(Szybki) koniec lata
Nadeszła od strony nieznanej nikomu
Aż sama zdziwiona tym faktem
Rosami na wstępie, przy końcu już szronem
Wprowadzi nas w czasy niełatwe
Na drzewa rosnące w bezładzie i w rzędach
Przeróżne; jabłonie i grusze
Wypełzła skądś jesień. Swobodnie się szwenda
Z nia idą dni krótkie. Bo muszą.
Co umie odleci czym prędzej stąd w stadach
Świst wiatru zakwili w gałązkach.
Do tego, na koniec, nam śniegu napada
Zapłatą, za lato. Z nawiązką.
I tęsknić będziemy za światłem, za wiosną,
Czekaniem czas gonić jak z bata.
I nagłe zdziwienie: - Że dzieci tak rosną! -
...Jak szybko mijają nam lata...
Autor: Bałachowski