|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1
|
||||
|
||||
Babciowanie/dziadkowanie
Kiedy rodzi się dziecko, witamy istotkę, z którą od dawna byłyśmy zżyte, a i to nie obywa się bez przykrych niespodzianek, bo część z nas potrzebuje czasu, aby zaakceptować siebie w roli pełnoprawnej matki. Ciekawi mnie, jak stałyście się babciami czy też stawałyście się nimi stopniowo, kiedy odezwał się głos, mówiący: to dziecko mojego dziecka, kontynuacja mnie samej... Zechciejcie rozwinąć temat. Głosy dziadków powinny być równie interesujące.
|
#2
|
||||
|
||||
Baaaardzo chciałabym być babcią, ale obawiam się, ze długo na to poczekam. A tyle we mnie bajek do opowiedzenia, tyle ciepła i miłości do przekazania małej istotce...szkoda.
|
#3
|
||||
|
||||
Nie wiem dlaczego przyszła mi na myśl bajka o Czerwonym Kapturku.
|
#4
|
||||
|
||||
Moje wnuczki urodziły się 19 sierpnia 2006 r. Nie będę kręciła: nie stałam się babcią od razu. Zastanawiałam się czytając posty innych babć na tym forum czy ze mną jest wszystko w porządku. Nie jestem "zwariowana" na punkcie swoich wnuczek i nic na to nie poradzę. Powiedzcie szczerze czy ze mną jest coś nie tak? A może nie wszystkie babcie chcą się przyznać do odczuć podobnych do moich? Nie wyobrażam sobie siebie w roli babci zajmującej się tylko i wyłącznie wnuczkami, może jestem pozbawiona "uczuć wyższych"? Nie wiem co otym sądzić, miewam wyrzuty sumienia że jestem taka jaka jestem.
|
#5
|
||||
|
||||
Basiu,nie martw się.Wg mnie jesteś zupełnie normalna.Ja też nie wariowałam na punkcie wnuczek.Jedna ma prawie 20 lat.druga 12.Do zajmowania sie dziećmi są rodzice i nie można ich wyręczać,można tylko pomagać w miarę sił i nie kosztem swoich przyjemności.tn_24-12-06_1705.jpgTo młodsza wnuczka.
Ostatnio edytowane przez emka46 : 26-03-2007 o 17:20. |
#6
|
||||
|
||||
Dzięki, podniosłaś mnie na duchu.
|
#7
|
|||
|
|||
Dowiedziałam się, że będę babcią z nienacka. Ale tak naprawdę ta wiadomość ucieszyła mnie bardzo i pokochałam to maleństwo zanim się urodziło. Kocham ją (bo to wnusia)najmocniej na świecie i jestem gotowa na poświęcenia nawet KOSZTEM SWOICH PRZYJEMNOŚCI.
|
#8
|
|||
|
|||
A po coi poswiecenia.Nikt tego od ciebie nie wymaga czy w Polsce matki i babcie musza nieustannie uprawiac jakas martyrologie w imie "milosci do dziecka" Ani dziecku ani babciom to w perspektywie nie sluzy.Jak ktos napisal od wychowywania sa rodzice ,dziadkowie moga pomoc jesli chca ,kochac ,rozpieszczac -ale nie zapominac o sobie .Sztafeta biegnie dalej i my to juz ta zmiana ,ktora nie musi nigdzie leciec.Mozna spokojnie pojsc na spacer z wnuczkiem jesli sie ma na to ochote ,lub z dziadkiem
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#9
|
||||
|
||||
Oj Małgosiu co Ty dzisiaj jesteś tak pesymistycznie nastawiona, czytam drugi Twoj post i ten też jest na nie.
Jeśli chodzi o wnuczęta to przez pierwsze dwa miesiące jeżdziłam codziennie wieczorem do córki i kąpałam wnusię. Po prostu uważałam, że - nie muszę - ale powinnam jej pomóc. Urodziła przez cesarskie cięcie. Mnie też teściowa pomagała przez pierwszy miesiąc przy pierwszym dziecku. Po operacji ręki nie mogłam jej pomóc i wtedy pomogła jej teściowa. Teraz 3 dni w tygodniu pilnuje ją teściowa a trzy dni jest u nas. My po prostu chcemy im pomóc, a jaka radość z tej naszej wnusi.
__________________
Pozdrawiam qrystyna 216 |
#10
|
|||
|
|||
Jesli macie z tego radosc i chec wyplywa od was to wasza sprawa i tylko dobrze dla corki ,ze tak jest.Ale to o czym mowilam to postawa ktora mnie denerwuje i ktora jest niestety jeszcze ciagle w naszym pieknym kraju popularna -pojawia sie dziecko czyli radosc -i zaczyna sie lancuch poswiecen .Tak dla jasnosci wychowalam szczesliwie sama 2 -je dzieci i ani przez minute nie czulam ze cokolwiek dla nich "poswiecam" nie wymagalam tez poswiecania od dziadkow -ktorzy owszem od czasu do czasu mi pomagali czyli dawali li mi odetchnac od dzieci, ale w granicach rozsadku!!!
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#11
|
||||
|
||||
Małosrzto w tym co napisałas jest sens , zgadzam się z Toba i przyznaje ,ze te nadopiekuńcze babcie ,na siłe pouczajace i poświecajace się a raczej wtrącajace się zupełnie nie proszone budza moja niechęc i awerszje.; Pomagać można i trzeba ale w sytuacji awaryjnej i wtedy gdy cię poprosza i czujesz ,ze w tym wypadku trzeba ale nic na siłe -a ponadto nie daj sie kobieto też wykorzystywać ty swoje już wychowałas - zrobiłaś Pozdrawiam Grazyna
|
#12
|
|||
|
|||
ammi o to mi wlasnie chodzilo -wiadomo,ze pojawienie sie dzieciny w rodzinie to radosc ,z ktora niczego nie da sie porownac -szczescie dla rodzicow i dziadkow -i jasne jest ze dziadkowie chca miec z wnuczeciem kontakt i moc mu okazywac swoja bezbrzezna milosc.Jasne jest rowniez ,ze jesli mozna chce sie pomoc swojemu dziecku czasem lekko zagubionemu w swojej roli.Ale jak widze te babcie od rana pedzace do wnusiow ,nastawione wylacznie na wnusie i zapominajace o sobie kompletnie -to sobie cichutko mysle ,ze ja tak nie chce (nie jestem jeszcze babcia -ale bede).Bede kochac swoje wnucze nad zycie ,bede miala kota na jego punkcie -ale rodzicem mojego wnuczecia jest moje dziecko i jego partner wiec ja moge z babciowania miec radoche ale nie mam zamiaru sie poswiecac
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#13
|
||||
|
||||
Do Małgorzata 50
Ulżyło mi Małgosiu jak przeczytałam Twoje posty. Mam identyczne podejście do "babciowania".
|
#14
|
||||
|
||||
Do Basi
Droga Basiu,jeśli Cię to pocieszy to ja też nie jestem fanatyczną babcią.Bardzo kocham swoją jedyną wnuczkę ale też uważam ze najważniejsi dla niej są jej rodzice i nie zamierzam niczego w tym względzie zaburzać.
U mnie sytuacja jest o tyle trudniejsza że moja wnusia wraz z rodzicami mieszka w USA i do tej pory miałam z nią bezpośredni kontakt tylko 2razy,kiedy się urodziła i na jej roczku.Trudno więc mówić o jakiejś więzi między mną a małą.Zwłaszcza ja dla niej nie stałam się jeszcze kimś bliskim,ze zrozumiałych względów,jest jeszcze za malutka by cokolwiek z tej sytuacji rozumieć.Czasem pomacha mi rączką na pa,pa kiedy widzimy się za pośrednictwem Skypa ale myślę,że tak samo by zrobiła do jakiejś obcej osoby.Zamierzam w tym roku, prawdopodobnie, we wrześniu polecieć do niej może teraz uda się nam bardziej zbliżyć.Będę tam ok.6tyg.czy jest to wystarczający czas ,by się polubić,dla nas obu? Nie zamierzam w jakiś szczególny sposób zabiegać o jej względy chcę by było naturalnie by dziecko samo zdecydowało na ile mnie zaakceptuje.Wiem to jest trochę nietypowa sytuacja ale myślę że gdybyśmy mogły być cały czas blisko siebie zachowywałabym się podobnie,bez narzucania się.Kocham ją bardzo,żeby nie było co do tego żadnych wątpliwości ale zdecydowanie nie chcę odgrywać w jej życiu pierwszoplanowej roli.Napewno Basiu jesteś i będziesz bardzo dobrą babcią dla swoich uroczych bliżniaczek,dobra babcia to nie musi znaczyć zwariowana na ich punkcie.Tak trzymaj. |
#15
|
||||
|
||||
Nie jestem jeszcze babcia i byc moze dlugo jeszcze nie bede/choc to nigdy nie wiadomo/ale wiele moich rowiesniczek juz jest.I bardzo mnie to denerwuje jak narzekaja:jak to one biegaja z pomoca,jak sie poswiecaja i nie maja za to zadnej wdziecznosci.A moze bardziej przeszkadzaja ,wtracaja sie ,nie pozwalaja corkom badz synowym poczuc sie matkami.
Sama wychowalam trojke dzieci i wiem ze czasami pomoc babc bylaby czyms wrecz niezbednym ale i bez niej da sie zyc.Kochane babcie i dziadkowie ,kochajcie swoje wnuki bo one tego potrzebuja ale zostawcie je rodzicom.Okaze sie ze wszyscy dobrze na tym wyjda.
__________________
"nie jestem absolutnie gruba, tylko moja bogata osobowość nie mieści się w mniejszym rozmiarze" http://mojezacisze-kundzia57.blogspot.com/ |
#16
|
||||
|
||||
Kochane dziewczynki, cieszę się że jest nas więcej "podobnie" myślących. Ja swojego syna nie podrzucałam do babć, uważałam że one wychowały swoje dzieci i nie można ich "uszczęśliwiać na siłę" wnukami. Mam okazję wśród swoich znajomych obserwować "babcie" i zprzerażeniem patrzę jak zasuwają kilka razy w tygodniu bez zapowiedzi do wnuków. Ja mam inne podejście do sprawy i myślałam, ze coś jest ze mną nie tak.
|
#17
|
||||
|
||||
Ja też cieszę się, że nie tylko ja jestem taką dziwną babcią.
Bardzo kocham wnuki, te większe mnie też obdarowują miłością i zaufaniem, ale..."Bawiłam" je tylko parę razy i to w sytuacjach, gdy młodzi chcieli gdzieś wyjść, a ponieważ zięć był człowiekiem bardzo skąpym, wychodzili rzadko. Za sześć lat ich małżeństwa chyba ze cztery razy.Pomagam owszem finansowo, sprawiam różne przyjemności, ale zawsze po uprzednim porozumieniu z córką, czy nie ma nic przeciw temu, abym spełniła takie a takie marzenie. Jak widzę te szalejące wokół babcie, to miałam wrażenie, że jestem ostatnia z ostatnich. Zawsze, zawsze będę twierdziła, że najbardziej kocham moje dzieci. To one są moje.To na nie czekałam, wychowywałam,nie spałam nocami, latałam po lekarzach,dla nich żyłam i dzięki nim żyłam. Wnuki kocham, ale to miłość wygodna, spokojna. Nic, albo prawie nic nie zależy ode mnie.One mają swoich opiekunów i wychowawców. Ja jestem tylko miłym dodatkiem.
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#18
|
||||
|
||||
|
#19
|
||||
|
||||
Masz racje wnuki sa do kochania - od wychowywania są rodzice
|
#20
|
||||
|
||||
Szanowni: Babciunie i Dziadziusiowie czyli Dziadostwo - gdyby
zdarzył Wam się brak konceptu w dziedzinie zabawiania Wnucząt - podrzucam sympatyczną stronkę: http://www.krasnoludki.pl/ |