menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Kultura > Książka, literatura, poezja
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie.

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #41  
Nieprzeczytane 19-02-2011, 00:00
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie




Halina Poświatowska

Nie ma pewności

Nie ma pewności
istnienie nie jest istnieniem

śmierć?
cykl biologiczny

pewność?
kłamiemy mówiąc, że mamy tę pewność
my nie mamy pewności
jakże inaczej moglibyśmy żyć
codziennie budzić się
o świcie
całować
podnosić wypadłe z gniazd pisklęta
jeszcze nie upierzone
patrzeć w słońce
mrużyć oczy
rozszczepiać światło białe na widmo słoneczne
mówić o tęczy tęcza
widzieć tęczę
pisać wiersze o tęczy

żyć
mamy pewność czy nie mamy pewności?

czym jest to co mamy
o my mamy
mamy mając
maj
majowy
umajony
mi querida
caro mio
darling
lieblich
mój

wiedza o początku
to twój uśmiech

wiedza o końcu
mała zmarszczka w kącie twoich ust

oglądam twoje ręce moje ręce twoje ręce
ręce
sprawne jak tresowane psy
wierne
bezradne
naprzeciw wiedzy
która jest pewna
która jest
śmiercią
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/

Ostatnio edytowane przez donka : 20-02-2011 o 00:47.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #42  
Nieprzeczytane 20-02-2011, 00:14
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie



Aktorka Dorota Stalińska:

- Jestem aktorką, ponieważ zawsze być nią chciałam.

- Śpiewam piosenki, ponieważ zawsze śpiewać je chciałam.

- Walczę uparcie z wszystkimi problemami, ponieważ nie chcę ich mieć i nigdy mieć nie chciałam.

- Wychowuję sama swojego syna, ponieważ bez względu na wszystko bardzo go mieć chciałam.

- A zatem uznawana jestem za osobę silną, bardzo silną.

- I bardzo dobrze!

We wstępie do jednego ze swoich poetyckich tomików napisała:

- "Nigdy nie pokazywałam swoich łez. Całe życie płynęły cicho i w ukryciu. Całe życie... całe życie... całe życie szukałam tej "obiecanej", gorącej, prawdziwej i głębokiej miłości. Jedynym - jak na razie - owocem moich poszukiwań są te oto wiersze"

Wybrałam jej trzy wiersze, które ....może warto przeczytać, choć gusta to rzecz względna /"De gustibus non disputandum est"./


Czekanie

W tej ciszy
b e z g r a n i c z n e j
leżę wsłuchana w windy skrzyp.

I liczę –
ile pięter
pokonał właśnie z dołu dźwig.

Trzasnęły
drzwi na piętrze!
Zamieram cała – raz, dwa… trzy…

To pewnie
sąsiad lub sąsiadka.
A ja myślałam… że to ty!



Na pewno

Codziennie wkładasz najpiękniejszą twarz,
godziny trwoniąc swe przed lustrem.
Codziennie ścinasz najpiękniejszy kwiat,
na stole stawiasz uroczyście.

Codziennie czekasz wierząc, że to dziś,
że dzisiaj, dzisiaj już na pewno!
On przyjdzie...i doceni trud,
nim twarz odpadnie, a kwiaty zwiędną.



Credo


Moje credo to bezmiłość
beztęsknota, bezczekanie.
Moje credo to niewiara,
niepewność, niezaufanie.

Moje credo to chwila,
jedna chwila nie więcej.
Moje credo to walka,
walka o życie codzienne.

Moje credo – niestety-
z twoim nie idzie w parze.
Moje credo – to prawda,
twoje – pozbawione jest marzeń.

Moje credo mimo wszystko
to uśmiech i wieczna pogoda.
Twoje credo to tylko,
to tylko, to tylko… w y g o d a.



__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #43  
Nieprzeczytane 21-02-2011, 01:01
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie




Michał Anioł

Adam Mickiewicz

Broń mnie przed sobą samym...

Broń mnie przed sobą samym - maszże dosć potęgi;
Są chwile, w których na wskroś widzę Twoje księgi,
Jak słońce mgłę przeziera, która ludziom złota,
Brylantowa zdaje się, a słońcu - ciemnota.

Człowiek większy nad słońce wie, że ta powłoka
Złota, ciemna jest tylko tworem jego oka.
Oko w oko utapiam w Tobie me źrenice,
Chwytam Ciebie rękami za obie prawice

I krzyczę na głos cały: wydaj tajemnicę!
Dowiedź, żeś jest mocniejszy, lub wyznaj, że tyle
Tylko, ile ja, możesz w mądrości i w sile.

Nie znasz początku Twego; a czyż ludzkie plemię
Wie, od jakiego czasu upadło na ziemię?

Bawisz się tylko ciągle, badając sam siebie;
Cóż robi rodzaj ludzki? - w swych dziejach się grzebie.

Twoja mądrość samego siebie nie dociecze.
A czyliż samo siebie zna plemię człowiecze?

Jeden masz nieśmiertelność; my czy jej nie mamy?
I znasz siebie, i nie znasz; my czy siebie znamy?

Końca Twojego nie znasz; my kiedyż się skończym?
Dzielisz się, łączysz; i my dzielim się i łączym.
Tyś różny; i my zawsze myślą rozróżnieni.
Tyś jeden; i my zawsze sercem połączeni.

Tyś potężny w niebiosach; my tam gwiazdy śledzim.
Wielkiś w morzach; my po nich jeździm, głąb ich zwiedzim.

O Ty, co świecąc nie znasz wschodu i zachodu,
Powiedz, czym się Ty różnisz od ludzkiego rodu!

Toczysz walkę z szatanem w niebie i na ziemi;
My walczym w sobie, w świecie z chęciami własnemi.

Ty sam na siebie wdziałes raz postać człowieka,
Powiedz, czyś wziął na chwilę, czyś ją miał od wieka?

[1833 - 1836?]



__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #44  
Nieprzeczytane 22-02-2011, 01:00
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie


Yves Thos

Jeremi Przybora
/Z repertuaru Kabaretu Starszych Panów/

PODŁA

Podła! Na pasku kłamstw mnie wiodła
By nagle zepchnąć w otchłań, w bezsenną noc bez dna.

Zgubna! Niewierna choć nieślubna,
Fałszywa, samolubna, podstępna, pusta,, zła !

Żeby tak jeszcze móc na jej ślad natrafić
Żeby tak jeszcze móc spotkać ją i stłuc!

Słodka! Rozumna , śliczna , wiotka
Kwiatuszek mój , stokrotka

Niepowtarzalna ma!
Cudna! Ponętna , choć nietrudna ,
Namiętna i nienudna, jak hazardowa gra

Śliczna! Wiosenna, fertyczna
Płomienna, dynamiczna
Jak elektryczna skra!

Gdyby los chciał mi dać
Jeszcze raz tę szansę
Móc w ramiona ją brać
Tulić, mieć i łkać.

Wredna!
Trucizna, żmija jedna
Ach, podniósłbym cię ze dna

Roślinko biedna ma!

http://www.youtube.com/watch?v=T5NK_aH9ECc

__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #45  
Nieprzeczytane 22-02-2011, 23:59
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie



Kornel Filipowicz – 77 letni, nieżyjący od 21 lat polski powieściopisarz, poeta, autor 37 książek, prawie nieznany szerokiemu gronu czytelników, bardziej kojarzy się jako towarzysz życia Wisławy Szymborskiej. Zyskał sobie opinię człowieka wyjątkowo prawego i szlachetnego.
Jeden z jego znanych wierszy:

Kornel Filipowicz

Świętość

Nie można być świętym
W całości od stóp do głów
Od rana do wieczora
Codziennie co godzina co chwila

To nie miałoby sensu
Byłoby śmieszne
Nie mówiąc już o tym
Że w dzisiejszych czasach
Nieosiągalne
ale
W mroku pogrążonemu
Zaszczutemu zajętemu sprawami
Mojego żołądka i skóry
Moich rąk i nóg
Jeśli czasem
Raz na tydzień
Raz na rok
Choć na chwilę
Przestanę myśleć tylko o sobie
I poczuję że jestem komuś potrzebny
Że stać mnie na to
Aby w czyjejś obronie
Być odważnym i bezinteresownym
To jakby odblask światła
Którego źródło jest mi nie znane
I niewidoczne
To jakby iskra albo promień
Który nagle przebił ciemność
Dotknął jakiegoś miejsca we mnie
I sprawił że zaświeciło
i całego mnie na chwilę rozjasniło
Szkoda tylko
Że to tak krótko trwało
Że tak szybko zgasło.



Od 1969 roku do śmierci był związany z Wisławą (nie łączył ich jednak nigdy związek małżeński ani wspólne mieszkanie).
Po jego śmierci Szymborska napisała m.in. znany nam wszystkim wiersz, szczególnie przeze mnie lubiany -
"Kot w pustym mieszkaniu," którego nigdy nie czyta na wieczorach.....
Jego związek z Wisławą Szymborską trwał ponad 20 lat.


Mizia - autentyczna kotka Kornela Filipowicza.



Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.

Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.

I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.

Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz i rozrzuciło papiery.

Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no sie pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.

Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.


__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #46  
Nieprzeczytane 23-02-2011, 22:28
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie



Wisława Szymborska

Ella w niebie


Modliła się do Boga,
modliła gorąco,
żeby z niej zrobił
białą szczęśliwą dziewczynę.

A jeśli już za późno na takie przemiany,
to chociaż, Panie Boże, spójrz ile ja ważę
i odejmij mi z tego przynajmniej połowę.

Ale łaskawy Bóg powiedział Nie.
Położył tylko rękę na jej sercu,
zajrzał do gardła, pogłaskał po głowie.

A kiedy będzie już po wszystkim - dodał -
sprawisz mi radość przybywając do mnie,
pociecho moja czarna, rozśpiewana kłodo.


__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #47  
Nieprzeczytane 24-02-2011, 23:15
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie


Amor i Psyche - Canova

Ewa Lipska

Wolny przekład z Szekspira

W oczy mi patrzysz wciąż tak samo
jak w tysiąc pierwszym roku rano
kiedy w szeroką moją suknię
twoje wplątało się kolano.


Miłość przez wieki się nie zmienia.
Kamień jak był tak jest z kamienia.
Rzeka jak była tak jest rzeczna.
I wieczna miłość jest odwieczna.


I myślisz o mnie wciąż tak samo
jak myślał książę z którym nieraz
huśtałam zwinnie się na drzewach
nadworną będąc jego damą.


Miłość przez wieki się nie zmienia.
Czas na mym życiu zdarł kopyta.
Jak mnie żegnałeś tak mnie żegnasz.
Jak mnie witałeś tak mnie witasz.


Z przekory czasu znów jesteśmy.
Jego wskazówek podopieczni.
Tik tak. Współcześni. Średnio-wieczni.
Tik tak. Weseli. Smutni. Sprzeczni.


Tik tak. Powoli światła gasną.
Tik tak. W miłości wiecznej zasnął
książę współczesny. Przeszły. I
współcześnie przeszły. Jakby nic
odchodzi chyłkiem. W noc wyrusza.

Jak gdyby w ręku trzymał jeszcze
Swą rolę godną Poloniusza.


__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #48  
Nieprzeczytane 25-02-2011, 23:18
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie


W Polsce do tragicznych kart historii sięga się głównie z okazji rocznic…..ten smutny, wstrząsający wiersz
Anny Kamieńskiej umieszczam tu bez okazji.


Zygmunt Menkes - Ojciec i syn


"Stół Mordechaja Gebirtiga"

Od rana padał smutek.
Jakbym już zrozumiała wreszcie,
Że ci, co umarli, umarli naprawdę.
Wtedy w drzwiach stanął, wysoki głos, fujarki...
Poznałam po wielkich uszach,
Po oczach wilgotnych i wesołych ustach.
Tak wyglądają biblijni aniołowie
Przebrani za biednych, przedwojennych stolarzy,
O których powiada Izajasz:
Będzie wam pieśń jako noc święta i wesele serdeczne.
Który idzie z piszczałką
Który idzie z piszczałką

Pani się smuci – powiedział Mardechaj Gebirtig – a przecież świat jest Boży...
Ja pani zrobię taki kredens,
Co w nim zawsze będzie pełno rodzynek.
Po co?
Ja pani zrobię krzesło,
Że usiedzi na nim największy niepokój,
Ale najlepiej, to ja zrobię stół,
Taki stół, co sam pisze wiersze,
A jak zechce - może zaśpiewa.

Miałem dom, ciepłą przestrzeń,
Trochę dobytku, jak u biednych ludzi.
Mocno, jak korzeniami drzewa,
Wrosłem w tę ukochaną biedę.
I zaraz pełno się zrobiło w domu Mardechaja Gebirtiga
I jego wiórów jak kędziory wnuka,
Zaśpiewało drewnem prosto z lasu.

Oj, dlaczego wszędzie za nim biegną dzieci?
Był tu stolarz Gebirtig.
Jeszcze na podwórzu stoi śpiew.
Ja zaśpiewam po żydowsku,
Może sosna polska wytłumaczy.

Już rok: wojny, nieszczęść, udręki...
Jak przeżyć?
Jak przetrzymać?
Modlitwa nie dociera do namiotu Boga,
Niebo zamknięte jak serce świata.

Pani się modli, ja nauczę się modlić za umarłych
Panie Boże nasz, bądź pochwalony
Za światło drogich oczu,
Zawsze wiekuiste.
Za jabłko okrągłe,
Za deszcz na szybie.
Za jedzenie, za wino i chleb.
Za wesołość przy stole.
Za powagę dziecka,
Za ciepło ciała.
Za pracę i za zmęczenie.
Za szybki sen.
Bądź pochwalony,
Za ziemię do chodzenia.

Czy są jeszcze na świecie wiosny?
Czy pola są obsiane?
Czy cały świat jest jednym wielkim
Gettem, otoczonym murami?
Ja zaśpiewam radość, wiarę i rozpacz i
To, czego z żywych nikt nie powie.
Pani wie, ja też myślałem, że umarłem.
Strach, czy to już?
Skrzypnięcie drzwi.
Głodna mysz, trwoga,
To oni.
Ciało zamiera.
Na dworze szeleści papierami wiatr.
Pora pożegnać się bez słów.

Pani płacze, taka łza daremna.
Niech to będzie na moją Szifrełe.
Pani siądzie nad stołem, popłacze,
Ja myślałem, jak drogie są łzy dla tych, co nieopłakani.
Nad moim łóżkiem na ścianie, moja córka Szifrełe
Z samego dna nocy patrzy na mnie, szepce:
Tatełe, wiem jak ci ciężko,
To już nie potrwa długo,
Przyjdę do ciebie, Tate.

Córeczko, pochowana w zbiorowym milczeniu,
Tak mi długo do ciebie.
Tyle już lat wracam do twojej ostatniej minuty,
Aby ci ująć lęku.
Bardziej się boję, ze nie bałaś się wcale,
Że wierzyłaś do końca ojcu.
Pamiętaj, ja wrócę, zabiorę cię, uniosę...
I przez łoskot wszystkich przerażeń
Wyciągałaś do mnie małe rączki.
Pewnie tobie jest bliżej do Ojca,
Bo ty lepiej umiesz milczeć, córeczko.

Może pani wie, gdzie odchodzą domy,
Gdzie odchodzą ich dusze?
Kto mi da wór zapomnienia na głowę,
Kto mi da źródło łez?

Ludzie, niech będzie wesoło, rozchmurzcie się, ludzie.
Więcej miłości i wiary, więcej nadziei.
Zło się obmyje, nieszczęście się spierze.
Tylko to piętno Kaina czerwone, Abla krew serdeczna,
To się nie zmywa!
Ludzie, niech będzie wesoło, rozchmurzcie się, ludzie.
Ludzie, niech będzie wesoło, rozchmurzcie się, ludzie.

Gdy wymazane jest wszystko,
Wtedy dopiero domy zmiecione,
Cmentarze rozdrapane,
Imiona wdeptane w ziemię.
Gdy żadne tchnienie, żaden wiatr
Nie zapamiętał języka i głosu,
Gdy chmura nie przypomni,
Ani pieśń wzgórza leżącego krzyżem.
Gdy w Bogu nawet trudno poznać Boga
I prorok Eliasz nie czeka w gęstwinie, by
zgubionego chłopca prowadzić do domu.
Gdy nie ma nic, nawet napisu,
Choć tyle tu pokoleń szło do ziemi,
Że mogłoby przemówić ich językiem źródło.

Gdy umilkł tamten płacz i lament,
Co zdało się, że będzie trwać do końca świata.
A tuła się między gwiazdami,
A śliwki toczą się po zboczu. A stęka
Jabłoń, a przestrzeń ponad Wisłą pęka.
A jak Pani wstanie od tego stołu,
Ja odejdę i pomyśli Pani, że mnie nie ma,
Że nigdy tu nie było stolarza Gebirtiga.
Nigdy tu jego pieśni...

Krakowie, bądź mi pozdrowiony.
Przed domem czeka zaprzężony wóz.
Jak psa mnie gnają stąd.
Może ostatni raz cię widzę,
Miejsce tak bliskie i znajome.
Na grobie matki wypłakałem serce,
Ostatnią łzą zwilżyłem kamień ojca.
Święta ta ziemia, w której śpią ojciec i matka,
Święta ta ziemia, święte dnie i noce.
Święte jej cisze, w które idą pokolenia.
Gebirtig szedł pierwszy w tłumie,
Otworzył usta do śpiewu,
Nienawiść zwinięta w kulę
Ugrzęzła w gardle pieśni.

Gore, bracia, gore,
Płonie nasze miasteczko.
Złe wichry niosą ogień,
Wszystko rwie się i wali.
Gore, bracia, wokoło,
A wy stoicie spokojnie,
A wy patrzycie, jak gore.
Gore nasze miasteczko.
Gore, bracia, gore.
Ratunek w naszych rękach,
Jeśli wam drogie ono,
Chwyćcie narzędzia,
Gaście, gaście pożar,
Gaście pożar krwią własną.

Piszę nocą do świtu, nad ranem
Ciemność kładzie mi łapę na stole,
Krew ze mnie uszła.
Mój pusty dom cały skrzypi
I pełny jest nie wiem czego,
Co wchodzi na nasze miejsce.
W taką noc, jak dzisiaj,
Umarli przychodzą we śnie.
Niosą żywym kubek ochłody.
Kto położy czułe dłonie błogosławieństw
Na kamieniu, którego nie ma?
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #49  
Nieprzeczytane 27-02-2011, 11:22
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie



Agnieszka Osiecka i Andrzej Waligórski - o tym samym tylko trochę inaczej.




Chagall - Mariage

Agnieszka Osiecka

Ławeczka

Spacerek,
rowerek,
wycieczka,
a jak wycieczka, to rzeczka,
nad rzeczką malinki,
no a po nich landrynki,
pocałunki, pocałuneczki,
takie małe, jak to z wycieczki.
I same zdrobnienia
i wyrzutów sumienia
ani za grosz.

Przewlekłe śniadanko,
śniadanie
i malutkie kochanie,
kochania calutki kosz...

A potem tanie prezenty
i uśmiech czyjś uśmiechnięty
a na deser - Boże święty
czułych szeptów deszcz.
Kalendarzyk i morska świnka
oraz pluszowy jeż
lalka i wrak konika
mogą patrzeć też.

To życie,
życieńko,
a jak życie
to cieniutko, to cienko.
I smutku kołderka,
pod kołderką - chanderka
milczenie, milczonko
takie małe, jak to z żonką.
I same grzeczności,
ostateczki miłości
niby w półśnie.

Niesmaczne śniadanko
śniadanie
i uprzejme rozstanie
i puste posłanie psie.




Andrzej Waligórski

Granice przywiązania

Ach, jacy są piękni i młodzi
Parka prześlicznych bobasków
Ach, nic ich, nic nie obchodzi
Gdy bawią się razem w piasku.
A czas tak przyjemnie mija,
A zegar godziny bije
"A cija łopatka to, cija?
A cije wiaderko to, cije?"

Ach, świat do nich cały należy
Ach, ptaki im grają preludia
A w gronie innej młodzieży
Skończyli właśnie studia.
A czas tak przyjemnie mija,
A zegar godziny bije
"A cija to nózia, cija?
A cije to uszko, cije?"

Ach, oto już są na posadach
Ach, mają już, mają pieniążki
Otacza ich dzieci gromada
Strojnych w majteczki i wstążki
A czas tak przyjemnie mija,
A zegar godziny bije
"A cija to fajka, cija?
A cije to kapcie, cije?"

Ach, oto już są staruszkami
Ach, mają kubraczki z włóczki
Ach, lubią ze swymi dziadkami
Pobawić się czasem wnuczki.
A czas tak przyjemnie mija,
A zegar godziny bije
"A cija łysina to, cija?
A cije to zmarszczki, cije?"

Ach, oto pomarli już biedni,
Choć żyli przykładnie jak trzeba.
I zaraz na cmentarz sąsiedni
Ich dano i poszli do nieba.
Tam skandal się zrobił dopiero,
Bo gdy się spotkali hen, w górze
On jęknął: "To znów ty, cholero?"
A ona: "Znów ty, stary szczurze?"
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #50  
Nieprzeczytane 01-03-2011, 23:41
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie


Fot. Krystyna Łyczywek, Zuzanna i starcy. Muzeum w Dreźnie, 1967


Leszek Długosz

Starzeć się...
(Studium z natury)



Umrzeć? – Każdemu wszak przygoda ta pisana
Lecz starzeć się, ach starzeć się... panowie panie
– To jeszcze inna jest "ballada"

Starzeć się –
To nawet nie ten w lustrze
Dialog cichy:
nie niemożliwe
wiec naprawdę
więc mnie też dotyczy?

Nie scenka kiedyś w szybie na ulicy
– Ów siwy? (Skądże tak zgorzkniały
Czemuż tak surowy?)
Młodzieńcze nie tak dawny, spójrz
– Cieniom gdzieś dalekim
Rękę swą podaje
– Młodzieńcze nie tak dawny
Rozpoznajesz?

Starzeć się – niezbicie wiedzieć: tak
Przyjdą sceny okrutniejsze
I obrachunki bardziej gorzkie
Samemu przyjdzie na głos wypowiedzieć :
"Nie ja. Nie dla mnie. Już nie dzisiaj..."
I tyle jeszcze skreślać
Skreślać z listy
Wbrew sercu dumie pysze własnej
Wbrew niespokojnym jeszcze zmysłom

Starzeć się, cóż starzeć się...
– Więc zdradę odkryć dookoła?
I zanim świat umieści
W tym groteskowo ironicznym (jak!) teatrze
(Jedyna to oferta sceny, gdzie by nas jeszcze
Widzieć raczył)
Samemu wcześniej zdążyć
Zejść w kulisy

Umrzeć – ileż potrzeba wprawy
Zasługi choćby marnej?
– Więc rozpatrywać banał niechybnej tej
Oczywistości

Lecz – starzeć się?
Ach starzeć się, panowie panie
O kto by przeczuł, odgadł wcześniej
Ów s c e n a r i u s z
Powolne to – z dnia na dzień doskonalenie
Rozpadu
Rezygnacji
Zniechęcenia
Bezradnej w końcu zgody: t r u d n o
(T r u d n o, b o j a k i n a c z e j ?)

Starzeć się?
– Głuchota telefonów
– W wieczornym kręgu lampy
Scena coraz to powszedniejsza
– Wśród cieni przywołanych szepty
Ta sama aria pośród fotografii : "Pamiętasz?
– Więc pamiętasz?
Ja pragnę wciąż tak samo..."
– W opustoszałym chłodnym łóżku
– Kamfory, waleriany zapach
Bezsenność do świtania
Poduszki kłębek umęczony
I przy policzku czuły
– Wciąż jeszcze pamiętany
Dłoni tamtej dotyk...

Starzeć się?..
Co rano abdykować
I z oswojoną melancholią
Oddawać po kolei – miejsca władzę
Splendor urodę siłę i skuteczność
(O jakież jeszcze by rejestry)
Stopień po stopniu – po bułki czy po mleko
Do sklepiku ledwie schodzić
A przecież wiedzieć
Widzieć to pod powiekami: tak,
Nie na dół, w gruncie rzeczy –
Do dołu w gruncie rzeczy (trzymając się poręczy)
T a k s i ę s c h o d z i –
No sorry życie, wybacz
To było by mniej więcej tyle?
Powiedzmy – komplet wrażeń?
Nic do naprawy
Nic do odwołania

– Starzeć się ?
Więc niemal z zawstydzeniem pod mur się cofać
W cień umykać
Na widok kłusu b a r b a r z y ń s t w a
Młodości rozpędzonej pośród
"N a s z y c h u p r a w"
Bez ceremonii bez żenady roztrącającej
"P i ę k n e n a s z e z b i o r y"

Starzeć się...
Pospiesznie myśl zataić:
"Ach jeszcze być kochanym?..."
– Zużycie nie zawstydza... wiedzieć
Lecz wiedzieć – m e c z
– Jaki tu jeszcze do zagrania:
(W końcu, na końcu)
To choćby, o jeszcze tylko
– b y ć c h o ć w y s ł u c h a n y m ?...
O ten przywilej (na końcu, w końcu)
– O ten przywilej tu zabiegać?..

Umrzeć –
Każdemu wszak pisana ta przygoda
Powiedzie się bez zasług
Bez wprawy to się uda

Lecz starzeć się, ach starzeć się panowie panie...
O kto by przeczuł?
Odgadł wcześniej
ów s c e n a r i u s z ...
(Prawdziwy wątek tej "b a l l a d y")
A wiedząc... kto by się odważył?



__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/

Ostatnio edytowane przez donka : 02-03-2011 o 00:04.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #51  
Nieprzeczytane 03-03-2011, 01:22
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie



Edwin Landseer


Jeszcze raz Leszek Długosz w wierszu:

ŚPIESZMY SIĘ / napisał go zainspirowany utworem Jana Twardowskiego ”Śpieszmy się kochać ludzi” - jest on jakby kontynuacją poprzedniego - „ Starzeć się”/

Śpieszmy się śpieszmy kochać ludzi
Jak poucza nas poeta ksiądz Twardowski Jan
Oni naprawdę tak umieją odejść nagle
Tak nie wrócić zawieruszyć się na amen
Zatrzeć ślad
Jeszcze się ręce wyciągają jeszcze witać
Mocno jeszcze objąć chcą
A tu już puste miejsca po nich
Fotografie telefony głucho milczą
Dzień i noc

Śpieszmy się śpieszmy bo przemija młodość prędko
Ileż prędzej niż w to sama wierzyć chce
I mija gdzieś ta łatwość serca, z którą kiedyś
Tak w nieznane lekko tak umiało biec
Zagarnie nas wezbrany nurt
Pochyli nas powaga dat
I w wirze tylu tylu spraw
To porzucimy zapomnimy
To co naprawdę ważne było w nas

Śpieszmy, śpieszmy się
Bo krucha jest materia naszych dni
Bo śnią się szare coraz bardziej puste sny
Bo zasypiają serca w nas
Nie zbudzą się któregoś dnia...

Śpieszmy się śpieszmy żeby zdążyć, żeby rozdać
Ten majątek serca z tylu tylu lat
Po co nam dźwigać taki ciężar
Aż na tamtą stronę świata
Po co nam to wszystko z sobą po co brać ?

O niech to lepiej tu zostanie
Nasze myśli radość oczu czułość rąk
Bo jeśli z nas ma coś ocaleć to niech innych
Pamięć o nas niech nam będzie tak jak schron

Śpieszmy się śpieszmy kochać ludzi
Tych realnych niezmyślonych
Ale takich jacy wokół, jacy są
Umiejmy sobie to wybaczyć, że nie lepszych
Nie piękniejszych dał nam tu nawzajem los
Serdecznym ciepłem się podzielmy obdarzmy światłem
Co w nas może jeszcze drga?
Bo gdy gęstnieje mrok pod wieczór ono niech
To światło niech wspomaga nas prowadzi nas...

Śpieszmy śpieszmy się ,
Bo nieustannie wieje ten - wiadomy wiatr
Bo nawet to skąd wiedzieć
Skąd by wiedzieć nam - która z miłości naszych
Właśnie... Może jest już tą ostatnią?

Śpieszmy się śpieszmy kochać ludzi
Jak poucza nas poeta ksiądz Twardowski Jan
Oni naprawdę tak umieją odejść nagle
Tak nie wrócić zawieruszyć się na amen
Zatrzeć ślad
Wystarczy wiatru nagły poryw jedno słowo
Nieostrożny czasem gest
Zostają głuche telefony
Krzesła stoły
Lampy
Okna
Za oknami pochylone cienie drzew...


__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #52  
Nieprzeczytane 04-03-2011, 00:18
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie



Medytacyjna liryka Emily Dickinson została doceniona dopiero po jej śmierci /zm.w 1886 /, a autorkę uznano za najwybitniejszą i najbardziej oryginalną poetkę amerykańską.
Wychowywana w surowej, protestanckiej rodzinie do końca życia pozostała niezamężna. Żyła w samotności - odizolowana od świata, zajmując się rodzicami, domem i ogrodem. Z biegiem czasu poetka przestała opuszczać nawet swój pokój, prawie w ogóle unikając kontaktów z ludźmi.

Emily Dickinson

Nigdy nie czułam się jak w Domu...

Nigdy nie czułam się jak w Domu
Tu w Dole - i podobnie
Obco mi będzie wśród Ogromu
Nieb - nie przemawia do mnie

Raj - bo Niedziela tam - niezmiennie -
Bez przerwy Święto nudne -
Samotnie będzie mi w Edenie
W Środowe Popołudnie -

Gdybyż Bóg mógł gdzieś pójść z wizytą
Lub zapaść w drzemkę lekką
I przymknąć na nas Oko - ale
On sam jest - tą Lunetą

Śledzącą nas Odwiecznie - ja zaś
Wymknęłabym się spod pieczy
Pana Świętego Ducha - Wszystkich -
Gdyby nie "Sąd Ostateczny"




To czegośmy się bali przyszło


Picasso.

To, czegośmy się bali, przyszło,
Lecz mniej przerażające -
Lęk trwał tak długo, że się zdało
Niemal logicznym końcem -

Przed każdą Grozą - jest Prób seria -
Przed Rozpaczą - Przymiarka -
Ciężej jest wiedzieć, że coś Czeka
Nas - niż że nami Targa -

A Przymierzanie Najgorszego -
Rankiem- gdy nas oniemi -
Straszniejsze - niż gdy jest nam Strojem
Do końca dni na Ziemi.




Nadzieja


Elżbieta Mozyro


"Nadzieja" jest tym upierzonym
Stworzeniem na gałązce
Duszy - co śpiewa melodie
Bez słów i nie milknące -

W świście Wichru - brzmi uszom najsłodziej -
I srogich by trzeba Nawałnic -
Aby spłoszyć maleńkiego ptaka,
Co tak wielu zdołał ogrzać i nakarmić -

Śpiewał mi już na Morzach Obcości -
W Krainach Chłodu -
Nie żądając w zamian Okruszka –
Choć konał z Głodu.




__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #53  
Nieprzeczytane 16-04-2011, 23:23
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie


Ponure, przygnębiające wiersze Emily Dickinson współgrały z moim marcowym nastrojem. Podświadomie identyfikowałam się z jej poezją……teraz wiem, że powinnam omijać ją z daleka.

Wiersz "To czegośmy się bali przyszło"

( "To, czegośmy się bali, przyszło,
Lecz mniej przerażające -
Lęk trwał tak długo, że się zdało
Niemal logicznym końcem –„)


oddawał to co akurat przeżywałam oraz czułam w związku z gwałtownym, nagle postępującym nawrotem choroby nowotworowej męża i był tym ostatnim bodźcem do zawieszenia, lub nawet pożegnania mojego ulubionego wątku.

Z poezją jednak nie sposób się rozstać, jest mi potrzebna jak powietrze. Dzielenie się jej pięknem pozwala mi łapać trochę dobrych, kojących chwil, zapominać o tym co dzisiaj. Zapytałam więc siebie – na co czekam ??? Mój mąż żyje i muszę wierzyć, że będzie żył.

Wracam tu z wiarą, że wątek będzie trwał..... może nie tylko dla mnie.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/

Ostatnio edytowane przez donka : 16-04-2011 o 23:52.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #54  
Nieprzeczytane 16-04-2011, 23:42
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie

Jeden z moich ulubionych poetów Roman Brandstaetter - znakomity polski pisarz, poeta, dramaturg i tłumacz pochodzenia żydowskiego. Wybitny znawca Pisma Świętego - ceniony w świecie, lecz stale za mało znany i uznawany w Polsce. Jego dzieła przenika głęboka mądrość.
Urodził się 3 stycznia 1906 r. w Tarnowie w rodzinie żydowskiej, w której wielką czcią darzono Stary Testament.




Hieronim Bosch - Wóz z sianem

Roman Brandstaetter

Litania do świętego Antoniego


Świat jest wozem z sianem,
Jak na tryptyku Hieronima Boscha,
Święty Antoni.

Zgubiliśmy sens życia,
Wiarę,
Nadzieję,
Miarę wszelkich wartości
I samych siebie.
Jak mamy siebie odnaleźć
Święty Antoni?

Jak?

Gdzie?

Szukamy się w złocie,
W brylantach,
W książeczkach oszczędnościowych,
Na giełdach przypominających domy obłąkanych,
W sejfach bankowych,
W zagraconych szufladach,
W pelnych spiżarniach,
W ciemnych piwnicach naszych pożądań,
W narkotykach,
W wódce,
W porywaniu ludzi,
W mordowaniu ludzi,
W biurokracji,
W przybijaniu bezwartościowych pieczątek,
W upajaniu się władzą.

Jedzie wóz z sianem.

Jedzie...

Każdy chce z niego uszczknąć
Źdźbło słomy.

Największe źdźbło.....

Lub choćby najmniejsze...

Święty Antoni,
Święty znalazco igły w stogu siana,
Naucz nas odnaleźć sumienie nasze,
Które zgubiliśmy,
Nic nawet o tym nie wiedząc.

Jedzie wóz z sianem,
Jedzie,
Jak na tryptyku Hieronima Boscha...






Roman Brandstaetter

Panie, dlaczego kocham zmierzch...

Panie,
Dlaczego kocham zmierzch,
Jesień
I przeszłość?

Dlaczego kocham wszystko, co zmierzcha.
I wszystko, co dobiega kresu.
I wszystko, co przemija?

Daj mi, Panie,
Wieczność o smaku zmierzchu,
Jesieni
I odchodzącej przeszłości.

(Z tomu „Księga modlitw dawnych i nowych”)


__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #55  
Nieprzeczytane 18-04-2011, 08:28
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie



Zofia Szydzik

Słodka chwila

Trzymałam ją kiedyś w dłoniach...
Słodką, miłości pełną...
Była maleńka - jak kropelka dżdżu.
Pachniała delikatnie...
Jak w pełni rozkwitnięta kiść bzu.

Uchyliłam dłonie...
Uleciała wraz z zapachem,
Lekko - jak promyk słońca przed zmrokiem .

Wciąż stoję w tym samym miejscu,
Zaczarowana jej urokiem...

Cudownie jest łapać małe chwile,
Lecz trwają krótko, jak życie motyli.


Szydzik Zofia

* * * * *

przypadek
czy plan nakreślony z góry
wyzwania losu
progi do przekroczenia – mimo obaw
bariery do pokonania – mimo lęków
góry do zdobycia – mimo zwątpienia
upadki z których dźwigamy się – mimo słabości
napotkane pustynie - bezużyteczne przestrzenie
obwiniające siebie za stracony czas
lecz i tu – w mozole – mimo braku wiary
można odkryć źródło

życie
to podróż w samotności
najeżona przeszkodami
trzeba ją kontynuować – mimo woli
nie gasząc w sobie światła
danego nam na początku drogi – mimo wszystko

to nasze powołanie
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #56  
Nieprzeczytane 20-04-2011, 00:20
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie

19 kwietnia minęła 68 rocznica powstania w getcie warszawskim..... przyćmiły ją w tym roku kłótnie o prawo do żałoby po ofiarach katastrofy smoleńskiej.

Halina Birenbaum żydowska poetka ocalona z holocaustu wspomina:



Alte Zachen

nadjechało nowe niebieskie auto
przez głośnik wołanie:
„Alte zachen!” Alte Zachen!”
obcy akcent żydowskich słów
inny towar...

byłam małą dziewczynką gdy
lubiłam przypatrywać się takim handlarzom
przez okno naszego mieszkania w Warszawie
- chodzili po podwórkach
biedni pochyleni – gruby wór na plecach
śpiewali, błagali:
„Alte zachen! Alte szyjech!”
„Alte brojt! Alte chale!”
„Stare rzeczy kupuję! Stare buty
stary chleb! starą chałkę!”
chodzili z domu do domu, z podwórka
na podwórko –

dawali grosze dostawali grosze
zimą latem – dźwigali swe wory swą
biedę, mozolny trud
i śpiewali soczystym żydowskim językiem
„Alte zachen” kupuję „alte szyjech, alte brojt!”...

również w getcie ale tam daremnie
nastawiali czapki wyciągali ręce
wyczekiwali
może coś zrzuci ktoś z okien
wszystkich zgładzono –

ich wołanie jednak unosi się dalej
w martwym języku żydowskim
(nie przez znawcę jidisz)
sprawne auto z głośnikiem przejeżdża ulicą
i wołanie: „kupuję starzyznę – alte zachen, alte zachen”...

dziwne nowoczesnym sposobem
a jednak podobne
do handlarza z workiem
którego widziałam przez okno domu
w dzieciństwie
w Warszawie biednych Żydów
tak daleko – tak dawno...

Halina Birenbaum


Mam podobne wspomnienia jak Halina Birenbaum, też w Warszawie tylko w innym domu, na innej ulicy.....pamiętam siebie, tą małą dziewczynkę przypatrująca się przez okno śpiewakom, muzykantom, handlarzom żydowskim na podwórku, i babcię oddającą im do ostrzenia noże.







__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #57  
Nieprzeczytane 20-04-2011, 11:33
Malwina's Avatar
Malwina Malwina jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Sztumu
Posty: 17 230
Domyślnie

Aldona. patrz..ja też pamietam..pewnie to już bardziej "wspólczesny" widok(późne lata pięcdziesiate, wczesne sześcdziesiąte w Radomiu), ale te noże, szmaty....pamiętam, te ich dziwne wehikuły...nawoływania...te dawne podwórka w których dziś w dużych miastach potworzone są puby, galerie....

Ostatnio edytowane przez mimoza : 20-04-2011 o 12:54.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #58  
Nieprzeczytane 22-04-2011, 00:52
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie

Bardzo często poezja odświeża nam przeżycia z odległych lat.
Jest jeszcze jeden wiersz, o podobnej jak powyższa tematyce, który zawsze budzi we mnie pewne smutne wspomnienie z czasów okupacji niemieckiej i istniejącego już wtedy getta.

To wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego

- Dziecko żydowskie



"Widziałem taki balkon, w kwietniu, w słońcu,
w takim słońcu, że aż się oczy mrużą;
gdy wiatry z pól zbyt pełne woni są;
gdy ptaków i kwiatów jest tak dużo.

Na tym balkonie, kiedy nań blask naszedł
i wszystkie wonie jak miotłą przepłoszył,
jeden posępny cień został jednakże
i miał zielone oczy.

Była to dziewuszka, której dzieje
opisać można by w niejednym tomie.
Jej teraz dobrze jest. Lecz jeszcze się nie śmieje.
I często krzyczy nocą od złych wspomnień.

Żydowskie dziecko. Kwiat, co rósł w sekrecie.
Świerszczyk ukryty w szparze. A rodzice
i stara babka, wszystko padło w getcie,
oświetlone ogniem i księżycem.

Dzisiaj jest dobrze, prawda, moje dziecko?
Kwiaty znów pachną. Gwiazdy znów migocą.
Ale ja także znam kolczasty drut i noc niemiecką
i czasem też krzyczę nocą."

Dziewczynka o której pisze Ildefons Gałczyński przypomina mi ośmio, może dziewięcioletnią żydóweczkę Lodzię, pukającą cicho do drzwi mieszkańców naszego domu z nadzieją, że zostanie nakarmiona, a może przyjęta na stałe. Pamiętam ją jak dzisiaj, siedzącą przy stole nad talerzem zupy i dodatkowo wynoszącą przygotowaną przez babcię paczkę z jedzeniem. Nie było chyba mieszkania, zamkniętego przed nią przez domowników.
Nawet od policjanta mieszkającego na parterze wychodziła z zapasem żywności dla rodziny,a może rodzeństwa w getcie.
Niestety nie wiem jakie były dalsze losy Lodzi. Po jakimś czasie przestała nas odwiedzać. Czy przeżyła? Mam nadzieję, że tak, że znalazła stałe miejsce, gdzie ją przechowano, że słowa z wiersza poety -

-"Dzisiaj jest dobrze, prawda, moje dziecko? Kwiaty znów pachną. Gwiazdy znów migocą."- były aktualne również i dla niej.

__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/

Ostatnio edytowane przez donka : 22-04-2011 o 09:37.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #59  
Nieprzeczytane 23-04-2011, 00:34
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie


Rogier van der Weyden, Chrystus, Maryja i Św. Jan (ok. 1460)

Roman Brandstaetter

Stabat Mater


O Matko Boga, o Matko stojąca
Może w tym miejscu, gdzie ja teraz stoję,
Wpatrzona w żółte ciało swego Syna,
W owoc żywota i świętą gromnicę
Na krzyż przybitą. Z wolna wosk topnieje
I coraz mniejszy staje się płomyczek,
Pełga jak motyl i złożywszy skrzydła
Jak do modlitwy gaśnie wśród ciemności,
Które Bóg dobył jak szpadę z jaszczura
Z samego środka słonecznego dnia.

O, zakryj oczy i nie patrz na dramat,
Kowalu siedmiu mieczów, które Matka
W sercu poczuła, gdy Jej Syn, zdążając
Jak błyskawica po piorunochronie
Krzyża, wstąpił w sad oliwny
Raju i wszystkim ludziom udowodnił,

Że Bóg potrafi jak człowiek umierać.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/

Ostatnio edytowane przez donka : 23-04-2011 o 07:22.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #60  
Nieprzeczytane 23-04-2011, 08:44
Malwina's Avatar
Malwina Malwina jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Sztumu
Posty: 17 230
Domyślnie

Jak zwykle uderzyłaś mocno!!
Tak..ja tez lubię bardzo Branstetera..kiedyś brałam udział w jakiejś jego dwuosobowej sztuce..nie pamiętam tytułu..byłam wtedy jeszcze taka niedojrzała, niedouczona głupia dwudziestka...nie bardzo czułam co klepałam...
A ten wiersz Gałczyńskiego bardzo piękny...myślę jak piękny w powiązaniu z Twoim wspomnieniem...

Ostatnio edytowane przez Malwina : 23-04-2011 o 10:35.
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Muzyka poważna cz IV nutaDo Muzyka 902 21-11-2023 18:13
WOJEWÓDZTWO KUJAWSKO-POMORSKIE; powitanie i " lista obecności" - ciąg dalszy. Krycha. kujawsko-pomorskie 21326 18-11-2018 15:42
Poezja refleksyjna,nie zawsze poważna donka Książka, literatura, poezja 415 29-01-2011 11:03
Muzyka poważna cz III nutaDo Muzyka - wątki archiwalne 503 31-05-2010 17:16
Muzyka poważna irex Muzyka - wątki archiwalne 589 22-09-2008 19:23

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:42.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.