|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
||||
- Dziękuję synu, dobrze, że dla ciebie rodzina ma wartość. Musimy się szanować jak nie możemy się kochać.
- Mamusiu, przecież wiesz, jak bardzo cię kochamy – zapewnił mnie Zbyszek. - Ja też! – dodał Filip. - Czy ja od dzisiaj też mogę mówić mamusiu kochana? – zapytał Przemek i klęknął na kolano przy moich nogach. Weszła Inusia, za nią Laura i Beatka. Przez moment patrzyły, co Przemek wyprawia, ale usłyszały jego pytanie i zaczęły się śmiać. Jurek przytulił mnie do swego boku. - Oczywiście mój synku! – zgodziłam się i pocałowałam go w czoło. - To jak już oświadczyłeś się cioci, to teraz panowie nosić z kuchni salaterki i patery z ciastami! – rozkazała Beatka ze śmiechem. - Widzisz córeńko jak dobrze mieć dużą rodzinę, dużo dzieci. Tak jest przyjemnie, wesoło – cieszyła się mamusia. Zbyszek podszedł i pomógł babci przejść do jadalni. Alan dziwnie stał na boku i nie mógł zrozumieć, dlaczego go matka odsunęła? Widziałam jak bardzo go to gnębi. |
|
||||
Siedział przy stole i co chwilę spoglądał na mnie. Zauważyłam, że mamusia też to spostrzegła. Kończyliśmy jeść jak Alan podszedł do mnie. Wiem, że szybko byłby przy mnie, jakby zobaczył, że Jurek nie pomaga mi przy posiłku. Tym razem Jurek dbał o swojego brylanta. Zbyszek pomagał Marysi, Laura karmiła Patryka. Przemek jak zwykle rozmawiał z mamą.
- Mamuś, o co chodzi? – zapytał Alan i stał za moimi plecami. - Potem synu – powiedziałam obojętnie. Jurek spojrzał na mnie. Też nie wiedział, o co chodzi. Tylko Alan poszedł usiąść, Jurek spoglądał na mnie z boku. - Beluniu, czy znów się coś dzieje? – zapytał szeptem. - Bardzo dużo, mój mężu. Obiecałeś mnie poprzytulać, a tu nic z tego. Czuję się zaniedbywana – powiedziałam z iskierką w oku i podniosłam zalotnie brwi. Uśmiechnął się do mnie z prawdziwą miłością. - Będę cię mój aniele przytulał, ale, o co chodzi z Alanem? - On też mnie zaniedbał – szepnęłam. - Niemożliwe!? Alan tak cię kocha, nie Beluniu. - Daj spokój Jureczku. Nie roztrząsajmy czegoś, co nie ma znaczenia. - Widzę kochanie, że dla ciebie to ma znaczenie. - Ma. Bo ja jestem dziwoląg. - Nie ty, mój brylancie. Ty jesteś najwspanialsza na świecie. Jesteś moją księżniczką. Moją królewną – szeptał. Marysia nie zniosła tych szeptów, podeszła do mnie i stanęła między mną a Jurkiem. - Zjadłaś skarbie? – zapytałam. - Tak babciu. Dziękuję! Było pyszne – chwaliła. - Bo mamunia i ciocie umieją robić takie pyszności.Jeszcze jak Martusia im pomaga, to super jedzonko – tym razem ja chwaliłam. - A ty babciu zjadłaś? – zapytała. - Tak skarbie, dziadzio mi pomagał – znów chwaliłam Jurka. |
|
||||
- Bo jak jesteś głodna babciu, to ja ci chętnie pomogę!
- Dziękuję aniołku – tym razem podziękował jej Jurek. Spojrzała na niego i chyba pierwszy raz się do niego uśmiechnęła. - Mamuś, czy Marysia ci nie przeszkadza? – zapytał szeptem Zbyszek. - Absolutnie! – odparłam i pokręciłam przecząco głową. Zobaczył Antoś, że Marysia jest przy nas, wybiegł od Beatki i gnał na oślep prosto do nas. Zaczepił nóżką o nogę od krzesła i wyrżnął jak długi, na szczęście, na dywan! W pierwszym momencie miał zamiar się rozpłakać, ale ja zaczęłam klaskać w dłonie. - O rety, Antoś złapał zająca! – wołałam wesoło. Beatka już rozpędziła się, żeby syna ratować. Pokazałam jej, żeby się wstrzymała. Obrócili to w żart, bo nic takiego się nie stało, a to już duży chłopczyk i nie można robić z niego dzidziusia. Antoś powoli wstawał i patrzył, że mama nie leci na pomoc, babcia klaska i cieszy się, coś mu to wszystko nie pasowało. Popatrzył na swoje rączki, że nie ma zająca? - No, gdzie masz zająca? – zapytała Marysia. - Zwiał mi! – powiedział, pogłaskał się po kolanku, ale nie płakał. Teraz ja go przytuliłam, pogłaskałam go po kolankach, pocałowałam w główkę. - Nie biegaj tak szybko Antosiu, bo nie zdążysz złapać zająca! - Babciu, gdzie był zając? – zapytał ciekawie i zaglądał pod stół. - Sam powiedziałeś, że ci zwiał! – przypomniałam mu. - Babciu, ja go nie widziałem! - Bo za szybko biegasz! |
|
||||
- Babciu, jak będę wolniej biegał to go zobaczę?
- Pewnie tak – obiecałam mu. Odszedł od nas i powoli biegał wokół stołu. Ciekawie się rozglądał. Marysia zaciekawiła się, co on robi, odeszła od nas i też zaczęła za nim krążyć wokół stołu. Za nimi kroczył Patryk. Alan domyślił się, czego dzieci szukają, cichutko wyszedł z jadalni. Czułam, co ma zamiar zrobić! Nie pomyliłam się. Po cichutku wpuścił do jadalni małego królika. Antoś zaniemówił z wrażenia! - Babciu! Złapałem zająca! – wołał radośnie. - Widzisz, jak tak szybko nie biegasz, to ci się przydarzyło szczęście. - Mamuś, masz najwspanialsze pomysły! – chwalił mnie Przemek i wyraźnie był usatysfakcjonowany, że syn nie narobił wrzasku. Mnie było miło, że nazwał mnie mamuśką. Beatka patrzyła na mnie zadowolona. - Dziadziowi przyjemnie, że wnuczek nie płakał? – zapytała ojca. - Oczywiście córciu! Może wreszcie zrozumie, że takie przewracanki to nic strasznego – odpowiedział Beatce. - Bardzo drżałaś nad nim i dlatego ciągle płakał – powiedziałam do Beatki. - Ciociu, czy ja mogłabym także mówić do ciebie mamusiu? - Oczywiście kochanie – odparłam i przytuliłam ją do siebie. Inusia spoglądała na nas i nie miałam pojęcia, co myśli? Czy jest zła, że pozwoliłam Beatce mówić mamo? |
|
||||
- Jesteś wspaniałą matką! – oznajmiła mamusia.
- Gdzie ja mam czas być matką? Jestem, jaka jestem. Wszystkie dzieci mnie taką znają od zawsze. Moje maleństwa tylko przeżyły przy mnie piekiełko – powiedziałam z żalem i patrzyłam na Inusie i Laurę. Inusia wstała, podeszła do mnie i przytuliła się. - Kocham cię mamusiu najmocniej na świecie! – zapewniła mnie. Zobaczyłam, że Laura płacze. - Na miłość Boską dzieci. Miało być wesoło, a wszystko jest na opak – Przemek puścił jakąś muzykę. Zbyszek porwał do tańca Beatkę. Alan Inusie. Przemek pochylił się do Laury i zapraszał ją do tańca. Otarła policzki i zaczęli tańczyć. - No, wreszcie mam prawdziwy, radosny dom! – powiedziałam do męża. - Mój najdroższy brylancie! – oświadczył mi się po raz setny. - Jureczku, weź tego biednego królika i zanieś do klatki, bo gotowy nadgryźć dywan – prosiłam męża. Wstał, wziął go i wyszedł. - Babciu! Dziadzio złapał teraz zająca! – cieszył się Antoś. Marysia od razu usiadła na krześle Jurka. Wiedziałam, że za nic mu nie ustąpi. Miałam rację. Jurek za chwilę wrócił, ale już stał za mną. - Chodźcie do salonu – zapraszałam dzieci. Jurek podszedł do mamusi. Trzymała go pod ramię i weszli do salonu. Zbyszek natychmiast był przy mnie. - Dziękuję kochane dziecko, dam sobie sama radę. To nie grządki w warzywniku, że mogę skręcić nogę – mówiłam ze śmiechem. Zobaczyłam, że za moimi plecami stał Alan. Słyszał moje słowa. - Mamusiu, to o to chodzi? – zapytał i widziałam jak jest mu przykro. - Tak, zostawiłeś mnie samą – odparłam bardzo chłodno. Ani raz nie powiedziałam do niego synku, ani Alanku. - Przepraszam mamuńka – prosił o wybaczenie. Podszedł Jurek. |
|
||||
- Chodź kochanie, posiedzimy trochę w salonie, dzieci niech się bawią – prosił. Wzięłam go zdrową ręką pod ramię i weszłam z nim do salonu. Alan został w jadalni. Wiem, że sprawiłam synowi przykrość, ale nie mam zamiaru ciągle wszystkim wybaczać! Jedyna osoba w tym gronie, która może mi „nagadać” to mamusia! Usiadłam w fotelu. Jurek chciał usiąść przy mnie, nic z tego, pierwsza była Marysia!
- Córciu, babcie bolą żebra, nie możesz tak męczyć babci – tłumaczył Zbysio. Spojrzała na mnie z żalem w oczkach. - Zostaw ją – prosiłam Zbyszka. - Mamuś, ale Inusia chciała zrobić mamusi zastrzyk. - Zbysiu, mnie już tak straszne nie boli – zapewniłam go. - Jakby mamusia potrzebowała zastrzyku, to Inusia jest gotowa mamusi pomóc. - Zapamiętam Zbyszku! - W to nie wątpię! Pamięć mamusia ma nad wyraz dobrą! – zapewnił mnie. - Zbysiu, nic na to nie poradzę, że mam taki charakter. - Już zdążyłem się na tym poznać! Wiem jak z mamusią trzeba się obchodzić. - Na Boga, jak? - Jesteś księżniczką! – zapewnił mnie i był przy tym bardzo poważny. - O czym tak rozmawiacie? – zapytał Alan. - Właśnie mówię, że mamusia jest jak księżniczka – wyznał Alanowi. - Oj, wiem o tym od urodzenia. W dodatku ja też mam to w genach! Przepraszam mamusiu, byłem taki zafascynowany tymi grzybami, że myślałem, że prosiłem mamusię o zaczekanie. Przecież to było jasne, że zaraz wrócę po mamusię. - Daj spokój – prosiłam. Położył głowę na moich kolanach. - Alan, synu, nic się takiego nie stało. |
|
||||
- Na Boga, co się stało? – zapytała mamusia. Dzieci też stały i nie wiedziały, o co chodzi. Jedynie Zbyszek wiedział, ale też nie miał pojęcia jak ma postąpić.
- Mamusiu nic się złego nie stało! Mam z synem coś do omówienia, a że mamy jednakowe charaktery, to nam ciężko ze sobą żyć. - Czy chcesz mamuńka, żebym się wyprowadził z domu? – zapytał Alan. - W życiu! Jak mogłabym żyć i nie mieć was przy sobie? Sam wiesz jak dłuży się każdy tydzień bez ciebie, każdy dzień bez Inusi, Zbysia i Marysi. - Dziecko drogie, całymi dniami jesteś poza domem! To ja najwięcej tęsknię za wami! – wyznała mamusia. - Alan, może przerwiesz studia i będziesz siedział w domu? – zapytałam syna ze śmiechem. Spojrzał w moją twarz, w moje oczy, uśmiechnął się. Objęłam go za szyję i mocno przytuliłam do siebie. Miałam wrażenie, że tulę w ramionach jego ojca. - Kocham cię mamuńka najmocniej na świecie! – zapewnił mnie syn. - Dziękuję Bogu Alan, że mam ciebie! Mam całą resztę dzieci, że choć trochę mnie lubią. Że mam mamusię, że mogę ze wszystkim do niej biec. Wysłucha mnie, doradzi. Że mogę zabierać mamusie na wycieczki do lasu. Możemy sobie, choć troszeczkę pospacerować. - Mamusiu, o co w tym wszystkim chodzi? – zapytała Laura. Pokiwałam głową, że o nic. - Alan, co się stało mamusi? – teraz zwróciła się z pytaniem do brata i czekała na odpowiedź. - Zostawiłem mamusię w ogrodzie bez pomocy – odparł siostrze. - O ile dobrze widziałam, to Zbyszek podszedł do ciebie, mamusiu. Dlaczego nie chciałaś do nas dołączyć? - Bo już nie miałam ochoty na szklarnię, chciałam posiedzieć z mężem! - Oj tak! Miałem okazję pośmiać się jak licho – wyznał Jurek i na samo wspomnienie zaczął się uśmiechać. - Właśnie! Jak weszliśmy, to strasznie się tato śmiałeś? Czy możesz nam opowiedzieć ten kawał? – pytała Beatka ojca. |
|
||||
Dobry wieczór. Ja kopałem ziemniaki motyką . Dwa koszyki ukopałem , fajne duże ziemniaki . Ale największy jaki mi urósł . Po zważeniu miał 73 deka. To pierwszy raz w życiu takie duże ziemniaki mi urosły.
Dobrej nocy.
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas.. |
|
||||
Dzień dobry wszystkim....
Dziś rano miałam sporo do poczytania...tak lubię. Ninko...nie pamiętam dokładnie zakończenia powieści, ale nie chcę sięgać na półkę...czekam tu na dalszy ciąg i zakończenie. Pamiętam, że jeszcze będzie się sporo działo. Krystynko.... Gienku...to ładne masz zbiory ziemniaków...musisz mieć dobrą ziemię i nawozić ich kurskim nawozem. To pewnie będziesz miał zapasy na całą zimę. Pozdrawiam....Dobrego dnia.....
__________________
|
|
||||
Dzień dobry
Kolejny dzień jak co dzień. słoneczko za oknem zachęca do wyjścia. Faktycznie Izabello, Gienek ma przecież kurki to ma ziemię ekstra nawiezioną - pod ziemniaki to może nawet za bardzo nawiezioną. Pozdrawiam Cię Izabello serdecznie i życzę udanego dnia. Pozdrawiam Cię Ninko, Lilu, Zosiu, Gienku i wszystkich którzy choć na chwilę wzrok zatrzymają na wątku. Miłego dnia dla was życzę |
|
||||
Witam Rodzinkę
Witam was miło wszystkie dziewczynki.
Tylko pod ziemniaki dawałem obornik od kur . Zero nawozu. Ziemniaka poznasz jak rolnicy ładują nawóz . Wiecie po czym . tylko go przekroić na połówkę , i wtedy ten nawóz wychodzi , bo ma taką pręgę przez środek ziemniaka ciemną. I czuć je po ugotowaniu . Może mi nie wierzycie , ale taka prawda jest. A szczególnie jak nie którzy dawają obornik świński , takiego ziemniaka nie zjesz . No nie którzy jedzą jak kupią . On śmierdzi po prostu.Wiem bo pochodzę z rodziny rolniczej. Tylko jeden gatunek ziemniaka mi się udał . Wszystko też zależy od gatunku . Drugi gatunek były drobniejsze., ale bardzo dobre w smaku. Myślę ,że w tym roku już nic nie dokupię ziemniaków. Jeden ziemniak mniejszy mi na obiad starczy. Ziemniaki są w dobrej cenie teraz. Papryka o tej porze w zeszłym roku kosztowała w markecie 2,59 zł/kg Dzisiaj kosztuje około 6 zł/kg, a może wincy już.. Dobrego słonecznego dnia wam życzę , .Łącznie z NINECZKĄ...
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas.. |
|
||||
Dziękuję za pozdrowienia a bardzo mi są potrzebne!!! Jestem zakatarzona..boli mnie głowa, przewracam się...co za cholerstwo czepia się...
Krystynko, przekaz mam w ręku - książka poleciała do Ciebie...opłacona przesyłka.. już nie płać przy odbiorze.. Izabel, to nie zaglądaj na koniec powieści - bo się wyda, że Iza będzie miała spokój! Gienku, nie znam się na ziemniakach, tym bardziej, czym są nawożone... pamiętam , że dziadzio po ziemniakach siał jakieś ziarenka...babcia koński nawóz używała do jakichś warzyw... nie pamiętam do jakich.. U mnie na działce, to tylko koński nawóz kupowałam pod pomidory, do szklarni... Życzę Wam zdrowego i bezpiecznego dnia |
|
||||
- Właśnie! Jak weszliśmy, to strasznie się tato śmiałeś? Czy możesz nam opowiedzieć ten kawał? – pytała Beatka ojca.
- Dziecko, to nie kawał. To było wspaniałe wyznanie – zapewnił ją. - To mów! – nalegała. Jurek spojrzał na mnie. Alan siedział przy moich nogach, oparł się i patrzył na mnie. - Co? – zapytał Jurek i patrzył w moje oczy. Ruszyłam ramionami, że to zbyt świńskie, żeby mówić dzieciom. - Ale was trzeba prosić – żaliła się Laura. - Boże, nic takiego. Jurek nazwał mnie brylantem. - Przecież wiemy, że tak cię nazywa! - No tak, ale ja go poprosiłam, żeby obrobił ten brylant – wyznałam ze wstydem i zarumieniłam się. Wybuchnęli śmiechem, aż się dzieci wystraszyły. Alan śmiał się i patrzył na moje czerwone policzki. Mamusia śmiała się radośnie. Antoś nie wiedział, z czego się śmieją, ale pokładał się od śmiechu. Turlał się po dywanie. Teraz ja śmiałam się z Antosia. Mamusia pogroziła mi palcem, że o mało nie dostała kolki, ale mamusia zawsze tak się śmieje, najpierw normalnie, potem zaczyna piszczeć. - Dobrze dzieci. Na dzisiaj ja wysiadam. Idę poleżeć, potem Inusia zrobisz mi zastrzyk, może w nocy trochę pośpię? Jutro po śniadaniu do kościoła, potem obiad. Po południu na pewno wpadnie nasza „paczka”. A w ogóle, to mnie boli ząb! |
|
||||
- Mamusiu, o której mam ci zrobić zastrzyk? Dlaczego nie pojechałaś do Justynki? Na pewno przyjęłaby cię w domu. Przecież Justyna dba o twoje zęby! Wiem, że robi ci przeglądy.
- Zgłoszę się skarbie do ciebie. Wtedy wszystko przestanie mnie boleć. Z zębem w poniedziałek też się zgłoszę – zapewniłam ją. - Ja zejdę po ciebie Inusiu – zapewnił ją Jurek. - Babciu, czy ja mogę z tobą spać? – zapytała Marysia. - Córciu, dzisiaj jeszcze babcia bardzo cierpi. Może jutro – tłumaczył jej Zbysio. - Oj jejku! – zawołała zrozpaczona. Spojrzała na Jurka bardzo zagniewana. - Chodź kurczaku, chwilę poleżysz z nami – zapraszałam ją. - Babciu, a ja? – zapytał Antoś i patrzył na mnie. - Jazda na górę! – zawołałam do nich. Pobiegli ze śmiechem. - Mamusiu, tylko ostrożnie – prosiła Laura. - Mamuńka, to złamanie z przemieszczeniem, nie zapomnij o tym! Sama wiesz, jakie to niebezpieczne – przypominał mi Alan. - Wiem synu. Mogę przebić płuco. Zdaję sobie sprawę z zagrożenia. - Ciociu, nie zabieraj dzieci do siebie – błagała Beatka. - Jest tata przy mnie. Nic mi się nie stanie – zapewniłam ich. - Zbyszku, sprowadź Marysię i Antosia tutaj. Mamusia nie może teraz się tak intensywnie poruszać – tłumaczyła Inusia. Zbyszek bez słowa poszedł po dzieci. Za chwilę biegli na dół. - Kto pierwszy czyta nam bajki? – zapytała Marysia. - Mogę ja zacząć? – zapytał Alan i zaprosił dzieci do swojego pokoju. Podszedł, pocałował mnie w policzek i wszedł za dziećmi. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Różności | felicyta | Różności - wątki archiwalne | 29 | 28-08-2010 14:03 |
skoro można pisać tu różności | ymca | Różności - wątki archiwalne | 27 | 21-02-2008 20:46 |
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach | jolita | Różności - wątki archiwalne | 162 | 31-10-2007 20:36 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|