|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1141
|
||||
|
||||
WITAM Józefie,odwiedziłam Twój "kącik" z wierszami..
tyle ich tu,a czemu TU nikt nie zajrzał? do tej pory. Może od dziś? POZDRAWIAM. |
#1142
|
|||
|
|||
Na krawędzi zimy
Na krawędzi zimy.
Odleciały już bociany, Bańką pryska lata czar. Pewnie porę nam podrzuci, Zima mrożna ,biały dar. Wiatr posprząta liści śmiecie, By po polach wolno wyć. Przez podmuchy i zamiecie, Śnieżne zaspy ryć. Nautyka i nawieje, Na jałowce-sosny. Będą białe czarodzieje, W kożuchach do wiosny. Zatrze zaspą drogi ślady, I na polach miedze. Zamaskuje dla sąsiadów, O granicach wiedzę. Pogna niebem,pogna ziemią, Skrupułów nie ima. Oby przestrzeń,oby wolność. Śnieżna wokół zima. Hulaj wietrze póki pary, Masz w płucach na tyle. Oby tylko nie huragan, Stanowił o sile. Józef Bieniecki |
#1143
|
|||
|
|||
Kameleon.
Kameleon.
Jak przystoi dziś na szuję, Wszystkim panom z ręki jada. Całe życie kombinuje, By popłynąć na układach. Od formacji do formacji, By się trzymać-podjąć kasę. Na zboczonej oriętacji, Nihilistów tworzyć klasę. Bękart krwawej rewolucji, W demokracji wypasiony. Efekt skrajnej prostytucji, Na ołtarze wyniesiony. Bez zasad i moralności, Na świeczniku siadł okrakiem. I jak diabeł ornat nosi, W razie czego-cofnie rakiem. Dyrdymały ludziom głosi, Opcji myląc już granice, Wszem i wobec-aż się prosi, Aby grzmotnąć go w przyłbicę. "Z gówna bata się nie kręci", Już bebechy przemieliły. Niepotrzebnie tacy wzdęci, W gnój go wszakże obróciły. Józef Bieniecki |
#1144
|
||||
|
||||
Kłaniam się nisko!!!! Pozdrawiam!
To mi się podoba.... |
#1145
|
|||
|
|||
''Przywódca''
"Przywódca"
Jak po kaczce spływa, Żadna nie dociera, Truposza politycznie , Przegrana kariera. Wszelkie nagie złudzenia, Z nadziei wyprane. Dla niego i "haryzmy", Są lalką -gałganem. Miny stroi głuplawe, Tymi się zabawia. A na dobro Ojczyzny, Życisko wystawia. Hołubiony przez media, Z korupcji bagażem. Łeb w karierze amoku, Przeżarty mirażem. Winni dawno odstrzelić, Przegnać z tobołami. By Polski nie koślawił, "Świętymi krowami." Obwiesie dzisiaj w modzie, Ci W władzy -rozkroku, Bękarty dwóch systemów, Bez żadnych widoków. Józef Bieniecki |
#1146
|
|||
|
|||
Marcwe wierzby.
Marcowe wierzby.
Wy polskie wierzby, w marcowej szarudze, Tam zasiedziałe na błękitnych drogach. Mgłami podszyte,w zimowej kolczudze, Wiosna wraz z zimą przeplatuje sroga. Listkami pierwsza powraca tu wiosna, I wypatruje dzwoneczków skowronka. Tulisz w opończy zieleni radosna, Tu każdy promyk,cieplejszy od słońca. Na łozach twoich wyśpiewane trele, Dziuplami wita wracające ptactwo. By w słonka cieple ,urządzać wesele, I dzieci tamtych ochraniasz bogactwo. Czas opłakujesz korzystnej pogody, Łzy nieba spijasz przeplatane deszczem. Dusza przyjazna dla reszty przyrody, Żyjąc w symbiozie ,zapłakana jeszcze. Na polskich drogach,mazowieckim piasku, Odwieczny dróżnik ,wypatrujesz z dala. Póżnym wieczorem,czy o wczesnym brzasku. I polskie niebo z ziemią w dole scalasz. Smagają wichry i deszcze biczują, A ty tam stoisz ,twarda ,nieugięta. Duchy pokutne ,które pokutują, Na drodze życia,dusza życiem święta. Józef Bieniecki |
#1147
|
|||
|
|||
Jutrznia son.
Jutrznia son.
Na horyzoncie cuda dnia, Zdejmują cień opończy, Marzenia z świtem łączy. Słońca promieniem gra. Na szarych polach mgielne tła, Przegania wietrzyk rączy, Widziadła nocy kończy. W przesieki nocne gna. Nadziei spływa jutrzni włos. I chłodem ranka kąsa, Siwe od szronu ostu wąsa. Trąca ostrożny kos . Wśród mgielnych panien pląsa. Ptasząt zbudzony głos. Józef Bieniecki |
#1148
|
|||
|
|||
Sonet -Władza.
Sonet-Władza.
Po cóż dla świata wyśpiewują ody, Gdy w zakamarkach beznadziei błądzi, Niech z kart ludzkości krzywd wymażą szkody, A nie skazaniem i krzywdami sądzi. Prędzej na ziemi mórz obeschną wody, Choć pokoleniem świat obejmą młodzi. Ci polityczne pozmieniają mody, Ta nowa władza młodym znów zaszkodzi. Pamięcie ludzkie przeżarte gangreną, W biegu historii odwracają kartę. Aby ofiary obciążyć swą winą. Choć ich historie funta kłaków warte. I wszyscy wiedzą,kto winy przyczyną, Znów na tę samą postawili kartę. Józef Bieniecki |
#1149
|
|||
|
|||
Stado.
Stado.
Szare obłoki gnały w dal, Siwy się zbliżał mrok. Kwiaty malował w szybach mróz, Na Koziorożca skok. Ciszę wieczora mącił krzyk. Tysięcy kawek ,wron, Na nieba łacie bielił się , W drzewach osiadły szron. W polach spoczywa biały skrzek, W zaspach puszysty śnieg. Na polnych ścieżkach,wiejskich dróg, Po horyzontu brzeg. Na skraju lasu śnieżnych pól, Głośne krakanie wron. Gęsta wieczoru kryje ćma, Tłumiąc kościoła dzwon. Niebo sypnęło puchem dnia, Wiatry usnęły gdzieś. A ściana śniegu polem szła, Tam gdzie spoczywa wieś. Przykryła również wroni skrzek, I ciszą nocy szła. Tam skrajem pola nocy brzeg, Jak gęsta ranka mgła. Józef Bieniecki |
#1150
|
|||
|
|||
Takiego mamy!!!
Takiego mamy!!!
Gdy uderza władza w łeb, Nie jest sobą-to juą kiep. Często też dostaje bzika, Bo po łebie kiełbem fika. Kasa przy tym go bufoni, Wbrew pozorom i ironi. A po mwdiach nim zamiata, Niczym podłogowa szmata. Snoby- wokół przytakują, I na głópka go kreują. Ten zaś ważny i nadęty, Wszystkim innym czyni wstręty. Nie ma chłopa ,ino kiep, Bo mu sława bije w łeb. Póżno się za niego modlić, Wcześniej daje się upodlić. Bóg chce karać,więc odbiera, Rozum-robiąc zeń frajera. Więc tytuły ciepnij w kosz, Przesądzony psi twój los. Pełna gęba jest frazesów, Prawdy się o sobie boi. Pan wiedzący ,od sukcesów, W mediach dwoi się i troi. Sława dobra i zła sława, Zgodnie z sobą życiem chodzi. Chociaż często jest niemrawa, Jak nie starsi-wiedzą młodzi. Józef Bieniecki |
#1151
|
|||
|
|||
Takiego mamy!!!
Takiego mamy!!!
Gdy uderza władza w łeb, Nie jest sobą-to juą kiep. Często też dostaje bzika, Bo po łebie kiełbem fika. Kasa przy tym go bufoni, Wbrew pozorom i ironi. A po mwdiach nim zamiata, Niczym podłogowa szmata. Snoby- wokół przytakują, I na głópka go kreują. Ten zaś ważny i nadęty, Wszystkim innym czyni wstręty. Nie ma chłopa ,ino kiep, Bo mu sława bije w łeb. Póżno się za niego modlić, Wcześniej daje się upodlić. Bóg chce karać,więc odbiera, Rozum-robiąc zeń frajera. Więc tytuły ciepnij w kosz, Przesądzony psi twój los. Pełna gęba jest frazesów, Prawdy się o sobie boi. Pan wiedzący ,od sukcesów, W mediach dwoi się i troi. Sława dobra i zła sława, Zgodnie z sobą życiem chodzi. Chociaż często jest niemrawa, Jak nie starsi-wiedzą młodzi. Józef Bieniecki |
#1152
|
|||
|
|||
Rządzącym !!!
Rządzącym.!!
Pijcie z kielicha piołuny zatrute, Bo nade wszystko żeście zasłuźyli. I noście ręce w kajdany zakute, Choćby dlatego, bo wy ślepi byli. Niech was przekleństwo nigdy nie opuszcza, I grobem jęczy nocami i dniami. Niech was traktuje, na koniec tak tłuszcza, Jak pomiatali wyście biedakami. Niech się w kamienie serca ich zamienią, Gdy na kolanach litość będziesz prosił. Byś miłosierdzia nie doprosił cienia, Za steki kłamstwa,któreś w mediach głosił. A prawda w sile nie przekona sędzie, Za obowiązki ,któreś nie dopełnił. Wszystkie przekręty ,które w twym urzędzie, Podpisem swoim we kłamstwie wybębnił. Kiedy obrazem spoczną wizje ciemne, Niechaj i słońce przestanie ci świecić. Próżne nadzieje zabębnią bezdenne, A przed oczami stoją głodne dzieci. I jak upiorna,noc bywa okrutna, Niech przerażeniem po wieczności wodzi. Będzie w nadziei, zdradą bałamutna, Nigdy radością słońca ci nie wschodzi. Zwiastun przekleństwa,grzeje miejsce w piecu, Boś na podpałkę drewka przygotował. Gdy zjazd odbędzie ,na pośmiertnym wiecu, Będziesz zepsute dalej wiecznie psował. Życiem kręciłeś na dupę biczysko, Nie myślał o tym ,że miewa dwa końce, Czas się wyłożyć na piekła klepisko, Przetną ją przetną ,pioruny gorące. Józef Bieniecki |
#1153
|
|||
|
|||
Wypominki
Wypominki.
Biją dzwony pokutne, Lud odmawia pacierze. Za pomarłych, zabitych, Za nieznanym żołnierzem. Płyną święte zdrowaśki, Łza się w oku kręci. Prośby niosą gorące, Aby byli święci. Wiatr skrzydłami uderza, Ptakiem w okna szalony. Jakby chciały je wyrwać, Z modlitewnej obrony. Wyśpiewują pieśni, Daj wieczne spocznienie, Bóle,żale weż nasze, Za wieczne zbawienie. Ksiądz wychodzi z Mszą Świętą, W żałobnym ornacie. Gromnic ognie błyskają, W świątecznej poświacie. Józef Bieniecki |
#1154
|
|||
|
|||
Zaduszny Dzień.
Zaduszny Dzień.
W żałosnym bim-bam,dzwonów śpiew, Wiatr niesie,to przygasza. Wraz z kołyszącym wiatrem drzew, Zaduszny Dzień ogłasza. Ornatów fiolet,świtu mrok, Choć w wizji jest ponury. Wieczności zrobił duży krok, Mgły ubierają pióry. W zakątki myśli liściem śle, Brunatnym,złotym mieni. By zniknąć chwilę w gęstej mgle, W wygasłej już zieleni. Czas umierania życia czas, Łzawi się rosą ranka. Granitem kryje szary głaz, Gdy w życia zgasł przystankach. I w końcu zgaśnie stary kadr, Stanę na Drodze Mlecznej. Chcę pozostawić jeden ślad, Tu, ku pamięci wiecznej. Tam gdzieś na niebie,pośród gwiazd, Hymny pisywać Bogu. Z góry spoglądać w oczy miast, Na bramie-nieba progu. Józef Bieniecki |
#1155
|
|||
|
|||
Żołnierska nutka.
Żołnierska nutka.
Czas ich kroki marszowe odmierzał, Tam na szlakach bitewnych żołnierza. Pieśń żołnierza jak listy miłosne, Przywracały wspomnienia radosne. Choć ich wielu z szeregów ubyło, Dzień się każdy pieśniami kończyło. Do rodzinnych pieleszy chyliły, Matki, żony i dzieci tuliły. Łzę niejedną otarto rękawem, Za zwycięską i przegraną sprawę. Zaciśnięto i zęby i pas, Oczy zimne jak skała i głaz. Dziś w ramionach chcę odpocząć brzozo, Chylę czoło, wierzbo ,polskim łozom. Kiedy będziesz w wezgłowiu wzrastała, Pieśnie lasu wojenne szumiała. Zanieś z wiatrem marzenia me w dal, Ku Beskidom ,w skalisty świat hal. Wpisz w modlitwę szumiących strumyczków, Zawieś w niebie srebrzystych wiersycków. Gdy halnemu przyjdą chęci grania, Wspólnie z lasem do muzykowania, Wspomnij w nutkach ,że ja z tobą był, Pieśnią w boju,głodzie ,chłodzie żył. Józef Bieniecki |
#1156
|
|||
|
|||
Sojusze..!
Sojusze..!
Nie potrzebne nam sojusze, Mocnych zjada widmo zdrady. A oddaną dla nich duszę, Polityczne ssą układy. Brak instynktów narodowych, Z władzy czyni sprzedawczyków. Tworzy produkt rozbiorowy, Dla obsługi ich kacyków. Marksistowskie wykształcenie, Nad kloacznym wisi rowem. Ma idee wywrotowe, Utopijną nadbudowę. Bez skrupułów i sumienia, Potwór Polską dzieli skórę. Wydziedzicza bez wzruszenia, Gospodarkę i kulturę. "A kto mieczem zaś wojuje, też od miecza często ginie." To on wyrok o nim wyda, O zbójeckiej jego winie. Józef Bieniecki |
#1157
|
|||
|
|||
Sojusze..
Sojusze..!
Nie potrzebne nam sojusze, Mocnych zjada widmo zdrady. A oddaną dla nich duszę, Polityczne ssą układy. Brak instynktów narodowych, Z władzy czyni sprzedawczyków. Tworzy produkt rozbiorowy, Dla obsługi ich kacyków. Marksistowskie wykształcenie, Nad kloacznym wisi rowem. Ma idee wywrotowe, Utopijną nadbudowę. Bez skrupułów i sumienia, Potwór Polską dzieli skórę. Wydziedzicza bez wzruszenia, Gospodarkę i kulturę. "A kto mieczem zaś wojuje, też od miecza często ginie." To on wyrok o nim wyda, O zbójeckiej jego winie. Józef Bieniecki |
#1158
|
|||
|
|||
Zło bajek.
Zło bajek
A ja byłem i ty byłaś, Dzwoni w uszach słów twych echo. Czemu żeś mi złorzeczyła, Przywracając pamięć grzechom. Kiedy wszystko dobrze było, Bóg jedyny zechce wiedzieć. Zgodnie wspólnie nam się żyło, Każdy wiedział gdzie ma siedzieć. W końcu spokój wzieło licho, Do alkowy cicho wkradło. Baraszkuje względnie cicho, Obracając swe mieszadło. Niezliczonych świadków -mrowie, Swoje dwa grosze dokłada. Mętlik w domu,mętlik w głowie, Niepotrzebna moc sąsiada. Wieść się niesie,słów nie miara, Bo pospólstwo baja sobie. Boga nie ma ,domu kara, Bajka z bajką mnoży mrowie. Pusta głowa ,mądra głowa, Bez bajania w domu siedzi. W łeb nie wali myśl sodowa, Nie wie ,co mówią sąsiedzi. Józef Bieniecki |
#1159
|
|||
|
|||
Jedność serc
Jedność serc
Czy to wieczorem ,czy to wczesnym rankiem, W twoich ramionach chcę nadzieję mnożyć. Być twoim mężem i twoim kochankiem, W zaciszu serca swą głowę położyć. Na aksamitnych twych serca pagórkach, Oddechy wtulę i oczu żrenice. A gdy zmęczenia przetnie czoło chmurka, Miód z ust pospijać i całować lice. Księżyc marzyciel przez okno się skrada, Baśnią miłości przerywając ciszę. Swoje miłostki szeptem opowiada, Nasze przeżycia ,w jego szepcie słyszę. Zgasłych nadziei wracają wspomnienia, W oknie osiadły,w księżycowej stronie. I słowem czułym spływają w promieniach, W srebrnych warkoczach,w księżyca ogonie. Już nocy koniec,jutrznia złotem wita, Skrada po cichu,nie zdąża obudzić. Przeżycia nocy pewnie z ust twych czyta, W kolorach ranka nie chce je ostudzić. Zaległa cisza, i duszy i ciała, I tylko serca jednym rytmem biją. I czekam słowa-że ty moja cała. I tylko moja-i nigdy niczyją. Józef Bieniecki |
#1160
|
|||
|
|||
Eksodus Warszawy.
Eksodus Warszawy.
Dom burzą po domu, Podkładają miny. Holokałstem objęto, Winnych i bez winy. Wypalają budynki, Wcześniej je rabują. Ludzi gnają do pracy, A chorych mordują. Setki idą w tysiące, płeć-nieważne dziecko. Trzeba rozkaz wykonać, Myśl błędną- zdradziecko. Wszystko Polskie do piachu, Zwierz ma większe prawa. Miasto w ziemi zaorać , Wymazać -Warszawa! Dzikie prawa -jak ordy, W Europy środku. W zgniłym jądrze natury, Z samego początku. Z cywilizacji znakiem, W barbarzyńskim widzie. Na Narodzie Polaków. I przekrętnym Żydzie. Józef Bieniecki |