Mimozo dzięki za dociekliwość. Zdjęcie przeraża, ale to czubek góry lodowej. Ileż jest codziennych męczarni takich, które robią dobrzy ludzie. Idąc z psami na spacer mijam dom gdzie mieszka starsze małżeństwo. Ich stróż majątku ma wydzielony kawalątek ubitej ziemi w ogródku. Jakąś budę z lichych deseczek, w której leży szmatka grubości pieluchy tetrowej. Wykopało sobie biedne psisko dół głęboki w ziemi, chyba tam się chowa jak pada i leży posiwiały na tej pustyni. Próbowałam rozmawiać z właścicielami, ale zostałam potraktowana jak wariatka. Jak to do domu, do przedpokoju go zabrać? Po co budę ocieplać? Zmieniam trasę spaceru, ale smutną mordkę, posiwiałą widzę. Wiem, że leży samotny, pozbawiony nadziei.
|