|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#41
|
||||
|
||||
Jolita ,nie cierpi na samotność....Ja też jestem jedynaczką i nie zaznałam czułości i miłości w dzieciństwie.Moja mama była rozwódką w latach 50-tych,a wtedy to bylo coś niedobrego.Dlatego byłam tą gorszą.W kosekwencji jestem osobą skrytą i nie wylewną.Wcześnie wyszłam za mąż. Przeżyliśmy wspolnie 40 -lecie.Mąż zmarł w maju. Było różnie,bo i czasy były inne.Mam 2 dorosłe córki i dobry z nimi kontakt,ale to inne pokolenie i inne spojrzenie na wiele rzeczy.Stwierdzam,że samej jest ciężko.Cóż jednak poradzić trzeba żyć dalej.
|
#42
|
||||
|
||||
autopsja
Cytat:
Pozdrawiam serdecznie.
__________________
NADAL PRAGNĘ BYĆ ZWARIOWANA I PRZEŻYĆ SWOJE ŻYCIE TAK JAK MNIE SIĘ PODOBA , A NIE TAK JAK SIĘ PODOBA INNYM . Paulo Coelho |
#43
|
||||
|
||||
Hebra! To ja też chcę się pod ten rytm podłapać... Da radę?
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) |
#44
|
|||
|
|||
Da Ewitko ,na pewno, ale musi minąć ten pierwszy czas... to trwa....i nie chodzi o zapomnienie ,tylko o nauczenie sie życi mimo.. i z.. tym co przeżyliśmy.
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#45
|
||||
|
||||
Małgosia ma rację Ewitko...to trwa, dość długo trwa i nie tak łatwo jest nauczyć się życia mimo....ale są duże szanse że da się to zmienić, trzeba tylko chcieć, samo nie przyjdzie...
|
#46
|
||||
|
||||
Da radę Ewitko.
Cytat:
|
#47
|
||||
|
||||
Moje mile Panie. Wszystko w zyciu zdazyc sie moze. Bylam dlugo wdowa, tez myslalam, ze zycie sie skonczylo, ze nic juz w moim zyciu uczuciowym zdazyc sie nie moze.
I co? I zdazylo sie! W wieku 50 lat, gdy juz usamodzielnilam dzieci, wyszlam powtornie za maz! Wahalam sie, nie powiem, bo juz nauczylam sie zyc solo. Balam sie troche, ale podjelam to ryzyko. I nie zaluje. Pozdrawiam |
#48
|
||||
|
||||
Hebrusiu
moim zdaniem niezależnie od Twoich życzliwych rad i tak "co musi być to musi być" bo "każdy jest kowalem swego szczęścia". To wszystko zda się naiwne, ale moim zdaniem wszelkie doradzanie i komentowanie faktów sprawi, że pozbawisz Córkę możliwości wygadania się do Ciebie...
|
#49
|
|||
|
|||
Jakiej odpowiedzialności .....tkwienia az po grob jak jest zle ...po co?
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#50
|
|||
|
|||
No wlasnie chce z kims byc to po co mi na to papier...ja nie rozumiem co za roznica...nigdy mi slub nie byl potrzebny do szczesci prawde mowiac...
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#51
|
||||
|
||||
Przeczytałam dość uważnie Waszą rozmowę. Sama mam pewne doświadczenie w omawianej materii, bo jestem od wielu lat sama. Kiedyś zostałam wdową, wychowywałam sama córkę, poznałam wszystkie uroki samotności. Począwszy od braku jakiejkolwiek pomocy dorosłego człowieka w domu, a skończywszy na gwałtownym zawężeniu sie kręgu znajomych, wystraszonych tym, że jestem sama i nie wiadomo w związku z tym, co teraz mam w głowie, jeśli chodzi o ich mężów Wiem, o czym piszecie, Dziewczyny.
Ja po jakimś czasie wyszłam zamąż, ale byłam zmuszona szybko wziąć rozwód - to był facet, z którym żyć nie można było, niestety. Na "byle gaciach" nigdy mi nie zależało, chciałam mieć przyjaciela, a nie pana i władcę. No więc znowu od pewnego czasu jestem sama. Powiem, że nie jest mi z tym dobrze. Jasne, robię to, co chcę (to znaczy je sporo pracuję i wolnego czasu za dużo nie mam), ale nie mam z kim pójść do kina, czy na spacer. Nie mam Przyjaciela, mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli. Straciłam też wiarę w jakąkolwiek odmianę losu. Nie, żebym użalała się nad sobą, choć czasem jest mi przykro, ale jestem realistką. I tak to trwa, to samotne życie. Umila mi je córka i wnuczka - obie moje ukochane dziewczynki, ale to co innego. Nie piszę tego, żebyście mnie broń Boże pocieszały. Tak sobie gadam, skoro znalazłam dość bolesny dla mnie temat. Pozdrawiam wszystkie |
#52
|
||||
|
||||
Jeszcze jedno.
Czas nie leczy ran. Sprawia tylko, że się do nich przyzwyczajamy. Moc leczenia ran posiada inna miłość, tak myślę. Dlatego w głębi duszy tak rozpaczliwie każdy jej pragnie.
Tylko, że ona przychodzi albo nie - sama. Poszukiwania niczego nie dają. Miłość jest darem losu, nie efektem poszukiwań. Tak sądzę. Jeszcze raz pozdrawiam |
#53
|
||||
|
||||
Zapewne w takiej sytuacji jest wiele kobiet,Bianko i to samo mogłyby powiedzieć.Wiele gorzkiej prawdy jest w Twojej wypowiedzi..też byłam wdową przez 6 lat i doskonale Cię rozumiem.Niewiele kobiet potrafi iść przez życie samotnie i nie czuć z tego powodu przytłaczającego osamotnienia.
|
#54
|
||||
|
||||
Bianka ma racje.Rany sa, one moze przybledna ale tylko inna milosc moze je uleczyc.Ale warto na nia czekac.Ja tez po rozwodzie bylam kilka lat sama.Potracilam wiele przyjaciolek bojacych sie ze moze odbije im meza.Wolalm zrezygnowac z wszelkich imprez i zaszylam sie w domu.Ale przyszedl taki moment , ze zaczelam sie tym wszystkim dusic i postanowilam wyjsc do ludzi.Corka moja tanczyla taniec towarzystki, chodzilam na turnieje tanca i tam wlasnie poznalam mojego Jaska.Zaiskrzylo.Nie myslalam ze jeszcze moze mi sie cos takiego przytrafic.Wiec dziewczyny drogie, nie rezygnujcie Wasza poloweczka jabluszka tam gdzies jest, moze nawet blisko , rozgladajcie sie uwaznie.Pozdrawiam.
|
#55
|
||||
|
||||
a JEMU?
Cytat:
|
#56
|
||||
|
||||
Będę się rozglądać, Honorko...
... nawet bardzo uważnie, chociaż znalezienie kogoś łatwe nie będzie na pewno. Znam odczucia Bianki. Co prawda krócej się męczę z tą samotnością, bólem i poczuciem straty, z tymi pretensjami do losu (bo dlaczego? Za co? Oboje chcieliśmy być razem!) - ale rzeczywiście to jest tak, jak rana, która niby się zasklepiła, ale wystarczy gwałtowny ruch i otwiera się znowu...
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) |
#57
|
||||
|
||||
Moze jeszcze dwa slowa na temat czy papier potrzebny czy nie....Wydaje mi sie ze jezeli decydujemy sie na zwiazek z druga osoba , zwiazek staly / nie na dochodzaca/ zwiazany ze wspolnym zamieszkaniem to " papier " powinnismy brac po uwage.Przeciez , zyjac razem prowadzimy wspolne gospodarstwo , dokupujemy sprzety i inne rzeczy.Nie wyobrazam sobie bycia razem i ukladu twoje pieniadze i moje pieniadze.I wlasnie taki brak " papieru" czasem po smierci jednej z osob powoduje lawine komplikacji.Dlatego uwazam , ze jezeli jestesmy przekonane , ze chcemy z ta osoba spedzic reszte zycia to zawrzyjmy zwiazek malzenski.
|
#58
|
||||
|
||||
Bez papieru łatwiej
Cytat:
|
#59
|
||||
|
||||
O miłości "niezalegalizowanej"
Pisałam już kiedyś o tym, ale ponieważ grono powiększyło się znacznie pozwólcie, że powtórzę:
trafiła w moje ręce książka p.t."Małżeństwa koleżeńkie". Adwokaci, sędziowie zdawali relacje z prowadzonych spraw rozwodowych par, które po "zdelegalizowaniu" swoich małżeństw żyli długo i szczęśliwie, czego nie można było powiedzieć o życiu w t.zw. związku legalnym...Ponowny ślub przywracał ponowne "piekiełko". Poprostu są takie osobniki i to należy uszanować... p.s. w kierunku "wolnych" rzucam bukiet - może któraś złapie..m_kwiaty_bukiety_020d.jpg |
#60
|
||||
|
||||
do Jolity
Jolitko! Ja szanuje wybor kazdej z Was.Nie twierdze, ze wszystkie zwiazki z papierami sa szczesliwe i zgodne.Sama tego doswiadczylam.Czasem faktycznie lepszy jest luzny zwiazek niz malzenstwo.A sprawy zwiazane z pozbyciem sie papieru sa niestety bardzo skomplikowane i bolesne.Kwestia papieru - to wybor kazdej z nas i zycze tym bez papieru jak i z papierami duzo szczescia.Kurcze - chyba sie zapapierzylam!
|