Widzę
Aniu twoje relacje - taka sytuacja przeraża i budzi przygnębienie...ciężko jest się kolejny raz podnosić i zaczynać od nowa ze świadomością ,że może nie być to ostatni raz.
U mnie Bóbr przepłynął przez wały...woda odbiła się od domu i wróciła do koryta...... na szczęście architekci z 1927r przewidzieli takie sytuacje i od strony rzeki nie mamy wejścia a okna są na wysokości ok2 m...tak więc z 2 stron mieliśmy wodę i patrzyliśmy z niepokojem i bezradnością co bedzie się działo dalej.
Zanim sztab kryzysowy podesłał piasek i worki .....woda zaczęła opadać......przygotowaliśmy worki i czekaliśmy....na szczęście nie było takiej potrzeby.
Podsyłam kilka zdjęć zrobionych na gorąco telefonem komórkowym: