|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
||||
Dzień dobry...
Witaj Krystynko...faktycznie Ty dziś otworzyłaś wątek...miło, że jesteś. Ja też dość wcześnie wybudziłam się, ale nie chciało mi się wstawać, bo za oknem jeszcze była szarówka. Teraz już jestem po kawie, po śniadaniu i po porcji leków...można zacząć coś działać. Gienku...dobrze, że dbasz o siebie...badania, rehabilitacja, leki, dobre żywienie...Tak trzymaj, a będziesz długo w dobrej formie. Ninko...lektura przeczytana.... Pozdrawiam....Dobrego dnia wszystkim....
__________________
|
|
||||
Witam Rodzinkę
Byłem w labolatorium oddać krew, mocz , jutro wyniki o 15,00 będą i sobie odbiorę bo tak chciałem, mimo że w bazie komputerowej też będą.
Dzisiaj z rana wysokie ciśnienie miałem , a teraz mam w normie 124 Chyba kawę sobie zrobię, za chwilę taką małą. Dobrego dnia , słonko wyszło u nas za chmur.
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas.. |
|
||||
Witam w deszczowy dzień.
Krystynko, to fakt, będziesz miała długi dzień... a Jarzębinka? nie pamiętam Jej... pewnie wiek ma swoje prawa... może czytasz i zajrzałaś? to znaczy - MASZ DOBRE SERCE _... Gienku, ciekawa jestem , co z tym ciśnieniem? Uważaj na siebie... Izabel, u mnie pada, sunia wróciła mokra jak po kąpieli... Już nie wiem, co czytałam... Pozdrawiam Was WSZYSTKICH... |
|
||||
- W pierwszej kolejności odebrałabym mu wszystko, zostałby z gołą pensją! Ciekawe, czy wtedy pchałaby się do niego?
- Masz rację, kochanie! Odbierz mu wszystko, zaznacz Alanowi, że dostanie po twojej śmierci. Albo nie! Powiedź mu, że jak się ożeni, to dopiero mu zwrócisz wszystko! – szybko się poprawił. Zrozumiał, że źle powiedział, bo samo to słowo w jego ustach było jakieś straszne! - Robert, przecież kiedyś umrę! Mogę mu tak powiedzieć. - Nie żabko, nawet tak nie myśl – błagał. - Robert, czy to twoja sprawka z tym małżeństwem w Kołobrzegu? - Nie do końca! Inusia nalegała, żebyś miała opiekę lekarską, dlatego im zafundowałem wczasy. Zrobiłem to z lekkim sercem, bo ty miałaś opiekę, oni są najlepszymi przyjaciółmi Inusi. Wszyscy byliśmy spokojni. - Tak mi się wydawało, że gdzieś znam tego pana. Dopiero jak zacząłeś z nimi rozmawiać, okazało się, że są z Krakowa, od razu sobie przypomniałam, że to on mnie operował, ze zna Inusię, bywają u siebie. Niby to taki zbieg okoliczności i spotkaliśmy się? |
|
||||
- Przyznasz kochanie, że odpoczęłaś, było cudownie! Z tego, co wiem, bawiłaś się wspaniale!
- Oj, tak! Naprawdę odpoczęłam. Do tego, wcale nie był potrzebny mi ten lekarz. Czułam się dobrze. - Bogu dzięki, aniołku. Podróż też zniosłaś dobrze. - Robert, ja chcę się umyć, ubrać i biegiem do domu. - Po co? Są dzieci, dadzą sobie radę. Mamusia też wie, że możesz trochę pospać. Możemy dzisiaj iść dopiero na obiad. Chcesz się myć, już ci przygotuję kąpiel. – obiecał i wszedł do łazienki. W drzwiach zobaczyłam jego ciocię. - Dzień dobry, pani doktor. Mogę zabrać tacę? – zapytała z uśmiechem. |
|
||||
- Dzień dobry. Oczywiście! Naleśniki były wspaniałe – chwaliłam.
- To pani mąż sam smażył – oświadczyła. Zobaczyłam Roberta, miał zawinięte rękawy od koszuli. Zobaczył tą panią, że stoi, trzyma tacę i rozmawia ze mną. Uśmiechnął się do nas. - Podobno umiesz smażyć naleśniki, mój mężu? – zapytałam ze śmiechem. - Kociątko, samotny człowiek musi wszystkiego się nauczyć! – odparł ze śmiechem. Ciocia uśmiechnęła się i wyszła. - Chodź aniołku, bo woda już się leje do wanny – prosił. - Czy dzisiaj też włączysz bąbelki? – zapytałam zalotnie. Zaraz po naszym ślubie Cywilnym, wzięliśmy razem kąpiel, było wspaniale! To jacuzzi jest super. Oboje leżeliśmy w wannie. Opowiadaliśmy sobie różne rzeczy z młodych lat. Tylko ani raz nie rozmawiamy o jego mamie, ani o tym, że mnie zostawił. - Chcesz, aniołku? Wspaniale, zaraz się rozbieram. Wskakuj, skarbeńku! |
|
||||
- Robert, jutro kończysz pięćdziesiąt pięć lat.
- Tak, Izuniu! Za to mam dorosłe córki, Inusia skończyła trzydzieści pięć lat. Laura trzydzieści trzy. Jak ten czas leci? - Dobrze, że my jesteśmy jeszcze młodzi – powiedziałam szczęśliwa. - Tak, aniołku. My mamy prawo teraz żyć, cieszyć się dziećmi, wnukami! - Ty tak. Ja mam jeszcze Alana. Jeszcze nie jest samodzielny. Teraz, jak pozbawię go majątku, dopiero będzie uzależniony ode mnie. - Musisz to kochanie omówić z mamusią i z dziećmi. - Tylko z mamusią i Alanem. Dziewczynki nic do tego nie mają. Nie ma potrzeby im zawracać głowę. - Myślałem, że wszystko omawiasz zawsze z dziećmi? – przypomniał mi. Zawsze słyszał, że wszystko razem omawiamy, o wszystkim razem decydujemy. - Robert, Laura zgadza się zawsze ze mną. Inusię to najmniej obchodzi. Obie dostały wszystko, na co było mnie stać. Tamten dom zapisałam już dla Patryka, wszyscy o tym wiedzą. Alan się zgodził, bo w zamian kupiłam mu piękne mieszkanie w Katowicach. Był ładny dom w, Koszutce, ale nie chciał. Teraz kupił dom w Lionie. Niech robi, co chce, byle trzymał się z daleka od Klaudii. |
|
||||
- Wiesz, Izunia, ja na twoim miejscu, to zabrałbym mamusię i na kilka dni pojechałbym pomieszkać u Alana! – radził mi Robert.
- Dobrze! Może zatęsknisz za żoną? – zapytałam. Bez namysłu chlapnął wodą na mnie. - Jesteś bardzo głupi! – krzyknęłam i też go ochlapałam. Rzucił się na mnie. Złapał mnie w pół, trzymał i całował po plecach. Wykręcałam się w jego dłoniach jak ryba. - Kocham cię, żabko! – krzyczał. - Ja ciebie nienawidzę! – krzyknęłam ze śmiechem. Posądził mnie w rogu wanny i patrzył w moją twarz. - Kochasz mnie? – zapytał bardzo poważnie. Spojrzałam w jego oczy. - Najmocniej na całym świecie – wyszeptałam i wyciągnęłam do niego ręce. Objął mnie i całował. |
|
||||
Tylko podjechaliśmy do bramy, wybiegł Filip.
- Wreszcie! Już wszyscy niepokoili się o was – mówił i otwierał bramę. Wysiadłam, weszłam do salonu. Pierwsze kroki skierowałam do mamusi. Przytuliłam ją i pocałowałam. - Wyspałaś się, Beluniu? – zapytała i pogładziła mnie po dłoni. - Tak. Zjadłam pyszne naleśniki z bitą śmietaną. Oczywiście mąż osobiście je smażył. Nawet zdobył świeże truskawki! Potem kąpiel z bąbelkami. - Mamuńka, nie jest ci za dobrze? – zapytał ze śmiechem Alan. - Należy się mamusi – odpowiedziała za mnie Laura. Uśmiechnęłam się do niej w podzięce. - Siostra, przecież ja żartowałem – zapewnił ją Alan. - Wiem, braciszku, wiem, że bardzo kochasz mamusię – zapewniła go. - Czy mogłoby być inaczej? Przecież to nasza mamusia – dodała Inusia. - Masz rację, żoneczko. Mamusie ma się jedną – zapewnił ją Zbysiu i uśmiechał się do mnie. - Ja mam drugą, a mam wrażenie, że tylko jedną miałam i mam – odparłam i przytuliłam się do mamusi. - Jak ty ślicznie pachniesz, Beluniu?! – powiedziała mamusia. |
|
||||
- Bo Robert ma wspaniałe płyny do kąpieli! Przywozi je aż z Azji. Drugie z Grecji, czy z Indii? – pochwaliłam go.
- Babciu, czy ja mogłabym też korzystać z tych bąbelków? – zapytała Marysia. - Oczywiście, skarbie! – zapewniłam ją. - Babciu, a ja? – zapytał Patryk. - Patryk, ty w każdej chwili możesz do dziadzia zajść i kąpać się. Marysia nie ma tyle okazji. - Kiedy mogę? – stał i patrzył tym razem na dziadka. Robert spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do nich. - Patryk, uzgodnij to z babcią – wymigał się. - Wiesz, babcia kupi takie jacuzzi, tutaj zrobimy taką łazienkę i wszyscy będziecie mogli z niej korzystać! – obiecałam. - Mamuńka, to dobry pomysł – chwalił mnie syn. - Alan, muszę z tobą porozmawiać. Zaraz po obiedzie siądziemy z mamusią i porozmawiamy. To pilne i bardzo ważne! – zastrzegłam. |
|
||||
- Czy źle się czujesz, mamuńka? – szybko zapytał syn.
- Dobrze się czuję! To nie dotyczy mojego zdrowia. Wszyscy spoglądali na mnie. Tylko mamusia przyglądała mi się zaniepokojona. - Rozmawiałaś z Beatką, córciu? Przyjadą? – zapytałam Laurę. - Tak. Przyjadą – zapewniła mnie. - Mówiła, o której? – znów zapytałam. - Jak Antoś wróci z „wycieczki” – odparła. Zrozumiałam, że Jurek go zabrał do siebie. Widziałam się z Jurkiem tuż po powrocie z Leśniowa. Był naprawdę wzruszony tym, że tam byliśmy, że Beatkę też mogliśmy zabrać, że tam modliliśmy się o jej szczęśliwe rozwiązanie. Nic nie wspomniał o moim ślubie z Robertem. Na pewno mu Antoś zdał sprawozdanie z całego przebiegu ceremonii. Wtedy Jurka pocałowałam na pożegnanie. Nigdy więcej go nie dotknę. Przysięgał, że jest sam, że nie ma zamiaru szukać sobie żony. Niech robi, co chce, mnie to już nie interesuje. Prosiłam tylko dzieci, żeby mu odpuścili. Obiecali, że wybaczą mu, ale niech się nie zbliża do domu. - Mam wam pomóc przy obiedzie? – zapytałam i byłam gotowa iść do kuchni. - Absolutnie! Masz dorosłe dzieci, mogą zająć się domem – zapewniła mnie Laura. - Dziękuję, córeńko! – powiedziałam i przytuliłam ją. - Rzeczywiście! Wspaniale pachniesz – zachwycała się Laura. |
|
||||
- Beluniu, może teraz z nami porozmawiasz? – zapytała moja niecierpliwa mateńka. Spojrzałam na nią zdziwiona, bo prosiłam o rozmowę po obiedzie.
- Dobrze – odparłam, nie chciałam, żeby się tak denerwowała. Robert pomógł mamusi przejść do jej pokoju, ja i Alan weszliśmy za nimi. Tylko mamusia usiadła, Robert chciał wyjść. - Zostań, możesz być przy tej rozmowie – prosiłam. Alan usiadł na wersalce, ja obok niego, Robert przy mnie. Był bardzo skrępowany. Zaplótł palce, patrzył w dywan. - Robert, jak cię krępuje ta rozmowa, to wyjdź – powiedziałam ciepłym głosem. - Zostanę, kochanie. Alan musi zrozumieć, że to dla jego dobra – mówił wyrozumiale. Czułam, że chce ratować Alana. - Mamuńka, o co chodzi? – zapytał Alan i wpatrywał się we mnie. Mamusia też patrzyła na mnie zniecierpliwiona. - Alan, we wtorek skończysz dwadzieścia siedem lat, jesteś dorosłym człowiekiem i mam nadzieję, ze rozmawiam z dorosłym? - Przecież jestem dorosły! Uczę się, pracuję. Robię wszystko, żebyś, mamuńka była ze mnie dumna! |
|
||||
- Dziękuję synu. Do tej pory nie miałam do ciebie zastrzeżeń. Tym razem obawiam się, że robisz głupstwa, na które ja się nie zgadzam – oświadczyłam stanowczo. Mamusia parzyła na mnie, ale nie zadawała pytań.
- Mamuńka, o co dokładnie chodzi? – zadał Alan pytanie i patrzył w moje oczy. - Chciałam synu, żebyś zwrócił mi klinikę i konto w banku – powiedziałam spokojnie. - Dobrze. To nie problem. Zaraz w poniedziałek wszystko załatwię – obiecał. - Dlaczego Beluniu mu to zabierasz? – zapytała mamusia. - Alan wie, dlaczego! – odparłam. Spojrzała teraz na wnuka i czekała na jego odpowiedź. Alan milczał. - Czy mylę się, synu? – zapytałam i patrzyłam w jego błękitne oczy, śliczną buzię. Patrzył na mnie i wiedział, że nie ma możliwości mnie okłamać. - Mamuńka, my bardzo rzadko się spotykamy! - Ale wiesz, że nie życzyłam sobie, żebyś z nią utrzymywał jakiekolwiek kontakty! – tym razem podniosłam głos. Alan opuścił głowę. |
|
||||
- Wszyscy wiemy, o co jej chodzi! Chodzi jej tylko o pieniądze, pozycję przy twoim boku! Synu, miej trochę godności, nie jesteś jej chłopcem do zabawy.
- Mamuńka, przepraszam. To nie do końca tak jest – zaczął mi coś tłumaczyć. - Jak nie do końca? Przecież to dziwka! Synu, na Boga, opamiętaj się. Nie rób pomyłek, którym potem nie będziemy mogli zapobiec – prosiłam. - Dobrze, w poniedziałek wszystko ci zwrócę! – pogodził się z losem. - Alan, miałam zamiar jutro dać ci moją połowę Kliniki. Żebyś miał całą. Tak bardzo pragnęłam dla ciebie szczęścia. Niestety synu, sam się pchasz w kłopoty. Pamiętasz jak bardzo cię prosiłam, żebyś trzymał się z daleka od tej dziewczyny? Wiem synu, że nie do końca to twoja wina. To ja ciebie tak wychowałam, żebyś nigdy nikogo nie krzywdził. Teraz, jak zobaczy, że masz jedynie gołą pensje, z tego musisz zapłacić czynsz, światło, wszystkie opłaty, pewnie szybko wpadnie innemu w ramiona? - Mamuńka, ja bardzo rzadko się z nią widuję. - Gdzie ona studiuje? - Mamuś, nie studiuje, pracuje w lokalu, jako kelnerka. |
|
||||
Witajcie milutko, Ninko...kolejne fragmenty przeczytane.
Ja wogóle nie trafiłam tutaj na nick jarzębina czerwona Izabell i życzę pogodnego dnia wszystkim nas odwiedzającym zostawiam Genek ja codziennie mierzę sobie ciśnienie,i też mam w normie,zapisując na kartce, by przy następnej wizycie pokazać zapis ciśniena na kartce kardiologowi. U mnie jest wietrznie na dworze. Obiad w części pryzgotowany... ugotować ziemniaczki i usmażyć dewolaje. Wszystkim nas odwiedzającym życzę miłego dnia
__________________
Zosia |
|
||||
- Na miłość Boską, synu! Czy ty jesteś normalny? Czy ja urodziłam i wychowałam tumana? – mówiłam bardzo zła. Mamusia siedziała, nawet nie próbowała się odezwać. Robert popatrzył na mnie, czuł, jak strasznie wali mi serce.
- Alan, mamusia źle się czuje – zwrócił się do niego. Alan podniósł wzrok i spojrzał na mnie. Zerwał się i wybiegł z pokoju. Za chwilę weszła Inusia. Wzięła moją rękę, patrzyła na zegarek. Wszedł Alan, postawił torbę. - Alan, zmierz mamusi ciśnienie – powiedziała Inusia. Zmierzył mi ciśnienie i spojrzał na Inusie. - No, ile? – zapytała i patrzyła na brata. - 200/ 120 - Alan, szybko zastrzyk – powiedziała Inusia. Robert wstał, poprawiał włosy, ubranie, sam nie wiedział, co ma robić z rękoma. - Alan, szybko zastrzyk! – rozkazała Inusia. Wsadziła mi do ust tabletkę. Alan wkłuł się w moją żyłę. Inusia wyszła. Tylko wróciła, od razu podłączyła mi kroplówkę. Alan ułożył mnie na wersalce. - Przepraszam mamuńka – mówił przez łzy. Inusia spojrzała na brata. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Różności | felicyta | Różności - wątki archiwalne | 29 | 28-08-2010 14:03 |
skoro można pisać tu różności | ymca | Różności - wątki archiwalne | 27 | 21-02-2008 20:46 |
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach | jolita | Różności - wątki archiwalne | 162 | 31-10-2007 20:36 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|