|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#21
|
||||
|
||||
Ja też...
Ja też pomagam wnukowi w odrabianiu lekcji.Jestem przerażona,jak pobieżnie przerabiane są nowe tematy w szkole.Czasem wyglada to tak,jakby nauczyciel sugerował temat,który należy z dzieckiem przerobić w domu.Mój wnuk ma b.wysoki iloraz inteligencji i jest w trójce najlepszych uczn iów w klasie.W tym roku zdaje do gimnazjum i chyba pójdzie do takiego,gdzie wymagania nie są zbyt wysokie,aby nie żył w ustawicznym stresie,jak to ma miejsce już teraz - w szkole podstawowej.
|
#22
|
||||
|
||||
Jak wnuk prosi to pomagać Bo jak sam nie umie zrobić i nikt mu nie pomoże to czekają go konsekwencje w szkole... Mi chyba nigdy nikt w zadaniach nie pomagał... ani babcia ani rodzice...
|
#23
|
|||
|
|||
ja jestem babcia siedmiolatki.Nie pomagam w lekcjach ,ale zawsze sprawdzam co splodzila.Uważam że program dla pierwszakow jest trudny i bez pomocy rodzicow mniej zdolne dzieci nie poradza sobie.A teraz zapowiedz nieodrabienia lekcji w domu-nie wyobrażam sobie tego-kto zajmie sie dziećmi w szkole,gdzie te dzieciaki beda odrabiac lekcje.To jest dobry program dla państw ,ktore maja duże szkoly przystosowane do tego typu dzialań.Chociaz- jak patrzę na program szkolny-bez gimnastyki ,bez muzyki-to byc może dobrze-bo w takiej sytuacji rodzice beda mieli czas na zajecia doksztalcające. No i te 10-cio kilogramowe tornistry-toz te dzieciaki w wieku 15 lat beda stałymi pacjentami neurologow i-co nie daj Boże -neurochirurgow(kregoslupy!!)
Ostatnio edytowane przez babciela : 21-12-2007 o 21:54. |
#24
|
||||
|
||||
A lektury?
No i te lektury!Zupełnie oderwane od współczesności i rzeczywistości.Kiedy przeczytałam ponownie "Dym" (żeby pomóc w lekcjach), spłakałam się do łez.A w dodatku te słowa,które dawno wyszły z użycia i nauczyciel też ich nie wyjaśnia.Może ich nie zna i nie rozumie?
|
#25
|
||||
|
||||
Moim zdaniem należy pomagać,ale nie wyręczać.
|
#26
|
|||
|
|||
Nika,nie da sie nie pomagac,program nie jest latwy.WyrEczac-absolutnie.ja wyreczam wnuczke tylko w noszeniu tornistra,i czuje go na plecach-nie pozwole jej nosic!poco takie maluchy nosza kilogramy ksiazek?
|
#27
|
||||
|
||||
Jeśli chodzi o pomoc w odrabianiu lekcji, to uwazam, że pomoc nasza powinna ograniczyć się do wskazania źródła wiedzy, a nie podania jej na talerzu. Takie przyzwyczajenie dziecka do korzystania z różnych źródeł wiedzy, w przyszłości zaowocuje łatwiejszą nauką własną. Pamiętam z doświadczenia własnego. Nigdy córce nie udzieliłem bezpośredniej odpowiedzi, wzkazywałem gdzie odpowiedź znajdzie, potem ewentualnie wyjaśniałem o co chodzi, ale dziecko nauczyło się wcześnie czerpać wiedzę z różnych źródeł, co dziś znakomicie ułatwia jej życie.
|
#28
|
||||
|
||||
Tak jest, trzeba mądrze pomagać dziecku w odrabianiu lekcji, naprowadzać, ale tak, żeby dziecko zaczęło samo myśleć.
Programy nie są trudne, są dostosowane do wieku dziecka, jest natomiast dużo materiału, który nauczyciel stara się przekazać. Gdy dziecko na lekcji nie uważa, wtedy ma trudności. |
#29
|
|||
|
|||
Tylko pytam ja Was kiedy te dzieci maja sie nauczyc samodzielnosci jesli babcia dźwiga tornister a później czyta lekture ,zeby biedactwo Boze broń nie poczulo się zagubione .Jesli poczuje sie zagubione raz czy dwa dotrze do lepetyny ,ze trzeba od czasu do czasu powtorzyc to co bylo w szkole .poza trym w niektorych przedmiotach np.j.obce bywa NIKT w domu nie potrafi pomoc i co? Wrocilam wlasnie do szkoly i z przerazeniem zobaczyłam jak nauczyciele pod hasłem "malo nam placa" odwalaja normalna fuszerke .Na angielskim nie mowi się po angielsku itd itd .Wiec jednak chyba zaczac od wymagan solidarnie stawianych szkole ,później wlasnym dzieciom i wnukom.A pomagac nakierowujac na własciwe źrodla ,uczac czytania ze zrozumieniem ,tepiac kucie na pamiec i finansując co się da w dziedzinie edukacji-zabierac dzieci do muzeow ,bibliotek.teatrow ...pokazywac swiat ,posylac na fajne zajecia .Bardzo mi sie podoba inicjatywa dyrektorow szkol ktorzy wydali wojne "polskiej edukacji".
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#30
|
||||
|
||||
Wszysko zależy od dziecka. Jedne rwą się do samodzielności i wszystko chcą zrobić same. Inne dzieci mają trudności ze skupianiem uwagi dowolnej i wtedy bez pomocy pilnującego rodzica narobią sobie zaległości, potem będzie problem z ich nadrabianiem. Na wychowanie dziecka nie ma gotowych recept. Trzeba obserwować i wyciągać wnioski oraz być w kontakcie ze szkołą. Bardzo ważna jest stałość postępowania, a nie zrywy i zajmowanie się dzieckiem tylko od czasu do czasu. I każde dziecko powinno mieć pewność, że na kim jak na kim, ale na swoim rodzicu może zawsze polegać.
|
#31
|
|||
|
|||
Hough!!!!!! Ale jak przychodzi do mnie dziecina ,która siada z rączkami w malżyk i nie potrafi sama osobiscie otworzyc swojego własnego kajecika na właściwej stronie nie wspominajac juz o tak ryzykownym przedsięwzieciu jakprzywołanie odległego wspomnienia -co mianowicie bylo na lekcji- to mimo anielskiego charakteru i talentów pedagogicznych niestety nóż mi się w kieszeni sam otwiera ,a Fiśka nie wiedzieć czemu robi sie agresywna...
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#32
|
||||
|
||||
Kiedys obrywalo sie dziennikiem lekcyjnym po glowie i jeszcze bylo sie przyrownanym do zwierzecia z dlugimi uszami.
To wszystko dzialo sie przy calej klasie,zeby mialo trwalszy efekt. Pedagodzy z bozej laski.
__________________
Kazdy przezyty dzien - to dar od serca. |
#33
|
|||
|
|||
Ależ nie nawoluję do wywoływania ducha PRL-owskiej edukacji WRĘCZ przeciwnie .....a moze tak bysmy trochę sie nad tym wszystkim zastanowili jak to jest i dlaczego, zamiast wyliczać kto w jakim stopniu odwala za wnuki robotę...
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#34
|
||||
|
||||
No dobra,jak juz tak szczerze rozmawiamy.to wiekszość z nnas za tego "cholernego" PRL-u kończyła szkoły,studia i co ?Gamonie z nas wyrosły?Rodzice,czy bacie nam "teczuszki" do szkółki nosiły,lekcje z nami odrabiali,jakieś korepetycje dawali?Jedyne czego nam troche brakowało to nauki języków obcych,chociaż ,ja nie moge narzekac uczyłam sie w Liceium trzech/i to w niedużym powiatowym miasteczku/no z rosyjskim to cztery.Ludzie o czym my mowimy.Nie było tylu pomocy ,komputerów,nasi Rodzice czasami mieli tylko podstawowe wykształcenie.Ale chciało nam sie zdobywac wiedzę,brać udzial w olimpiadach naukowych,czytać .A dzisiaj taki "młody" mówi,ze on sie bedzie uczyl jak mu Tatus kupi nowa komórę,laptusia albo inne rzeczy.Niczego sam nie zrobi,bo mu rączki di d..y przyrosły.To my dorośli pozwalamy na takie zachowanie , o nauczycielach przy dzieciach mówimy głosno żle .Karol Mówi,ze przed całą klasą nieuk został nazwany osłem i co?Na nastepna lekcje taki osioł przychodził przygotowany.Przepraszama,ze sie tak rozpisalam,ale sprawa jest prosta i oczywista jak wychowamy tak mamy.Pozdrawiam cieplutko i powodzenia wszystkim nauczycielom i pedagogom a przede wszystkim rodzicom w ich ciężkiej pracy życzę.
|
#35
|
||||
|
||||
Mogę dziś,po latach pracy w szkole spojrzeć z tej i tamtej strony ławki.Oczy nauczyciela widzą 25-30 uczniów,o różnych zdolnościach,chęci do nauki,do rozrabiania,zwrócenia właśnie na siebie uwagi/z bardzo róznych powodów/,mało czasu na sprawdzenie co kto napisał w domu,co kto naprawdę umie,mało czasu na wyjaśnienie nowych problemow,sprawdzenie stopnia zrozumienia.....a ileż by tu trzeba jeszcze wymieniać!Każde dziecko pragnie być widziane,wysłuchane,zrozumiane,lubiane....a czy da się to uczynić wobec wszystkich?Czy można powiedzieć-ja nie zrozumiałam wszystkiego proszę pani!Teraz rodzice:jeden na jednego-tak?Zapytać można-czego nie rozumiesz?W czym mogę ci pomóc?A co juz zrobiłaś sama?Jeśli powie -nic!,to zachęć do pracy!Jeśli coś ma-pomagaj!Nie wyręczaj,ale podpieraj i podpowiadaj.Przyjdzie dzień,że zacznie pracować sama,ale musi czuć oparcie.A w ogóle to każde dziecko jest indywidualnością i trudno powiedzieć jednoznacznie jak mu należy pomagać.
|
#36
|
|||
|
|||
A ja po latach pracy w szkole i po powrocie po malej przerwie moge powiedziec ,ze samodzielnosc dzieci tudzież zdolnosć do radzenia sobie z klopotami spada w tempie zastraszajacym.Obojetnosc nauczycieli i postawa typu "a co mi tam ,za te pieniadze" wzrosla natomiast wprost proporcjonalnie do tego poprzedniego.
Moje zdanie w kwestii pomagania jest podobne do elizkowego .Trzymac reke na pulsie i nie przesadzac. A jesli chodzi o traume szkolna i upokarzanie .powiem Wam ,ze mioja matematyczka odsylala nas "wybitnych" logiko-matematyków do szkoly gotowania na gazie ,a co zdolniejszym tlumaczyla równania z jedna niewiadoma przy pomocy ścierki i kapcia -nie na naszych glowach a raczej metoda -popatrz tuamnie co sie stanie jesli odejmiesz ścierke od kapcia jesli x cie przerasta -i jakos nikomu nic się z psychika nie porobilo powiem wiecej umiem o dziwo liczyc w pamieci rozne rzeczy dość skopmlikowane pozornie. Moj ukochany fizyk stosowal nauczanie indywidualne daaawno przed tym kiedy madrale od dydaktyki na ten termin wpadli i oglosili go calemu swiatu jako nowum i stumilowy krok na drodze i ku celowi...więc ...Ale to byli nauczyciele z lepszego gatunku przedwojennego mianowicie jeszcze . Tak naprawde to indywidualnie mozan traktowac dziecko w klasie 30 paro osobowej i jak stado beztwarzowców traktowac mozna 5-cio osobowa grupke .Czlowiek jest za tymi drzwiami zamknietymi przez 45 minut i tylko od niego zależy co sie tam dzieje.i nie mowcie mi ,ze mlodziez ...warunki...rodzice...pieniadze i wszystkie te bzdury.Mozna pracowac dobrze i duzo nauczyc w KAŻDYCH warunkach i mozna schrzanic sprawę rowniez w każdych.Moje dzieci powiedziały mi dziś ,ze po raz pierwszy mowily po angielskuu na lekcji angielskiego -a uczą się 1,5 roku.Pani krygujac sie stwierdziła ,ze sie jej chyba bali taka byla wymagajaca sierota -czyli słóweka w slupku paly za zeszyt i inne takie pierwszoplanowe elementy procesu dydaktycznego brawo!!!!
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#37
|
||||
|
||||
racji wiele
w tej materii...wiele zależy od nauczycieli,wiele od rodziców,wiele od samych uczniów.W moim gimnazjum kazdy nauczyciel musiał dwa rzay w tygodniu mieć godzinne konsultacje/bezpłatne/dla uczniów z problemami w nauce,były też tzw.zajęcia wyrównawcze /płatne/.Zapraszałam imiennie konkretne osoby,zeby jeszcze raz wytłumaczyć im materiał z lekcji lub pomóc w zadaniu...bardzo rzadko przychodzili,stosując różnorodne wymówki.Oczywiście nie wszyscy...Nagminnie dostawałam wypracowania pisane przez rodziców,choć rozmawiałam z nadopiekuńczymi mamami i babciami, by tego nie robiły.Walczyłam z czytaniem streszczeń lektur ze ściąg itp.itd.
generalnie rzecz biorąc zauważyłam,że chęć do działań pozaprogramowych jest znacznie mniejsza niż np.10 lat temu.Zawsze jednak znalazłam grupę nawiedzonych do redakcji szkolnego miesięcznika,do kóła teatralnego a nawet do niedzielnych spotkań z kulturą /zwiedzaliśmy muzea,galerie,miasto i jego najpiękniejsze zabytki.../. |
#38
|
|||
|
|||
Ciekawostka związana z cenzurą.
Ostatni wpis w tym temacie jest sprzed ponad pół roku i temat nie jest zamknięty. Czyli jak pisał Orwell wszystkie zwierzęta są równe, ale są też równiejsze. Ciekawi mnie opinia Babki Gradki na ten temat. Podobno.... tematy są zamykane po 60 dniach od ostatniego wpisu, .GÓWNO prawda. PRECZ Z CENZURĄ A na temat: (żeby jakiś nadgorliwiec nie napisał, że nie), pomagać, ale nie robić za nich. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Kurs dogoterapii: mam psa - chcę pomagać - komentarze | Basia. | Ogólny | 10 | 16-10-2007 08:23 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|