menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > REGIONALNE > zagranica
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #61  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 19:50
xys's Avatar
xys xys jest offline
odszedł...
 
Zarejestrowany: Jan 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 16 457
Domyślnie

Przede mną książka. Lecz już inna.
Wiersze, od których nie potrafię
Oderwać się od dwóch lat prawie,
Książka - rozpaczy mojej winna,
Rozkoszy, smutku i zachwytu,
Śmieję się nad nią, wzdycham, płaczę,
Książka - nowina pełna mitów
I starych słów, i nowych znaczeń,
Tytuł (litery są czerwone)
"Wybór poezji". Fotografia
Autora w profil nam przedstaffia:
Wysokoczoły i brodaty,
Z opuszczonymi w dół oczyma,
Książkę - czy rękę na niej - trzyma,
Za nim, w wazonie, mgliste kwiaty,
Czytam, po stokroć już czytane,
Strofy liściami przeplatane.
Migot poezji i gałązek
Drżąc rozkołysał mą altanę,
Czytałem je pod ławką w szkole.
Czytałem w helenowskim parku
Warkoczykowym pensjonarkom.
I jej czytałem na przynętę,
Lecz ich słuchała obojętnie.
Czytałem w łóżku i przy stole,
Gdzie każdy łyk rosołu złoty
Popijam haustem złotej strofy,
Nie mówiąc, nie słuchając rozmów...
Czytam, miotany. Dłoń na czole,
A druga na kamiennym stole
Gra werblem niecierpliwym, to znów
Grzebieniem palców po czuprynie
Od czoła aż po kark przepłynie;
To oczy w strofie, to na niebie,
To nogi w węzeł, to pod siebie,
To się przebiegnę po altanie
I głośno powiem jakieś zdanie,
To znów na ławce klęknę - z książki
Ścierając błyskotliwe prążki,
Czytam: "Poezja starych studni" -- --
Tak, to poezja: gdy głos dudni
W chłodnym, spleśniałym mroku studni;
I to poezja: martwy zegar -- --
Milczenie, śmierć, a czas ubiega,
Strych, nieme skrzypce, już bez grajka -- --
I one martwe, jak ten zegar:
Są, ale pieśń się nie rozlega.
Rupiecie strychów - marność, marność,
Znieruchomienie i umarłość...
"Księga, gdzie niezapominajka
Drżenie" znów martwość, zaprzestanie,
Jak zegar, skrzypce: bezruch, trwanie. -- --
Dzieciństwo, pełne snów, oniemień...
Znam to. Przychodzi chwila czasem,
Gdy znużę się hałasem gwarów
I nagle czuję, jak na ziemię
Śmierć spada. Osłupiały, drzemię -- --
..."Były dzieciństwu memu lasem
Czarów... Zbierałem zardzewiałe
Klucze" -- -- I znów rupiecie, graty,
Jak zegar, skrzypce, księga, kwiaty
I strych, i studnia - wszystko stare,
Skazane śmierci na ofiarę;
Tak od zarania do starości
Trwa niszczycielskiej mocy pościg
(I to poezja? Jak latarki
Magicznej cuda na tapecie?),
Wszystko jak ja: motyle, marki,
Odjazdy w wszystkie świata częście,
Sen niedorzeczny... sen jak szczęście...

Jak on wie wszystko, ten czarodziej....
We Lwowie? Nie. To było w Łodzi.
To było wszędzie i tak samo!
Tak, to poezja, bo - to samo...

Raptem z altany mnie wygoni.
Idę jak ksiądz z modlitewnikiem,
Modlę się szeptem o jabłoni,
O srebrnych brzozach nad strumykiem,
O deszczu sennej monotonii,
O rozhukaniu dzwonów dzikiem
- "gdy mi wspomnień dzwon dziś dzwoni,
Stary żal moim jest dzwonnikiem".
Modlę się w słodkich i gorących
Ustach, gdy pachniał bez w ogrodzie -
Ach, i to także było w Łodzi,
Pod nocną burzą drzew szumiących!
Od wolnych ptaków i od włóczęg
Radosnej się mądrości uczę,
Bez celu idę w świat, jak oni,
Przyszłość wesołym witam krzykiem
(I gdy mi wspomnień dzwon dziś dzwoni,
Stary żal moim jest dzwonnikiem...)
... I tak w skrzydlaty prawie sposób,
Na wierszach płynę przez letnisko...
Wtem szepty słyszę innych głosów,
Tak blisko!
I taka jasna dal za rzeką,
Taki na prawo bór ciemnieje,
Na lewo tak się łąka śmieje
Pod białozłotą słońca spieką,
Taka tęsknota za daleką,
Za zbłękitnioną, legendarną
Miłośnie wznosi się pod gardło
I przejmująco bzami dysze,
W rytmy uwodzi i kołysze
W takie tkliwości i bezkresy,
Że, bazgrząc książki marginesy,
W sąsiedztwie Staffa wierszyk piszę!

Autor wyraża tam swój podziw
Dla dnia letniego i przyrody,
Oświadcza, że po polu chodzi,
Ubóstwia łąki i ogrody.
Prócz tego zaś - dla pewnej panny
Odczuwa afekt nieustanny,
A widząc nieba wspaniałości
I kwiaty na rodzimej glebie,
Jak afekt ten wyrazić - nie wie,
Więc zapytuje w naiwności:
"Jakże ci powiem o miłości,
Jeżeli więcej kocham - ciebie!..."

.. Kpisz sobie z niego, kpisz, poeto.
Nieładnie, mistrzu. Spójrz: biedaczek
Nieomal ze wzruszenia płacze.
Nie wolno, mistrzu. Kładę veto.
Nie umie tak jak ty, magiku
Spod ciemnej gwiazdy, strof budować,
Młody jest, trzeba mu darować,
Kocha się, zmartwień ma bez liku...
Niech sobie będą "szczęścia włości",
Przepuść mu także "śnię jak w niebie",
Jeszcze nie umie dobrnąć prościej
Do tego swego "... o miłości,
Jeżeli więcej kocham - ciebie!..."

... Chłopcze! przepraszam najgoręcej,
Doprawdy, już nie będę więcej...
Błogosławiącą rękę kłoni
Kpiarz stary nad tym biednym smykiem
I - gdy mi wspomnień dzwon dziś dzwoni,
Stary żal moim jest dzwonkiem.

IV
Spłakany, lekki i pokorny,
Zamykam książkę i odchodzę.
Wracam do willi. A po drodze
Był sad. BYŁ SAD. Zauważ plagiat,
Dwusłowy wprawdzie, lecz bezsporny,
Lecz jakaż poetycka magia
Ten fakt wczaruje w nowe formy,
Oryginalne, własne? Rad bym,
Ale nie będę usiłował
Dwu słów ubierać w nowe słowa.
Piszę: "był sad", bo właśnie sad był:
Mizerny, rzadki i zwarzony,
Z ubogim sadownikiem-Żydem,
Co klepał w nim nie tylko bidę,
Lecz i obuwie rozłażone
Letników. Gdy owoce nie szły,
Podciągał budżet przez podeszwy
I jako tako w ciągu lata
Łatami nędzę swoją łatał.
Zgarbiony, z głową pochyloną,
Pod gruszą wapnem pobieloną,
Na niskim stołku, przed stolikiem,
W brudnej koszuli, zarośnięty,
Obdarty, siedzi nad trzewikiem
Między kolana zaciśniętym,
Młotkiem zelówkę przybijając,
Drewienka szpilek w ustach mając.
Umorusani, zasmarkani,
W czapkach i brudnych tałesikach,
Łażą synkowie sadownika,
Zbierają z trawy udeptanej
Twarde jak kamień, cierpkie gruszki,
Że na myśl samą biorą dreszcze;
Dziewczynka zaś, niemowlę jeszcze,
Z trudem czołgając się po ziemi,
Chce rączynami ruchliwymi
Złapać tekturkę po pudełku
Od gilz - i ująć jej nie może,
Więc coś gaworzy i gaworzy...
Skrzywione rozkraczyła nóżki
I widać wszystko. A na płocie
Czerwone wietrzą się poduszki,
Płowiejąc z wolna na spiekocie,
Gdy sadownica, znów brzuchata,
Wyżółkła, gniewna, w barwnych szmatach,
Do żelaznego wgląda garnka,
Parującego na trójnogu,
Jak razem Pitia i Cyganka,
Kradnąca tajemnice bogom.

Mijam sad, to śmietnisko ludzkie,
I dalej idę, chmurny młodzik,
Dumając o fabrycznej Łodzi,
O rozpalonej nędzy łódzkiej.
Muskając dłonią falę pszenną.
Szumiącą sennie piosnkę wiejską,
Skąd chabry śmieją się niebiesko,
Idę przez Wschodnią, przez Kamienną,
Północną, Średnią, Nowomiejską...
Tragarze, zgięci najokropniej,
Apoplektycznie purpurowi,
Dźwigają, tępi i surowi,
Garby skrzyń ciężkich. Gdy przystaną,
Odsapną, wesprą się pod ścianą,
Z twarzy ich trądem żrących kropli
Pot na pierś spływa rozchełstaną...
I ja, zziajany, w strugach potu,
Dnia 10 grudnia rano,
W Brazylii, w dusznym piekle roku
Tysiąc dziewięćset czterdziestego,
Uginam się pod kamieniami
Przerażonego serca swego,
Gdy w Londyn, tonny nad tonnami,
Kiedy to piszę, biją bomby
i syren jerychońskie trąby
O pomstę nieba groźnie wyją -
I wszystkie pękające bomby
W maleńką Ircię moją biją,
Co teraz ścieżką inowłodzką
Idzie śród zboża i rwie chabry...
Biegam zdyszany po Otwocku,
Szukam krzyczącej Matki mojej,
Żeby ją, biedną, uspokoić,
Że Ira żyje, zrywa chabry -- --
I wtem, pod bomb stalową młocką
Wali się Dorset-House w Londynie,
Jęczą syreny łódzkich fabryk,
Że moja Ircia, Ircia ginie!
O, jak zawodzą! o, jak wyją!
O, jaki żar od rana w Rio!
I jaki zaduch w czarnym tłoku
Dnia 15 lipca, roku
Tysiąc dziewięćset dwunastego,
Gdy kurzem sypnie bies płomienny
W gardziele Wschodniej i Kamiennej!

Bałuckie limfatyczne dzieci
Z wyostrzonymi twarzyczkami
(Jakbyś z bibułki sinoszarej
Wyciął ich rysy nożyczkami),
Upiorki znad cuchnącej Łódki,
Z zapadłą piersią, starym wzrokiem,
Siadają w kucki nad rynsztokiem,
Puszczają papierowe łódki
Na ścieki, tęczujące tłusto
Mętami farbek z apretury -
I płyną w ślad nędzarskich jachtów
Marzenia, a za nimi - szczury.
Wiatr zawiał. A z szumnego wiewu
Napływa śpiew rozkołysany
Szaleńca: J'ai heurté savez-vous?
D'incroyables Florides? -- --Pijany
Rozbujał statek oceany
Śród tłoku cudów, barw zalewu,
Tańcząc na pieśni fal - i nagle:
"Jeżeli jakiej wody pragnę
Tam w Europie, to kałuży.
Gdzie dziecko schyla się nad bagnem
I puszcza o zmrokowej chwili
Statki wątlejsze od motyli"...
Ale wjechała na podwórze
Kloaczna beczka z pompą ssącą;
Półkolem stają więc przy dziurze,
Wpatrzeni w gęstą ciecz chlupiącą,
Gdy wtem, przez obszarpaną zgraję
Dzieci z sąsiedztwa otoczony,
Zjawia się skoczek upragniony,
Niedościgniony wzór artysty;
Zdejmuje palto i zostaje
W trykocie, brudnym, bo cielistym,
Z pstrymi skrawkami szczęścia na nim,
Rozkłada płowy swój dywanik
Wyjmuje z worka trzy butelki
I - patrz! w powietrzu pisze niemi
Nieustający bieg ósemki.
Dzieci są w niebie. A na ziemi -- --
Na ziemi, gdy tak w polu stoję
(A dawno stoję, osłupiały),
Kłosy się wiatrem rozechwiały,
A z nimi - proste myśli moje:
Że też tym ludziom braknie chleba!
Że też się im tak męczyć trzeba!
Ze szczodrych, tłustych, urodzajnych,
Ze złotych, srebrnych, takich cudnych,
I z blasku błękitnego nieba
Życie odrzuca tym nędzarzom
Żebraczy kęs czarnego chleba,
Zaduch bałuckich "stancji" brudnych,
Wszy, co po bladych dzieciach łażą,
Samą brzydotę i ohydę
Z kloaką i szczurami złemi!...
Tak sobie myśląc, dalej idę
Po niepojętej, pięknej ziemi,
Rozważający boże dzieło
Cudowne, nędzne i złowieszcze...

Dwadzieścia osiem lat minęło,
Wciąż idę - i wciąż nie wiem jeszcze.

Staję, "gościńców król, włóczęga",
Przed chłopską chatą. Dach jej stromy,
Spadzista strzecha ziemi sięga
Zwichrzoną brodą burej słomy.
Mech, szary liszaj spopielony,
W szczeliny powtykany, sterczy
Jak siwe kłaki starczej piersi
Dziadygi, co na progu sieni
Siadł w gaciach, ćmiąc machorkę czarną...
Przedpotopowe w sieni żarno,
Prosiak pomyje z garnka siorba,
W izbie na stole jedna miska
Z jałową paćką dla sześciorga,
Baba wnukowi w główce iska,
Dzieci i kury na podłodze,
Dym, zaduch, kwaśny chleb razowy,
Gliniasty jak podłoga w izbie...
Wypijam mleko i wychodzę
Od dobrej pani Michałowej,
I dalej idę - a po drodze
Coraz gwałtowniej, coraz gęściej
Wyrywam z ziemi garście zboża,
Szarpię i depcę ziemskie - szczęście?
Nieszczęście? Radość? Klęskę? - nie wiem!
Bunt, rozpacz, pasja, w piersi pożar,
Pędzę jak pocisk gnany gniewem!
Sad - łódzkie dzieci - chłopska nędza -
A ziemia żyzna szczodra tłusta,
A słońce czystym złotem chlusta!
Tak! pocisk, którym bunt popędza!
Uderzyć! rozbić! Zmiażdżę! zburzę!
Zbuduję nowy! Pomszczę nędzę!
Wyrwę zło! zetrę
Ojciec w biurze
Pisze i pisze w głównej księdze
Już nie jednego - wszystkich banków,
Fortuny panów fabrykantów,
Zadowolonych posiadaczy
Pałaców, karet i brylantów.
"Ojcze!" - w dalekie krzyczę pole -
"Widzisz tę butlę na twym stole?
Chwyć ją! Syn każe! Podnieś! Przechyl!
Zalej majątki ich rozdęte!
Czerwonym chluśnij atramentem
W tę główną księgę, gdzie przeklęte
Wpisujesz zbrodnie ich i grzechy!"
... Nad kolosalną mordą miasta,
Bruzdami ulic pooraną,
Z zapiekłą rewolucji raną,
Mordą o mętnych podwórz wzroku,
W którym gniew czasem błyskiem stali
Lub łuną ognia się zapali,
Ustach gotowych do krwotoku,
O zębach czarnych kół zębatych,
Mordą oknami dziur dziobatą.
W wypiekach fabryk, wągrach tłoku,
Zżartą kwasami chemikalii,
Drgającą w epilepsji wrzecion,
Gdy pasów, nici, kół zamiecią
Maszyna trzaskająca chlasta,
Nad kolosalną mordą miasta,
Którą niedawno pręgą przeciął
Kałmuk z kolczykiem, ciąwszy szablą -
- Pychą kominów w chmury wrasta
Stumilionowa Wieża Scheibler.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
W okrągłych la dwadzieścia potem,
Już nie "włóczęga, król gościńców",
Lecz ważniak z własnym samochodem,
Wpadłem tam: wspomnieć lata młode,
Odwiedzić leśnych pobratymców,
Podumać nad kamiennym stołem,
Jak nad młodości świeżym grobem,
Pożegnać starą wieś nad rzeką,
Powitać życie wolne, nowe -
I napić się zimnego mleka
U dobrej pani Michałowej...
Już jej nie było. Była inna.
I inny dziad w zapadłej chacie
Te same zgrzebne nosił gacie,
Machorkę ćmiąc. Na starczej piersi
Kępami siwe włosie sterczy,
Jak mchu zeschłego liszaj szary
W zapchanych szparach chaty starej,
Co brodą strzechy sięga ziemi...
Przedpotopowe żarno w sieni,
Prosiak pomyj z garnka siorba,
Babka wnukowi w główce iska,
W izbie na stole jedna miska
Z jałową paćką dla... ośmiorga.
Dzieci z kurami na podłodze,
Dym, zaduch, kwaśny chleb razowy..
Wypijam mleko i wychodzę
Od spadkobierców Michałowej...
__________________
Christophe Jean de V.
__VILLA_GARDEN__

__ SZKOŁA ŻYCIA __
------ po prostu -----
Dom i Gospodarstwo
Zdrowia Publicznego
Bolero M. Ravel
kto podróżuje
dwa razy żyje
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #62  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 19:51
xys's Avatar
xys xys jest offline
odszedł...
 
Zarejestrowany: Jan 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 16 457
Domyślnie I grób ma z kwiatów, co ją wieńczą.

V
Kurz - konie - powóz - i z powozu
Wysiada Mgła - Ułuda - Pozór -
Bzem wieje - srebrnym bzem z tumanu
Mglistego snu. "Dzień dobry panu".

VI
Zabawa dzisiaj w Inowłodziu...

Weź duży szklany słój pamięci
I nasyp chciwych wpatrzeń swoich
W żywy za szybą sen dziecięcy,
Gdy przed Matiatki sklepem stoisz
(Obok Batystów, na Andrzeja,
Tam gdzie przecina ją Aleja):
Gdzie kordelasy, strzelby, flasze,
Jelenie rogi, patronasze
I głowa dzika, która kłami
Ściska kopertę z celofanu...
W niej - tysiąc Sjamów, Ong, Tasmanij,
Boliwij, Sumatr i Sudanów.
Zamyśl się sypką mieszaniną
Marzeń o markach i wyprawach
Myśliwskich - pstrych jak dźwięki imion
Owych Gwatemali i Nikaragw.
Wrzuć ją do słoja. Potem dodaj
Zmrużonych spojrzeń przez krysztalik
Żyrandolowy, gdzie się pali
Bengalska i spektralna woda.
Ściągnij oczyma blask z motyli
I z "beija-florów" tej Brazylii
(Tak zwą kolibry: "całuj-kwiatki",
Bo dziobkiem włażą między płatki).
Wstrząśnij - i napuść w szkło pamięci
Iluminację Barwistanu,
Gdy dzień przymierza swego święcił
Z władcą Vangoghii i Cézannu.
Przysup to szeptem ust subiekta
(Ach, gdybyś wiedział, jak on szeptał!),
Co jest w klientce zakochany,
Gdy jej zachwala kreton tani
Na wyprzedaży wielokwietnych
Resztek, prześwietnych i tandetnych:
Ceny zniżone, głos ściszony
W temperaturze podwyższonej;
Płyną metrami odwijane
Kwieciste łaszki nieprzebranie
I płyną nieprzerwane, miłe
szepty kwieciste i zawiłe.
Wrzuć i to niebo nad Czorsztynem
Po burzy apokaliptycznej
(Burzy, co miała dwie przyczyny:
Bożą i moją: narodziny
Zdrady i rany, i zawycia);
I wywróć Słownik Stujęzyczny
Imperatrycy Katarzyny
(Płonne marzenie mego życia!
Zeszedłbym po tę księgę w Hades!
I nie zastąpił mi jej nigdy
Adelungowy "Mithridates").
Wpuść też tęczowy wspomnień balet
O widmach kwiatów zza witraży
I z najfantastyczniejszych palet
Wygnioty z tubek i rozmazy,
Przemieszaj wszystko kilka razy
I w słońcu postaw słój pamięci,
I patrz przez brylantową pryzmę -
- Jeśli chcesz ujrzeć pstrokaciznę
Nowych w bukiecie naszym gości
W całej ich przekolorowości.
Patrz - właśnie na promieniach słońca
Wjeżdża, confetti barw sypiąca
W centrum bukietu, banda piana
"Lwich pyszczków".
Przyjrzyj się tym pyszczkom.
Rozdziawiły się wszystkie i piszczą
Rozgardiaszem weneckiej zabawy
W lesie
Gdzie skaczące letniaczki się mizdrzą,
Gdzie się
Sypią pstre confettiowe kurzawy
Galopada mieszczańska śród sosen,
Miotająca farbiarskim bigosem
Strojów,
W bachanalii się wije i niesie
W znoju
Pod dyndaniem lampionów po lesie - -
Lampionów, festonów, kretonów, pomponów,
Krawatów rozwianych, kolorowych balonów,
W girlandowym unosi się roju.
Już z lwich pyszczków - lwie pyski w orkiestrze:
To puzony mosiężne dmą w przestrzeń,
Wydymają balony, syfony,
Mnożą pstre kotyliony w miliony!
Dmą - i z trąb wyfruwają tancerze
(Z trąb, co lśnią jak kuchenne moździerze):
Płuc wydechem ich trębacz wyrzuca,
Potem wdechem znów wchłania ich w płuca,
Więc latają jak ptaki na wichrze
Straszne pyszczki letników, wciąż dziksze...
... Już z lwich pyszczków - sto pysków (parzystych
Twarzy),
W wirującym kolisku mętnieją
Pary
Ze studentów, dentystek i apte-
karzy,
Z pań rozgrzanych, podlotków i komi-
niarzy"
Kołujący się zrobił karuzel
Szary.

Ja - wódkę za wódkę w bufecie...
Oczami po sali drewnianej -
I serce mi wali.
Pijany.
(Czy pamiętasz?)
orkiestra
powoli
opada
przycicha
powiada,
że zaraz
(Czy pamiętasz ja z tobą...?)
już znalazł wzrok twoje oczy,
już idę -
po drodze
zamroczy -
już zaraz
za chwilę...
(Czy pamiętasz jak z tobą tańczyłem?...)
pochodzę
na palcach
i zaraz
nad głową
grzmotnęło do walca
i porywam - na życie i śmierć - do tańca

Grande Valce Brillante
Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem walca,
Panno, madonno, legendo tych lat?
Czy pamiętasz, jak ruszył świat do tańca,
Świat, co w ramiona mi wpadł?
Wylękniony bluźnierca,
Dotulałem do serca
W utajeniu kwitnące, te dwie,
Unoszone gorąco,
Unisono dyszące,
Jak ty cała w domysłach i mgle...
I tych dwoje nad dwiema,
Co też są, lecz ich nie ma,
Bo rzęsami zakryte i w dół,
Jakby tam właśnie były,
I błękitem pieściły,
Jedno tę, drugie tę, pół na pół.
(Rośnie grom i strun, i trąb,
Rośnie krąg i zachwyt rąk,
Coraz więcej kibici
Chciwe ramię ochwyci,
Świętokradczo napełza
Drżąca ręka na pąk
drżący,
Huczą słońca grzmiących trąb,
Kołujący rośnie krąg,
Pędzi zawrót
kolisty
Po elipsie
falistej,
Jednomętnym rozpływem wiruje jak bąk.)
(. . . . . . . . . . . . . . . . . . .)
Gdy przez sufit przetaczam -
Nosem gwiazdy zahaczam,
Gdy po ziemi młynkuję,
To udaję siłacza.
Wątłe mięśnie naprężam,
Pierś cherlawą wytężam,
Będziesz miała atletę
I huzara za męża.

(Wniebowziętym bełkotem
O zabawie coś plotę,
Będziesz miała za męża
Skończonego idiotę,
Słuchasz, chłodna i obca,
Cudo-chłopca, co hopsa,
Żebyś miała za męża
Wytwornego światowca.)

A tu noga ugrzęzła,
Drzazga w dziurze uwięzła,
Bo ma dziurę w podszwie
Twój pretendent na męża.
Ale szarpnę się, wyrwę -
I już wolny, odeszło,
I walcuję, szurając
Odwiniętą podeszwą.

Z jakąś gracją diabelską,
Czardaszowo-węgierską,
Czarcie zataczam kręgi
Tą przeklętą podeszwą,
Trzęsę tyłkiem łatanym
I na pysku mam łatę,
Sześć kopiejek w kieszeni
I nic więcej poza tem.

Palce lewej mej dłoni,
Dziarsko w bok odrzuconej,
Między palce twe wchodzą
I znajdją pierścionek,
Zaciskają się kleszcze --
Choć krzyknęłaś, to jeszcze!
Niech cię boli, ty podłą,
To kółeczko złowieszcze.

Ja ci inny dam pierścień:
Ja ci moim nieszczęściem
Śliczną szyjkę owinę
Jeszcze przed tym zamęściam,
Mściwą pętlę zacisnę
Tę łąbędzią, tę wonną,
Będziesz tańczyć na stryczku,
Wiarołomna madonno.

Krąży koło podrożne i podnosi się, zwęża,
Po wariacku wywija twój pretendent na męża,
A w to koło się wtańcza fabrykańcza szarańcza,
Pan właściciel, posiadacz, kareciarz, brylanciarz!
Jak z piekielnej czeluści wyskakują ci tłuści,
Odbijają cię, kradną, ci złodzieje, oszuści,
W pulcnne łapska cię chwycą - żywo , w supeł, pętlico!
I ty w węzeł, berlińska tajemnicza ulico!
Sercem teraz (zmiłuj się, zmiłuj),
Echem teraz (miłuj mnie, miłuj),
Zlituj się, daruj, pożałuj,
Weź w ciemny las i zacałuj,
Szeptem teraz, cichą namową,
Szeptem tajnym, żalem-żałobą,
Płynną melodią - zwolnioną -
W las cię wytańczam, madonno...
Tajnym szeptem
żałobą
Czy pamiętasz,
jak z tobą
W ciemny las mego życia wkroczyłem -
Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem
walca -
Moja najbliższa -
i najdalsza -
i najdalsza -
Tańczyłąś z obcym - z twoiim mężem...
Z twoim mężem... z tamtym chłopcem
I powolutku
w ten las
na palcach
walca...
- I jak za nimi, sunąc wężem,
Ruchami sprężeń i rozprężeń,
Syczący, wieczny, niewidzialny,
Wśliznął się w leśne uroczyska,
Pijaną pianę tocząc z pyska
On - nienawistnik, Gad Fatalny.

VII
A tam już rojno. Gości tyle
Wtargnęło rozigraną zgrają.
Że już i pszczoły zaglądają,
Że przysiadają już otyle,
Aby pożywić się na nowym
Nieznanym klombie ogrodowym.
Jak wypalane w aksamicie
Serduszka w barwach pawiookie,
Bratki, z ciem nocnych konwertyci,
Kucnęły pęczkiem pod róż bokiem:
Gdy się im przyjrzysz, zauważysz
Upiorkowaty wyraz twarzy,
Usłyszysz kazirodcze szepty,
Jak bratek uwiódł kwietną siostrę...
Już i mieczyki sterzą ostre
I są strzeliste jak afekty...
Już pachnie groszek najwonniejszy,
Matki mej kwiat najulubieńszy,
I inne godne podziwienia,
Ale nie znane mi z imienia
Dzwoneczki, uszka, mordki, pyszczki,
Miseczki, czarki i kieliszki,
A wszystko wita się, całuje,
Pozdrawia, gwarzy i plotkuje,
Zazdrośnie naładniejsze łypie,
Błyszczy, ygoce, oczka sypie,
Podzwania, mruga, zerka, wzdycha,
Na pierwsze miejsce się wypycha,
Trąca się, gada, opowiada
Okropne rzeczy o sąsiadach,
Po nogach depce się, uwija,
Przewagi cudzych barw wypija,
Woń własną wzmaga, inne tłumi,
Podkeśla wyższość swą w tym tłumie -
"Vanity Fair" lub imieniny
Prowincjonalnej starościny!

Mistrz mruczy, chrząka, zrzędzi, warczy,
Uśmiechem karci dobrodusznym
Niesfornych kwiatów zgieł jarmarczny,
Rozkazom jego nieposłuszny,
Tutaj da klapsa, tu znów ręką
Zgęszczenia barw rozluźnia miękko,
Kłąb dymu kwiatom puści w oczy,
Gdy się zanadto bractwo tłoczy -
nic nie pomaga. Jak dzieciarnia,
Gdy rozkrzyczaną mitygujesz,
Na złość zaczyana głośniej, gwarniej
I jeszcze język pokazuje,
Tak się kwiecista pepiniera
Rozzuchwaliła na wesoło...
Mistrz surowieje, marszczy czoło
I rozbiegane myąli zbiera.
Pociągnął cuga. POstanowił:
Swobody ujmie bukietowi
Więc by go stłumić, ściszyć, przycmić
(ym podpowiada: "umistycznić",
Ale to byłąby przesada),
Ogrodnik mu obłoczność nada:
Otuli bukiet senną chmurką,
Która nazywa się "przybiórką"
Ona najliczniej i najprościej
Poskromi owe jaskrawości.
Jest to koronka, jest obsłona,
Mgiełka przez sito przepusczona,
Perlisty dymek nikłych kwiecin,
Rośnie, tiulowe oczka sieci
Gazowy welon, szron roślinny
Drobniutka manna z kwiatów innych,
Maczek konwalii bardzo m,łodej,
Kaszka z kropeczek srebrnej wody,
Fantanny wonnej rozpylenie,
Semn przyprószony jasnym cieniem,
Kurzem świetlistym... prochem czasu...
Bukiet się mglistą złudą zasnuł...
Szepcząc ucicha... milknie... zasnął.
Zmierzch na ogrodzie - i mgłą siwa
Nisko po łąkach się rozpływa,
I siwa nad bukietem głowa
Chyli się... twarz śród kwiatów chowa
I już zostaje w nim straceńczo:
I grób ma z kwiatów, co ją wieńczą.
__________________
Christophe Jean de V.
__VILLA_GARDEN__

__ SZKOŁA ŻYCIA __
------ po prostu -----
Dom i Gospodarstwo
Zdrowia Publicznego
Bolero M. Ravel
kto podróżuje
dwa razy żyje
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #63  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 20:00
jasinek123's Avatar
jasinek123 jasinek123 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2009
Miasto: Zabrze
Posty: 11 863
Domyślnie

Wocjan
Co Pana naszło po co to wszystko
Sypania popiołu na co dzień mamy dosyć a szczególnie
po 10 kwietnia!
Wojna skończyła się 9 maja 1945 roku
w naszym kraju żyje zaledwie 25 % ludzi
pamiętających ten czas .
Obecne pokolenie żyje innym życiem nie można zmuszać
do opłakiwania cały czas tych czasów
A ze był Pan kolegą prof Religi i tylu znakomitych lekarzy w Polsce to Pana sprawa
Cześc!!
Odpowiedź z Cytowaniem
  #64  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 20:09
jip's Avatar
jip jip jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Wielkopolska
Posty: 11 298
Domyślnie

Cytat:
Napisał toy
facet pisze po polsku...a ja nic nie rozumiem

jasiek...obowiązkowo muszę tu podać zawód i tytuł????
Przecież Ty nie jesteś sama, nie wiem, czy ktoś w ogóle wie o co tu idzie? kiedyś słyszałem, że niektórzy w niektórych szpitalach też sobie różne wielkości i różne postacie przypisują, kolega lekarz mówił, że był i Napoleon, i Królewna Śnieżka, i Król Staś, i nawet jakiegoś Bieruta podobno mieli, to może i Tuwim się poszukał... ale zacięcie do kopiowania facet ma, to mu trzeba oddać i.....
Odpowiedź z Cytowaniem
  #65  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 20:21
Paula's Avatar
Paula Paula jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Pomorskie - P. Gdańsk
Posty: 22 263
Domyślnie

Cytat:
Napisał wocjan
tu ich nie brakuje największe cmentarzysko świata.

Trudno pojąć. Dlatego poniewaź patrzy na nas świat ten obóz nazistów

nazywa sie KL AUSCHWITZ BIRKENAU

aby nigdy i nigdzie nie wymówić nazwy miejscowości po polsku

język polski jężyk wieszczów jest piekny i ma wiele warstw do wypowiedzi i

przekazywania mądrości przysłów polskich. Jest ich bardzo wiele.

NIGDY WIĘCEJ !

KWIATY POLSKIE JULIAN TUWIM. POLAK. EMIGRANT.

Wocjanie nie dajmy się zwariować może jednak chwila wyciszenia i oddania się refleksji. Dobre i dla ciała i dla ducha tak powiedziałby mój lekarz rodzinny a ja mówię tobie.
Posłuchaj więc.

http://www.youtube.com/watch?v=WhO6O...eature=related
__________________
Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #66  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 20:54
Doc's Avatar
Doc Doc jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Posty: 31 756
Domyślnie

Odpowiedź z Cytowaniem
  #67  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 20:57
Alsko's Avatar
Alsko Alsko jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2007
Miasto: Warszawa
Posty: 34 899
Domyślnie

Cytat:
Napisał jip
nie wiem, czy ktoś w ogóle wie o co tu idzie? kiedyś słyszałem, że niektórzy w niektórych szpitalach też sobie różne wielkości i różne postacie przypisują, i.....
Paulo, Toy, Jip, Jasiu, popatrzcie tu: wwww.JPG

i tu http://www.wocjan.net/memorial



Dlatego proponuję zostawić te wpisy bez komentarza.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #68  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 21:16
xys's Avatar
xys xys jest offline
odszedł...
 
Zarejestrowany: Jan 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 16 457
Domyślnie oni chyba czytali ŚWIR albo FIŚ w skrócie - ?

DOKUMENT ARCHIWALNY

DO ADMINISTRACJI SENIOR.PL

Szanowni Państwo,

LIST z prośbą otwarty -

witam i pozdrawiam bardzo serdecznie.


uprzejmie proszę w imieniu Uzytkownikow Forum o back up kasowanych wpisów.


Zgodnie z ustawą - prosimy o podanie danych adresowych i KRS firmy.


Gratulacje - serwis jest wyśmienitą bazą i dociera do szerokiego kręgu osób, w kraju i zagranicą, dla którego bezpłatne udostępnienie rzetelnej informacji jest skuteczną pomocą w sprawach życia i zdrowia.
Z tego powodu pełnię obecnie honorowo funkcję moderatora medycznego senior.pl

dziękuję z góry w imieniu Użytkowników za zrozumienie życzliwość.

Z poważaniem

dr. n. med.

__________________
Krzysztof Jan Wocjan.
Kwiaty Polskie
Polskaa oczyma Polonii

ps.
Historię życia Archimedesa przyrównuje się często do procesu podbijania Starożytnej Grecji przez Cesarstwo rzymskie. Rzymianie swą okupacją spowodowali stagnację w rozwoju tak bogatej kultury, nauki i filozofii hellenistycznej, ale jednocześnie zachowali ogromny szacunek dla greckich osiągnięć, z których niejednokrotnie czerpali. Symbolem tego faktu jest właśnie śmierć Archimedesa – zabitego przez rzymskiego legionistę w chwili roztrząsania jakiegoś problemu matematycznego, a następnie z honorami pochowanego przez rzymskiego wodza. Zanim odcięto mu głowę miał powiedzieć "noli turbare circulos meos", co znaczy "nie zamazuj moich kół".



__________________
Christophe Jean de V.
__VILLA_GARDEN__

__ SZKOŁA ŻYCIA __
------ po prostu -----
Dom i Gospodarstwo
Zdrowia Publicznego
Bolero M. Ravel
kto podróżuje
dwa razy żyje
__________________

Ostatnio edytowane przez xys : 09-11-2010 o 11:12.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #69  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 22:22
jasinek123's Avatar
jasinek123 jasinek123 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2009
Miasto: Zabrze
Posty: 11 863
Domyślnie

No własnie lepiej widzicie co jest grane
Mówię o Alsko, Marbelli i wpuszczacie nas nie potrzebną
dyskusję tak nie postępuje sie ze starymi przyjacielami
Wocjan daj sobie spoko na takie plewy nas nie nabierzesz!
A Jip ma racje kopiować masz opracowane do perfekcji!
Zegnam Emeryt Górnik no niestety nie dr. nauk>
Odpowiedź z Cytowaniem
  #70  
Nieprzeczytane 07-11-2010, 22:39
toy_'s Avatar
toy_ toy_ jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2009
Posty: 10 254
Domyślnie

chciałam powiedzieć, że pewnie wielu seniorów ma tytuły naukowe... ale to by jakoś głupio wyglądało

mgr toy

Odpowiedź z Cytowaniem
  #71  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 17:35
Mar-Basia's Avatar
Mar-Basia Mar-Basia jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Europa
Posty: 33 587
Domyślnie

quote=toy]facet pisze po polsku...a ja nic nie rozumiem

jasiek...obowiązkowo muszę tu podać zawód i tytuł????[/quote]

Niektore "facetki" ('rodzaj zenski specjalnie) tez pisza pierdulki i jakos je tolerujemy. Osobiscie nie wchodze na wieloe wypowiedzi bo poprostu robi mi sie niedobrze jak je czytam. Watek mial byc kwiaty polskie widziane przez polskiego emigranta. Krzysztof-Wocjan zmienil sens watku - co jest prawda ale nic nikogo z Was nie uprawnia abyscie podwazali to co pisze o sobie; zastanowiliscie sie, ze moze ma taka potrzebe?????? i to mu pomaga. jak kogos to drazni - rada - NIE CZYTAJCIE - a nie wysylajcie odnosnikow do pewnego rodzaju schorzen. Toc jest podstawowy brak elegancji u niektorych, ktorych dobrze znamy z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi.

Kwiaty - pewnie bedzie w koncu o tych kwiatach....ale starajcie sie byc TOLERANCYJNI.

Do Jasinka: jezeli chodzi o wzmianbke o AUSCHWITZ I TWOJA WYPOWIEDZ, obawiam sie, ze nie zastanowiles sie co piszesz mily "slazaku". Narod nie powinien o tym zapomniec i g....... mnie obchodzi, ze 25 procent obecnej popularnosci polskiej o tym pamieta. Oznacza to, ze zle wychowalismy nasze dzieci. Uznalam to jako obraze dla ludzi ktorzy tam stracili zycie lub przezyli.

Jezeli Admin uzna, ze wypowiedz nie na temat .....wolna droga, ale nalezaloby sie nzastanowic nad wieloma sprawami. Jedno wiem, zeWocjan nikogo nie obrazil, nie uzywa wulgarnych slow, typu k...... i innhe, ktore sa wielkokrotnie mile widziane u niektorych.

Zycze powodzenia ..... i troche tolerancji dla innych uczestnikow.
__________________
Kozła bój się z przodu, osła z tylu, a złego człowieka ze wszystkich stron.
Szczęśliwego człowieka nie można obrazić. Można go tylko rozśmieszyć
Dla zasady robie screeny wszystkich moich wypowiedzi!
Odpowiedź z Cytowaniem
  #72  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 17:42
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Dobrze napisałaś Marabello, bo nikt nie wczytał się dokładnie, co Krzysztof chciał nam przekazać. Ma problemy z pisaniem po polsku, ale między wierszami można było przeczytać, że nasze forum jest dla niego lekarstwem. Chciał w jednym poście przekazać zbyt dużo i powstał chaos, ale nikogo to nie upoważnia, aby człowieka dyskredytować. Wyrozumiałości to ja nie zauważyłam, a tylko atak połączony z brakiem zrozumienia dla człowieka, który chce się z nami podzielić i życiorysem i swoją wiedzą - To tyle.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #73  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 18:05
toy_'s Avatar
toy_ toy_ jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2009
Posty: 10 254
Domyślnie

ludzie...napisałam tylko, ze nie łapię celu tytułu naukowego
oki...już się wynoszę
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #74  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 18:08
xys's Avatar
xys xys jest offline
odszedł...
 
Zarejestrowany: Jan 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 16 457
Domyślnie NIE !!! nie wynoś się - dopiero po moim trupie

BRAMA TWARDOWSKIEGO - CYROGRAF DIABELSKI SZCZĘŚCIA
BRAMA DO JURY KRAKOWSKO CZĘSTOCHOWSKIEJ JESIENIĄ




__________________
Christophe Jean de V.
__VILLA_GARDEN__

__ SZKOŁA ŻYCIA __
------ po prostu -----
Dom i Gospodarstwo
Zdrowia Publicznego
Bolero M. Ravel
kto podróżuje
dwa razy żyje
__________________

Ostatnio edytowane przez xys : 09-11-2010 o 14:53.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #75  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 18:21
Malwina's Avatar
Malwina Malwina jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Sztumu
Posty: 17 230
Domyślnie

Nidgy nie wiemy do czego Człowiekowi przyda sie drugi Człowiek...Los stawia na naszej drodze róznych i nie robi tego przypadkowo......niech to działa w obie strony, bo wszystko ma swój sens, tylko nie wszyscy go zobaczą.....mozę enigm atyczne..,ale jednak proste....
Odpowiedź z Cytowaniem
  #76  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 18:24
Alsko's Avatar
Alsko Alsko jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2007
Miasto: Warszawa
Posty: 34 899
Domyślnie

Cytat:
Napisał marbella
(...)
zastanowiliscie sie, ze moze ma taka potrzebe?????? i to mu pomaga. (...) Toc jest podstawowy brak elegancji u niektorych, ktorych dobrze znamy z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi.
Zastanowiłam się i dlatego prosiłam o niekomentowanie wpisów.

Do głowy mi nie przyszło, że podany link może być odczytany jako aluzja.
Fakt, moja wina, że mi nie przyszło to do głowy.
Powinnam się także spodziewać, że zgodnie ze swoją manierą nazwiesz mnie "niektóra" i pouczysz elegancko i z klasą.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #77  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 18:28
xys's Avatar
xys xys jest offline
odszedł...
 
Zarejestrowany: Jan 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 16 457
Domyślnie



BRAMA DO SZCZĘŚCIA
JEST OTWARTA NAWET ZIMĄ
...
dla otwartych serc i głów szczególnie zapasem
na Mikołaja Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok ...
__________________
Christophe Jean de V.
__VILLA_GARDEN__

__ SZKOŁA ŻYCIA __
------ po prostu -----
Dom i Gospodarstwo
Zdrowia Publicznego
Bolero M. Ravel
kto podróżuje
dwa razy żyje
__________________

Ostatnio edytowane przez xys : 09-11-2010 o 19:26.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #78  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 18:36
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Tu się nie liczy drugi człowiek i co ma to powiedzenia
tylko, że ten drugi człowiek wkleił
za duży obrazek i zaraz mu się zwraca uwagę.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #79  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 18:46
Paula's Avatar
Paula Paula jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Pomorskie - P. Gdańsk
Posty: 22 263
Domyślnie

Wocjanie jeżeli potrzeba tobie dyskusji z drugim człowiekiem i sprawia, że czujesz się lepiej psychicznie i fizycznie to pisz do nas w formie postów w obranym tobie temacie, który umieściłeś w tytule wątku. Rozmowa o kwiatach także może być przyjemnością. Faktem jest, że poniosła ciebie fantazja i nominowałeś kilka pań na stanowiska bez ich wiedzy jest nietaktem. "Nie rób drugiemu co jemu nie miłe".
Życzę tobie abyś tu na wątku czerpał dobrą energię dla siebie.
Pozdrawiam.
Słuchając muzyki także można podładować swoje akumulatorki.

http://www.youtube.com/watch?v=klm-WAJmHHQ
__________________
Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #80  
Nieprzeczytane 08-11-2010, 19:01
Mar-Basia's Avatar
Mar-Basia Mar-Basia jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Europa
Posty: 33 587
Domyślnie

Myslalam, ze nareszcie bedzie o kwiatach polskich, cudownych konwaliach o delikatnym zapachu, czerwonych makach - pamietacie piosenke "Czerwone maki pod MonteCasiino" ????
A tu klops......zale, pretensje, aluzja z powodu zle odczytanego i nie zrozumianego postu. Hejki, obrazony majestacie......wyraznie bylo napisanie w liczbie mnogiej "NIEKTORYCH" i akurat nic nie" mialo wspolnego z podanym linkiem....przeciwnie!!!!!! Okularki,okularki - moga byc w ramce z konwalijek.....mysle, ze bedzie do twarzy.

Wocjanie, prosze zacznij pisac o kwiatach - naturalnie Twego dziecinstwa. Konwalie sa bardzo popularne we Francji na 1-go Maja, czerwone maki - zdjecia pokazalam na lakach Istanu (watek o Andaluzji). Jednym slowem przypominaja Polske i nasze czezwone maki.
__________________
Kozła bój się z przodu, osła z tylu, a złego człowieka ze wszystkich stron.
Szczęśliwego człowieka nie można obrazić. Można go tylko rozśmieszyć
Dla zasady robie screeny wszystkich moich wypowiedzi!
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Stare niezapomniane bajki naszego dzieciństwa Małgosia B. Książka, literatura, poezja 108 21-11-2021 16:21
Kwiaty w naszych domach Marylka Dom, wnętrza, ogród 578 30-11-2017 11:44
Pracownicy 50+ w oczach firm: doświadczeni i samodzielni, ale chorują - komentarze krystynka Ogólny 0 01-03-2010 15:47
Informacja Dla Polonii eres9596 Kupię, sprzedam, zamienię 0 01-01-2010 20:52
ciekawe kwiaty... Kazimierz Dom, wnętrza, ogród 89 21-10-2009 19:03

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:31.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.