Zajrzałam do wątku... po cichutku, żeby w pecynę nie zarobić... i jak się okazuje – mam rację, przezorności nigdy nie za wiele... kłócicie się nadal... hm... skończycie przed świętami? Przełamiemy się opłatkiem wigilijnym??
Jest w moim Kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
Cyprian Kamil Norwid
Proszę, powstrzymajcie na chwilę bunt i gniew… opłatek nie jest przywilejem ani własnością katolików… jest starosłowiańskim obyczajem... Słowianie, ‘ludzie wspólnego gniazda’ łamią się chlebem plemiennym - żywych i przodków; genetyczna pamięć pochodzenia, wspólny gen R1a1... a jeśli nawet ten gen jest inny, jego nosiciel przesiąkł na wskroś tut. kulturą i serce ma już słowiańskie...
... mieszkamy tutaj, żyjemy, mówimy wspólnym językiem, czytamy podobne książki, w ogóle wiele doświadczeń mamy podobnych, bo przeżywaliśmy i przeżywamy ten sam czas...
Czy naprawdę potrzebne są kolejne podziały??
Czarnego kota z rzędem stawiam za logiczny dowód na wyższość katolików nad ateistami, białego za dowód odwrotny. Jeśli umaszczenie kotów się nie podoba mogę zaproponować odwrotność lub kocięcia łaciate, pręgowane, bure... jestem absolutnie spokojna o kociowo.... żaden z nich nie straci ani jednego włosa z futerka, ani kawałka wąsika czy pazurka... pozostaną na miejscu, nietknięte, bo - nikt nie jest w stanie przeprowadzić podobnego dowodu... NIKT!
Nawet podobnych badań się nie prowadzi. Wiadomo, że ankieta byłaby z gruntu obciążona błędem logicznym...
Jestem dumny, że jestem ateistą; jestem dumny, że jestem wierzącym... wspólny mianownik: jestem człowiekiem.
Więc o co kłócimy się tak zawzięcie? Dlaczego uogólniamy? Próbujemy stosować odpowiedzialność zbiorową? Nie widzimy, że to jest głupie i bez sensu...
... nie, nie widzimy, brniemy dalej... szukamy słów coraz cięższych, obelg coraz grubszych... nie słuchamy pojedynczych głosów spokoju i rozsądku... pochłonięci własną urazą, własną krzywdą, którą karmimy i hodujemy jak złego wilka z bajki indiańskiej... dlaczego nie próbujemy dokarmiać dobrego? Wiadomo, że wygra zwierz silniejszy, lepiej odkarmiony... czy tego się boimy, że wygra lepszy? przecież wtedy nie nie będziemy słabsi, wręcz odwrotnie.
Czyż nie jest to najwyższa pora skończyć swary głupie? Przeprosiny niewiele dadzą... przepraszany przez moment poczuje się ważniejszy i dowartościowany... i cóż z tego, kiedy przepraszający nie zmieni sposobu myślenia...
Nie widzę możliwości zmiany poglądów... zarówno jednej jak drugiej strony, słowem (tylko nim dysponujemy na forum) dobrym albo złym. Pozostaniemy nieprzejednani... ale przestańmy się indyczyć i brnąć w ślepe zaułki... trudno będzie stamtąd wrócić. Trudno jest się wycofywać, łatwiej uciec, ale czy o to chodzi? Może spróbujmy porozmawiać normalnie.
W kupie trzyma nas tylko złość i nienawiść?? Sami swoi... dokładnie... 'sami swoi'... obcy z innej wsi benzyny do ognia nie musi dolewać, sami dolejemy...
Miłego...
PS – w realu potrafimy się omijać, nie wchodzić w drogę... w sieci to też jest możliwe...