PDA

View Full Version : jak kochać świat gdy boli ciało


bszer
19-10-2010, 00:35
Witam ,bardzo kocham ludzi i otwarta jestem na świat ,zapewniam to nie frazesy.Do niedawna cieszyłam sie dobrym zdrowiem.Zasypiając marzyłam aby noc minęła szybko zawsze cieszyłam się na nowy dzień i co mi dobrego przyniesie ,ta radość pozwalała mi pokonywać smutne zdarzenia i sytuacje.Dzień bilansowałam pozytywnieOczywiście wyłączm jakieś duże traumy.Od dłuższego czasu żyję z bólem więszym mniejszym ale ciągłym /nie jest to schorzenie śmiertelne/jedenak mam świadomość że ból nie mine i może doprowadzić do dużych problemów z chodzeniem.Moj problem sprowadza się do lęku aby ból nie zabrał mi tej mojej radości życia ,nie chcę być zgryżliwą zapieczoną sekutnica ,żłośliwą babą jagą która odstrasza bliskich i świata urodę.Mówienie sobie weź się w garść niewiele pomaga a co najgorsze przeraża mnie przyszłość w bulu

Jolina
19-10-2010, 01:19
Witam Cię serdecznie Bożko.
Nie wiem , czy jeszcze przeczytasz mój post. A może już nie.
Zajrzę tu za chwilę, jak odezwiesz się , to porozmawiamy. :)

bszer
19-10-2010, 09:08
witam Jolino teraz nie mogę rozmawiać ale wieczorem berdzo chętnie zgłoszę się mam nadzieję ,że uda nam się skontaktować ponieważ jestem bardzo początkująca w komputerze pozdrawiam Bożka60

Fiona
19-10-2010, 09:23
poszukaj poradni leczenia bólu ,tam znajdziesz fachową pomoc.pozdrawiam cię .

Arti
19-10-2010, 09:33
Od dłuższego czasu żyję z bólem więszym mniejszym ale ciągłym /nie jest to schorzenie śmiertelne/jedenak mam świadomość że ból nie mine i może doprowadzić do dużych problemów z chodzeniem.

Bożka ---> posłuchaj, poczytaj może coś dla siebie znajdziesz.
http://video.google.com/videoplay?docid=6169050139483021263#

Malwina
19-10-2010, 12:17
Moja miła..przede wszystkim..nie bój się na zapas..bo już samo myślenie o bólu ten ból niejako nakręca. i odbiera racjonalne podejście do zagadnienia...(to wszystko w głowie jak i Twój pozytywny stosunek do życia też)....rozmawiaj z nami, zrób bilans swojej choroby, rozmawiaj z lekarzami( nie jednym..) poradnia bólu jaknajbardziej....

Astra
19-10-2010, 14:22
Bożko, ja też żyję z bólem. Nieraz jest tak mały, iż mogę go zignorować. Jak jest duży, to jestem zła i muszę się pilnować, aby moje złe samopoczucie nie odbiło się na otoczeniu.
Malwina ma rację, trzeba nastawić się pozytywnie. Nasza psychika ma ogromny wpływ na nasz stan fizyczny.
Wiem , powiesz łatwo się pisze, trudniej zrealizować.
Często kiedy gdzieś wyjeżdżam, bardzo się boję. I mam mnóstwo wątpliwości. Czy łóżko będzie odpowiednie, czy wytrzymam 6 godzin jazdy samochodem, czy dam radę pokonać małe trasy turystyczne...
Potem okazuje się, że niepotrzebnie nakręciłam się , oczywiście negatywnie. Bo w końcu było super. Tylko dwa razy zażyłam proszki.
Tak jest codziennie. Żyję w strachu, czy dam radę.
Staram się nastawiać pozytywnie.
Jutro jadę - tramwajem- do centrum, dla mnie to duża wyprawa, bo mieszkam na obrzeżu miasta.
Zawsze w ostateczności, są taksówki. Wsiadam do nich naprawdę z wielkim bólem.
Po powrocie z takiej wyprawy- tramwajami- jestem dumna z siebie,że pokonałam swój opór i strach, załatwiając wszystkie sprawy.
To mnie mobilizuje. Czasami jest tak, że szybko wchodzę do sklepu po wodę, aby popić proszek i siadam na dowolnym przystanku, czekając na zadziałanie leku.
Nie zamykam się jednak w domu. Wychodzę i staram dobrać sobie krótsze trasy, aby nie wpadać potem w panikę i czekać na taxi. To ostateczność.
Poradnia do walki z bólem, jak najbardziej wskazana.
Nie uzależniaj się jednak od leków p/bólowych. W ten sposób zniszczyłam sobie przewód pokarmowy.
Powodzenia i głowa do góry!!! :) :) :)

http://www.strefabiznesu.gp24.pl/system/files/wypoczynek_z_ubezpieczeniem.jpg

Siri
19-10-2010, 14:35
Bożka 60, witaj...dobrze, że chcesz rozmawiać na temat swojego problemu i szukasz pomocy...
Czas przynosi radę.
Należy oczekiwać jej cierpliwie.
Bywa, że trzeba zawierzyć chwili.
Fryderyk Schiller

Sabinka41
19-10-2010, 15:20
Witajcie -Bożka60,Astro,Siri, Malwina ma rację wszystko jest w naszej głowie i sami nakręcamy się w związku ze skoliozą górnego odcinka kręgosłupa miałam bardzo silne bóle głowy takie że czasem traciłam kontakt z rzeczywistością.
Były tabletki zastrzyki masaży nie mogłam mieć na operacje
nie zgadzałam się.Bólu tak bardzo się bałam że ledwo troszkę się zaczynał łykałam tabletkę.
Zasypiałam ze strachem co będzie jutro.Bolała mnie wątroba
trzeba było coś zmienić.Zmieniłam całe swoje życie od chwili gdy zaczęłam chodzić z kijkami zaczynałam od kilkunastu metrów teraz chodzę najmniej 3-km pozbyłam się wiele dolegliwości głowa bardzo rzadko mnie boli już się nie boję pozdrawiam i życzę zdrowia

Malwina
19-10-2010, 15:43
No patrz Bożko, masz żywy przykład Dziewczyn....ja tez zresztą miałam kiedyś epizod z lękiem o swoje życie i wiem jakie to paraliżujące...ale do zrobienia przy zmianie sposobu myślenia a co za tym idzie i działania......

Sabinka41
19-10-2010, 15:59
Witaj Malwino zgadzam się z Tobą w 100% można samemu zapętlić sobie życie

Malwina
19-10-2010, 16:05
Tak Sabinko, ale to mozemy teraz mówić my, którym sie determinacją, konsekwencją udało...natomiast jeśli się w tym stanie długo już tkwi jest to bardzo trudne, bo dotyczy tego co się dzieje w mózgu...ale wykonalne....

Sabinka41
19-10-2010, 16:40
Malwino bo życie czasem musi dopiec do,,żywego''w tedy coś w człowieku,,odbija''zazwyczaj ku dobremu

Malwina
19-10-2010, 16:52
tak...dosiegnać "dna".....dalej się nie da..i wtedy pozostaje COŚ zrobic.....

Siri
19-10-2010, 16:52
Malwino bo życie czasem musi dopiec do,,żywego''w tedy coś w człowieku,,odbija''zazwyczaj ku dobremu
Zgadzam się ,że niekiedy człowiek odbija się od dna, ale są tacy co toną ...niektórym się nie da pomóc...

Malwina
19-10-2010, 16:54
Oczywiście, zę są i tacy...ale zakładamy walkę o siebie a nie "topiel"......

hania.m
04-01-2011, 01:01
No patrz Bożko, masz żywy przykład Dziewczyn....ja tez zresztą miałam kiedyś epizod z lękiem o swoje życie i wiem jakie to paraliżujące...ale do zrobienia przy zmianie sposobu myślenia a co za tym idzie i działania......

Ale jak się zachować, gdy jest ten lęk o życie ? o pomyślność operacji, która czeka mnie za parę dni....a potem trudne leczenie
ma ktoś pomysł jak przetrwać ten b. trudny czas??
jak sobie pomóc aby być silnym i wierzyć w wyzdrowienie i nie załamać się.

Fiona
04-01-2011, 09:13
Witaj Haniu bardzo zmartwiło mnie to co napisałaś ,ale póki jest wiara to i nadzieja będzie z tobą i cel do którego musisz dążyć,masz dzieci wnuczęta i to jest ten cel do którego masz iść on ci da siłę,a że będzie bolało? no cóż nikt ci nie powie że tak nie będzie.Choroba to nie tylko to miejsce w którym się ulokowała ,to przede wszystkim siedzi w głowie jeśli #zresetujemy# od czasu do czasu złe myśli to te dobre dadzą sobie radę.Ja to przerabiałam.....Wszystkim borykającym się z takimi problemami życzę dużo zdrowia ,wiary i nadziei a one potrafią zrobić cuda.Dla szukających polecam forum medyczne Commed.pozdrawiam

Anielka
04-01-2011, 11:02
Tak sobie myślę Haniu,ze czeka Cię trudny czas,ale ...,ale juz przez to raz przechodziłas,dałaś rade.Ja też, i myslę,że wiele z nas.Wiem,ze truddno jest po raz drugi.Znam Cię tylko z forum,ale mam wrażenie,ze jestes mądrą i bardzo silną osobowościa.Tyle już w zyciu spotkało Cie nieszczęść,a tu następne.Wiem,ze dasz radę,znajdziesz w sobie siłę,tylko wyrzuc ten strach.Staraj się mysleć ,że to tylko operacja,ze trzeba to wyrzucic a potem będzie już tylko dobrze.Masz rodzinę,masz przyjaciół,parę zaprzyjaźnionych osób tu na forum,które na pewnie, będą Cię wspierały,resztę musisz zrobic sama.Kochasz zycie,ono Ciebie.Masz swojego dobrego Anioła.
Będzie dobrze,ja w to wierzę.
Uwierz i TY..
Mocno trzymam kciuki,pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia,a potem spacer nad moim ukochanym morzem.

http://img4.hostingpics.net/pics/285189wwwivplimages31694569240311742871.jpg (http://www.hostingpics.net/viewer.php?id=285189wwwivplimages31694569240311742 871.jpg)

Malwina
04-01-2011, 11:27
AngeloHaniu...Twoja głowa jest pełna pytań...pozbądz się ich, bo myslenie o odpowiedziach na pytania na tym etapie Cię osłabia....'Nikt Ci lęku o swoje życie nie zabierze...Ty go musisz odrzucić...jęzeli musisz iść teraz i poddac się operacji lęk nie pomoze , jedynie osłabi a Tobie potzreba siły. Na operację nie masz żadnego wpływu, więc nie zamęczaj się...Zawierz Losowi, Absolutowi, Opatrzności, Bogu....oddaj przebieg i efekt tej operacji Temu co ma na to wpływ....poczujesz ulgę...
Twoje siły Twoja moc, energia, samozaparcie będą potrzebne po operacji w trakcie już terapii.....Będzie dobrze Haniu...

hania.m
04-01-2011, 14:45
Bardzo dziękuję Anielce, Malwinie,Okruszkowi
za Wasze ciepłe słowa i chęć pomocy- wiecie jakie to jest ważne dla mnie...czekając na termin..
Real to co innego, a tu w każdym momencie słabości człowiek szuka podpory, to jest b. potrzebne, takim jak ja.

http://www.edycja.pl/images/kartki/miniaturki/138.jpg

Malwina
04-01-2011, 14:56
Haniu..jak będziesz znała termin powiedz nam o nim...utworzymy w ten dzień łancuch dobrych myśli tak jak dla niektorych tu na forum i razem przejdziemy tę operację....nie zamęczaj sie....będzie dobrze...

hania.m
04-01-2011, 15:04
Dobrze. Dzięki.
Najgorszy jest ten paraliżujący lęk
który jakoś dominuje nad pozytywnym myśleniem... mimo wszystko.
Ale może uda się pokonać, jeszcze mam chwilę czasu, bo prawdopodobnie koniec stycznia
pomimo starań, tyle jest kobiet w kolejce..

BarbaraK
04-01-2011, 20:38
Szczere życzenia dla Hanki,szybkiego powrotu do zdrowia.
http://i53.tinypic.com/dbgyuv.jpg

slava
04-01-2011, 20:48
http://i53.tinypic.com/2s6ka2s.gifPowrotu do zdrowia

hania.m
05-01-2011, 00:59
Dziękuję za pozytywne myśli kierowane do mnie.
Ale również, a może bardziej pomagają mi słowa serdecznej otuchy, wsparcia,które mnie motywują i wzmacniają.
na razie jest ciężko...

hania.m
29-03-2011, 00:11
Dziękuję za pozytywne myśli kierowane do mnie.
Ale również, a może bardziej pomagają mi słowa serdecznej otuchy, wsparcia,które mnie motywują i wzmacniają.
na razie jest ciężko...


Nadal podtrzymuję te słowa tutaj pisane- i powiem tak iż-choroba przewartościowuje wszelkie wartości które kiedyś były ważne...
Ale też- wszystko co nam się przytrafia dzieje się z jakiegoś powodu...
Najważniejsze aby wygrać tą walkę.... pomimo wszystko.

Anielka
29-03-2011, 00:34
Haniu Kochana i na pewno ją wygrasz.
Kiedys były sprawy ważne i ważniejsze,jak przychodzi choroba to są tylko ważne.A zycie fakt,zupełnie się przewartosciowuje.Pozdrawiam serdecznie,nadal sciskam kciuki i życzę malutkich zwycięstw każdego dnia,które ułożą się w wielkie zwycięstwa.Pozdrawiam cieplutko i mocno Cie przytulam.

http://img11.hostingpics.net/pics/307164wwwivplimages31694569240311742871.jpg (http://www.hostingpics.net/viewer.php?id=307164wwwivplimages31694569240311742 871.jpg)

zen
29-03-2011, 09:13
poszukaj poradni leczenia bólu ,tam znajdziesz fachową pomoc.pozdrawiam cię .

Myślę, że wielu osobom Poradnia Bólu pomogła, mnie niestety nie. Od lat żyje z ciągłym bólem. Myśłę, że wzięłam wszystko co było do wzięcia - tabletki, proszki, smarowidła, plastry, wszystkie możliwe zabiegi rehabilitacyjne itd.itd. Czasami jest lżej, innym razem nie do wytrzymania.
Znajomi mówią - "Przyzwyczaj się" nawet gdy bardzo sie staram przyzwyczaić nie mogę.
Czuję co raz bardziej, że jestem mniej pogodna i rzadko radosna.I chyba tak zostanie.
W tym wszystkim robię wszystko aby nie zatracić sie w bólu i mimo wszystko myśleć pozytywnie.
Zaczęłam chodzić na basen, czekam na nową serię zabiegów.
Pozdrawiam wszystkie cierpiące, mimo wszystko życzę pogody ducha.

eledand
29-03-2011, 09:18
Witaj "Zen" miło Ciebie pozdrawiam i słowo ból bezpośrfednio mnie jeszcze nie dotknął,ale jestem już dłuższy czas rozbita,boli mnie każda kość i każdy mięsień.
Po Masażach i Pądach trochę przeszło a wlazło znowu do mieśni udowych i tak po kolei to się ciągnie.
Będę z Tobą w myślach.

hania.m
29-03-2011, 19:18
[QUOTE=Anielka]Haniu Kochana i na pewno ją wygrasz.
Kiedys były sprawy ważne i ważniejsze,jak przychodzi choroba to są tylko ważne.A zycie fakt,zupełnie się przewartosciowuje.Pozdrawiam serdecznie,nadal sciskam kciuki i życzę malutkich zwycięstw każdego dnia,które ułożą się w wielkie zwycięstwa.Pozdrawiam cieplutko i mocno Cie przytulam.




Dziękuję- jesteś niezastąpiona Anielko potrafisz wlać w duszę potrzebującej koleżanki wiele otuchy i optymizmu...
Jesteś jak balsam...

http://img200.imageshack.us/img200/8563/dsc06102ea.jpg
dla Ciebie.- wiosenny kwiatek

hania.m
29-03-2011, 19:26
Pozdrawiam Cię Zen i doskonale Cię rozumiem i życzę Tobie i sobie też pogody ducha mimo wszystko przez co przechodzimy...

.http://img822.imageshack.us/img822/5527/dsc0315l.jpg

mimoza
29-03-2011, 19:36
Myślę, że wielu osobom Poradnia Bólu pomogła, mnie niestety nie. Od lat żyje z ciągłym bólem. Myśłę, że wzięłam wszystko co było do wzięcia - tabletki, proszki, smarowidła, plastry, wszystkie możliwe zabiegi rehabilitacyjne itd.itd. Czasami jest lżej, innym razem nie do wytrzymania.
Znajomi mówią - "Przyzwyczaj się" nawet gdy bardzo sie staram przyzwyczaić nie mogę.
Czuję co raz bardziej, że jestem mniej pogodna i rzadko radosna.I chyba tak zostanie.
W tym wszystkim robię wszystko aby nie zatracić sie w bólu i mimo wszystko myśleć pozytywnie.
Zaczęłam chodzić na basen, czekam na nową serię zabiegów.
Pozdrawiam wszystkie cierpiące, mimo wszystko życzę pogody ducha.

Witaj. Wierzę, że to tego stanu (bólu) nie da się przyzwyczaić, ale żyć nadal trzeba. Z pewnością pomaga pozytywne myślenie, które masz wypisane na czole. Dobrze, że się nie poddajesz i idziesz do przodu. Mimo wszystko współczuję i współodczuwam, bo sama nie jestem pozbawiona bolesnych doznań, związanych z moimi przypadłościami, o których można by wiele ...
Trzymaj się dziewczyno, może dane nam będzie doczekać cudownego leku, po którym ból już nigdy nie wróci.:) - Cz

elza1302
29-03-2011, 20:50
Stosuję taką zasadę ,że czego nie można zwalczyć to trzeba to polubić. Żyję z różnym bólem od kilkunastu lat, jest on wpisany w moje życie, jest mi bliższy niż moja rodzina...Są dni, kiedy zmuszam się do wstania z łóżka,są dni kiedy bolą mnie wszystkie stawy a ręce mi drętwieją... W ostateczności zażywam środki p/bólowe. Na dodatek jestem uczulona na niektóre leki a także zabiegi rehabilitacyjne.Dodatkowo choruję na chorobę zakrzepowo-zatorową żył głębokich.W ciągu 4 kolejnych lat przeżyłam 4 zabiegi operacyjne i co???? Mam świadomość zagrożenia mojego życia, ale... nie poddaję się. Nie myślę o tych schorzeniach bo zwariowałabym,mam ciągle apetyt na życie, mam mnóstwo planów , które chcę realizować i staram się ciągle mieć nowe zainteresowanie. Unikam pesymistów i horrorów :). Wolę komedie i optymistów.. To pomaga mi nie myśleć, co by było gdyby...Mam w swojej domowej biblioteczce książki jak sobie radzić z depresją ,bólem i negatywnym myśleniem. Literatura ta pomogła mi inaczej spojrzeć na mój ból i moje schorzenia. Sorry, za ten przydługi post, ale w skrócie nie dałoby się tego przedstawić... a może ktoś skorzysta z mojej metody jak sobie radzić nie tylko z bólem...

Scarlett
29-03-2011, 21:10
Stosuję taką zasadę ,że czego nie można zwalczyć to trzeba to polubić. Żyję z różnym bólem od kilkunastu lat, jest on wpisany w moje życie, jest mi bliższy niż moja rodzina...Są dni, kiedy zmuszam się do wstania z łóżka,są dni kiedy bolą mnie wszystkie stawy a ręce mi drętwieją... W ostateczności zażywam środki p/bólowe. Na dodatek jestem uczulona na niektóre leki a także zabiegi rehabilitacyjne.Dodatkowo choruję na chorobę zakrzepowo-zatorową żył głębokich.W ciągu 4 kolejnych lat przeżyłam 4 zabiegi operacyjne i co???? Mam świadomość zagrożenia mojego życia, ale... nie poddaję się. Nie myślę o tych schorzeniach bo zwariowałabym,mam ciągle apetyt na życie, mam mnóstwo planów , które chcę realizować i staram się ciągle mieć nowe zainteresowanie. Unikam pesymistów i horrorów :). Wolę komedie i optymistów.. To pomaga mi nie myśleć, co by było gdyby...Mam w swojej domowej biblioteczce książki jak sobie radzić z depresją ,bólem i negatywnym myśleniem. Literatura ta pomogła mi inaczej spojrzeć na mój ból i moje schorzenia. Sorry, za ten przydługi post, ale w skrócie nie dałoby się tego przedstawić... a może ktoś skorzysta z mojej metody jak sobie radzić nie tylko z bólem...
PODOBA MI SIĘ TAKIE SPOJRZENIA, BEZ UŻALANIA SIĘ NAD SOBĄ I PRÓŚB O PRZESŁANIE ANIOŁKÓW.

hania.m
30-03-2011, 20:49
Każdy ma prawo rozumieć jak uważa i tak też postępować-
to są bardzo indywidualne sprawy- dotyczące chorób, cierpień i sposobu ich przeżywania.
Nie podejmuję się polemizować z nikim na ten temat, ani doradzać,
a tym bardziej krytykować..
Co dla mnie dobre dla kogoś może być złe...
niech zatem każdy robi swoje..:) najlepsza zasada:cool:

Malwina
30-03-2011, 21:41
"Wplątałyście" się kochane w bardzo delikatną materię....nikt nie wie jak kogo boli..każdy ma inny próg bólowy..nizszy , wyższy..plus wrodzony optymizm, bądz nie, plus warunki życia tu i teraz, plus kłopoty, problemy rodzinne, plus finansowe....to wszystko wpływa na odczuwanie i jeszcze wiele innych rzeczy.....wspólczuję Haniu, Elzo, Zen....każda z Was inna..nawet w postach....pogłaski przeciwbólowe posyłam...

elza1302
31-03-2011, 15:27
"Wplątałyście" się kochane w bardzo delikatną materię....nikt nie wie jak kogo boli..każdy ma inny próg bólowy..nizszy , wyższy..plus wrodzony optymizm, bądz nie, plus warunki życia tu i teraz, plus kłopoty, problemy rodzinne, plus finansowe....to wszystko wpływa na odczuwanie i jeszcze wiele innych rzeczy.....wspólczuję Haniu, Elzo, Zen....każda z Was inna..nawet w postach....pogłaski przeciwbólowe posyłam...

Zgadzam się z Tobą...ból to subiektywne odczucie każdego z nas...ten sam lek jednemu pomoże , drugiemu niekoniecznie...

Kankan
31-03-2011, 16:11
Każdy ma prawo rozumieć jak uważa i tak też postępować-
to są bardzo indywidualne sprawy- dotyczące chorób, cierpień i sposobu ich przeżywania.
Nie podejmuję się polemizować z nikim na ten temat, ani doradzać,
a tym bardziej krytykować..
Co dla mnie dobre dla kogoś może być złe...
niech zatem każdy robi swoje..:) najlepsza zasada:cool:

A ja jestem troszeczke innego zdania dlaczego nie polemizoac i doradzac mysle ze jak najbardziej przeciez nie proponujemy nikomu zadnych medykamentow bo od tego sa fachowce i chyba nie tak kazdy robi swoje bo warto o cierpieni ,bolu i chorobach rozmawiac nie mozna zostac samym ze swoja choroba i pielegnowac ja ,trzeba tak jak napisala Elza pozytywnie podchodzic do zycia bo psychika czyni cuda.

elza1302
01-04-2011, 07:27
A ja jestem troszeczke innego zdania dlaczego nie polemizoac i doradzac mysle ze jak najbardziej przeciez nie proponujemy nikomu zadnych medykamentow bo od tego sa fachowce i chyba nie tak kazdy robi swoje bo warto o cierpieni ,bolu i chorobach rozmawiac nie mozna zostac samym ze swoja choroba i pielegnowac ja ,trzeba tak jak napisala Elza pozytywnie podchodzic do zycia bo psychika czyni cuda.

zgadzam się z Tobą... nigdy nikomu nie doradzam, mogę jedynie powiedzieć w jaki sposób sobie radzę z niektórymi problemami, może komuś moje doświadczenie się przyda...

zen
01-04-2011, 08:58
PODOBA MI SIĘ TAKIE SPOJRZENIA, BEZ UŻALANIA SIĘ NAD SOBĄ I PRÓŚB O PRZESŁANIE ANIOŁKÓW.

Nie bardzo wierzę w aniołki ale gdyby ktoś przysłał je lub same przybyły z chęcią pomocy to chętnie wyjdę na spotkanie.

Vika
01-04-2011, 11:17
Stosuję taką zasadę ,że czego nie można zwalczyć to trzeba to polubić. Żyję z różnym bólem od kilkunastu lat, jest on wpisany w moje życie, jest mi bliższy niż moja rodzina......

I naprawdę polubiłaś ból bardziej niż rodzinę? Nie tęsknisz za innym życiem, nie masz już dość ?
Mnie to nie wychodzi zupełnie. Boję się nawet przyznać do cierpienia, żal mi mijającego tak czasu, żal mi tych którzy ucierpieli i cierpią przeze mnie bo zaniedbałam...
Nie mam marzeń, no bo jakie teraz mogę mieć, żyję w zawieszeniu między bólem,beznadzieją i namiastkami w TV, w necie, muzyką, nieudolnym coraz bardziej malowaniem....
Powiedz mi Elzo,jak polubić potworne cierpienia, jak ukoić , jak zapomnieć..
Pozdrawiam wszystkie współtowarzyszki niedoli i życzę ulgi w cierpieniach.

Malwina
01-04-2011, 11:55
Viko...masz rację nie wolno sie godzic z cierpieniem...ale walczyc tracac siły tez nie....trzeba szukac sposobów ulzenia..mozę nie likwidacji,ale ulzenia..a takie sposoby są...pogozdenie się z cierpieniem to rezygnacja i zgorzknienie..tak kiedyś lekarze mówili..pokochac ból..jak mozna tak ckliwie mówic o bólu, który próbuje zabrac radosc zycia....oczywiście , z,e zbiegiem zcasu przyzwyczajamy się,zaczynamy czuc go inaczej..szukamy pozycji ciała do zmniejszenia go....ale godzic się, pokochac?....nie..tak ja uważam, takie jest moje zdanie....Acha i jeszcze jedno....dlaczego rezygnujesz z marzen? dlaczego obwiniasz się wobec bliskich?..pomyśl inaczej...serdecznosci...

Vika
01-04-2011, 12:32
...dlaczego rezygnujesz z marzen? dlaczego obwiniasz się wobec bliskich?..pomyśl inaczej...serdecznosci...
Dlaczego....bo ból,cierpienie działa tak destrukcyjnie,że jedynym marzeniem jest....pozbyć się go, być choć trochę bardziej sprawną, być użyteczną, a nie ciężarem. Chciałabym jeszcze tyle zrobić, pomóc dzieciom, odciążyć męża , boli mnie jego narzekanie,wpędza mnie w poczucie winy,,również i względy finansowe, wiadomo ile dziś byle jaki lek,środek kosztuje, prawie na wszystkie ,pożal się Boże, te leki - nie mam refundacji.....to już nie czara, to studnia goryczy i żalu .Przepraszam,że się odezwałam akurat w tym temacie, wolałabym nieść radość,uśmiech , zamilkłam na jakiś czas, ten temat poruszył bolesną strunę,, a w świetle tego co się dzieje w kraju,poczułam się na dnie...bez nadziei na jakąkolwiek pomoc,leczenie czy ulgę w cierpieniach.Przepraszam Was kochane,każda cierpi na swój sposób,dużo zależy jednak od wielu,wielu czynników.

Malwina
01-04-2011, 13:04
Dlaczego....bo ból,cierpienie działa tak destrukcyjnie,że jedynym marzeniem jest....pozbyć się go, być choć trochę bardziej sprawną, być użyteczną, a nie ciężarem. Chciałabym jeszcze tyle zrobić, pomóc dzieciom, odciążyć męża , boli mnie jego narzekanie,wpędza mnie w poczucie winy,,również i względy finansowe, wiadomo ile dziś byle jaki lek,środek kosztuje, prawie na wszystkie ,pożal się Boże, te leki - nie mam refundacji.....to już nie czara, to studnia goryczy i żalu .Przepraszam,że się odezwałam akurat w tym temacie, wolałabym nieść radość,uśmiech , zamilkłam na jakiś czas, ten temat poruszył bolesną strunę,, a w świetle tego co się dzieje w kraju,poczułam się na dnie...bez nadziei na jakąkolwiek pomoc,leczenie czy ulgę w cierpieniach.Przepraszam Was kochane,każda cierpi na swój sposób,dużo zależy jednak od wielu,wielu czynników.

No i bardzo dobrze,z ę poruszyła sie ta struna...myślę, ze nie tylko u Ciebie Viki..nie mozna życ zamkniętym, zaskorupiałym w poczuciu winy,znaków zapytania...PRZECIEŻ TO NIE TWOJA WINA....w tym kraju tak jest... nijaka opieka lekarska, drożyzna,portfel cienki..do tego ból......ale nie przeskoczysz pewnych ogólnych spraw...ale mozesz byc użyteczna, pomocna otoczeniu jak trochę bardziej się uśmiechniesz..bęzdiesz pogodniejsza(spróbujesz mimo uszu puszczac nazrekania meza, które wbijają Cię w poczucie winy(niezasłużenie, absolutnie)....ciężarem bywa ciągły smutek, niezadowolenie, chowanie się w sobie....ja wiem Vikusiu, ze to trudne, ale trzeba czasem zatrzymania, zastanowienia..i malutkiej zmiany..żeby sie lepiej poczuc i otoczenie też....

piernatka
01-04-2011, 13:06
Stosuję taką zasadę ,że czego nie można zwalczyć to trzeba to polubić. Żyję z różnym bólem od kilkunastu lat, jest on wpisany w moje życie, jest mi bliższy niż moja rodzina...Są dni, kiedy zmuszam się do wstania z łóżka,są dni kiedy bolą mnie wszystkie stawy a ręce mi drętwieją... W ostateczności zażywam środki p/bólowe. Na dodatek jestem uczulona na niektóre leki a także zabiegi rehabilitacyjne.Dodatkowo choruję na chorobę zakrzepowo-zatorową żył głębokich.W ciągu 4 kolejnych lat przeżyłam 4 zabiegi operacyjne i co???? Mam świadomość zagrożenia mojego życia, ale... nie poddaję się. Nie myślę o tych schorzeniach bo zwariowałabym,mam ciągle apetyt na życie, mam mnóstwo planów , które chcę realizować i staram się ciągle mieć nowe zainteresowanie. Unikam pesymistów i horrorów :). Wolę komedie i optymistów.. To pomaga mi nie myśleć, co by było gdyby...Mam w swojej domowej biblioteczce książki jak sobie radzić z depresją ,bólem i negatywnym myśleniem. Literatura ta pomogła mi inaczej spojrzeć na mój ból i moje schorzenia. Sorry, za ten przydługi post, ale w skrócie nie dałoby się tego przedstawić... a może ktoś skorzysta z mojej metody jak sobie radzić nie tylko z bólem...

Podoba mi się twoje nastawienie do bólu i życia. ja mam podobne. Dodam jeszcze swoje sposoby:
Gdy bardzo bolą mnie nogi, pamiętam o tych, którzy wcale
nie mogą chodzić.
Gdy bolą ręce - przecież inni nie mają rąk.
Nie muszę przecież robić wszystkiego tak jak wtedy gdy miałam lat np. trzydzieści. Ważne jest to, że jeszcze
sama mogę coś (choćby niewiele) zrobić, gdzieś (choćby niedaleko) iść. A jeśli czegoś nie mogę, to zapewniam
z tym też się da żyć.:D

elza1302
01-04-2011, 16:20
I naprawdę polubiłaś ból bardziej niż rodzinę? Nie tęsknisz za innym życiem, nie masz już dość ?
Mnie to nie wychodzi zupełnie. Boję się nawet przyznać do cierpienia, żal mi mijającego tak czasu, żal mi tych którzy ucierpieli i cierpią przeze mnie bo zaniedbałam...
Nie mam marzeń, no bo jakie teraz mogę mieć, żyję w zawieszeniu między bólem,beznadzieją i namiastkami w TV, w necie, muzyką, nieudolnym coraz bardziej malowaniem....
Powiedz mi Elzo,jak polubić potworne cierpienia, jak ukoić , jak zapomnieć..
.

Muszę z bólem żyć i będzie on coraz większy..., jest mi bliższy bo jest ze mną cały czas ,częściej niż rodzina.To ,że ból polubiłam to nie znaczy ,że się z nim pogodziłam. Walczę z nim na swój sposób. Naucz się rodzinie mówić o swoim bólu, oczywiście nie za dużo, bo nikt nie lubi jak się narzeka :(... Czas przeszły minął i nie wróci,po co więc rozpamiętywać przeszłość? Trzeba żyć przyszłością i pogodzić się z tym ,że niektóre czynności 2 x dłużej się wykonuje, że jak się człowiek schyli to musi mieć podpórkę ,żeby się podnieść... Jest takich osób więcej...
Piernatka napisała: "Gdy bardzo bolą mnie nogi, pamiętam o tych, którzy wcale nie mogą chodzić.
Gdy bolą ręce - przecież inni nie mają rąk.
Nie muszę przecież robić wszystkiego tak jak wtedy gdy miałam lat np. trzydzieści. Ważne jest to, że jeszcze
sama mogę coś (choćby niewiele) zrobić, gdzieś (choćby niedaleko) iść. A jeśli czegoś nie mogę, to zapewniam
z tym też się da żyć." Takie myślenie sprawia ,że inaczej się człowiek czuje. Mi to pomaga...Trzeba odganiać swoje negatywne myśli, zacząć myśleć o zupełnie czymś innym. To taki trening myślowy, trzeba mózg przestawić na inne tory
Malwina zgadzam się z tym co napisałaś, a Ty Vika najpierw pomyśl o sobie/troszkę egoizmu nie zaszkodzi/, a nie o tym ,że musisz pomóc dzieciom, odciążyć męża i przestań myśleć o poczuciu winy...Piszesz: "Nie mam marzeń, no bo jakie teraz mogę mieć, żyję w zawieszeniu między bólem,beznadzieją i namiastkami w TV, w necie, muzyką, nieudolnym coraz bardziej malowaniem...." - moją pasją kilka latek wstecz było robienie na drutach, szydełkowanie,haftowanie, szycie na maszynie...niestety nic z tych rzeczy nie jestem teraz w stanie robić:(...i co ? Mam płakać?? nieeee...została mi miłość do książek wiec czytam... mam komputer więc zaczęłam interesować się obróbką zdjęć, ostatnio zajęłam się malowaniem komputerowym, ciągle staram się coś robić dla siebie, a przez to nie myślę co mnie boli albo czy dożyję jutra...Vika proszę ,zrób głęboki wdech i ....zacznij powolutku zmieniać swoje nastawienie najpierw do siebie, a potem do innych...czego Ci z całego serca życzę...

Kankan
01-04-2011, 17:44
Wika kochana moja dobrze ze mowisz o swoim bolu ,cierpieniu wszystkie kolezanki dobrze radza ,ale i tak wszystko zalezy od ciebie i podejscia do tego i nie mysl o tym ze cie boli /no kurde boli ale co masz zagnebic sie i juz/.
Ja zapraszam cie na spotkanie z kolezankami a jak nie mozesz sam do nas przyjsc do nas my przyjdziemy do ciebie bedzie wesolo ,zapomnisz o tym tyranie ,nie daj sie i nie mysl o tym za wiele zajmij sie czyms innym .
Pozdraewiam cie mocno i o usmiechnij sie a bedzie lepiej:) :)
/tak na marginesie pomysl ze inni maja gorzej/

helena62
01-04-2011, 18:55
Witam, tak naprawdę to jeszcze bólu nie doswiadczylam ale myślę ze kazdy przypadek jest inny...Nie radze tu nic, ale moge wspolczuć , chetnie pomoglabym ale nie da sie , trzymajcie sie dziewczyny...

smakokoszka
02-04-2011, 01:22
Nie można bólu ani polubić ani zaakceptować.Można nie histeryzować z powodu zmiany wyglądu , mniejszej sprawności ale nad bólem przejść się nie da.Pozostaje kokon obojętności na wszystko dookoła i tylko tkwimy w tym bólu.Ból jest zwierzęcy--dopiero jak NIECO ustępuje to nagle widzimy stertę brudnych talerzy , albo czujemy głód .Co mogę zrobić???aby zmniejszyć jego nasilenie---to jedyna myśl.Ludzie którzy znają ciągły ból nawet twarze mają inne w mimice .Jestem w tym klubie i niestety ciepłe wasze słowa tu nie pomogą.Bardziej leki uspokajające bo niekiedy chciało by się skakać po ścianach albo przez okno.Ale nawet taki ból niekiedy zmniejsza nasilenie i wówczas znowu jakoś funkcjonujemy.Grupy wsparcia osób cierpiących były by tu na miejscu ale częsta nieobecność utrudnia powstanie takich grup.Zamykamy nasze drzwi , funkcjonujemy coraz trudniej i tylko wola życia zmusza nas do działania.

Malwina
02-04-2011, 09:46
Strasznie smutne to co piszesz i jakze realistyzcne,ale jednak z maleńką dozą nadzieji....bo jednak wola życia zmusza nas do działania jak piszesz...najgorsze to zamykanie się , zatrzaskiwanie się w bólu...

Kankan
02-04-2011, 10:03
to straszne co piszesz zamykanie dzrzwi?
i co zostac samemu w tym wszystkim poddac sie ?!
jezeli tak zrobimy to nikt nie bedzie o nas wiedzial ze cierpimy.

Telimena
05-05-2011, 22:08
Kto nigdy nie cierpiał z bólu, ten nigdy nie zrozumie cierpiącego. Zgadzam się z wypowiedzią Smakoszki .
Pewnie,że można radzić, pocieszać, zachęcać do działania...... wiele by tu wymieniać ale jak boli, to tylko ma się siły na zamkniecie drzwi.
Smakoszko kochana trzymaj się.Zdrowia życzę. Mam też nadzieję, że może się samopoczucie polepszy , albo trafisz na jakiś skuteczny lek.
Pozdrawiam cieplutko.

Telimena
05-05-2011, 22:11
Nazwałam Cię Smakoszka :D . Może tak jeszcze ładniej:cool: .
Trzymam za zdrówko kciuki tak ogromne jak u Pudziana:) .

eledand
05-05-2011, 22:22
Smakokoszko,posyłam Tobie same całuski i przytulaniki pluszowe jak nie masz Kota.Z serca ja to piszę a kiedyś spotkasz mnie na innym wątku i zobaczysz że jestem do życia bardzo pozytywnie i do ludzi nastawiona.Są osoby ktore Tobie pomogą-pamiętaj.

Fiona
06-05-2011, 08:07
Mam tylko jedno pytanie czy w miejscowości,mieście gdzie mieszkacie nie ma poradni leczenia bólu? może tam trzeba by szukać pomocy....wiem ,że takie leczenie bardzo pomaga cierpiącym.Pozdrawiam wszystkich i życzę dużo cierpliwości i wytrwałości.

zen
06-05-2011, 08:48
I naprawdę polubiłaś ból bardziej niż rodzinę? Nie tęsknisz za innym życiem, nie masz już dość ?
Mnie to nie wychodzi zupełnie. Boję się nawet przyznać do cierpienia, żal mi mijającego tak czasu, żal mi tych którzy ucierpieli i cierpią przeze mnie bo zaniedbałam...
Nie mam marzeń, no bo jakie teraz mogę mieć, żyję w zawieszeniu między bólem,beznadzieją i namiastkami w TV, w necie, muzyką, nieudolnym coraz bardziej malowaniem....
Powiedz mi Elzo,jak polubić potworne cierpienia, jak ukoić , jak zapomnieć..
Pozdrawiam wszystkie współtowarzyszki niedoli i życzę ulgi w cierpieniach.

Nie próbuje Cię pocieszać, bo to na nic się zda. Wiem to po sobie. Cierpienie jest moje i tylko moje. Obserwuję, że co raz więcej części mojego ciała ból obejmuje.
Cos tam robię, biorę leki gdy nie idzie wytrzymać, czasami rehabilituje się, codziennie masuje mnie łóżko Ceragemu.Niekiedy jest lepiej, innym razem okropnie.I tak mija dzień za dniem bez nadziei na poprawę.
Pozdrawiam serdecznie, towarzyszka niedoli.

Malwina
06-05-2011, 09:54
Dziewczyny kochane chcialabym Was objąc, przytulic i żeby było po bólu.....

Vika
06-05-2011, 11:08
Przepraszam,że usunęłam post, za dużo tam było skarg. Dziękuję dobre serduszka i współczucie.
Okruszku drogi,są u nas Poradnie do W. z B.
Tylko stomatolog tam nie kieruje.
Inni bardzo chetnie.
Zamiast diagnozować i leczyć chorobę, pozbywają się i kierują właśnie tam.
Ból jest sygnałem i nie należy od razu go zwalczać ,ale chociaż próbować pomóc. Niestety nie ma dobrej woli lekarzy,albo ja już takie mam pieskie szczęście.
Serdecznie pozdrawiam,życzę miłego dnia.
Dziś nareszcie chyba będzie cieplej, może uda się gdzieś oko i ucho nacieszyć. Tak nieraz mówie sobie, tyle bólu, ale jeszcze widzę i słyszę,
i jeszcze na krótki dystans, ale podreptam.
No i cieszę się,że mam kontakt z ludżmi choć w internecie, bo na żywo -coraz bardziej sie robi pusto wokoło. Cierpienie jest widoczne, niesie za sobą też inne sprawy o których pisać nie wypada,pewnie dlatego jest tak.
Może jeszcze się kiedyś rozsmucę...
http://www.youtube.com/watch?v=TaK1M4J5_lo