|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#901
|
||||
|
||||
Cytat:
Tak pisałam zakładając wątek w lutym 2008 roku. Od wczoraj mamy Anno Domini Zapraszam ponownie na Podkarpacie, gdzie woda czysta, latem trawa zielona, powietrze zawsze natlenione, zimą śniegu po pachy i ludzie życzliwi. Piszcie, dzielcie się dobrą informacją, dobrym słowem i obrazem
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#902
|
||||
|
||||
...ale wspomnienia,prawda?miło poczytać.
POZDRAWIAM GRATKO. |
#903
|
||||
|
||||
|
#904
|
||||
|
||||
Wklejamy widoki , przepisy regionalne , a może i do zwyczajów warto sięgnąć ?Na Podkarpaciu tych nie brakuje
http://youtu.be/TIU2XQd0U4s |
#905
|
||||
|
||||
Ela, Kama - dzięki za ciekawe linki.
Przepisy regionalne podaje Basco na innym watku, co nie przeszkadza w oglądaniu filmiku. Mnie zainteresowała gwara, której używają te kobiety.http://youtu.be/TIU2XQd0U4s Gwara zupełnie zanika wraz z obrzędami....i ręcznie robionymi pierogami. Jeszcze są na wsiach i w restauracjach, w domach mało kto lepi pierogi.
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#906
|
||||
|
||||
Źródło: www.hbo.pl
Elżbieta Dzikowska - Magiczne Bieszczady Przemierzałam wiele gór na świecie. Nie po to, żeby zdobywać ich szczyty, ale żeby sycić oczy ich urodą, tajemniczością, potęgą. Byłam w południowoamerykańskich Andach, Kordylierach na północy Ameryki, w australijskich Blue Mountain, afrykańskim Atlasie, pod Kilimandżaro w Tanzanii. Himalaje podziwiałam w Indiach, Nepalu, Bhutanie i Tybecie, w Chinach oczarowały mnie niesamowite góry Zhangjiajie w prowincji Hunan, te, które stanowiły tło krajobrazowe dla filmu „Awatar”. Na południu Turcji imponował mi masyw Taurusu, w Gruzji i Azerbejdżanie zadziwiał wyniosły Kaukaz, w Armenii – kultowy szczyt Ararat widoczny jednak tylko przy dobrej pogodzie, bo dziś znajduje się w granicach Turcji. No i jeszcze Europa: Alpy, Pireneje, Apeniny… W Polsce przeszłam pieszo wiele górskich szlaków – Tatry, Karkonosze, góry Izerskie, Srebrne, Stołowe, Pieniny, Gorce, różne Beskidy, a wszystko to wymieniam dlatego, żeby Państwo uwierzyli, że mam naprawdę skalę porównawczą, toteż kiedy mówię, że najpiękniejszymi, najbardziej magicznymi górami są BIESZCZADY – to naprawdę można mi wierzyć. Jeżdżę w Bieszczady od pół wieku, najchętniej jesienią, wtedy czerwienią się buki, złocą jawory, a uzupełniają tę paletę brzozy, modrzewie, dęby, jarzębiny, klony, przemieszane od czasu do czasu z wiecznie zielonymi świerkami i sosną. Jesień w Bieszczadach jest bajeczna, a jej uroda wpływa nad wyraz korzystnie na samopoczucie turystów, którzy pozdrawiają się serdecznie na trasie. Już chyba tylko tutaj tak bywa. Każda jednak pora roku jest w Bieszczadach ciekawa, nawet zima, więc zawsze spędzam święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok w Ustrzykach Górnych (jestem honorowym obywatelem tej wsi), bo gdy w całym kraju – bywa – plucha, tu można liczyć na śnieg i słońce. I jeszcze jedno: nigdzie gwiazdy nie świecą tak wyraziście i tak nisko jak w Bieszczadach, Wielki Wóz zdaje się po prostu stać na Połoninie Caryńskiej. Dlaczego Bieszczady są tak wyjątkowo piękne? Bo mają wyjątkowy klimat. To on, klimat syberyjski, sprawił, że na szczytach tych gór nie ma regla górnego, tylko rozłożyste hale zwane połoninami. Dzięki temu, kiedy jest pogoda, widok jest stąd po prostu rozpasany, masz w oczach Ukrainę, Słowację, a nawet Tatry. Najpiękniejsze połoniny to Caryńska, Wetlińska, ale też te na Haliczu, Tarnicy, Szerokim Wierchu, Małej i Dużej Rawce, a przede wszystkim – dla mnie – na Bukowym Berdzie. Jeszcze przed wojną wypasano tu woły, na które od dawien dawna urządzano targi w Lutowiskach. Wtedy ta właśnie gmina była najgęściej zaludniona w Polsce, przez Bojków, Żydów, Polaków; teraz – ma najmniejszą liczbę mieszkańców na kilometr kwadratowy, ledwie sześciu, a zasiedlili ją przybysze z różnych stron. Po wojnie tubylczy mieszkańcy zostali wysiedleni do ówczesnego Związku Radzieckiego, na Ziemie Zachodnie, w olsztyńskie . Pozostały po nich spalone wsie, zdziczałe jabłonki, drewniane cerkwie, które przemieniono w katolickie kościoły, co mnie zrazu napełniało wstydem. Zrozumiałam z czasem, że dzięki temu przetrwały, któż by się bowiem nimi opiekował, skoro Bojków i Łemków już tutaj prawie nie było. Dzisiaj kilka z nich znajduje się nawet na Liście Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Na opuszczonych terenach przyroda zdołała się odrodzić – to rzadkie zjawisko zazwyczaj ustępuje ludziom, tu stało się odwrotnie. Ludzi zresztą też z czasem przybywało, jakichś przetrąconych, popaprańców, uchodźców od siebie i niesprzyjających sytuacji. Szukali tu azylu, albo takich, co raz się w Bieszczadach zjawili i – porażeni miłością – już bez nich nie potrafili żyć. Ludzie-legendy. Ale są Bieszczady i dla ludzi zwykłych, dostępne prawie dla każdego. To łagodne góry, których szczyty łatwo osiągnąć. Mają też już niezłą infrastrukturę turystyczną. W Ustrzykach Górnych choćby Hotel Górski, którego ściany są udekorowane zdjęciami, a wykonałam je osobiście w różnych bieszczadzkich miejscach o rozmaitych porach roku. Najważniejsze jednak, żeby dotrzeć do „Chatki Puchatka”, czyli schroniska PTTK na Połoninie Wetlińskiej, gdzie wciąż jeszcze – oby jak najdłużej – panuje Lutek Pińczuk, najstarszy już bieszczadnik, ten, o którym śpiewał Jerzy Michotek szlagier „Mam konia na połoninie…” Opowieści Lutka to skarbnica wiedzy o regionie i o jego niesamowitych, osobistych dziejach. Kto woli zwiedzać Bieszczady konno – niedaleko Ustrzyk Górnych leży Wołosate, skąd wyruszają w góry rajdy na hucułach. Koniecznie trzeba też odbyć pielgrzymkę do „grobu Hrabiny” w Siankach, gdzie można przekroczyć źródła Sanu jedną nogę stawiając po stronie polskiej, drugą – ukraińskiej. Na żeglarzy i miłośników kajakowania czeka Jezioro Solińskie, na amatorów regionalnych imprez – atrakcyjny „Dzień żubra” organizowany przez wójta w Lutowiskach. Nic w tym dziwnego, bo żubrów w Bieszczadach całkiem sporo, około 270, a do tego niedźwiedzie, sarny, jelenie, wilki, nawet rysie, żbiki, no i występujące w Polsce jedynie w Bieszczadach węże Eskulapa, największe w Europie Środkowej, ale bać się ich nie trzeba, bo niejadowite. O ptakach, motylach, bieszczadzkiej florze już jedynie wspomnę, ale zapewniam – są też wyjątkowe. Kto chce odbyć w Bieszczadach prawdziwą pielgrzymkę – też jest możliwa, w Wielki Piątek wyrusza z Wołosatego pod krzyż na Tarnicy; czasami jeszcze leży śnieg, innym razem pachnie wiosną, to okazja nie tylko religijna, ale i towarzyska, potem wraca się w te góry także bez okazji. Bramą w Bieszczady jest Sanok, miasto królewskie, bo było lennem Bony, nadaniem wdowim królowej Sońki, czwartej żony Władysława Jagiełły, a żenił się w nim z trzecią, Elżbietą Granowską. Kazimierz Wielki wzniósł tu zamek gotycki, przekształcony z czasem w renesansowy, a teraz dodano mu skrzydło współczesne. Właśnie na Zamku znalazło siedzibę Muzeum Historyczne, a w nim wspaniały zbiór ikon, kolekcja obrazów Zdzisława Beksińskiego, który w Sanoku się urodził, dzieła artystów polskich tworzących na emigracji, znaleziska archeologiczne związane z dziejami miasta. Drugie ważne miejsce w Sanoku to skansen, jedno z najpiękniejszych muzeów na wolnym powietrzu w Europie. Można w nim zobaczyć także świetną kolekcję ikon, ale przede wszystkim te ikony na ich właściwym miejscu, czyli w przeniesionych tu z regionu cerkiewkach. Ponadto wiejskie zagrody Łemków, Bojków, Dolinian, czyli dawnych mieszkańców tej ziemi, a od niedawna – i nadzwyczaj ciekawe miasteczko galicyjskie. Wszystko nad Sanem, co dodaje skansenowi uroku i malowniczości. …Mają te góry wyjątkową siłę przyciągania, są naprawdę magiczne. Inne góry oglądam, fotografuję, opisuję i filmuję niekiedy, tu natomiast nawiązuję niesamowity kontakt duchowy z naturą. Przez tę sanocką „bramę” przejeżdżam w Bieszczady dość często, choć z Warszawy, gdzie mieszkam, droga to nie krótka. Tu – jestem. I staję się jakby stąd. Cieszę się, że serial „Wataha” zapewne odkryje dla wielu Polaków te wyjątkowe szlaki, ciągle jeszcze dzikie, najdziksze w Europie, i martwię się troszeczkę, że może takie dzikie być przestaną. Serce podzielone. Ale – spotkajmy się w Bieszczadach! Elżbieta Dzikowska Ostatnio edytowane przez gratka : 03-01-2015 o 20:15. |
#907
|
||||
|
||||
..przecztała całe i podzieliłam się z WAMI
..ale dużo czytania,prawda? |
#908
|
||||
|
||||
Elu poprawilam duble i jest wszystko OK. Ładna wypowiedź Elżbiety Dzikowskiej. Dzięki.
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#909
|
||||
|
||||
|
#910
|
||||
|
||||
Docu witaj !
Dzięki za podróż sentymentalną na koniec świata. Kolejarze wspominają czasy odkrywania turystyki w Bieszczadach. W latach 1961-65 byłam wśrod tych studentow, ktorzy byli zafascynowani bardzo wtedy wyludnionymi Bieszczadami. Wędrowki zaczynaly się i kończyły w Zagórzu. Myślę, że teraz w dlugie zimowe wieczory można z ciekawością i nieklamaną przyjemnością obejrzeć filmy o Podkarpaciu. Część pierwsza "Bieszczadzkich zakapiorow", ktorzy jak mówi Andrzej Potocki stali się nie tyle solą tej ziemi, co jej wódką i zagryzką : https://www.youtube.com/watch?v=j9QDnzgmF_s
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#911
|
||||
|
||||
|
#912
|
||||
|
||||
Onkologia w Brzozowie
BRZOZÓW
Jedyny na Podkarpaciu PET Pacjenci z chorobami nowotworowymi nie muszą już jeździć do specjalistycznych ośrodków w Lublinie czy Krakowie . Od grudnia br. badanie urządzeniem PET w ramach kontraktu z NFZ można wykonać w Brzozowie w pracowni tomografii emisyjnej. PET, czyli pozytonowa tomografia emisyjna, jest nowoczesnym urządzeniem, dzięki któremu można określić bardzo szybko i precyzyjnie, gdzie w ciele człowieka zlokalizowany jest nowotwór oraz ewentualnie jego przerzuty…
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#913
|
||||
|
||||
..a ja z innym tematem;
https://www.youtube.com/watch?v=a2juJKrgsJg |
#914
|
||||
|
||||
|
#915
|
||||
|
||||
Dzięki Elu i Docu za urozmaicenie wątku i trochę humoru.
Ja polecam serdecznie filmik o Połoninie Caryńskiej. Dobra muzyka, piękne krajobrazy, ładnie filmowane. Same plusy ode mnie https://www.youtube.com/watch?v=qHIs2znl11w
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#916
|
||||
|
||||
do kompletu ...
|
#917
|
||||
|
||||
Witam i pozdrawiam serdecznie Podkarpatki
przyszłam z ilustracją do filmów... widok z Tarnicy
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#918
|
||||
|
||||
Witaj Lulka!
Na Wetlińskiej ścieżki gorskie dla turystow odgrodzone od falującej trawy podobnie jak kiedyś farmerzy amerykańscy odgradzali ranczo przed tabunem koni albo bydła.Żeby wszystkiego nie zadeptać. W czasach moich wędrówek ścieżynka była zanikająca...trawą porosła i ludzi jak na lekarstwo. W czasie wakacji były obozy studenckie. Dostawało się nawet czasem dotację na taki obóz z AZSu. Wpisywało się na listę 20 osób, na obozie zjawiało się dziesięć, góra dwanaście i taki obóz mógł trwać nawet i trzy tygodnie, dopóki starczyło środków. A że nie było w okolicy żadnego sklepu to złotówki nie znikały. Pamiętam jesienią szum tych traw na Połoninie.
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#919
|
||||
|
||||
|
#920
|
||||
|
||||
Dzięki Doc za schronisko. Pamiętam Pińczuków jak przez mgłę, noszenie wody ze źródełka z połowy góry Wodę nosili studenci, a ja już wówczas byłam ich opiekunką.
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... Ostatnio edytowane przez gratka : 01-02-2015 o 17:56. |