menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Generacja 50Plus > Różności
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #114761  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:04
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Coś zmajstrował? – zapytała Alana.
- Widywałem się z Klaudią i mamuńka się o tym dowiedziała – wyznał.
- Jesteś w błędzie, synu, ja i ojciec czuliśmy, że się z nią spotykasz. A tak cię prosiłam żebyś z nią zerwał – przyznałam się. Robert pokiwał głową, że tak.
- Mamuś, jak ty nas znasz, nic się przed tobą nie ukryje – powiedziała Inusia. Patrzyłam w jej oczy. Na jej buzię. Była zmieniona, jakaś inna!
- Inusiu, nawet wiem, że spodziewasz się dziecka – powiedziałam cicho.
- No nie! Przecież dopiero drugi miesiąc, jeszcze Zbyszek nie wie! Nikomu nie mówiłam. Obliczyłam, że urodzę gdzieś w dniach taty imienin.
- Beluniu, dziecko, jak ty to czujesz? Jak wyczuwasz wszystko zło, czy dobro?
- Nie wiem mamusiu. Wiem, że będziemy mieli małego Stasia!
- Mamusiu, na litość Boską, chyba czytasz w myślach? Sama myślałam, że jak będzie syn, to dam mu na imię Staś, jak miał dziadzio.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114762  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:09
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Izunia, kociątko, lepiej się czujesz? – zapytał Robert i usiadł przy mnie. Gładził mnie po ręce.
- Inusia, muszę natychmiast do łazienki – prosiłam o pośpiech. Alan wziął kroplówkę, Inusia trzymała mi rękę z wkłuciem, Rober pomógł mi przejść do łazienki. Tylko usiadłam, panowie wyszli.
- Mamuś, czym się tak zdenerwowałaś? – zapytała Inusia i trzymała kroplówkę. - Mówiłam ci, że Alan spotyka się z tą Klaudią. Wyciąga od niego pieniądze. Postanowiłam, że zabiorę mu wszystko. Zaraz w poniedziałek jedziemy z ojcem do niego i przepisze wszystko na mnie. Zobaczymy, czy będzie z nim, jak będzie goły? Nie będzie go stać, żeby jej fundować prezenty.
- Może to dobry sposób? Zobaczymy. I tak dla niego jest wszystko.
- Jak to dla niego? Czy ty nie dostałaś domu, czy ciebie dziadek Alana nie finansował? Inusia, on ma to po swoim ojcu i dziadku.
- Wiem! Tylko mówię, że i tak wszystko jest jego. Nic nie straci. Dostanie jak zmądrzeje – tłumaczyła mi. Wstałam. Podciągnęła mi majtki. Mogliśmy wyjść.
- Beluniu, i jak się czujesz? – zapytała mamusia i patrzyła na mnie zatroskana.
- Nic mi nie będzie, dzieci szybko zareagowały.
- To Robert zobaczył, że serce ci wali, aż się bluzka ruszała – przypomniała mamusia i z wdzięcznością spojrzała na niego.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114763  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:13
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Alan, siedź teraz przy mamusi, ja powiadomię męża, że znów zostanie ojcem!
- A my dziadkami – powiedziałam ze śmiechem do Roberta.
- Bardzo dobrze, aniołku. Tak ma być! – cieszył się i gładził moją dłoń.
- Na Alana chyba się nie doczekam – odparłam. Spojrzał na mnie.
- Nie chcę dzieci mieć z byle, kim – zapewnił mnie.
- Dobrze, synu, na matkę wybierz kobietę mądrą, zaradną i wierną.
- Wiem, mamuś. Na razie nie mam zamiaru się żenić – obiecał.
- Byleby Belunia była zdrowa, to doczeka się i wnuka od Alana.
- Tato, mam wrażenie, że to ty wybłagałeś w Leśniowie zdrowie dla mamuńki, patrzyłem na ciebie, z jakim skupieniem się modlisz, to miałem dreszcze – powiedział Alan i patrzył na Roberta.
-Bardzo często tam byłem, od chwili, kiedy mamusię tak strasznie skrzywdziłem. Zawsze tam błagałem matkę Bożą, żeby żona mi przebaczyła. Potem, żeby wyzdrowiała, żebyśmy wszyscy mogli tam uklęknąć przed Jej Świętym Obliczem. Zawsze błagałem, żeby w naszych sercach nie zabrakło miłości. Żebyśmy mogli sobie zaufać, być rodziną kochającą się, pomagającą sobie. Żebyśmy mogli sobie wybaczać i kochać się – mówił Robert.
- Zaprowadź mnie do łazienki.
- Mamuńka, zaraz zejdzie kroplówka – uświadamiał mnie syn.
- Za ten czas posikam się – powiedziałam ze śmiechem. Robert wstał, pomógł mi wejść do łazienki.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114764  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:16
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Tylko zejdzie, zmierzę ci mamuś ciśnienie – oznajmił Alan tylko wyszłam z łazienki.
- Alan, czuję, że mi spadło – zapewniłam go.
- Dobrze, dobrze, wolę sam sprawdzić!
- Co się stało? – zapytała w drzwiach Beatka, za nią wszedł Antoś, Marysia i Patryk.
- Co, więcej was nie było? – zapytałam ze śmiechem. Beatka uściskała mnie.
- Ejże, Antoś, ty nie dasz babci buziaka? – zapytałam naszego młodzieńca. Podszedł, musnął mnie w policzek. Kurcze, jak te dzieciaki nam rosną.
- Jak tam Bożenka, zdrowa? – zapytałam Beatkę.
- Mały obżartuch! – chwaliła swoją córę.
- I darciuch! – dodał Antoś. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szczęśliwa, że ich mam.
- Wy macie dobrze, wam dzieci nie płaczą – zwrócił się do Marysi i Patryka.
- Mylisz się, Antoś, jeszcze trochę, my też będziemy mieli dziecko! – chwaliła się Marysia. Antoś spojrzał na Marysię ze zdziwieniem, z czego ona tak się cieszy?
- Ja też będę mógł bawić cioci Inusi dziecko! – chwalił się Patryk.
- Dobrze! To póki, co, bawcie Bożenkę. Bo to moja ukochana wnusia! –
- Jak to, a my? – zapytał Antoś.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114765  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:19
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Teraz Bożenka jest maleńka, bezradna i to my musimy oddać jej naszą miłość, nasze serca i opiekować się maleństwem – tłumaczyłam.
- Dobrze być maluchem – stwierdził Patryk.
- Was też bawiliśmy, opiekowaliśmy się wami – dodała babcia Natalia.
- Właśnie! Wiele razy babcia siedziała godzinami, bo któreś z was spało. Trzeba było być cichutko – raczyła ich wiadomościami Beatka.
- I jak? – zapytała w drzwiach Inusia. Alan wstał. Sięgnął po ciśnieniomierz.
- Spadło, jest 140 na 90 – powiadomił Inusie.
- To dobrze? – zapytał Robert i patrzył na Alana.
- Mogłoby być mniej – odparł.
- Poczekamy trochę. Zacznie działać lek, to jeszcze może się obniżyć – dodała Inusia.
- To leż, kochanie spokojnie – prosił Robert. Beatka zrozumiała jego słowa, zabrała dzieci i wyszła.
- Inusia, przynieś tą małą – prosiłam. Obejrzała się na mnie, ale wyszła. Za chwilę wszedł Przemek, postawił nosidełko obok wersalki, spała w nim Bożenka. Dotknęłam jej policzka dwoma palcami. Delikatnie je pogładziłam.
- Jest śliczna jak aniołek! – chwaliłam dzieło Przemka.
- Dziękuję, mamusiu – powiedział i uśmiechnął się z wdzięcznością.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114766  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:24
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Kiedy macie zamiar ją ochrzcić? – zapytałam i wpatrywałam się w jej śliczną twarzyczkę.
- Jeszcze nie wiem. Uzgodnimy to razem – powiedział to tak, jakby to zależało ode mnie.
- Synu, to wasze dziecko. To wy decydujecie, kiedy – tłumaczyłam.
- Beatka chce, mamusiu, żebyśmy ją ochrzcili też w Leśniowie. Tam ją błogosławili, urodziła się szczęśliwie, to i tam moglibyśmy ją ochrzcić. Teraz tylko zależy, czy mamusia będzie się dobrze czuła – tłumaczył.
- Przemek, tam możecie sami jechać z chrzestnymi – radziłam.
- Nie, nie, nie! Jedziemy też wszyscy! Bożenka bez babci?
- Przemek, ty masz rodziców. Bożenka ma dwóch dziadków.
- Ma! Ale bez ciebie mamuś to nie chrzest – zapewnił mnie.
- Chodźcie, podajemy obiad – prosiła w drzwiach Laura. Robert podał ramię mamusi. Alan popatrzył na mnie, czy ma prawo zbliżyć się do mnie? Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niego ręce. Obdarzył mnie ślicznym uśmiechem. Przemek zabrał swoją córkę, Robert wyprowadził mamę, Alan podtrzymywał mnie.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114767  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:27
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

Na podwieczorek wpadli Łapińscy, jak bez chrzestnej obeszłoby się? Zaraz za nimi Wójcikowie. Też chrzestny Alana. Jola cieszyła się, że Beatka wybrała imię dla córci, Bożenka. Wszyscy wiedzieli, dlaczego. Wszyscy wiedzą, że mojej mamusi było na imię Bożenka. Marta wręczyła Alanowi kopertę, podziękował. Zenek podał mu tak, żebym ja nie widziała.
- O! Ksiądz przyjechał i ciocia Ania z wujkiem Piotrem – zawołała Marysia przy oknie. Wie, że jak jest Andrzej, to zaraz będzie wesoło! Będzie muzyka, śpiewanie.
- Witam! – wołałam radośnie do Andrzeja.
- Witam, ciociu! – powiedział i pocałował mnie jak zawsze w policzek. Teraz młodzież go obstąpiła. Ledwo złożył życzenia Alanowi i Robertowi. Tylko Andrzej pamiętał, że są też urodziny Roberta. Widziałam, że Robertowi było bardzo miło przyjąć z rąk Andrzeja życzenia! Podziękował mu z całego serca.
- Beluniu, tylko ksiądz pamiętał o Roberta urodzinach – powiedziała mamusia.
- Bo Robert u niego dawał na Mszę za moje zdrowie, w rocznice śmierci moich rodziców, jego matki i Zbysia. Tylko Andrzej odprawiał te Msze tak, jak Robertowi się podobało.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114768  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:31
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- I co, on tam tak często jeździł?
- Tak, mamusiu. Kilka razy w roku. Robert dobrze zna tę wieś, gdzie jest parafia Andrzeja. Jest tam starszy ksiądz i Andrzej. Gosposia podobno bardzo lubi Roberta. Przypomina jej syna. To starsza pani, ale jeszcze bardzo sprawna. Prowadzi kuchnie na plebanii.
Dzieci zaczęli się z czegoś głośno śmiać. Beatka wstała i wyszła. Zobaczyłam, że niesie Bożenkę. Wyciągnęłam po nią ręce. Podeszła, położyła mi ją na kolanach. Podniosłam ją i pocałowałam w policzki. Skrzywiła się, jakbym była cierpka. Roześmiałam się, za to mała skrzywiła się, zaczerwieniła się i zaczęła ziewać całą buźką. Mamusia popatrzyła na nią i też się uśmiechała do niej.
- Ale śliczne maleństwo! – chwaliła babcia.
- Jak nam to życie zleciało – szepnęłam do mamusi.
- Mnie tak! Ale tobie córeńko, teraz dopiero możesz żyć! Masz dobrego, kochającego męża. Dorosłe dzieci. Czego jeszcze można pragnąć? Mnie też, dzięki tobie, niczego nie brakowało i nie brakuje.
- Żeby tatko był z nami, to już naprawdę niczego by mamusi nie brakowało.
- Beluniu, śmierci nikt nie przeskoczy! To musimy sami przyjąć.
- Wiem, mamusiu. Tylko żal jak…
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114769  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:34
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- O czym tak opowiadasz, aniołku? – zapytał Robert i usiadł przy mnie.
- A, tak sobie ględzimy – zbyłam go. Spojrzał na mamusię i od razu wiedział, że to nie było ględzenie.
- O co chodzi, kochanie? – powtórzył pytanie.
- Mówiłam o umieraniu – wyznałam. Spojrzał na mnie wyraźnie oburzony.
- O co chodzi? – zapytał Alan Roberta.
- Mamusia mówi o umieraniu – wyznał.
- To nie tak, Robert. Mówiłam, że szkoda, że tatko odszedł, bo mamusi byłoby przyjemnie żyć – tłumaczyłam.
- Izunia, Bóg tak pewnie chciał i tak się stało – tłumaczył mi.
- Z tego, co wiem, to Bóg nie chce nikogo smucić!
- Pamiętasz, co się działo jak Zbyszek zginął? To ty cierpiałaś, mimo, że wiedziałaś, że tego nie da się zmienić!
- Zamknij się! – krzyknęłam na niego. Alan wystraszył się i szybko stanął na nogi.
- Kochanie, przecież wiesz, że mam rację. Wszyscy cierpieliśmy, ale ty sama rozgrzebywałaś rany.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114770  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 15:38
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Beluniu, Robert ma rację – poparła go mamusia.
- To niech ma! – obraziłam się i chciałam wstać. Robert przytrzymał mnie.
- Zostań aniołku. Tobie nie wolno się złościć – prosił.
- Ja chcę jechać na cmentarz! – oświadczyłam stanowczo. Alan stał. Patrzył na mnie zdziwiony. Ktoś go zawołał, odszedł. Robert mi zaczął tłumaczyć, że to listopad, zimno, ciemno i ani mu się śni mnie puścić teraz na takie zimno. Jeszcze nie zdążył mi wszystkich argumentów przedstawić, jak zobaczyłam Jurka.
- Mamuńka, wujek chciał mi tylko złożyć życzenia – zawiadomił mnie syn.
- To niech ci składa.
Będzie miał okazję zobaczyć Bożenkę. Sama w myślach się cieszyłam z tego. Widziałam, że Jurek chce podejść i przywitać się z nami. Ruszyłam się, żeby wstać, Robert mnie przytrzymał. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Co, myślisz, że do niego polecę? – zapytałam zła. Podeszłam do Jurka, ale ręki mu nie podałam.
- Chodź, zobaczysz swoją wnuczkę – zapraszałam go.
- Dziękuję, kochanie – powiedział z wdzięcznością. Podeszła Beatka, zobaczyłam, że jest zła.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114771  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 16:54
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Córciu, przedstaw dziadkowi jego wnuczkę – prosiłam i uśmiechałam się do niej. Zrozumiała, że to jest moja prośba.
- Chodź – powiedziała ostro do ojca.
- Beatko, dzieci patrzą – ostrzegłam ją. Odeszli, ja zawróciłam do fotela. Usiadłam przy mężu. Przytulił mnie.
- Nigdy więcej nie rób takich numerów, nigdy mnie nie zatrzymuj, bo tego nie znoszę!
- Przepraszam aniołku, za to jutro pojedziemy na cmentarz – obiecywał. Wiem, ma rację, dzisiaj bym zmarzła, ale jestem ostatnio strasznie rozpieszczona. Nigdy mi nikt tak nie nadskakiwał jak Robert.
- Czy ja mogłabym z wami jechać? – zapytała mamusia.
- Oczywiście! Zaraz po śniadaniu się wybierzemy. W południe jest w miarę ciepło, jak na taka porę roku – tłumaczył Robert. Zobaczyłam, że podszedł Jurek.
- Co, widziałeś swoją wnuczkę? – zapytałam.
- Dziękuję ci kochanie! Jakbyś się nie wstawiła za mną do Beatki, to nie pokazałaby mi małej – cieszył się i dziękował.
- Odprowadzę pana do drzwi – powiedział Robert i wstał. Podszedł Przemek.
- Siadaj, Przemek odprowadzi ojca – powiedziałam do Roberta.
- Dziadek, ja też pójdę z tobą.
- Antoś, ale załóż kurtkę – prosiłam.
- Zostań, sam odprowadzę dziadka – rozkazał mu Przemek. Antoś odwrócił się na pięcie i pobiegł do pokoju.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114772  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 16:57
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Dlaczego tak szybko chciałeś się go pozbyć? Ty przychodziłeś i godzinami siedziałeś. Nie było siły, żeby Jurek mógł cię wyprosić – karciłam go.
- Bo tutaj była moja żona i dzieci! – chełpił się drań.
- On jest w takiej samej sytuacji! Też jest jego dziecko, wnuki.
- Ale już nie ma tutaj jego żony!
- Ty draniu! – powiedziałam ze śmiechem.
- Jutro, na którą chcesz jechać do kościoła? – zapytał. Spojrzałam na mamusię.
- Chyba rano, potem cmentarz – mówiła mamusia w głos.
- Gdzie dzisiaj będziesz spała, aniołku?
- Jak podasz jutro śniadanie do łóżka, to u ciebie!
- Na pewno! – obiecał.
- W poniedziałek jedziesz do Alana? Sama, czy z mamusią?
- Nie wiem, czy mamusia będzie miała ochotę na jazdę?
- Mówiłaś rano, że pojedziesz z mamusią na kilka dni – przypominał mi. Nie skończyliśmy rozmawiać, bo weszła Marta i Jola, z czegoś się śmiały.
- Co tak siedzicie sami? Tam jest tak wesoło! – chwaliła Marta, jak to bawi się młodzież.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114773  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 17:01
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Idziemy? – zapytałam mamusię i wstałam. Robert od razu podał mamusi ramię. Tylko wyszli, spojrzałam na Martę.
- Marta, poproś tutaj Piotra. Mam z nim do pogadania – prosiłam. Wyszły obie z Jolą. Za chwilę zobaczyłam Piotra. Uśmiechał się do mnie. Pokazałam mu ręką na fotel.
- Piotrusiu, ta dziewczyna, co była w Dąbrowie, czepiła się Alana i wyciąga od niego pieniądze. Jest w jakieś knajpie kelnerką. Poradź mi, co mam zrobić.
- Jak pani doktor zechce, to się tym zajmę.
- Ja z mamusią pojadę w poniedziałek do niego na kilka dni. We wtorek są jego urodziny, chcemy je same z nim spędzić! Chce odebrać mu klinikę i zablokuję mu konta. Czy to dobry pomysł?
- Najlepszy! Nie będzie miał kasy, to go puści w trąbę.
- Jak to, w trąbę? – zapytałam szybko.
- To znaczy, że się od niego odczepi! A ja mogę się nią zająć.
- Dobrze, Piotrusiu. Pomóż mu, przy okazji i mnie.
- Zaraz w poniedziałek ruszymy do przodu – zapewnił mnie. Zobaczyłam Roberta, stał i patrzył na nas.
- Czy mąż wie, czym ja się zajmuję?
- Nie! Obiecałam, że nigdy nikomu nie powiem – byłam gotowa przysięgać.
- Wspaniale! Teraz zmykam, bo gotowy przypomnieć sobie, że kiedyś byłem „kochankiem” pani doktor.
- Daj spokój, to były tylko żarty.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114774  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 17:06
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Dla nas tak, ale pan Robert jest zazdrosny – przypominał mi. Wyciągnęłam dłoń po męża. Usiadł przy mnie.
- To w poniedziałek ktoś się tym zajmie? – zapytałam jeszcze raz.
- Na pewno, pani doktor! Teraz idę do młodzieży – uśmiechnął się i odszedł.
- Co masz z nim załatwiać w poniedziałek? – zapytał Robert.
- Z nim nic! On ma kogoś podesłać do tej dziewczyny Alana.
- Co on ma wspólnego z nią?
- Zna ją. Jego też chciała mieć, tak jak i ciebie, mój mężu – wyznałam ze śmiechem i pocałowałam go.
- Może ja coś poradzę?
- Ty mnie tylko kochaj tak mocno, jak ja kocham ciebie! – prosiłam i zapewniałam go o mojej miłości.
- Aniołku, nikt nigdy nie kochał i nie będzie kochał ciebie jak ja!
- Wiem, dlatego wyszłam za ciebie.
- A kiedyś mówiłaś mi, że Piotr jest twoim kochankiem!
- Bo byłam zła na ciebie i chciałam ci dopiec. Nigdy nie miałam kochanków.
- Wiem, aniołku! Ty nie zdradzisz męża.
- Wreszcie to zrozumiałeś? Musiałam mieć dwóch mężów, żebyś się o tym przekonał?
- Nie mówmy o tym. Jesteśmy teraz jednością! Kochamy się. Mamy dzieci, wnuki. Nigdy nie uwierzę, że mogłabyś mnie zdradzić.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114775  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 17:09
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Dziękuję ci, mężu! Teraz po stokroć mocniej cię będę kochać, za to, że wierzysz we mnie.
- Wierzę Aniołku! Nawet zastanawiam się, jak nas rozdzielą po śmierci. Nawet nie chcę o tym myśleć, nawet o to jestem zazdrosny. Chciałbym leżeć w jednej trumnie z tobą, kochanie! Jakby ciebie zabrakło, to ja nie mam, po co żyć. Umarłbym bez ciebie od razu.
- Robert, nie da się! Ja myślałam, że umrę po śmierci Zbysia, a nie mogłam. Jakoś żyję. Nawet teraz jestem szczęśliwa. Mam ukochanego obok siebie, mam prawdziwego przyjaciela!
- Ja cię nigdy nie zdradzę, aniołku.
- Teraz pewnie nie?
- Mamuś, chodźcie do nas – zapraszała Inusia. Była roześmiana, rozbawiona.
- To chodźmy – powiedziałam i wstałam.
- Izunia, ja, co dzień będę jeździł do Alana! Nie myśl sobie, że mogę żyć bez żony?
- Tyle lat żyłeś, jakoś przeżyłeś – mówiłam i wchodziliśmy do pokoju. Krzyk, wrzask, śmiechy. Nawet mamusia zanosiła się śmiechem.
- Kochanie, ale zawsze mogłem na ciebie patrzeć – chciał przekrzyczeć młodzież i mnie zapewnić o swoim uczuciu. Trzymałam go za rękaw i podeszłam do fotela, usiadłam obok mamusi.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114776  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 17:13
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

Kończyłam obiad. Alan lubi rosół z makaronem własnej roboty. Zrobiłam ziemniaczki, sałatkę z kapusty pekińskiej, dodałam papryki, pomidorów, oliwki, ogórki, cebulkę, jabłuszka i moc zieleninki! Wspaniale, ucieszy się, bo we własne urodziny ma ugotowany obiad przez mamusię i babcię.
- Beluniu, bardzo się zmęczyłaś? – zapytała mamusia i nadal siedziała w kuchni.
- Przecież się nie śpieszyłam. Zanim rosół się ugotował, spokojnie zrobiłam makaron. Ty też pomagałaś mamusiu. Masz swój wkład w ten obiad, sałatka, to twoje dzieło – chwaliłam. Usłyszałam dzwonek przy drzwiach, spojrzałam na mamę. Na Alana za wczas, Robert ma przyjechać dopiero wieczorem. Zanim się zastanowiłam, usłyszałam klucz w drzwiach. Stałam w przedpokoju i patrzyłam na drzwi, byłam pewna, że to Alan. Weszła Klaudia! Stanęła przerażona. Podeszłam i najspokojniej wzięłam klucze z jej rąk.
- Co ty tutaj robisz? Jakim prawem masz klucze od mojego mieszkania?
- Przecież to mieszkanie Alana.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114777  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 17:50
gynek66's Avatar
gynek66 gynek66 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Żernica/Gliwice
Posty: 9 976
Domyślnie

Jak się Ninka rozpisze , nie ma końca . Pomnik gotowy tylko muszą dać jeszcze donice na kwiaty. Pięknie wygląda . Dzisiaj zapłaciłem resztę .. Potem umyć go musza i zrobię fotki. Zrobiłem sobie zakuoy w stokrotce za 250 zł prawie na cały tydzień mam , tylko chleb dokupię.
Posortowałem mięso na rosół i krupnik . Kupiłem łopatkę wieprzową i wołową , skrzydełka z kurczaka, pałki, i całą szyje z indyka. Do krupnika dobrze jest dać skrzydełka z indyka wieprzowe , wołowe coś boczku i zielenina, zioła . Dzisiaj też gotuje krupnik na jutro . Dzisiaj na obiad miałem mizeria z ogórków moich ostatnich kotlet z kurczaka , ziemniaki. Wszystko mam podpisane, w woreczkach. Kupiłem matijasy tylko je obrobię, cebulę sparze.Jutro jada po znicze, bo są fajne około 9 zł szt..

Pozdrawiam
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas..

Ostatnio edytowane przez gynek66 : 15-09-2022 o 20:28.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114778  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 17:59
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

Z przyjemnością czytałam Twój wpis - jesteś bardzo zaradnym facetem! Na fotki czekam i dziękuję już teraz!
Gienku, rozpisałam się bo powieść jest 420 stron... nie mam ochoty na taką robotę, ale, zaczęłam to i skończę... a już się kończy! Będziesz miał dużo miejsca do pisania!~
Pozdrawiam Gienku!
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114779  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 18:15
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Mylisz się, Alan nie ma nic! Ma tylko pensje, nic poza tym. Nie życzę sobie, żebyś tutaj przychodziła – mówiłam zła. Weszła mamusia, stała i przez chwilę patrzyła na nią.
- Wynoś się! Nie wolno ci tutaj przychodzić, tym bardziej, że denerwujesz mamusię Alana! – karciła ją mamusia bardzo ostro. Otworzyły się drzwi i wszedł Alan. Tylko spojrzał na mnie, na babcię, od razu wiedział, że Klaudia wyprowadziła nas z równowagi.
- Alan, co to znaczy? – Klaudia zapytała Alana. Alan stał zmieszany, nie bardzo wiedział jak się ma zachować. Tak, jest grzeczny, przez to wszyscy cierpimy. Jest taki jak jego ojciec.
- Synu, wyprowadź tą panienkę z mojego mieszkania! – zażądałam bardzo kategorycznie. Alan spojrzał na mnie, bo oczywiście, nigdy mnie z tej strony nie znał. Nigdy nie widział, żebym kogoś w ten sposób potraktowała. Klaudia stała i czekała na decyzję Alana. Usłyszałam pukanie do drzwi. Alan stał najbliżej, otworzył, w drzwiach stało dwóch mężczyzn, machnęli nam legitymacjami przed oczyma.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #114780  
Nieprzeczytane 15-09-2022, 18:18
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 858
Domyślnie

- Czy tutaj weszła pani Klaudia Butler? – zapytał jeden z mężczyzn. Alan popatrzył na Klaudie. Zarumienił się ze wstydu. Klaudia patrzyła na nich i nie miała odwagi przyznać się, że to właśnie ona.
- Zapraszamy panią do nas – oświadczył jeden z mężczyzn. Klaudia stała i nie miała zamiaru z nimi wyjść.
- Pozwoli pani? – zapytał jeden z nich i wziął jej torebkę z reki. Klaudia oddała ją bez oporów. Stałam jak sparaliżowana. Mamusia spoglądała raz na Alana, raz na Klaudie. Mężczyzna otworzył jej torebkę, coś szukał przez chwilę i wyjął plik banknotów.
- To pani ukradła te pieniądze? – zapytał i trzymał pieniądze w ręku.
- Ja? Ja nic nie ukradłam! To nie moje pieniądze! – przysięgała. Alan stał jakby był odurzony.
- Klaudia, coś ty zrobiła? Przecież dawałem ci pieniądze, miałaś wszystko! Po co ci było kraść? – zadawał jej pytania i był czerwony ze wstydu. Nie wiem, dlaczego, ale czułam jakiś szwindel! To pewnie jest „zrobione” przez Piotra! Nie, tak nie chciałam zranić Alana, ani jej.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Różności felicyta Różności - wątki archiwalne 29 28-08-2010 14:03
skoro można pisać tu różności ymca Różności - wątki archiwalne 27 21-02-2008 20:46
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach jolita Różności - wątki archiwalne 162 31-10-2007 20:36

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:12.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.