|
Społeczeństwo Sprawy społeczne wielkie i całkiem małe. Religia, dyskryminacja, działalność charytatywna, problemy społeczne - nie tylko seniorów. UWAGA - bez polityki. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Społeczeństwo Sprawy społeczne wielkie i całkiem małe. Religia, dyskryminacja, działalność charytatywna, problemy społeczne - nie tylko seniorów. UWAGA - bez polityki. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#201
|
||||
|
||||
Pamiro, przypomniałaś mi moją sytuację sprzed roku.
Byłam w krytycznym stanie, chirurdzy chcieli mnie koniecznie operować, lecz wiązało się to z dużym okaleczeniem na stałe. Byłam wtedy w strasznym stanie psychicznym, wolałam umrzeć, nie chciałam tak żyć, powiedziałam to lekarzowi i nie podpisałam zgody na operację, zdałam się na wolę boską i przeżyłam, a operacja, jak do tej pory nie była potrzebna. Kilka lat wcześniej dowiedziałam się,że jestem nieuleczalnie chora i też byłam już gotowa odejść, jednak gdy mi się polepszyło, wciąż pragnęłam żyć dla dziecka, dla męża, dla rodziców. Zauważyłam jeszcze coś, niektóre sytuacje, kiedy gotowi jesteśmy umrzeć, powodują chyba podobne przewartościowanie naszego życia, jak śmierć kliniczna- później bardziej doceniamy i rozumiemy ludzi wokół nas, cieszymy się każdym drobiazgiem, ale żyjemy jakby obok życia- nie wiem, może tylko ja tak mam. |
#202
|
|||
|
|||
Cytat:
Jestem na forum już ponad trzy lata i są osoby z którymi mam lub miałam bliższy kontakt na wątkach...czytając ich posty, wyrabiałam sobie opinie o nich ... Teraz spotkałam kilka z nich w realu i czy się rozczarowałam ?...chyba nie .... Generalnie większość osób które brały udział w spotkaniu jest taka sama w realu jak przedstawia nam się na forum....a ....Wifi...ma jeszcze do tego piękny, radiowy głos... czego nie mozemy usłyszeć na forum....... W stosunku do jednej osoby rozczarowałam się na plus....jest nią lawenda...jest duszą towarzystwa a zarazem skromną osobą...nie można jej nie lubić.... Do tej pory na forum mało ją spotykałam...miałam o niej wyrobioną troszke inną opinie i bardzo żałuje , że poznałam ją dopiero teraz....ale może będzie mi dane jeszcze wiele razy spotkać tą wspaniała osobe w realu... .. Ostatnio edytowane przez Jadzia P. : 20-06-2011 o 21:54. |
#203
|
||||
|
||||
Cytat:
(zwracasz się Jadziu do Wiesi, ale ja się wtrącę, jeśli można) Niewiele czytałam i mam małą wiedzę, ale pojmuję wszystko po swojemu. Wydaje mi się, że dusza jest jedna we wszechświecie, tylko dzieli się na maleńkie cząstki, które dają życie wszelkim istotom, kiedy ciało umiera, dusza przenosi się w inne miejsce. Nie wiem, co myśleć o "życiu po życiu". Czy to, co się odczuwa w stanie śmierci klinicznej nie jest tylko przechodzeniem w inne stany podświadomości, podobne do snów, tylko głębsze? Czy ludzie, którzy umierają odchodzą od nas od razu i zupełnie, czy jeszcze przez jakiś czas ich energia duchowa nas otacza? Nie wiem, mało przeczytałam, więcej odczułam swoją nadwrażliwą naturą. Po śmierci babci miałam tak realistyczne sny,że byłam pewna iż odwiedza mnie codziennie, opowiadała, gdzie przebywa , jak się czuje i nie kazała się martwić, ani płakać. Po śmierci taty czułam jego troskliwą obecność przez długi czas. A kilka osób "przyszło do mnie" we śnie w dniu swojej śmierci. Najdziwniejszy był sen, w którym widziałam osobę, która próbowała się bezskutecznie wydostać zza ściany wody- tej nocy kolega utopił się w stawie. |
#204
|
||||
|
||||
Renatas,- wg wierzeń i nauk przekazywanych w różnych postaciach- od obrazków , hieroglifów, podań, ksiąg, a obecnie nawet traktatów naukowych,,,, dusza to jest nasza świadomość,- energia, związana z każdą tożsamością,... ta dusza nie dzieli się na żadne części,... jest w każdym z nas, -uwięziona w materialnym ciele,
Dusza zwana jaźnią, świadomością , energią,- jest od zawsze,... nie rodzi się i nie umiera,...jest poprostu tym JA, które w nas ''siedzi'', -gdzieś głeboko, Dusza dąży do doskonałości Absolutu- Boga , która jest Jego częścią,... musi się do niego upodobnić i tak udoskonalić by wznieść się do Istoty Bożej. Aby się upodobnić do Boga musimy przejść szczeble nauki, jakim jest życie i niosące w nim doświadczenia. W jednym życiu nie osiągniemy nigdy doskonałości.-- Dlatego dusza musi się reinkarnować, czyli wcielać w kolejne życia-ciała materialne. Wzmianki o reinkarnacji znajdziemy w naukach starożytnych Greków, historii judaizmu, wczesnego chrześcijaństwa, nie mówiąc o naukach wschodu, gdzie ta wiara do dzisiaj istnieje.. Wiele wersetów Biblii, Koranu, Wedy, mówi o reinkarnacji i wszyscy , którzy w to się wczytają dopatrzą się tam świadomości reinkarnacji tych, którzy to pisali , czy przekazywali prawdy wiary, W ciągu życia nasze materialne ciało się zmienia,, ale nasze wnętrze, świadomość - pozostaje niezmieniona,.. ona się nie starzeje,... nabywa tylko doswiadczeń. W istocie ciało jest tylko narzędziem dla duszy,.. pozbawione duszy /która odchodzi po zdobyciu ''zadanej lekcji'' w danym życiu i ciele/ nie jest niczym innym niż bryłą materii pozbawionej życia. Samochód bez kierowcy nie pojedzie- ciało bez duszy nie żyje,. Dusza po doświadczeniach musi znów się reinkarnować,.. w zależnosci od poprzedniego doświadczenia, wchodzi w ciało, by dalej się ''kształcic'' w celu upodobania się do Boga, którego w części mamy w sobie, a o czym często zapominamy. Dlatego musimy przejść łatwiejszą lub trudniejszą drogę w danym wcieleniu. A jak funkcjonuje nasza świadomość? Czy nie zdarzyło się Wam być w jakimś miejscu poraz pierwszy i mieć swiadomość, że napewno to miejsce znamy? A dlaczego kogoś odrazu lubimy, a innego nie znając odrzucamy na początku znajomości? Długie i ciekawe tematy,.... W wielkim skrócie przedstawiłam to, czym od lat się pasjonuję. A mam też w tym względzie małe doświadczenia na istnienie życia po życiu i wędrówki dusz,... Dlatego ta filozofia najbardziej mnie przekonuje,..ułatwia życie i pozwala wiele zrozumieć,..
__________________
] |
#205
|
||||
|
||||
Zgadzam się z Tobą B.Sz-słowo przyjaźń jest nadużywane.
Dla mnie przyjaźń= 100 zaufania do drugiej osoby. Moje - również dwie przyjaciółki - nie żyją, a bardzo bym je teraz potrzebowała. Jak czytam o tych śmierciach klinicznych-to wyobrażam sobie , że one/moje przyjaciółki uwolniły się od życia na ziemi/i są szczęśliwe. Ja kiedyś dołączę do nich i.....będzie jak dawniej=zorganizujemy sobie mały sabacik __________________ oj tak, tak myślę sobie ile to będzie do opowiadania Cały czas, jak jest mi żle rozmawiam z nimi, i myslę że mnie wspierają. tak jak obiecywały odchodząc |
#206
|
||||
|
||||
Witaj Jadziu.
Bardzo mnie fascynuje to, o czym piszesz, interesują mnie wierzenia innych narodów, a szczególnie hinduskie, gdzie jest mowa o wędrówce dusz. Nie raz, będąc w nowym miejscu , czułam się tam , jak u siebie, nawet słuchając muzyki z innych stron i oglądając syberyjskie lub brazylijskie krajobrazy, czuję taką tęsknotę, jakbym pragnęła wrócić do rodzinnych stron. Myślę, że człowiek, którego gnębią nieszczęścia , szuka sobie jakiegoś wytłumaczenia, czy to w religii, czy w magii i przeznaczeniu. Poszukuje sensu tego życia i cierpienia, które go spotyka, uświadamia sobie, jak marne jest to doczesne ciało i że musi być coś ważniejszego. Być może w tym jest właśnie sens cierpienia, że dusza może się zastanowić i udoskonalić w swojej wędrówce do Boga. Możliwe, że skoro dusza jest jedna, to możemy się porozumiewać duchowo, telepatycznie lub poprzez różne przeczucia, tylko trzeba się tego nauczyć. Indyjscy mnisi potrafią poprzez medytację dotrzeć do "absolutnej prawdy", cokolwiek to oznacza. Chyba każdy pragnie istnieć ciągle,(czasami tylko pragniemy się uwolnić od doczesnego ciała), nie chcemy w chwili śmierci zniknąć i rozpłynąć się w nicości, szukamy jakiegoś kontaktu z bliskimi, którzy odeszli. Doświadczamy uczuć i przeżyć, które każą nam wierzyć w życie po śmierci np; odradzanie się w nowych wcieleniach duszy dążącej do doskonałości. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz, co się dzieje, gdy ktoś sam odbiera sobie życie? W chrześcijaństwie zostaje potępiony na wieki. Jadziu jeśli masz w tym temacie jakieś doświadczenia, to się z nami podziel. |
#207
|
||||
|
||||
Renatas46].
Myślę, że człowiek, którego gnębią nieszczęścia , szuka sobie jakiegoś wytłumaczenia, czy to w religii, czy w magii i przeznaczeniu. Wydaje mi się, że najczęściej człowiek szuka ukojenia w religii, ale magia , przeznaczenie to jak religia jest pewną formą wiary. Chyba każdy pragnie istnieć ciągle, To normalne zjawisko. Jednak każde życie na ziemi ma początek i koniec, a nawet we wszechświecie planety, gwiazdy tworzą się i znikają. Nic nie jest wieczne . |
#208
|
||||
|
||||
Cytat:
A dusza? Przecież, jak mówią religie, dusza jest wieczna. Bóg jest wieczny, nieskończony. Dusza- tchnienie stwórcy- daje początek wszelkiemu istnieniu, może wszechświat istnieje i odradza się bez końca- tego nie wiemy i pewnie długo nie pojmiemy. |
#209
|
||||
|
||||
Cytat:
A co to jest dusza? W historii ludzkości tyle było bóstw i już ich nie ma. Tyle było różnych religii i też już ich nie ma. Z tego wniosek, że wierzenia, religie i ich bóstwa nie są wieczne. |
#210
|
||||
|
||||
Renatas, - ja zainteresowałam się filozofią wschodu w latach 70. kiedy pojechałam na wycieczkę do Mongolii, ponieważ gdziekolwiek jadę - najpierw próbuję poznać kulturę i obyczaje danego kraju, aby móc w nim tak się zachować , żeby nie urazić szczególnie uczuć religijnych i odpowiednio się ubrać będąc w miejscach publicznych, czy kultu.
Filozofia mnichów tybetańskich, klasztorne, twarde nauki graniczące z niemożliwością wytrzymałości ludzkiego organizmu, niesamowita siła woli, zasady, którym podporządkowane są rytmy dni, tygodni, lat,... w powiązaniu,,, z ich naukami, -filozofia życia w wierzeniach ludów wschodu,.. moja fascynacja tym wszystkim....i tak to się zaczęło,.. Od dzieciństwa w podświadomości zawsze marzyłam o zobaczeniu Odessy,.... dlaczego??? Nie wiem,... Dziwnie łatwo i bardzo szybko uczyłam się jezyka rosyjskiego, który był dla mnie melodyjny i jakiś taki swojski,... W 1975 roku poraz pierwszy odwiedziłam Odessę, /na prywatne zaproszenie gdzie byłam z męzem i 2 małych wtedy dzieci/ byłam u znajomej, która wykładała na uniwersytecie, wobec czego poznałam całe miasto dokładnie,...z jego historią włącznie,,, czułam się tam jakbym całe życie tam mieszkała,... Pewnego dnia przeżyłam dziwny ''TRANS''?? Idąc bocznymi uliczkami wiedziałam gdzie idę chociaż nigdy tam nie byłam,,,, miałam odczucie, że jestem w innym ubraniu,...z innej epoki,,, wiedziałam , że jak poskręcam kilka razy to będzie zamek,... / mąż na mnie się ''boczył'' gdzie ja idę, bo musielismy zabłądzić,../ a ja mu mówiłam, ze idę do zamku----on powiedział, że zgłupiałam,... i rzeczywiscie ,.. byłam jak w transie,... nagle zza parku wynurzyły sie ruiny jakiegoś dawnego zamku, czy jakiejś fortecy,.... nie wiedziałam,.... ale poczułam wtedy jakbym wróciła z bardzo dalekiej podróży do czegoś bliskiego,...niesamowite uczucie,.. Kiedy opowiedziałam mojej gospodyni, gdzie byłam,... ta zaskoczona , zapytała jak ja tam trafiłam,.... bo rzeczywiscie są tam jakies ruiny, ale ona nawet nie bardzo znała historię ich pozostałości,... jak to za komuny,... nie o wszystkim uczono w szkole, szczególnie sprzed rewolucji,.. Ale zdziwienie było, ze ja tam byłam i po co, no i skąd wiedziałam o tych ruinach,. Do dzisiaj dla mnie to też jest zagadką, Ale jak zrozumialam zasadę reinkarnacji i powrotu dusz,... potrafiłam sobie to wytłumaczyć,... Mąż nie wierzył i nie interesował się tymi sprawami, Jednak wgłębiajac się w życie po życiu, nieraz tłumacząc mu swoje poglądy i rozważając przeczytane wiadomosci z tego tematu,. mówiłam, że jak któreś z nas wcześniej odejdzie to niech da znak , ze istnieje coś po śmierci,. Tak się złożyło, że mąż zmarł nagle,.... dał mi znak , który widziała moja ciocia /wujek zmarł rok wcześniej/ dzień po pogrzebie w postaci białego obłoku dymu, /mąz palił/ nad krzesłem, na którym zawsze siedział, Byłysmy tylko we dwie w pokoju i nie paliłyśmy nigdy papierosów,...a dym ''obszedł'' krzesło, zatrzymał się nad stołem i rozpłynął jak mgła,.. Przyszedł do mnie jeszcze raz,... czułam go,,, chociaż nie widziałam,,,, i jakby głos ,../. jestem, żyję / Dziwne, wcale się nie bałam,.... Po tym zagłębiłam się w poznaniu doktryn wiary i doświadczeń ludzi opisanych przez tych, którzy tym się zajmują. Cały czas jak tylko mogę , zgłębiam doświadczenia innych opisanych w różnych ksiązkach czy wydawnictwach, i obserwuję innym okiem to co się obok mnie dzieje,....staram się widzieć więcej i inaczej,...
__________________
] |
#211
|
|||
|
|||
Bardzo ciekawie piszesz Jadziu...czytam wszystko i wiesz...ja też wierzę w to, że tylko ciało umiera....natomiast dusza unosi się gdzieś tam....
Tak jest mi lżej i łatwiej przychdzi mi pogodzenie się z tym, ze moi bliscy musieli odejść... Ja również czekam na znaki od nich.... |
#212
|
||||
|
||||
Ustosunkuję sie do zjazdu....organizacja niesamowicie sprawna, wszystko dopięte na ostatni guzik, Krakowianie "przychylajacy nieba"....Dziewczyny przesympatyczne, każda z jakąs charakretystyczną fajna cechą...panowie szarmanccy, atmosfera ciepła, miła....
A co do życiu po zyciu...no przecież jest....myślę, ze istnieją równoległe swiaty...w pewnym momencie na stacji smierc ...przesiadamy sie do pociagu z innego wymiaru....i jedziemy dalej...czekając na kolejnych bliskich... Aluniu? |
#213
|
||||
|
||||
Witam serdecznie miłe koleżanki.
Opowieści Jadzi są bardzo ciekawe i zastanawiające. O wiele łatwiej jest w coś uwierzyć, jeśli sami tego doświadczamy. Jadziu, widzę,że jesteś pasjonatką podróży i zgłębiania tajemnic wiedzy. Mogłabyś nam bardzo dużo opowiedzieć, a wiadomości podane w skrócie i prostym językiem, czyta się dużo lepiej niż artykuły naukowe. Pozdrawiam serdecznie. |
#214
|
||||
|
||||
Cytat:
Wróciłam i czytam Was, chociaż niezbyt dobrze się czuję,ale mam potrzebę kontaktów międzyludzkich. A ja wobec swojej choroby, boję się śmierci-chociaż też nie chcę umierać .... -nie teraz-ale bywając bardzo często teraz w szpitalu i widząc tyle cierpienia i śmierć....boję się Dlatego proszę też P.Boga o każdy dzień i dziękuję za przeżyty.... chociaż dni,tygodnie, chorego człowieka są czasami b. smutne i monotonne- to każdy chce żyć jak najdłużej.
__________________
"Nie poddawaj się bezwolnie nieubłaganemu losowi. W pełni wykorzystaj czas, który będzie Ci jeszcze dany przeżyć" -Jan Paweł II- |
#215
|
||||
|
||||
Haniu, masz rację, boimy się śmierci i chcemy żyć jak najdłużej. Kto był blisko śmierci, jak my "raczki", ten wie jakie to straszne uczucie.
Ja nadal boję się śmierci, ale doświadczyłam już dwa razy takiego stanu, kiedy byłam gotowa umrzeć i wtedy nie czułam już strachu, tylko spokój i wyzwolenie. Miałam jednak taki moment, że pragnęłam, aby później nie było już nic, bo nie wierzyłam, że tam może być jeszcze coś dobrego. (mimo iż jestem wierząca) Ciekawe są nasze doświadczenia, każdy może przeżywać inaczej. Wiem też, że nigdy nie można się poddać, bo zawsze los może się odwrócić. Serdecznie pozdrawiam. |
#216
|
|||
|
|||
Jadziu!
Czytam Twoje wpisy z ogromnym zaciekawieniem i....zaskoczeniem. Warto było założyć ten wątek choćby po to by się tylu rzeczy od Ciebie dowiedzieć. Byłaś w Mongolii? Jak Ci zazdroszczę! Moim marzeniem była zawsze podróż na Daleki Wschód, spotkanie mnicha, rozmowa z lamą, pobyt w klasztorze buddyjskim... Powtórzę za Tobą słowa: Dlatego ta filozofia najbardziej mnie przekonuje,..ułatwia życie i pozwala wiele zrozumieć,.. ...i nie trzymać się kurczowo rzeczywistości, nie zamartwiać, nie lękać. Ta filozofia daje nadzieję, nie wpędza w bezradność i przygnębienie jak np. katolicyzm. Po tym życiu, będzie następne...realne, jako dalszy ciąg doskonalenia umysłu. Bo: "Jednostka czuje daremność ludzkich pragnień i celów oraz majestat i cudowny porządek, który ujawnia się sam zarówno w naturze jak i w świecie myśli. Jednostkowe istnienie jawi jej się jako coś w rodzaju więzienia i chce doświadczyć wszechświata jako jednej znaczącej całości." (Albert Einstein) |
#217
|
||||
|
||||
Cytat:
Katolicyzm to religia: zakazu, nakazu i strachu. Władzy i biznesu. To najbardziej barbarzyńska organizacja, mająca na sumieniu nie tylko okrutne ludobójstwa ale i niszcząca narodowe (rodzime) kultury w różnych częściach świata. |
#218
|
||||
|
||||
Cytat:
Wojtek Tracewski, polski nauczyciel buddyzmu, przytoczył słowa dziennikarza: "po prostu etnografia się najlepiej sprzedaje, jeżeli pokażemy zachodnich buddystów ,to kogo to interesuje, a jeżeli pokażemy długie trąby i bębenki z ludzkich kości, to od razu każdy jest zainteresowany", ale chyba nie o to chodzi... tak myślę, że chodzi również o poznanie... Ten sam Tracewski o reinkarnacji: http://www.spoleczenstwo.eu/e107_plu...php?content.25 Warto kliknąć w link i poczytać jak buddyci widzą śmierć. /.../"Natomiast jeżeli chodzi o samą reinkarnację, to Budda wyjaśniał to w ten sposób, że proponował przykład lampki oliwnej. Jeżeli zapalimy lampę oliwną na początku wieczoru, potem zgasimy i zapalimy od nowa, pojawia się pytanie czy jest to, to samo, czy dwie różne rzeczy. Okazuje się, że jest to jednocześnie to samo i jednocześnie dwie różne rzeczy. Tzn. pojemnik z oliwą jest ten sam, płomień jest nowy. Więc konkretnie i naukowo podchodząc do reinkarnacji, naszym zdaniem przynajmniej, z życia na życie przechodzi podświadomość, która jest podobna przestrzeni, w której zapisane są wszystkie nasze wcześniejsze działania, myśli, motywacje. Po prostu wszystko co przeżyliśmy do tej pory, od mniemającego początku czasu. Podświadomość otrzymuje nowy nośnik w nowym życiu, nośnik jednak jest nowy, czasami jest to Wojtek z Warszawy, czasami jest to ktoś inny z jakiegoś innego kraju, po prostu to jest nowa rzecz" /.../PS - przepraszam za wtręt, dyskusja na podobne tematy w dwóch albo trzech wątkach się toczy; nie chciałabym nudzić poowtarzaniem tego samego lub podobnego... |
#219
|
||||
|
||||
Cytat:
Ostatku , dobrze,że jest więcej osób włączających się do dyskusji, wtedy ciekawiej się czyta. Dziękuję Aluni za ten wątek. Pozdrawiam wszystkich. |
#220
|
|||
|
|||
Wiara w Jezusa Chrystusa-to jedyne credo mojego życia,nie ma nic ważniejszego-czego i wam zyczę.
|