|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#41
|
|||
|
|||
ale mnie pokrzepilyscie kolezanki -i tym ,że niektore maja tak jak ja -podajmy sobie spracowane dlonie Anielko.I tym ,ze jest z tego wyjscie jeśli się doleje oliwy do lba siwego..Ja tez niestety nie mialam nigdy tzw prawdziwej bidy .I niestety zawsze spadam na cztery lapy i wychodze z opresji.Tyle ze męczące jest latanie i naciąganie -nie nie ludzi tylko kołdry co się gwaltowie robi skapa pred kolejnym terminem wplywu-bo czlowieka "ponioslo" rachunki place -aczkolwiek w kolejnosci dowolnej ,glodem nie przymieram ale nigdy nie nauczylam sie tych "kopert" -probowalam nawet ale manko bylo permanentne - i nie tyle mam poglad iz buty za 60 zl nie nadają się do chodzenia ile czesto wbrew rozsadkowi nie moge sie oprzec tym co 1 kosztuje 100- byl okres w moim zyciu ,kiedy dzieci byly male -ze żeczywiscie bylo tak sobie i dzieci oraz ich potrzeby byly absolutnym priorytetem a do tego bylam gruba i smutna i na siebie prawie nie wydawalam - ciuchlandy byly mi domem mód...jak to się zmienilo hmmm mialam okres szaleństwa,nie powiem.Teraz mi odpuscilo ,ale wymagania wzrosly i ten "kaszmirowy plaszcz" townież jestem w stanie kupić z zamknietymi oczami -martwiac sie pożniej co dalej.Kocham kupowac prezenty nienawidze -w odroznieniu od jolity (moja mama ma te smą postawe ) godzic się z tym ,ze na cos mnie nie stać (w granicach rozsądku oczywiscie).Był okres kiedy wpadlam w karuzele kredytowa -ale to już przeszłosc na szczescie .Mieszkanie splacam .Jasne ,ze nie cierpie nedzy ale uswiadomiłam sobie ,ze gospodarujac się madrzej (budzet Słowiczko- masz rację) byloby mnie stać na znacznie wiecej.
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie Ostatnio edytowane przez Malgorzata 50 : 18-08-2007 o 18:34. |
#42
|
||||
|
||||
to jeszcze coś dopowiem.
Kiedyś jak było jeszcze dziecko w domu,faktycznie były priorytety,ale teraz komu krzywda się stanie jak nawet trochę zaszaleję/noooo.....może ciut więcej niż trochę/. Opłaty są również dla mnie na pierwszym miejscu,bo to mi daje poczucie bezpieczeństwa i tak jestem wychowana/porządek ,uczciwość, nie zadłuzanie się itp/i reszta zostaje już tylko na moje potrzeby.Więc hulaj dusza.....a jak braknie to też tylko mnie,nikomu innemu/i nawet wcale inni nie musza się o tym dowiedzieć/że trzeba będzie trochę mniej wykwintnie jeść przez jakiś czas,no to co,tylko może mi to wyjść na zdrowie,na szczeście nazbierałam trochę ciałka na zapas bedzie więc z czego chudnąć. Więc czym ja się do diaska martwię?Chrzanić to, w poniedziałek idę po mój wymarzony kaszmirowy płaszcz i basta. |
#43
|
||||
|
||||
Do Ewy i Małgosi.
Tak trzymać ......... nie ma sensu sobie żałować...... czasy kiedy były inne priorytety minęły i nastał czas "dla nas", trzeba to wykorzystać maksymalnie. Też miałam w swoim życiu okresy kiedy musiałam trochę przystopować z "uszczęśliwianiem siebie", na szczęście to minęło i w tej chwili uszczęśliwiam siebie na okrągło. Spadkobiercom zostawię mieszkanie, antyki, biżuterię a forsę jaką dysponuję będę wydawała na siebie i już.
Ostatnio edytowane przez Basia. : 18-08-2007 o 17:24. |
#44
|
||||
|
||||
Cytat:
|
#45
|
||||
|
||||
A co z tym zrobisz?Chyba Cie rodzinakostatnio wkurzyła,ze tak się zlośćisz.Nie martw sie jutro będzie nowy lepszy dzień i zdanie też zmienisz.Ale gotowki im nie zostawiaj,wydawaj na siebie,ciesz sie,ze mozesz zaspokoic wszystkie swoje potrzeby.Pozdrawiam cieplutko.glitter_maker_07_08_2007_15_15_56_18262.gif
|
#46
|
||||
|
||||
Cytat:
Nie ma żadnego "tym"i dlatego nie ma dylematu. Cieszę się, że widzę Cię znów aktywną na forum. |
#47
|
||||
|
||||
Aha,teraz rozumiem,co znaczyło"moim spadkobiercom zostawie dobre wrazenie" to zupełnie jak ja.Chociarz,cholera mam dwie polisy ubezpieczeniowe,moze z nich zrezygnuję?Mieszkanie mogę przekazać bankowi,a onże ten bank bedzie mi coś placił.Przecierz mam jedno dziecko,które w zasadzie niczego nie potrzebuje.Co ja gadam,chyba mi po tych lekach i bólu coś sie pokiełbasiło.Pozdrawiam serdecznie.Już mnie mniej boli to może i rozsądniej zaczne mysleć.
|
#48
|
||||
|
||||
No to powiem wam...
...że właśnie teraz mam okres, kiedy nie tylko muszę przystopować, ale powinnam przestać jeść, pić i... chyba oddychać... Dopóki balansowałyśmy na krawędzi - jakoś wiązałam koniec z końcem. Ale ten rok był upiorny!
Właściwie zaczęło się we wrześniu ubiegłego. Napadnięto mnie. Wracałam z banku i miałam przy sobie jedyne pieniądze, które stanowiły nasze zabezpieczenie - 7 000 złotych. Chciałam je włożyć na lokaty... Jechali za moją taksówką. Kiedy płaciłam - jeszcze w taksówce, bandzior otworzył drzwi i wyrwał mi torebkę, uszkadzając bark... To była znana policji grupa. Co z tego? Ech, mówić się nie chce... Przypłaciłam to operacją serca, to chyba wystarczy? Więc ta operacja, leczenie, Anki kursy przygotowawcze do matury - wszystko spowodowało, że wpadłam w debet. Dopuszczalny niby, ale niemożliwy praktycznie do spłacenia. Cholera! Miałam różne okresy w życiu - już myślałam, że wyrosłam z biedy, a tu wygląda na to, że tak źle, to jeszcze nie było. Wiem, że mi nikt nie pomoże, jeśli sama czegoś nie wymyślę, ale na razie się po prostu szarpię. Na już potrzeba mi dwóch tysięcy, żeby długi pokryć - i nijak nie umiem
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) |
#49
|
|||
|
|||
Cytat:
Shot at 2007-08-18
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#50
|
|||
|
|||
Cytat:
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie Ostatnio edytowane przez Malgorzata 50 : 18-08-2007 o 18:45. |
#51
|
||||
|
||||
Kiedy widzisz, Małgosiu -
- właśnie zanosi się na to, że nie mamy szans dociągnąć do końca tego miesiąca, nawet na debecie. Pewnie przerwę palenie z konieczności - brak forsy na fajki. Kiedy czytam o płaszczach z kaszmiru - uśmiecham się tylko, bo nawet na ciuchlandowską kurtkę mnie nie stać (a fajna była). Pomijam fakt, że cena tego płaszcza sporo przekracza wysokość mojej renty
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) |
#52
|
||||
|
||||
Wbiło mnie w krzesło!!!
Ewitko! Cholerny świat!
Mnie na mojej własnej klatce schodowej w biały dzień bandzior wyrwał portfel - ale mu zrobiłam krzywdę, bo miałam tam tylko niecałe 200 zeteł i kartę debetową, której nie użył w sklepie. Poleciał do banku, mając pewność, że w zapiskach znalazł PIN. No i bankomat kartę mu zabrał. A ja atedy myślałam, że to koniec świata! Ja wiem, że żadne głupie gadanie Ci nie pomoże - po cholerę ja to piszę? Ale już się napisało... Nie jesteś sama i jesteś dzielna! A jutro będzie słońce |
#53
|
||||
|
||||
A przy okazji -
cieszcie się debetami - póki możecie. Po siedemdziesiątce, nawet profesorowi UW mającemu dochód stały wszystkie banki cofają prawo do debetu. Można negocjować upokarzając się. Ale na ogół nie ma zmiłuj.
|
#54
|
||||
|
||||
A co ja się będę martwić -
pewnie nie dożyję
Alu! Mnie zabrał gnoj wszystkie dokumenty - z kartami bankowymi, legitymacją ZUS, dowodem, prawem jazdy. Zostałam bez jednej złotówki! Jedynie klucze ocaliłam, bo właśnie - czekając na wydanie reszty przez taksówkarza - wyjęłam je z torby i ściskałam w garści... To był koszmar - jeszcze teraz czuję bezsensowną wściekłość! Bałam się zostawać sama w domu, budziłam się na każdy szmer... W końcu serce nie wytrzymało. Ale żeby tak długo nie móc wyjść z dołka?
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) |
#55
|
||||
|
||||
Ewitek,
to jest szok, który ma jakąś mądrą nazwę.
Moja przygoda miała miejsce jeszcze za życia mamy, a więc parę lat minęło - a ja mam we wszystkich spódnicach kieszenie, torebkę noszę pustą, wszystko w tych kieszeniach. Potem jak idiotka to wszystko przekładam. Wszędzie widzę diabła! Nie potrafię inaczej. Okradziono mi mieszkanie, dużo więcej narobiono szkód - ale nie było to taką traumą. Nie wiem, o co tu chodzi - o to pogwałcenie dystansu między mną a oprychem? |
#56
|
||||
|
||||
Ewitko nie będe Cie pocieszać,bo to nie o to chodzi.Jednak zasad jest prosta jak sobie sama z tym "dołkiem" nie poradzisz to nie ma niego silnego.a to wymaga lat ciężkiej pracy ,uwerz doswiadczonej w bojach z dołkami.To jest taka hustawka,jak wszystko sie mniej więcej układa to i dołki jakos znikaja,ale jak nie daj bóg wszystko sie wali to i nagle dołki dowalają.Jutro jest nowy dzień,od jutra sie zaczniemy martwić,nie ma innego wyjścia.Szkoda Twojego serducha,szkoda Twojego zdrowia.Jak to mówia starzy indianie:Koń ma duży łeb ,niech sie martwi"Pozdrawiam.__SUN3.gif
|
#57
|
||||
|
||||
Anielko, Ty jesteś jak balsam
żeby jeszcze można Cię było przykładać do bolącego miejsca
|
#58
|
||||
|
||||
Wiesz co Alusiu.chcialabym teraz mieć troche kasy,zeby Ewicie zdjąć ten ciężar,a nie mam.Więc staram sie chociarz słowami i serduchem być z nią.Sama wiem co to znaczy,bylam w takiej sytuacji,ale mam rodzine,która sie spięła i mi pomogła.Nie wiem co jeszcze moge zrobić?
|
#59
|
||||
|
||||
Cytat:
Mam swiadomość,że to co sobie w tej chwili jeszcze mogę kupić,będzie mi służyło przez długie lata/jesli takie wogóle są mi dane/dlatego staram się kupować rzeczy dobre gatunkowo bo tylko takie ,maja szansę przetrwać. Nie szastam pieniędzmi,jak mogłoby się wydawać czytając mój poprzedni post ale też nie muszę się zbytnio ograniczać w wydatkach.Utrzymuję tylko siebie. Tylko że coś za coś/jak to w zyciu/stan mojego zdrowia/i dł. stazu pracy/ napewno upowaznia mnie już do tego bym wreszcie przestała pracować,może wtedy zaoszczędziłabym bardziej zdrowie niż odkładała na niewiadomo jak odległą w moim przypadku przyszłość.Wybrałam jednak opcję by dalej pracować/co napewno odbije sie na zdrowiu/ale żyć bez wielkich ograniczeń finansowych.I by móc sobie jednak np. ten wymarzony kaszmirowy płaszcz/który widzę stał się symbolem mojej rozrzutności,tylko czy słusznie?/kupić.Ale szczerze mówiąc mam już na niego coraz mniejszą ochotę. |
#60
|
||||
|
||||
Wystarczy, że jestes :-))
|