menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > REGIONALNE > zagranica > Azja, Bliski i Daleki Wschód
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #21  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 12:19
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Cytat:
Napisał bogda50
Czy to chłopcy, którzy zostają na kilka lat oddani pod opiekę mnichów by samym zostać mnichami, by po paru latach móc wrócić do cywilnego życia..? czego się tam uczą ..? czy tylko filozofii buddyjskiej czy także sztuk walki..?

Oglądałam kiedyś dokument niemiecki o klasztorach buddyjskich i zasadach w nich panujących. Różnie to bywa z wytrwaniem w życiu klasztornym. Nie widziałam, żeby uczyli się sztuk walki. Ja oceniłam to jako szkołę z internatem
Odpowiedź z Cytowaniem
  #22  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 19:01
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie



Himalaje pojawiły się niespodziewanie. Jechaliśmy busem, wąską drogą przez małe wioski. Kierowca włączył płytę z lokalną muzyką. Z głośników popłynęły kojące dźwięki. Śpiewały kobiety, ale ich głosy brzmiały tak jakby dziecięco a melodia była bardzo przyjemna. Trochę ten nastrój psuła jakość głośników, ale co tam! Nie to było w tym momencie najważniejsze. Góry nagle uwidoczniły się w (prawie) całej okazałości. Nie było zapowiadających to piękno wzniesień i pagórków. Nagle okazało się, że droga zaczyna się wspinać a silnik samochodu zmienia dźwięk i wyraźnie walczy o każdy kilometr. A za oknem pojawiły się zielone, tarasowe pola hipnotyzujące swoją urodą. Wyglądałam przez okno i zastanawiałam się jak to możliwe, że zaledwie kilkadziesiąt kilometrów stanowi taką różnicę? Inny krajobraz, inni i inaczej ubrani ludzie, inne zabudowania....jak to możliwe? Nie wiem, ale to był inny świat i było to widoczne. Właściwie nie ma czemu się dziwić bo podobnie jest u nas. Przekraczamy granicę z Niemcami i nagle zaczynają się autostrady. Co prawda w tym przypadku nie chodzi o stan dróg, ale różnica była równie diametralna. Zupełnie jakby ta cienka kreska na mapie miała jakieś znaczenie. Ma, ma, spore znaczenie.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #23  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 19:07
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie





Pierwszy przystanek w maleńkiej wiosce przy drodze utwierdził mnie w przekonaniu, że jadę we właściwą stronę. Mieszkańcy przyjmują turystów bardzo serdecznie, z prawdziwą radością. Od razu w oczy wpadły mi piękne tkaniny jakimi otulone były kobiety. Identyczne jak ta, którą kupiłam w sklepie z używaną odzieżą w Warszawie! Wszystko zaczęło układać się w ciąg zdarzeń jakby nieprzypadkowy. To była maleńka wioska przytulona do zbocza góry wzdłuż wąskiej drogi do Pokhary. Nie wiem jak te domeczki trzymają się skał, ale niewiele jest miejsca na ścieżki a tuż za domami zaczyna się urwisko. Dzieci oczywiście pochłaniają całą moją uwagę tak, że nie mam czasu nawet kupić czegoś do jedzenia. Pozują do fotografii, śmieją się i cieszą ze spotkania. Są urocze. I bardzo pomocne. Mała dziewczynka, miała może pięć lat, wytłumaczyła babci, że mam katar i natychmiast groźba wycierania nosa w rękaw jedynego swetra zostaje zażegnana. Zaopatrzona w paczkę serwetek mogę dalej podziwiać widoki w drodze do Pokhary.

Przeziębiłam się w Indiach. Samochód, którym jechałam z Benaresu do Gorakhpur nie miał jednej szyby. Było bardzo zimno pomimo osłonięcia okna karimatą. Drzwi też były nieszczelne i nie było możliwości ochronić się przed chłodem, ale za to teraz widoki zapierają dech w piersiach! Wypielęgnowane pola wiją się kilometrami. Wiją się dosłownie, bo tarasowo ułożone pola wyglądają jak zielone lub żółte secesyjne schody na stokach gór wśród bujnych palm. Tarasy okolone są niskimi murkami tak, by ziemia zatrzymywała się na poletku. Często można zobaczyć ludzi pracujących w polu. Oczywiście nie ma mowy o żadnych maszynach. Nic tam nie dojedzie! Ogromne połacie pracowicie wydarte górom. Autobus trzęsie niemiłosiernie a ja notuję kolejne urokliwe elementy wiejskiego krajobrazu. Karmniki dla kóz ze świeżymi gałązkami, higieniczne klatki dla kur....dobrze byłoby, żeby nasi rolnicy to zobaczyli. Byłam bardzo zmęczona, ale na szczęście autobusem trzęsło tak bardzo, że nie udało się zasnąć i nie straciłam niczego z tej malowniczej trasy. Dobrze się stało, bo kolejny dzień przywitał mnie mgłą doskonałą i na podziwianie szerokiej panoramy nie było już szans. To jeden z powodów dla których muszę tam wrócić. Chcę zobaczyć wszystko, nie tylko to co na wyciągnięcie ręki.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #24  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 19:08
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie




Pokhara to całkiem spore i nowe miasto. Rozrosło się razem z modą na trekking w Himalajach. Poznałam tylko tę najbardziej turystyczną część wokół rodzinnych hotelików i ulicy handlowej dla turystów. Na pierwszy rzut oka wygląda bardzo europejsko. Ładne sklepy, zadbane domy, restauracje o znajomych nazwach. Ulice bardzo czyste pomimo swobodnie spacerujących krów. Jednak coś w tym jest. Coś innego od tego, co do tej pory widziałam. Myślę, że to ludzie. To jacy są, jak serdecznie się uśmiechają, jak mówią. Oczywiście, jak wszędzie, sklepikarze znają się na swoim fachu, więc warto się targować. Ale szczery entuzjazm i widoczna sympatia dla gościa nie ułatwiała mi tego zadania. Z przyjemnością zapłaciłam wygórowaną cenę za korale. Ale jedno doświadczenie wprawiło mnie w niemałe osłupienie. Było zimno a ja nie miałam nic wystarczająco ciepłego. Chciałam kupić kurtkę z polaru, ale jako mało doświadczona podróżniczka miałam ze sobą karty kredytowe zamiast jakiejś przyzwoitej waluty. Bankomaty owszem były, ale wieczorem niestety puste, powiedziałam więc pani w sklepie, że jutro wrócę po kurtkę. To co usłyszałam wzbudziło moją bezwarunkową sympatię i szczere uznanie dla Nepalczyków. Miałam zabrać kurtkę, ubrać się ciepło, a pieniądze przynieść jak będę już je miała. Nikt nie żądał dokumentów, ani żadnego innego zapewnienia, że nazajutrz zjawię się z zapłatą. Przez dłuższą chwilę skonsternowana nie wiedziałam co począć. W końcu ubrałam się w kurtkę i wyruszyłam na poważne poszukiwania czynnego bankomatu. Znalazłam i godzinę później zjawiłam się z pieniędzmi w sklepiku, gdzie roześmiana pani podsumowała całą sytuację stwierdzeniem , że to ja miałam problem nie ona! Mogłam przynieść te pieniądze jutro, a dzisiaj wyspać się dobrze po podróży. Ja miałam wątpliwości, ona wiedziała, że wszystko jest w porządku. Dlaczego źle się czułam z takim zwyczajnym, ludzkim podejściem? Nauczona rynkowych zasad i praw rządzących wymianą towarową w „normalnym” świecie nie mogłabym zasnąć myśląc, że ona też się zastanawia czy oddam te pieniądze czy nie? Nie wiem, który świat jest normalny, ale wolę dyskomfort nepalski od europejskiego w tej kwestii. To było miłe.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #25  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 19:12
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie



Odpowiedź z Cytowaniem
  #26  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 19:14
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie



Dokupiłam jeszcze buty bo swoje zostawiłam na drodze z Benaresu do Goraphkur. To długa historia. Jechaliśmy nocą w stronę granicy z Nepalem naprędce wynajętymi samochodami. Kierowcy nie mówili w żadnym z europejskich języków i nie byłam pewna nawet tego, czy jedziemy w dobrą stronę. W pewnym momencie stanęliśmy. Korek po prostu. Ale nie taki zwykły korek na drodze do jakiego przywykłam. W Indiach jeśli samochody zatrzymują się na drodze to pozostałe starają się podjechać jak najbliżej, chyba żeby zobaczyć co się stało. Do końca nie zrozumiałam logiki takiego postępowania. W każdym razie jeśli gdzieś tam był wypadek, to żadna karetka nie miały szans dojechać. Efekt tego jest taki, że cała szerokość jezdni i pobocza szczelnie zajęte są samochodami stojącymi w różnych kierunkach, pod różnym kontem i całość wygląda bardzo dramatycznie. Miałam wrażenie, że to nigdy się nie rozplącze. W tej sytuacji podróżujący wyjmują z aut kuchenki i koce i przygotowują kolację. I czekają, normalnie i spokojnie, na rozwój wydarzeń. Wysiadłam chcąc dowiedzieć się czegokolwiek o przyczynie tego niespodziewanego postoju. No i wdepnęłam. Szybko oceniłam, że nawet jeśli buty da się wyczyścić to ja nie jestem w stanie tego dokonać i w samych skarpetkach wsiadłam do samochodu. Udało mi się dostać do plecaka i wyszperać sandały. Korek rozładował się dość szybko pomimo moich obaw. Czekaliśmy może godzinę i dało się jechać dalej. Do Nepalu w styczniu weszłam więc w sandałach. Może to brzmi niepokojąco, ale na tej wysokości wcale nie było tak bardzo zimno. Owszem sweter i kurtka były konieczne wieczorem, ale dobre skarpety i sandały też wystarczały.

Więc do kurtki dokupiłam buty i w stanie absolutnego szczęścia zjadłam kolację w restauracji, która ze względu na menu i wystrój mogłaby znajdować się w każdym turystycznym kurorcie na świecie. No, może piwa Everest nie znalazłabym na Majorce, chociaż kto wie! Z międzynarodowym menu kontrastowała muzyka płynąca z głośników. Om mani padme hum, om mani.... Prawdopodobnie najbardziej znana buddyjska mantra. W kwiecie lotosu zaklęty jest klejnot – spotkałam się z takim tłumaczeniem tych słów. To modlitwa, zaklęcie dające siłę duchową i równowagę. Ta wyśpiewana mantra wpłynęła na mnie kojąco. Czułam spokój, czułam się bezpiecznie. Właściciel restauracji pokazał mi okładkę płyty i później kupiłam ją w jednym ze sklepów przed wyjazdem z Pokhary. Do dziś nie rozstaję się z kilkoma utworami z tej płyty. Mój iPod zawsze jest gotów gdy czuję, że nie potrafię sobie z czymś poradzić, gdy drżą mi ręce a przez głowę myśli pędzą jak spłoszone ptaki. Wtedy słucham mantry i powoli wszystko ucicha. Kiedy nie potrafię czegoś namalować, albo nie wiem jak rozwiązać jakiś problem wkładam do uszu słuchawki i nucę cicho om mani padme hum. Pomaga w jakiś tajemniczy sposób.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #27  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 19:22
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Kolejny dzień to spacery po górach, a raczej z gór bo na górę wjechałam busem. Z Sharangkot miałam podziwiać wschód słońca. Schodziłam już na własnych nogach. Ach, co to było za zejście! Cudna ścieżka i pomimo niesprzyjającej pogody przepiękne widoki. Góry nieśmiało pokazywały swoje oblicze ukryte za gęstą mgłą. Wschód słońca przypominał obserwowanie świetlika we mgle. Gdzieś tam pokazało się maleńkie kółeczko, troszkę bardziej żółte od otaczającej wszystko szarości. Dziś już wiem, że jeśli chcę podziwiać Himalaje to w styczniu może to być możliwe tylko z bardzo dużej wysokości. Na oglądanie wspaniałej panoramy Himalajów trzeba wybrać się jesienią lub wiosną. Spacer w dól był jednak niezwykle uroczy nie tylko ze względu na przepiękne krajobrazy. Ludzie, których spotkałam na drodze to właściwie najbardziej fascynujący obraz. Schodziłam i jeśli komuś wydaje się to proste to jest w dużym błędzie. Na kamienistej ścieżce trzeba ostrożnie stawiać kroki. Bardzo łatwo jest o upadek lub skręcenie kostki. Biorąc pod uwagę to, że ze względu na niezwykłe otoczenie trudno patrzeć pod nogi to naprawdę jest wyzwanie. Natomiast wokół mnie przemykają ludzie, dla których wspinaczka czy zejście tą drogą jest czymś, czym dla mnie spacer po Łazienkach. Źle mówię, bo po parku nigdy nie spacerowałam z trzydziestoma kilogramami drewna zawieszonymi w chuście na głowie. Oni natomiast, bez najmniejszego wysiłku dźwigają potężne ładunki w górę, do swoich domów. Ślicznych domów, zresztą. Pięknie pomalowane, zadbane, wysprzątane wzbudzają zachwyt i nawet zazdrość.

Odpowiedź z Cytowaniem
  #28  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 19:26
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Ach, zamieszkać w takim domu choćby na chwilę! Ha! Na chwilę to na pewno byłoby pięknie pod warunkiem, że nie musiałabym nosić drewna na opał. Spotkałam też dzieci wnoszące drewno. I co mnie naprawdę zaskoczyło wszyscy oni biegali w japonkach. W takich zwykłych klapkach! Już samo schodzenie z niewielkim plecakiem było tak męczące, że miałam ochotę rozebrać się do rosołu. Nawet nie chcę myśleć czym byłoby dla mnie wnoszenie drewna na tej wysokości! Tymczasem mijają mnie uśmiechnięci ludzie, pozdrawiają serdecznie i zanim ja dotrę na dół, do drogi, oni już zaniosą kolejny ładunek na górę. To niesprawiedliwe! A może właśnie tak ma być? Może płacę tym samym za mój wygodny, klimatyzowany samochód i zupki z torebki? Coś w tym jest i to jest warte uwagi. Ale dziś po prostu staram się zejść do Pokhary i zjeść śniadanie. Hmm, pyszne śniadanie. Znowu w restauracji prosto z europejskiego miasteczka turystycznego. Może trochę przesadzam bo menu było jednak w dużej mierze lokalne. To ciekawe, że ci sami ludzie, których spotkałam na górskiej ścieżce prowadzą te turystyczne knajpki i to wszystko do siebie pasuje. Z jednej strony żyją w zgodzie z otoczeniem, w górach i często bardzo skromnie, a z drugiej są doskonałymi dyrektorami turystycznych przybytków. Podoba mi się to. Wszystko mi się podoba! A zwłaszcza te biedne, ale czyściutkie chatki i kurki w zadbanych zagrodach. Na przystanku dzieci jadące do szkoły czekają na autobus. Ubrane są w granatowe mundurki a na plecach mają wielkie tornistry. Wyglądają bardzo światowo, ale mundurki są zniszczone i nie zawsze dopasowane rozmiarem. Widać od razu, że te dzieci na pewno nie jadą do drogiej prywatnej szkoły. Ale ten obraz uświadamia mi, że edukacja w Nepalu ma swoje istotne miejsce w systemie wartości.



Odpowiedź z Cytowaniem
  #29  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 21:02
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie



Odpowiedź z Cytowaniem
  #30  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 21:33
Malwina's Avatar
Malwina Malwina jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Sztumu
Posty: 17 230
Domyślnie

slicznie opisujesz swoje wrazenia i uczucia....tak ..mam wrazenie , ze tam nie chodzi o stan posiadania, ale o stan ducha..to..co i na Ciebie wpływało....relaksacyjne mantry....urzekajaca uczciwośc i brak podejrzliwosci...no i po prostu normalne życie dla nas w "nienormalnych warunkach"....śliczne to wszystko....
Odpowiedź z Cytowaniem
  #31  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 21:49
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Dziękuję Malwino za ciepłe słowa
Odpowiedź z Cytowaniem
  #32  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 21:53
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

To nie był wyczerpujący dzień. Po wycieczce w góry powłóczyłam się trochę po ulicach sąsiadujących z hotelem i nad tajemniczym jeziorem Phewa, na środku którego na wyspie znajduje się kaplica. Ludzie dopływają tam łódkami. Wyglądało to fantastycznie. Obserwowałam dwie kobiety wsiadające do łodzi. Patrzyłam jak zahipnotyzowana. Dla mnie ten widok był urzekający: stroje kobiet, mgła wokół, jezioro jak szklana tafla i świątynia na wyspie ledwie widoczna z brzegu. Kolorowe łodzie wyłaniały się z otaczającej mgły i wyglądały jak zagubione zabawki. Patrząc na te kobiety zastanawiałam się kim są : matka i córka? Synowa i teściowa. Nie byłam w stanie nic wywnioskować. Moją uwagę zwróciła szlachetność ruchów, spokojny sposób bycia i taka wytworność. Wyobraziłam sobie takie wsiadanie do łódki na mazurskiej przystani i zrobiło mi się smutno. Czego nam brakuje, że nie potrafimy skupić się na tym co właśnie się dzieje, że jesteśmy tacy nerwowi i tak łatwo nas wystraszyć? Patrząc na te kobiety miałam pewność, że robią właśnie to, co należy zrobić. Nawet wsiadając do łódki.

Po południu pojechaliśmy do klasztoru buddyjskiego Matepani Gumba, znajdującego się na wzgórzu z pięknym widokiem na miasto. Zaledwie dwa kilometry od centrum. Mieszkają tam zarówno mali chłopcy jak i dorośli mężczyźni. Uczą się, modlą, medytują, pracują a także grają w piłkę i telefonują ..... To jednak nie pozbawia całego miejsca autentyczności. Wręcz przeciwnie. Widać, że nikt tu niczego nie udaje. Ci mali mnisi to także zwyczajne, wesołe dzieci. Jednak patrząc na tych chłopców widziałam w ich oczach dojrzałość i powagę, której nie widuję na co dzień u dzieci w tym wieku. Czułam, że mogłabym tam zamieszkać, uczyć się malowania tanki i medytacji. Jakoś dziwnie pociągająca wydała mi się taka perspektywa. Ogród był trochę zaniedbany chociaż może bardziej odpowiednim określeniem byłoby naturalny. Cokolwiek by mówić było to urocze miejsce. Znalazłam kapliczkę ze złotym posągiem Buddy a wokół klasztoru stały szeregi młynków modlitewnych.
Po powrocie do miasta znowu zanurzyłam się w typowo turystyczną stronę Pokhary.

Sklepy kusiły niesłychanie. Fantastyczna biżuteria, dywany, ozdoby, rzeźby, malowidła, szale z paszminy....chciałabym mieć wszystko! Większość dzieł sztuki i wyrobów rzemieślniczych ma ścisły związek z religią. Kiedyś powstawały jako dary dla świątyń i klasztorów a w dzisiejszych czasach wzory te są kopiowane w pamiątkowych wyrobach, które kupują turyści. Warto zaznaczyć, że są to wyroby doskonałej jakości, bardzo starannie wykonane. Kupiłam trochę drobiazgów dla najbliższych z mocnym postanowieniem, że przyjadę tu na wielkie zakupy jak będę miała więcej czasu. W hotelu czekała jednak pewna pani. Przyjeżdża do Pokhary z Tybetu i handluje ozdobami i biżuterią chodząc po hotelach. Tak ciekawie opowiadała o znaczeniu amuletów i minerałów użytych do ich wykonania, że nie mogłam jej odmówić. Była to przemiła starsza osoba, bardzo dystyngowana i wiarygodna. Zwracam uwagę na to, że wiarygodna bo każdy z łatwością wyobrazi sobie naciągaczy wykorzystujących turystów. Oczywiście zależało jej na pieniądzach, ale tak ciekawie opowiadała i chętnie odpowiadała na pytania, że trudno było nie poczuć sympatii. Kupiłam więc wspaniałe amulety, które potem w Warszawie wzbudziły zachwyt.

Odpowiedź z Cytowaniem
  #33  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 22:06
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

W sklepie muzycznym postanowiłam spróbować potargować się. Chciałam kupić kilka płyt i albumów fotograficznych, więc od razu powiedziałam, że nie mogę wiele zapłacić bo nie wiem jak długo będę musiała zostać w Pokharze. Jeszcze nie wspomniałam o blokadach na drogach? No właśnie tego ranka, kiedy miałam wyruszyć do Kathmandu okazało się, że autobusy nie kursują bo Maoiści zablokowali drogi i nie wiadomo kiedy odblokują. Więc w sklepie muzycznym miałam, jak mi się wydawało, doskonały argument! Nie był ten argument jednak skuteczny. Miły pan sprzedawca powiedział, żebym zabrała wszystkie wybrane książki i płyty a pieniądze mogę wysłać mu z Polski, jak już tam dotrę, nie ma problemu. Czy on był sprytniejszy ode mnie czy życzliwy? Trudno ocenić. Ja wolę wierzyć w dobrą wolę. Kupiłam jeszcze fantastyczną spódnicę z tkaniny prawie identycznej z tą zakupioną w Warszawie i byłam gotowa do dalszej drogi, ale okazało się to niezwykle trudne.....

Rzeczywiście na ulicach było pusto. Nie jeździły autobusy ani prywatne samochody. Do Kathmandu droga daleka, a ja za niecałe dwa dni mam samolot do Warszawy. Jeśli mam być szczera, to w pewnym momencie nawet pomyślałam, że dobrze byłoby spóźnić się na ten samolot. Czekaliśmy w niepewności cały dzień włócząc się po mieście. Byłam w biurze podróży, chciałam kupić bilet na samolot i jakoś się z tej Pokhary wydostać. Niestety, mgła! Od wczoraj żaden samolot nie przyleciał ani nie wyleciał z miasta. Koniec świata, trzeba czekać!

Próbuję jeszcze dowiedzieć się z jakiego powodu są te blokady, o co chodzi? Nikt nie potrafi, albo nie chce wyjaśnić mi sytuacji. Wydaje się, że to jest całkiem często spotykany stan i nikt już nie emocjonuje się politycznymi zmaganiami. Chyba mają jeszcze większy dystans do polityki niż ja. Czytając serwisy w Internecie dowiedziałam się, że miało to związek z uchwaloną kilka dni wcześniej (15 stycznia, zresztą w dniu moich urodzin) nową konstytucją Nepalu. Nagle wieczorem dociera do mnie wiadomość, że jedziemy. Podobno nocą nikomu nie chce się blokować dróg i może uda się przejechać.



Odpowiedź z Cytowaniem
  #34  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 22:09
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Wyjeżdżając nocą z Pokhary dowiedziałam się jeszcze czegoś o życiu mieszkańców tego miasta. W większości uliczne sklepiki nadal były oświetlone, ale nie były już miejscem handlu lecz zamieniły się w domy. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Za kotarą, o której wcześniej myślałam, że oddziela jedynie zaplecze sklepu, stoją łóżka i stół. Po prostu rozsuwa się kotarę i wieczorem miejsce pracy staje się domem! Już wcześniej zauważyłam, że czasami pracujące w sklepikach kobiety zajmują się jednocześnie dziećmi. O innej porze dnia spotykałam tam mężczyznę zajmującego się tymi samymi dziećmi. Najzwyczajniej w tym czasie, jego żona na zapleczu gotowała kolację. Po raz kolejny nie mogłam się powstrzymać przed porównaniem z Indiami. Tam nie spotkałam pracującej, młodej kobiety. Tutaj stosunki rodzinne wydawały mi się bardziej znajome.

Jeździliśmy dość długo, zanim opuściliśmy miasto. Najpierw kierowca musiał podjechać do domu po kurtkę, potem zawiózł jakieś jedzenie do ciotki, potem jeszcze miał sprawę do kolegi.....już wtedy należało mu się baczniej przyjrzeć. W końcu jednak wyjechaliśmy z Pokhary. Rzeczywiście w mijanych wioskach widzimy barykady z worków, mebli i jakichś innych sprzętów. Ustawione były zazwyczaj przy wjeździe do miejscowości. Nikogo przy nich na szczęście nie ma i wszystko wydaje się biec zgodnie z planem. Jednak coś jest nie tak. Jedziemy bardzo wolno, kierowca wydaje się mieć kłopoty ze zmianą biegów, wokoło noc i tylko momentami w światłach samochodu widać pionowe ściany gór i można domyślać się tego co jest po drugiej stronie drogi, poniżej....Napięcie rośnie z każdym pokonanym zakrętem.

Wreszcie pierwszy przystanek przy straganie ze słodką, gorącą herbatą z mlekiem i sprawa się wyjaśnia. Kierowca jest odurzony! Nie wiem czym? Alkoholem raczej nie bo nic nie czuć, ale nie wygląda dobrze i wcale tego nie kryje. I co robić? W autobusie jest kilku Nepalczyków więc pytam czy nie mogą prowadzić? Nie. Tłumaczą mi coś o właścicielu pojazdu, o prawie (jakim prawie?), ale nic nie da się zrobić. Jest środek nocy, środek drogi do stolicy. Jedziemy dalej. Tym razem jestem zadowolona, że tak wolno. W końcu szczęśliwa docieram do Kathamandu. Niestety jest zbyt późno na spacery i cokolwiek będę mogła zobaczyć dopiero następnego dnia. Muszę się spieszyć, bo z powodu blokad zostało mi niewiele czasu! W hotelu ziąb niemożliwy. Może dlatego, że to jednak trochę wyżej niż Pokhara a może po prostu pogoda się zmienia. Dobrze, że jest gorąca woda w prysznicu! Tego się nauczyłam w tej podróży. Radzić sobie z zimnem. Trzeba dobrze rozgrzać się pod prysznicem, opatulić w ciepłe ubrania i szybko wskoczyć do śpiwora. Jak się uda to do rana nie wystygnę. A rano, wiadomo, słońce wstaje i już jest dobrze!

Odpowiedź z Cytowaniem
  #35  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 22:19
B.Sz's Avatar
B.Sz B.Sz jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Łódz
Posty: 361
Domyślnie Ojanna

TY powinnaś pisać książki
tak pięknie piszesz
Odpowiedź z Cytowaniem
  #36  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 22:23
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Dziękuję B.Sz mam strasznie dużo tych wspomnień i nie chciałabym nikogo zanudzić...ale już zbliżamy się do końca Takie naiwne wspominki, żałuję, że nie miałam większej wiedzy ...
Odpowiedź z Cytowaniem
  #37  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 22:42
B.Sz's Avatar
B.Sz B.Sz jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Łódz
Posty: 361
Domyślnie

podróż do Indii i Nepalu to marzenie mojego życia
tak się składa że nikt z moich znajomych
nie podziela mojego zainteresowania
i nie mam się z kim wybrać
sama nie mam odwagi
ale kto wie....może
Odpowiedź z Cytowaniem
  #38  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 22:56
mimoza's Avatar
mimoza mimoza jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Wałbrzych 58-300
Posty: 47 118
Domyślnie

Ojana weszlam na Twój wątek i z rozdziawioną buzią czytam, oglądam, i czytam, i oglądam...
Zatrzymałam się na poście gdzie opisujesz i pokazujesz dzieciaczki idące do szkołu. C.d. zostawiam sobie na potem. Niezwykły kraj, niezwykli ludzie. Ty powinnaś rzeczywiście pisać książki. Ciekawa jestem Twoich obrazów, bowiem wspomniałaś, że malujesz. Dziękuję za wspaniałą podróż - jutro tu wrócę.
- Cz
Odpowiedź z Cytowaniem
  #39  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 09:36
Mar-Basia's Avatar
Mar-Basia Mar-Basia jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Europa
Posty: 33 587
Domyślnie

Joanno, nie bylo mnie na forum pare dni. Pierwsza rzecz, ktora zrobilam to natychmiast otworzylam Twoj watek o Nepalu. Dziekuje. Czuje sie "dusze" w Twoim opowiadaniu - ogromna doze romantyzmu. Wspaniale wspomnienie, ktore wywolalo we mnie dawne "demony". To bylo tak dawno i dzieki Tobie wrocilam do tych wspanialych zakatkow, ktore "kiedys" przemierzylismy z mezem.

Wiem jedno, ze mozna utracic wszystko, ale nikt nam nie zabierze tego, co w zyciu zobaczylismy i przezylismy. Wlasnie to czyta sie w Twoich wspomnieniach. Jeszcze raz dziekuje i prosze pisz jak najwiecej o Twoich podrozach.
__________________
Kozła bój się z przodu, osła z tylu, a złego człowieka ze wszystkich stron.
Szczęśliwego człowieka nie można obrazić. Można go tylko rozśmieszyć
Dla zasady robie screeny wszystkich moich wypowiedzi!
Odpowiedź z Cytowaniem
  #40  
Nieprzeczytane 13-07-2011, 09:53
senioritka's Avatar
senioritka senioritka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2007
Miasto: zachodniopomorskie
Posty: 1 758
Domyślnie

Zdjęcia i opisy Twojej podróży przybliżają ten ciekawy region
świata. Z wielką przyjemnością czytam i oglądam.
Bardzo, bardzo ciekawe. Podziwiam, pozdrawiam, czekam.
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:18.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.