|
Społeczeństwo Sprawy społeczne wielkie i całkiem małe. Religia, dyskryminacja, działalność charytatywna, problemy społeczne - nie tylko seniorów. UWAGA - bez polityki. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Społeczeństwo Sprawy społeczne wielkie i całkiem małe. Religia, dyskryminacja, działalność charytatywna, problemy społeczne - nie tylko seniorów. UWAGA - bez polityki. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#21
|
||||
|
||||
Wacławie, doskonale wiem, iż nigdy nie będzie między nami zgody odnośnie świętych ksiąg. I bardzo mnie to cieszy, bo niezgoda żąda argumentacji i poszukiwania dowodów, zgodzie wystarczy przyklasnąć.
Nie wymagam od nauki potwierdzania wiarygodności pism wszystkich religii. Byłoby to zadanie nie do zrealizowania, z góry skazane na klęskę. Księgi święte nie są podręcznikami ani opracowaniami naukowymi. Historia i wiedza z różnych dziedzin w nich zawarta była zapisywana niejako na marginesie, ot tyle, by uzasadnić czy uprawomocnić założenia religijne. Archeologia posługuje się często, a nawet bardzo często, starymi przekazami, że nie powiem - mitami. Któż by np. szukał starego Jerycha, gdyby nie było o nim wzmianki w Biblii i potwierdzenia na sumeryjskich tabliczkach? A przecież Jerycho istniało; najstarsze miasto świata datowane na rok 6000-6800 p.n.e., obok miasta istniały osiedla ludzkie sprzed 11 tys. lat. Archeolodzy do dziś są podzieleni. Jedni twierdzą, że Jozue na swej drodze napotkał tylko kupę gruzów, że miasto już nie istniało, więc i zdobywać nie było czego... inni, że i owszem, miasto było potężne, otoczone podwójnym murem. Czy dźwięki trąb były w stanie rozkruszyć mury? To już temat na inne opowiadanie. Podobnie jak historia Rahab. Jerycho pojawia się również w Nowym Testamencie. Miasto zostało zniszczone przez Rzymian w czasie powstania żydowskiego w 70 roku. Podobnych przykładów można znaleźć niesłychanie dużo w każdej religii a i bez niej też... przypomnę słynną Troję, która miała być mitem, a jednak istniała. Zgadzam się natomiast, że w poszukiwaniach nie należy kierować się wyznaniem. Aczkolwiek... naukowcy ściśle związani z jakimś wyznaniem próbują szukać dowodów na prawdziwość własnej religii. Nikt nie może im tego zabronić. Dla nich istnienie Jerycha jest dowodem na prawdziwość wszystkich przekazów biblijnych, moc Boga i wiary. Dla innych – kawał historii, o której średnio wykształcony człowiek powinien mieć jakieś tam pojęcie. Nauka to nie tylko matematyka i komputery. Istnieje też taka gałąź nauki jak archeologia biblijna. No i oprócz archeologii jest masa innych nauk, które wykorzystują wskazówki zawarte w świętych pismach. Nauka jest tylko narzędziem, tzn. powinna nim być, bez podtekstów ideologicznych. Pominęłam całkowicie inne wyznania, choć tam sensownych przykładów znalazłabym więcej. Niestety, ciągle nie potrafimy właściwie odczytać starych zapisków. I za skarby nie przyznamy, że ci starożytni mogli coś tam wiedzieć... no bo jakim prawem? Nie i koniec. Prymitywni byli do bólu, bo internetu nie mieli. Z nudów np. Wedy wymyślali, specjalnie niejasno, by oświecony i wyedukowany człowiek w XXI wieku zastanawiał się, co też oni chcieli przekazać potomnym... PS – myślałam, że religie uczą szacunku dla człowieka, że widzą w nim 'boską cząstkę'... czyżbym się myliła? Wierzący nie może być tolerancyjny? Co z przykazaniem judaizmu i chrześcijaństwa – miłuj bliźniego swego jak siebie samego? Także w islamie bez miłości bliźniego nie ma prawdziwej wiary w Boga i prawości. A buddyjskie współczucie? Może... zacznijmy czytać teksty zamiast interpretacji? Myśleć samodzielnie zamiast słuchać gotowych formułek i wykładni? |
#22
|
|||
|
|||
Ostatku siedzę i czytam z zainteresowaniem Waszą dyskusję....nie włączę się do niej bo jestem "noga" w tym temacie ....może kiedyś, jak dzięki Wam nabiorę więcej wiedzy ...ale czytać będę
|
#23
|
|||
|
|||
Cytat:
" PS – myślałam, że religie uczą szacunku dla człowieka, że widzą w nim 'boską cząstkę'... czyżbym się myliła? Wierzący nie może być tolerancyjny? Co z przykazaniem judaizmu i chrześcijaństwa – miłuj bliźniego swego jak siebie samego? Także w islamie bez miłości bliźniego nie ma prawdziwej wiary w Boga i prawości. A buddyjskie współczucie? Może... zacznijmy czytać teksty zamiast interpretacji? Myśleć samodzielnie zamiast słuchać gotowych formułek i wykładni?" __________________ Jak się ma nasza "polska rzeczywistość " do tego co wyżej jest napisane ??? Religia swoje....a życie swoje ....mamy w głowie zakodowane "gotowe formułki " i uważamy , że to wystarczy byśmy mogli nazwać się "prawdziwymi katolikami" nie zwracając uwagi na nasze postępki |
#24
|
||||
|
||||
Cytat:
Dziękuję za informacje, jak dla mnie są one wystarczające. Od nadmiaru mogłabym dostać zawrotu głowy. Obfity jest asortyment wierzeń, ale mnie żadna ideologia z tej dziedziny nie odpowiada. Chociaż....podobają mi się niektóre zwyczaje i obrzędy ludowe. Świadczą one m.in. o tradycji, wspólnocie i oddawaniu czci przodkom. Słońce faktycznie jest niezwyciężone., ale czy wieczne? Wątpię. Wracając do tematu wierzeń. Zastanawiałam się wiele razy dlaczego ludzie stwarzają bóstwa i związaną z nimi religie. Wszystkie w swoich "deklaracjach" czy programach głoszą miłość; dobroć, a przecież z historii dziejów ludzkości, wiemy ,że wiele religii było i są przyczyną zła o różnej ciężkości. Byłabym niesprawiedliwa, osądzając generalnie wszystkie jednakowo chociażby dlatego, że ich nie znam. Najbardziej mi znane, osądzam bardzo krytycznie . Nie znam buddyzmu - religii bez boga. Ktoś mi powiedział ,że nie jest to religia lecz filozofia życia. Z ciekawości kupiłam książkę Dalejlamy " Etyka na nowe tysiąclecie" Zafascynowało mnie motto, umieszczone na obwolucie książki "Jeśli z jakiegoś powodu nie możesz pomóc innym, przynajmniej ich nie krzywdź.". Być dobrym -wzywa prawie każda religia. To przykro, że tak rzadko spotyka się autentyczne dobro. A przecież dobroć wzajemna przysparza łask. Na ten temat bardzo ciekawe stanowisko ks. W. Lemańskiego.http://m.tokfm.pl/Tokfm/1,109983,140...est_dobro.html |
#25
|
||||
|
||||
Jadziu, wątek założyła również "noga w tym temacie". Mam więcej wątpliwości i braków intelektualnych niż wiedzy. Może gdybym się skupiła na jednej religii i czytała tylko właściwe teksty, byłoby łatwiej. Ale mnie poniosło... rzuciłam się, jak stonka na kartofle, na wszystko. Nie szukam bogów w religiach. Wielcy Nauczyciele ludzkości dawno zauważyli, że odpowiedzi na trudne pytania należy szukać w sobie, i że odpowiedź zawsze się znajdzie. Szukam widzenia boga (mała litera uzasadniona, to nie błąd), jego stosunku do człowieka i odwrotnie, wspólnych korzeni religii, doktryn, dogmatów, moralności... Bóg nie jest własnością jednej religii ani pojedyńczego człowieka. Przypominam opowieść o Krisznie, którą cytowałam w innym wątku (Martel Yann, "Zycie Pi"). Kriszna tańczył z dziewczętami, boską mocą sprawiając, iż tańczył z każdą oddzielnie i ze wszystkimi jednocześnie. Gdy dziewczyna stawała się zbyt zaborcza... bóg znikał, bo nie jest własnością jednego człowieka, należy do wszystkich... którzy go szukają i znajdują. Sądzę, że znajdują w odsłonach i postaciach różnych... JHWH, Trójca, Jezus, Allach, Quetzalcoatl, Kukulkan, Brahma, Wisznu, Sziwa, Świętowit, Wielki Architekt... A ci, którzy go nie znajdują mogą żyć równie porządnie jak wierzący. Wiara ma być dodatkową podporą do czynienia dobrze. Nawet nie system pośmiertnych nagród i kar. Sama wiara: wierzę, więc dla mojego boga chcę być lepszy... ateista robi to dla siebie, rodziny, ojczyzny, świata. Nie ma reguł, nie można stwierdzić i przyklepać: wierzący (czyt. katolicy) są lepsi, mądrzejsi, zdrowsi moralnie. Ocena człowieka poprzez wyznawaną przez niego religię jest wyłącznie śmieszna, nie ma uzasadnienia, prowadzi oceniającego donikąd, na manowce. Dalsza argumentacja jest zbędna, wystarczy się rozejrzeć, popatrzeć i posłuchać.
Zło i nieszczęścia zaczynają się wtedy, gdy człowiek usiłuje swoje widzenie boga, sposób modlitwy, obrzędy i religię, narzucić innym. I znów egzamin oblał człowiek. Wojny religijne nie kończą się nigdy... za to często bywały/bywają przykrywką prawdziwych przyczyn: walka o terytoria, bogactwa naturalne, podporządkowanie części świata. Jak w przypadku wypraw krzyżowych, których podłożem były przyczyny ekonomiczne. Jak dotąd w wątku mało zajmuję się hinduizmem i buddyzmem. Przyczyny są różne. Rozwój wątku będzie zależał od poczytności i dyskusji. Dodatkowo, hinduizm jest wspólną nazwą dla wielu religii, nie jest jednolitym zbiorem wierzeń, ani jedną doktryną; określenie stworzył Wielka Dusza Gandhi. Buddyzm z kolei jest religią bez boga. Budda nie był bogiem i nim nie jest, podobnie jak Muhammad (założyciel islamu) czy Mojżesz. Wandeczko, cieszę się, że mitraizmu na ten raz wystarczy. Lecimy dalej. Buddyzm jest religią. Żadna religia nie wyklucza filozofii i sposobu na życie, wręcz odwrotnie - daje mnóstwo rad, wskazówek i wymagań, ale każda powinna pomagać człowiekowi żyć. Podkreślam: pomagać, co znaczy, że człowiek ma wolną wolę, prawo decydowania i samooceny. Każda jest trudna i wymagająca. Nawet, a może właśnie dlatego, nieteistyczny buddyzm nie jest łatwy. Wszystko od człowieka zależy... od jego uczynków i chęci. Nie może liczyć na cud, dobroć czy wyrozumiałość swojego boga, bo tego nie ma. Prawo karmy nie jest nagrodą ani karą. Jest wyłącznie prawem, w dodatku skutek czynu nie jest z góry ustalony... człowieku, nie przerobiłeś lekcji... trudno, będziesz ja przerabiał do skutku, aż zrozumiesz... a może zrozumiałeś choć egzaminu nie zdałeś? może właśnie miałeś oblać? PS - Wankaborko, a może tego dobra jest więcej niż widzimy czy chcemy zobaczyć? Ostatnio edytowane przez ostatek : 07-08-2013 o 17:10. Powód: Jedno "nie" zmieniło sens zdania; negacja ma swoje granice, nie należy przesadzać... |
#26
|
||||
|
||||
Cytat:
Wybrałem ten fragment, jako dość (moim zdaniem) znamienny dla prób poszukiwania „życia po życiu”. Gwarancji religijnych w tej dziedzinie nie brakuje, choć oferują one towar bez jakiejkolwiek możliwości sprawdzenia jego cech i przydatności. Nauka istotnie milczy, gdyż temat leży poza możliwościami jej narzędzi badawczych. Nie zgodziłbym się jednak ze stwierdzeniem o skłanianiu się do „nieistnienia”. Nieistnienie, czyli niebyt, to abstrakcja stworzona przez ludzki umysł i nie znajdujący żadnego potwierdzenia w naszej rzeczywistości. Prawdopodobnie nie znamy wszystkich możliwych form egzystencji. Nasza wiedza i wyobraźnia podpowiada nam tylko materię, energię i może jeszcze ... informację. Być może pocieszającym jest to, że natura wydaje się niczego nie gubić, rezerwując sobie możliwość przekształceń. Płynące stąd wnioski, każdy może sobie wyciągnąć zgodnie ze swymi przekonaniami i oczekiwaniami. |
#27
|
||||
|
||||
Frat, witam na forum z nadzieją na dalsze rozmowy. Cieszę się, że zechciałeś wziąć udział w dyskusji, i że swój pierwszy post napisałeś właśnie tutaj; to znaczy, że temat Cię zainteresował. Nie muszę dodawać, że rozmowy o religiach bywają emocjonalne i czasami bywa gorąco.
Niestety a może stety, jakby nie patrzeć... myślimy także abstrakcyjnie. Tworzymy nowe pojęcia, operujemy nimi, czasami rozwiązujemy problemy powstałe na poziomie niematerialnym... to taka bardzo ludzka cecha... W innym wątku pisałam, że mistyczny Wschód wyprzedził nas - techniczny Zachód o lata świetlne (np. teoria strun czy dziesięciowymiarowy kosmos, znane starożytnym mistykom i współczesnym fizykom). Buddyzm - 2,5 tys. lat treningów duchowych, mistycyzm żydowski jeszcze starszy, że nie wspomnę o hinduizmie... a my w dalszym ciągu trzymamy się kurczowo materii i końca własnego nosa. Nie umiemy nawet rozmawiać o potędze umysłu, nie mówiąc już o jej poznawaniu. Z nadzieją myślę o noetyce, wg wszechwiedzącej Wiki: noeín - postrzegać, myśleć, w starożytnej grece, oznaczało "intuicyjną wiedzę" lub "wewnętrzną świadomość". http://pl.wikipedia.org/wiki/Noetyka I znów, przez niektórych uważana jest za paranaukę, a więc nie traktowana poważnie, tym bardziej, iż wielu badań nie można przeprowadzić. Kiedyś, w pewnym gronie, próbowałam rozmawiać o noetyce i usłyszałam krótkie: "Brownem jedziesz", tia, pozostało fugas chrustas... a przecież nie mówiłam, że wszystko dookoła składa się z energii... tylko połączenie filozofii, fizyki kwantowej i religii wydało mi się fascynujące, choć nie wiem czy możliwe i prawdziwe. Dla mnie na pewno zbyt trudne. Nie mogę opierać się na Brownie, bo rewelacje zapodane w jego książkach nie muszą być prawdziwe. Może swobodnie korzystać z wilczego prawa autora i pisać co chce. Czytelnik może wierzyć lub nie, ważne by książkę kupił... a ja jak pijane dziecko we mgle.... taki swojski cymbalum mundi... ciągle mam nadzieję... choć nie poszukuję wiedzy nt. "życia po życiu", przecież już wkrótce się dowiem, spokojnie poczekam. |
#28
|
||||
|
||||
Cześć i dziękuję Ci Ostatku za miłe przyjęcie moich pierwszych kroków na tym forum. Pozwól, że tym razem polecę przyziemnym racjonalizmem, którym sam czasem pogardzam, obrzydzam go innym i nazywam naiwnym.
Otóż jakoś nie mogę wykrzesać z siebie za grosz kompleksu zachodnio-cywilizowanego ludka, nienadążającego za wschodnim mistycyzmem. Ja ten ich mistycyzm szanuję i odnoszę się do niego z prawdziwym respektem, jak do wielu innych rzeczy, co do których czuję się umysłowo i duchowo nieprzygotowany. Mistycyzm pozwala w pewnych warunkach na praktyczne rozwiązania naszych ludzkich spraw z pominięciem wiedzy, ale sam tej wiedzy nie buduje lub tworzy tylko jej mistyczne protezy. Nie wiemy ilo-wymiarowy jest nasz świat, ani tego – czy teoria strun i cała fizyka kwantowa nie jest przypadkiem nędzną namiastką wiedzy, taką jaką były średniowieczne teorie kosmologiczne. Starożytni mistycy również nie mieli o tym pojęcia, choć ich niezwykłe zdolności odczuwania prawdziwych właściwości tego świata mogły być rzeczywiście o „lata świetlne” lepsze od naszych. A co do życia po życiu, to również czekam, jednakże bez żadnej gwarancji, że czegokolwiek się dowiem. |
#29
|
||||
|
||||
Cytat:
Cytat:
__________________
Niespełnienie marzeń bywa czasem łutem szczęścia |
#30
|
||||
|
||||
Myślę.... bo czasami myślę... że najważniejszym narzędziem człowieka jest umysł. Bez jego udziału nie powstałby kamienny młotek, najprostsza dźwignia, komputer, statek kosmiczny. A więc wszystkie osiągnięcia techniczne są protezami, pozwalającymi żyć wygodniej. Umysł... wykorzystywany w części drobnej. A przecież nauczono nas, że natura nie jest rozrzutna, daje ile trzeba, bez zbędnego nadmiaru. Nie mamy zapasowej ręki, nogi, czy płuca. I to, w co zostaliśmy wyposażeni, wykorzystujemy w pełni. Nikt z nas nie próbuje chodzić na jednej nodze mając do dyspozycji dwie, ale też nie czuje braku trzeciej, zapasowej... oczywiste, prawda? A mózg?? w jakim procencie go wykorzystujemy? 5-10% przy założeniu, że potencjał tego narządu można zwiększyć; w fazie największej uwagi aktywizuje się zaledwie 1% neuronów. Mówić strach... po kiego ten nadmiar? Żeby było śmieszniej, mózg geniusza nie jest większy od mózgu idioty. Różnica w wykorzystaniu potencjału?
Jeśli zaś potrafimy zmusić umysł do zwiększonego wysiłku... efekty mogą przerosnąć oczekiwania. Nie gęgam więcej, bo mało na temat wiem... jednak zapisy w starych księgach zmuszają do zastanawiania się. Czasami wygląda tak jakbyśmy od nowa odkrywali prastarą wiedzę, momentami dużo starszą od średniowiecznej. Sephir Yetzirah - Księga Tworzenia, Zohar - Księga Blasku, Drzewo Sefirotów (to kabała średniowieczna, ale wiedza prastara), Wedy, Ramajana, Mahabharata, Bhagawadgita... Nie dociekam skąd starożytni wiedzieli. Postrzeganie pozazmysłowe? Ślady poprzedniej cywilizacji? Przed kosmitami jednak się buntuję... aczkolwiek nie mogę wykluczyć... choć przysięgam – nie widziałam! żadnego!! Frat pisze, że mistycyzm nie buduje... hm, buduje... niewidoczne dla oka. Ale czy nieważne? Nie wiem.... myślę, że ważne, bardzo ale to bardzo. Skoro wiedzy nie ograniczymy do techniki, fizyki, matematyki, znajdziemy miejsce również dla innych dziedzin obecnie wlokących się w ogonie i 'zaszczycanych' mianem paranauk. Taka szczypta naukowej pogardy dla nieznanego, wymykającego się współczesnym narzędziom badawczym, którego nie można zważyć ani zmierzyć. Choć... z tego co wiem, dwa mocarstwa były (są jeszcze?) zainteresowane badaniem potęgi umysłu. Podobno w celach niekoniecznie pokojowych. Uciekam pod daglezje, świętować Dzień Pszczół, chronić mózg przed przegrzaniem i przetrawiać porażkę kompletną. Za trudny temat... poddaję się. PS – bardzo zaciekawiły mnie pytania Bianki... sama nie wiem, które bardziej... |
#31
|
||||
|
||||
Cytat:
__________________
|
#32
|
||||
|
||||
Cytat:
Ostatku , prosto i dobitnie wytłumaczyłaś mi, że mózg jest najważniejszym elementem naszego bytu. Wadą tego żywego komputera (mózgu) są jego awarie, (blokuje). Marzy mi się, aby za cenę kilku Nobli, ktoś potrafiłby usuwać te awarie. Być może pozwoliłoby to na większe wykorzystania mózgowego potencjału. Głupie marzenie, już lepiej niech będzie tak jak jest. Po co nam nadludzie, jeszcze zagroziliby mądrości i władzy bogów. Adam i Ewa przekonali się, że nie warto być nadmiernie mądrym. |
#33
|
||||
|
||||
Cytat:
Wystawię się tu być może na podejrzenia o naiwność. Niech więc będą np. przypadki mistycznego leczenia, w której to dziedzinie odnotowano niejeden sukces. Nie wchodząc w szczegóły – nie ma w tym wiedzy w naszym rozumieniu. Istnieją tylko mistyczne procedury, które czasem oraz w odpowiednich warunkach pozwalają na skuteczną pomoc. Być może istnieje również mistycyzm wspierający się na głębszej wiedzy, ale nic takiego nie przychodzi mi w tej chwili do głowy. Cytat:
Nie odlatując zbyt daleko wstecz i skupiając się na czasach nieco przedkopernikowskich – obowiązującą koncepcją organizacji wszechświata był system geocentryczny wg dość starego pomysłu Ptolemeusza (z początków tysiąclecia). Nie muszę chyba wyjaśniać, że nasza droga Ziemia (kulista, a jakże) stanowiła centrum tej dyskoteki, a wszystko inne latało wokół niej. Słoneczko było w kolejności na trzeciej orbicie, przy czym każda z orbit miała kształt okręgu. Ten system nie był wcale tak bardzo głupi jak się dzisiaj wydaje, gdyż spełniał wymagania prostych obserwacji astronomicznych. Poza tym – sprytny Grek przeszmuglował do niego pewną poprawkę, wprawdzie całkowicie fałszywą, która jednakże maskowała błędy wynikające z założonej kołowości (a nie eliptyczności) orbit. Otóż w tym celu orbity planet wzbogacił o dodatkowe pętelki (epicylke) i wszystko było cacy. Dodam jeszcze tylko, że pomysł tych kołowych orbit wraz z pętelkami w pakiecie kupił nieopatrznie nasz wielki Mikołaj, i było to przyczyną, dla której kopernikowski porządek planet musiał czekać jeszcze około 100 lat, na porządną reorganizację dokonaną przez Joasia Keplera. Dopiero wówczas uzyskał zgodność z rzeczywistością i praktyczną przydatność. |
#34
|
||||
|
||||
Cytat:
Nie możesz się poddać Ostatku, bo nie widzę tu nikogo, kto mógłby Cię wziąć w intelektualną niewolę. Gdyby nawet założyć taki obóz jeńców, to z pewnością byś się tam nie nadawała. Myślę, że mistycyzm i racjonalizm mogłyby się dobrze uzupełniać, ale niestety pochodzą z dwóch mentalnie odległych światów. Nasuwa mi się pewna analogia, pozwalająca na porównanie mistycznego i racjonalistycznego sposobu postrzegania rzeczywistości do dwoistej (korpuskularno - falowej) natury światła. Z unifikacją właściwości światła (w ogólności – energii) jeszcze nikt sobie nie poradził. Mam wrażenie, że stworzenie hipotetycznego racjonalnego mistycyzmu (lub odwrotnie) będzie równie trudne. |
#35
|
||||
|
||||
Cytat:
Ostatku, dlatego nie nalezy osmieszac i ironizowac praktyk religijnych, obyczajow, tradycji, obojetnie jakieby byly. Ci co to robia sa zwyklymi prymitywami, bez podstawowej wiedzy. Zapraszam na moj blog, gdzie zacytowalam doskonale opracowanie o kobietach w Islamie. http://www.klub.senior.pl/moje/Mar-Basia/blog/
__________________
Kozła bój się z przodu, osła z tylu, a złego człowieka ze wszystkich stron. Szczęśliwego człowieka nie można obrazić. Można go tylko rozśmieszyć Dla zasady robie screeny wszystkich moich wypowiedzi! |
#36
|
||||
|
||||
Cytat:
__________________
Niespełnienie marzeń bywa czasem łutem szczęścia |
#37
|
||||
|
||||
materia, energia i ... informacja ?
Frat podaje jako możliwe przejawy ludzkiego (czy tylko ?) bytu.
W moich studenckich latach któryś z wykładowców opisał nam eksperyment przeprowadzony na mieszkańcach dwóch, nie różniących się od siebie, wiosek. Bodaj himalajskich, odciętych od ówczesnej cywilizacji, ale i od siebie. Eksperyment polegał na nauczeniu wszystkich mieszkańców wioski A pewnego wierszyka. Ów wierszyk miał rytm i rym, jednak zbudowany był ze "słów" nieistniejących w rzeczywistości. Czas nauki zmierzono, a jego przebieg został, po jakimś czasie, powtórzony w wiosce B. I okazało się, że mieszkańcy wioski B (we wszystkich mierzalnych parametrach podobni przecież mieszkańcom wioski A) nauczyli się wierszyka znacznie szybciej niż ich poprzednicy. To znaczy, że wiedza tak sobie fruwa w czasie i przestrzeni i jest wykorzystywana przez nieświadomych biorców. A więc my także tu i teraz budujemy siebie, swoje społeczne istnienie, swoją wręcz cywilizację, naukę, bazując na osiągnięciach i mądrości innych, także dawnych i dalekich. PS. Ostatku ! piękny wątek wymyśliłaś, mam zaległości, lekturę uzupełniam teraz, a wszystko frapujące. Serdeczności |
#38
|
||||
|
||||
Cytat:
Sorry Bianko, moja wina. Widocznie używam zbyt chaotycznych skrótów myślowych. Rozumiem pod tym określeniem metody leczenia, odwołujące się do sił wyższych (Bóg, bogowie, siły przyrody, kosmos itp). Klasycznym przykładem mogą być przeróżne sesje zbiorowego leczenia z udziałem uznanych w tej dziedzinie autorytetów (a może szarlatanów?), organizowane na stadionach, w świątyniach i innych miejscach. Nie wdając się w ocenę przydatności takich metod, mają one swoich zwolenników, więc pewnie zdarzają się szczęśliwe przypadki. Dla odmiany – praktyki voodoo, to przeciwieństwo leczenia w wydaniu mistycznym. |
#39
|
||||
|
||||
Sorki, wczorajsze burze wypędziły mnie z sieci. Wracam dziś, strasznie zapóźniona w rozwoju wątku. Na początek wyjaśnienie -
Szanowni Forowicze, zaistniała pomyłka co do osoby. Frat obdarzył komplementem inną userkę. Ostatek pozostał niezmieniony, tzn. w dalszym ciągu mieści się w grupie "wsiowe trepiarstwo", w odróżnieniu od obcasikowo-kołowej inteligencji miejskiej. To prawda i tylko prawda; nie wypieram się mieszkania na wsi, radości jaką daje mi chodzenie w trepach i bycie z naturą. Toy_ ma szczęście. Proszony i nagabywany o zwrot notatek i niektórych plików, które poleciały w wirtualny niebyt, św. Antoni oddał starą instrukcję telewizora, którego dawno już nie było... właściwie Małżowi oddał, bo On wpadł na pomysł schowania instrukcji w książce. Racjonalny mistycyzm? Hm... interesujące. Ponadreligijny czy pozareligijny? Powszechnie uważa się, że mistycyzm jest szukaniem Boga i połączeniem się z nim. Jeśli weźmiemy pod uwagę 'jedność kosmiczną', człowiek jest częścią wszystkiego... może nie zabrzmi to zbyt racjonalnie, ale będzie zrozumiałe dla wszystkich. Dodajmy - wszystkie nasze myśli wpływają na świat duchowy... a być może i materializują się, choć nie zawsze w tej samej formie. Czy o to chodziło? Podoba mi się taka wersja. Człowiek jako cząstka biosfery. Jego czyny, myśli i słowa wpływają na wszystko wokół. Niech więc będą dobre. Buddyjskie mantry, chorały gregoriańskie, śmiech dziecka... wszystko to niezauważalnie wzbogaca świat, ma na niego wpływ. I wszystko jest jednością. Hermes Trismegistos miał rację? - jako w górze, tak i na dole?? No to mam materiał do przemyśleń.... Zanim zacznę myśleć i przemyśliwać, przypomnę, że o cudownym uzdrawianiu pisaliśmy trochę (jakieś trzy strony) w wątku 'Ateista to brzmi dumnie'. Od strony 113. Dyskusja była dość ożywiona i długa... nadal sądzę, że 'samouzdrawianie' czy też 'samonaprawianie' organizmu jest możliwe dzięki właściwemu uruchomieniu umysłu i usunięciu psychicznych przyczyn choroby. 'Procedury', o których mówił Frat, są ważne na tyle, na ile pomogą pacjentowi się zmobilizować. Oczywiście, wszystko w granicach prawa rządzącego kosmosem. Czyli z nieśmiertelności nici. Mar-Basiu, o szacunku dla człowieka i jego bogów pisałam tysiąc razy, kilka klawiatur na temacie zdarłam. Kolejny raz mam powtórzyć, że wg mnie stosunek do ludzi, rozmaitości wierzeń i braci mniejszych jest wyznacznikiem kultury? Łatwo jest wyśmiewać innych, boli wyśmiewanie nas... bo mojsza godność jest godniejsza a honor honorniejszy. Częściej się śmiejemy z tego czego nie rozumiemy, co jest obce. Unikamy wiedzy (zwłaszcza o innych religiach) jak gorącego kamienia. I stąd rodzą się nieporozumienia, które nie zawsze są zabawne, za to potrafią porazić czytaczy. Islam jest mało znany w Polsce. Obiegowe informacje, którymi raczy nas prasa i tabloidy, bywają dalekie od prawdy. Ważniejsza jest poczytność, a o tę bez sensacji i zadziwienia czytelnika trudno. W efekcie 'wiedza bez wiedzy' traktowana jest jak najprawdziwsza prawda. Jeśli nawet nie rozumiemy... spróbujmy przynajmniej szanować. |
#40
|
||||
|
||||
Cytat:
Nieśmiertelność niosłaby ze sobą coraz większy smutek... nie mówiąc o zagrożeniu dla ludzkości. O co chodzi z tymi trepami, Ostatku? Osobiście uważam, że mieszkanie na wsi jest wspaniałe pod wieloma względami. Szkoda, że dla mnie już za późno jest zmienić adres...
__________________
Niespełnienie marzeń bywa czasem łutem szczęścia |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rozmowy lekkie, przyjemne i to, co nam na sercu leży. | Krycha. | Humor, zabawa | 98416 | 07-11-2014 19:07 |
Rozmowy w saunie | Scarlett | Humor, zabawa | 1516 | 27-11-2012 00:55 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|