|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1
|
||||
|
||||
POEZJA REFLEKSYJNA NIE ZAWSZE POWAŻNA - ciąg dalszy.
Opcjo- Twój wpis przypomniał mi, że byłam tu ostatnio prawie 2,5 roku temu. Trochę zatęskniłam do "Poezji refleksyjnej......", nikt tego wątku do tej pory nie zagospodarował - więc może zakładając jego dalszy ciąg spróbuję go zreanimować.
Na pewno nie uda mi się bywać tu tak często jak kiedyś....ale jak tylko będę mogła zawsze doń przylecę by podzielić się przeczytaną poezją. Może na początek dwa wiersze Tadeusza Śliwiaka: Śliwiak Tadeusz * * * (zobacz jak zmalał nasz odległy dom) zobacz jak zmalał nasz odległy dom niewiele większy już od gdańskiej szafy kiedy go weźmiesz na spytki - usłyszysz jak skrzypi jego stare drewno jak podłodze dokuczają dreszcze w kredensach cicho brzęczą filigrany szmery chowają się po kątach zegary rozsypują swoje suche ziarna i drażniąc wieczność maszerują w miejscu czy dostrzegasz nasze w tym domu dzieciństwo głęboko utopione w lustrach? Song o młodości Ona jest wśród kamieni rwącym światłem strumyka wiewiórkami po drzewach po gałęziach umyka Ona iskrą w kamieniu ona mlekiem w orzeszku ona świata ciekawa jak miedziany grosz w mieszku Ona kwiatem we włosach octem w jabłkach jest pierwszych gorzką pianą na piwie w świata gwarnej oberży Buntem jest niespełnionym co na serce umiera ona tylko to daje co innemu zabiera z tomiku "Dłużnicy nadziei" (1978)
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#2
|
||||
|
||||
/ cytat /
Malwina Stały bywalec No i hurra...wróciłas , gdzie Twoje miejsce....2,5 roku nieobecnosci własnie w takim kąciku to dużo....to już będziesz inna Ty i inne widzenie świata....popatrz ile się zdarzyło przez półtora roku.....a wiersz "zobacz jak zmalał..."sliczny.... Malwinko przysłowie mówi, że nie powinno się dwa razy wchodzić do tej samej rzeki, ale poezja wciąga jak nurt, porywa nie raz, nie dwa, tylko na zawsze. Czas Czas mój ..twój .. a może nasz czas biegnie uliczkami prostymi ..krętymi omija kałuże szczęścia i goryczy czekamy na czas który goni nieustannie nas wylicza .... sekundy minuty godziny biegnie i biegnie dogonić się nie może...prysła iskierka nadziei stop stoi czas. Anna Kamieńska Przemijanie Kiedy w szarości pradawnego czasu Bóg czynił rzeczy Stworzył słońce: I słońce przychodzi i odchodzi i znowu wraca. Stworzył księżyc: I księżyc przychodzi i odchodzi i znowu wraca. Stworzył człowieka: I człowiek przychodzi i odchodzi i nie wraca nigdy. Wojciech Bellon.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#3
|
||||
|
||||
Cytat:
Doniu nie wiem jak inni, ale ja traktowałam ten wątek jako zamkniętą całość Twego autorstwa. Bałam się zburzyć porządek ustalony przez Ciebie. Fakt, że wracasz do poezji na seniorku - dla mnie to niebywała radość. Poprzedni wątek zamknęłam, życzę powodzenia w nowej odsłonie. - Cz
__________________
http://mimoza-szeptem.blog.onet.pl/ https://www.facebook.com/petitezaproszenia/?pnref=lhc https://www.youtube.com/watch?v=Xhvoq5xy7Ag&authuser=0 Ostatnio edytowane przez mimoza : 14-02-2011 o 12:52. Powód: zmiana czcionki |
#4
|
||||
|
||||
Czesiu - dziękuję. Dzięki Tobie wydaje mi się, że nie było tych 2.5 lat.....choć czas nie stał w miejscu i nie zawsze był dla mnie łaskawy, mimo wszystko chciałabym by następne 2,5 lat zachowało chociaż obecne status quo.
We dwoje / Wiersz pochodzi z książki Agnieszki Osieckiej "Na początku był negatyw"/ Zatrzymaj się chmuro nad nami, Zatrzymaj się Boże oko, W twoich gotykach jest dal za dalami, A u mnie w duszy - wysoko... Zatrzymaj się chmuro gdy możesz, I schowaj nas w ciepłym zmroku, W twoich dolinach jest pięknie i dobrze, A u mnie w duszy - niepokój... W pokoju, za szafą, przy matce - we dwoje. Nad wodą - przygodą, na kładce - we dwoje. Przez bary - koszmary, ulice, bez żadnych pieniędzy na styczeń... W czekaniu na gwiazdę, na sygnał, na znak, we dwoje, we dwoje - bo jak? Zatrzymaj się chmuro nad nami, Zatrzymaj się Boże serce. Teraz, gdy chcemy, to już mamy. Czy wolno jeszcze chcieć więcej?! W salonie rzeźbionym stylowo - we dwoje. W rozmowie z angielską królową - we dwoje. W podróży przez porty i dale, i w tangu, przez rauty i bale... W godzinie, gdy zegar powtarza tak...tak... We dwoje, we dwoje - bo jak? Zatrzymaj się chmuro nad nami, Zatrzymaj się Boża łąko, Otul niebiesko - białymi trawami Wyschnięte maki i kąkol... W siwiźnie koloru popiołu - we dwoje. W samotnym siadaniu do stołu - we dwoje. W podróży przez grypy i zdrady, Przez burze i deszcze i grady, W nadziei, że warto, że jednak, że tak, We dwoje, we dwoje, we dwoje... Bo jak? Ty jesteś moją Ewą... Jesteś kobietą, a ja mężczyzną, między nami relacja święta, co inspiruje tak bardzo ludzi, od kiedy- nikt nie pamięta. Dla Ciebie jabłko, z rajskiego drzewa, zerwałbym i... tysiąc razy, na zatracenie i pohańbienie, dokonał boskiej obrazy. Bo Ty jesteś moją Ewą... cichą, piękną, jasnooką, upragnioną, Tą, jedyną, ….moją żoną. Stoisz przede mną, w kusej sukience, z rozpuszczonymi włosami. Taka niebiańska, olśniewająca, z tymi jasnymi oczami. I patrzysz na mnie, nie mówiąc słowa, przez skórę czuję to wszystko, każdym swym gestem krzyczysz– Kochany! Wystarczy, że jestem blisko. Bo Ty jesteś moją Ewą... cichą, piękną, jasnooką, upragnioną, Tą, jedyną, ….moją żoną. A jeśli kiedyś zdarzy się odejść, bo przecież odejść trzeba. Spotkamy się na rendez-vous w cichym zakątku nieba. Pozostawimy wszelkie troski, doczesne...Tym co... na Ziemi. Wtuleni w siebie, na wieczny spacer, po Mlecznej Drodze...pójdziemy. Bo Ty jesteś moją Ewą... cichą, piękną, jasnooką, upragnioną, Tą, jedyną, ….moją żoną. Mirosław Dębogórski.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 31-01-2011 o 08:58. |
#5
|
||||
|
||||
Jonasz Kofta
Renoir Na imię mi Gabriela Jestem troszeczkę za duża Pan mówi, gdy mnie rozbiera Że jestem jesienna róża Pan jest zepsuty Pan jest artysta Pana nic we mnie Nie onieśmieli Lecz Gabriela na tym skorzysta Wejdzie do grona anielic Będę dla pana dobra Kochany monsieur Renoir Podoba się panu linia Moich dolinek i wzgórków Pan mówi, że jestem brzoskwinia A pan ma oczy, jak turkus Gdyby nie tyle ciepła Co każe być pana bliżej Pewnie bym i uciekła Bo odrobinę się wstydzę A pan ma taki czar Kochany monsieur Renoir Milczę i patrzę na pana A pan mnie nie zauważa Zamienił się pan w tyrana Albo w wielkiego malarza Cień jest błękitny A dzień jest złoty Kolor mi pana Znowu zabiera Czy pan w tej chwili Pamięta o tym Na imię mi Gabriela To będzie piękny obraz Kochany monsieur Renoir Pan lubi moje biodra Kochany monsieur Renoir Musiał pan kiedyś przeżyć Chłodne, samotne piekła Więc teraz pana cieszy Że jestem duża i ciepła I taka już pozostanę W tych pana słynnych półtonach Na wieki trochę zaspana Na wieki trochę znudzona /Pierre Renoir 1897 r. "Sen"/
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#6
|
||||
|
||||
Jeszcze jeden z lubianych przeze mnie wierszy Jonasza Kofty.
Edmund Dulac Orpheus and Eurydice, r.1934 Jonasz Kofta Wołanie Eurydyki Orfeuszu, gdzie jesteś? Pomyliłeś znów piętra Ja Cię czekam, na ziemi Piętro niżej od piekła Tutaj wszystko jest czyjeś Tylko łzy są niczyje Orfeuszu, na ziemi się żyje Orfeuszu, na ziemi sie żyje Orfeuszu, mężczyźni Przybierali twą postać Tyle rąk, tyle ust, tyle rozstań Orfeuszu, przebaczysz Przecież sam tak śpiewałeś Tylko drzewa potrafią być same Na tej ziemi piętro niżej od piekła Orfeuszu, kłamali Skradzionymi słowami Które tobie ukradli - kochany Trzeba było je chronić Teraz znają je wszyscy Powtarzają je, kiedy chcą niszczyć Orfeuszu, gdzie jesteś? Pomyliłeś znów piętra Ja Cię czekam na ziemi Piętro niżej od piekła Orfeuszu, gdzie błądzisz? Piętro niżej zjedź windą! Orfeuszu, nie zdążysz A za chwilę znów przyjdą A za chwilę znów przyjdą! Orfeuszu, za późno! Patrzysz: czemu tak pusto? Orfeuszu: Zabiło mnie lustro! Znakomite wykonanie Hanny Banaszak, muzyka Jerzy Satanowski. http://www.youtube.com/watch?v=QL8WmpuhXOs Wiersz i piosenka „Wołanie Eurydyki” zainspirowały mnie do głębszego zainteresowania się tym pięknym mitem mówiącym o miłości — wielkim uczuciu silniejszym niż śmierć. Jan Parandowski w „Mitologii” opowiada: Orfeusz był królem Tracji. Był młodym i pięknym młodzieńcem, obdarzonym przecudnym darem. Posiadał niezwykły talent - prześlicznie śpiewał i grał na lutni. Jego muzyka gromadziła wokół ludzi i zwierzęta, a wszyscy zasłuchiwali się w tonach wydawanych przez lutnię Orfeusza. Wszystko, co żyło, zbierało się dookoła niego, aby posłuchać jego pieśni i grania. Drzewa nachylały nad nim gałęzie, rzeki zatrzymywały się w biegu, dzikie zwierzęta kładły się u jego stóp. Żoną Orfeusza był nimfa drzewna, hamadriada - Eurydyka. Była niezwykle piękna, do tego stopnia, że kto ją zobaczył musiał ją pokochać. Jednak Orfeusz i Eurydyka kochali się bardzo., stanowili niespotykanie zgrane małżeństwo. Jednakże syn Apollina i nimfy Kyreny - Aristajos zakochał się w pięknej Eurydyce. Był to bartnik, który zdradził ludziom tajniki pszczelarstwa, uprawy winorośli i oliwki. Dostrzegł cudną nimfę pośród zielonych łąk w dolinie Tempe. Nie wiedział, że jest zamężna, inaczej nigdy nie naruszył by spokoju pięknej nimfy. Zaczął ją gonić. Podczas ucieczki, Eurydykę ukąsiła żmija. Nimfa wkrótce umarła. Orfeusz nie mógł pogodzić się z jej śmiercią. Postanowił dokonać rzeczy szalonej i niemożliwej - udać się do królestwa podziemi i wydostać stamtąd ukochaną. Zabrał ze sobą swoją czarodziejską lutnię. Muzyką zdołała przekupić Charona, który za darmo przewiózł Orfeusza na drugi brzeg Styksu. Nawet groźny Cerber zasłuchał się w pięknych tonach, wydawanych przez lutnię Orfeusza, który znalazł się zaraz potem przed obliczem władcy Hadesu: nie przestał grać, lecz potrącając z lekka struny harfy, skarżyć się zaczął, a skargi układały się w pieśni. Zdawało się, że w królestwie milczenia zaległa cisza większa i głębsza niż zwykle. I stał się dziw nad dziwy: Erynie, nieubłagane, okrutne, bezlitosne Erynie płakały! Hades rozkazał Hermesowi aby wyprowadził Eurydykę z powrotem na świat. A zatem król podziemia zgodził się dokonać rzeczy, której wcześniej nie robił. Dał jednak Orfeuszowi ostrzeżenie: Eurydyka iść będzie za Orfeuszem, za nią niech kroczy Hermes, a Orfeusz niech pamięta, że nie wolno mu oglądać się poza siebie. Jednak droga wiodła przez bardzo długie i ciemne ścieżki. Kiedy byli już prawie na górze - Jan Baptist Carot – Orfeusz i Eurydyka /Orfeusz wyprowadzający swą ukochaną kobietę z krainy śmierci:/ Orfeuszem zawładnęło niepohamowane pragnienie aby odwrócić się i spojrzeć na swa ukochaną. Kiedy to uczynił Hermes zatrzymał Eurydykę w podziemiu. Orfeusz stracił swą żonę na zawsze. Wyszedł sam z Hadesu. Nie mógł wejść tam drugi raz. Błąkał się po łąkach i wołał swoją ukochaną jednak nigdzie jej nie było. Dobijał się także do bram Hadesu. Nie wpuszczono go. Powrócił więc do Tracji. Swoimi skargami, rzewnymi pieśniami wypełniał doliny, góry, świat. Pewnego razu przypadkiem natrafił na dziki orszak bakchiczny. Obłąkane menady rozszarpały jego ciało na sztuki. Głowa Orfeusza wpadła do rzeki i wraz z jej nurtem popłynęła do morza. Usta Orfeusza powtarzały nieustannie imię swej ukochanej. Głowa dotarła na wyspę Lesbos. Tutaj została pochowana, a w miejscu pochówku powstała wyrocznia. Ponieważ Orfeusz przez całe swoje życie wiernie służył muzom, te postanowiły pozbierać szczątki jego rozerwanego ciała. Pogrzebały go u stóp Olimpu. Gustave Moreau Dziewczyna niosąca głowę Orfeusza na lirze r.1865 (...) Ta piękna grecka opowieść o dwojgu pragnących się istnieniach była natchnieniem dla bardzo wielu artystów. Wątek Orfeusza i Eurydyki odnajdujemy w poezji, w malarstwie i muzyce Nasz noblista Czesław Miłosz inspirowany tym mitem w poemacie „Orfeusz i Eurydyka” żegna się z Carol, zmarłą niedawno żoną. Jest już człowiekiem starym i dojrzałym - dokonuje przy okazji obrachunku z samym sobą. Poemat pisany współcześnie wykorzystuje rekwizyty współczesności,w jego scenerii znajdują się elementy nowoczesnego szpitala jak m.in. elektroniczne roboty posuwające się bezszelestnie korytarzami,oszklone drzwi, windy... Wyznał, że pisał go nocami - zamiast rozpaczać i rozmyślać, utwór powstawał jakby bez jego woli: (…) „ Ten utwór ma pewien klucz. Leciałem z Krakowa do San Francisco, wiedząc, że Carol umiera, że koniec jest nieunikniony; jedyne o co chodziło, to żeby zdążyć do szpitala przed jej śmiercią. I właściwie ta podróż po Hadesie, to moja podróż do San Francisco, i wędrówka po szpitalu. Zdążyłem być w szpitalu przed śmiercią Carol,ale to już były jej ostatnie godziny, a następnie widziałem ją po śmierci. Bardzo jest przykre to wydobywanie tła osobistego, ale ono w poemacie istnieje. ( „Twarz jej nie ta, zupełnie szara”) . Czesław Miłosz Orfeusz i Eurydyka In memoriam Carol Stojąc na płytach chodnika przy wejściu do Hadesu Orfeusz kulił się w porywistym wietrze, Który targał jego płaszczem, toczył kłęby mgły, Miotał się w liściach drzew. Światła aut Za każdym napływem mgły przygasały. Zatrzymał się przed oszklonymi drzwiami, niepewny Czy starczy mu sił w tej ostatniej próbie. Pamiętał jej słowa: ,,Jesteś dobrym człowiekiem''. Nie bardzo w to wierzył. Liryczni poeci Mają zwykle, jak wiedział, zimne serca. To niemal warunek. Doskonałość sztuki Otrzymuje się w zamian za takie kalectwo. Tylko jej miłość ogrzewała go, uczłowieczała. Kiedy był z nią, inaczej też myślał o sobie. Nie mógł jej zawieść teraz, kiedy umarła. Pchnął drzwi. Szedł labiryntem korytarzy, wind. Sine światło nie było światłem, ale ziemskim mrokiem. Elektroniczne psy mijały go bez szelestu. Zjeżdżał piętro po piętrze, sto, trzysta, w dół. Marzł. Miał świadomość, że znalazł się w Nigdzie. Pod tysiącami zastygłych stuleci, Na prochowisku zetlałych pokoleń, To królestwo zdawało się nie mieć dna ni kresu. Otaczały go twarze tłoczących się cieni. Niektóre rozpoznawał. Czuł rytm swojej krwi. Czuł mocno swoje życie razem z jego winą I bał się spotkać tych, którym wyrządził zło. Ale oni stracili zdolność pamiętania. Patrzyli jakby obok, na tamto obojętni. Na swoją obronę miał lirę dziewięciostrunną. Niósł w niej muzykę ziemi przeciw otchłani, Zasypującej wszelkie dźwięki ciszą. Muzyka nim władała. Był wtedy bezwolny. Poddawał się dyktowanej pieśni, zasłuchany. Jak jego lira, był tylko instrumentem. Aż zaszedł do pałacu rządców tej krainy. Persefona, w swoim ogrodzie uschniętych grusz i jabłoni, Czarnym od nagich konarów i gruzłowatych gałązek, A tron jej, żałobny ametyst, słuchała. Śpiewał o jasności poranków, o rzekach w zieleni. O dymiącej wodzie różanego brzasku. O kolorach: cynobru, karminu, sieny palonej, błękitu, O rozkoszy pływania w morzu koło marmurowych skał. O ucztowaniu na tarasie nad zgiełkiem rybackiego portu. O smaku wina, soli, oliwy, gorczycy, migdałów. O locie jaskółki, locie sokoła, dostojnym locie stada pelikanów nad zatoką. O zapachu naręczy bzu w letnim deszczu. O tym, że swoje słowa układał przeciw śmierci I żadnym swoim rymem nie sławił nicości. Nie wiem, rzekła bogini, czy ją kochałeś, Ale przybyłeś aż tu, żeby ją ocalić. Będzie tobie wrócona. Jest jednak warunek. Nie wolno ci z nią mówić. I w powrotnej drodze Oglądać się, żeby sprawdzić, czy idzie za tobą. I Hermes przyprowadził Eurydykę. Twarz jej nie ta, zupełnie szara, Powieki opuszczone, pod nimi cień rzęs. Posuwała się sztywno, kierowana ręką Jej przewodnika. Wymówić jej imię Tak bardzo chciał, zbudzić ją z tego snu. Ale wstrzymał się, wiedząc, że przyjął warunek. Ruszyli. Najpierw on, a za nim, ale nie zaraz, Stukanie jego sandałów i drobny tupot Jej nóg spętanych suknią jak całunem. Stroma ścieżka pod górę fosforyzowała W ciemności, która była jak ściany tunelu. Stawał i nasłuchiwał. Ale wtedy oni Zatrzymywali się również, nikło echo. Kiedy zaczynał iść, odzywał się ich dwutakt, Raz, zdawało mu się, bliżej, to znów dalej. Pod jego wiarą urosło zwątpienie I oplatało go jak chłodny powój. Nie umiejący płakać, płakał nad utratą Ludzkich nadziei na z martwych powstanie, Bo teraz był jak każdy śmiertelny, Jego lira milczała i śnił bez obrony. Wiedział, że musi wierzyć i nie umiał wierzyć. I długo miała trwać niepewna jawa Własnych kroków liczonych w odrętwieniu. Dniało. Ukazały się załomy skał Pod świetlistym okiem wyjścia z podziemi. I stało się jak przeczuł. Kiedy odwrócił głowę, Za nim na ścieżce nie było nikogo. Słońce. I niebo, a na nim obłoki. Teraz dopiero krzyczało w nim: Eurydyko! Jak będę żyć bez ciebie, pocieszycielko! Ale pachniały zioła, trwał nisko brzęk pszczół. I zasnął, z policzkiem na rozgrzanej ziemi.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 01-02-2011 o 08:46. |
#7
|
||||
|
||||
No i dzięki Tobie wiem, ze guzik znałąm mit o Orfeuszu i Eurydyce....wiedziałąm o ich miłości wielkiej, jego poszukiwaniach i tyle.....
To, co przytoczyłąś przepięknym zresztą jezykiem i te powiązania poprzez poetów, dawnego z teraźniejszośćią jest niesamowite....jak Ty się miękko poruszasz "miedzy dawnymi , a nowymi czasy.."zdumiewające..... Ostatnio edytowane przez mimoza : 14-02-2011 o 12:51. Powód: zmiana czcionki |
#8
|
||||
|
||||
Malwinko
to nie tak.....niechcący jakby sama ułożyła mi się geneza tego pięknego, ale trudnego wiersza Czesława Miłosza "Orfeusz i Eurydyka"....i czułam potrzebę podzielenia się tym z kimś. Wiesz, że mam słabość do Miłosza.....
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 02-02-2011 o 01:57. |
#9
|
||||
|
||||
Z repertuaru Anny Marii Jopek
/Albrecht Dűrer/ "Z nadzieją, że nie ma nieistnienia" (muzyka i słowa Marcin Kydryński) Jak myślisz, czy tam, za ostatnią już ciszą, Tam, skąd się listów nie pisze Nasze czułe dusze dwie znowu rozpoznają się I czy spotkają się? Czy dusze znają mowę dotyku? Czy wymieniają spojrzenia? Czy mijają się w milczeniu, Czy w nieznanym nam języku rozumieją się? Szczęśliwi w niewiedzy znajdą pocieszenie. Jak dobrze mi z nadzieją że nie ma nieistnienia. Czy dusze są tu, obok nas, jak powietrze? Czy są odległe, jak gwiazdy? Czy unoszą się na wietrze Albo cicho wiją gniazda z przedwieczornej mgły? Szczęśliwi w niewiedzy znajdą pocieszenie. Jak dobrze mi z nadzieją, że nie ma nieistnienia. Czy myślisz, że tam niskie lipcowe słońce Da swego ciepła nam więcej? I czy dusze nasze na rozgadanej wonnej łące będą mogły trzymać się za ręce?
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#10
|
||||
|
||||
Julian Tuwim
**** Z okruszynami młodości - co robić? Rozrzucić ptakom? Można i ptakom rozrzucić, można i w słowa powkładać. Odfruną, uradowane, żeby po nowe powrócić, Wrócą - i słowa i ptaki - nadzieją skrzydlate jednako. A co im powiesz? Że nie ma! Że nie ma! powiesz biedakom. Uwierzą ? Nie, nie uwierzą. Do późnej, pochmurnej nocy Będą za oknem czekać, skrzydłami w szyby uderzą I padną martwe i wierne. Ptaki i słowa, jednako. "Kłamstwo" Najsłodszego mnie kłamstwa uczysz, moja duszo, W miękkiej trawie naprzeciw mnie siedząc nad wodą. Uczysz mnie zmyślać wiosnę wiecznie złotą, młodą, A słowa twoje w uśmiech moje usta kuszą. Uczysz złudy, by można kiedyś znieść co muszą Znieść wszyscy, gdy nadejdzie chwila... z pogodą. Z uśmiechem jak tancerze, co swój taniec wiodą Ku końcowi wśród kwiatów murawy, pod gruszą. Przyjdzie jesień i chmury szare, przyjdzie zima Starość, przed którą stopa nie umknie pielgrzyma, Wiatr będzie strącać i gałęzie łamać; A my w przedziwnej zmowie, patrząc sobie w oczy, Uśmiechać się łagodnie będziem do uroczej Wiosny, którą wciąż jeszcze będziem kłamać... kłamać...
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#11
|
||||
|
||||
Wanda Chotomska Dajcie dzieciom słońce Kiedy dziecko śpiewa – śpiewa cały świat. Cały świat piosenką jest, śpiewa kot i śpiewa pies, ptak na niebie, wiatr na drzewie, świerszcz na łące… Nawet kiedy pada deszcz, to ten deszczyk śpiewa też, że po deszczu, że po deszczu będzie słońce. Kiedy dziecko tańczy – tańczy cały świat. Z rudym kundlem czarny kot, drzewa z niebem, z ziemią płot, ptak z obłokiem, wiatr z motylem, świerszcz na łące… Cały świat ma tyle lat, ile dzieci mają lat, te dzieciaki, co do tańca wzięły słońce. Kiedy dziecko płacze – płacze cały świat. Kot ma oczy pełne łez, na podwórku płacze pies, wiatr w kominie, mysz pod miotłą, świerszcz na łące. O, jak słono od tych łez, nawet cukier słony jest, o, jak ciemno, o jak zimno – gdzie jest słońce? Dajcie dzieciom słońce, żeby łez nie było, Dajcie dzieciom słońce, dajcie dzieciom miłość. Dajcie dzieciom słońce, całe słońce z nieba, Żeby mogły tańczyć, mogły śpiewać. Ewa Lipska Dom Dziecka Trzydzieści par pantofelków filcowych z wyszytym na środku kwiatem tulipana. Trzydzieści fartuszków poplamionych sokiem z czarnej porzeczki. Trzydzieści nieruchomych kotów wyhaftowanych ściegiem płaskim. Trzydzieści par wyciągniętych rączek ale tylko po łyżki do zupy mlecznej. Trzydzieści par oczu otwieranych we śnie aby dojrzeć rodziców na wzgórzach cukierków. Gdyby moja mamusia chciała mogłaby być królową. Ale musiała umrzeć bo tatuś zamienił się w wilka. Moja mamusia była chuda i dlatego nie mogła mnie kochać. Ale jak tylko będzie chuda mniej to mnie kupi na zawsze. Moja mamusia jest piękna. Mój tatuś jest piękny. Moja mamusia jest bogata. Mogłaby kupić Amerykę Północną i złoto. A tatuś potrafi strzelać z prawdziwego karabinu. Trzydzieści par nóżek stoi przed nieczynną zwrotnicą i oczekuje na wjazd domu.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#12
|
||||
|
||||
Roman Brandstaetter Modlitwa bez słów Jeżeli nie umiesz modlić się słowami, Nie rozdzieraj szat, Ani głowy nie posypuj popiołem, Ale módl się tak jak umiesz, Bez słów, Jak drzewa, Jak trawy, Jak morza, Które również zmawiają modlitwę Bez słów. Słowa są nieporadne, Zawodne, Nieokreślone I nieokreślające. Są rozczarowaniem. Bolesną omylnością. Myślałeś, że słowem Wyplenisz zło, Myślałeś, że słowem Wywołasz żródło ze skały, Myślałeś, że słowem Odmienisz człowieka. Nie wypleniłeś, Nie wywołałeś, Nie odmieniłeś. Módl się zatem bez słów, Jak drzewo, Jak trawa, Jak morze...
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#13
|
||||
|
||||
Nieżyjącej już - bułgarskiej pisarki i poetki - Dory Gabe - dwa wiersze:
Calliope - Giovanni Volpato Poezja To ty uwolniłaś mnie od męki samotności kiedy nuda zżerała mój mózg, a gorycz zazdrości "przycupła" pod językiem - kiedy pożądanie paznokciami wbiło się w dłonie, a zmęczone serce znalazło w piersi schronienie i tylko pulsujące skronie zdradzały życie we mnie... To ty dzisiaj podarowałaś mi ziemię i ludzi przybliżyłaś niebo i gwiazdy tak, że stałam się ich częścią, to ty przyspieszyłaś mój krok i przywróciłaś młodość nauczyłaś nie wierzyć odbiciu w lustrze pokrytemu zmarszczkami czasu i korą starzejącego się dębu.... To ty dałaś mi zastrzyk nowej krwi tak, że po raz drugi się narodziłam! Podarowałaś mi milion oczu bym nawet przez lodowatą ścianę spostrzegła w sercu człowieka ukrytą iskrę jego duszy nie wypalonej do cna. To ty uchroniłaś mnie przed pospiesznym sądem nad niewinnym bym grzechu ciężkiego nie popełniła [nie mam nic do powiedzenia] O, gdybym mogła tak jak ty stać się pieśnią zrodzoną ze mnie samej. o, gdybyś mogła zawsze być początkiem dnia Rozterka Otwarta tarcza zegara patrzy na mnie dwunastoma podkrążonymi oczami jak na winowajczynię. Czy to ja chciałam, by świat ten zwariował? Co mam robić? Otulić kokonem i jak jedwabnik nić miękką i delikatną snuć by świat ten poskromić? Czy też dłoń w pięść żelazną zacisnąć? A jeżeli delikatność na nic się nie zda, a ręka moja nie pomocna, co mam robić?
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#14
|
||||
|
||||
Jan Paweł II "Tryptyk rzymski" (fragment "Strumień")
Donko, dzisiaj odkryłam ten piękny wątek, urzekły mnie wszystkie poprzednie strofy, będę tutaj zaglądać, zwłaszcza wtedy gdy najbardziej ogłupia współczesny świat.
Od siebie zostawiam też trochę refleksji i serdecznie pozdrawiam miłośników poezji. Duch Boży unosił się nad wodami...(Ruah) 1. Zdumienie Zatoka lasu zstępuje w rytmie górskich potoków ten rytm objawia mi Ciebie, Przedwieczne Słowo. Jakże przedziwne jest Twoje milczenie we wszystkim, czym zewsząd przemawia stworzony świat... co razem z zatoką lasu zstępuje w dół każdym zboczem... to wszystko, co z sobą unosi srebrzysta kaskada potoku, który spada z góry rytmicznie niesiony swym własnym prądem... — niesiony dokąd? Co mi mówisz górski strumieniu? w którym miejscu ze mną się spotykasz? ze mną, który także przemijam — podobnie jak ty... Czy podobnie jak ty? (Pozwól mi się tutaj zatrzymać — pozwól mi się zatrzymać na progu, oto jedno z tych najprostszych zdumień.) Potok się nie zdumiewa, gdy spada w dół i lasy milcząco zstępują w rytmie potoku — lecz zdumiewa się człowiek! Próg, który świat w nim przekracza, jest progiem zdumienia. (Kiedyś temu właśnie zdumieniu nadano imię Adam Był samotny z tym swoim zdumieniem pośród istot, które się nie zdumiewały — wystarczyło im istnieć i przemijać. Człowiek przemijał wraz z nimi na fali zdumień. Zdumiewając się, wciąż się wyłaniał z tej fali, która go unosiła, jakby mówiąc wszystkiemu wokoło: zatrzymaj się! — masz we mnie przystań we mnie jest miejsce spotkania z Przedwiecznym Słowem zatrzymaj się, to przemijanie ma sens ma sens... ma sens... ma sens! 2. Źródło Zatoka lasu zstępuje w rytmie górskich potoków... Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd. Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj, wiesz, że ono musi tu gdzieś być — Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?! Cisza... Strumieniu, leśny strumieniu, odsłoń mi tajemnicę swego początku! (Cisza — dlaczego milczysz? Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku.) Pozwól mi wargi umoczyć w źródlanej wodzie odczuć świeżość, ożywczą świeżość.
__________________
Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości Ostatnio edytowane przez mimoza : 14-02-2011 o 12:57. Powód: zmiana czcionki |
#15
|
||||
|
||||
Cytat:
Witaj Rosso Cieszę się, że włączyłaś się do wątku, mam nadzieję, że częściej tu zawitasz, podzielisz się swoją, ulubioną poezją. (...) Strumieniu, leśny strumieniu, odsłoń mi tajemnicę swego początku! (...) Piękny ten wiersz Karola Wojtyły, przypomniałaś mi go - dziękuję. Papież też szukał jak i my. Czy znalazł?
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#16
|
||||
|
||||
Józef Baran (ur.w 1947r ) – poeta polski ukończył filologię polską w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. Jego poezję odkrył Artur Sandauer, który napisał o nim, że trafia "swoją liryką prosto do ludzkich serc "
James Whistler - Portret matki Józef Baran Sztuka Dom …podnosi się kurtyna drzwi - tata przebrany za pana młodego przenosi przez próg mamę piękną jak lilija z tyłu publiczność goście weselni kapela gra marsza kurtyna opada kurtyna podnosi się - zapadają wieka trumien znika dziadek wystrojony w garnitur jak kamień w wodę babka wpada w wieczny sen kurtyna opada - podnosi się krzyk siostry w kolebce kurtyna -- podnosi się brat z rączek kurtyna - odmykają się moje powieki kurtyna - podnosi się z krzesła ojciec przebrany za starego chłopa błogosławi młodą parę kłania się schodzi ze sceny podłogi kurtyna - drzewa z sadu zaglądają na jednej nodze przez szyby klaszczą w liście .. to wszystko było wczoraj upiera się matka Józef Baran Mojej matce Tak chciałbym ujrzeć Cię promienną: jak w oknie pośród pelargonii uśmiechasz się do przechodzących, "Szczęść Boże" - pozdrawiają Cię znajomi. Idziemy łąką ramię w ramię, zrywasz na bukiet kwiaty najpiękniejsze, a na ustronnej cichej ławce czytamy wspólnie wiersze. Potem wracamy hojnie obdarowani muzyką świerszczy, bławatkowym niebem? Tak chciałbym ujrzeć Cię promienną, szczęściem z Tobą łamać się jak chlebem.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#17
|
||||
|
||||
Po powrocie do Polski, u schyłku życia, wiersze Miłosza stały się bardziej refleksyjne, pełne przemyśleń, więcej w nich miękkości, łatwiejsze w odbiorze. Wiele utworów np. z "Traktatu Teologicznego" i zbiorku "Ksiądz Seweryn" jest mi bardzo bliskich i kiedyś, kiedyś muszę kilka z nich tu zamieścić. A dzisiaj....Miłosz - liryczny. Czesław Miłosz DO LESZCZYNY Nie poznajesz mnie, ale to ja, ten sam, Który wycinał na łuki twoje brunatne pręty, Takie proste i śmigłe w biegnięciu do słońca. Rozrosłaś się, ogromny twój cień, hodujesz pędy nowe. Szkoda, że tamtym chłopcem już nie jestem. Chyba kij sobie bym wyciął, bo widzisz, chodzę o lasce. Kochałem twoją korę, brązową z białym nalotem, Koloru najzupełniej leszczynowego. Radują mnie te, co przetrwały, dęby i jesiony, Ale ty ucieszyłaś mnie najbardziej, Jak zawsze czarodziejska, z perłami twoich orzechów, Z pokoleniami wiewiórek, które w tobie tańczyły. Jest coś z heraklitejskiej zadumy, kiedy tutaj stoję, Pamiętający siebie minionego I życie, jakie było, a też jakie być mogło. Nic nie trwa, ale trwa wszystko: ogromna stałość. I próbuję w niej umieścić moje przeznaczenie, Którego, tak naprawdę, przyjąć nie chciałem. Byłem szczęśliwy z moim łukiem, skradając się brzegiem baśni. Co stało się ze mną później, zasługuje na wzruszenie ramion I jest tylko biografią, to znaczy zmyśleniem. W mojej ojczyźnie W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę, Jest takie leśne jezioro ogromne, Chmury szerokie, rozdarte, cudowne Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę. I płytkich wód szept w jakimś mroku ciemnym, I dno, na którym są trawy cierniste, Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień, Cyranek świsty w górze porywiste. Śpi w niebie moim to jezioro cierni. Pochylam się i widzę tam na dnie Blask mego życia. I to, co straszy mnie, Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#18
|
||||
|
||||
Doniu Tworzysz ten wątek po mistrzowsku. Dzięki wielkie.
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... Ostatnio edytowane przez mimoza : 14-02-2011 o 12:58. Powód: zmiana czcionki |
#19
|
||||
|
||||
Dziękuję Gratko... jesteś dla mnie zbyt łaskawa, to nie ja tworzę ten wątek - tylko poezja.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#20
|
||||
|
||||
/Alex Corville/ Małgorzata Hillar Kropla deszczu Uderzeniem laski budzicie wodę w skale Rozmnażacie chleb i ryby Wynajdujecie koło alfabet Wymyślacie grzech doskonałość prawo silniejszego Słońcu każecie kręcić się dokoła ziemi Ziemi każecie kręcić się dokoła słońca Chrystusowie Hammurabiowie Kolumbowie Oppenheimerowie Don Kichotowie Don Żuanowie Sprawujecie rządy dusz rządy ciał Wynajdujecie proch Odkrywacie Ameryki elektryczność teorie względności i bezwzględności Rozpuszczacie pawie ogony pychy Ważycie wszechświat Rozwiązujecie równania nieskończoności Prześcigacie dźwięk Dościgacie światło A za każdym waszym wynalazkiem za każdym cudem techniki i metafizyki idzie śmierć Śmierć krzyżowa Śmierć wszystkich inkwizycji Śmierć obozów koncentracyjnych Śmierć atomowa Coraz doskonalsza coraz powszechniejsza coraz bardziej wyszukana coraz bardziej pomysłowa coraz bardziej wynalazcza śmierć Mistrzowie konsekwencji Czy dlatego że w stworzeniu życia wasz udział jest nikły jak kropla deszczu doskonalicie się w cywilizowaniu umierania
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Muzyka poważna cz IV | nutaDo | Muzyka | 902 | 21-11-2023 18:13 |
WOJEWÓDZTWO KUJAWSKO-POMORSKIE; powitanie i " lista obecności" - ciąg dalszy. | Krycha. | kujawsko-pomorskie | 21326 | 18-11-2018 15:42 |
Poezja refleksyjna,nie zawsze poważna | donka | Książka, literatura, poezja | 415 | 29-01-2011 11:03 |
Muzyka poważna cz III | nutaDo | Muzyka - wątki archiwalne | 503 | 31-05-2010 17:16 |
Muzyka poważna | irex | Muzyka - wątki archiwalne | 589 | 22-09-2008 19:23 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|