Adam Manterys
udostępnił link.
ˇ
3u gunotSpodngzascorec.iSd ˇ
Jedną z najbardziej zaskakujących osobliwości początków XXI wieku jest szokujący obraz Kościoła Katolickiego, jaki w tych czasach ukazał się milionom jego wyznawców na całym świecie. Przeróżne sygnały i pogłoski pojawiały się już wcześniej, ale dopiero dzisiaj, głównie dzięki powszechnemu dostępowi do internetu, porażające fakty o prawdziwym obliczu tego kościoła ujrzały światło dzienne. Oto kilka refleksji po przeczytaniu książki „Jak zostaje się Bogiem” autorstwa Sławomira Sadowskiego.
Dziesiątki tysięcy dzieci molestowanych, gwałconych, niszczonych psychicznie i fizycznie przez bogobojnych księży, misjonarzy, zakonników i biskupów. Potworne praktyki seksualne i znęcanie się aż do granic sadyzmu nad podopiecznymi w sierocińcach, ochronkach i domach opieki prowadzonych przez przeróżne zgromadzenia zakonne. Zboczeńcy seksualni ujawniani na wszystkich stopniach hierarchii kościelnej i praktycznie we wszystkich krajach, ale przez całe lata chronieni przez system zinstytucjonalizowanego tuszowania przestępstw. Watykan nazywany przez wtajemniczonych światową stolicą homoseksualizmu, gdzie seks w przeróżnych formach stał się zjawiskiem powszednim. I to wszystko otoczone niewiarygodnym bogactwem, złotem, blichtrem, pałacami, latyfundiami, maybachami.
Każdy przeciętny historyk może dodać do tego obrazu całe tomy informacji o potwornościach i niewiarygodnych zbrodniach, których dokonywali ludzie w sutannach i z krzyżem na piersiach przez wszystkie minione wieki. Inkwizycja, „Młot na czarownice”, setki tysięcy spalonych na stosach, torturowanych, zamęczonych, potępionych. Miasta, prowincje i całe narody wyrzynane bez żadnej litości, zgodnie z błyskotliwym wskazaniem biskupa Arnaud z XIII wieku: „Zabijajcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich”. Morderstwa, zdrady, kłamstwa, przekupstwa, zachłanność, zakazane księgi, zakazana nauka… Listę zbrodni katolickiego kleru wobec ludzkości można kontynuować wręcz bez końca.
Taki obraz Kościoła nie jest oczywiście jedynym, jaki można stworzyć, gdyż zdarzali się w jego łonie także ludzie uczciwi, uduchowieni i przyzwoici, dokonywane były czyny i dzieła godne pochwały i podziwu, ale nie może to służyć jako zasłona dla przytoczonych powyżej niepodważalnych faktów.
Każdy więc, kto interesuje się zarówno historią jak i współczesnością kościoła, musi postawić sobie zasadnicze pytanie: jak to jest możliwe, by tak potwornych grzechów, tak szokującego łamania głoszonych przez siebie zasad, dopuszczali się kapłani religii, której centralną postacią jest miłosierny Jezus Chrystus, ubogi pielgrzym czyniący dobro, wybaczający i nakazujący kochać nawet nieprzyjaciół, Zbawiciel, który z miłości do ludzi cierpiał mękę i oddał za nich życie?
Ten przydługi wstęp musiałem uczynić, aby stwierdzić, że odpowiedź na to dręczące i jednocześnie fundamentalne dla dzisiejszego świata pytanie odnalazłem w skromnej książce autorstwa Sławomira Sadowskiego, zatytułowanej „Jak zostaje się Bogiem”. Od razu chce zaznaczyć, że książka w ogóle nie dotyczy kościoła ani jego ponurej historii, czy też księży i ich zbrodni. Natomiast odkrywa ona, ku zaskoczeniu chyba każdego czytelnika, inną, absolutnie największą i najbardziej skrywaną tajemnicę Watykanu.
Najpierw kilka informacji o autorze możliwych do odnalezienia w zasobach internetu, a które mogą mieć znaczenie dla zrozumienia jego pracy. Otóż Sławomir Sadowski jest byłym oficerem polskich służb specjalnych, który przez wiele lat pracował jako analityk kontrwywiadu. Jak sam przyznaje w jednym z internetowych wpisów, jego zawodem było głównie czytanie z pełnym zrozumieniem, możliwie wnikliwie i krytycznie, setek ważnych dokumentów i dokonywanie ich obiektywnej oceny. Inna istotna informacja, którą zamieścił w swej książce, mówi o tym, że jego pasją jest ponadto historia starożytna, oraz że z tego powodu, gdy znalazł się na emeryturze, przeczytał „od deski do deski” cały Nowy Testament.
Ta podstawowa księga Chrześcijaństwa powstała ok 2 tys. lat temu i posiada wszelkie cechy autentycznego dokumentu historycznego, który wymaga po prostu wszechstronnego i dogłębnego zbadania. Takich prób przez wieki podejmowało bardzo wielu uczonych, teologów, historyków, religioznawców, ale z reguły czynili to z jakimś z góry powziętym założeniem – albo usilnie szukali boskiego wpływu na wydarzenia w Palestynie przed 2000 lat, albo równie usilnie starali się znaleźć tego zaprzeczenie. Efekt końcowy ich mozolnych prac w zasadzie zawsze był bardzo podobny: wszyscy przyznawali, że opisane tam życie Jezusa Chrystusa „pokrywa tajemnicza zasłona”. Natomiast praca Sławomira Sadowskiego dowodzi, że dokonanie prawdziwie rzetelnej, wnikliwej i obiektywnej całościowej analizy kontrwywiadowczej treści czterech ewangelii, poparte pewną wiedzą historyczną, pozwala całkowicie zerwać tę „tajemniczą zasłonę”.
Wypracowane przez autora wnioski są jednoznaczne – w księgach Nowego Testamentu nie ma żadnych tajemnic ani zagadek, nie ma cudów, boskich interwencji czy nadprzyrodzonych mocy. Historia, którą tam znajdujemy jest bardzo interesująca, ale całkowicie naturalna i bardzo „ziemska”. Praca „Jak zostaje się Bogiem” jest opisem sposobu dochodzenia do tych szokujących ustaleń i, jak to określił jeden recenzentów w internetowej opinii, czyta się ją jednym tchem zupełnie jak najlepszą beletrystykę, zaś ja mogę dodać, że raczej jako doskonałą powieść
detektywistyczną.
Aby nie trzymać czytelników w niepewności, wyjaśniam, że dzięki tej książce wiemy wreszcie, że 2000 lat temu w Palestynie odbyła się zawzięta walka o władzę, a dokładnie o panowanie nad Wielką Świątynią Jerozolimską, centrum religijne, administracyjne i polityczne narodu żydowskiego. Rywalami w tej bezlitosnej konfrontacji byli zarządzający wówczas przybytkiem arcykapłani (Kajfasz i Annasz) oraz prowincjonalny galilejski kaznodzieja i uzdrowiciel Jezus z Nazaretu.
Cała historia ludzkości jest w zasadzie nieustającą relacją z niezliczonych zmagań o zdobycie władzy, w których stosowano absolutnie wszystkie możliwe sposoby – od przyzwoitych i legalnych, do najbardziej podłych i zbrodniczych. Jedną z kategorii uzurpatorów próbujących przejąć rządy byli samozwańcy, czyli osoby które ogłaszały, że są odnalezionymi synami cesarzy czy też królów i z tego tytułu należy im się panowanie. W polskiej historii mamy z tego repertuaru klasyczną Dymitriadę, ale podobne sytuacje spotykamy w każdej epoce, a starożytność była w tym względzie szczególnie bogata. Takim też samozwańcem był Jezus z Nazaretu, postać bez wątpienia historyczna, której dzieje zostały dosyć szczegółowo opisane w czterech Ewangeliach.
Należy tu zauważyć, że praktycznie wszyscy, nawet głęboko wierzący chrześcijanie, znają zaledwie niewielką część Nowego Testamentu. Jest to tylko kilka fragmentów nagminnie wykorzystywanych w codziennej liturgii kościelnej, które najbardziej pasują kościołowi w tworzeniu użytecznej mu wizji religii. Inne, kolidujące z nią sceny i cytaty, są praktycznie całkowicie pomijane, lub przykrywane tendencyjnymi komentarzami, a w kilku przypadkach wręcz zmanipulowane przez biblijnych redaktorów. To właśnie sięgnięcie do tych usilnie omijanych obszarów Ewangelii pozwoliło autorowi książki na odtworzenie prawdziwej historii Jezusa.
https://trybuna.info/opinie/najwieksza-tajemnica-watykanu/
https://external-waw1-1.xx.fbcdn.net/safe_image.php?d=AQHOiKGgRaXFhctD&w=500&h=261&url= https%3A%2F%2Fi0.wp.com%2Ftrybuna.info%2Fwp-content%2Fuploads%2F2021%2F01%2Fok%C5%82adka-JzsB.jpg%3Ffit%3D680%252C369%26ssl%3D1&cfs=1&ext=j pg&_nc_cb=1&_nc_hash=AQHUlyPFfJcPTukC