Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Rodzina bliższa i dalsza (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-rodzina-blizsza-i-dalsza-97.html)
-   -   Czy bylibyście w stanie adoptować dziecko i pokochać je jak "własne"? (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/rodzina-blizsza-i-dalsza/t-czy-bylibyscie-w-stanie-adoptowac-dziecko-i-pokochac-je-jak-quotwlasnequot-744-print.html/)

Basia. 26-04-2007 13:08

Czy bylibyście w stanie adoptować dziecko i pokochać je jak "własne"?
 
Długo się nad tym zastanawiałam i powiem szczerze "jak na spowiedzi", ja nie mogłabym adoptować dziecka i pokochać je jak własne. Jestem szczera aż do bólu, ale taka jestem.

ammi1952 26-04-2007 13:40

szczerze mówie nie wiem

iwo1111 26-04-2007 13:51

Raczej nie byłabym w stanie. Tak mi się wydaje, choć bardzo lubię dzieci.:)

Kundzia 26-04-2007 14:17

Zbyt dużo znam rodzin które adoptowały dzieci i wiem że ja bym nie potrafiła.Może jestem okropna ale uważam że jak kto nie ma mieć dzieci to choć ciężko się z tym pogodzić widocznie tak ma być.

Basia. 26-04-2007 14:20

Zrobiło mi się lżej na duszy, po przeczytaniu Waszych postów.

Nika 26-04-2007 16:15

adopcja
 
1 Załącznik(ów)
Załącznik 1387trudno powiedzieć,człowiek dopiero wtedy dowiaduje się jakby postąpił w danej sytuacji,gdy się w niej znajdzie.Mam własne dzieci....więc nie znam determinacji kobiety spragnionej macierzyństwa, a pozbawionej realizacji tegoż marzenia...znam parę,która po latach leczenia bezplodności wzięła niemowlę,obecnie ma ono 15 lat.Są przeszczęśliwą,kochającą się rodziną.Zona mojego chrzestnego jest adoptowanym dzieckiem,gdy jej matka naturalna na starość zapragnęła opieki i odnalazła ją-ciocia nie odwróciła się od przybranej matki /miała wtedy 18 lat/,gdyż ta ofiarowała jej prawdziwą matczyną miłość w przeciwieństwie do matki biologicznej.Jak to w życiu-różnie bywa.

Kundzia 26-04-2007 16:43

Zeczywiście trudno to powiedzieć moja siostra nie ma dzieci,od lat przymierzała się do adopcji ale w końcu przeszło25 lat małżeństwa i nie zdążyli.Moje dzieciaki twierdzą że te dzieci których niezaadoptowała miały szczęście,bo one z ciotką dwa dni wytrzymać nie mogą a dopiero całe życie!
Sąsiadka adoptowała dziecko/dziewczynkę/ i mimo starań ,zapewnienia mu wszystkiego/może za dużo/nie skończyła żadnej szkoły,zafundowała sobie dwójkę dzieciaków,a ostatnio wyczyściła matce konto i znikła za granicą .

Basia. 26-04-2007 17:05

Moja koleżanka nie mogła mieć dzieci i razem z mężem postanowili adoptowac dziecko. Adoptowali półrocznego chłopca, stworzyli dziecku kochający dom. Marzyli, że ich syn skończy studia tak jak oni jego rodzice, na marzeniach się skończyło. Chłopak nie chciał się uczyć, edukację zakończył na szkole podstawowej i nie było siły żeby go zmusić do dalszej nauki. W wieku 17 lat został tatusiem, żądał od swoich rodziców żeby przed sądem wyrazili zgodę na jego małżeństwo i mając niecałe 18 lat został "głową rodziny". Odnalazł swoich biologicznych rodziców, zaczął u nich i z nimi pić alkohol w nadmiernych ilościach, małżeństwo się rozpadło. Moja koleżanka i jego przybrana matka owdowiała, jej ukochany adoptowany synek odwiedza ją kiedy potrzebuje kasy.

malgos651 26-04-2007 17:36

:) ja kocham wszystkie biedne dzieci nie moge patrzyc gdy w tv p uszczaja programy zwiazane z domami dziecka

inka-ni 26-04-2007 18:03

adopcja
 
1 Załącznik(ów)
Ja ze względu na zdrowie nie moglam mieć swoich dzieci.Lecz jako panna pomagalam wychowywać moim siostrom.Dzieci latwo nawiązują ze mną kontakt,a ja z nimi.Gdybym miala możliwość nie bala bym się adoptować.
Przecież tyle rodzonych dzieci z dobrych malżeństw,zchodzi na zlą drogę,nikt nie ma pewnosći jak potoczą się losy rodziny???
Załącznik 1389

Malgorzata 50 26-04-2007 19:37

Cytat:

Napisał Basia
Moja koleżanka nie mogła mieć dzieci i razem z mężem postanowili adoptowac dziecko. Adoptowali półrocznego chłopca, stworzyli dziecku kochający dom. Marzyli, że ich syn skończy studia tak jak oni jego rodzice, na marzeniach się skończyło. Chłopak nie chciał się uczyć, edukację zakończył na szkole podstawowej i nie było siły żeby go zmusić do dalszej nauki. W wieku 17 lat został tatusiem, żądał od swoich rodziców żeby przed sądem wyrazili zgodę na jego małżeństwo i mając niecałe 18 lat został "głową rodziny". Odnalazł swoich biologicznych rodziców, zaczął u nich i z nimi pić alkohol w nadmiernych ilościach, małżeństwo się rozpadło. Moja koleżanka i jego przybrana matka owdowiała, jej ukochany adoptowany synek odwiedza ją kiedy potrzebuje kasy.

Basiu a jaka jest gwarancja ,ze gdyby dziecko urodzila to jej marzenia o jego karierze i przymiotach by sie spelnily .Moja kolezanka ma rodzonego syna ,ktory zaczal uciekac z domu w wieku lat 13 w wieku 25 wyladowal w wiezieniu za pobicie dziadkow i kradzieze ,w miedzyczasie sprokurowal dziecko,ktore porzucil itd itd ...a oni naprawde nie sa rodzina pijakow i meneli -maja wyzsze wyksztalcenie i znakomita sytuacje materialna.Wiec mysle,ze przyklady "z zycia wziete" sa na tyle jednostkowe ,ze o niczym nie swiadcza.Inna sprawa to gotowosc do zaadoptowania dziecka -to tez jest bardzo indywidualne - ktos kto zdobywa sie na to musi miec chyba wieksza swiadomosc niz ci obdarzeni dziecmi z natury rzeczy,swoje dziecko akceptujemy bez wzgledu na wszystko(mowie o normalnej sytuacji) i z calym dobrodziejstwem inwentarza -adoptujac,
chyba trzeba miec na tyle dojrzalosci i absolutnej pewnosci ,ze bedzie tak samo ,ze jestesmy w stanie zaakceptowac i kochac dziecko,a pozniej nastolatka ,az wreszcie doroslego osobnika bez wzgledu na wszystko.Dlatego milion razy wole taka postawe jak twoja niz radosne zakochiwanie sie w uroczym maluszku,a pozniej nie dajace sie ukryc rozczarowanie ,jesli z maluszka wyrosnie ktos inny niz oczekiwalismy.Ja tez nie jestem pewna ,czy gdyby pojawila sie taka perspektywa (hipotetyczna ) w przeszlosci bylabym gotowa przyjac na siebie tak wielka odpowiedzialnosc.Chociaz wiem ,ze mam macierzynski stosunek do malych dzieci -ale to jest latwizna.

Lila 26-04-2007 20:38

Małgorzato 50 !!!

Masz moją prawicę,jako rękojmę poparcia.Nic dodać,nic ująć...

A co do adopcji,to muszą się wypowiedzieć osoby które kiedykolwiek brały ją pod uwagę.
A ja ledwo dorosłam,już byłam mamusią.

Natomiast mam na swym koncie wiele adoptowanych zwierząt.Obecnie,ze względu na wiek ,tylko 5 psów i 9 kotów,oraz konia...ale słowa ostatniego jeszcze nie mówię.

Tak sobie jednak myślę,że to nie takie trudne pokochać ''obce''dziecko.Tym bardziej,że ja na swoje własne wylałam wiadro łez.To jest ...na jedno z moich dzieci.

Wilhelmina 26-04-2007 21:43

Nie!
Myślałam nad tym nieraz w zyciu. Pierwszy raz, gdy w ramach socjalizacji byłyśmy obowiązkowo parę razy, opiekować się dziećmi w domu dziecka. Potem jeszcze kolkakrotnie, wtedy gdy czytałam na ten temat, lub oglądałam w telewizji dzieci oczekujące na adopcje. Jest mi ich ogromnie żal. Ale jest to tylko współczucie. Nie ma we mnie tego ogromu dobroci i miłości, którym mogłabym się podzielić z obcym dzieckiem. A na litości nie powinno się budować ani swojego , ani tymbardziej cudzego życia.

ammi1952 26-04-2007 21:48

Bardzo mądre spostrzeżenie w zupełności się z Tobą zgadzam

Basia. 26-04-2007 22:27

Do Małgorzaty 50, skorpionki.
 
Małgosiu, oczywiście że nie ma się gwarancji co z dzieciaka wyrosnie /może mieć cechy np. prapradziadka/ ale to jest nasze dziecko i przeklinając w duchu na czym świat stoi dźwigamy "swój ciężar", no bo co nam pozostało? Przecież nie wykopiemy dzieciaka z domu, "nasza krew" musimy znaleźć jakieś wyjście.

Malgorzata 50 26-04-2007 23:18

No to tyz pod koniec wywodu napisalam ,ze jesli sie nie ma takiego absolutnego przekonania ,ze to do tego zaadoptowanego bedzie sie mialo taki sam stosunek -czyli nie zacznie sie w momencie kiedy pojawia sie trudnosci rozwazac slusznosci swej decyzji to NIE WOLNO tego robic. I przyznalam ,ze szanuje bardziej Twoja postawe niz radosne ,beztroskie branie z dziecka w wieku niemowlecym ,bo taki "slodki maluszek,i taki biedny"

Basia. 26-04-2007 23:25

Małgosiu, dlaczego: "Bo jesli kochac to nie indywidualnie"?

Malgorzata 50 27-04-2007 04:41

Cytat:

Napisał Basia
Małgosiu, dlaczego: "Bo jesli kochac to nie indywidualnie"?

A tak sobie -lubie Kabaret Starszych Panow -a poza tym w grupie razniej

krise1 27-04-2007 11:44

Wstyd się przyznać, ale ja nie potrafiła bym wychowywć i kochać obce dziecko, może to egoizm z mojej strony? Chociaż sama byłam od niemowlaka wychowywana przez obcych ludzi, których bardzo kochałam i traktowałam ich jak własnych rodziców. Oni byli naprawdę wspaniałymi rodzicami, szczerze mnie kochali i dbali o mnie, bardzo mi ich brakuje. ( niestety już nie żyją)

Basia. 27-04-2007 14:17

Cytat:

Napisał krise1
Wstyd się przyznać, ale ja nie potrafiła bym wychowywć i kochać obce dziecko, może to egoizm z mojej strony? Chociaż sama byłam od niemowlaka wychowywana przez obcych ludzi, których bardzo kochałam i traktowałam ich jak własnych rodziców. Oni byli naprawdę wspaniałymi rodzicami, szczerze mnie kochali i dbali o mnie, bardzo mi ich brakuje. ( niestety już nie żyją)

To nie jest egoizm, szanuję ludzi którzy otwarcie o tym mówią. Gdyby wszystkie dzieci "były nasze" nie byłoby domów dziecka.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:43.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.