|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
||||
Dzień dobry...
...jak się macie Ninko i Koleżanki. U mnie bez zmian. Martwię się stanem zdrowia męża. Dziś jakby trochę bardziej kontaktowy. A to już coś...Gorzej, że ja nadwyrężyłam swoje zdrowie, pomagając Bożence przy zajęciach podczas toalety mż. A to dla tego, że mąż już nie chodzi i z trudem utrzymuje się na nogach nawet gdy go podtrzymuję. A jest co np. stawiać na nogi przy wadze ok 120 kg. "Biegnę " do kuchni... Pa. Uśmiechnij się...
__________________
|
|
||||
Izabel, daję pierwszy urywek... jak będziesz Ty i koleżanki zainteresowane - co dalej - proszę dać tutaj znać....OTO....
Nina Witek - Kapuścik. nowa powieść 200 str. 2019 Kobieta szła wolno, w ramionach tuliła do piersi dziecko. Czuła , że jej poranione stopy krwawią i przeszywający ból. Zaglądała w zakamarki i wnęki aby się ukryć. Wreszcie natrafiła na stare, nadpalone drzwi bez zamka, bez klamki, ze strachem uchyliła je, ciekawie zaglądając. Jednak w ciemności nic nie widziała. Weszła cichutko z obawą, że kogoś zbudzi lub przerazi. W ciemności nie widziała osoby, która do niej podeszła. Postać ta szła z nienawiścią ku niej, ale na widok maleństwa, stanęła, zastygła jej pięść. Matce z dzieckiem zaczął się wzrok przyzwyczajać do ciemności, ale, bardziej wyczuła niż widziała, że jest więcej osób. Kobieta podeszła na chwilę i szybko wróciła z powrotem, podała jej karton. Bez zastanowienia sięgnęła po niego, rozłożyła na betonowej posadzce. Usiadła na nim, położyła obok dziecko. Nieznana kobieta pochyliła się do niej i cicho zapytała – Jak ci na imię ? – Klara – odparła kobieta i przysunęła do siebie dziecko. – Na mnie mówią Hanka, ale mam na imię Zosia – powiedziała cichutko. Klara domyśliła się, że jej przeczucie o ilości osób w tym hangarze jest dobre. Pewnie śpią, pomyślała. Hania odeszła w niewiadomym kierunku. Klara sięgnęła po dziecko, przytuliła do piersi. Teraz nie będzie płakać – pomyślała . Wie, że ma mało pokarmu, od trzech dni, zjadła suchara. Wody też nie ma. Błoto i kamienie pokruszone kaleczą stopy, co boleśnie czuje. W tym zimnie nawet mniej już odczuwa ból i skaleczenia. Oparła głowę przy dziecku i zasnęła. Była zmęczona, głodna, spragniona i zmarznięta. Nie wiedziała ile spała, dziecko się poruszyło, od razu otworzyła oczy, namacała buzię maleństwa. Pogłaskała po policzku i główce i zastanawiała się, jak i co się stało, że znalazła się w takich okropnych, przerażających warunkach, w takim świecie. Było źle, było jak było ale, już dzień po dniu przyzwyczajałam się do takiego życia. Wszyscy byli skorumpowani tym byciem, tymi chorobami i brakiem opieki ze strony tych, którzy powinni byli otoczyć nas opieką. Nagle wyczuła, że ktoś jest obok, wyciągnęła rękę, dotknęła nogawkę spodni. – Spokojnie, pomogę ci wydostać się stąd – powiedział mężczyzna. Po głosie oceniła go na około czterdzieści lat. Pokiwała głową, że zgadza się. Nie miała wyboru, nie wiedziała gdzie jest i kto to jest. Wyczuła, jak mężczyzna idzie w stronę drzwi. Wstała, wzięła dziecko, wtuliła je w siebie i szła za nim. Za drzwiami stanęła naprzeciw niego . Wiedziała, raczej czuła, że w tym hangarze nie jest bezpiecznie. Czuła napięcie tego mężczyzny. Dawał wyraźne sygnały swoim zachowaniem aby oddalić się jak najprędzej na większą odległość. – Pewnie południe, ale nikogo nie ma – szepnęła. Spojrzała na coś , co stało na środku placu w błocie i gruzie, coś żelaznego, olbrzymie i wryło się w ziemię. Spojrzała na mężczyznę, spostrzegła, że na nim też zrobił wrażenie ten widok. Wygląda jak wiertło do wiercenia w ziemi i poszukuje ropy. Nie mogła pogodzić się, że w kilkanaście minut skończył się świat. Trudno nawet domyślać się, co się stało. Czy niebo się urwało i spadło nam na głowy, czy trzęsienie ziemi zburzyło domy, zerwało z ulic chodniki i jezdnie? Od trzech dni błąka się od nory, do nory. Jak inaczej nazwać te hangary ? Ludzie tłoczą się w nich, leżą na betonowych płytach, na kamieniach. Patrzą na siebie wrogo, złość w każdym człowieku widać w oczach i ruchach. Spostrzegła, że mężczyzna szybko schronił się za mur. Została sama na tym pobojowisku. Z drugiej strony wybiegli ludzie, czy roboty w maskach i mundurach. Zrobiła kilka kroków w bok i oparła się plecami o nadpalony płot. Poczuła jak deska się przesunęła. Tyłem wpadła w otwór, deska od razu zajęła poprzednie miejsce. Leżała na plecach, maleństwo trzymała kurczowo na piersiach. Spojrzała w oczy starszego mężczyzny, siwe włosy, siwy zarost na brodzie. Uśmiechał się swoimi niebieskimi oczyma. Podał jej rękę, pomógł wstać i wyciągnął dłonie po dziecko. Mocniej je przytuliła do siebie. Zrozumiał, że nie odda maleństwa. Wziął ją za rękę i prowadził do budynku. W korytarzu spostrzegła kilka pomieszczeń, jakiś ruch. Zobaczyła głowę kogoś, kto wychylił ją aby sprawdzić, co się dzieje. Minęła dwa, może trzy pomieszczenia i weszła za starszym panem do niby pokoju. Był pusty, bez mebli, bez ogrzewania, tylko jedno okno zaklejone folią. W pomieszczeniu było szaro, stalowe niebo skąpiło ludziom odrobinę słońca. Starszy mężczyzna kucnął w kącie, coś skręcał w papierku, zobaczyła, że to papieros. Drapał zapałką i z trudem ją zapalił. Smród rozniósł się po całym pomieszczeniu. Klara przytuliła dziecko i kierowała się do drzwi. Gdy zrobiła krok do korytarza, stanął przed nią mężczyzna, może trzydziestoletni, dość przyjaźnie na nią spoglądał. Klara odruchowo uśmiechnęła się . Odwzajemnił go i patrzył na dziecko. Od razu najeżyła się i dała mu znać wzrokiem – trzymaj łapy z daleka! Chyba prawidłowo odczytał jej spojrzenie bo odsunął się w głąb pokoju. Stała bezradna i tak nie miała pojęcia , co się dzieje, dlaczego i gdzie jest. Mężczyzna wychylił się z pomieszczenia i podał jej butelkę z wodą, Spragniona wyciągnęła po nią rękę. Piła łapczywie ale tak, by nie uronić ani kropli. Mężczyzna widział, że ta kobieta dawno nie miała wody w ustach. – Chodź tutaj, tutaj możesz się zdrzemnąć – powiedział dość spokojnie. Ruszyła za nim w głąb pomieszczenia, usiadła na jakiejś szmacie , oparła głowę o ścianę. Zamknęła oczy i wspominała, co robiła i gdzie była w momencie tego trzęsienia ziemi. Tak, byłam w pokoju, karmiłam córkę piersią. Co się stało z mężem ? Był w pracy. Gdzie my jesteśmy ? Niebo jest zasnute cementową chmurą, ani jeden promyk słońca nie przedrze się przez nią. Gdzie jest wschód, zachód słońca ? Nic nie wiem. Co zrobię z dzieckiem, jak je uchronię przed niebezpieczeństwami ? Świat bez słońca, bez normalnego powietrza, trzeba zasłaniać usta i nos aby odetchnąć. Pamięta jak było ciężko żyć z zarazami jakie im fundowano, jak siedzieli w mieszkaniach bez możliwości wyjścia… powoli mijało, urodziła dziecko i nagle szlag trafił wszystko. Myślała o latach jakie opowiadała jej babcia, to były osiemdziesiąte lata, może później, było takie zatrucie przez Czarnobyl, był wybuch, było źle, ludzie umierali a wszystko było zamazywane fałszem, nie podawano ilości zgonów z tego zatrucia. Co teraz było? Co się stało ? Dlaczego zatruto i spalono wszystko ? Klara wyszła z pomieszczenia, rozejrzała się dokładniej. Zaczęła jeszcze politykować. Tak, wojna, nic więcej tylko wojna. Dlaczego w nas trafiła ? No tak, w każdego mogła trafić, może też trafiła? Może już nie ma świata ? Gdzie się podziać, gdzie iść ? Jak teraz żyć ? Minęła osmolony płot i spojrzała w coś, co dawniej by można nazwać ulicą, to była wyłącznie pusta, długa przestrzeń i w oddali roboty się poruszały. Na tyle daleko, że w każdej chwili mogła się skryć. Nagle, z za osmolonego muru wybiegło trzy postacie, nieśli coś ciężkiego z pochylonymi głowami. Zamarła na ten widok, mocniej przytuliła maleństwo. Postacie biegły przykurczeni i nagle, zawrócili. Coś zobaczyli czego ona nie widziała. Musiało to być coś strasznego, bo wpadli z powrotem tam, skąd wybiegli. Stała i zastanawiała się, co robić ? Iść do nich ? Nie, boi się. Może mają jedzenie ? Zaburczało jej w brzuchu i poczuła skurcz w żołądku. Niech się dzieje, co ma się dziać, dłużej nie wytrzymam – pomyślała – i ruszyła w kierunku tych ukrytych postaci. Zajrzała tam, obejrzała z zewnątrz. Pewnie to był duży sklep. Odważnie weszła, nie było szyb, drzwi i ciemno. Macała ręką przed sobą drugą trzymała dziecko wtulone w siebie. Namacała regał, coś twardego, jakiś mebel, półka. Przysiadła na brzegu regału i zamknęła oczy. |
|
||||
Witam!
Witam serdecznie!
poczułam się lepiej i chcę napisać parę słow. Ninko przeczytalam ten fragment powiesci i jak mówiłam ,jestem -za. Halinko,wspólczuje Tobie.Wiem co to znaczy opiekować się chorym.Życzę sily i wytrwałości. Wszystkim życzę miłego wieczoru!
__________________
Jan Twardowski Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą |
|
|||
Witam Nino Witam całą Twoją forumową rodzinkę.
Ja tu tak cichutko za Tobą Nino jak zwykle podglądam, podziwiam ...... Wróciłam ledwie z apteki,,,chyba jednak wykupię przepisane przez ortopedę kule.Z nogą coraz gorzej... Przeczytałam część tekstu,dziś więcej już nie mogę...oczy.... Dużo tego na mnie spadło .... Nino,oczywiście,bardzo chętnie będę śledzić ciąg dalszy powieści..Interesująca ,oby nie prorocza..... Pozdrawiam serdecznie,miłego wieczoru
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec http://www.okruszek.org.pl/ https://www.pajacyk.pl/ https://polskieserce.pl/ |
|
||||
Witaj.
Prorocza powieść, moja droga... jak weszły maseczki a ja o nich pisałam omalże trzy lata wcześniej... zrobiłam STOP! Uważaj z tymi lekami, to nowa chemia dostanie się do organizmu... ale wierzę, że Wiesz co robisz. Jak musisz chodzić z kulą, to chodź... to jest bezpieczne dla Ciebie! Mocno Cię przytulam! |
|
||||
Nineczko - zainteresowal mnie ten fragment. Chetnie bede czytala dalej. Tak jak pisze Bess - interesujaca, oby nie prorocza. Ja mysle tak jak Ty piszesz - ze jest bardzo prorocza ... Halinko - choc slowami chcialabym Ci dodac sil, Kochana. Zosiu - ja jakos nie moge zdcydowac sie na szczepienie ... ale wczesniej czy pozniej - bedzie to konieczne. Pozdrawiam wszystkie chorujace Dziewczyny, zyczac Wam szybkiego powrotu do zdrowia. Jestem ostatnie dni przemeczona. Wczoraj moj Mz mial urodziny, w sobote bedzie "przedluzenie" uroczystosci ... mysle, ze w niedziele odpoczne.
__________________
Świat, który znaliśmy, skończył się w ciągu kwartału? Krócej - bo ciągu miesiąca ... |
|
|||
Dobry wieczór
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie na tym wątku, jakoś nie mam ani czasu ani nastroju do pisania. W pracy przed Świętami nawał obowiązków, kobieta od okien odmówiła przyjścia, ma rwę kulszową. Ona też sprząta u mamy i kłopot. Ja nie dam rady na dwa domy, a trudno kogoś znaleźć. Ta moja powiedziała, że przyjdzie po Świętach.
No więc przecieram po jednym oknie, a mam ich 6. Tylko dlatego, że strasznie brudne. Od lat nie robię generalnych porządków, tylko zawsze po kawałku. Ale to banał. Ojciec koleżanki właśnie zmarł na covid, a siedział od wielu miesięcy w domu, zaraziła go wnuczka, która oczywiście nie wiedziała, że zaraża. Miał 81 lub 82 lata. Ta wnuczka też jest chora, jej chłopak, a moja koleżanka jeszcze się nie zbadała. Mają kwarantannę w domu dwa tygodnie, a w sobotę pogrzeb, to chyba raczej nie pójdą. Teraz wirus teraz jest bardzo zaraźliwy, uważajcie! Nino, te Twoje opiekunki powinny być u Ciebie w maskach, bo najbardziej zarażamy się w pomieszczeniach. Ja myślę, że w końcu każdego ten covid dopadnie. Taka perspektywa. |
|
||||
Witam!
Witam Ninkę i Rodzinkę.
Wiem,że nie uda sie chowac glowa w piasek ,ale robie wszystko,aby unikac wiadomości o wirusie..Jest to straszne ,ale ciągle wierzę,ze odejdzie. Widzę Ninko że jest wiecej czytelników.Moze poczytamy dalej...Poczyta ten co zechce. Te wszystkie infrmacje o wirusie wywolują wiekszy jeszcze stres.Staram sie unikac.No cóz takie mamy teraz straszne życie.Pewnie wszystkich dopadnie. Życzę WSzystkim zdrówka ,a zwlaszcza chorym!
__________________
Jan Twardowski Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą |
|
||||
Witaj Ninko witajcie dziewczyny...cóż przykre to jak ludzie chorują ...co nas czeka nikt nie wie. Wczorajszy dzień był pełen zajęć a potem chcialam spać ale obudziłam się przed pólnocą i jestem dziś be. Co do ksiązki Ninko to jesteś super Pranie już się wyprało muszę powiesić ...dobrego dzionka dla wszystkich a przede wszystkim zdrowia.
__________________
“Szczęście pojawia się, gdy to, co myślisz, mówisz i robisz jest w harmonii.”...Gandhi |
|
||||
Dzień dobry na progu weekendu. WITAM WSZYSTKICH, którzy tu bywają....
Nie zabawię długo, bo zdrowie nie pozwala siedzieć długo przy kompie. Ninko...fragment powieści przeczytałam...nie powiem, żebym była zachwycona...przygnębiający odcinek. Jolinko....współczuję...dużo sił życzę. Helenko...Wodniczko...Omi....Lilo....Marysiu...Ben iu... Radosnego dnia.....
__________________
|
|
||||
[font="Georgia"][size="4"][color="DarkGreen"]Dzień
dobry Rodzinko, Nina przeczytałam wklejony wątek ksiązki, bedę dalej śledziła i czytała, wklejaj więc. Dzisiaj rano wstałam wcześniej, bo obudził mnie dzwonek, dzwonił sąsiad, był podłączyć wodę by mieć u siebie. Po śniadaniu,pranie wyprane i powieszone,a teraz piję sobie "małą czarną",wcześniej odwiedziłam swoje 3 wątki na seniorku, wszystkim obecnym i odwiedzającym nas życzę dużo zdrowia i słonecznego dnia.
__________________
Zosia |
|
||||
Dzień dobry
Bardzo dawno mnie nie było. Chyba przytłoczyła mnie obecna sytuacja. Mam kiepskie samopoczucie. Nawet nie czuję atmosfery nadchodzących Świąt. O czym więc miałam Wam pisać. Przecież każda/y/ ma swoje mniejsze czy większe problemy to po co dokładać mam jeszcze swoje. Jedno co mnie cieszy to nadchodząca wiosna i może ona spowoduje, że nabiorę chęci do działania. Pozdrawiam całą Rodzinkę z Nineczką na czele i życzę Wam dużo zdrowia. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Różności | felicyta | Różności - wątki archiwalne | 29 | 28-08-2010 14:03 |
skoro można pisać tu różności | ymca | Różności - wątki archiwalne | 27 | 21-02-2008 20:46 |
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach | jolita | Różności - wątki archiwalne | 162 | 31-10-2007 20:36 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|