Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Humor, zabawa - wątki archiwalne (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-humor-zabawa-watki-archiwalne-181.html)
-   -   Niesamowite historie (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/humor-zabawa-watki-archiwalne/t-niesamowite-historie-716-print.html/)

destiny 19-04-2007 19:33

Niesamowite historie
 
Może zechcecie się podzielić historią, która wydarzyła się naprawdę ?
...a była w jakiś sposób dziwna czy niesamowita ?
Byliście jej uczestnikiem lub obserwatorem...
Zapraszam do pisania wszystkich uczestników Forum :)

Ja może zacznę od takiej...może później coś mi się przypomni :rolleyes:
Pewien wdowiec, 65-latek, popadł w "amory" do 28-letniej kobiety.
Uczucie zakończyło się narodzinami ślicznej córeczki.
Tatuś uznał dziecko i cieszył się córka przez ok. 5 lat.
Odszedł ze świata po wylewie, zostawiając córce świadczenia (renta).
Nie znam dalszych losów dziecka, ponieważ zmieniłam miejsce zamieszkania.

Wilhelmina 19-04-2007 19:49

Tak szczerze mówiąc, Desti, to akurat w tej historii, nie widzę nic niesamowitego. Aaa..gdyby to ten facet urodził dziecko i jeszcze w dodatku to dziecko miałoby od razu zęby, to byłoby to niesamowite.
Oczywiście to był żart. A na poważnie; takich tatusiów jest dość sporo, Nie jest to u mężczyzny wiek wykluczający prokreację.

Lila 19-04-2007 23:39

jak znam życie
 
:D a znam nieco,to niesamowitość historii Desti tkwi w tym pewnikiem,że ów pan tatuś zszedł był radośnie ,w przeświadczeniu iż jest dzielnym inseminatorem...A pewnie prawda była inna,tylko badania DNA nie tak dostępne jak obecnie...
I pewnie jako zjawa w szlafmycy przychodzi straszyć wiarołomną.Choć może - jako duch- jest wielkoduszny i tego nie robi.Miejmy taką nadzieję.W końcu uwierzył,niech mu będzie...

A profesor z historii Kazia ?
Biedaczysko.Na co mu wolność? Bo o ile dobrze zrozumiałam,jako że historia mocno zawiła a i prawość profesora nie udzieliła się jego figlarnym uczniom,zacny belfer został sam.
Czyli bez żony i obiadków,oraz smarowania pierwszej krzyżowej w czasie deszczowej pogody.A także bez dziewczyny i dziecka.
No chyba ,że cwaniaczek przygarnął dziewczyninę z przychówkiem i alimentami ,które przydałyby się do budżetowej pensji.A takowych małżonka w żaden sposób by mu nie zapewniła...:D

Basia. 20-04-2007 00:11

Niesamowita, nie wiem.
 
No to teraz ja Wam opowiem swoja historię, 26 maja 2002 r. mieszkałam w Radziejowicach /to jest wieś 47 km od W-wy/, przyjechało do mnie moje dziecię żeby złożyc mi życzenia z okazji dnia Matki. O godz. 20 odprowadziłam go do bramy i wróciłam do domu /mój Tadzio spał jak suseł/, zadzwonił telefon to byli nasi sąsiedzi zakomunikowali, że przy bramie stoi dwóch bandziorów i koniecznie chcą się dostać na posesję strzelają do kłódki. Powiedzieli żebym broń Boże nie wychodziła z domu tylko zadzwoniła na policję. Takie teksty to nie do mnie, schowałam do kieszeni komórkę i oczywiście wyszłam na zewnątrz /psy zostawiłam w mieszkaniu żeby ich czasem nie postrzelili/. Zobaczyłam 2 osiłków ogolonych "na pałę" mocujących się z brama, myślałam że na mój widok przestaną i pójdą w diabły ale nic z tych rzeczy dalej walczyli z bramą. Nie wyrobiłam i powiedziałam do nich "won stąd", wtedy jeden z nich wyciągnął broń i do mnie strzelił, odskoczyłam w bok i zatelefonowałam na policję. Policjantom zakomunikowałam, że 2 bandziorów stoi przy mojej bramie, jeden z nich do mnie strzela a ja jestem przy zdrowych zmysłach więc niech szybko przyjeżdżają. Poniewaz te typy nie dawały za wygraną i dalej "siłowały" się z moją bramą kazałam im się wynosić /nie wiedziałam, że mam taki talent w puszczaniu wiązanek/, padło znowu kilka strzałów. Wydawało mi się, że upłynęło bardzo dużo czasu od mojego telefonu na policję ale postanowiłam nie dać za wygraną. Z wściekłości gotowa byłam dać się postrzelić żeby bandzory poszły do pudła. Podjechał wreszcie radiowóz i policjant zdążył wyrwać bandziorowi pistolet z ręki przed oddaniem kolejnego strzału do mnie. Następnie bandziory zostali obezwładnieni,położeni twarzą do ziemi i skuci kajdankami. Podeszłam do policjantów i zapytałam z czego te syny do mnie strzelali czy z broni ostrej czy może to był jakiś korkowiec albo diabli wiedzą co. Jeden z tych policjantów był blady jak ściana i patrzył na mnie jak na nienormalną, powiedziałam że obudzę męża i otworzę bramę żeby mogli spisać moje zeznania. Poszłam do domu, obudziłam Tadzia i zakomunikowałam mu że bandyci leżą na ziemi skuci kajdankami i wszystko jest w porządku. Tadzio zbaraniał /w domu mieliśmy legalnie rewolwer, pistolet i karabin/, gdybym go obudziła doszłoby do strzelaniny. Zeszliśmy na dół, chcemy otworzyć bramę i nie możemy "ruska" kłódka zdała egzamin i nie dała się przestrzelić, kule zrobiły w niej wgłębienia i dlatego nie mozna było otworzyc bramy. Facet, który do mnie strzelał był policjantem z W-wy, jego kolega miał za kilka miesięcy zasilić szeregi policji też w W-wie. Nie będe opisywała przesłuchań, wizji lokalnych to było dno. Dali mi spokój dopiero następnego dnia o godz. 20, bandzior siedzial w areszcie tymczasowym do sprawy 9 miesięcy, został skazany na 2 lata więzienia. Posiedziałam jeszcze na tej wsi kilka miesięcy i postanowiłam wrócic do domu do W-wy. Zostawiliśmy niezamieszkały dom z meblami /nie zmieściłyby się w obecnym mieszkaniu/ i od chwili powrotu do domu moja noga nie stanęła w Radziejowicach. Kłódkę sąd mi po zakończeniu sprawy przysłał w paczce i wisi ona na honorowym miejscu obok zegarów

hannabarbara 20-04-2007 00:33

Kto nie pozwolił mi dokończyć opowieści
 
A ja przed chwilą opisywałam straszną przygodę z udziałem ducha, w czarnej, taftowej i szeleszczącej sukni. Historia była dość długa. W chwili, gdy zbliżałam się już do pointy, na poście Basi, pojawiły się jakieś dziwne napisy,a ja po chwili miałam przed oczami swoją tapetę z kotkiem na zielonej łączce.Weszłam jeszcze raz do klubu, ale z opisu już nie pozostał żaden ślad. Za nic w świeci drugi raz już jej nie opowiem.

Malgorzata 50 20-04-2007 02:39

To ja wam opowiem historie niesamowita i bardzo smutna >rzecz dzieje sie w Szwecji moja kolezanka mieszka tam od 15 lat .Ma syna (14-to latka) i dorosla 20-paro letnia corke ,studentke.Corka przywieziona ,syn urodzony tamt na skutek malzenstwa ze Szwedem ,ktory wkrotce po narodzinach dziecka wyrzucil moja kolezanke z domu i wlasciwie synem sie nie interesowal.M pare lat temu pojechala do niego ,zeby porozmawiac i naklonic go do kontaktow z dzieckiem ...zatrzasnal jej drzwi przed nosem.
Od jakiegos czasu z jaj synem zaczely sie dziac niepokojace rzeczy -uzaleznil sie od gier komputerowych ,zachowania jak narkoman,zaczely sie kradzieze,demolowanie domu ,agresywne zachowania .Chlopak jest emocjonalnie na poziomie 11-to latka ,ma ADHD co sygnalizowala szkola i trener.Zalecono zrobienie badan ,tyle ze nie wiadomo gdzie i kto je ma przeprowadzic.Pewnego dnia kiedy syn zdemolowal mieszkanie i zamierzal sie na nia M wezwala pomoc socjalna.
W wyniku postepowania jej syn zostal skierowany do rodziny zastepczej na "terapie" okazalo sie ze "terapia"polega na tym iz mlodzian dostaje swiadczenia finansowe ,nikt od niego niczego nie wymaga,przychylnie wysluchiwane sa jego skargi jak to on nienawidzi matki ,nie ma nawet porzadnego terapeuty -bo ten co sie nim niby "opiekuje" jest wolontariuszem.M.jest stopniowo odsuwana od kontaktow z dzieckiem ,ten w miedzyczasie zalicza dwie kradzieze w sklepie i demolke samochodu -o czym nawet jej nie informuja ,podczas wizyt u syna nie dochodzi do kontaktu bo on permanentnie ucieka.Natomiast tatus pojawia sie na chwile ,po czym oswiadcza przy synu ,ze jej nienawidzi i ze wyjezdza z obecna zona do Tajlandii a jak wroci to moze zajmie sie synem.W rezultacie odbieraja jej prawa rodzicielskie i czynia z chlopca spolecznego sierote nie udzielajac rodzinie zadnej pomocy-podobno ADHD sobie wymyslila,uzaleznien od gier nie ma ,a ona jest zagrozeniem dla syna.Wyobrazacie to sobie!!!!!

urszula-kol 20-04-2007 06:51

To co opisała Malgorzata 50 to jakieś chore, dziwna terapia, która ma na celu oddalić dziecko od matki.Nie mogę pojąć jak tam w Szwecji potrafią krzywdzić rodzinę.
To co opisała hannabarbara zniechęciło mnie, a właściwie przestraszyło przed opisaniem historii z duchem mojej ciotki, a chciałam to zrobić.
Basia - jaka to dzielna i mądra kobietka, tyle stresów przeżyła.Ja nigdy w życiu nie podeszłabym do tej bramy.

hannabarbara 20-04-2007 07:00

I tak opowieść Małgosi jest jeszcze jednym dowodem na to jak ,my polacy' jesteśmy traktowani w krajach o ponoć bardzo wysokiej kulturze i ugruntowanej demokracji.Telewizja pokazywała podobne historie z Niemiec. A obozy pracy we Włoszech?

hannabarbara 20-04-2007 07:04

Nie rób tego Urszulo! Bo jeszcze w nocy wydawało mi się, że słyszę jakieś odgłosy pochodzące z wyłączonego komputra

urszula-kol 20-04-2007 07:13

Cytat:

Napisał hannabarbara
Nie rób tego Urszulo! Bo jeszcze w nocy wydawało mi się, że słyszę jakieś odgłosy pochodzące z wyłączonego komputra


Masz rację, duchy lepiej zostawić w spokoju.

Nika 20-04-2007 07:35

nie potrafię wytłumaczyć...
 
1 Załącznik(ów)
Załącznik 1079w lipcu 1979 roku zostałam sama z 15 miesięczną córeczką,gdyż mąż wyjechał za granicę.Małej szły ząbki,marudziła w nocy,więc spałam "wyrywkowo".Nagle obudziłam się spocona jak mysz,bo przestraszył mnie dziwny sen-stałam przed dużym lustrem i przymierzałam żałobny strój-czarny kostium,czarne pończochy i gustowne buciki,a potem takiż kapelusz z szerokim rondem i woalką.Co dziwne-czułam,że mi ładnie w tym ubraniu,więc się obudziłam,bo ta myśl mnie przeraziła.Spojrzałam na zegar-była 3 rano. Nazajutrz dostałam telegram,ze mój mąż zginął w Austrii w wypadku samochodowym o 2.45....

hannabarbara 20-04-2007 07:47

O jej! Niko! Myślałam,że już się nie boję, rzeczy niewyjaśnialnych. A tu taka historia! Gdy ją czytałam, to ciarki przechodziły mi po skórze. Muszę zaraz sprawdzić, kto rozpoczął ten niesamowity wątek.:confused:

Lila 20-04-2007 09:39

wierzę
 
w takie historie,coż ja zrobię.Choć na codzień jestem bardzo konkretna.
Ale to co zdarzyło się Nice,było przybliżeniem przyszłych wydarzeń, w cząstce zaledwie.Bo musiała założyć te czarne rzeczy.I wiele razy coś nam się w snach marzy,tylko nie przywiązujemy do tego wagi.
Hannabarbara _______napisz koniecznie o tym duchu w taftowej sukni:D ,ale pisz w dzień ,gdy będzie słonko.W pełnym słońcu nawet najbardziej ponury duch,jest wesolutki jak wróbelek w sadzwce..

Małgosiu,Twoja historia jest bardzo prawdziwa i bardzo smutna.Matka traci syna przez system.Tatuś Szwed wyjeżdża nie bojąc się tsunami,a trudów wychowawczych nie chce podjąć.
No,my już mamy raczej pozamiatane ,ale morał jest jeden dla mnie______NIE WYCHODZIć ZA SZWEDA.I mówię to z całą odpowiedzialnością ,spod murów Jasnej Góry,gdzie naród ten dał również plamę,uszkadzając nam wały jasnogórskie.
Zawsze mieli ciężkie kolubryny i ciężki dowcip i rozum,o le !!!

A innym razem może opowiem Wam moją historię,jak 30 lat temu przydarzyła mi się w Istambule cholera.A mimo to ,ja zwyciężyłam i tu z Wami piszę,zamiast leżeć zwrócona twarzą do Mekki.:D
Ale z mojej historii to można się tylko skręcać ze śmiechu,więc mogę ją opisać nawet o północy...

Basia. 20-04-2007 10:51

Niesamowita? Tragiczna.
 
Małgosiu nóż się w kieszeni otwiera po przeczytaniu historii Twojej koleżanki.
Był taki okres kiedy w szkołach podstawowych rok szkolny rozpoczynał się w sierpniu, moje dziecko wróciło z wakacji17 sierpnia 1980 r, następnego dnia t.j 18 sierpnia zamiast o godz. 8 rano wyszłam do biura ogodz. 10. Zdążyłam usiąśc przy biurku, zadzwonił telefon i kobiecy głos poinformował mnie żebym zgłosiła się do szpitala na oddział dziecięcy zatkało mnie i zapytałam co się stało Pani odpowiedziała "rana postrzałowa, przestrzelone płuco". Rzuciłam słuchawkę i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Za chwilę dzwoni telefon i kolega Piotrka płacząc przeprasza mnie, że naprawdę niechcący zabił Piotrka. Zapytałam z czego strzelał bo u nich w mieszkaniu widziałam wiatrówkę, odpowiedział mi z pistoletu tatusia /tatuś był milicjantem/ nogi się pode mna ugięły bo już zrozumiałam grozę sytuacji. Zostawiłam portfel na biurku, i pojechałam samochodem służbowym do szpitala /nie zapytałm tej babki w jakim szpitalu Piotrek leży/, zwolniłam kierowcę ide na izbę przyjęć tam nic nie wiedzą. Wpadłam na oddział dziecięcy Piotrka nie ma i nikt nic nie wie. Wróciłam na izbe przyjęc i zdałam sobie sprawę, że jestem bez grosza, nie wiem co się dzieje z moim dzieckiem. Z izby przyjęć zadzwonili na policję i okazało się , że dziecko ze względu na cięzki stan zostało odwiezione do szpitala najbliższego miejsca zamieszkania. Piotrek miał przestrzelona prawe płuco, strzaskane 5 i 8 żebro. Początkowo chcieli mu to płuco usunąć ale lekarz postanowił wyciąc tylko uszkodzona część i czekac na rozwój wypadków. Na krew czekaliśmy 5 godzin /B Rh-/ nigdzie jej nie było. W czasie transfuzji zafundowali dzieciakowi żółtaczkę, To co przeżylismy to było coś potwornego. Piotrek wyszedł pięknie z tej całej tragedii, na komisji wojskowej dostał kat. A, grał w reprezentacji Politechniki w koszykówkę jest bardzo sprawny fizycznie. Dwa lata później chowałam jego ojca i potem miałam jeszcze kilka tragicznych przeżyć, z których wyszłam na razie obronną ręką.
Wszystko opisałam w duzym skrocie, gliniarz przez 2 lata nie miał dostać awansu ani nagrody /taką karę dostał pierwotnie/ usiłowali zatuszować sprawę, więc wziełam sprawę w swoje ręce i mu "pomogłam w karierze" /to był rok 1980/. Chłopiec, który strzelił mówi do mnie ciociu, jest dla Piotrka jak brat, był świadkiem na jego ślubie.
Nie brałam żadnych "uspokajaczy", kiedy dziecko leżało w szpitalu musiałam skonczyć remont mieszkania /zaczęłam go na 2 dni przed wypadkiem/, Tatusia Piotrusia wnosili mi pijanego jak bele do mieszkania jego koledzy.

ammi1952 20-04-2007 11:21

Basieńko czy ty opisujesz te Radziejowice koło Grodziska Mazowieckiego?? Pozdrawiam Grażyna

Basia. 20-04-2007 11:51

Cytat:

Napisał ammi1952
Basieńko czy ty opisujesz te Radziejowice koło Grodziska Mazowieckiego?? Pozdrawiam Grażyna

Tak, Radziejowice k/Grodziska Mazowieckiego. Byłam "sławna", sprawę opisywano w lokalnych mediach.

Nika 20-04-2007 12:51

wierzyć snom?
 
1 Załącznik(ów)
Załącznik 1087najdziwniejsze jest to,że przez kolejne trzy lata mój Tatuś, który również zginął w tym wypadku pojawiał się w moich snach zawsze wtedy,gdy dzień później zdarzyło się coś przykrego np,choroba dziecka.Dopiero po pewnym czasie dostrzegłam związek i zrozumiałam,że ostrzega mnie, jak dobry anioł opiekuńczy...więc po takiej nocy pilnie uważałam na siebie i otoczenie.Potem to się nagle skończyło..Są jednak rzeczy, o którym nie śniło się filizofom,niewytłumaczalne, trudne do zrozumienia...

ammi1952 20-04-2007 14:22

Nika ,ja tez tak mam jak mi się śnią moi najbliżsi ,to zawsze traktuje to jako ostrzezenie,a człowiek ostrzezony to ubezpieczony jak ja to mówie i wtedy jakoś można szybciej ze złego wybrnąć albo choć łatwiej znależć drogę ewakuacji.

hannabarbara 20-04-2007 17:42

Lili! Rozczarowałam się bardzo, że nie opowiedziałaś swojej historyjki.Czyżbyś o mały włos nie została turczynką lub arabką?Mam nadzieję, że zdecydujesz się ją nam przekazać, zanim wygaśnie ten wątek. Serdecznie pozdrawiam!:)

bogda 20-04-2007 18:52

Lila...
 
1 Załącznik(ów)
do roboty, bierz się za pisanie. Najpierw nas zaciekawisz, rozdrażnisz... a póżniej cisza.... hallo, słyszysz nas???Załącznik 1106

Kundzia 22-04-2007 15:58

12 grudnia 1997 roku zaczął sie niby normalnie,syn poszedł do szkoły,mąż pojechał do pracy,dziewczynki miały na popołudniu do szkoły więc położyłam się jeszcze.Nie wiem czy upłynęło parę minut jak zobaczyłam że przy łóżku stoi mąż i mówi-miałem wypadek-otworzyłam oczy ale go nie było.Myślałam że mi się przyśniło.Za chwilę jednak zobaczyłam że pod dom podjeżdża laweta z rozbitym samochodem-w tym samym czasie zadzwonił telefon i moja mama pyta co się u nas stało i czy Jurek cały bo spadła jej sama z szafy ryba szklana którą dostała od niego i nic się jej nie stało natomiast zegar zatrzymał się 15 minut temu i nie ruszy.Przerażona wypadłam przed dom -wyglądałam podobno okropnie.A mój mężulek spokojnie wysiada z lawety i mówi-miałem wypadek ale tylko samochód skasowany.Stary ,dobry niemiecki Wartburg.Do dziś nie wiadomo dlaczego zatrzymał się zegar u mamy w chwili wypadku,nie dał się już naprawić,a szklana ryba została cała.

emka46 22-04-2007 17:35

trochę żartem
 
1 Załącznik(ów)
Może w przyszłości?Załącznik 1219

emka46 22-04-2007 18:01

a teraz poważnie
 
Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do różnych przepowiedni,ale..Przysniła mi sie moja Mama będaca w domu opieki/z własnego wyboru/.Zapadło sie pod nią szpitalne łóżko i wpadła do środka.Rano telefon,ze stan Mamy bardzo się pogorszył.Za tydzień zmarła.To było jedyne niesamowite zdarzenie w moim zyciu.Ani przed smiercią Ojca,ani męża nic się nie działo.

Pani Slowikowa 01-05-2007 02:16

opowiadanie o cholerze
 
Lilu a gdzie twoje opowiadanie

an_inna 01-05-2007 08:42

Dobrze, że natrafiłam na ten wątek w biały dzień! Aż ciarki po plecach latają! To co ja mam robić jak śniło mi się, że jedziemy z mężem samochodem, on prowadzi, wyprzedza trzy jadące przed nami ciężarówki, autobus z naprzeciwka robi to samo i już wiem, że za chwilę, nieuchronnie nastąpi zderzenie! A wyprzedzaliśmy z prawej strony (ten autobus też ze swojej prawej). Do Anglii za skarby świata nie pojadę! Pocieszam się tylko, że nie każdy ma taką zdolność przewidywania przyszłości w snach. Może film jakiś widziałam?

destiny 29-05-2007 16:53

Do Lili :)
 
Przeglądam starsze wątki i tak czytam, że brakuje tutaj Twojego
opowiadania sprzed 30 lat, kiedy to byłaś w Istambule , no i ta... cholera (choroba) :D
Ja wciąż czekam na tą historię !!!
Może i nowe osoby zechcą się włączyć ?
Pozdrawiam cieplutko :)

Karol X 29-05-2007 23:31

Miejscowosc Apolonka niedaleko Czestochowy.
Lasy sosnowe w latach siedemdziesiatych.
Uwielbialem czeste wypady do lasow na grzyby.
W ten rejon udalem sie po raz pierwszy.
Grzybow bylo tam bardzo duzo.
Nagle stanalem tuz obok krzyzy rozmieszczonych w lesie.
Stalem tak przez dluzsza chwile przypatrujac sie owym krzyzom i nagle uslyszalem glos poza moimi plecami:
-Tutaj zginelo ich bardzo duzo,mlodzi byli.....
Odwrocilem glowe i zobaczylem starszego czlowieka stojacego z rowerem na lesnej drozce.
Uwage moja przykul ten rower,taki jakis stary ..nietypowy.
Zerknalem chwile na te krzyze i chcialem go o cos zapytac.
Odwrocilem glowe do tylu i....nie bylo tam nikogo.
Niemozliwe by odjechal.To trwalo chwile,las w tym miejscu jest rzadki,na pewno bym zauwazyl jego odjazd.
Ciarki przeszly mi po plecach.
Wycofalem sie z tego miejsca czym predzej.Ogladalem sie co chwile za siebie.
Nic cisza,pustka lesna,nigdzie zywej duszy.
W tej miejscowosci w czasie II wojny swiatowej wymordowali hitlerowcy ludnosc Czestochowy wywozac ja do pobliskiego lasu i rozstrzeliwujac.
O tym fakcie dowiedzialem sie nieco pozniej.
Kim byl ten mezczyzna?
Nie wiem.

Lila 29-05-2007 23:58

Miła Desti
 
Opowiem,ale boję się,że mi nie uwierzycie.Bo to faktycznie była cholera,która teraz wcale nie zabija...
No ,jednostki słabe - tak.Mam tu na myśli naszego wieszcza Adama,którego uwielbiam jako poetę a nie cierpię jako człowieka,z powodu piekła na ziemi,jakie stworzył swej żonie.

W dzisiejszych czasach byłby napiętnowany,jako molestujący psychicznie swoją rodzinę a wtedy ? Tylko cholera pozostała..
A moja cholera była w tym samym miejscu i w tym samym miesiącu,tylko wiele..wiele lat później.No i ja tam nie pojechałam tworzyć legiony..:D tylko rekreacyjnie.

Ta historia jest dramatyczna i autentyczna,więc zacznę ją tylko,ponieważ boję się samospełniającej się przepowiedni i chcę ,aby jej koniec zbiegł się z końcem strajku służby zdrowia..Tak na wszelki wypadek..

Ale muszę powiedzieć,że z tej perspektywy jest również śmieszna.Obłędnie śmieszna i jednocześnie jest dowodem,że każdy głupi ma szczęście...

No więc moje miłe...za górami ..za lasami,w Polsze mieszkała sobie młoda ,27-letnia kobieta z mężem i synkiem..
Czasy były...no same sobie obliczcie..
Wycieczki orbisowskie,szczególnie te ,w których był potrzebny paszport,były niesłychanie nobilitujące i atrakcyjne..
Para młodych ludzi ,ciekawa świata,postanowiła się zapożyczyć i pojechać na wakacje życia ,zabierając synka -oczywiście.
Była to wycieczka Słoneczny Brzeg - Istambuł.Marzenie !!! 2 tyg. byczenia na plaży i w pięknym hotelu,trzeci tydzień -autokar i Istambuł.
Istambuł !! Konstantynopol ,tak pięknie opisany przez Zofię Kossak- Szczucką.....

I na marzeniach o Błękitnym meczecie kończę na dzisiaj ..
Spotkamy się na pokładzie Antonowa,cudu sowieckiej myśli technicznej,i trzęsąco ,gorąco i warcząco polecimy do Burgas..:D

A w upalnym Istambule już mnożą się zarazki cholery i czekają na niewinną Słowiankę,aby ją uśmiercić ....carramba !!!!

inka-ni 30-05-2007 00:07

Miewam sny ,których boję sie,jeden z nich:mając 17 lat snilo mi się że jestem na sankach z koleżankami.One zjeżdzaly,a ja usiadlam na wzgórzu na sankach i zobaczylam ziemny grób niezasnieżony mimo bialego puchu w okól mnie,a na grobie ulozony krzyż z bialych kuleczek co rosną na krzewach.Byl to pojedynczy grób zolnierza z wojny.PO powrocie z tych sań wchodząc do domy zobaczylam nad drzwiami ukośnie wiszący krzyż duży jak w kościolah.Zapytalam mamy czemu ten krrzyż wisi w naszym domu.Ona odpowiedziala bo tak musi.(dom rodzinny to byla taka 100letnia chata) Rano opwiedzialam mamie mój sen-a ona powidziala-to straszne na nasz dom spadnie jakiś krzyż- nieszczęscie.Ja powidzialam,że przesadza.Póltora tygodnia po moim snie nagle wieczór szwagier 37 lat traci przytomność i umiera nim przyjechalo pogotowie.Stwierdzono rozlegly zawal. To byl dzień 18 maja upal.Wówczas Mama pzypomniala mi o snie.Mam sny,które się sprawdzają.

Pani Slowikowa 30-05-2007 02:05

z zapartym tchem
 
Lilu czekam na reszte opowiadania o cholerze...
Jezeli to byl 74 rok ..? To bylysmy w Istambule w tym samym czasie.. Czy wtedy byla wojna z Cyprem??

Lila 30-05-2007 09:41

Asieńko,to chyba był rok 74 wg ,moich wyliczeń.A wojna z Cyprem ? Czy ja się zajmowałam wtedy takimi drobiazgami ? Nie mam pojęcia..
Wojnę ,a raczej wymuszony pokój na Cyprze ,zauważyłam dopiero wiele lat później,w czasie pobytu w Nikozji.Był to okres mojego ciątania po świecie i bardzo dobrze.Teraz ,jak piszę ,to przed oczami przelatują mi obrazy z różnych zakątków ...oraz różnych lotnisk..

A teraz ponoć mam unikać samolotów.Akurat...

Pani Slowikowa 30-05-2007 17:42

cholera
 
A w ktorym miesiacu tam byliscie??My w Sierpniu.
Bylismy tez na wybrzezu w Anatoli..czyli naprzeciwko Cypru . O niczym Turcy innym nie mowili tylko o wojnie Stali calymi godzinami w grupach i sluchali wiadomosci w radiu.

A co z ta cholera?? Bedzie kontynuacja opowiesci?

Lila 30-05-2007 18:46

Asiu,będzie a jakże,jak sobie odsapnę po dniu cięzkim wyjątkowo...
Ja byłam w Istambule również w sierpniu,w początkach.
Próbuję sobie nadal przypomnieć rok,74 czy 75.Nawet spojrzę na zdjęcia z tego okresu..
Jak wspomniałaś o wojnie,to sobie przypominam wiele posterunków wojskowych na drodze od granicy z Bułgarią do samego Istambułu.Ale ja byłam pod wrażeniem kraju ,z którym tyle lat nasza ojczyzna prowadziła krwawe wojny,a który w ostatecznym rachunku ,nie uznał rozbiorów Polski..
Pewnie,że było to wymierzone przeciwko Rosji,ale jednak
cieszy...

A może spotkałyśmy się na Bazarze ,przy biżuteri? Ja kupowałam wtedy turkusy ...:) ,popełniając przestępstwo,bo za przemycone dolary.

Pani Slowikowa 30-05-2007 18:58

turkusy
 
Lila ja tez kupowalam turkusy oprawione w stare srebro.. I torebke z kieszonkami z jasnej skory ... A jak sie czlowiek nie portagowal to sie Turcy obrazali he he..
Mam nawet z tej podrozy historyjke ktora tez nadawalaby sie na ten topik... Teraz lece do pracy:)

Karol X 30-05-2007 19:01

Witam Lila
Bylem na Cyprze w 2004r. w miejscowosci Aya Napa.
Wybralismy sie statkiem na mala przejazdzke do Famagusty.
Dojazd do miasta byl niemozliwy ze wzgledu na rozmieszczone tam posterunki pod flaga ONZ.
To miasto prawie 100-tysieczne-kiedys tetniace zyciem - teraz sprawia niesamowite wrazenie,albowiem jest calkowicie wyludnione od roku wlasnie 1974 ,kiedy to nastapila inwazja wojsk tureckich na Cypr.
Obserwowalem to miasto przez lornetke.
To taki drugi Czernobyl,tyle,ze nie po katastrofie reaktora,a opustoszale w wyniku wojny.
Tak wiec Lilu musial to byc rok 1974.
Czekam na Twoja opowiesc.
Pozdrawiam.

Lila 30-05-2007 23:41

Cholery ciąg dalszy..
 
Karolu i ja byłam w Aya Napa,hotel bodajże Adam's Beach.

Ale muszę wrócić do wydarzeń ,które o mało nie przypłaciłam życiem ,a obecnie są one dowodem dla niektórych osób,że mnie nic nie zmoże...

Skończyliśmy na pokładzie number too naszej floty powietrznej,Antonowie.Number one- Ił , na tak krótkich trasach nie latał.Jego strata...
Więc po wylądowaniu w Burgas,jedziemy autokarem do Słonecznego Brzegu i po zakwaterowaniu nas w pięknym hotelu ,razem z wycieczką z Sojuza,zaczęliśmy wypoczynek oraz integrację z rodakami.Z Sojuzem się nie dało,bo oni nawet do łazienki chodzili w grupie,a jakieś próby z mojej strony zagajenia pt...a co tam u was słychać ,kochane...Lenin nie żyje w dalszym ciągu ?... spotykały się z takim przerażeniem,jakbym profanowała szanowną mumię:D Bóg wie w jaki sposób..

Morze Czarne,jak to Morze Czarne.Nic nadzwyczajnego,tyle że ciepłe jak zupa.Co kto lubi.
Upały przeraźliwe,wszak to koniec lipca.A koniec lipca to moje urodziny.Oooo,tych nie zapomnę nigdy w życiu.Mój mąż postanowił je uczcić ,za przemycone w tym celu ''zielone''..

Oj działo ,się działo.Mieszanka alkoholi zabójcza- koniak +szampan.Nasza wycieczka postanowiła dać wyraz iż mnie polubiła.Pieśni odchodziły takie,że inni Polacy się przyłączyli. Sojuz siedział i gapił się z otwartą paszczą,trzeźwy jak świnia.Ciekawe,teraz za kołnierz nie wylewają,a wtedy siedzieli jak trusie.Widać jedynie słuszny system doskonale wpływał na image narodu radzieckiego.

Na drugi dzień ,wycieczka nasza ,jeszcze z chuchem wczorajszym ,wtarabaniła się do autokaru, aby poznawać świat mahometański.Pojechali...10 godzin chyba ,przez góry.Jakie ? Czy ktoś z nas był w stanie w ogole widzieć jakieś góry ? Trudno ,raz się człowiek rodził..

Istambuł przywitał nas śpiewem muezina z wieżyczki najbliższego minaretu.Ooo,jakie to było obce i dziwne dla naszego ucha.Hotel,odpoczynek i zwiedzanie.
Na wstępie ostrzeżenie przez pilota tureckiego- żadnego picia,mycia zębów czy owoców w wodzie z kranu.Wyłącznie butelkowana,którą mieliśmy w dużych ilościach w pokojach..

Nie będę pisać o zwiedzaniu,bo tyle lat temu było to niebywałą atrakcją,a teraz świat nam się skurczył jak mój sweterek z angory,który został wyprany w pralce na 60 st.przez mojego miłego męża.
W każdym razie stałe miejsca...Topkapi,Błękitny Meczet ...itd..
oraz Bazar...Wielki Bazar ,gdzie można było kupić kurteczkę skórzaną cudnej urody ,biżuterię oraz piękną zakrzywioną szablę z czasów Cesarstwa Osmańskiego,jak upierał się sprzedawca,co było nieprawdą,bo szabla była o wiele,wiele młodsza.Cesarstwo Ottomańskie jedynie.
Mam ją do dzisiaj zresztą...

A te owoce!! Moje miłe.Winogrona w lipcu w PRL-u ? I takie wielkie jak śliwki ? Czy można było im się oprzeć ?
Kupiłam ...takie soczyste,cudowne..wiem,trzeba donieść do hotelu ,do tej ichniej wody.Ale żar się leje z nieba,a ja już nie wytrzymam,bo cola jest taka droga..
A co mi tam ! Przecież 2 malutkie,słodziutkie winogronka nie mogą zaszkodzić dojrzałej kobiecie,nie dziecku..
No i ...nikt nie widzi,już....pycha...

I tym sposobem pogańskie zarazki dostały się do subtelnego organizmu katolickiej niewiasty, i zaczęły podstępne działanie...
A na drugi dzień powrót do kraju,tą nieszczęsną trasą przez góry..

A teraz muszę skończyć,bo trzeba cholerze dać trochę czasu.I nie mam tu na myśli siebie,skądże...:D

Wilhelmina 31-05-2007 00:05

Zaczynam powątpiewać w to Twoje dobre serce. Ta cholera zostawiła jednak jakiś slad w Twoim organiżmie do dzisiaj. Tak znęcać się nad biednymi staruszkami , to może tylko prawdziwa........cholera

Pani Slowikowa 31-05-2007 02:58

przerwa
 
Jak to Wilhelminko!! Powinas juz byc przyzwyczajona do przerw na ..reklamy!:D :D

Wilhelmina 31-05-2007 06:33

Liluś - Ty nie słuchaj tej ślicznej Słowiczkowej, ona biedna przyzwyczajona do czekania na Słowika. No i zamerykanizowali nam tego polskiego słowika też trochę, dlatego taka pogodzona z tymi reklamami. Liluś Ty pisz wreszcie bez reklam, bo jak Cię cholera weżmie to nie dowiemy się końca.

Lila 31-05-2007 10:35

Wilhelminko miła
 
:D :D onaż mnie tak całkiem nie weźmie ,ta cholera.Wszak miałam patronkę z tych terenów,bo przecież z Bizancjum pochodzi obraz mojej Pani Jasnogórskiej,u którego stóp modliłam się co niedzielę..Pewnie to ona spowodowała u mnie ośli upór,godny osła dardanelskiego,który także wywodził się z tych pięknych terenów..
Znaczy się - osioł,a nie moj upór..
A mogę tak mniemać,bo i ona okazała upór,powodując zatrzymanie wozu-który wiózł jej wizerunek-u stóp wzgórza,w pobliżu małej wioski..

Do zobaczenia w Istambule......dziś wieczorkiem.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:01.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.