|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
||||
- Izunia, na jaką cholerę mi panienki, jak ja mam żonę? Moją żoną zawsze byłaś, nawet jak Alan się urodził, to miałem wrażenie, że w części jest moim synem! Od zawsze byłaś jedyną moją miłością.
- Dziękuję ci, kochanie – szepnęłam i przytuliłam się do niego. - Wiesz aniołku, chyba nie zdążymy wejść do jacuzzi – szepnął. Czułam, dlaczego! - Robert, tam – prosiłam i pokazałam na wannę. - To raz dwa! Rozbieraj się, bo zaraz wanna będzie pełna – prosił. |
|
||||
- Izunia, mamusia mówiła, że kupiłaś sporą działkę w Krakowie, gdzieś koło lasu. Co masz zamiar tam robić? – zapytał Robert, leżał przy mnie przytulony.
- Jak mi zdrowie dopisze, to na wiosnę wzięłabym się za budowę domu. Tam jest przez drogę las, jest pięknie. Może Inusia zechce tam mieszkać? Jak nie, to zapiszemy maluszkowi? Ma być mały Staś! Inusia mówiła, że jak dobrze policzyła, to dostaniesz prezent na imieniny. - Wspaniale, kochanie! Doczekaliśmy się wnuków – cieszył się Robert. - Wiesz Robeczku, wydaje mi się, że teraz życie zatrzymało się? Że już nic nie może się stać złego. - I tak ma być! Musisz wreszcie mieć jakąś stabilizację. Jakiś unormowany tryb życia – tłumaczył mąż. - Jeszcze jak Alan ułoży sobie życie, to już będzie spokój – mówiłam z nadzieją. - Dlaczego miałoby być inaczej? Przecież ty nad nim czuwasz. Zanim Alan pomyśli, ty już znasz jego myśli. Zadbasz o wszystko. Ja z całej siły ci pomogę we wszystkim. Tamten dom w Krakowie jest pięknie urządzony, też przystosowałem go dla ciebie. Miałem nadzieję, że jak zaczniesz wykłady w Krakowie, to możemy tam mieszkać? - Robert, ja chciałabym odpocząć! Jeszcze chce dobić do sześćdziesiątki i idę na odpoczynek. |
|
||||
- Zawsze, kiedy tylko zapragniesz, możesz zrezygnować z pracy.
- Nie, nie da się tak, muszę pracować. Tatko przewróciłby się w grobie, jakbym zmarnowała jego mękę, jego pracę, jaką włożył we mnie. - Na miłość boską, to masz się zamęczyć? - Ja się tak bardzo nie męczę. Nie przyjmuję już tak dużo pacjentów jak dawniej. Mam jeszcze kilku prywatnych. Tych nie mogę zostawić, oni mi ufają. Szpital zajmuje mi dużo czasu i wykłady. - Z tego, co wiem, to masz bardzo duży szacunek, tak u kolegów, jak i u pacjentów. - Mam nadzieję? - Aniołku, ty sobie na to zapracowałaś. Jesteś uczciwa, nikomu nie odmawiasz pomocy – przypominał mi Robert. - Taka praca. Lekarz nie może odmówić pomocy. - Wiem, kochanie. Już zdążyłem to poznać. Tyle lat byłem przy was. - Robert, mamy spać, czy gadać? – zapytałam i nie zdążyłam usłyszeć odpowiedzi, bo rozległ się telefon. Wstał, założył szlafrok i wyszedł. - Izunia, Marysia chce tutaj spać – oznajmił w drzwiach. - Dobrze! Zapytaj, czy ją, kto podprowadzi do nas? |
|
||||
- Tak, zaraz Alan przyjdzie.
- To mężu, śpisz na dole! – śmiałam się z niego. Uśmiechnął się i zszedł na dół. Wstałam, założyłam bieliznę, szlafrok i zeszłam do salonu. Po chwili wszedł Alan i Marysia. - Co, już żeście spali? – zapytał Alan ze śmiechem. - Ho, ho, ho! – powiedziałam i skrzywiłam usta w grymasie uśmiechu. Doskonale mnie zrozumiał, też się uśmiechnął, ale szczerze! - Marysia od dwóch godzin jęczy do was! – skarżył Alan. - Chodź myszko, będziesz ze mną spała – pocieszyłam ją. - Mamuńka, mogę obejrzeć telewizję? Tato ma super antenę! Ma dużo programów! – prosił Alan. - Pewno! Żaden problem – oświadczyłam. - Babciu, mogę skorzystać z jacuzzi? – zapytała Marysia. - Ja już myślałam Marysiu, że za babcią zatęskniłaś? – zapytałam ze śmiechem. - Tylko za babcią i dziadziem! Kąpiel przy okazji – zapewniła mnie moja śliczna panienka. |
|
||||
- To pędź do dziadzia, niech ci przygotuje – powiedziałam, bo Robert zniknął w kuchni. Jeszcze nie skończyłam mówić, Robert wyszedł z kuchni, na tacy stały szklanki z sokiem. Alan wziął jedną i od razu wszedł do pokoju telewizyjnego, Marysia drugą i usiadła w fotelu.
- Dziadziu, mogę prosić o kąpiel? – zapytała dziadka. - Oczywiście, mój skarbie! – zapewnił ją. Usiadł też w fotelu, pił sok i patrzył na Marysię. - Zobacz kochanie, jakie mamy duże wnuki! – cieszył się. - Zobacz kochanie, jaka jestem już stara! – powiedziałam ze śmiechem. - Jaka stara? Jesteś moja, tylko moja, jesteś najpiękniejsza na świecie! - Babciu, dziadzio zawsze ciebie kochał najmocniej! – zapewniła mnie wnuczka. Uśmiechnęłam się do nich, bo tysiące razy to słyszałam, tak od Marysi, jak i od Roberta. |
|
||||
- Teraz jestem tego pewna, Marysiu! Bo jestem stara, brzydka, a dziadzio nadal mówi, że mnie kocha. Chyba to prawda?
- Nigdy w to nie wątp, Isiu! - To przygotuj Marysi jacuzzi – prosiłam. Wstali oboje i szli na piętro. - Kochanie, poczekaj na mnie, wyniosę cię na górę. Nie chodź po schodach! - Przestań Robert! Nic mi nie jest! – zapewniłam go i zajrzałam do Alana. Jak usiadł przed telewizorem, tak zasnął. Ma zaległości dziecko w spaniu. Cały tydzień byliśmy u niego, niby spał, ale o świcie zrywa się do szpitala, potem wykłady, potem znów szpital. Mało śpi! Okryłam go kocem, przyciszyłam telewizor. Usiadłam i patrzyłam trochę w telewizor, trochę na syna. Zobaczyłam Roberta. Wstałam, wyszłam do salonu. - Izunia, ja jestem zdania, żebyś weszła do Marysi. Niech ona sama tam nie będzie. Nie daj Boże, jakby się, co stało – straszył mnie i chciał mnie wziąć na ręce. Jest winda, ale trzeba wejść do garażu. - Dajże mi spokój! Jest poręcz, przytrzymam się – zapewniałam go. Pomagał mi wejść, jakbym była ostatnią kaleką. Zostawił mnie w sypialni. On zszedł na dół, ja weszłam do Marysi. |
|
||||
- Babciu, to jest super! – zachwycała się, nurkowała, chlapała się jak dziecko! Siedziałam i patrzyłam na nią. Zobaczyłam, że ma na sobie kostium kąpielowy.
- Czemu jesteś w kostiumie? – zapytałam. - Myślałam, że będzie mnie dziadzio pilnował! – odparła. No tak. Ja zostałam na dole, dziadek był tutaj, nie dziwię się. - Babciu, jak nam urodzi się dziecko, to też będziesz kochać? - Oczywiście! Przecież to będzie nasz maleńki skarb! – zapewniłam ją. - Uważaj Marysiu, nie szalej. Ja muszę zajrzeć do wujka Alana, bo zasnął przed telewizorem – prosiłam. - Może tutaj przyjść dziadzio – zapewniła mnie. Zeszłam na dół, Robert był w kuchni, smażył naleśniki. - Ale zapachy! – chwaliłam męża. - Zrobię naleśniki, bo Marysia bardzo lubi. Alan pewnie też nie odmówi? - Alan jest wszystkożerny! Odkąd przeszedł na swoje, to nie wybrzydza w posiłkach! |
|
||||
- Tak ma być! Nie zawsze musi być mamuńki synkiem.
- Robert, czy ty nie byłeś mamusi synusiem? To pewnie ma każda matka? Chociaż, wydaje mi się, że ja Alana aż tak nie rozpieszczam? – mówiłam. - Aniołku, mama bardzo żałowała tego, co ci zrobiła! Nawet wstydziła się przyjść na obiad jak Inusia i Laura były u komunii. Bardzo czegoś żałowała, czegoś, co ci powiedziała – tłumaczył mi. - Dobra, nie wracajmy do tego. Trzeba iść do Marysi, bo sama została. - To ja pójdę, aniołku. - To ja skończę smażyć naleśniki – zamieniliśmy się rolami. Tylko Robert zniknął, zaraz zajrzał Alan. - Co tak pięknie pachnie? – zapytał i poprawiał włosy. Spojrzałam na niego i miałam wrażenie, że to Zbyszek! Tak samo Zbysiu szybko się „wysypiał”! Tak samo poprawiał włosy, tak samo pytał o wszystkie zapachy z kuchni. Uśmiechałam się do niego z miłością. - To dla was, skarbie! Na pewno jedliście kolację, ale ojciec uważał, że naleśniki wam się jeszcze zmieszczą – mówiłam i uśmiechałam się do syna. - Mamuńka, jaka ty jesteś śliczna! Dziadzio miał rację, jak mówił o tobie, że jesteś księżniczką – mówił bardzo poważnie. Skrępowały mnie jego słowa. Spoważniałam. |
|
||||
- Alan, dziadzio mnie po prostu bardzo lubił. Ja go kochałam, dlatego dziadzio mówił, że jestem księżniczką – próbowałam mu tłumaczyć.
- Nie mamuńka, jesteś księżniczką – zapewnił mnie i zaiwanił naleśnika. Jadł go z reki. - Alan, weź talerzyk, posmaruj sobie dżemem – prosiłam. - Nie, tak lepiej smakują! – zapewnił mnie i zajadał na sucho. - Alanku, zadzwoń do domu i powiedź, że zostaniesz tutaj na noc – prosiłam. - Mogę? Gdzie będę spał? – zapytał z radością. - W pokoju telewizyjnym, w wersalce jest pościel. Tam się prześpisz. - Ojciec gdzie będzie spał? – zapytał i już któregoś z kolei naleśnika zjadał. - W drugim pokoju też jest wersalka, też jest w niej pościel. - Dobra! Zaraz zadzwonię do babci – oświadczył i wszedł do salonu. - Jak ci idzie kochanie? – zapytał Robert i minął się w drzwiach z Alanem. - Nie bardzo. Alan wsunął te, co ty usmażyłeś! – powiedziałam ze śmiechem. - W lodówce jest śmietana, serki. Mógł sobie posmarować – tłumaczył. - Coś ty, jadł na stojąco i z ręki. Te trzeba przygotować Marysi. - Ile Marysia zje? Ze dwa! Resztę przygotuję Alanowi – mówił Robert. - Co, Marysia już wyszła? – zapytałam. - Tak, stroi się w twoją koszulkę! – powiedział ze śmiechem. Smarował naleśniki serkiem. Położyłam masełko na patelnię, rozgrzałam i poukładałam naleśniki. Wszedł Alan. - Powiedziałem Inusi, że zostaję na noc, że wsuwamy naleśniki! – cieszył się i zwinął spod ręki Roberta następnego naleśnika. |
|
||||
Dobry wieczór....
Co zaplanowałam - zostało wykonane...w dodatku ogarnęłam trochę chałupkę i jutro będę miała mniej do roboty. Dzień mi zleciał nie wiadomo kiedy...teraz odpoczywam przy kompie. Kolejne fragmenty powieści przeczytałam...może coś jeszcze będzie. Miłego wieczoru....
__________________
|
|
||||
Izunia, na dobrą sprawę to napisałabym następną przez ten czas! Są takie dni, że jestem w innym świecie... może to i choroba? może kalectwo...
Też mam ogarnięte w domku.. ale do poniedziałku, zostałam sama - dlatego postaram się dzisiaj skończyć wklejanie... jutro mogę nie mieć czasu lub siły... muszę z sunią wychodzić a to wejście na drugie piętro - to męczarnia... Ci ślę! |
|
||||
- Alan, co to za jedzenie na stojąco? – zapytałam szczęśliwa.
- Mamuńka, żebyś wiedziała, jak mi smakuje! Ten, tato, z serkiem, jest bombowy! – chwalił z pełnymi ustami. Zobaczyłam Marysię. Weszła w mojej koszulce i szlafroczku. - Jak pięknie coś pachnie! Zrobiłam się głodna, babciu. - Zaraz skarbie ci podam – obiecałam i zebrałam trzy naleśniki z patelni, ułożyłam na talerzyku. Robert nałożył na naleśniki bitej śmietany. - Są apetyczne! – chwaliła, wzięła talerzyk, usiadła przy stole. Robert podał jej widelec i nóż. Posypał naleśniki płatkami czekoladowymi. - W kuchni będziesz jadła? – zapytałam. - Oczywiście! Ta kuchnia jest taka duża, taka śliczna, że może służyć od razu za jadalnie. - Mamuńka, mogę? – prosił Alan i patrzył na resztę naleśników. Bez słowa wyłożyłam mu resztę naleśników na talerzyk. Usiadł obok Marysi, ale nadal jadł palcami. Do tego, co chwilę je oblizywał i mlaskał. - Marysiu, śpisz na dole? – zapytał Marysię i uśmiechał się. - Wolałabym z babcią – powiedziała cicho. - Jak będziesz z babcią spała, to dziadzio przestanie cię tutaj zapraszać. - Marysiu, dzisiaj wyjątkowo będziesz spała z babcią – obiecałam. - Masz szczęście! – powiedział i uśmiechał się drań. Pogroziłam mu palcem. - Dziadziu, wujek żartuje? – zapytała i spojrzała na Roberta. - Dobrze, skarbie. Dzisiaj wyjątkowo będziesz spała z babcią – pocieszył wnuczkę. |
|
||||
Miałam świadomość, że już nie śpię. Wiedziałam, że śpi przy mnie Marysia. Wszystko wiedziałam. Najważniejsze, pamiętałam mój sen! Pierwszy raz od lat śniła mi się moja mamusia! Pamiętałam, żeby nie otworzyć oczu. Mogłam ją widzieć jak żywą, jej błękitne oczy! Tak jak tatuś zawsze mówił do mamusi „moje najdroższe chabry”! Jej czarne włosy i najdelikatniejszą buzię na świecie!
- Babciu, już nie śpisz? – zapytała szeptem Marysia. - Nie śpię, skarbie. Teraz się obudziłam, ale nie otworzę oczu, bo mam moją mamusię przed oczyma. - Co ci się śniło, babciu? - Szłam z moją mamusią przez las, potem weszłyśmy w taki długi tunel, czy wąwóz, mamusia prowadziła mnie po zielonej trawie, były krzaki pięknych kwitnących krzewów, kwiaty tak cudnie pachniały! Potem weszłam z mamusią na łąkę, była mgła, już nie widziałam mamusi, tylko prowadziła mnie za rękę. Wiem, że to była ręka mojej mamusi. Była delikatna, miękka. W tej mgle prowadziła mnie gdzieś po tej łące. Nie wiem dlaczego, już nie mogłam widzieć jej twarzy? Szłam w tej mgle, po omacku. Jednego byłam pewna, że nie zgubię drogi, ta droga jest dobra. Do tego, wszystko pięknie pachniało! Było mi dobrze. - Babcia Natalia zawsze mówi, że masz babuniu prorocze sny! Podłożyłam jej ramię pod głowę, jak zawsze położyła rękę na moim brzuchu i przytuliła do mnie policzek. - Bardzo cię kocham, babuniu. |
|
||||
- Chyba ja mocniej! – usłyszałam głos męża obok siebie.
- Robert, możesz się przy nas położyć, ale ja nie otworzę oczu za nic w świecie! - Czemu to? – zapytał i kładł się przy nas. - Babuni śniła się babcia Bożenka i nie może otworzyć oczu, bo ucieknie babci sen – tłumaczyła Marysia. - Co ci się śniło? – zapytał i pocałował mnie w policzek. Marysia dokładnie powtarzała sen, ja go nadal widziałam! Tylko kiwałam głową, że to prawda. - Co to może znaczyć? – zastanawiał się Robert. - Co, ty też uważasz, że mam prorocze sny? – zapytałam ze śmiechem. - Aniołku, ja wiem o tym! Zawsze twoje sny się sprawdzały. Pamiętasz jak po śmierci twojej mamusi śniła ci się, że stoi w przedpokoju w twoim płaszczu? Że już nie chce wejść do mieszkania? Jak mówiła ci, że nadzienie w gęsi jest kwaśne? Za niedługo ojciec przyprowadził tamtą babę do domu – zapewnił mnie. Rzeczywiście! To dzisiaj śniła mi się drugi raz! - Zapytam się babci Natalii – zapewniła nas Marysia. - Co, już nie śpicie? – zapytał Alan i stał w samych majtkach. - Podobno miałeś spać do obiadu? – zapytałam ze miechem. - Mamuńka, przyzwyczaiłem się do wstawania o świcie – mówił i drapał się po kolanie, po łokciu. - To wskakuj do łazienki. My po tobie – prosiłam. - Mamuńka, mogę chwilę poleżeć przy was? - Wskakuj! – podniosłam kołdrę od strony Marysi. |
|
||||
- Marysia, właź między babcie i dziadka! Ja chcę chwilkę przy mojej mamuńce poleżeć – prosił. Robert odsunął się na tyle, że wgramoliła się między nas Marysia. Alan wtulił się do mnie, objął mnie ręką przez brzuch, położył głowę na moim ramieniu.
- Boże! Jestem w siódmym niebie! – powiedział. Pocałowałam go we włosy. - Mamuńka, teraz śpię do jutra, nawet się nie ruszę! - Chodź Marysiu, puszczę ci wodę w łazience, bo potem babcia będzie się myć i ja – zapraszał Marysię i wstał. Marysia pocałowała mnie w policzek, pogłaskała Alana po głowie i też wstała. Chwilę leżałam i zastanawiałam się, kiedy mój syn dorośnie? Taki sam jest jak był mały. Też rano lubił chwilę poleżeć przy mnie. No, muszę wstać, bo Marysia sama nie może być w łazience, a dziadka się wstydzi. Tylko się poruszyłam, Alan podniósł głowę, popatrzył na mnie, przytulił się i nadal chciał spać. - Synu, muszę iść do Marysi – szepnęłam. Przytulił się bardziej do mnie. - Alan, nie jesteś malutki dzidziuś – prosiłam. - Mamuńka, poleż kilka minut – prosił cichutko. Pogłaskałam go po głowie i zamknęłam oczy. Boże, jak mi dobrze! Mam męża, dzieci, wnuki. Wszystko na wyciągnięcie ręki. Pocałowałam syna w czoło, odsunęłam delikatnie jego rękę i wstałam. Alan spał jak kamień! |
|
||||
Dobry wieczór
Zaległam w fotelu i bycze się. Żeby już całkiem nie leniuchować to czytam na bieżąco odcinki, które Ninko wklejasz. Ot tak dla towarzystwa po prostu Prognoza pogody się nie sprawdziła, deszczu nie było, to znaczy był ale nie taki jak zapowiadany. Za to wiatr że ciężko było iść. Jutro ma wiać na południu Polski. Pozdrawiam wszystkich wieczorkiem |
|
||||
- Co Isiu, teraz się myjesz? – zapytał Robert i stał przy drzwiach łazienki. Przytuliłam się do niego. Odsunął szlafrok i przytulił mnie do siebie. Pocałowałam go w usta.
- Ejże! Chcesz skończyć pod prysznicem? – zapytał. - Przecież są dzieci – przypomniałam mu. - Marysia tam, Alan pewnie śpi – poddał mi propozycję, że można i tutaj. - O nie! Nie lubię byle jak – ostrzegłam. Mimo to, gładził tam, gdzie mu nie pozwoliłam. Całował mnie po twarzy i piersiach. - Robert, podniecasz mnie – szepnęłam. - O to chodzi – odszepnął. - Przestań. Tak nie lubię – prosiłam. Chyba mu to coś przypomniało, bo odsunął się na odpowiednią odległość. - Przepraszam, tak bardzo cię kocham. - Ja też. Zostawmy to na wieczór – prosiłam. - Ale tak troszeczkę mogę cię całować? – zapytał szeptem. Przytuliłam się do niego. - Babunia! – zawołała Marysia. Wzięłam duży ręcznik i weszłam do niej. - Ubieraj się, skarbie, bo jedziemy do domu. Zaraz po śniadaniu jedziemy do kościoła, potem skoczymy na cmentarz – mówiłam do Marysi. - Babunia, wolę zjeść u ciebie śniadanie, ty robisz takie pychotki! Marta nie umie robić kanapek, tylko wszystko podaje osobno! – narzekała. - Zejdź na dół i puść sobie telewizor, ja szybko się umyję i zrobię ci kanapki. Marysia zeszła, ja weszłam do łazienki. Robert już umył kabinę. - Wchodź aniołku, szybko cię umyję – prosił. Zrzuciłam szlafrok, koszulkę i stanęłam pod strumieniem wody. Mył mnie i całował. - Robert, potrzebuję cię – szepnęłam. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się radośnie, że zyskał to, co chciał! Czułam jak mnie pragnie, ale czułam, że się śpieszy, ja nie lubię pośpiechu. Nie mogłam zebrać myśli. Wyczuł to. Patrzył w moje oczy. Wiedział, że go pragnę, sama go o to prosiłam. Wiedział też, że to nie powinno tak być. Ja lubię swobodnie, spokojnie. - Aniołku, ja nie mogę już wytrzymać – szepnął z rozpaczą. Całował mnie i drżał. Przytuliłam go, dałam mu znak, że ja tym razem rezygnuję. - Odpłacę ci to wieczorem po stokroć – szepnął po kilku chwilach. Czułam, że teraz ja nie wytrzymam, zaczęłam drżeć, wtulił się we mnie całym ciałem. Złapałam powietrze i ciężko oddychałam. Było mi tak dobrze, aż mi w gardle zaschło. - Kociątko moje. Miłości moja. Serduszko ci tak mocno bije – szeptał. - To nic. Teraz szybko, bo Marysia czeka na śniadanko – powiedziałam i przełknęłam ślinę. - Aniołku, przyniosę ci soczku – szepnął, założył szlafrok i wyszedł z łazienki. Szybko się myłam. Owinęłam się ręcznikiem i zobaczyłam go w drzwiach. Podał mi szklankę z sokiem i wszedł do kabiny. Usiadłam w fotelu, piłam sok i patrzyłam na śpiącego syna. Jeszcze nie skończyłam pić, wyszedł Robert. - Isiu, zmarzną ci ramiona – narzekał i okrył moje plecy suchym ręcznikiem. Pokazałam mu palcem, żebyśmy zeszli na dół. |
|
||||
Krystynko, dobrze że jesteś! Kończę i mam nadzieję, że przez kilka dni nie otworzę kompa.
U mnie były dzisiaj czarne chmury, w dzień świeciłam światło a nie padało... Gdzieś pewnie strasznie lało!!! Wklejam ten wątek o miłości - może ktoś z tego skorzysta... Miłość to najpiękniejsze co nas spotkało! Już kończę, Krystynko |
|
||||
- Izuniu, musisz się tutaj ubrać, bo na dole będzie ci zimno.
Weszłam do pokoju obok, otworzyłam szafę. Szafa olbrzymia, ale nie mam tutaj swojej garderoby. Mam kilka fatałaszków. Praktycznie nic do kompletu! - Zakładaj cokolwiek. W domu się przebierzesz – prosił Robert. Tak, on ma na dole garderobę, ma wszystko, co mu potrzebne. - Jak sobie zażyczysz, to przy okazji nakupimy dla ciebie ubrań! - Mam nadzieję, bo najczęściej stąd wracam w tym samym ubraniu, w którym przychodzę – bardzo narzekałam. - Poprawię się, aniołku. Będziesz miała tutaj też wszystko – obiecał. - Jesteś ubrany, to jazda do kuchni, bo wnuczka czeka na kanapki – mówiłam ze śmiechem. Pocałował mnie w usta i wyszedł. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Różności | felicyta | Różności - wątki archiwalne | 29 | 28-08-2010 14:03 |
skoro można pisać tu różności | ymca | Różności - wątki archiwalne | 27 | 21-02-2008 20:46 |
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach | jolita | Różności - wątki archiwalne | 162 | 31-10-2007 20:36 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|