Cytat:
Napisał senesco
Ale bóg w niej tkwi, bo pustka jest bytem samym dla siebie, samym przez siebie, była przed nami i będzie po nas.
A to jest właśnie istota boga.
Wszędzie tam, gdzie mowa o stworzeniu jest bóg.
Jakiś bóg - czasami nie posiada imienia, osoby, nawet kształtu, czy formy, ale jest bytem.
Nawet, jeśli ten byt nazwiemy pustką czy nicością, to nadal mówimy o przymiotach boga - obecności i świadomości.
|
Pustka, śunjata, nie ma nic wspólnego z bóstwami i bogami. Równie dobrze możemy powiedzieć, że bóstwem jest Wszechświat, bo istniał przed nami acz nie od zawsze i będzie istniał po nas, może nie do zawsze. Na upartego, jeśli wejdziemy w kabałę, doczytamy, że jednak istniał od zawsze, w charakterze zamiaru Boga, czy też słynnego, wiele razy obniesionego po forum, cimcum; gwoli sprawiedliwości - zamiar był pierwszy, przed cimcum.
Buddyzm nie rozważa stworzenia świata, nie przypisuje go określonemu bóstwu czy innej nadnaturalnej sile sprawczej. Zwyczajnie uważa, że jest to jedna z czterech rzeczy niemożliwych do rozważenia. Nie uznaje istnienia boga, nie uważa, że jakiekolwiek bóstwo może zbawić człowieka, ups... duszę człowieka.
Zaraz, po kolei, bo się zakałapućkałam.
Zacznę od trwałej, niezniszczalnej duszy, której istnieniu buddyzm zaprzecza. Jednocześnie mówi o odpowiedzialności za popełnione czyny. Nie da się wymodlić zbawienia, można osiągnąć oświecenie samodzielnie, bez wspomożenia bożą łaską, bo tej nie ma. Autosoteriologia, samozbawienie. Krótko mówiąc: zapracujesz – masz, nie zasłużysz – uczysz się dalej. Wszystko od ciebie, człowieku, zależy. Nie ma Boga-Stwórcy, Boga-Opiekuna, Boga-Zbawiciela, Boga-Łaski, Boga-Przebaczenia. W kontekście buddyjskiej dharmy nie ma znaczenia ani sensu.
Istnieją za to buddyjskie nieba i piekła, nie wieczne jednak, a przejściowe. Ostateczne wyzwolenie jest inne, w niczym nie przypomina chrześcijańskiego raju.
Pisałam o tym w innym wątku -
Ego nie istnieje... pierwiastki duchowe ('dusza') stają się kosmiczną całością... nie należy oczekiwać nieśmiertelności indywidualnej. Jeśli buddysta tego właśnie oczekuje tzn., że nie osiągnął jeszcze spokoju i nie jest gotów na zakończenie cyklu. Nirwana jest miejscem, w którym nie ma śmierci, ale to nie znaczy, że życie tam trwa wiecznie. Jeszcze raz, naczej - miejsce poza królestwem wcieleń... poza istnieniem jednostkowym. Czyli – nie osiągnięcie nieśmiertelności, lecz wyjście poza nią... wejście w odwieczny stan...
I co bardzo mi się podoba w buddyzmie – wyzwolony z koła narodzin i śmierci (samsary) może wrócić na ziemię, ku pożytkowi innych istot. I to, że w kręgu wcieleń znajdują się wszelkie istoty obdarzone zmysłami.
W hinduizmie (to podoba mi się mniej) reinkarnacja może być przepustką do wyższej kasty; awans społeczny jako nagroda za dobre życie.
Jest też ładna teoryjka, będąca elementem wietnamskiej religii (bodajże kaodaizm) przekonująca do cyklu narodzin wg ustalonego porządku: od minerałów, przez rośliny, ryby, gady, ssaki do człowieka.
http://www.klub.senior.pl/showpost.p...st count=2477
Wiem, że jest to trudne do pojęcia i przyjęcia przez naszą cywilizację opartą na zupełnie innych wzorcach... choć przyznam się, iż post przedpiścy traktuję trochę jako sondaż, a trochę jako wstęp do dyskusji. W następnym rzucie będzie konfucjanizm, raelianizm, New Age, niekoniecznie zen (bo buddyzm) czy tao...
Sowo ostatka, pisałam już o religiach nonteistycznych, przywlekałam definicje i opinie religioznawców. Mam zaczynać od nowa? Buddyzm traktuje bóstwa, anioły/dewy, buddów, bodhisattwów jako symbole. Nie są oni bogami w znaczeniu o jakim pisałam wyżej. Buddyzm tybetański pełen jest dobrych i złych duchów a także bóstw wszelakich. I znów – ich znaczenie i odbiór są inne niż w kulturze zachodniej. Nikt nie modli się do buddy... buddę nosi w sobie i stara się go przebudzić, osiągnąć oświecenie.
PS – Giezeto, proszę, nie napadaj na mnie. Nie nawracam na żadną religię. Interesuję się, czasem napiszę post na temat, starając się nie oceniać jako, że nie jestem pewna własnego zrozumienia i wiedzy, w dodatku nikt mi nie dał prawa do ocen religii i ich wyznawców. Tylko tyle. I ciągle się dziwię, że w wątku ateistycznym piszemy o religiach. Może potrzebny jest nowy wątek?