|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#341
|
|||
|
|||
Hm, tego nie znałem.
|
#342
|
||||
|
||||
Aleksander Fredro
Czyżyk i Zięba
Na ciemnym jarzębie Młody czyżyk siadł przy ziębie; A że zawsze myśl w nim płocha, Ledwie zoczył, już ci kocha. Lecz uważa prócz urody - W tym już baczny, lubo młody - Że ptaszyna ma w udziele W swym mieszkaniu ziarna wiele. Tym mieszkaniem domek mały, Drobne kratki go składały, I szczeblikiem drzwi podparte Stały otwarte. Uważał czyżyk dość długo, a potem, Lekkim zbliżywszy się lotem, Nuci, śpiewa, bawi, O miłości prawi, Wzajemności żąda, A na proso wciąż pogląda; Zięba zaś swoim zwyczajem Wdzięczy się nawzajem. Zięba nadobnej była urody, A czyżyk młody. Pokarm był piękny, liczny, dorodny, A czyżyk głodny. Nie myśląc więc wiele Posunął się śmiele; Lecz ledwie przy kratce... Trzask! - czyżyk w klatce. Zrazu pieszczoty zięby, jej glos miły Myśli niewoli z główki oddaliły; Lecz niedługa Ta usługa: Jakby nie ta co z początku, Dumała gdzieś w swoim kątku, A gdy czyżyk grzecznie, ładnie O śpiewanie ją zagadnie, Huknie, Fuknie: - Ja póty wabię, pókim sama w domu. Póki mi trzeba podobać się komu. - Choć westchnął czyżyk nad dzielnością mowy, Nie stracił głowy. Wspomniał o prosie; Wziął się do niego. Lecz - o, smutny losie! O, nadziejo marna! Dużo tam łupek, a niewiele ziarna. Westchnął jeszcze i wzdychał, ale nic nie zmienił. - Niejeden jest czyżykiem, co się dziś ożenił.
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |
#343
|
||||
|
||||
Marek Wnukowski
Kura Poszła raz kura, w dzień, do doktora Choć nawet trochę, nie była chora Mam ja do pana jedno pytanie Liczę usłyszeć odpowiedź na nie Nikt nie potrafi mi odpowiedzieć A ja to muszę naprawdę wiedzieć Pytałam nawet, gdy jajkiem byłam Od czasu kiedy się urodziłam Pytałam wróbla, gila i sowy Pytałam kaczki, kota i krowy Gadałam z jeżem oraz ślimakiem Na nic, nikt nie wie, czy jestem ptakiem Orzeł, choć ciężki lata gdzieś w chmurach Łabędź, sęp, jastrząb też, lecz nie kura Więc niech pan powie, ale tak szczerze Bo tylko panu raczej uwierzę Lekarz odkaszlnął, pociągnął nosem I rzekł do kury pogodnym głosem Jesteś dorosła, więc wiesz już chyba Że różnie czasem w przyrodzie bywa Taki wieloryb, myślisz, że ryba A on jest ssakiem, co w morzu pływa Albo nietoperz, on też jest ssakiem A przecież fruwa jakby był ptakiem W świecie przyrody rządzi natura Nie zmieni tego krowa, czy kura Ona ustala i decyduje Kto lata, pełza, a kto nurkuje Nie jesteś sama, spójrz na pingwina Latać nie umie, nie jego wina Czy takie strusie, na przykład „emu” Nie dane latać również i jemu Pogódź się z losem, mówi do kury Nie można zmienić Matki natury Wróć do kurnika, usiądź na grzędzie Latać nie umiesz i już tak będzie
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |
#344
|
|||
|
|||
U fryzjera
Pewien mężczyzna poszedł, jak co miesiąc, do fryzjera. Zaczęli rozmawiać o różnych sprawach. Ni z tego, ni z owego, wywiązała się rozmowa o Bogu. Fryzjer powiedział: - Wie pan, ja nie wierzę, że Bóg istnieje. - Dlaczego pan tak uważa? - zapytał klient. - Cóż, to bardzo proste. Wystarczy tylko wyjść na ulicę, żeby się przekonać, że Bóg nie istnieje. Gdyby Bóg istniał, myśli pan, że istniałoby tyle osób chorych? Istniałyby opuszczone dzieci? Gdyby istniał Bóg, nie byłoby bólu, nie byłoby cierpienia... Po prostu nie mogę sobie wyobrazić Boga, który na to wszystko pozwala. Klient pomyślał chwilę, chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Nie chciał wywoływać niepotrzebnej dyskusji. Gdy fryzjer skończył, klient zapłacił i wyszedł. I w tym momencie zobaczył na ulicy człowieka z długą zaniedbaną brodą i włosami. Wyglądało na to, że już od dłuższego czasu jego włosy i broda nie widziały fryzjera. Był zaniedbany i brudny. Wtedy klient wrócił i powiedział: - Wie pan co? Fryzjerzy nie istnieją! - Bardzo śmieszne! Jak to nie istnieją? - zapytał fryzjer - Ja jestem jednym z nich! - Nie - odparł klient - Fryzjerzy nie istnieją, bo gdyby istnieli, nie byłoby ludzi z długimi włosami i brodą, jak ten człowiek na ulicy. - A nie, fryzjerzy istnieją, to tylko ludzie nie poszukują nas z własnej woli. - No właśnie - powiedział klient. - Dokładnie tak. Bóg istnieje, to tylko ludzie Go nie szukają i robią to z własnej woli, dlatego jest tyle cierpienia i bólu na świecie. - Bóg nie obiecywał dni bez bólu, radości, bez cierpienia, słońca bez deszczu. Obiecał siły na każdy dzień, pociechę wśród łez i światło na drodze..... p.s...........lecz bywa czasem inaczej......., inna droga każdemu ......... Autor nieznany Ostatnio edytowane przez Vika : 06-12-2018 o 10:16. |
#345
|
||||
|
||||
Cytat:
Świetna bajeczka Bess Wyśle ją dziś moim wnuczkom i dzieciom. Będzie akurat na Dzień Św.Mikołaja. |
#346
|
|||
|
|||
Cytat:
|
#347
|
|||
|
|||
To śmieszne...
To śmieszne, jak prostym jest dla ludzi wyrzucić Boga, a potem dziwić się, dlaczego świat zmierza do piekła. To śmieszne, jak bardzo wierzymy w to, co napisane jest w gazetach, a poddajemy w wątpliwość to, co mówi Biblia. To śmieszne, jak bardzo każdy chce iść do nieba, pod warunkiem, że nie będzie musiał wierzyć, myśleć, mówić, ani też czynić czegokolwiek, o czym mówi Biblia. To śmieszne, jak ktoś może powiedzieć "Wierzę w Boga" i nadal iść za szatanem, który, tak a'propos również "wierzy" w Boga. To śmieszne, jak łatwo osądzamy, ale nie chcemy być osądzeni. To śmieszne, jak możesz wysyłać tysiące "dowcipów" przez e-mail, które rozprzestrzeniają się jak nieokiełzany ogień, ale kiedy zaczynasz przesłania dotyczące Pana, ludzie dwa razy zastanawiają się czy podzielić się nimi. To śmieszne, jak wiadomości sprośne, bezwstydne, pikantne i wulgarne swobodnie przenoszą się w cyber-przestrzeni lecz publiczna dyskusja o Bogu w szkole i w miejscu pracy jest tłumiona. To śmieszne, jak ktoś może być zapalony dla Chrystusa w niedziele, a przez resztę tygodnia jest niewidzialnym chrześcijaninem. Śmiejesz się? To śmieszne, że kiedy przeczytasz tę wiadomość nie wyślesz jej do zbyt wielu osób z twojej listy adresowej, ponieważ nie jesteś pewny, w co wierzą lub co pomyślą o tobie kiedy im to wyślesz. To śmieszne, jak bardzo mogę być przejęty tym co inni ludzie pomyślą o mnie, zamiast tym, co Bóg pomyśli o mnie. Czy myślisz? Przekaż to dalej, jeśli uważasz, że warto. Jeśli nie, to wyrzuć... Nikt się o tym nie dowie. Lecz jeśli to wyrzucisz, nie stój z boku i nie narzekaj nad fatalnym stanem tego świata!" p.s.To jednak chyba nie jest śmieszne........... |
#348
|
||||
|
||||
Pewien dobrze sytuowany turysta,znudzony codziennością ,mimo że właściwie niczego mu nie brakowało,bo zbudował i urządził dom,miał markowe ubrania, jadał wyszukane potrawy,postanowił wyruszyć w samotną, pieszą wędrówkę. Pomyślał,że to świetne dla kondycji i psychiki.
Doskonale zaopatrzony przemierzał różne szlaki. Któregoś dnia zapragnął odpocząć duchowo i fizycznie w klasztorze.Oferowano tam skromne jedzenie, nocleg ,a nawet rozmowę ze starszym zakonnikiem. Został zaproszony do pokoju zakonnika. Zdziwił go tam niesłychanie prosty i skromny wystrój. Nieduży drewniany stół, takież krzesło, wąskie łóżko, półka na ścianie i zwykły stojący pod ścianą wieszak.Na stole leżało Pismo Święte. Wiedział,że zakonnicy tak żyją,ale ciekaw był odpowiedzi dlaczego tak akurat jest. - Widzisz, turysto,ja jestem w drodze i tyle mi zupełnie wystarczy. Jedzenie szykujemy razem i też niewiele nam tu potrzeba - odrzekł zakonnik. - W drodze?- zastanowił się gość. |
#349
|
||||
|
||||
Bruno Ferrero - opowiadania, bajki, rozważania
Rachunek
Któregoś wieczoru, gdy mama przygotowywała kolację, syn stanął w kuchni, trzymając w ręku kartkę. Z oficjalną miną, dziecko podało kartkę matce, która wytarła sobie ręce w fartuch i przeczytała, co było napisane: - za wyrwanie chwastów na ścieżce: 5 złotych; - za uporządkowanie mojego pokoju: 10 złotych; - za kupienie mleka: 1 złoty; - za pilnowanie siostrzyczki (3 popołudnia): 15 złotych; - za otrzymanie dwukrotnie najlepszego stopnia: 10 złotych; - za wyrzucanie śmieci co wieczór: 7 złotych. Razem: 48 złotych. Mama spojrzała czule w oczy syna. Jej umysł pełen był wspomnień. Wzięła długopis i na drugiej stronie kartki napisała: - Za noszenie ciebie w łonie przez 9 miesięcy: 0 złotych; - Za wszystkie noce spędzone przy twoim łóżku, gdy byłeś chory 0 złotych; - Za te wszystkie chwile pocieszania ciebie, gdy byłeś smutny 0 złotych; - Za wszystkie osuszone twoje łzy: 0 złotych; - Za to wszystko, czego ciebie nauczyłam dzień po dniu: 0 złotych; - Za wszystkie śniadania, obiady, kolacje, podwieczorki i śniadania do szkoły: 0 złotych; - Za życie, które ci daję każdego dnia: 0 złotych. Razem: 0 złotych. Gdy skończyła, uśmiechając się matka podała kartkę synowi. Ten przeczytał to, co napisała i otarł sobie dwie duże łzy, które pojawiły się w jego oczach. Odwrócił kartkę i na swoim rachunku napisał: "Zapłacono" Potem chwycił mamę za szyję i obsypał ją pocałunkami. Gdy w osobistych i rodzinnych stosunkach zaczynają się pojawiać rachunki, wszystko się kończy. Miłość jest bezinteresowna albo nie istnieje. Bruno Ferrero - ur. 5 maja 1946 w Villarbasse − włoski salezjanin, pisarz katolicki, dziennikarz, pedagog.
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |
#350
|
||||
|
||||
Niebo i piekło.
Pewien święty człowiek mając możliwość rozmowy z Bogiem zapytał Go: - Panie jak wyglądają niebo i piekło ? Bóg zaprowadził go w kierunku dwojga drzwi. Otworzywszy pierwsze z nich pozwolił mu zajrzeć do środka. Stał tam wielki okrągły stół. Ze znajdującego się na środku wielkiego naczynia dochodziły smakowite zapachy. Naszemu bohaterowi aż ślinka pociekła. Osoby otaczające stół były wychudzone, posiniałe i jakby schorowane. Wyglądały na wygłodniałe. Do ich ramion przytwierdzone były łyżki o niespotykanie długich uchwytach. Wszyscy oni mogli sięgnąć do naczynia i nabrać dowolną ilość strawy lecz zbyt długie łyżki uniemożliwiały im skosztowania tego dania. Święty człowiek aż zadrżał na widok ich mizerii i cierpienia. Bóg powiedział: - Tak wygląda piekło. Po chwili udali się dalej i Bóg otworzył drugie drzwi. Scena była identyczna jak poprzednio. Na środku stał wielki stół, a na widok smacznego dania aż ślinka napływała do ust. Także i tutaj osoby siedzące wokół stołu miały łyżki o niespotykanie długich uchwytach. Wyglądali jednak na dobrze odżywionych, szczęśliwych, rozmawiali uśmiechając się do siebie. Zwracając się do Boga nasz bohater rzekł: - Nie rozumiem. - To proste odparł Bóg, oni nauczyli się karmić się nawzajem... Ci pierwsi natomiast myśleli jedynie o sobie. Piekło i niebo nie różnią się co do struktury. Różnicę nosimy w sobie !!! Pozwolę sobie dodać.... "Ziemia jest wprawdzie w stanie zaspokoić potrzeby wszystkich lecz nie łakomstwa niewielu. Liczą się tylko czyny. Nasze myśli - jak dobre by one nie były - pozostaną jedynie sztucznymi perłami tak długo jak nie pójdą za nimi czyny. Obyś to Ty przyczynił się do takiej odmiany świata, której wszak sam wyglądasz"/Znalezione w intern./
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |
#351
|
|||
|
|||
Jak u Norwida. Najważniejsze w życiu to miłość i poezja.
|
#352
|
|||
|
|||
Cytat:
Danusiu,bardzo wymowna opowieść....... |
#353
|
|||
|
|||
Samo życie ;)
Oglądanie telewizji Mieszkańcy pewnego miasta opowiadają historię o pewnej parze, która przez cały czas trwania swego małżeństwa, każdego wieczoru zasiadała przed telewizorem, nic do siebie nie mówiąc wpatrywała się w szklany ekran. Po dwudziestu latach wspólnego oglądania telewizji w milczeniu, pewnego wieczoru odezwał się małżonek do swej żony: - Wiesz kochanie, wydaje mi się, że przyszła pora iż moglibyśmy zmienić coś w tych naszych wspólnych wieczorach! Oczy kobiety zabłysły wizją jakichś romantycznych spacerów nocą, jakichś odwiedzin starych przyjaciół, jakiejś kolacji w przytulnej knajpce z muzykantami. - Fantastycznie - przytaknęła, dodając - no to co robimy? - Moglibyśmy wymienić się fotelami - wyjaśnił mąż. Marcin Melon |
#354
|
||||
|
||||
J.Marciniak
W pewnej wsi mieszkał wierzący staruszek. W jego maleńkiej wiosce była grupa wierzących chrześcijan, do której on należał. Nigdy nie był na nabożeństwie w mieście i bardzo pragnął tam być chociaż raz.
Pewnego razu domówił się z młodym pobożnym przyjacielem, że odwiedzą kościół w mieście i radował się z tego bardzo czekając na ten dzień. Gdy nadszedł ten dzień udali się na stację kolejową. Idąc przez las, przyjaciel zaproponował, żeby przed podróżą się pomodlić. Staruszek chętnie się zgodził. przyjaciel powiedział: – Uklęknijmy do modlitwy i ty, bracie, pomódl się pierwszy, a ja potem. Staruszek z trudem zgiął kolana, a nie mogąc na nich uklęknąć, schylił się, niezgrabnie opierając się o pień drzewa. Zaczął się modlić: – Panie, dziękuję Ci, że pobudziłeś brata, aby wziął mnie do miejskiego kościoła…ale Ty widzisz jaki jestem: słabo słyszę, a buty mam takie, ze wstyd mi w nich jechać, ale Ty wiesz Panie, ze innych nie mam…Nie mam tez znajomych, u których mógłbym przenocować. Proszę, pokieruj tak, żebym mógł usłyszeć kazanie i wskaż mi, gdzie mogę przenocować. Amen. Potem modlił się młody pobożny przyjaciel, a jego sylwetka klęcząca z prostymi plecami, w doskonale skrojonym ubraniu, ładnie odcinała się na tle zieleni lasu. Jego modlitwa była składna i wyrazista, pełna pięknych zwrotów. Gdy zakończył, zwrócił się do staruszka z naganą: – Jak ty się modlisz? Mówisz o starych butach, których się wstydzisz, mówisz, że niedobrze słyszysz, że nie masz w mieście znajomych…Twoja modlitwa nie jest podobna do modlitwy. Starzec pokornie odpowiedział: – Modlę się jak potrafię. Gdy przyjechali do miasta, przed kościołem przyjaciel wskazał staruszkowi, którymi drzwiami ma wejść, i zostawił go, sam udając się do kościoła innym wejściem. Staruszek z trudem się przecisnął przez zatłoczony ganek do sali, która była również przepełniona. Stanąwszy w drzwiach, przyłożył rękę do ucha, starając się usłyszeć, o czym jest kazanie. W tym momencie, jedna z kobiet siedząca w przednim rzędzie zauważyła staruszka z przyłożona ręka do ucha i powiedziała do siedzącej obok siostry: – Popatrz, ten człowiek w drzwiach zapewne źle słyszy, bo przyłożył rękę do ucha. Wstanę, a ty zaproś go na moje miejsce. Staruszek bardzo się ucieszył, że teraz , siedząc w bliskim rzędzie, mógł słyszeć każde słowo księdza. Siedząca obok niego siostra zauważyła jego stare, znoszone buty i po nabożeństwie, zaproponowała staruszkowi pójście do jej brata, który prowadził sklep z obuwiem. Tam wybrali mu nowe buty i podarowali je. Jakże się cieszył z tego podarunku! I gdy się tak radował wśród sióstr i braci z miejskiego kościoła, jeden z nich zapytał: – Skąd jesteś bracie? – Jestem z małej wioski. Przyjechałem do miasta pociągiem. – A czy masz gdzie przenocować? – Na razie nie mam, ale prosiłem Pana Boga, żeby On jakoś sam tym pokierował. – Wiec będziesz nocował u mnie. Czekałem na syna, ale on przesłał telegram, że nie może przyjechać. Mam i pokój i jedzenie przygotowane. Wziął więc brata do siebie na nocleg. Następnego dnia staruszek spotkał się na stacji kolejowej z przyjacielem, z którym przyjechał do miasta. Podczas podróży powrotnej staruszek z radością opowiedział, jak Bóg odpowiedział na jego modlitwę: – Dokładnie słyszałem kazanie. A spójrz na moje nowe buty! A spałem na takim posłaniu, ze nigdy w życiu tak dobrze nie spałem. Oto jak Pan Bóg odpowiedział na moja modlitwę. A jak tobie, bracie, On odpowiedział? przyjaciel milczał, bo nawet nie pamiętał, o co się modlił. On po prostu ładnie się modlił, jak przystoi na pobożnego Przyjaciele Jezusa
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |
#355
|
||||
|
||||
Skromna choinka
Skromna choinka
/dla dzieci i wnuczków/ Piękna to była noc, w której Jezus Chrystus się narodził. Wszystko, co żyło wokół stajenki, chciało zajrzeć do niej i ucieszyć dziecię. Tuż przy stajence rosły trzy drzewa. Piękna i okazała palma, wdzięczna oliwka i skromna choinka. Co chwila zaglądały do stajenki i szumiąc listkami cicho szemrały słodką kołysankę Bożej Dziecinie. Jezus spał spokojnie w ramionach swej matusi. A kiedy się zbudził i otworzył oczęta, wtedy palma powiedziała do smukłej oliwki: - Chodź, pójdziemy się pokłonić Jezusowi. - Dobrze zaszemrała oliwka idźmy zaraz. - Pójdę i ja z wami dorzuciła cicho nieśmiała choinka. - Ty? rzekły pogardliwie dumne drzewa. Ty jesteś taka brzydka, masz kłujące igły i nieładnie pachniesz. Cóż ty dać możesz Jezusowi? Chyba chcesz go przestraszyć. Zamilkła biedna choinka, słysząc takie złośliwe słowa, i cichutko zapłakała. Tymczasem palma pokłoniła się przed żłóbkiem i składając najpiękniejszy swój liść u stóp dzieciątka, powiedziała: - Ofiaruję Ci, Dzieciątko Boże, ten liść, by chronił Cię od żaru słońca i złośliwego deszczu. A drzewo oliwne, pochylając się nieco, upuściło ze swych soczystych gałązek kilka kropli przezroczystej oliwy o przepięknym zapachu. I cała stajenka pełna była teraz najsłodszej woni. Boże Dzieciątko uśmiechnęło się serdecznie i w podziękowaniu pokiwało im rączką. Zakołysała się radośnie dumna palma, zaszeleściło listkami uszczęśliwione drzewko oliwne. Tylko niepozorna choinka spoglądając na nie westchnęła żałośnie i rzekła do siebie ze smutkiem: - Tak, palma i oliwka to naprawdę piękne drzewa. A ja jestem biedna i brzydka. Pewnie by się mnie mały Jezusek przestraszył. Zostanę na uboczu, żeby nie przerazić Bożej Dzieciny. Lecz był ktoś, kto usłyszał skromne słowa zasmuconego drzewka. To mały aniołek, który stał przy żłóbku. Słyszał on także dumne słowa palmy i oliwki i żal mu się zrobiło biednej choinki. Podszedł więc do niej i powiedział: - Nie płacz, choinko. Spełni się twoje pragnienie. W nagrodę za swoją skromność tak cię wspaniale przystroję, że zachwycisz Jezusa. I skinął na gwiazdki złote, co wesoło mrugały na nieba błękicie. Na wezwanie aniołka gwiazdki jedna po drugiej spadały z nieba i siadały na drżących z radości gałązkach choinki. Mała, niepozorna choinka rozbłysła wspaniałym blaskiem. Wyglądała jak zaczarowana. Boża Dziecina uśmiechnęła się uszczęśliwiona, zaczęła klaskać rączkami i wyciągać je w stronę ślicznego drzewka. I od tego dnia, co roku na Boże Narodzenie choinka staje się radością wszystkich dzieci. Jak tam, w Betlejem, koło niej stoi żłóbek, a w gałązkach błyszczą złote gwiazdki i różnokolorowe świecidełka. Wśród rozłożystych gałązek ukryte są skarby, o których dziecko cały rok marzy. A choinka cieszy się radością dzieci i wspomina tę dawną piękną noc w Betlejem. |
#356
|
|||
|
|||
jak wyobrażam sobie niebo
Wiara chrześcijańska zakłada istnienie nieba, jako miejsca, do którego trafiają dusze zmarłych. Jeśli człowiek swym postępowaniem w życiu zasłużył sobie na wieczna nagrodę, to jest nią właśnie to niebo, miejsce wiecznej szczęśliwości.
W niebie spotykają się dusze wszystkich zmarłych a więc naszych znajomych i nieznajomych, naszych przyjaciół i członków naszej rodziny. Będąc w niebie oczekiwać będziemy też na tych, którzy swoje życie zakończą później niż my. Urszula Kochanowska w wierszu Bol. Leśmiana czeka na przybycie swoich rodziców, bo tak obiecał jej Bóg. W niebie można robić wszystko, na co będzie się miało ochotę. Można śpiewać hymny, można tańczyć, prowadzić dyskusje z dawnymi znajomymi. Dusze zmarłych przed wiekami mogą nowo przybyłym opowiadać o tym, co było kiedyś, jak kiedyś żyli i jakie zdarzenia miały wpływ na to, co działo się później i co dzieje się dziś. W niebie można, podobnie jak na ziemi znaleźć bliską sercu osobę, można od nowa się zakochać lub zaprzyjaźnić i to w kimś, kto na ziemi nie zwróciłby naszej uwagi. Wygląd zewnętrzny ani kolor skóry nie będzie tam odgrywał żadnej roli. Ważna będzie tylko czystość duszy i charakter człowieka, jakim był on przed śmiercią. W niebie znajdziemy te same sprzęty i urządzenia, które mięliśmy na ziemi. Do starego typu urządzeń dojdą też telewizory i komputery przy pomocy których będzie można obserwować życie ludzi na ziemi. Będzie tez można w pewien duchowy sposób przekazywać najbliższym informacje pomagające im wybrać właściwą drogę życia. Mając dostęp do informacji o przyszłości swoimi podszeptami będziemy mogli zapobiec nieszczęśliwym wypadkom lub przygotować najbliższych na smutne wiadomości. Jestem przekonana, że tak właśnie wygląda niebo i że jak najwięcej ludzi będzie mogło tam się dostać. Trzeba tylko spełnić jeden warunek: nasze życie musi być uczciwe i zgodne z ogólnie przyjętymi normami postępowania. |
#357
|
|||
|
|||
sprawozdanie z wizyty w niebie
Kilka dni temu, kiedy kładłam się spać, zadzwonił telefon. Byłam zła, że ktoś tak późno dzwoni, ale odebrałam. Moje zdziwienie nie miało granic-nie mogłam uwierzyć, że słyszę ten głos. Dzwoniła moja koleżanka, która przed trzema laty zginęła w wypadku samochodowym. Początkowo myślałam, że to jakiś żart, że ktoś robi mi brzydkiego psikusa. Ale już po paru minutach, uwierzyłam , że to Marta. Zaprosiła mnie od odwiedzenia nieba. Okazało się, że Pan Bóg pozwolił żywym przez najbliższy tydzień odwiedzać w niebie swoich bliskich. Zapewniłam ją, że się tam zjawię.
Po odłożeniu słuchawki z trudem udało mi się zasnąć. Cały czas rozmyślałam o odwiedzinach w niebie. W końcu zasnęłam. Obudziłam się przed ogromną, złocistą bramą, przed którą stał miły staruszek. Był to św. Piotr. Zapytał mnie, kogo chcę odwiedzić a gdy mu powiedziałam, zawołał Martę. Koleżanka wyglądała prześlicznie. Powiedziała mi, że jest bardzo szczęśliwa i zaprosiła do zwiedzania tego wspaniałego miejsca. Najpierw pokazała mi swój pokój. Był tam telewizor, komputer i telefon. Gdy zauważyła moje zdziwienie, wyjaśniła, że bycie w niebie nie oznacza lenistwa. Tu każdy musi zapracować na to, żeby było mu dobrze. Ona pracuje głównie przy komputerze i pomaga uczyć młodsze dzieci. W wolnych chwilach spotyka się ze znajomymi i wtedy wspominają życie na ziemi, za którym nikt z nich wcale nie tęskni. Brakuje im tylko bliskich i rodziny i jest im przykro, gdy widzą jak są smutni. Zaproponowałam jej, żeby pokazała mi swoje ulubione miejsca. Zaprowadziła mnie do pięknej kawiarenki. Nie widziałam, kto grał na pianinie, ale muzyka była cudowna. Marta powiedziała mi, że to gra Chopin. Później zaprowadziła mnie do parku, w którym było mnóstwo kwiatów i drzew z całego świata. Byli tam ludzie, którzy pracowicie spędzali czas upiększając ten park. Jedni malowali, inni rzeźbili a jeszcze inni zajmowali się pielęgnacją roślin. Panował tam idealny porządek. Usiadłyśmy na ławeczce i do wieczora opowiadałyśmy sobie o naszym obecnym życiu- ona o swoim pobycie w niebie a ja o swoich smutkach i radościach. Czas szybko mijał i w pewnym momencie usłyszałam komunikat, że prosi się żywych o opuszczenie nieba, bo skończył się czas przeznaczony na odwiedziny. Pożegnałam się z Martą i już po chwili znalazłam się u siebie w domu. Rano okazało się, że całe to zdarzenie miało miejsce w ciągu jednej nocy. Choć czas pobytu w niebie był bardzo krótki, muszę przyznać, że bardzo mi się tam podobało. Nigdy nie przypuszczałam, że będę mogła oglądać niebo za życia. Było to możliwe tylko dlatego, że bardzo kochałam moją koleżankę. Mam nadzieję, że gdy umrę, spotkam się z nią ponownie. |
#358
|
|||
|
|||
Refleksja
Już przed 6 grudnia pojawiło się dużo Mikołajów. Potem już było ich niebotycznie dużo. Przede wszystkim w telewizorach. Ubrani w czerwone kurtki, czerwone spodnie, czerwone czapeczki na głowie. Z miną uśmiechniętego dobrodzieja. Z worem pełnym prezentów. Bez zapowiadania. Najchętniej w nocy, gdy wszyscy śpią, żeby ich nie rozpoznał nikt, żeby nie było wiadomo, komu się należy rewanż.
Mikołaje. Nie: święci. Po prostu Mikołaje. Bez aniołów. Same tylko Mikołaje. Dając nam do zrozumienia dziwaczność naszego świata – że wszyscy, cała kula ziemska zamieszkała przez rozmaite ludy, wyznające rozmaite religie, wszyscy uznają Mikołaja za swojego Świętego. Tu dochodzimy do istoty naszego człowieczeństwa – że my bezinteresowną miłość uważamy za największą wartość. I każdy człowiek chce się uważać za reprezentanta Świętego Mikołaja. I na tej zasadzie ludzie, chociaż o innej kulturze, o innej religii albo i bez religii, wyznają wiarę w dobro – człowiecze dobro, ale które ma odniesienie do Boga samego, który jest Dobrem najwyższym. I z zabawy przechodzimy do teologii i z żartu prawie przechodzimy do wymiaru naszej godności człowieczej. I tak Święty Mikołaj stał się pośrednikiem między ludźmi niewierzącymi a wierzącymi, niechrześcijanami a chrześcijanami. Jest dla ludzkości ciągłym świadectwem miłości Boga przez miłość bliźniego. Tylko żeby po święcie, po przewróceniu kalendarza na następny dzień ta troska o drugiego człowieka, o sprawienie mu choć trochę radości, żeby nas nie opuszczała. ks.Mieczysław Maliński |
#359
|
||||
|
||||
Pewnego dnia, bardzo bogaty mężczyzna wziął swojego syna na wieś, aby pokazać mu, jak żyją biedni ludzie. Spędzili kilka dni i nocy na gospodarstwie, gdzie chłopiec mógł zobaczyć życie zupełnie inne od swojego.
Kiedy wracali ze swojej podróży, ojciec zapytał syna: -„Jak ci się podobała nasza wycieczka?” -„Było fantastycznie, tato!” -„I już teraz wiesz, jak żyją biedni ludzie?” – dopytywał ojciec. -„Tak, już wiem” -„No to opowiedz mi, czego nauczyłeś się podczas naszej podróży” Syn odpowiedział: „Zobaczyłem, że my mamy jednego psa, a oni aż cztery. My mamy basen, który sięga do środka naszego ogrodu, a oni mają strumyk bez końca. My mamy lampiony, a im noc rozświetlają gwiazdy. My mamy patio, a oni mają cały horyzont. My mamy mały kawałek ziemi, a oni duże pola, których nie jesteśmy w stanie objąć wzrokiem. My mamy służących, którzy nam służą, a oni służą innym. My kupujemy jedzenie, oni je sami produkują. My mamy wysokie mury, które nas bronią, a ich chronią przyjaciele”. Ojciec chłopca zamilkł. Nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Wtedy chłopiec dodał: „Dziękuję ci tato, że pokazałeś mi, jak bardzo biedni jesteśmy”. Ta wspaniała historia ma nam pokazać, że bogactwo to nie tylko pieniądze, szlachetne kamienie, piękne budowle. To przede wszystkim to, co uznamy za bogactwo, czyli przyjaciele, niebo pełne gwiazd, możliwość kąpieli w czystym strumyku. /Z NETU /
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |
#360
|
||||
|
||||
Najpiękniejszy ze wszystkich darów
Każdego poranka bogaty i wszechpotężny król Bengodi odbierał hołdy swoich poddanych. W swoim życiu zdobył już wszystko to, co można było zdobyć i zaczął się trochę nudzić. Pośród różnych poddanych zjawiających się codziennie na dworze, każdego dnia pojawiał się również punktualnie pewien cichy żebrak. Przynosił on królowi jabłko, a potem oddalał się równie cicho jak wchodził. Król, który przyzwyczajony był do otrzymywania wspaniałych darów, przyjmował dar z odrobiną ironii i pobłażania, a gdy tylko żebrak się odwracał, drwił sobie z niego, a wraz z nim cały dwór. Jednak żebrak tym się nie zrażał. Powracał każdego dnia, by przekazać królewskim dłoniom kolejny dar. Król przyjmował go rutynowo i odkładał jabłko natychmiast do przygotowanego na tę okazję koszyka znajdującego się blisko tronu. Były w nim wszystkie jabłka cierpliwie i pokornie przekazywane przez żebraka. Kosz był już prawie całkiem pełen. Pewnego dnia ulubiona królewska małpa wzięła jedno jabłko i ugryzła je, po czym plując nim, rzuciła pod nogi króla. Monarcha oniemiał z wrażenia, gdy dostrzegł wewnątrz jabłka migocącą perłę. Rozkazał natychmiast, aby otworzono wszystkie owoce z koszyka. W każdym z nich, znajdowała się taka sama perła. Zdumiony król kazał zaraz przywołać do siebie żebraka i zaczął go przepytywać. - Przynosiłem ci te dary, panie - odpowiedział człowiek - abyś mógł zrozumieć, że życie obdarza cię każdego dnia niezwykłym prezentem, którego ty nawet nie dostrzegasz i wyrzucasz do kosza. Wszystko dlatego, że jesteś otoczony nadmierną ilością bogactw. Najpiękniejszym ze wszystkich darów jest każdy rozpoczynający się dzień" |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Stare niezapomniane bajki naszego dzieciństwa | Małgosia B. | Książka, literatura, poezja | 108 | 21-11-2021 16:21 |
Bajki, piosenki i inne interesujące strony dla dzieci | Melissa | Jestem babcią, jestem dziadkiem | 23 | 19-12-2012 15:12 |
Bajki I Legendy Dla Dorosłych ! | inka-ni | Humor, zabawa - wątki archiwalne | 6 | 19-06-2010 18:36 |
Opowiadania kresowe | Lotka | Książka, literatura, poezja | 1 | 29-05-2010 11:04 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|