menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Kultura > Książka, literatura, poezja
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie.

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #41  
Nieprzeczytane 21-04-2010, 16:38
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie We wierze.

Z daleka słychać równy krok,
Dziarskie,wesołe głosy.
A szczęście łzami poci wzrok,
Jak tejże jutrzni rosy.

Nie przyjdzie im w wolności żyć,
Bo z czasem Boga brakło.
Piekło zerwało wolną nić,
Tego od wieków łakło.

W zła matecznikach,piekła głos,
Dyktuje swoje prawa.
I dla wolności stawia stos,
Ideą wykoślawia.

Wstecznictwem hydry toczy rak,
Przeżarty zabobonem.
I święte stawia nam na wspak,
Z natury odchylone.

W bagnie niewoli, zdrajców tłok,
Łokciami się rozpycha.
Ci odwracają tępy wzrok,
Od Krzyża i kielicha.

W objęciu gierek i kupczenia,
Nagiej już krzywdy bryła.
Dziś niejednego już watażkę ,
We trybach przemieliła.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #42  
Nieprzeczytane 21-04-2010, 16:41
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Dwór-Droga do dworu.

Wśród pól złotych pszenicą,droga długa kręta,
W kilku miejscach tym samym strumykiem przecięta.
Jak powój pnący wiła,by zniknąć w wąwozie,
By w dolince wypłynąć,przy sierocej brzozie.
Łany złote szumiały,przesiąknięte chlebem,
Darem Bożym spływając pod błękitnym niebem,
Po horyzont ciągnęła.Granatową kępą,
Drzewa z dala kudłate okolice sępią.

Pośród dwoje olbrzymów, poszarpane burzą,
Nie zdradziły od wieku,osłaniając służą.
Rosłe silne topole,wciąż żywo szumiące,
W czasie wiatrów zimowych smutno zawodzące.
One świadki przysięgłe,Powstań Narodowych,
I okrucieństw ,bandyctwa dwóch wojen światowych.
Wąska droga ginęła pomiędzy ich pniami ,
Jako słupy strzelały,otwarte bramami.

Rosły graby żylaste,kiedyś obcinane,
Dzisiaj żywopłotem utworzyły ścianę.
Poplątawszy konary oparły o bramę,
Gęstą nie do przebycia,podszytą krzewami,
Tarniny niskopiennej,iglastej cierniami.

Wszystko to masywne,ogromne i większe,
Przeto się zdawało nad inne piękniejsze.
Lata wpisane czasem, było można czytać,
I pomniki przyrody o historię pytać.

Stara z drewna kapliczka ,zębem czasu rwana,
Zawsze ozdobiona,latami zadbana.
W niej figurka z Dzieciątkiem,kryła Matkę Boską,
Piękną Panią Miłości,tak prawdziwie polską.

Okół który ogradzał ze grabowej ściany,
Był porosły bluszczem,pnączem pozwieszanym,
Tworząc wielką altanę,przez nią droga biegła,
Do parkowej ścieżyny w części równoległa.
Mrok zielony panował,chłód,świeżością tchnący,
Wiosną,latem ,jesienią,zielenią pachnący.
Niespotykana cisza ,potarga go wrzesień,
Z ptactwem się żegnający,oczekuje jesień.

Dalej gazon okrągły,jak talerz wypukły,
Głębiej tui orszak,stał szeregiem smukłym.
Grządki od strony ścieżki zrobione w gazonie,
Dały kwiatom początek jak w wielkim wazonie.
Rosła gęsto maciejka,nasturcje ,gożdziki,
Nie te jednak z kwiaciarni ,lecz kępkami dziki.
Nad nimi baldach rój białych motyli,
To siadał ,to unosił,w podmuchu się chylił.

Ruda trawa zmierzwiona,kładła w ziemię kłosy,
Jak niedbale czesane,poszarpane włosy.
Pośrodku wielka tuja pokrywała płaszczem,
Środek gazonu kryjąc ,niewidoczną paszczę..

Dwór stał poza gazonem,tuż za ścianą malwy,
Kolorze narodowym ,biała -czerwień barwy.
Fronton długi,przykucły,zapadnięty w ziemię,
Dawał z razu odczucie ,że od wieków drzemie.
Oprócz dużych kominów,wszystko małe było,
Jedno wcale nie widać,a reszty nie kryło.
Chociaż nie budowano ze wskazaną modą,
Nic mu ująć nie można,tchnął wieku urodą,
Kryty czasu patyną oraz dostojeństwa,
Wracał czasem młodości,panków i panieństwa.
Otoczony swoistą historią poezji,
Sztuki,piękna,,tradycji,wiary i finezji.
Których duch się unosił,nad parkiem i domem,
I porażał przyjezdnych swym piękna ogromem.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #43  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:29
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Do PiersiTwojej.

Do piersi Twojej ,Matki,
Tulą się z ufnością dziadki.
Jako słowa brzmią w litanii,
Bądż nam Matką, Śliczna Pani.

Od Tatr pięknych ,po Wybrzeże,
Każdy Polak kocha szczerze.
I dziękuje albo prosi,
Swej miłości niosąc grosik.

Tyś szczególnie czułą Matką,
Gdy się chmur nazbiera stadko.
Kryjesz płaszczem swej opieki,
Dbasz o wszystkie polskie strzechy.

Matko Boska Częstochowska,
I Kozielska,Ostrobramska.
Ta, co niesie Cud Miłości,
Bądż w nadziei i radości.

I po górach i dolinach,
Niech się z Tobą dzień zaczyna.
Dniem, zmęczone koi oczy,
We śnie z Tobą się jednoczy.

Ufni Twej Matki możności,
Bądż przy zgonie w szczególności.
Tym, co bezdrożami kroczą,
Użycz światła grzesznym oczom.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #44  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:30
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Piosenko.

Piosenko,piosenko,
Barwna i wierszowa.
Ty wojny panienko,
Umrzeć w nas gotowa.

Kule ci nie straszne,
Gdy śmierć patrzy w oczy.
W czas na barykadach,
Po bezdrożach kroczysz.

W marzeniach i smutkach,
Wzdychasz do pieleszy.
Każda pieśni nutka,
Tęsknotami cieszy.

Pozdrów żonę,dzieci,
Mamie dziękczynienie.
Niech w nutkach poleci,
Wojenki pragnienie.

Wiele smutku ,trudów,
Śmierci i boleści.
Ducha jednak podnoś,
We bojowej treści.

Bądż wojny piastunką,
Brak nam tu pieszczoty.
Dodasz animuszu,
Do wojny ochoty.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #45  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:33
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Na skrzydłach pięcilinii.

Na frywolnych twoich nutkach,
W skrzydłach pięciolinii.
Treść rozkazu,zwięzła-krótka,
Cuda w sercach czyni.

Chęć do walki-duch bojowy,
Porwał bataliony.
Choć zapłaczą po nich wdowy,
Został rogromiony.

Łopotając na sztandarach,
Myśli w sercu czytasz.
Gdy na ustach z tobą wiara,
O nic się nie pytasz.

Tylko wiater nas dogania,
Często w twarze wieje.
Byle było coś do prania,
Coś się w końcu dzieje.

Wojsko z dziada i pradziada,
Z rycerstwa wyrosło.
Jak historia opowiada,
Rzemiosło przerosło.

Choć brak broni,amunicji,
Jest ci walki wola.
Braki,- w naszej już tradycji,
Zrobią z parasola.

"Z drzwi stodoły"w niebo fruną,
Nie udając ptaka.
I na wroga gromem runą,
Bo potrzeba taka.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #46  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:34
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Na tle nieba.

W nieboskłonie turkusowym,
Szmaragdowe brzozy -liście.
W nocnym niebie atłasowym,
Połyskują tam srebrzyście.

Nim się łzami brzask rozpłacze,
I osuszy słońca świtem,
Zapłakane ,szmaragdowe,
Między ziemią , a zenitem.

Zadrży śpiewem rannym ptaka,
I pozłoci się promieniem.
I podąży w nieba szlakach,
Za porannym wiatru tchnieniem.

Uśpi senny wiatr południa,
W rozpalonym skurczy słońcu.
Bezgraniczna nieba studnia,
Liść utopi,w jej gorącu.

Będzie tulić ramionami,
Nocą i dniem, od niechcenia.
W czasie wiatru jak skrzydłami,
Frunie w niebo-do widzenia.

Buja się z obłokiem w niebie,
Albo płynie jak chmur statki,
Lub utuli się w potrzebie,
Z żywicielką-ziemi matki.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #47  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:36
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie W mojej Ojczyżnie.

W mojej Ojczyżnie zabrakło słowa,
Pustka i głód.
A to co mówią ,to pustomowa,
Daremny trud.

Chociaż nadzieja wstała pogodna,
Dziś mżonką -snem.
Narodem rządzi myśli wyrodna,
Deszczowym dniem.

Po rozhukany kres oceanu,
Łupina mknie,
W świecie utopii,kłamstwa,tyranów,
Jak w chorym śnie.

Nie trud daremny,lecz trudów siła,
Wiara i chęć.
W wyborach własnych się poniżyła,
Nie chcieli mieć.

Gdy chorą władzę chory zastąpi,
Bratanek -syn.
W przyszłość należy jedynie wątpić,
Giń Polsko,giń!

A z chorej matki i chore dzieci,
Rodzinny grób.
Póki Duch Światła nas nie oświeci,
Na dziś to trup.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #48  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:38
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Trud rozstania.

Rozstanie odbiera mi duszę,
Pożegnań poniewiera los.
Co kocham porzucić muszę,
Zadając sercu bólu cios.

Tęsknoty jak kolce cierniowe,
Skutecznie zadawają ból.
I rodzą reakcje niezdrowe,
Stawiają uczucia pod mur.

Gdy wracam z daleka pamięcią,
Na zawsze przy mnie rozstań cień.
Czy kiedyś się czasy uświęcą,
Powróci stabilności dzień ?

Do dzisiaj rozstania jednoczą,
By kolić i zadawać ból.
Ty losie pozwól wyschnąć oczom,
Nie stawiaj oschłości nam mur.

Z dalekiej podróży gdy wrócę,
Podróżną torbę rzucę precz.
Nie licząc się z żadną jałmużną,
By koniec -na ostatku rzec.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #49  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:39
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Jedna -dwie.

Z humorkiem na szczęce,
Choć żałoba w koło trwa.
Daj spokój piosence,
Zaśnij w ustach piosnko ma.

Słów boskie skaranie,
Jak litania długi grzech.
Oddech,przeklinanie,
Z rzeczy świętych pusty śmiech.

Pustka w sercu,wzdłuż i w szerz,
Uczuć wyższych nie wyzwoli.
Chcesz czy nie chcesz, nie wierz,wierz,
Taki tylko się warcholi.

Smutna prawda,smutne kłamstwa,
Wodzi większość już za nos.
Miast kultury,drętwe chamstwa,
Puste wnętrze ,pusty trzos.

Usta pełne zakłamania,
Diabeł by odczuwał wstyd.
Choć ma duszę do sprzedania ,
Diabeł myśli -wstyd nie wid.

Zbałamucił nawet muchę,
Która u sąsiada ssie.
Gdy popije miewa skruchę.
W zależności -jedną ,dwie.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #50  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:41
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Z myślą Wernyhory.

Niech od bagien ,tam Poleskich,
I stepów Podola.
Poetycką myślą wieszczy,
Słowem Wernyhora.

A myśl każda nam przyświeca,
Wrogom nie dowierza.
Bo Słowacki w przepowiedni,
Wybrał nam Papieża.

Słowo ,słowem,myśl jak ptaki,
Nie związane niczem.
Szuka często odpowiedzi,
Przed Boga Obliczem.

W wyobrażni lotnej myśli,
Bóg się dzieli zdaniem.
I rozdaje tam Prorokom,
Swoje przykazanie.

Myśli Duchem uskrzydlonej,
Długo każe czekać.
Aby w ludziach je dopełnić,
Nie rzadko po wiekach.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #51  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:43
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Kwitnący Krzyż.

Ile cudów na jednym ramieniu,
Krzyż zakwitły na stworzeniu świata.
Ile odczuć we każdym stworzeniu,
Myśli ile,na cierpieniu wzlata.

Uwieńczony koroną cierniową,
Wysmagany nienawistnym biczem.
Testamentu wniósł nadzieję nową,
A odchodząc nie zostawił, z niczem.

Świstu słychać nienawistne razy,
I pod krzyżem zadawane ciosy.
Ofiar ile i tyle ołtarzy,
Ile krzyży ludzkich ,ich że losy.

Nim ogarną mnie hiobowe wieści,
A świat stanie na granicy cudu.
Serca matek zbodzie miecz boleści,
To ty staniesz wyzwoleniem ludów.

Zawierzona miłość i nadzieja,
Opasana koroną boleści.
Niechaj słowem ,słowem kaznodzieja,
Będzie prawdą przekazanej treści.

Pod krzyż idę z boleści kropelką,
Uczestniczę, dziś w Twoim Ołtarzu.
Ja uznaję boleść Twoją wielką,
By choć w cząstce być w tamtym
Łazarzu.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #52  
Nieprzeczytane 22-04-2010, 14:44
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Schody.

Więc schodzę w dół,I patrzę w spak.
Po krętych długich schodach,
Chwilę patrzyłem jako ptak,
Po domach i ogrodach.

Tam zawieszony w górze drżał,
Od wiatru ,strachem zdjęty.
Z dala od ziemskich,nieba bram,
Samotny i przejęty.

I ciało drżało,drżała myśl,
W przestrzeni wietrznej ptaka.
I czułem się jak drzewa liść,
Wiatr gdy gna precz biedaka.

Rzucony losem,w ziemi pył,
Pomyśleć by się zdało,
Jakim ja kiedyś ważny był,
A czym jest dzisiaj ciało.

I ducha mego twórcza myśl,
Z wiatrami się przeplata.
I dzięki Bogu,jutro,dziś,
Ku niebu ptakiem wzlata.

Dzięki za wielki duszy dar,
Że niczym nie zniszczalna.
I według ludzkich, chęci ,miar
Człowiekiem jest widzialna.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #53  
Nieprzeczytane 23-04-2010, 12:14
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Anielskiej Pani.

U potoka, w pięknym gaju,
Stadkiem ptaszki się zbierają.
Dałbym pewnie głowę za nie,
Że śpiewają swą litanię.

A modlą się bardzo słodko,
Bo jest życia ich Stokrotką.
Łąk i pól,w lesie ,ugorze,
Słonkiem zawsze jako zorze.

Antyfonę już śpiewają,
Strumyk z wiatrem smyczkiem
grają
A podniosła atmosfera,
Do serduszek im zaziera.

Pierwsze skrzypki- słowik
z kosem,
Oczarują świat patosem.
Pozostałe razem wszystkie,
Czynią gaik przytuliskiem.

Jak kapliczka gaik bywa,
Każdy modlitwę zaśpiewa.
Gdy czuję taką potrzebę,
Może chwilę pobyć w Niebie.

Jest otwarta cały dzionek,
Wisi często nad skowronek.
Tak, że bywa jego celem,
By zaśpiewać Jej w kościele.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #54  
Nieprzeczytane 23-04-2010, 12:16
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Pokręcony.

Wiatr w włosach zakręcił,
Pokręciwszy loki.
Potargał lasu szatę,
Na halach Rozstoki.

Spada często tu halnym,
Lubi pozbójować.
Aby grożną wojaczką,
W ludziach pokutować.

Grożne chwile wycia,
Harce jego dzikie.
Szkód zawsze narobi,
Jak ogień płomykiem.

Na Roztoki hale,
Spada naraz nagle.
Zostawia obwiesiów,
Porządek po diable.

Nagle spad-,przepada,
Jakby go nie było.
Ponownie uderza,
Z niewyżytą siłą.

Wiej sobie maleńki,
My siły świadomi.
Dzisiaj potrafimy,
Od ciebie obronić.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #55  
Nieprzeczytane 23-04-2010, 12:21
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Dwór-Dworskie ogrody.

Ogrody dworskie, w możności i zbytku,
Dzieliły się trojako, w obrębie pożytku.
Ogród spacerowy,część dzisiaj parkowa,
Ogród owocowy,dziś zwana sadowa.
Botaniczny ogród,wiarydarzem zwany,
Był kwietnym ogrodem-wypielęgnowany.
Pani ręka,wizytówka,walor estetyczny,
Kwitem zdobny wszelakim,jak jej wnętrze ,śliczny.

Stąd też tyle zachodu.Rzadko się zdarzało,
Aby dworskie obejście trzy ogrody miało,
Łączono więc w jeden,zwany widydarzem,
Który był wszystkim, i dworu ołtarzem,
Zieloną był spiżarnią,łączy i świat z dworem,
Ostoją wypoczynku,ozdoba i punktu honorem.

Tu w ogrodzie warzywnym,dzielono na grządki,
Prędzej niż li gdzie indziej robiono porządki,
Pod uprawy sposobiąc, gdy słonko radosne,
W pierwszych ciepłych promieniach obwieszczało wiosnę.
Sucha ziemia w kolorze szarofioletowych,
Tłem była dla liści,zielonych nawet i brązowych,
Kwiatów wielobarwnych,pełzających cieni,
Otwartych powiek nieba,barwą błękitnymi,
Świat bogatszy o wiele,o te przebarwienia,
Mówił duszy językiem, już nawet w pół cieniach,
I nocą księżycową gdy językiem srebrnym,
Muskał liście i ziemię, swym pięknem wylewnym.
Pomijam dzień i słońce, gdzie bez tęczy tęczą,
W wszystkich barwach,odcieniach.finezyjnie wdzięczą.
Taką Bóg to przyrodę podarował ziemi,
Z jej wszechstronną urodą,skarbami wszystkimi.
Obok rosną buraki z wywiniętym liściem,
Kolorystykę głosząc,potrząsając kiściem,
Pełnych nasion buraczanych.Jak dywan bogaty,
Misternie nić spleciona, kolorowej szaty,
Zieleni z czerwienią,na tle liści chrzanu,
Często gęsto ściśnione jak narośl burzanu.
Z którym żyją w symbiozie,z sobą życie wikła,
Dając w grzędzie początek i rodzi się ćwikła,
W słońcu iskier skąpane, w zacisznym nastroju,
Swą ostoja fantazji,finezji , spokoju.

W nieznanej przyjemności gdy oko zawiesisz,
Forma kształt różnorodnych zmysłem oka cieszysz,
Tu fasola na tyczki pnie się po drabinie,
Wężem łodyg wypływa,to za tyczką ginie,
Tam bób rośnie strączkowy,strąg kryty futerkiem,
Maskuje emalią, znów słońca sreberkiem.
Selery zgodnie z marchwią,cebulą z sałatą,
Z dala można się przyjrzeć, ziemniaczanym kwiatom,
Które z znanych powodów rastają z osobna,
Gdyż zgodność z warzywami raczej niepodobna.
Kwiat biały,fioletowy na zielonym łanie,
Pomrugują do siebie, jak znajome panie,

Pną się jedne rośliny, a drugie pełzają
Jeszcze inne w symbiozie siebie podpierają .
Jedne wiotkie,wysmukłe,są krępe i mocne,
Te co rosną latami i te jednoroczne.

Dalej zagon kapusty,ma inna urodę,
Przypomina powiewem pomarszczoną wodę ,
Lub stalowy aksamit.Zaś liście żylaste,
Dłonią ręki podobne ,żyłami palczaste,

Zagon wielki ogórków, z liśćmi w pięknym wzorze,
Pewnie plamy by nie zniósł na swoim honorze,
Gdyby owoc nie ukrył, na tyle skutecznie,
By choć jeden owocnik wychować bezpiecznie.
Maskowane dokładnie ,aż do końca lata,
Na jesieni opasłe ,posturą pękate,
Żółkną, a nawet kolor ich pomarańczowy
Jeden wielki magazyn ,czeka nasionowy.

Gdy na ogród spojrzysz ,nieco z podwyższenia,
Słonko w nim rozpala, ogniki płomienia,
Złote i purpurowe, chowa za drzewa koronę,
Koloryt swój odmienia,cieniem pomarszczone,
Słoneczniki bardziej lśnią niż li czyste złoto,
Jakby czasem południa, nabrzmiało spiekotą
Liście roślin błyskają,dojrzałe makówki,
Drgają w słońcu przemiennie koronek końcówki,
Srebrzą się i połyskują ,kapuściane główki,
Tu i ówdzie dojrzewa już koper brązowy,
Siany dziko po grządkach,latem kolorowy.
W dole żaru płomieniem rozpalona łąka,
W której trzmiel albo motyl ostatni się błąka
Rdzawe kwiaty szczawiu,słońcem podświetlane,
W liczbie rośnie ogromnej,rudo podpalone,
Powietrze rozpalone faluje przemiennie,
Oddechem kadząc,odwiecznie ,niezmiennie,
Mieszając się z zapachem kopru i konopi.

W wirydarzach szlacheckich ,oprócz warzyw wszelkich
Cudzoziemskie sadzono od małych do wielkich
Krzewy,drzewa ozdobne,od mody zależne,
Szlachetne,wyszukane i kwiatem orężne.

Róża dzika,dobrana i zioła apteczne,
Wonne ziały zapachy dla zdrowia konieczne,
Dzięgielu,biedrzeńcu,kadzidle,ślazach kopytniku,
I wiele pospolitych,koło w warzywniku.
Wysiewane na zapas z wskazaniem znachora,
Zapachem odurzając każdego wieczora,

Oprócz róż ulubionych,tych ogni szkarłatnych,
Gwiazd ogrodowych,królewskich,bławatnych,
Bywały rozmaite także kwiaty pańskie,
Narcyzy,hiacynty i lilie albańskie,
Dwór oplatywały drzewa,właściciel majątku,
Sadził lipy,jawory,topole,dęby bez wyjątku.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #56  
Nieprzeczytane 23-04-2010, 12:24
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Liść.

Na parkowych ścieżynach,
Liście złote, pokotem,
W kobiercowych trawnikach,
Słońce ciska złotem.

Karty liścia przekłada,
Jak z książek marzenia.
Nowe wzory układa,
Niby od niechcenia.

Buja liściem w obłokach,
Tamte maże w błocie.
Okiełzały kałużę,
Oblepiając krociem.

Liść się tarza złoty,
Snuje z babim latem.
Jeszcze miga w drzewach,
Połyska szkarłatem.

Ranny wietrzyk go porwał,
Uniósł w rzek zakole.
Inny usnął na miedzy,
W ozimin padole.

Mieni złotem ,szkarłatem,
Zielenią wiosenną,
Polski piękną jesienią,
I Polską niezmienną.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #57  
Nieprzeczytane 23-04-2010, 12:26
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Dla ciebie.

Patrzyłem w oczy ,byłaś mą boginią,
A zły los tylko mógł mnie bałamucić.
Mówić za mało, żeś moją dziewczyną,
Każdym rozstaniem zbyt mało się smucić.

I szedł czas z tobą i życie me szare,
Jak promyk słońca byłaś mą jutrzenką.
Każdy następny dzień dopełniał czarę,
Boś mym marzeniem,miłości panienką.

I kwiaty świata chciałem u stóp złożyć,
Tkać mego życia szczęśliwe nadzieje.
Jednym westchnieniem serce twe otworzyć,
W każdej nadziei być twym czarodziejem.

Życie pisało swoją cichą prozę,
I choć nić trudów wysłupłało smutną,
Tak mimo wszystko,byłaś mym ukazem,
A może karą i śmierci okrutną.

Niech Bóg nie karze,bo już zapomniałem,
I choć wspomnienia powracają skutkiem.
Na nic pamięcie iż ciebie kochałem,
Życie jest w sobie i tak bardzo krótkie.

Czasem przemija miłość i rozpacze,
Jak statki nieba odływają w dale.
Dlatego dobrze ,że nie widzę wcale,
Serce me smutne ,że więcej nie płacze.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #58  
Nieprzeczytane 23-04-2010, 12:28
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie U bram zimy.

Spoglądało wczesną wiosną,
Złote słońce, ponad ziemię.
Promieniami chciało wzbudzić,
Wszystko co w niej drzemie.

Obudziło już nadzieję ,
U stokrotek białych.
U złocistych też podbiałów,
Które smacznie spały.

Chce się łzami wiosny wzruszyć,
W wieczne zapłakanie.
Ludzkie serca, chce poruszyć,
W Syna Zmartwychwstanie.

U bram zimy zawsze duma,
Jak to wiosną będzie.
W końcu pęknie ludzka duma,
Z nadziei orędziem.

Po opłotkach wiejskich błądzi,
W serca ludzkie pada.
O nadziei swojej sądzi,
Tak trzeba -wypada.

Połączyło więc nadzieję,
Z pięknem niewiniątek.
I jednako wszystkim grzeje,
Choć wiosny początek.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #59  
Nieprzeczytane 23-04-2010, 12:29
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Panienko-wojenko.

Panienko- wojenko,czemuś krwawa pani,
Za często chłopaków młode serca ranisz.
Przebierasz w szeregach,jak niby lada co,
Oni za sukienkę młodym życiem płacą.

Idziesz po opłotkach,snujesz po bezdrożach,
Zwiewna nie dościgła młoda dziewka hoża.
Mało kto nadąża,ty trzymasz za rękę,
I spoglądasz w oczy śmierci smutnym wdziękiem.

Dajże młodym spokój,krew w żyłach nie woda.
W niepamięć odchodzi powierzchowność młoda.
Zakop,że topory,,miecze i przyłbice,
A podwiń rękawy,zakasaj spódnicę.

Usiądż koło pieca,jak robota zmorzy,
Odpocznij po drodze we długiej podróży.
Więcej miotła daje i gary na piecu,
Krzątanie po domu, chłopaków podnieca.

Pójdą więc za tobą,poświecą oczami,
Bywaj ,że poezją pomiędzy wierszami.
Z każdej opcji wykrzesz dla siebie trzy grosze,
Za nim cię wojenko o rękę poproszę.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #60  
Nieprzeczytane 23-04-2010, 12:30
jozef49 jozef49 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: dąbrowa górnicza
Posty: 1 041
Domyślnie Twoje imię.

Imię twoje z szelestem listowia,
Wywołuje uczucia wrażliwe.
Kiedy leżąc u mego wezgłowia.
Szeptasz z wiatrem dykteryjki tkliwe.

Wdzięcznym dzwonkiem z skowronkiem
się błąka,
Miesza razem z potoka szemraniem.
Tam pod lasem ,mocarzowa łąka,
Powróciła z boćkowym klekaniem.

Błądzi łąką w ciepło popołudnia,
Z chorałami cykadów się trąca.
Aniołami w motylach przecudna,
Nad kobiercem kwiatów falująca.

W tataraku szepta czułe słowa,
I wieczornym rechem żabek niesie.
A brzezina , od słońca pąsowa,
Hen powtarza po sosnowym lesie.

I w miłosnych wyznaniach słowika,
Gdy się chwali przy pełni księżyca.
Kiedy lasu przycicha muzyka,
Wiernych wspomnień imienia kotwica.

W księżycowe wpletwszy warkocze,
W srebrzystych wypłynowszy falach.
Pieśń imienia, na sercu łaskocze,
Na gitarach podpływając z dala.

Twoje imię jest moim westchnieniem,
Sennym pięknem wychyla się z nocy.
Każdym brzaskiem ,ust moich promieniem,
Z namiętnością zapatrzone oczy.

Józef Bieniecki
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:31.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.