menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > REGIONALNE > zagranica > Azja, Bliski i Daleki Wschód
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #41  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 11:03
babciela babciela jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2007
Miasto: Częstochowa
Posty: 5 308
Domyślnie

Jest to jeden z niewielu krajow- gdzie spotkałam autentycznie SZCZESLIWYCH ludzi.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #42  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 11:29
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Babcielu zgadzam się z tobą, żyją skromnie w zgodzie z naturą, przyjmują z wdzięcznością to co im życie przynosi...
Odpowiedź z Cytowaniem
  #43  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 11:31
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Dolina Katmandu to trzy historyczne miasta: Patan, Katmandu i Bhaktapur, które obecnie tworzą jedną aglomerację. Kathmandu już nie jest tak sielskie i relaksujące jak Pokhara. To duże miasto i ma wszystkie takiego miasta wady i zalety. Przedmieścia robią przygnębiające wrażenie. Nie mogę się powstrzymać przed porównaniem obrazów zapamiętanych z filmu z tym co oglądam. Niestety pora roku robi swoje. W styczniu roślinność jest raczej uboga, mniej kolorowa i wygląda mizernie w porównaniu z tym co zapamiętałam. Widać też walające się śmieci i zaniedbane budynki. Po śniadaniu w małej restauracji jedziemy do Swajambhunath.

Na szczycie wzgórza stoi licząca ponad 2,5 tysiąca lat stupa. Stupa to buddyjska budowla sakralna. Często jest to kopuła na szczycie której znajduje się maszt, ale też tak jak w tym przypadku białą kopułę wieńczy murowana wieża na planie kwadratu. Na każdej ze ścian wieży namalowane są oczy Buddy. Ta, którą odwiedzam to jedna z najbardziej znanych świątyń buddyjskich w Nepalu. Jest bardzo tłoczno. Trudno wspinać się schodami wiodącymi do stupy. Jednak mam wrażenie, że to wstępowanie po schodach jest konieczne, żeby skupić się na tym co się dzieje, mieć czas, żeby pomimo tłumu myśleć tylko o tym co się robi i w jakim celu. Na szczycie wzgórza, wokół stupy widzę mnóstwo świątyń, małych świątynek, rzeźb i wiszących dzwonków. Wokół stupy stoją szeregi młynków modlitewnych. Wszędzie palą się świece i kadzidła, rzeźby i posągi często są pomalowane czerwoną farbą lub mają znaki wykonane białą kredą. Widzę stragany z pamiątkami i przebiegające wszędzie małpy. I ludzi.

Obserwuję ich usiłując zrozumieć coś z tej magicznej, niecodziennej dla mnie atmosfery. Tak, dla mnie to było wyjątkowe i poruszające przeżycie. Ludzie, niektórzy samotni, inni z całymi rodzinami przyszli tu w jakimś celu. Modlą się, wiedzą przy której maleńkiej świątynce chcą zapalić maślaną świecę bądź kadzidło, są u siebie. A ja patrzę na wszystko łapczywie i jakby z zazdrością. Staram się robić zdjęcia a jednocześnie nie chcę przeszkadzać. Nie jestem pewna czy wolę oglądać to wszystko przez obiektyw aparatu, czy raczej postarać się tak jak inni czerpać z tego miejsca. Przyglądam się rodzinie. Siedzą przy maleńkiej kapliczce, palą kadzidła i jedzą coś. Kamienna kapliczka pomalowana została czerwonym barwnikiem, ludzie żywo o czymś rozmawiali, gestykulowali. Nie zrobiłam zdjęcia. Miałam poczucie, że mogłabym zaburzyć jakąś ważną uroczystość, jakąś intymność. Ciekawe, że pielgrzymują tu buddyści, wyznawcy hinduizmu i innych jeszcze religii czy kultów, których nawet nie jestem w stanie opisać. To jest święte miejsce. Każdy może tu przyjść i czerpać duchową siłę. Nikt o nic nie pyta, nikt nie ocenia, nie wymaga..... Nie mogłam nasycić się tą atmosferą. Widzę dziewczynki czekające na namalowanie symbolicznej, czerwonej kropki na czole, kropki, która zapewnia dobry los. Są takie naturalne i wesołe. Bez sztucznego zamyślenia, bez wymuszonych gestów, po prostu radość z bycia tu i teraz. Żal wielki wychodzić stąd, ale czas nagli. Jutro w południe mam samolot a jeszcze coś chciałabym zobaczyć. Jedziemy do kolejnej stupy.



Odpowiedź z Cytowaniem
  #44  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 11:33
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie





Odpowiedź z Cytowaniem
  #45  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 12:32
Malwina's Avatar
Malwina Malwina jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Sztumu
Posty: 17 230
Domyślnie

Pięknie Ojanno to opisujesz, bez zbędnej fanfaronady tak charakterystycznej nam "cywilizowanym", wszystko płynie z serca, czuje się spokój i kult innego...
Odpowiedź z Cytowaniem
  #46  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 16:33
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Dziękuję Malwinko to jedziemy dalej:

Tym razem jest to największa stupa Nepalu Boudhanath. Stoi w centralnym punkcie okrągłego rynku maleńkiego miasteczka. Jest to jednocześnie największa w Nepalu osada Tybetańczyków. Wierni chodzą wokół świątyni poruszając się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, kręcą młynkami modlitewnymi, biją pokłony i nucą mantry, słychać dźwięki muzyki. Flagi modlitewne z jednej strony przymocowane są do szczytu stupy a końce sznurów do domów wokół rynku. Nawet delikatnie poruszają się w lepkiej mgle. Widzę już różnice pomiędzy Nepalczykami i Tybetańczykami. Tybetańczycy mają bardziej surowe i orientalne rysy twarzy. Inne są też stroje. Kobiety noszą charakterystyczne pasiaste fartuchy. Wciąż nie mogę uwolnić się od porównań z Indiami. Tutaj też jest wielu wyznawców hinduizmu, jednak zewnętrzne aspekty religijności nie mają tak jarmarcznych cech. Wszystko jest bardziej szlachetne, bardziej naturalne.

Nie mogę się napatrzeć na ludzi. Znowu mam uczucie, że coś tracę, że powinnam tu zostać, próbować zrozumieć i nauczyć się od nich spokoju. A raczej odnajdowania spokoju w sobie. Na nauki nie ma jednak czasu.

Jedziemy do Paśupatinath, hinduskiej świątyni Śiwy nad rzeką Bagmati, która jako dopływ Gangesu uważana jest również za świętą rzekę. Już na parkingu przed wejściem mam uczucie dejavu. Brudno, żebracy natarczywie upominają się o datki, czuję wyraźnie zapach dymu pomieszanego z fetorem rozkładających się śmieci. Nad rzeką płonie stos pogrzebowy. Ludzie krążą pomiędzy świątyniami, orszak żałobny raźno maszeruję w stronę rzeki, stragany kuszą ozdobami a ja tymczasem próbuję znaleźć spokojniejsze miejsce i uciec od tego zgiełku i nadmiaru wrażeń. Wchodzę schodami w górę, przechadzam się pomiędzy ustawionymi w szeregu świątyniami. W ich wnętrzach widać resztki świec i kadzideł, resztki pigmentu na rzeźbach, ale teraz nikogo tam nie ma. Po drodze spotykam jeszcze Sadhu – świętych ascetów. Trochę zniecierpliwiona natarczywością wymieniam im euro na rupie. Widocznie jacyś turyści nie mieli lokalnej waluty a za zdjęcia trzeba płacić. Myślę, że ci asceci nieźle z tego żyją. Nie wiem czemu, ale nie darzę ich sympatią. Jakoś nie widzę świętości w ich drwiących uśmiechach i chętnym pozowaniu do zdjęć. Zdjęcia oczywiście robię i płacę za to 50 rupii. Pozostaje jednak niesmak a takiego uczucia nie miałam w żadnej ze świątyń buddyjskich. Jeszcze chwilę posiedzę przy bramie i popatrzę na ludzi, ale jestem już zmęczona. Nie czuję się tu dobrze. Żałuję, że nie zostałam dłużej przy stupie i z ulgą wracam do miasta.





Odpowiedź z Cytowaniem
  #47  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 16:35
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie





Odpowiedź z Cytowaniem
  #48  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 17:41
en_vogue's Avatar
en_vogue en_vogue jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2007
Miasto: Gdynia
Posty: 5 670
Domyślnie

Ojanno z zainteresowaniem czytam i oglądam Twój wątek.
Będę tu codziennym gościem.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #49  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 17:43
Mar-Basia's Avatar
Mar-Basia Mar-Basia jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Europa
Posty: 33 587
Domyślnie

Ojanno, tez tu zagladam, sledze kazdy nowy wpis. Dziekuje.
__________________
Kozła bój się z przodu, osła z tylu, a złego człowieka ze wszystkich stron.
Szczęśliwego człowieka nie można obrazić. Można go tylko rozśmieszyć
Dla zasady robie screeny wszystkich moich wypowiedzi!
Odpowiedź z Cytowaniem
  #50  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 20:23
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Patan Durbar Sqare, Plac Królewski. To właśnie to miejsce chciałam zobaczyć. To jest ta baśniowa architektura zapamiętana z filmu! Nie mogę uwierzyć, że jednak udało mi się i jestem w tym miejscu. Plac otaczają budynki z czerwonej cegły, dekorowane rzeźbami z drewna lub kamienia. Misternie wycięte detale zdobią ściany i dachy ułożone warstwowo i zmniejszające się ku górze. Każdy element konstrukcyjny to osobne dzieło sztuki. Wrażenie jest niesamowite. Pomimo, że na placu jest dużo ludzi, całość sprawia wrażenie opuszczonego miasta. Może nawet nie opuszczonego, ale zatrzymanego. Tak jakby przed chwilą coś się skończyło, albo coś miało się wydarzyć zaraz. Miałam uczucie zawieszenia w czasie. Po placu można spacerować godzinami i co chwilę odkrywając coś niezwykłego zabłądzić wśród świątyń. Uwagę przyciągają wspaniałe wrota do Pałacu Królewskiego. Naprzeciwko stoi kolumna z posągiem króla Malla zwrócona w stronę pałacu. Architektura placu pochodzi z okresu XVI-XVIII wieku, właśnie z czasów panowania dynastii Mallów. Każda z tych budowli zasługuje na uwagę, a interesujących szczegółów jest tak wiele, że wpadam w popłoch czując, że nie zdołam przyjrzeć się dobrze wszystkiemu. Znowu myślę, że muszę tu wrócić i zapewnić sobie odpowiedni zapas czasu.

Wokół świątyń rozłożyli swoje stragany sprzedawcy staroci i rękodzieła. Oglądam dramatyczne w wyrazie maski, posągi Buddy, naczynia, noże w ozdobnych pokrowcach i całe mnóstwo innych pięknych przedmiotów. Oczywiście można też kupić warzywa na straganach i coś do jedzenia w okolicznych sklepikach. Obeszłam plac kilka razy próbując nasycić się widokiem architektury, która dla mnie jest cudem świata. Znowu z żalem i uczuciem niezaspokojonego pragnienia muszę wracać. Spaceruję jeszcze wąskimi uliczkami wokół placu. Tu jest już bardziej współcześnie, chociaż na każdym kroku widać kapliczkę albo posąg a nowoczesne bloki wciśnięte są między stare, ozdobne kamienice. Już po zmroku wyszłam na poszukiwania malowideł thanka. Wiąże się z tym kolejna symboliczna dla mnie historia.

W Warszawie, w galerii ze sztuką z Azji zobaczyłam kiedyś malowidło, oprawione w połyskującą tkaninę. Obraz przedstawiał jakieś sceny symboliczne i religijne bardzo misternie wymalowane wokół głównej postaci. Bardzo chciałam je mieć, chociaż nic nie wiedziałam o znaczeniu ani pochodzeniu tego malowidła. Dziś wiem, że to symboliczne malowidła buddyzmu tybetańskiego. Dowiedziałam się tego dopiero tutaj, w Nepalu. Miałam szczęście trafić na sprzedawcę, który cierpliwie objaśniał mi znaczenia poszczególnych obrazów i opowiadał o technice wykonania. Oczywiście nie mam złudzeń, kupiłam obraz, który powstał jako produkt eksportowy a nie z potrzeby wyrażenia wiary, ale i tak jestem szczęśliwa, że mogłam sama wybrać i osobiście przywieźć do Polski tak piękną rzecz! To był niezwykły, magiczny, pamiętny i bardzo udany dzień.







Odpowiedź z Cytowaniem
  #51  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 20:27
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie





Odpowiedź z Cytowaniem
  #52  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 23:14
mimoza's Avatar
mimoza mimoza jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Wałbrzych 58-300
Posty: 47 118
Domyślnie

Jak wspomniałam wczoraj Ojano (#38) wróciłam i przeczytałam wszystko co napisałaś, w sposób niezwykle malowniczy. Dzięki za tyle..., proszę o jeszcze.
Cudowna opowieść o miejscu i ludziach, których zapewne nigdy nie zobaczę. - Cz

Ostatnio edytowane przez mimoza : 14-07-2011 o 11:08.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #53  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 11:00
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Dziękuję Mimozo
Odpowiedź z Cytowaniem
  #54  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 11:17
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Ostatniego dnia w Nepalu wyszłam na ulicę wcześnie rano bo około południa musiałam być na lotnisku. Przede wszystkim widać mgłę jakiej jeszcze nigdy nie widziałam! Oglądam świat jak przez zaparowane okulary. Wyruszam w kierunku Placu Królewskiego w Katmandu pieszo. Mijam dzielnicę sklepików spożywczych i rzeźniczych. Na wystawie jednego z nich jako zachęta do zakupów leży prawdziwa głowa martwej kozy. To trochę przerażający chwyt marketingowy i nie mieści się w naszej estetyce. Kupując zapakowane na białych tacach mięso wolimy nie pamiętać, że istnieją takie miejsca jak rzeźnie. Wąskimi uliczkami oblepionymi mgłą docieram do Durban Square.

Bryły świątyń ledwie widoczne powoli wyłaniają się z mgły, która wzmaga jeszcze wrażenie nierealności tego widoku. Historia Kumari, żywej bogini uzupełnia atmosferę niesamowitości tego miejsca. Dom żywej bogini to świątynia znajdujące się na placu obok Pałacu Królewskiego. Zamieszkuje ją dziewczynka uważana za inkarnację bogini, której kult sięga XVII wieku. Bogini wybierana jest niezwykle starannie spośród dziewczynek 4 – 5 letnich pochodzących z rodu Śakijów, tego samego, z którego pochodził budda. Dziewczynki są poddawane wielu trudnym próbom i bardzo wnikliwej ocenie. Muszą być doskonałe a przede wszystkim musi zostać udowodnione, że wybrana dziewczynka nigdy nie krwawiła. Wybrana bogini zamieszka w świątyni, Kumari Bahal. Pozostanie tam dopóki nie osiągnie dojrzałości lub nie straci krwi na przykład w wyniku skaleczenia. Bogini opuszcza swój dom tylko w czasie święta hinduskiego króla bogów Indry. Wtedy odbywa się procesja, której uczestnicy ciągną rydwan z Kumari błogosławiącą zebranych.

Niesamowita historia. Zastanawiałam się jak wygląda życie takiej dziewczynki, kiedy osiągnie już dojrzałość i będzie musiała opuścić swoją świątynię? Co prawda dostanie posag i będzie mogła wyjść za mąż, ale jak takie doświadczenie wpłynie na jej psychikę? Słyszałam, że powstał film dokumentalny na ten temat. Sama świątynia jest przepięknym, bogato zdobionym budynkiem, na którego dziedziniec można wejść i jeśli ma się dużo szczęścia, zobaczyć żywą boginię na balkonie jej pokoju. Ja tego szczęścia niestety nie miałam, ale i tak czułam dreszczyk emocji na myśl, że tuż za ścianą mieszka cudowna dziewczynka, że właśnie ocieram się o bardzo rzeczywisty dowód na niesamowitość tego miejsca, jego historii i mieszkańców. Wpatruję się intensywnie w osłonięte różowymi zasłonami okna apartamentów Bogini mając nadzieję, że moje myśli przywiodą ją do okna, ale nic takiego się nie dzieje. I już? Jak to możliwe? Jeszcze tylko krótki spacer po zamglonym placu. Ogromna i skomplikowana bryła pałacu królewskiego majaczy we mgle,jeszcze bardziej nierealna niż cokolwiek przedtem. Opuszczając plac zatrzymuję się przy płaskorzeźbie Czarnego Bhajrawy, jednej z postaci Śiwy – według legendy każdy kto skłamie w jego obecności zginie marnie. Koniec. Biegiem do taksówki i na lotnisko.

Na nic zdało się nieustanne spoglądanie na niebo – przez te kilka dni góry nie pokazały się nawet przez chwilę. Na szczęście są samoloty a ja miałam dodatkowe szczęście otrzymując miejsce po prawej stronie przy oknie. Już chwilę po starcie zobaczyłam to co Nepal ukrywał przede mną w gęstej mgle. Widok oszałamiający i nierzeczywisty. Potęgi tego masywu nie potrafię opisać słowami, nie pokażą też tego żadne zdjęcia. To trzeba zobaczyć na własne oczy. Powiem tylko, że lecąc na wysokości przelotowej czyli jakieś minimum 7 tysięcy metrów ponad ziemią, szczyty gór miałam na wysokości wzroku. Nie musiałam zbliżać się do okienka samolotu, żeby zerknąć w dół. One były obok, pomimo znacznej odległości.

Tym widokiem nie można się nasycić. Rozumiem dlaczego buddyści uważają Nepal za centrum wszechświata. Te góry są majestatyczne, groźne i piękne jednocześnie, ale przede wszystkim hipnotyzujące. Wierzę w to, że mają moc i mogą zmieniać ludzi. Nie ma możliwości, żeby ktokolwiek pozostał obojętny wobec tej potęgi. Widziałem je tylko z daleka a do dziś nie potrafię uwolnić się od tego widoku i czuję, że muszę tam wrócić. Z żalem patrzyłam oddalające się góry. Z Kathamndu leciałam do Deli i dalej do domu.





Odpowiedź z Cytowaniem
  #55  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 11:20
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie



Okna Żywej Bogini:





Odpowiedź z Cytowaniem
  #56  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 11:23
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie





Odpowiedź z Cytowaniem
  #57  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 11:27
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Po powrocie do Warszawy spędziłam wiele godzin wyszukując na mapach satelitarnych miejsca, które odwiedziłam w Nepalu. Ze wzruszeniem patrzyłam na wyspę na środku jeziora Phewa, widziałam nawet łódki zacumowane przy brzegu. Odszukałam stupę Swajambhunath i hinduską świątynię Paśupatinath. Tak bardzo chciałam tam być. Trzy dni w Nepalu. Mówi się, że Indie zmieniają ludzi, że odnajduje się tam sens życia. Mnie zmienił Nepal chociaż w podróż wyjechałam bez żadnych planów a moje życie duchowe wydawało mi się całkowicie satysfakcjonujące. Nie szukałam ani zmian, ani duchowej pociechy. Wszystko to odnalazłam już wcześniej, nie ruszając się z domu. Jednego czego mi brakowało to poczucia bycia na właściwym miejscu. W Nepalu czułam się bezpiecznie i spokojnie. Tam zrozumiałam, że to czego mi brakuje jest na wyciągnięcie ręki i nie muszę się zmieniać, żeby to mieć. Wręcz przeciwnie. Dostanę to kiedy zaakceptuję siebie i to wszystko co mnie otacza. Nauczyłam się tego patrząc na buddyjskich mnichów i wiernych obracających młynki modlitewne przy stupie. Widziałam szczęście ubogich domostw w Pokharze i spokój bijący od ich mieszkańców. I to mnie urzekło.

Teraz zdarza mi się ze łzami w oczach szukać biletów i połączeń do Kathmandu. Wystarczy, że coś jest nie tak, coś źle pójdzie i moją pierwszą myślą jest chęć powrotu do Nepalu.

W Polsce poznałam Nepalczyka. Podoba mu się Warszawa, lubi tu pracować jako kucharz. Nigdy nie był w wysokich górach a śnieg zobaczył dopiero tutaj i nie bardzo dobrze znosi nasze chłody. Bardzo miły młody człowiek, którego żona i dzieci nadal mieszkają w Nepalu. Taki ten świat mały a wiem o nim tak niewiele. Warto było pojechać do wyśnionego miasta, nawet jeśli upewniłam się jedynie w przekonaniu, że to jest moje marzenie i że muszę tam wrócić żeby do końca je zrealizować. Wiem, że nie jestem odosobniona w swoich pragnieniach. Podobno każdy, kto był chociaż raz w Nepalu pragnie tam wrócić.




Czarny Bhajrawa
Odpowiedź z Cytowaniem
  #58  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 11:37
Mar-Basia's Avatar
Mar-Basia Mar-Basia jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Europa
Posty: 33 587
Domyślnie

[quote=Ojanna] Podobno każdy, kto był chociaż raz w Nepalu pragnie tam wrócić.[/quote]

Ojanno, dzien dobry. WIEM, ze czytajac codziennie Twoje nowe wspomnienia z Nepalu bede miala dobry dzien. Dziekuje Ci za to. Podpisuje sie pod tym co napisalas, ze Nepalu nie mozna zapomniec - siedzi w nas.

Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziekuje za te cudowne wspomnienia.
__________________
Kozła bój się z przodu, osła z tylu, a złego człowieka ze wszystkich stron.
Szczęśliwego człowieka nie można obrazić. Można go tylko rozśmieszyć
Dla zasady robie screeny wszystkich moich wypowiedzi!
Odpowiedź z Cytowaniem
  #59  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 18:28
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

To ja dziękuję
i na koniec obraz, który namalowałam po powrocie:

Odpowiedź z Cytowaniem
  #60  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 18:31
Alunia Alunia jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Feb 2008
Posty: 6 895
Domyślnie

Zdarzają się na forum wątki - perełki..., choć dla każdego będzie to inny temat.
Mnie po prostu zauroczyły Twoje opisy i zdjęcia.
Pięknie to zrobiłaś i tak z głębi duszy umiesz mówić o własnych odczuciach.

Ujmuje mnie piękno tych miejsc, prostota życia, szczerość w wyrażaniu emocji
i sposób pojmowania wartości przez tych ludzi.

Gdybym mogła sobie na to pozwolić wybrałabym się natychmiast do Nepalu i Tybetu.
I wiem, odbyłabym podróż życia...
Nie kusi mnie przepych i luksusy zachodniego świata. Ta wygoda, rzadko daje ludziom zdrowie i poczucie szczęścia, bo nie żyje się w zgodzie z naturą.
Na pewno będę wracać do Twoich opisów

PS. Są jeszcze jakieś zdjęcia i wspominki
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:56.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.