(…)Ks. Adam Boniecki byli wraz z Kubą Wojewódzkim gośćmi tegorocznego Przystanku Woodstock: Oto, co Kuba Wojewódzki powiedział o Biblii: "Nie nazwałbym jej nigdy księgą życia, którą się kieruję, bo tam jest tyle nienawiści, przemocy, seksu, brutalności. Jak mi poseł w parlamencie mówi mi, że on się nią kieruje, to ja zawsze go odsyłam do szowinizmu, mizoginii, czyli nienawiści do kobiet".
ks. Boniecki. - Niektórzy ludzie w Kościele żyją w ciągłym strachu. Widzą w osobie Darskiego niemal wcielonego diabła. Wzywają właściwie do wojny religijnej z tym rodzajem muzyki. To potworne nieporozumienie, że Kościół zaczął egzorcyzmować show-biznes. To dzieli ludzi i odstrasza. I dodał: - Diabelskość Negrala to diabelskość z jasełek. Nie ma w nim nic diabolicznego. To miły, spokojny, mądry człowiek. Diabeł wchodzi zupełnie innymi drzwiami, a nie przez zespół Behemoth. Zostawcie w spokoju Nergala, niech funkcjonuje w całym bogactwie, jakie mamy w społeczeństwie
Ks. Adam Boniecki wypowiedział także inne zdumiewające słowa: - Każdy jest religijny. Każdy w jakiegoś Boga wierzy. Dla niektórych Bogiem jest nicość, przyjemność. Są różne propozycje bogów, każdy ma jakieś centrum swojego życia. Dla chrześcijan religia jest tym ośrodkiem. (…/)
W toczącej się dyskusji o miejsce kościoła w przestrzeni publicznej i zawłaszczaniu jej dla jednej słusznej według hierarchów KK ideologii. Celem kościoła którego obserwujemy w Polsce jest zdobycie władzy a środkiem do tego są pieniądze. Mamy korporację nastawioną na zysk porównywalną z działalnością koncernu międzynarodowego traktujący kraj neokolonialne. Dochodzi do absurdów kiedy księża święcą partię zakupionych pokryw do studzienek kanalizacyjnych po samochody policji nie mówiąc już o karabinach służących do zabicia człowieka.
Mamy jak to widzieliśmy w starym ustroju gdzie musiał być widoczny sekretarz a teraz ksiądz. Różnica jest tylko w tym że sekretarz gadał nikt tego nie słuchał , teraz ksiądz też gada i nikt tego nie słucha ale za te głoszone przez niego komunały trzeba jeszcze zapłacić , nie ze swoich ale społecznych pieniędzy.