa. Wieczorem przed dniem, w którym miało nadejść wybawienie na wieży jednego z kościołów usiadł biały gołąb. Nikt nawet nie kwapił się aby ptaka ściągnąć. Nikt już nie czytał listu. Całe miasto szykowało się do tego, aby jutro skoro świt zaatakować oblegającego je wroga i tak przyjść z pomocą odsieczy, biorąc nieprzyjaciela w dwa ognie. Jak tylko słońce wstało mieszkańcy uderzyli z odwagą jaką czasem daje nam świadomość bliskiej pomocy. Zaskoczony nieprzyjaciel, który sądził, że mieszkańcy miasta są już dawno wyczerpani i u kresu sił, począł się w nieładzie wycofywać, zostawiając za sobą bogate wozy, pełne zebranych po drogach łupów. Kraków był wolny. Wieczorem któryś z mieszkańców, zdjął z nogi gołębia list. W zdumieniu odczytano „Odsiecz zatrzymały rozlane rzeki. Poddajcie miasto.” / Joanna Krzeczkowska /
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#46
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#47
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#48
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#49
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#50
|
||||
|
||||
Gołębiami brukowany Kraków ***** ma z tych ptaków. Fraszka Jana Sztaudyngera. No właśnie, taki zwykły miejski gołąb, wydawałoby się, że trudno znaleźć coś bardziej pospolitego. A jednak jest to ptak pod wieloma względami wyjątkowy. Na przykład potrafi ssać. Wszystkie inne gatunki aby się napić wody zanurzają dziób w kałuży, nabierają kropelkę bo więcej się nie zmieści, przechylają głowę do tyłu i dopiero wtedy ta kropelka wpływa do gardła. I tak wielokrotnie. A gołąb ma wokół otworów nosowych miękką skórę zwaną woskówką, która podczas picia zamyka nozdrza, dzięki temu ptak nie musi co chwila podnosić głowy, tylko wsysa od razu do przełyku tyle ile potrzebuje. A potrzebuje znacznie więcej wody niż inne ptaki, które od biedy mogłyby się w ogóle obejść bez picia, wystarczy im wilgoć zawarta w pożywieniu. Nic dziwnego więc, że z miejskich fontann korzystają właśnie gołębie, a nie wróble czy kawki
|
#51
|
||||
|
||||
Gołębie, krakowskie gołębie....Są radością dzieci i turystów, przekleństwem właścicieli kamienic, zwykłym obrazkiem dnia codziennego mieszkańców...Gołąb ma stać się symbolem wirtualnym miasta. Jest jednakże też...natchnieniem poetów. Oto jeden z wierszy Pawła Orkisza.
Gołębie Nienawidzę was, szare koperty na wietrze, bure kałduny pustki przyprószone wiarą. Nienawidzę was, kamieniołomy smutku, włóczędzy wystający nocami po barach. Wasze małe łebki i głupawe życie, chytre oczka zatrute jakimś tam sloganem, drżące skrzydła wietrzące podmuch dobrobytu w galopującej gruźlicy nad ranem. Gorączce historii zawdzięczacie strój i chore na samotność umieracie w tłumie. Brudzicie moje palto, jak Samsona gnój, zatruwacie myślami, po których się tonie. Nienawidzę waszego gruchotu na Rynku. Wasze ochrypłe gardła jak syk grzechotnika. W was zdycha resztka wiary jak podarty strzęp po którejś tam nocy zwleczony z siennika. Nienawiścią się karmię i karmię marzenia o waszej śmierci, krakowskie gołębie. Nienawidzę was z całego serca - ja, szary gołąb z Krakowa. Adres: Rynek 9.
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#52
|
||||
|
||||
Krakowskie legendy.
Smok wawelski Smok Wawelski – mityczny smok mieszkający u podnóża krakowskiego Wzgórza Wawelskiego w jaskini nazywanej Smoczą Jamą. Legendarnego smoka opisują dwie legendy. Według legendy Marcina Bielskiego, smoka pokonał szewczyk Skuba, za pomocą fortelu – podłożył mu barana wypchanego siarką. Po zjedzeniu barana Smoka tak paliło w gardle, że "wypił pół Wisły" i pękł. Druga wersja Wincentego Kadłubka głosi, że pogromcą smoka był syn króla Kraka, a smok został zgładzony w 700 r. n.e. Na pamiątkę tej legendy u podnóża Wzgórza Wawelskiego w 1970 ustawiono pomnik Smoka Wawelskiego ziejącego ogniem. Autorem rzeźby jest krakowski artysta Bronisław Chromy. Rzeźba Smoka Wawelskiego zasilana jest gazem ziemnym, dzięki czemu możliwe jest zianie ogniem. Smok zionie ogniem co 5 minut lub na życzenie po wysłaniu SMS-a o treści "SMOK" na numer 7168 (koszt 1,22 zł). Smok Wawelski cieszy się wielką popularnością zarówno wśród turystów i rodowitych mieszkańców Grodu Kraka, jak i dzieci z całej Polski, oglądających "Przygody Baltazara Gąbki". Smok Wawelski gra tam jedną z głównych ról, ratując świat przed opryszkami z "krainy Dreszczowców". wg. wikipedia
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#53
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#54
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#55
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#56
|
||||
|
||||
Od kilku lat pod patronatem krakowskiego teatru " Groteska " odbywa sie w Krakowie plenerowa impreza pod nazwą Parada smoków. Na paradę składają się: przemarsz smoków ulicami miasta, wybory najpiękniejszego smoka, turnieje rycerskie i wieczorna impreza światła i dźwięku u stóp Wawelu.
Kilka zdjęć z tej nowej już tradycji miasta.
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#57
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#58
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#59
|
||||
|
||||
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#60
|
||||
|
||||
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Stołeczne Królewskie Miasto Kraków | Wilhelmina | małopolskie | 339 | 16-07-2008 19:11 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|