Cytat:
Napisał koala
Czy możesz mi pomóc w rozwikłaniu problemu kiedy można wystąpić przeciwko komuś o obrazę uczuć? Czy tylko uczucia religijne są kodeksowo chronione czy inne również.
|
Niewiele potrafię tu rozwikłać, bo nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Mam jedynie, jak każdy, pewne prywatne (i z całą pewnością nierozstrzygające) stanowisko w tej sprawie. Brzmi ono jak następuje.
Uczucia to takie stany ducha jak miłość, gniew, strach, uwielbienie, radość, obrzydzenie. Uczuć nie da się więc obrazić, bo nie da się obrazić radości, strachu czy miłości. Obrazić można tylko
człowieka, wypowiadając się o nim w sposób, który jest
równocześnie (a) uwłaczający i (b) fałszywy. „Obraza uczuć” to konstrukcja ułomna logicznie, trudna do zastosowania praktycznego, niemająca też, o ile wiem, jasnej wykładni w orzecznictwie. Co więcej, ta dziwaczna konstrukcja prawna jest zdaje się stosowana wyłącznie do tzw. uczuć religijnych, nie do żadnych innych. Kiedyś bodajże prof. Stanosz próbowała wystąpić przeciw jakiemuś dostojnikowi za to, iż ten „obraził jej poczucie rozsądku i racjonalizmu”. Jak łatwo się domyślić, nic z tego nie wyszło.
Z tej sytuacji są dwa wyjścia. Po pierwsze, można domagać się
rozszerzenia pojęcia „obraza uczuć” na uczucia inne niż religijne. W tym kierunku idzie pozew tej pani z Kielc, która domaga się zadośćuczynienia za obrazę jej uczuć matczynych i feministycznych. Wątpię jednak, aby jej pozew cokolwiek zmienił na korzyść. Będzie to raczej odebrane jako niepoważna rozróba. Właściwsza jest bowiem, moim zdaniem, inna droga. Wydaje mi się, że pojęcie obrazy uczuć nie powinno być rozszerzane, lecz wprost przeciwnie –
powinno być całkowicie usunięte z kodeksu. Wystarczą pozostałe zapisy dotyczące zniewagi czy pomówienia.
Tego jednak nie może zrobić żaden sąd. Musi to zrobić parlament, i w tym kierunku powinny iść wszystkie naciski. Ale podkreślam – to moje prywatne zdanie, niepoparte dostateczną wiedzą przedmiotową.
*