|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
||||
- Czemu tutaj nie zrobicie takich naleśników? – zapytał Zbyszek i patrzył na mnie. Filip też spojrzał ciekawie.
- Chcesz obrazić Martusie? – zapytałam szeptem. Wybuchnęli śmiechem. - Dlaczego miałaby się obrażać? – zapytał Alan. - Dzieci, wiecie, że w kuchni rządzi Marta? - Tak. Ale raz na jakiś czas, mogłabyś mamuńka ugotować tak jak u mnie w domu! – prosił Alan. - Co takiego jadłeś? – zapytała ciekawie Inusia. - Siostra, rosół, i mamuńka sama zrobiła makaron! Do tego upiekła wspaniałe mięso w piekarniku! - Szkoda, że nie jadłeś mamusi klusek śląskich i modrej kapusty? Do tego rolada z polędwicy z ogórkiem, boczkiem, cebulką! Dopiero to jedzonko mamusia robi! – chwaliła Inusia. Alan patrzył na mnie ciekawie. - Synu, tak dawniej gotowałam. Musiałam sobie radzić. Nie było mnie stać na takie jedzenie jak teraz – tłumaczyłam. - Alan, poproś mamusię, żeby ugotowała ci zalewajkę! Zasmażane buraczki ze śmietaną i mielony kotlecik! Albo kapustę zasmażaną! – namawiała brata. - Inusia, może chcesz, skarbie, to na sobotę ci sama ugotuję? – obiecałam. Wiem jak to jest, jak jest się w ciąży. Ma się różne smaki. Ona wraca pamięcią do tamtych roladek, kapusty. Może sama chciałaby zjeść? - Mogę mieć takie marzenia? – zapytała szybko. - Oczywiście, skarbie! – zapewniłam ją. - To zamawiam na sobotę zalewajkę i placki ziemniaczane. Na niedzielę rosół, makaron, kluski śląskie z modrą kapustą i roladę! – skończyła mówić i złapała powietrze. - Jak sobie życzysz, skarbie – zapewniłam ją. |
|
||||
- Aniołku, ale jak będzie nas dużo, to bardzo się zmęczysz – martwił się mąż.
- Wszyscy będziecie mieć zajęcie! Ja będę tylko palcem pokazywać. Ty mężu zetrzesz ziemniaczki, rozbijesz delikatnie polędwiczki. - To ja będę obierać ziemniaczki! – zaklepała mamusia sobie zajęcie. - To jak będzie taka możliwość, że my też się załapiemy na te pyszności, to ja chętnie zrobię kapustę modrą, pokroję wszystko, co będzie potrzebne. Mogę zagnieść ciasto na makaron – obiecała Laura i tym samym wpraszała się na obiad. - Córeńko, jak moglibyśmy jeść tutaj obiad i wiedzieć, że wy tak blisko jesteście sami? Córeńko, nie znasz własnej matki? Przecież ja poleciałabym do was z tym obiadem. - Wiem, mamusiu. Dlatego staramy się być tutaj jak najczęściej – mówiła Laura. - Właśnie, tak ma wyglądać prawdziwa rodzina! Rodzice, dzieci, wnuki i prawnuki! – skończyłam mówić. Mamusia spojrzała na mnie dopiero po ostatnim słowie. Myślała, że zapomnę o niej? Mój Boże, tak bardzo ją kocham. - Jesteście umówieni z Terenią i Stefanem? – zapytałam dzieci. - Babcia Terenia przygotowała nam fasolkę i bigos do zabrania – chwaliła się Marysia. - To dobrze! – ucieszyła się babcia. Inusia spojrzała na nią z miłością. - Tutaj też masz przygotowane mięso upieczone i flaczki – dodałam. |
|
||||
- Wiem, mamusiu. Już Marta nam zapakowała. Jest w lodówce.
- No widzisz córeńko. Weźmiesz jeszcze trochę ciasta – prosiłam. - Ciasta nie będę brała, bo mama upiekła sernik – pochwaliła się. - O tak! Terenia piecze pyszne serniki – chwaliłam z całego serca. Ile razy u nich byliśmy, zawsze miała sernik. Razem jakoś mam z jej mężem imieniny. Coś tam jest o jeden dzień. Dlatego dzieci tak gonią, bo i u mnie chcą być, i u Zbyszka tatusia. - Ja skończyłam jeść, mogę iść obejrzeć film? – zapytała Marysia. - Ja też idę! – wołał Patryk i odszedł od stołu. Marysia nie czekała na pozwolenie, też wstała. Spojrzałam na moje córki. W mig zrozumiały, że tak nie wolno odchodzić od stołu. - Marysiu, Patryk! Czy usłyszałam słowo „Dziękuję”? Czy pozwoliła wam babcia odejść od stołu? – zadawała pytania Inusia. Dzieci stały, patrzyły tylko na mnie. Uśmiechnęłam się do nich, bo Inusia postawiła mnie w głupiej sytuacji. - Dziękuję babuniu – powiedziała Marysia. Patryk tylko popatrzył. - Dziękuję, moje skarby – powiedziałam i poszły do pokoju. Spojrzałam na Inusię. - Czy w domu Marysia nie musi podziękować za posiłek? – zapytałam Inusię. - Z tym różnie bywa – odpowiedziała. - Dlaczego różnie? Patryk potrafi podziękować mimo, że jest trochę młodszy! – powiedziałam do Inusi. - Nie dosłyszałam od niego słowa dziękuję – powiedziała Inusia ironicznie. - Mamusiu, Inga ma rację. Patryk zapomina dziękować. Mieszkaliśmy tutaj, zawsze pamiętał, zawsze słyszał, że wszyscy jak odchodzą od stołu, dziękują. U nas też różnie jemy. Nie raz sam je i dlatego zapomina dziękować – mówiła Laura. Patrzyłam na moje dzieci i zastanawiałam się, ile jeszcze muszę się przy nich nauczyć? Ile rzeczy wartościowych traci sens! Dobrze, że jeszcze tutaj potrafią siedzieć przy jednym stole, razem jeść posiłek i nie oglądać telewizji. - Kochanie, czy chcesz po obiedzie poleżeć? – zapytał Robert. Czułam dlaczego zapytał. Chciał przerwać nam rozmowę. Wie, jaki nacisk zawsze kładłam na zachowanie przy stole, na szacunek do jedzenia. |
|
||||
- Nie jestem zmęczona – oświadczyłam.
- Beluniu, co to za sen miałaś? Marysia nam opowiadała, że śniła ci się twoja mamusia – zapytała mamusia. - Tak. Pierwszy raz pamiętam sen, w którym byłam z mamusią! Może, dlatego, że spałam z Marysią pierwszy raz w tamtym domu? Robert mi przypomniał, że śniła mi się mamusia tuż przed ślubem ojca z tą babą. Wtedy nie chciała wejść do mieszkania i mówiła mi, że zrobiłam skisłe nadzienie do gęsi. - Ten był podobno przyjemny sen? – znów zadawała mamusia pytania. - Wspaniały! Mamusia prowadziła mnie za rękę na łąkę pełną kwiatów. - Właśnie tak Marysia opowiadała. O mgle, o dłoni twojej mamusi, o rowach, w których kwitły kwiaty. - No, to wszystko opowiedziała! Ja jej opowiadałam i nie otwierałam oczu. Cały czas widziałam mamusię. Była w wieku Inusi. - To piękny sen Beluniu. Może wreszcie będziesz miała spokój? - Mam nadzieję, mam córki, dobrych zięciów, jak rodzonych synów. Syna wspaniałego i wreszcie mądrego! Męża dobrego i mamusię ukochaną! - I wnuków ci przybędzie! – powiedziała Inusia. - Akurat dzisiaj mamusia mówiła, że temu naszemu maleństwu, co ma się narodzić, na wiosnę zacznie budować dom w Krakowie – oświadczył Robert. - Dziecko, znów będziesz gonić za wszystkim? Nie posiedzisz ze mą? Matko kochana, co ty chcesz robić Beluniu? – narzekała mamusia. |
|
||||
- Mamusiu, tylko nadmieniłam, że dla maluszka można na tej działce w Krakowie postawić dom – wyznałam.
- Filip, może mamusia ma jeszcze z jedną działkę, o której nam nie powiedziała? Może i dla naszego maluszka wybuduje też dom? – śmiała się Laura i patrzyła na Filipa. - Nie ma sprawy, żoneczko! Jak trzeba, to trzeba? – zapewnił Laurę. Zaczęli się śmiać, że Filipa czeka „ciężka” praca nad powiększeniem rodziny. - Mamusiu, budowa to już nie na twoje zdrowie! – ostrzegła mnie Inusia. - To sami się tym zajmiecie. Ja mam gdzie postawić dom dla Stasia! - Aniołku, przecież ja jeszcze jestem! – przypomniał się Robert. - Właśnie! Ojciec zajmie się budową, on ma w tym względzie lepsze rozeznanie. - Bardzo dobrze! Ty już wprowadziłaś dzieci do własnych domów. Teraz niech dziadek wprowadza wnuków! – śmiała się mamusia. - Mamuś, chociażby mieli po kilkoro dzieci, to i tak wszystkim zapewnię byt. Obym tylko dożyła. - Zaczynasz? Mamusiu, nie masz prawa tak mówić. Wystarczy jak się nie będziesz denerwować, przemęczać, to nic ci nie będzie – zapewniła mnie Inusia. - Córciu, zapewniam was, że nie pozwolę mamuńce się przemęczać, bo co do denerwowania się, to siła wyższa. Jest coraz gorzej. Z byle powodu wpada w taką złość, że tylko czekam, kiedy dostanę w łeb! – mówił Robert do dzieci. - Mamuńka, musisz panować nad tym – prosił Alan. - Uważaj synu, bo tobie najszybciej może się dostać! – obiecałam mu klapsa. - Jak potem mnie utulisz tak jak dzisiaj, to się zgadzam! – cieszył się mały drań. - Co się stało, że mamuńka cię utulała? – zapytała ciekawska babcia. - Tak fajnie leżały z Marysią, że wskoczyłem do nich. Przytuliłem się do mamuńki, to spałem trzy godziny! Mamuńka tak pięknie pachnie! – |
|
||||
- Dobrze nam się siedzi, mamusiu, ale musimy jechać do Zbyszka rodziców.
- Wiem córeńko. Jeszcze chwilę, ucieknie Laura. Dobrze, że Alan jedzie jutro rano – cieszyłam się i z tego. Bo przeważnie zostajemy same z mamusią. Teraz coraz częściej jest Robert. Od naszego ślubu, to prawie zawsze tutaj śpi. Nieraz tylko śpimy w tamtym domu. Jakby tam urządzić jeden pokój dla mamusi, to można by i tam częściej bywać. Tylko mamusia często śpi u Laury. Tam ma pokój, tam ma ubrania, tam się też dobrze czuje! Tutaj jest dobrze. Tam jest pięknie tak jak jest. Najlepiej podoba mi się dom w Krakowie! Okna mam na kościół, mogę być w salonie i słuchać Mszy. Z drugiej strony Wisła. Z daleka widać Wawel. Jest wspaniale. Duży ogród. Piękny taras wykładany maleńkimi, białymi kafelkami, na nich ułożone przepiękne obrazy! Biała, rzeźbiona balustrada! Stół, krzesła, leżaki. Olbrzymi parasol. Można nawet zjeść obiad. Przede wszystkim spokój. Tylko nie mogę jakoś tego domu zostawić. Mam nadzieję, że zawsze tutaj mogę czekać na Zbysia, na tatusia. Może to głupie? Ale takie realne! Ciągle czuję ich obecność. |
|
||||
Ostatni dzień starego roku! Tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego. Sylwester! Trzy dni wolne. Jutro piątek, mamy zaproszenie do Laury na urodziny. Sobota wolna, niedziela, niedzielą. Od poniedziałku, zasuwamy wszyscy do pracy. Głaskałam Perełkę po maleńkim łebku. Patrzyła na mnie takimi ślicznymi i mądrymi oczkami, wystawiła różowy języczek i robiła wrażenie, jakby się do mnie śmiała. Jest śliczna! Futerko ma jasno brązowe, falowane! Ogon puszysty, piękny. Krótkie nóżki. Położyłam jej poduszeczkę, leżała i „uśmiechała” się do mnie.
- Izunia, nie przeszkadza ci psiak w łóżku? – zapytał Robert i stał przy nas. - Dlaczego miałaby mi przeszkadzać? Zobacz, ona ma swoją poduszeczkę, tobie też nie będzie przeszkadzać – tłumaczyłam mężowi i głaskałam Perełkę po maleńkiej główce. Bez przerwy machała puszystym ogonem. - Ona naprawdę jest śliczna! – chwalił Robert. - Jak ludzie mają sumienie takie maleństwo wyrzucić na mróz? - Aniołku, dobrze, że ją zobaczyłaś w tym śniegu. Do dzisiaj już umarzłaby tam z zimna i z głodu. Ktoś widział, że wychodzisz z cmentarza i dlatego ją podrzucili – tłumaczył mi mąż. - Dobrze, że była zdrowa! – pocieszałam się sama. |
|
||||
- Mnie się wydaje, że ona do kogoś należała. Może ktoś umarł i wyrzucili ją z domu? Ale na pewno o nią dbano! – zapewnił mnie Robert. Tak nam powiedział weterynarz. Że jest młoda, może mieć ze dwa lata. Na pewno jest zdrowa! Założył jej książeczkę zdrowia, pobrał kał do badania. Wyniki były dobre. Gdzieś w marcu dopiero może ją zaszczepić.
- Dobrze, że dzieci ją lubią i mamusi się bardzo spodobała! – cieszyłam się z suni. Patrzyła na nas jakby wiedziała, że o niej rozmawiamy! Pokazała białe ząbki i różowy języczek w „uśmiechu”. - Daj ją, aniołku, to wypuszczę ją na plac, może zechce siusiu? – powiedział Robert i wziął ją w dłoń. Obejrzała się na mnie. Dzisiaj będzie ruch w domu, mają przyjechać rodzice Zbyszka, Filipa, będzie Beatka z teściami. Obiecali, że każdy coś przyniesie i wspólnie powitamy Nowy Rok! Bardzo się cieszę, będą dzieci, wnuki. Alan ma przyjechać dopiero na obiad. Reszta pewnie dopiero wieczorem? - Psy szalały z radości na jej widok! Ona chodziła jak dama. Udawała, że nie widzi naszych „chłopaków” jak się do niej zalecają – śmiał się Robert z Perełki. |
|
||||
- Beluniu, może dam jej jeść? – zapytała mamusia w drzwiach. Perełka zaczęła wachlować ogonem z radości na sam głos mamusi.
- Proszę – powiedziałam. Robert postawił ją na dywanie, od razu poszła do nóg mamusi. Stała przed mamusią, zadarła łebek i wpatrywała się w nią. - Jaka ona jest śliczna! Taka miękka, puszysta! – nie mogła nachwalić się mamusia. - Można jej dać szyneczki? – zapytała mamusia. - Mamuś, może gotowanego kurczaka? Dołożyć odrobinę makaronu, zmieszać jej – głośno myślałam. - Co, szynka jej może zaszkodzić, Beluniu? - Mamusiu, moim zdaniem, lepszy dla niej będzie kawałeczek gotowanego kurczaka – mówiłam bardziej stanowczo. - To ja nastawię dla niej tego kurczaka – oświadczyła i wyszła. Perełka szła krok w krok za mamusią. - Nie miała baba kłopotu! – powiedziałam i zaczęłam się śmiać. - Zobacz, kochanie, jest już trzy tygodnie, wszystko je z obiadu, a jednak najlepiej jej smakuje gotowany kawałeczek kurczaka. - I wspaniale „śpiewa” przy telewizorze! – pochwaliłam naszą solistkę! - Masz rację, aniołku! Jak słyszy, że mamusia ogląda jakiś serial, to zaraz śpiewa! I złości się, jak widzi w telewizji psy, lub jakieś zwierzęta. - Robert, mnie się wydaje, że ona była własnością jakiejś starszej pani i obie jadły gotowane mięso. Co do jej śpiewania, pewnie obie oglądały seriale? - Pewnie masz rację, może, dlatego tak przylgnęła do mamusi? - Sam widzisz, jak chodzi za mamusią? Owszem, ze mną chętnie poleży, lubi jak ją głaskam, ale woli być ze starszą panią. - Chwała Bogu, że siebie nie uważasz za starszą panią! – cieszył się mąż. - Mam być dopiero na jedenastą w szpitalu. - To jeszcze poleż, skarbie. Przyniosę ci soczku – obiecał i wyszedł. Mój Boże, jak mi dobrze! Gotuję dzieciom od czasu do czasu obiadki! Inusia wymyśla rożności, ostatnio prosiła o pomidorówkę razem z ryżem, ale taką gęstą, żeby łyżka w niej stała. Przypomniała sobie, jak gotowałam dziś, na jutro, zanim wróciłam z pracy, pani Majkowa im odgrzewała. Zupa zgęstniała i rzeczywiście stała w niej łyżka. Mojemu dziecku przypomniała się i ma na taką zupę smak! Wczoraj już ugotowałam, tylko przyjadą, zaraz jej sama odgrzeję, bo Martusia może dolać wody i już nie będzie „zupki mamusinej!” Biedactwo moje! Całkiem inaczej się czuje w tej ciąży niż z Marysią. Wtedy mnie nie znosiła. Teraz tuli się do mnie, muszę ją gładzić po pleckach. Jest cudownie! - Proszę, aniołku! – wszedł mąż i podał mi szklankę soku pomarańczowego. - Pyszny jak zawsze! Dlaczego za każdym razem wyciskasz mi sok? Możesz kupić w kartonach – prosiłam, żeby się nie męczył. - Kochanie, ty musisz pić świeże soczki! - Dlaczego? Dawniej piłam i nic mi nie było. - Nie ma już żadnego – DAWNIEJ – Teraz jest teraźniejszość! Teraz muszę o ciebie bardzo dbać, musisz zawsze być przy mnie, ze mną! Na wieki, aniołku! - AMEN!!! – odpowiedziałam ze śmiechem. Pochylił się do moich ust. Tak ma być do końca moich dni! KONIEC |
|
||||
Mam, mam, bo ktoś prosił o 4 komplety ( z Australii była po nie ) nie mogłam odmówić i zamówiłam w Drukarni... okazało się, że mogę zamówić najmniej 50 sztuk... zrobiło się 100 książek. Już trochę zeszło poza Iwonką..to ta która była po nie... a była u swojej córki i tak przy okazji zabrała książki... musiała zrezygnować z bagażu! Rozmawiałam z Nią na Mesendżerze..śmiała się z tego... książki są ciężkie... sama wiesz jaka ta jest...
Jak sobie życzysz, to chętnie spełnię Twoją zachciankę... ale tam, to płacze się, Krystynko... Jeszcze chwilkę posiedzę tutaj... |
|
||||
Krystynko, Znajdę dostaniesz za DOBRE SERCE...
Masz rację, czytania na całą zimę... potem wrócisz do tej, którą już masz! Wspomnisz moje słowa... barddzo dużo CZYTELNICZEK mówiło mi, że czytają drugi raz! Teraz to ja znikam Masz w książce wizytówkę, zadzwoń w wolnej chwili...umówimy się.. Teraz powiem DOBRANOC. Ciekawa jestem, czy ktoś się odezwie? Izabela mówiła, że sporo osób czyta.... |
|
||||
Dzień dobry w sobotni poranek... Jak ten czas leci...dopiero był początek tygodnia, a już się tydzień kończy. Wydaje mi się, że wcześniej tak ten czas nie gonił.
Dziś w planach mam wizytę u sąsiadki...zostałam zaproszona na kawę z okazji Jej urodzin...kupiłam wino i czekoladę i pójdę podtrzymywać dobre stosunki sąsiedzkie. Wprawdzie boli mnie głowa, ale może przestanie jak wypiję kieliszek koniaku. Ninko...szkoda, że już koniec powieści...przyzwyczaiłam się do codziennej lektury...Nic to..odświeżę sobie jakąś inną powieść ze swojej biblioteczki. Mam sporo książek. Za oknem pochmurnie i zimno....trzeba przyzwyczaić się do jesiennych temperatur. A może jeszcze przyjdzie do nas złota polska jesień z babim latem i słoneczkiem. Krystynko...Wodniczko...Gienku... Pozdrawiam...Miłego dnia wszystkim życzę....
__________________
|
|
||||
Witam Rodzinkę
Dziś, sobota. Ninka powinna mieć dzisiaj odpoczynek w pisaniu powieści . Dziękuję Izo za życzenia dla mnie. Miło spędzisz czas dzisiaj , to ładnie Z Twojej strony. Tak powinno być przy sobocie.
Pogoda jest tylko słonko zimne jest dzisiaj. Chyba później będzie cieplej. Coś nie mogłem zasnąć , dopiero nad ranem miałem dobre spanie. Udanego dnia wszystkim życzę, i ciepłego. Pozdrawiam miło.
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas.. |
|
||||
Witam serdecznie kochani!
Tak Isiu, skończyłam powieść i zaczęłam pisać następną ale, nie wkleję tutaj... już wkleiłam - bez tytułu z 2017 roku - oazało się, że to wszystko się stało - prawie - kto wie, jakbym tak ją kończyła, co by się działo?.... Tej BAJKI nie wkleję... I tak tylko Jarzębinka się określiła... było mi bardzo miło. Izabel, przekaż pozdrowienia dla sąsiadki! dla Ciebie Gienku, serducho nasze... radź sobie bo to Ci wychodzi! Dobrze sobie radzisz... a jedna noc nieprzespana - co tam dla takiego Chłopaka... Krystynko, jak tylko się określisz w sprawie powieści 2 tomy MIŁOŚĆ BASI ... to Ci wyślę! U mnie jest pochmurno, ale w miarę ciepło... byłam od 8 z sunią, obeszłam sklepy, coś tam kupiłam... i po powrocie padłam! Zasnęłam na stojąco...teraz żyję, coś tam zjadłam, nastawiłam zupę...dzień zleci jak Izuni.... zostawiam! |
|
||||
Ale jestem po obiedzie już. Maślanka, jajka sadzone i omasta z cebulka i boczkiem ,i ziemniaki szybko się gotują. Wszystko zależy od gatunku ziemniaka.Już gotuję na jutro rosół ze skrzydełek i kawałek szyi z indyka dałem , Jutro tylko makaron pieczeń z kurczaka sobie zrobię i kapustę ugotuję . Ale białą , szybko się gotuję , tylko przyprawy dodam.
Pozdrawiam miło was.
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas.. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Różności | felicyta | Różności - wątki archiwalne | 29 | 28-08-2010 14:03 |
skoro można pisać tu różności | ymca | Różności - wątki archiwalne | 27 | 21-02-2008 20:46 |
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach | jolita | Różności - wątki archiwalne | 162 | 31-10-2007 20:36 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|