|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#41
|
||||
|
||||
Do błyskawicznej Rady Starszych...
Cytat:
|
#42
|
||||
|
||||
Cytat:
Droga Elizko,trochę zdziwiła mnie Twoja rozterka, przecież dzisiaj taka sytuacja to codzienność,i wiele z naszych dorosłych dzieci/o ile nie większość/ podejmuje taką decyzję.Tak dzisiaj żyje młode pokolenie,nic na to nie poradzisz,a czy to jest dobre rozwiązanie,hm....któż to wie,wszystko skoryguje jak zwykle samo życie. Głowa do góry i nie martw się tym zbytnio. |
#43
|
||||
|
||||
Sunshine!tak szczerze to i ja tak myślę,ale martwię się,wiem że i tak uczynią po swojemu.Widzę ich radosć i cieszy mnie ich miłość ,ale potrzebna mi rada doświadczonych mam.Dzięki.
|
#44
|
||||
|
||||
Kochana..tu nie potrzeba rady ..bo i tak na nic się nie przyda...można tylko patrzeć i wspierać...ale tylko wtedy gdy poproszą o wsparcie..
Tak się stało, że mój syn 19-letni też się wyprowadził 25 lipca tego roku...do dziewczyny...ma jeszcze rok szkoły..i nie ma pracy. Perswazje na nic się nie zdały..to siedzę i się przyglądam...a mąż się obraził... Poradzi sobie ,...to dobrze...nie poradzi...to wróci ..i za jakiś czas będzie zaczynał od początku...samo życie.
__________________
" Myślę - więc jestem "..a.... jeśli...akurat nie myślę?...to mnie nie ma? Ostatnio edytowane przez Ala-ma-50 : 10-08-2007 o 21:33. |
#45
|
||||
|
||||
Elizko
to jego życie, które musi sam przeżyć. Nie przeżyjesz za niego.
Mnie też niektóre decyzje syna nie zachwycały. Powiedziałam, co myślę. Raz. Decyzję podejmował sam. A ja byłam obok, kiedy trzeba - wspierałam. Jeśli było coś nie tak, nie mówiłam "a mówiłam". Bo co to da? |
#46
|
||||
|
||||
Nic nie da.
Ale nieraz to aż język świerzbi, żeby powiedzieć..A nie mówilam...ale nie mowię...bo i tak jeszcze nie raz życie mu dokopie...ale to napewno nie będę ja.
__________________
" Myślę - więc jestem "..a.... jeśli...akurat nie myślę?...to mnie nie ma? |
#47
|
||||
|
||||
Moja córka też mi oświadczyła, że ma zamiar wyprowadzić się do swojego chłopaka, są już ze sobą 3 lata, mają się pobrać....wolałabym inną kolejność, ale cóż mam zrobić, teraz to jest modne, mówię co o tym sądzę ale i tak zrobi po swojemu....a ja mogę się tylko na to patrzeć, przecież jej nie zamknę w jakimś lochu jak to niegdyś bywało....
|
#48
|
||||
|
||||
A szkoda..przydałby mi się jakiś ciemny loszek...ale cóż...nie te czasy
__________________
" Myślę - więc jestem "..a.... jeśli...akurat nie myślę?...to mnie nie ma? |
#49
|
||||
|
||||
Elizko
Cytat:
Na co Twój mąż zareagował "obrażeniem się"? To pytanie też warto uzupełnić odpowiedzią. Znam kogoś kto 100 lat temu zamieszkał z przyszłym mężem. Skończyło się piękną katastrofą. Ktoś inny powtórzył to samo po 20latach, a teraz sypią mi się wnuki. |
#50
|
|||
|
|||
Cytat:
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie Ostatnio edytowane przez Malgorzata 50 : 11-08-2007 o 10:13. |
#51
|
|||
|
|||
długie do ELIZKI
Cytat:
2.Elizko hop hop obudź sie Twoj sym jest dorosly -i wlasnie zacząl wlasne zycie-Twoja dotychczasowa rola mamy -opiekunki i dyrygentki wlasnie dobiegla końca 3.Ta decyzja jest wazna bo młody czlowiek postanowil wlasnie że "tiepier ja" -natomiast nikt nie powiedzial ,że ju z zawsze bedą razem ,ze się pobiora itd -na razie sa zakochani i szczesliwi i to jest najwazniejsze 4.W odroznieniu od kolezanek nie uwazam zycia razem za "mode" tylko za naturalna kolej rzeczy -a slub jest tu sprawa trzeciorzedną -jesli będą chcieli to się pobiorą kiedyś ,jesli nie -nie 5.Doswiadczenia wlasne -moj syn zamieszkal z ukochana w wieku lat 23 -kupili nawet mieszkanie ,poczym ...sie po 5 latach rozstali ...kłopot maja oni ja sie tylko martwiłam jak przezywali to rozstanie bo przezywali okropnie.Ani przez chwile nie bylo wersji pt,"powrót do mamusi"Teraz Pawel po roku rozpaczy jest na nowo w zwiazku z kims innym (też swietna dziewczyna) mieszkaja razem to czy zechca kiedyś to jakoś sformalizowac czy nie -uwazam za ich prywatna sprawę -moja corka mieszka ze swoim ukochanym Krzysiem od 4 lat (czyli miala 23 jak się nieodwolalnie wyniosla z domu) sytuacja jak wyzej.Mam bardzo serdeczne kontakty ze swoimi dziecmi i ich połowkami -ale szanujemy swoja odrebnośc Na piociechę -nie przychodzi to bez bólu -ale nie ze wzgledow "obyczajowych" tylko zmiany w życiu ...dla nas rodzicow czy mam -wiadomo ,ale da sie przeżyc. Sama zreszta mam podobne doswiadczenia i podobne zafundowalam moim rodzicom w swoim czasie ,a wtedy nie bylo "mody" (co za bzdura)-i wszyscy przeżyli w dobrym zdrowiu.....
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#52
|
||||
|
||||
No! Nic dodać, nic ująć!!!
Koniec świata!, jak mawiał Popiołek, z Piekielnicą Małgosią się zgadzam bez kłotni. |
#53
|
||||
|
||||
A ja nie zgadzam się w 100% ................
zgodzę się tylko wtedy jeżeli "młoda para" odpowiada za swoje wspólne życie w całym tego słowa znaczeniu. Jeżeli są na tyle dorosli, że posiadają "płynność finansową" i stać ich na wynajęcie mieszkania oraz utrzymania to ok. Jeżeli liczą na rodziców, że rzucą kasą popędziłabym na 4 wiatry. Dorosłe życie prowadzi się na swój rachunek, nie pozwoliłam synowi kiedy był na moim utrzymaniu na pomieszkiwanie w moim mieszkaniu z panienką ........... kiedy się usamodzielnił i już nie mieszkaliśmy razem ......nie wtrącałam się do niczego...... jego życie, jego sprawa...........
|
#54
|
||||
|
||||
Drogie kolezanki!Dopiero dziś przeczytałam Wasze posty i z serca dzięki.Ja tak naprawdę to właśnie nie mogę wciąz uwierzyć w dorosłosć moich dzieci.Tu świętą rację ma Małgorzata,mówiąc o obudzeniu się.Syn jeszcze rok studiuje,a my finansujemy jego studia i to chyba naturalne.Dotąd mieszkał w akademiku,teraz za podobną kasę ,składkowo wynajmą mieszkanie.Dostaje ileś tam i tak będzie jeszcze rok,a to,że będzie z dziewczyną pozostaje jego wyborem.Mąż stwierdził,że to jego sprawa jak będzie żył.Sądzi,że spełnia swoje zadanie jako rodzic.Tak zresztą syn miał obiecane,podobnie jak i córka.Cieszę się ,że możemy im pomagać,że nie muszą zarabiać na zycie w czasie studiów.Jednak moje rozterki są w zasadzie natury moralnej.Jak to będą mieszkać razem?bez ślubu?a co dalej?a czy nie zawalą studiów.....A co powie rodzina?Nikt do tej pory tak nie robił.A co z wiarą?/proszę się nie dziwić!/No i takie kwiatki!Jednak po lekturze Waszych postów oświecam się i jakby przechodzę rewolucyjne przemiany.Muszę złapać oddech!A tak sobie myślę,że przecież mogli nam wcale nic nie powiedzieć !Mieszkają daleko od domu i kto by tam wiedział?On zapytał : mamo co ty na to? Ileż może byc odpowiedzi-prawda?No i tak !Będę po prostu dalej matką.Małgosiu!dzięki za punkty.Masz przejrzyste spojrzenie na życie.
|
#55
|
||||
|
||||
A ja mam problem "odwrotny". Córka jesienią miała wynająć mieszkanie razem z chłopakiem. Fajny chłopak, traktowany przez nas jak zięć, zaakceptowany w 100%. Byłby dla niej dobrym partnerem i oparciem. Byłby, bo nagle trach - córka zakochała się na zabój w starszym, rozwiedzionym, w mojej ocenie nie mogącym jej nic zaoferować mężczyźnie. Jeszcze nie spaliła za sobą mostów, ale widzę, że leci jak ćma do ognia, żeby się spalić. Nic jej nie powiem, bo wyznaję zasadę - nie pchaj się z nieprosznymi radami - ale serce boli. I chłopaka mi żal, bo bardzo go polubiłam. A on jeszcze nic nie wie, jest daleko, ale przeczuwa, że coś jest nie tak...
|
#56
|
||||
|
||||
No i to jest dylemat!
I ta bezsilność człowieka, który musi stać obok. Ale stoi, nie odchodzi. |
#57
|
||||
|
||||
Faktycznie ..............
ciężki orzech do zgryzienia. Życie pisze różne scenariusze może się odkocha, albo ten nowy facet okaże się wartościowym człowiekiem?
|
#58
|
||||
|
||||
Na razie wolałabym, żeby się odkochała. Ale, czy to do końca można być pewnym, co dla drugiego będzie lepsze? Dla samego siebie czasem trudno podjąć decyzję, a życie dopiero weryfikuje nasze wybory. W każdym razie w tej chwili mocno to przeżywam, a widzę, że i mąż także.
|
#59
|
||||
|
||||
Duże dzieci - duży kłopot, to się sprawdza, nigdy nie wiadomo0 jak postąpić, jak odradzić coś co nam się nie podoba lub widzimy to w czarnych barwach....bo a może to jest dobry wybór, a jak przeforsujemy coś innego i okaże się że jest żle, to będziemy mieć wyrzuty do końca życia....i tak żle i tak żle....w końcu nie możemy ich prowadzić za rękę przez całe życie, my też dokonywaliśmy sami wyboru i też nie słuchaliśmy rad rodziców....
|
#60
|
||||
|
||||
Nie możemy prowadzić dzieci za rękę, ale chcemy, żeby były szczęśliwe i żeby im się powiodło w życiu, dlatego tak bardzo przeżywamy ich kłopoty.
Ja swojej Mamie nie zwierzam się ze swoich zmartwień, choć mam ich ostatnio sporo i czasem chciałabym, żeby ktoś nie tyle mi doradził, ale po prostu pogłaskał po głowie jak dziecko i był ze mną...Ale wiem, jak bardzo Ona przeżywa każdy, najdrobniejszy nawet nasz kłopot i nie chcę przysparzać jej więcej trosk. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Dzieci z pierwszego małżeństwa a nowy związek ich matki | Gabi K. | Rodzina bliższa i dalsza | 65 | 28-05-2014 12:58 |
Bajki, piosenki i inne interesujące strony dla dzieci | Melissa | Jestem babcią, jestem dziadkiem | 23 | 19-12-2012 15:12 |
Ewa Woydyłło-Osiatyńska, My - rodzice dorosłych dzieci - komentarze | Basia. | Ogólny | 3 | 14-01-2012 11:09 |
Zaradne dzieci - marzenie rodziców - komentarze | Basia. | Ogólny | 7 | 30-07-2011 09:48 |
Seniorzy i dzieci na wspólnych wakacjach - komentarze | Marylka | Ogólny | 2 | 28-10-2006 11:00 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|