NFZ namawia szpitale: nie leczcie

[Vika]

Kolejki w szpitalach, a w skrajnych przypadkach odmowa wykonywania zabiegu to skutek wciąż niezałatwionego przez rząd i NFZ problemu nadwykonań. Chodzi o świadczenia, które szpitale realizują ponad limit ustalony przez fundusz na dany rok.

Zobacz także:

• NFZ nie chce zwracać szpitalom za nadwykonania
• Sikora: Pacjenci w oparach reformy zdrowia
• NFZ nie chce zwracać szpitalom za nadwykonania
• NFZ ogranicza prawo do konsultacji w sprawie podstawowej opieki zdrowotnej
• Politycy nie rozumieją realiów, w jakich leczeni są pacjenci
• SLD: zlikwidować NFZ, utworzyć ministerstwa polityki i gospodarki morskiej
• PJN zaniepokojona nowymi zasadami kontraktowania szpitali

Trudną sytuację placówek pogarsza niezmieniająca się od lat wycena usług i rosnące koszty szpitali – mediów, wynagrodzeń i eksploatacji sprzętu medycznego. Efekt? W tym roku po raz pierwszy od 3 lat długi szpitali znów rosną.
Spór o nadwykonania ciągnie się od lat. – Większość z nich to nie są przyjęcia w stanach nagłych, bo ratujących życie i zdrowie pacjentów, ale planowe – twierdzi NFZ w dotychczas niepublikowanej analizie, do której dotarł „DGP”. Inne zdanie mają dyrektorzy szpitali. Walczą o ponad 1 mld zł za wykonanie zabiegów ponad limit w 2010 roku. Na sporze NFZ – szpitale najbardziej cierpią pacjenci.
Jak wynika z naszych rozmów z dyrektorami szpitali, niektóre z nich już wstrzymują lub przesuwają planowe przyjęcia. Chorzy z osteoporozą ze Szpitala Uniwersyteckiego im. Jana Biziela w Bydgoszczy w czerwcu dowiedzieli się, że będą mieli wykonane zabiegi, ale trzy miesiące później. Takie telefony otrzymali także ci z oddziałów chirurgicznych czy neurologicznych. – Od roku kredytujemy fundusz, który jest nam winny 5,5 mln zł tylko za nadwykonania za ubiegły rok – twierdzi Miłosz Piontek, dyrektor ds. lecznictwa bydgoskiej kliniki.
Podobna sytuacja jest w publicznym szpitalu w Rzeszowie. – Wstrzymujemy już od połowy roku przyjęcia np. na oddziały chirurgii czy ginekologii – przyznaje dyrektor Leszek Czerwiński. Natomiast w podkarpackim szpitalu onkologicznym w Brzozowie doszło do sytuacji, że odsyłani byli pacjenci czekający na chemioterapię. Potrzebujących było trzech, dawki starczyło dla jednego.
Nic nie zapowiada poprawy. NFZ w raporcie kwestionuje jako nadwykonania np. leczenie przewlekłego zapalenia migdałków, usunięcie zaćmy czy leczenie miażdżycy tętnic. Wskazuje, że stany te nie stanowią zagrożenia dla życia. I to w sytuacji, gdy kolejki są coraz dłuższe. Na usunięcie zaćmy czeka 265 tys. pacjentów, a czas oczekiwania to 301 dni.
Szpitale walczą o pieniądze w sądach. W 2010 r. zakończyły się 282 sprawy o zwrot pieniędzy za nadwykonania. Szpitale wygrały 175 mln zł. W 2009 roku NFZ zapłacił im 65 mln zł.
Dyrektorzy dodają, że kłopotem jest też wycena świadczeń. Rosną opłaty za media, sprzęt, tymczasem za punkt medyczny fundusz od kilku lat płaci 49 – 51 zł. Ich trudną sytuację potwierdzają dane o zadłużeniu. Zobowiązania wymagalne pod koniec sierpnia wyniosły 2,45 mld zł wobec 2,34 mld z końca 2008 r. – Byłoby źle, gdyby oszczędności odbywały się kosztem pacjentów – mówi dyrektor Miłosz Piontek.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
http://praca.gazetaprawna.pl/artykul...e_leczcie.html

[slava]

Viko, masz rację, o co sie dzieje, to jest skandal.

[nutaDo]

Natomiast zatrudnienie urzędników w biurowcach NFZ przerasta najśmielsze wyobrażenia. To tam znikają pieniądze.

[Vika]

Napisał nutaDo

Natomiast zatrudnienie urzędników w biurowcach NFZ przerasta najśmielsze wyobrażenia. To tam znikają pieniądze.

To prawda,czytałam o tych dodatkowych 13-kach,14-kach,
w biurowcu już nie byłam rok, ale to co wówczas widziałam, te pokoje,wyposażenie-zaparło mi dech w piersiach.
Nie wspomnę już o nieżyczliwym potraktowaniu.
Podobnie rzecz się ma z ZUS-em, w Kielcach są dwa piękne ,nowoczesne biurowce. Nie sposób dowiedzieć się czegoś przez telefon, a jechać na drugi koniec miasta............no trzeba mieć siły trochę.

[jakempa]

Niestety, prawda o szpitalach jest taka, że nie długo, cudem będzie leczenie z NFZ, - już obecnie dostanie się do szpitala graniczy z cudem,. jeżeli ktoś jest poważnie chory i wymaga natychmiastowego leczenia, pozostaje tylko prywatnie, bo zanim doczeka się miejsca z NFZ , wyląduje na cmentarzu,
a i tam już coraz mniej miejsc, Wczoraj moja sąsiadka zapisała sie na operację zaćmy,..... na 2017 rok. z NFZ,- prywatnie można zrobić odrazu. Za co tyle lat płacilismy i dalej zabierają nam pokaźne składki na NFZ???????

[Kasandra1]

Napisał jakempa

Niestety, prawda o szpitalach jest taka, że nie długo, cudem będzie leczenie z NFZ, - już obecnie dostanie się do szpitala graniczy z cudem,. jeżeli ktoś jest poważnie chory i wymaga natychmiastowego leczenia, pozostaje tylko prywatnie, bo zanim doczeka się miejsca z NFZ , wyląduje na cmentarzu,

Pozostaje leczenie prywatne, ale jak nie ma człowiek pieniędzy na leczenie, to co, nie będą leczyć wcale? Wyrzucą ze szpitala, przecież lekarz jest od tego aby leczył człowieka. Dziś nie wiem dokładnie jak sytuacja w Polsce wygląda, ale to co pisze Vika jest przerażające.

Może po wyborach coś się zmieni, tyle obiecują, ale ja osobiście w te puste słowa polityków nie wierzę.

[babciela]

Nie tylko szpitale nie maja płacone za tzw.nadwykonania- przeciez przychodnie mimo limitów przekraczaja te limity o prawie 100 procent.Na moja interpelację zwrócono mi uwagę, ze jezeli jestem tak dalece niesubordynow i przekraczam limity- to nalezy mi sie kara- a nie pieniądze. Ale ja już NFZ mam w nosie- wróciłam do priv i mam swiety spokoj- chce pacjent to przyjdzie , nie chce to nie....Większosc moich kolegow zrobiła to samo- nie ma po prostu wyjscia- ani badania, ani leczenia, ani kontaktu z pacjentem- przeciez nie moze mi jakis urzedas narzucić ilosci pacjentów chorych w danym dniu. Ale podobno pani minister jest tak dobra w organizacji sł. zdrowia, ze zostaje na tym stanowisku.ZDRÓWKA ŻYCZĘ.

[Zdzisia]

Napisał babciela

Nie tylko szpitale nie maja płacone za tzw.nadwykonania- przeciez przychodnie mimo limitów przekraczaja te limity o prawie 100 procent.Na moja interpelację zwrócono mi uwagę, ze jezeli jestem tak dalece niesubordynow i przekraczam limity- to nalezy mi sie kara- a nie pieniądze. Ale ja już NFZ mam w nosie- wróciłam do priv i mam swiety spokoj- chce pacjent to przyjdzie , nie chce to nie....Większosc moich kolegow zrobiła to samo- nie ma po prostu wyjscia- ani badania, ani leczenia, ani kontaktu z pacjentem- przeciez nie moze mi jakis urzedas narzucić ilosci pacjentów chorych w danym dniu. Ale podobno pani minister jest tak dobra w organizacji sł. zdrowia, ze zostaje na tym stanowisku.ZDRÓWKA ŻYCZĘ.

Masz święty spokój i jeszcze zarabiasz niezłe pieniądze.To dopiero.A kto będzie leczył w przychodniach tych,którzy nie mają pieniędzy na prywatne wizyty?

[babciela]

Ile zarabiam- to moja sprawa.A czasy darmowych, niezapłaconych wizyt skonczyly się.Zastanow się kto bedzie Was leczył- ja naprawde nie mam sily na uzeranie sie z urzedasami.Ty pracowałabys za darmo?

[babciela]

Zdzisiu- i zastanow się- do diabla- kto jest temu winien- lekarze- NFZ- ministerstwo zdrowia???

[nutaDo]

Przecież nie obciążajcie lekarzy tym, co dzieje się w służbie zdrowia.
Proponuję wycieczkę do biurowców NFZ - tam masa urzędników "ciężko" pracuje nad tym jak zwalić robotę na lekarzy i odpowiedzialność za skutki "reformy".

[Vika]

Napisał babciela

Ale podobno pani minister jest tak dobra w organizacji sł. zdrowia, ze zostaje na tym stanowisku.ZDRÓWKA ŻYCZĘ.

No bo któż ma większe doświadczenie by skopać to co jeszcze nie zostało "skopane" jak nie p.Kopacz?!

Jeszcze jeden koszmarek trafiłam czytając gazetki internet.

Przetrącony filar
Dlaczego nie udała się reforma medycyny rodzinnej w Polsce?
Dobre założenia tej reformy opracował jeszcze śp. minister zdrowia Jacek Żochowski, ale realizacji wielu z wyznaczonych przez niego kilkanaście lat temu celów po prostu zaniechano. Przy wprowadzaniu reformy dobre rozwiązania zastępowano innymi, szkodliwymi. Sens reformy gdzieś się zagubił. Decydentom zabrakło cierpliwości i konsekwencji we wdrażaniu systemu, który doskonale się sprawdził w wielu krajach – mówi prof. dr hab. med. Andrzej Steciwko, prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej./www.teremedia.pl/
i następna :

SOR-y zostaną zlikwidowane?


Źródło: AK, Dziennik Gazeta Prawna|07.10.2011
Połowa z 200 szpitalnych oddziałów ratunkowych, do których trafiają pacjenci w stanie zagrożenia życia lub zdrowia, może stracić kontrakt z NFZ. To grozi ich likwidacją.
Szpitale mają do końca roku dostosować SOR-y do wymogów określonych w 2007 r. przez ministra zdrowia. Około setka placówek jeszcze z tym nie zdążyła i mogą mieć z tym problem, bo wymagane jest m.in. posiadanie dostępu do lądowiska dla helikopterów.

Placówki obawiają się, że NFZ nie będzie chciał z nimi podpisywać umów, jeśli ich oddziały ratunkowe nie będą spełniać wymogów.
- To oznacza ich likwidację - stwierdza wprost Mariusz Jędrzejczak, dyrektor szpitala w Zgierzu.

Resort zdrowia zapewnia, że szykuje nowelizację rozporządzenia, która obniży wymogi. Jednak termin nie zostanie przesunięty. To oznacza, że część szpitali i tak będzie mieć kłopoty, bo ich SOR nie spełniają nawet podstawowych wymogów.
______________________
Czy ktoś pomyślał ,że takim posunięciem ludzie zostaną skazani na śmierć?
A może właśnie o to chodzi?

[Vika]

Napisał babciela

Nie tylko szpitale nie maja płacone za tzw.nadwykonania- przeciez przychodnie mimo limitów przekraczaja te limity o prawie 100 procent.Na moja interpelację zwrócono mi uwagę, ze jezeli jestem tak dalece niesubordynow i przekraczam limity- to nalezy mi sie kara- a nie pieniądze. Ale ja już NFZ mam w nosie- wróciłam do priv i mam swiety spokoj- chce pacjent to przyjdzie , nie chce to nie....Większosc moich kolegow zrobiła to samo- nie ma po prostu wyjscia- ani badania, ani leczenia, ani kontaktu z pacjentem- przeciez nie moze mi jakis urzedas narzucić ilosci pacjentów chorych w danym dniu. Ale podobno pani minister jest tak dobra w organizacji sł. zdrowia, ze zostaje na tym stanowisku.ZDRÓWKA ŻYCZĘ.

A swoją drogą dr.Elu, nie tak dawno coś innego mi pisałaś.
Jeśli Ty już nie chcesz nawet pocieszyć, to marne widoki na przyszłość
Pacjenci pojedynczo z NFZ nic nie wskórają, a o zrzeszeniach jakichś nie słyszałam. Jeśli lekarze nie mogą/a może nie chcą?/ wygrać z tym mutantem, to cóż my chorzy,często zamknięci w 4 ścianach mieszkania możemy wskórać?
Poza tym, z tego co wiem , to w NFZ na kluczowych stanowiskach są zatrudnieni właśnie lekarze.

[jakempa]

Niestety jest tak jak pisze Babciela, u nas też w przychodniach zostają lekarze wg mnie nie douczeni, którzy tylko recepty wypisują i to jeszcze nie trafione leki, bo bez wywiadu, leczenie fachowe i u doswiadczonego specjalisty, zostaje tylko prywatnie,

[urszula-kol]

Ja ostatnio byłam w spółdzielni specjalistów VITA. Odradzano mi, opinia taka, że tam pracują lekarze, którzy mają złą opinię i tym samym nie mogą znależć pracy.
Chyba się to potwierdziło w moim przypadku. Zapłaciłam 70 zł za wizytę u laryngologa, a pomocy żadnej nie uzyskałam. Leku przepisanego nigdzie nie mogłam dostać, bo okazał się już dawno wycofany.
Jedynym plusem, to za te 70 zł przy okazji wypłukano mi uszy.

[chaliniak]

Tu w Tanowie, coraz "ciekawiej". Od prawie 20 lat, leczę się w Przychodni Specjalistycznej (kardiologia), po 2 zawałach.
W październiku, już nie było miejsc do końca roku a na przyszły - nie rejestrowano.
Na poczatku listopada już nie było miejsc do...czerwca 2012 a na lipiec nie rejestrowano. Czegoś takiego jeszcze nie było.

Oczywiście, recepty będę brał u lekarza pierwszego kontaktu, bo bez leków... lepiej nie mówić. Więc prywatne wizyty lub karetka.
C'est la vie.

[Malwina]

Jeszcze mierzenie recept nam dojdzie od przyszłego roku...i ewentualne chodzenie od lekarza do apteki i spowrotem jak "gabaryty" nie beda sie zgadzały, albo lekarz nabazgrze , zamiast napisac....