Cytat:
Napisał martok
Skoro nie spodobał Ci się przykład z Tuwima, to może zaakceptujesz następujące kpiny z naszych krajowych makaronizmów, pochodzące sprzed paru stuleci:
|
Skąd takie podejrzenie?
Podoba mi się ten zabawny monolog, jak też cała prawie twórczość Tuwima. Zauważ, że został on zatytułowany „Ślusarz” (z niemieckiego). Wnioskuję więc, choć być może niesłusznie, że nie używano wówczas określenia „hydraulik”, bo nie odczuwano jeszcze potrzeby wyodrębnienia tej specjalności. Kiedy już do tego doszło, powstał „hydraulik”, a nie klempner ani plumber. Nie wiem, czy to takie znów szczęście dla języka, ale ten termin wydaje mi się zdrowszy.
Wierszyki, które przedstawiasz są kpiną ze skłonności do wtrąceń, ale nijak mają się do faktycznego zagnieżdżenia obcych słów w języku, a w szczególności urzędowym. Równie dobrze mogę dorzucić jeszcze jeden, o podobnej wartości humorystycznej, ale również bez związku z realnymi problemami języka.
How good to be baranek
and wake up sobie ranek,
and running to polanek,
and singing just like that:
be be be, kopytka taking me,
be be be, kopytka taking me.
Inne wersje językowe dostępne w internecie.