|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
||||
- Kochanie, nie wolno wychodzić ci bez okrycia – karcił mnie i okrył moje ramiona płaszczem.
- Dziękuję, skarbie! – powiedziałam. Ludwik spojrzał na mnie i uśmiechnął się. - Chodź mój brylancie do domu, bo zmarzniesz! – prosił mąż. - Masz rację, kochanie. Zjemy kolację i muszę wyrywać na dyżur! – dałam znak Ludwikowi, że naprawdę wyjeżdżam na noc. - Mam mieszane odczucia, co do tego wyjazdu – tłumaczył Jurek i wchodziliśmy do salonu. - Ja nigdy nie skarżyłam się, jak mnie setki razy zostawiałeś? Sam przypomnij sobie, ile nocy sama spędziłam? Ty masz problem z jedną? - To nie tak! Boję się o ciebie, mój brylancie – tłumaczył mi. - O co wam chodzi? – zapytała mamusia, bo znów usłyszała strzępki naszej rozmowy. |
|
||||
- Mąż się martwi o mój dyżur – powiedziałam ze śmiechem i usiadłam w Zbysia fotelu. Spojrzał, zrozumiał, że musi zająć drugi. Widziałam jak się szarpie z myślami. Nie wie do końca, o co chodzi?
- Mamusiu, mogę mamusi pomóc przed kolacją przygotować się do snu? - Jak tak ci pasuje, córeńko? Dobrze – zgodziła się bez oporów. Weszłam z mamusią do jej sypialni, Jurek został sam w salonie. - Dziecko, o co chodzi? – zapytała mamusia. - Nie wiem, mateńko! Podobno Jurek od dawna ma kobietę. Od śmierci Wiesi, na pewno. Może jeszcze jak żyła Wiesia też ją miał. Wie mamusia, że Wiesia zmarła na raka? Wszystko, co było możliwe wycięto, macicę, jajniki. Przez dwa lata żyła w bólach! Pewnie wtedy Jurek znalazł sobie kobietę. Może to trwa do dziś? Te jego delegacje, to są tylko wymówki, tylko nie rozumiem, po co zawracał mi głowę? Niech mamusia nie da po sobie poznać, że mamusia o tym wie! Za nic nie może się domyśleć, że my o tym wiemy. - Dlaczego córeńko? - Podobno, ogołocił mi konta w Bankach. |
|
||||
- Jezu! To narobiłoby się kłopotu. Jak żyłabyś córeńko?
- Nic się nie stanie! W poniedziałek jadę do Katowic i wszystko zapiszę na Alana. - Beluniu, ja też mam z tobą konto. - Wiem mamusiu. Tamto konto jest bezpieczne. Nigdy z niego nie podjęłam pieniędzy! - Ale zabezpieczaj je! – prosiła. - Wszystko będzie dobrze! – zapewniłam mamusię. Skończyłam mamusię myć, założyłam jej koszulkę, szlafrok, ciepłe skarpetki, bambosze. Weszłyśmy do salonu. Jurka nie było. Cichutko zajrzałam do gabinetu. Spojrzał na mnie zza mojego biurka. Widziałam wielkie zaskoczenie w jego oczach. - Czegoś szukasz, skarbie? – zapytałam z uśmiechem i weszłam. - Szukałem, jakiej książki, poczytam w nocy – kłamał jak z nut. - Jureczku, książki tam stoją, na półkach – pokazałam ręką na ściany z regałami zapełnionymi książkami. |
|
||||
- No tak – powiedział i bardzo się zmieszał. Dobrze, że nie wie o sejfie. Tak, o sejfie wie tylko mamusia i dzieci. Nikt więcej. Nawet Robert nie wiedział o nim. Drugi jest w sypialni na górze. Teraz tam sypiają dzieci jak przyjeżdżają. Tam jest cała biżuteria dla dzieci. Złoto, które dostałam od tatusia i cztery złote sztabki. Są na nich jakieś znaki wybite. Nie znam się na tym.
- Czy szukałeś czegoś konkretnego? – zapytałam z troską w głosie. - Nie, cokolwiek. Byle zleciała noc. - Dobijasz mnie, Jureczku. Masz zamiar czytać całą noc? – zapytałam i przytuliłam się do niego. Objął mnie i pocałował w usta. Miałam wrażenie, że zwymiotuję! Całą siłą woli powstrzymałam się przed tym odruchem. Wyczuł to! Spojrzał na mnie. - Co się dzieje? – zapytał i patrzył w moje oczy. - Nie wiem, skarbie, po prostu nie za dobrze się czuję – przyznałam się jak zwykle. |
|
||||
- To nigdzie nie pojedziesz! – postanowił.
- Pojadę skarbie! – zapewniłam go. Odsunęłam się od niego i wyszłam z gabinetu. Zostawiłam go przy otwartej szufladzie. Tylko weszłam, mamusia patrzyła na mnie. - Przeglądał moje dokumenty – szepnęłam. Mamusia pokiwała głową, że to bezczelność. Wiem, mamusia nigdy nie otworzyła żadnego listu do mnie adresowanego. Mimo, że wiedziała, że dotyczą naszych dochodów i nigdy nie miałam przed domownikami tajemnic. Usiadłam w fotelu. Zobaczyłam, że wychodzi z mojego gabinetu, trzyma w ręku książkę. - Co wybrałeś, skarbie? – zapytałam słodkim głosikiem. Podszedł i podał mi. - Jureczku, nic z niej nie zrozumiesz! To moja książka. Naczytasz się jak jest zbudowany mózg ludzki!? – powiedziałam i uśmiechałam się do niego. Pewnie sięgnął po pierwszą z brzegu? - Trochę się poduczę! – powiedział i też się uśmiechał. |
|
||||
- Ja myślałam, że mam najmądrzejszego męża! Teraz dowiaduję się, że jest niedouczony? – mówiłam i śmiałam się tym razem serdecznie. Wiem, czego tam szperał, szukał swoich kart płatniczych, a znalazł moje, stare i bezużyteczne. Jest zawiedziony na całej linii. W dodatku nie wie, co ja mam zamiar zrobić? Gdzie wsadziłam jego karty? Nie wie gdzie zgubił kartkę z PIN - em. Teraz nie wypada mu upominać się o nie, bo sam powiedział, że są stare. Numery pewnie zna na pamięć?
- Widzisz kochanie jak się zawiodłaś na mnie! – powiedział dwuznacznie. - Douczę cię mój skarbie! – obiecałam. Mamusia siedziała i przysłuchiwała się mojej rozmowie. Spoglądała na mnie zaciekawiona. |
|
||||
- Jureczku, po niedzieli mam badanie kontrolne w Krakowie. Czy znajdziesz czas i pojedziesz ze mną? Czy mam sama jechać?
- Pojadę z tobą, mój brylancie! – zapewnił mnie. - To dobrze, bo przy okazji załatwisz mi sprawy związane z Kliniką. Wiesz, że ja w tym temacie jestem „noga”. Może da się to załatwić, żebym mogła zrezygnować z tamtego prawnika, a ty zająłbyś się Kliniką? Wiem Jureczku, że miałbyś dużo roboty. Niewiele zostałoby ci czasu dla mnie, ale mielibyśmy wszystko we własnych rękach – tłumaczyłam i dawałam mu nadzieję, że dopuszczę go do całego majątku. - Dam sobie radę, kociątko moje! – zapewnił mnie z radością. Mamusia spoglądała na mnie. Uśmiechem dałam jej znać, że to tylko podpucha. Tatuś mi dawno temu tłumaczył, żebym nigdy nie zmieniła prawnika, bo to jest zaufany człowiek! Jego syn pójdzie w ojca ślady! |
|
||||
- Wiem, mój mężu, że dla ciebie nie ma takich niemożliwych do zrealizowania spraw! – chwaliłam go. Tym razem wcisnął się do mnie i objął mnie ramieniem. Niech to szlag! Jego ręka mnie parzyła! Była bardzo nieprzyjemna. Zesztywniałam. Wyczuł to od razu. Znów spojrzał w moje oczy. Uśmiechnęłam się słodko i przytuliłam się do niego.
Zaraz po kolacji mamusia poszła do siebie. Jurek siedział i obserwował mnie jak się pakuję. Włożyłam do torby ręcznik, przybory toaletowe, koszulkę nocną, szlafroczek i papucie z pomponikami. Wiem jak on lubi tą bieliznę, dlatego na jego oczach ją pakowałam do torby. - Beluniu, po co ci taka śliczna bielizna u chorej? – nie wytrzymał i zadał mi pytanie. - Niech zobaczy, jaką masz idealną żonę! – chwaliłam go. - Co taką chorą obchodzi twoja bielizna? |
|
||||
- Dobrze, będę spała nago! – powiedziałam i jednym ruchem wywaliłam wszystko z torby. Znów patrzył na mnie z mieszanymi odczuciami.
- Co skarbie, znów źle? – zapytałam. - Jak to, nago będziesz spała? – zapytał. - Dlaczego nie? Wiesz sam, że tak wygodnie się śpi! – mówiłam. - Nie jedź kochanie – prosił. Spojrzałam na niego i nie umiałam mu wybaczyć. Widziałam go w ramionach innej kobiety. Dobił mnie tym, że nawet Wiesi nie szanował! Czyżby tak się maskował, że nawet Beatka mu bezgranicznie wierzyła? Zapewniała mnie, że ojciec jest najuczciwszy pod słońcem! - Obiecałam Jureczku, muszę! - To zabierz coś do spania – prosił. - Po co? Prześpię się nago! Nie chcę cię denerwować. |
|
||||
- Jak w obcym domu będziesz nago spała? – zapytał zdziwiony.
- A pro - po? Co ty skarbie zabierasz na swoje delegacje? Nigdy nie pozwoliłeś, żebym to ja ciebie spakowała – zapytałam i zobaczyłam jego torbę w kącie sypialni, wzięłam ją, postawiłam na tapczanie i otworzyłam. Pierwsze rzuciły mi się w oczy jego przybory toaletowe. Wyjmowałam rzeczy i kładłam obok. Wstał, chciał ją wziąć z moich rąk. - Daj spokój kochanie. Będziesz oglądać brudną bieliznę? - Tak, chcę zobaczyć, co zabiera się na delegacje – zapewniłam go i nie pozwoliłam mu odebrać torby. Wyjęłam jakieś drobiazgi. Na dnie leżała jego pidżama. Wyjęłam ją, położyłam i spojrzałam na spodnie. Cały rozporek był sklejony. Zatrzymałam na nich wzrok. Jurek też to zobaczył, chciał je zwinąć. - Co to było? – zapytałam. Trzymałam je w ręku. Przestraszony patrzył na mnie. - To nie tak jak myślisz? – tłumaczył. - Skąd możesz wiedzieć, co ja myślę? Zobaczyłam, że mnie zdradziłeś! |
|
||||
- Nie kochanie, nie zdradziłem cię – przysięgał.
- Niech cię szlag! – rzuciłam mu spodnie w twarz i wyszłam z sypialni. Weszłam do mamusi, pocałowałam ją na dobranoc. - Jedziesz już, córeńko? - Tak. Na śniadanie wrócę – zapewniłam ją. Weszłam do gabinetu, zabrałam torebkę z dokumentami, torbę lekarską i już nie wróciłam po bieliznę. Byłam w holu, ubierałam się, gdy wszedł Jurek. Chwilę patrzył na mnie. Udawałam, że go nie widzę. - Beluniu, nie wychodź, kochanie. Muszę z tobą porozmawiać – prosił. - Miałeś na to prawie cztery lata! – odparłam i tym dałam mu do zrozumienia, że wiem o wszystkim. Wyszłam na plac. Moje cacko stało na podjeździe, czekało tylko, żebym wsiadła. Grześ otworzył bramę, wsiadłam, nawet nie obejrzałam się na męża. Wyjechałam, on został na placu. Po drugiej stronie ulicy dostrzegałam cień. Czułam, że to Rafał. Odjechałam kawałek w stronę miasta. Zastanawiałam się, gdzie mam się podziać? Boże, kupiłam trzy domy, dwa mieszkania, jedno dla Alana, drugie już dawno Robertowi, a zostałam w lutym, na środku drogi, w środku nocy, na takim zimnie, sama. Mogłabym spokojnie spać we własnym łóżku. Teraz on się będzie wylegiwał, a ja całą noc będę jeździć po mieście. Może jechać do Laury? Nie, wystraszy się dziecko. Do Inusi za daleko. Tym bardziej do Alana. Może na cmentarz do Zbysia? Cholera, boję się! Nic, podjadę do Poczty, zadzwonię do Marty. Może ona mnie przenocuje? Nie. Może do Ani? Też nie. Może Piotr wie o machlojkach Jurka i od razu da mu znać? Został mi tylko „głos”. Zawróciłam w stronę domu. Miałam cichą nadzieję, że on tam jest. Przejechałam wolno, zobaczyłam, że w salonie świeci się światło, że Martusia jeszcze coś robi w kuchni. Żeby wiedziała, że ja tutaj jestem, może wpuściłaby mnie jakoś do domu? Mogłabym spokojnie spać na piętrze. Jurek tam nie zagląda. Spojrzałam w boczną uliczkę, zobaczyłam światła samochodu. Ciekawe czyj to? Ruszyłam wolno, podjechałam bliżej, zobaczyłam Roberta i „głos”. Uchyliłam troszeczkę szybę. |
|
||||
Dobry wieczór....
Dzień spędziłam połowicznie....do południa pracowicie....po południu leniwie, bo rozpadało się i nie można było podziałać na ogrodzie. Cieszę się tylko, bo odwiedziłam cmentarz, zapaliłam znicze bliskim i zdążyłam przed deszczem. Kolejne odcinki przeczytałam....czekam na dalszy ciąg. Ninko...Krystynko...Gienku...Miłego wieczoru Wam życzę....
__________________
|
|
||||
- Robert, co ty tutaj robisz? – zapytałam, udawałam, że nie widzę „głosa”.
- Mieszkam tutaj, żabko! Właśnie wróciłem do domu. Spojrzałam na ten dom. Boże, jaki śliczny! - Jak jest w środku taki jak z zewnątrz, to cudo! – chwaliłam szczerze. - Nie masz nic do stracenia, mój aniele, możesz sprawdzić! – zapraszał mnie z całego serca. Zobaczyłam, że „głos” się wycofał w cień. - Co skarbeczku, zajrzysz do mnie? – zapytał Robert i stał przy otwartej bramie. Bez namysłu wjechałam na plac. Ledwo wysiadłam, Robert wsiadł do mojego samochodu i wprowadził go do garażu. |
|
||||
Weszłam do olbrzymiego pokoju. Pięknie umeblowany. Schody na piętro.
- Rozbierz się, aniołku. Tutaj jest ciepło – prosił. Wziął moje okrycie, stanął przy dużym lustrze w ścianie i jednym ruchem przesunął je, zobaczyłam ogromny pokój. Robert zaświecił światło. Na wieszakach wisiało kilkanaście garniturów, stały jakieś pudła, pudełka na półkach. - Śliczna garderoba! – pochwaliłam. - Tak Żabko, ma prawie tyle metrów, co nasze gniazdko na poddaszu. - Przyznasz Isiu, że byliśmy tam szczęśliwi? - Oddałbym połowę życia, żeby tamte czasy się wróciły! - Oj, ja nie! Nie chciałabym znów dostawać takiego lania, poniżania! - Wybacz mi, słonko, ja już to odcierpiałem. |
|
||||
Witam
Czas wreszcie zaznaczyć swoją obecność na wątku Jakiś szalony dzień dzisiaj był - trzy razy miałam potrzebę wyjścia z domu... W końcu wdrapałam się na to trzecie piętro i mówię do siebie, że już więcej nigdzie się nie ruszam. Nawet nie miałam czasu zajrzeć do książki - to znaczy zajrzałam, ale na ostatnią stronę, bo już ciekawość mnie pożerała. Teraz mogę spokojnie czytać strona po stronie... Ninko, jak się czujesz - pomogły leki ? Życzę wszystkim dobrej nocy i kolorowych snów |
|
||||
Dzień dobry niedzielnie...
Mimo pełni spało mi się względnie dobrze, choć i tak wybudziłam się skoro świt...gdy było jeszcze ciemno.... Nic to...będę miała długi dzień. A zapowiada mi się bardzo przyjemnie...idę na zaległe urodziny młodszego wnuka...już się cieszę. Jak późno wrócę, to być może już wieczorem nie zaglądnę.... Ninko...nie martw się. Za oknem pochmurno i mgliście...chyba popada, bo ciemne chmury wiszą na niebie....już czuć jesień, choć w kalendarzu jeszcze lato. Krystynko...widzę, że ciekawość wzięła górę i przeczytałaś zakończenie powieści. Ja czekam tu na dalszy ciąg, chociaż przypominam sobie fragmenty, gdy czytałam po raz pierwszy. Gienku... Pozdrawiam wszystkich....Miłej niedzieli....
__________________
|
|
||||
Witam serdecznie! Gienka, Izabel, Krystynkę, Lilę, Zosię...
Spałam nawet dobrze, nie licząc tego, że sunia wstawała napić się...ale ona szybko wskakuje do mnie, wtula się we mnie i zasypiamy .... Byłam na spacerku, esem zebrała, swoje zostawiła... i deszcz nas wpędził do domku... teraz śpi na moich kolanach... do tego, musiałam wstać na chwilę i wzięłam ją na ręce, bo jak inaczej - to piesek noszony, usypiany... - płacze małpa jedna, że wstaję i przerywam jej spanko! Krystynko, to spokojnie będziesz czytać dalej? Pozdrawiam i przytulam! Izabel, baw się z dziećmi póki jesteś widzialna.... mnie już nie widać! Zapomniano że ktoś taki tuła się po ziemi.. Miłego dnia |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Różności | felicyta | Różności - wątki archiwalne | 29 | 28-08-2010 14:03 |
skoro można pisać tu różności | ymca | Różności - wątki archiwalne | 27 | 21-02-2008 20:46 |
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach | jolita | Różności - wątki archiwalne | 162 | 31-10-2007 20:36 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|