|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1
|
||||
|
||||
Cztery Pory Roku * * * LATO *
|
#2
|
||||
|
||||
|
#3
|
|||
|
|||
Lato
Zaczynamy kwartał nowy,
znaczy stary mamy z głowy. Jak był marny-to zapomnieć, jeśli dobry-wziąć do wspomnień. Przeszła wiosna, idzie lato, mniej rozkwitów cieplej za to więc zwiedzajmy las, jeziora, bo to teraz na nich pora. Kto ma bliżej, jedzie w góry lub nad morze poniektóry. Dobrze się opalić trzeba kiedy słonko praży z nieba tak od rana do wieczora. Piękna jest ta letnia pora. Kp. |
#4
|
||||
|
||||
Fot.Teresa T. Nadejście lata Lato przyszło cicho, tuż po wschodzie słońca. Przyczesało grzywy pożółkniętych kłosów. spojrzało z miłością, gdzie pachnąca łąka ukwieciła ugór na ludzkim bezdrożu. Lekkim ruchem dłoni ugłaskało maki, rozdmuchało żółty pyłek z rosłej lipy. Z daleka pachnącym, nektarowym smakiem wywabiło trzmiele. Ci, jak biesiadnicy na słonecznej uczcie, upojeni smakiem słodyczy hortensji w cieniu krzewu skryci, brzęczeli znacząco i to były znaki pobudki dla ptaków. Lato - nowe życie... annaG Pozdrawiam
__________________
__________ |
#5
|
||||
|
||||
Fot.Martin M. NA LIPĘ Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie! Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie, Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie. Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają, Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają. Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły. A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie, Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie. Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie. Jan Kochanowski
__________________
__________ |
#6
|
||||
|
||||
Fot.Piotr Maciejewski Noc Kupały tak do końca nie wiadomo skąd Kupała się wywodzi czy od słowa kąpiel w rzece czy Kupidyn dał mu imię kupalnocka święto ważne w obyczajach dawnych Słowian noc hulanki szał rozpusta inicjacje tak dla zdrowia młodzi chłopcy kwiat niewieści przyodziani w skromne szaty gdzieś znikali w świat zarośli a ich wianki szły na straty w tańcach nocnych aż do rana przy ognisku kilka plemion radość śpiewy woda płonie witaj świtem piękna ziemio Autor: Alladyn Pozdrawiam
__________________
__________ Ostatnio edytowane przez gjotka : 23-06-2022 o 14:03. |
#7
|
||||
|
||||
Fot.Gabriela Peda Wisława Szymborska "Niebo" Od tego trzeba było zacząć: niebo. Okno bez parapetu, bez futryn, bez szyb. Otwór i nic poza nim, Ale otwarty szeroko. Nie muszę czekać na pogodną noc, ani zadzierać głowy, żeby przyjrzeć się niebu. Niebo mam za plecami, pod ręką i na powiekach. Niebo owija mnie szczelnie i unosi od spodu. Nawet najwyższe góry nie są bliżej nieba niż najgłębsze doliny. Na żadnym miejscu nie ma go więcej niż w innym. Obłok równie bezwzględnie przywalony jest niebem co grób. Kret równie wniebowzięty jak sowa chwiejąca skrzydłami. Rzecz, która spada w przepaść, spada z nieba w niebo. Sypkie, płynne, skaliste, rozpłomienione i lotne połacie nieba, okruszyny nieba, podmuchy nieba i sterty. Niebo jest wszechobecne nawet w ciemnościach pod skórą. Zjadam niebo, wydalam niebo. Jestem pułapką w pułapce, zamieszkiwanym mieszkańcem, obejmowanym objęciem, pytaniem w odpowiedzi na pytanie. Podzial na ziemię i niebo to nie jest właściwy sposób myślenia o tej całości. Pozwala tylko przeżyć pod dokładniejszym adresem, szybszym do znalezienia do znalezienia, jeślibym była szukana. Moje znaki szczególne to zachwyt i rozpacz. Pozdrawiam
__________________
__________ |
#8
|
|||
|
|||
Za ścianą
Cisza, noc zapala gwiazdki,
spałby każdy w takiej ciszy lecz za ścianą słychać wrzaski, że aż cały blok to słyszy. A to późno wrócił z piwa sąsiad świeżo ożeniony, teraz żona go wyzywa, on się broni rozeźlony. A mówiłem jemu szczerze nie żeń się gdy lubisz piwa, żona pensje ci zabierze i cię jeszcze nawyzywa. Chciał na ryby iść, brał pieska który był zadowolony. Szedł na piwko, piesek czekał bez tych wyzwisk jak od żony. Nie posłuchał, wziął tę jędzę, wpadł jak mucha w pajęczynę teraz nudno czas przepędza, bo go żona ostro trzyma. Cały blok przez takich nie śpi, walczy chłop w swej desperacji lecz choć broni się jak wściekły nie obroni swojej racji. Jak go częściej sponiewiera wówczas może się przekona, że już innej opcji niema: Albo wódka-albo żona. Jeśli w życiu chce wałkonić niech rozsądzi kto ma czekać: Żona wściekła z wałkiem w dłoni, czy tez pies co raźnie szczeka? Kp. |
#9
|
|||
|
|||
Lato
Upał zmienił skórę moją
z białej na murzyna aż przechodnie mnie się boją, gdy ich czasem mijam. Jeszcze wicher mi wywieje moje głupie myśli, a grad który z deszczem zleje, czuprynę oczyści. Więc pogoda zadba o mnie zwłaszcza tego lata, bowiem upał ma okropnie z deszczem się przeplatać. Potem trochę się podtopię w pobliskim jeziorze i nie ważne upał, stopnie, kąp się póki możesz. Fajne lato, nie narzekać i proszę nie gderać, upał znosić, deszcz przeczekać i żyć tym co teraz. Kp. Przepraszam ale nic mądrego nie przychodzi na myśl przez te upały. Pozdrawiam Gjotke i Władzię! |
#10
|
|||
|
|||
Specjalista
Pewnego razu, dawno temu,
(tak zwykle bajka się zaczyna), żył sobie pewien król któremu ze zmartwień puchła już łysina. Miał młodą córkę, piękne dziewczę, trudno gdzieś znaleźć drugą taką, chociaż to był podlotek jeszcze twarz miała śliczną, lecz pryszczatą. Drapał się król ze zmartwień w szyje, (na głowie przecież miał koronę), córka mu strasznie parszywieje jak komu taką dać za żonę? A oprócz tego jutro rano wyruszyć miał na wielkie łowy gdyż w czasie uczty już sarkano, że brak na stole mięsiw nowych. Kazał siadając więc na tronie zwołać medyków na naradę, błagał: pomóżcie mi panowie, bo zamiast córki mam szkaradę. Ów chciał by napar z liści brała, tamten okłady ogórkowe lecz król im rzekł: to wszystko miała, wymyślcie jakieś leki nowe. Królu, rzekł ktoś z medyków grona: jej nie pomogą żadne zioła jeśli więc chcesz by była zdrowa każ specjalistę tu zawołać. Był tutaj jeszcze dzisiaj rano młodzian, widziano go z królewną w krużgankach nieraz powiadano, że on uzdrowi ją na pewno. Dobrze, prowadźcie mi tu jego niech leczy, klnę się na koronę, że jeśli będzie godny tego może dostanie ją za zonę. Złapali więc go gdzieś w pokojach choć się wyrywał niesłychanie myślał zapewne z niepokojem, że wiodą go na przesłuchanie. Król rzekł: zapłacę ci sowicie za zdrową córkę po podróży ale pamiętaj, stracisz życie gdy pryszcze jej nie znikną z twarzy. Skłonił się młodzian mu w milczeniu gdyż nie znał się na medycynie i odszedł w smutnym zamyśleniu, jak ma oczyścić twarz dziewczynie? Dopiero kiedy mu medycy rzekli mu jak ma ją tam leczyć, śmiał się, że jemu bez różnicy i już zupełnie nie chciał przeczyć. Jak leczył, tego nie wiadomo ale kuracja skutkowała gdyż wdzięczna mu królewna, ponoć nad ranem czule go żegnała. Gdy wrócił król w asyście straży z wrażenia omal nie spadł z konia gdyż ujrzał ją bez żadnej skazy, czystą na nosie i na skroniach. Młodzieńca obdarował złotem i miał go zawsze blisko siebie, czy sprawił im wesele potem? Pytajcie innych, bo ja nie wiem. Kp. Ostatnio edytowane przez kpwalski : 01-07-2022 o 14:52. |
#11
|
||||
|
||||
|
#12
|
|||
|
|||
Cytat:
Cześć tar=ninko! O innej zaś cudnej królewnie niejaki Fredro pisał rzewnie. W finale zasię ..-jako żywo- hucznym weselem się skończyło. A autor notki też tam był. I twierdził, że nie tylko ...pił Najlepszego!!! |
#13
|
|||
|
|||
Lekarstwo
W czasach za panowania króla
którego nikt już nie pamięta, żył chłop któremu życie truła bardzo kłótliwa żona-zrzęda. Żeby to był czymkolwiek winien, (choć rozmaicie się zdarzało), lecz dokąd poszedł, co uczynił jej zawsze było źle i mało. Raz przyniósł z lasu wiązkę chrustu, ona narzeka, że to śmiecie. Gdy upolował ptaków mnóstwo, zła była, że był długo w lesie. Wieczorem wcześnie chce odpocząć, ona wyzywa go od lenni. Gdy się położył późną nocą, ta budzi się i z złości pieni. Tak miał już dość tej sekutnicy, że tylko iść i się powiesić więc często z zmartwień nie spał w nocy zaś we dnie błąkał się po lesie. W głębokim lesie na polanie żyła zielarka w starej chatce. Błąkając się zawitał do niej gdyż wiele słyszał o tej babce. Babciu, poratujże w niedoli gdyż mam Ksantypę, a nie żonę, serce mi od jej wrzasków boli gdy ona ciągle truje głowę. Daj proszę, jakieś mocne ziele które bym w jadło wsypał skrycie, niechaj jej język skamienieje, bo mi już z nią obrzydło życie. Nieładnie chłopie mówisz w gniewie, i coś mruknęła tam pod nosem, leczyć nie trzeba ją, lecz ciebie, zaraz lekarstwo ci przyniosę. Mam tutaj lek na twoje nerwy, to mówiąc wniosła dzban pękaty, ale pamiętaj wypij wtedy gdy wejdziesz już do swojej chaty. Nie pij go więcej niż dwa łyki, no, góra kubek na śniadanie. Wtedy twej żony wrzaski, krzyki będą jak ptaszka świergotanie. Zdziwiony lecz zadowolony niesie swą zdobycz po kryjomu lecz znając wredność swojej żony wypił dwa łyki blisko domu. Kiedy w spichlerzu dzban pochował był tak szczęśliwy niesłychanie, że żonę w progu pocałował nim rzekła jakieś brzydkie zdanie. W domu znów wrócił spokój błogi, żonę z uśmiechem witał rano. Że często miał gumowe nogi, zapewne o tym nie wiedziano. Kp. |
#14
|
|||
|
|||
Na motorze
Pędzi na motorze
setką w mieście facet, wtem rąbnął o chodnik i leży jak placek. Po duszę do nieba sfrunął anioł z nieba lecz z kanalizacji i czort wylazł z ziemi. Szarpią ją do siebie zawzięcie i wściekle, anioł chce mieć w niebie zaś diabeł ją w piekle. Wzniósł ją w górę anioł, by ją mieć już w niebie lecz diabeł widłami ściągnął ją na ziemię. Porwał diabeł duszę, by ją gnębić w piekle lecz kanalizację anioł zakrył deklem. Panie Boże ratuj, czort chce zabrać duszę, nie oddamy jemu, ja ją zabrać muszę. Przestańcie, rzekł Pan Bóg szarpać się o niego, chcę mieć analizę duszy zabitego. Była na straganie jedna waga stara która pewnie jeszcze Gierka pamiętała. Anioł kładł na szalki, co zrobił dobrego, zaś diabeł na inne, to, co zrobił złego. Chwilę chybotały szalki dwie połowy by pokazać remis, znaczy punkt zerowy. Znów byłaby walka o zmarłego duszę, aż tu nagle facet rękami poruszył. Zamrugał oczami i odrzekł w zdumieniu: ależ straszne miałem sny w tym zamroczeniu. Choć boki obite i skrwawione ręce jednak znów pojechał na swej WFM-ce. Kp. |
#15
|
|||
|
|||
Urlop
Urlop Chyba nigdzie nie wyruszę, w każdym kącie piszczy bieda. Urlop będę miał pod gruszą w moim domu, bo tak trzeba. Wziąłem koc i kubek kawy, jakąś książkę-romans? Nie wiem? Położyłem się gdzie trawy bujne są pod gruszy cieniem. Przyleciała mucha w gości i popija kawę moją, No, nie będę tym się złościł, bo przyjemniej jest we dwoje. Przyszły jeszcze mrówki do mnie rozglądając się ciekawie, a ja cieszę się ogromnie, że tu mogę patrzeć na nie. Tylko jeszcze brak biedronki która śliczne kropki miała, pofrunęła gdzieś na łąki, pewnie żuczka spotkać chciała. Fajny urlop mam pod gruszą, wiatr pogodny mi powiewa, leżę, robić nic nie muszę. Czego więcej jeszcze trzeba? Kp. |
#16
|
|||
|
|||
Bociany
Przyleciały na łąkę bociany by omówić coroczne zadanie, kto najwięcej miał dzieci rozdanych ten w nagrodę dziś żabę dostanie. Każdy chciałby być bardziej lubianym w roznoszeniu dla mam, małych dzieci lecz rachunków nie znają bociany i czy plan wykonany. Niestety. Jeden rzekł: Noszę przez wieki całe, więc za tą zasłużoną współpracę chciałbym dostać wspaniałą pochwałę no, i żabkę chcę mieć na kolację. Ja murzynka przyniosłem- ktoś dodał -przez rozległe leciałem krainy, więc to dla mnie być musi nagroda za te trudne w podróży wyczyny. Inny rzekł: Ja tam nie chcę się chwalić lecz niedawno dwojaczki przyniosłem i choć jestem nad podziw wytrwały dotąd dziób mój przez torbę jest skośny. Każdy chwalił tak swoje dostawy, głośnym krzykiem wciskając swe żale, aż im żabka uciekła do trawy i skończyło się na tym zebranie. Kp. |
#17
|
|||
|
|||
Ożenek
Synku, pora ci się żenić,
rzekł ociec do syna, musisz stan swój jednak zmienić, bo nadchodzą żniwa. Choć pójdziemy do sąsiada, ma córkę jak łanię, ty posiedzisz, ja pogadam, będziesz mężem dla niej. Tato, ona ma dwóch synów, każdy z innym chłopem, ją nie wezmę, o niej nie mów. Coś znajdziemy potem. Jej synowie-pięćset plusy więc tu straty niema ale trudno, nie przymuszę, innej żony trzeba. Weź no Kaśkę z końca wioski, dobra, pracowita. Do roboty i do książki, ideał kobita. Tato, ona jest jak szafa, a ja chuderlawy i choć ona i bogata ale słoń z postawy. Westchnął ojciec, trudny chłopak, gdzie on znajdzie żonę. Wszystko idzie mi na opak, widać tak sądzone. Kp. Ostatnio edytowane przez kpwalski : 13-07-2022 o 07:50. |
#18
|
|||
|
|||
*****
Czy zdołam na dłużej zatrzymać
tęsknotę, co jeszcze nie prysła, gdy nocą znów mi się przyśniła osoba mi miła i bliska? Czy zdołam upiększyć tok życia przez snu zawirowań klejnoty, co pragną odsłonić z ukrycia cudowny, miłosny czar nocy? Jak mam senne zwoje ocalić przy hardym, brutalnym dniu życia, by czarny nie mieszał się z białym, a sen został mi nie do zmycia? Kp. |
#19
|
||||
|
||||
Staszku tęsknota jak się przyczepi to się długo trzyma
Ożenek świetny Bociany i reszta też |
#20
|
||||
|
||||
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Cztery Pory Roku *** LATO *** | tar-ninka | Różności | 157 | 30-08-2020 13:18 |
Cztery Pory Roku *** LATO *** | tar-ninka | Różności | 262 | 12-09-2019 15:56 |
Cztery Pory Roku *** LATO *** | tar-ninka | Różności | 58 | 02-09-2018 17:36 |
. . .Cztery Pory Roku ***LATO *** | tar-ninka | Różności | 59 | 22-09-2012 08:33 |
...Cztery Pory Roku...Lato ... | tar-ninka | Różności - wątki archiwalne | 153 | 23-09-2010 07:23 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|