|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#301
|
||||
|
||||
Pamiro mozna być za starym na fikanie koziołków, na robienie sobie warkoczyków, na noszenie mini, ale nie ma takiego czegoś jak "za stara" na naukę....tylko my na pewnym etapie boimy sie nowosci, nie chce się nam...ale mozemy, jeśli tylko zechcemy....
|
#302
|
||||
|
||||
Zdjęcie z 1908r.- telefonistki z klubu Panien Telefonistek, centrali telefonicznej w Warszawie przy ul. Zielnej.. Zofia Terne Panna Marysia telefonistka To nie piosnka, to tylko bajka mała, Bajka w dziewięćset trzydziestym czwartym roku. W telefonach, proszę państwa, pracowała Panna Marysia telefonistka. Jakże bardzo skromny zawód swój kochała, Zwłaszcza gdy się zgłaszał pewien pan, Którego zawsze już po głosie poznawała, A którego imię brzmiało Jan. Halo Jan, powtarzam słowo Jan- J jak jedwab, A jak anioł, N jak najcudniejszy dzień. Halo Jan, powtarzam słowo Jan- J jak jutro, A jak albo, N - niedzielę wolną mam. Aż raz Marysia poznała swoego Jana, Zarumieniła się, a on wzruszony zbladł I krzyknął: "Maryś", a ona rozkochana Szepnęła: J jak jasność, A jak anioł, N jak nasz jest świat. I od tego dnia jak we śnie ciągle żywa Miała chłopca, miała zawód ukochany I ze wszystkich ludzi najszczęśliwsza była Panna Marysia telefonistka. Cały dzień radośnie w biurze pracowała Roześmiana, choć roboty było moc, Bo przy pracy bezustannie rozmyślała Jaka cudna czeka ją przy Janku noc. Halo noc, powtarzam słowo noc, N jak niebo, O jak ogień, C jak ciebie tylko chcę. Halo noc, powtarzam słowo noc, N - najdroższy, O - obejmij, C jak całuj, kochaj mnie. I tak przez całą noc, przez całą noc do rana Patrzyła w oczy, w których cel widziała swój I powtarzała cudne imię swego Jana, Szeptała: J - jedyny, A - jedyny, N - jedyny mój. Aż raz odszedł Janek, bywa tak najczęściej, A w centrali wprowadzono automaty I zwolniono ją, i prysło nagle szczęście Panny Marysi telefonistki. To co miała wszystko w jeden dzień straciła, W jednej chwili znikł radosny uśmiech z lic. Odtąd nigdy, nigdy już nie powtórzyła Ani "kocham", ani "miły", ani nic, Ani Jan, powtarzam słowo Jan, J jak jasność, A jak anioł, N jak nie chciał przy mnie być, Ani noc, powtarzam słowo noc, N jak nie ma, O jak odszedł, C jak ciężko samej być. I tylko czasem przez telefon gdy rozmawia Odżywa w sercu nagle wspomnień dawnych rój I w myślach maj, cudowny, złoty maj się zjawia, Powtarzam maj - jak miłość, A jak ach, J jak Jan... http://www.youtube.com/watch?v=Rwot7ANoxmc
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#303
|
||||
|
||||
Doniu nie znałam tej piosenki.
Słowa proste, melodyjne, dla mnie wiele mówiące. Mój mąż miał na imię Jan. Zdjęcie telefonistki pełne artyzmu, dzisiaj nie robi się takich fotografii - wielka szkoda. - Cz |
#304
|
||||
|
||||
Cytat:
Mama mojego męża była jedną z tych telefonistek...na przełomie lat 20 i 30 pracowała w biurze numerów w Warszawie na ul. Zielnej.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#305
|
||||
|
||||
Tak się składa,że pracowałam jako telefonistka,ale nie wiedziałam , że istnieje taka piosenka.Zaczynałam pracę ,kiedy u nas była centrala na korbkę no i telefony też były na korbkę. Oj były to czasy były.
Ostatnio edytowane przez mimoza : 25-08-2010 o 21:28. Powód: powtórzony post tej samej treści |
#306
|
||||
|
||||
Pamiro - miło, że się odezwałaś....przecież ta piosenka powstała zapewne w latach trzydziestych XXw skąd więc mogłaś wiedzieć o jej istnieniu . Pierwszy telefon pojawił się u nas w domu późno,- w latach sześćdziesiątych, dlatego zupełnie nie pamiętam telefonów na korbkę. Telefonistki miały wtedy urwanie głowy z międzymiastowymi....wyczekiwało się godzinami na połączenie. A teraz komórki, skype, GG, korespondencja internetowa.....Często wyobrażam sobie zagubienie osoby, żyjącej 100 lat temu, która znalazłaby się w obecnym świecie. Widok ludzi rozmawiających na ulicy, w tramwajach, w sklepach przy pomocy małego pudełeczka......
Jak to dobrze, że po czasach telefonów na korbkę...pozostają chociaż piosenki.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#307
|
||||
|
||||
Jeszcze w latach siedemdziesiątych ,kiedy nasz urząd otrzymał centralę półautomatyczną na 300 numerów na rozmowy z U S A czekało się kilka dni.
|
#308
|
||||
|
||||
O piosence z racji wykonywanego zawodu powinnam słyszeć. Pamiętam, wiele ciekawych zdarzeń . Tak się składa, że mój ojciec przed wojną jeszcze na Wołyniu pracował na poczcie .
t |
#309
|
||||
|
||||
Cytat:
Opowiedz nam jak znajdziesz chwilę czasu....wątek nazywa się "Ocalmy od zapomnienia" - ale przecież nie tylko piosenki.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#310
|
||||
|
||||
Fajny wątek i fajnie byłoby, gdyby każdy opowiedział coś ciekawego, czy to z dzieciństwa ,czy to z młodości.Pochodzimy z różnych środowisk.Na pewno każdemu coś utkwiło w pamięci, jakieś zdarzenie,i t p.
|
#311
|
||||
|
||||
Pamiętam te wyczekiwania na miezdymiastową.horror...
i patrzcie pzreżyłyśmy..hihi |
#312
|
||||
|
||||
Doniu - Popieram pomysł dzielenia się wspomnieniami, które można Ocalić od zapomnienia.
To był świat w zupełnie w starym stylu - Urszula Sipińska http://www.youtube.com/watch?v=u4eHUSulCd8 To był świat w zupełnie starym stylu Szukałam Ciebie długo, Pogubiłam dni. A kiedy Cię znalazłam, To nie byłeś Ty. Wyjęłam znad szuflady Album z dawnych lat I weszłam w świat, nasz świat Seansu w starym iluzjonie To był świat W zupełnie starym stylu, To był świat Zza szyb automobilu, Śmieszny świat, Pasjanse potem koncert, W świetle świec Ktoś grał na klawikordzie, Śpiewał walc w karnecie zapisany, Ty i ja znów w sobie zakochani. Szalał bal aż do białego świtu. To był świat w zupełnie starym stylu. A gdy ucichły struny, Zgasły iskry świec, Otwartym oknem nagle Wpadł słoneczny dzień. Na dno szuflady wrócił Album z dawnych lat I zamknął się na świat Seansu w starym iluzjonie To był świat W zupełnie starym stylu, To był świat Zza szyb automobilu, Śmieszny świat, Wyścigi na Dynasach, Ty i ja Znów razem na wywczasach, Potem film z Rudolfem Valentino, Pierwszy raz szumiało w głowie wino. Tyle lat Przebiegłam w parę minut, To był świat Naprawdę w starym stylu.
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |
#313
|
||||
|
||||
31 sierpnia przypada 30. rocznica powstania NSZZ „Solidarność” i podpisania Porozumień Sierpniowych – przypomnę ją „ Piosenką dla córki", którą zaśpiewał pierwszy raz Maciej Pietrzyk - Bard Solidarności, aktor, artysta malarz, poeta.
Tą premierę tak wspomina sam Maciej Pietrzyk: „Piosenka urodziła się w czasie strajku w stoczni gdańskiej w sierpniu 1980 roku - opowiada Maciej Pietrzyk. - W przerwie obrad komitetu strajkowego wspólnie z kolegami z Teatru Wybrzeże mieliśmy dać koncert "ku pokrzepieniu". W czasie, gdy moi koledzy śpiewali wielkie teksty, np. Słowackiego, podeszła do mnie jakaś dziewczyna i podała mi kartkę z tekstem. "Pan musi to zaśpiewać" - powiedziała. Tłumaczyłem jej, że tego nie znam, ale była dość nieustępliwa i powtarzała, że muszę. Przykryłem więc głowę marynarką i siedząc pod popiersiem Lenina w kilkanaście minut skomponowałem melodię. Chwilę potem Maciej Prus trzymał przede mną kartkę ze słowami, a ja śpiewałem - między Prusem a Rusem. To rzeczywiście były wielkie słowa. Wajda wziął tę piosenkę do "Człowieka z żelaza". Nie komponowałem jej w poczuciu, że współtworzę coś wielkiego. Miałem mało czasu, pisałem muzykę pod wspaniałą presją, we wspaniałych dniach - wspomina.” Dodam od siebie,że przez 25 lat autor pieśni był nieznany. Teraz wiadomo, że jest nim były dziennikarz Krzysztof Kasprzyk, który pomagał redagować biuletyn strajkowy i jak opowiada – poruszony tym co się działo w Gdańsku napisał tą piosenkę pod wpływem emocji i zaniósł do stoczni, a dziecko, dla którego pisał, to jego córka Klementyna. Piosenka dla córki. Nie mam teraz czasu dla Ciebie nie widziała Cię długo matka jeszcze trochę poczekaj dorośnij opowiemy Ci o tych wypadkach O tych dniach pełnych nadziei pełnych rozmów i sporów gorących o tych nocach kiepsko przespanych naszych sercach mocno bijących O tych ludziach którzy poczuli że są wreszcie teraz u siebie solidarnie walczą o dzisiaj i o jutro także dla Ciebie Więc się nie smuć i czekaj cierpliwie aż powrócisz w nasze objęcia w naszym domu który nie istniał bo w nim brak było... prawdziwego szczęścia. Piosenka była nieoficjalnym hymnem powstającej Solidarności. Pietrzyk wykonał ją wbrew sprzeciwom cenzury na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1981r. Publiczność płakała jej słuchając i bisowała na stojąco. http://www.youtube.com/watch?v=GUrfSex5cyA
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#314
|
||||
|
||||
Doniu droga, tyle wspomnień, tyle emocji.
Mam "gęsią skórkę" i łezkę w oku. Kończę, jeszcze raz posłucham. Dziękuję Ci. - Cz |
#315
|
||||
|
||||
Dnia 1 września Tradycyjna ballada okupacyjna Posłuchajcie ludzie smutnej opowieści, Co ja wam zaśpiewam, w głowie się nie mieści. Co ja wam opowiem to jest smutne bardzo, Niechaj wasze serca biedakiem nie wzgardzą. Dnia pierwszego września roku pamiętnego, Wróg napadł na Polskę z kraju sąsiedniego. Najwięcej się uwziął na naszą Warszawę, Warszawo kochana, tyś jest miasto krwawe. Kiedyś byłaś piękna, bogata, wspaniała, Teraz tylko kupa gruzów pozostała. Domy popalone, szpitale zburzone, Gdzie się mają podziać ludzie poranione. Lecą bomby z nieba, brak jest ludziom chleba, Nie tylko od bomby umrzeć będzie trzeba. Gdy biedna Warszawa w gruzach pozostała, To biedna Warszawa poddać się musiała. I tak się broniła całe trzy tygodnie, Jeszcze Pan Bóg pomści taką straszną zbrodnią. „ Dnia pierwszego września „należy do najpopularniejszych piosenek z repertuaru grajków i śpiewaków, którzy produkowali się podczas okupacji na ulicach, podwórzach, w tramwajach i w pociągach. Śpiewano ją na melodię piosenki dziadowskiej z różnymi odmianami tekstu nieznanych autorów. Najwcześniejsza wersja piosenki powstała prawdopodobnie pod koniec 1939 roku. Podany wyżej tekst stanowi kompilacje zwrotek pochodzących z różnych wersji pieśni. http://www.youtube.com/watch?v=KFxwSlZuDSo
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#316
|
||||
|
||||
Ballada o Janku Wiśniewskim
Ballada mówi o młodym chłopcu zastrzelonym 17 grudnia 1970 roku. Autor Krzysztof Dowgiałło - tym wierszem uczcił załogę Stoczni Gdyńskiej, która po zakończeniu dzień wcześniej strajku została ostrzelana rankiem w drodze do pracy. Janek Wiśniewski nie jest postacią historyczną, to tylko symboliczne imię nadane nieznanej wówczas ofierze, zastrzelonej w trakcie starć w rejonie stacji kolejki podmiejskiej Gdynia Stocznia. Ciało Janka Wiśniewskiego - naprawdę Zbigniewa Godlewskiego, elblążanina, który pracował w Gdyni przy przeładunku statków - zostało 17 grudnia 1970 przeniesione na czele pochodu ulicami Czechosłowacką, Marchlewskiego, Dworcową, 10 lutego i Świętojańską pod siedzibę Miejskiej Rady Narodowej przy ulicy Czołgistów (dzisiaj Piłsudskiego). Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chylonii, Dzisiaj milicja użyła broni, Dzielnieśmy stali i celnie rzucali. Janek Wiśniewski padł. Na drzwiach ponieśli go Świętojańską, naprzeciw glinom, naprzeciw tankom, Chłopcy - stoczniowcy, pomścijcie druha! Janek Wiśniewski padł. Huczą petardy, ścielą się gazy, na robotników sypią się razy, Padają dzieci, starcy, kobiety. Janek Wiśniewski padł. Jeden zraniony, drugi zabity - krwi się zachciało słupskim bandytom, To Partia strzela do robotników. Janek Wiśniewski padł. Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta, przez niego giną dzieci, niewiasty, Poczekaj, draniu, gdy cię dostaniem... Janek Wiśniewski padł. Stoczniowcy Gdyni! Stoczniowcy Gdańska! Idźcie do domu - skończona walka. Świat się dowiedział, nic nie powiedział. Janek Wiśniewski padł. Nie płaczcie, matki, to nie na darmo nad Stocznią sztandar z czarną kokardą, Za chleb i wolność i nową Polskę - Janek Wiśniewski padł. Krzysztof Dowgiałło. Muzykę skomponował w roku 1980 Mieczysław Cholewa, muzyk-amator. http://www.youtube.com/watch?v=lxpAvsY8Gos
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#317
|
||||
|
||||
Piekna, Aldonko ta piosenka..włos na głowie się sierści...w kontekście tego co się działo to juz wogóle....
|
#318
|
||||
|
||||
Niezapomniane - stare, stale słuchane piosenki Andrzeja Własta.
Andrzej Włast - ( 1895 - 1942 lub 1943 ) – poeta polski pochodzenia żydowskiego, nazywał się Gustaw Baumritter - librecista i autor ponad 2000 piosenek pisanych do muzyki kompozytorów polskich i zagranicznych dla m.in.: Adama Astona, Eugeniusza Bodo, Hanki Ordonównej, Zuli Pogorzelskiej, Ludwika Sempolińskiego, Aleksandra Żabczyńskiego chóru Dana i Mieczysława Fogga. Spod jego pióra wychodziły strofy, które przeważnie stawały się wielkimi przebojami. Należą do nich -„Całuję twoją dłoń, madame,” „Czy pani mieszka sama?”, „Już nigdy!”, „Ja nie mam co na siebie włożyć”, „Kochaj mnie, a będę twoją,” „Przytul, uściskaj, pocałuj”, „Jesienne róże”, „Ramona,” „Tango andrusowskie,” „Ta mała piła dziś,” itd..itd. Także sławna „Rebeka”, którą przed wojną z powodzeniem śpiewała Dora Kalinówna, a po wojnie Ewa Demarczyk. Był autorem większości tekstów dla warszawskich kabaretów i teatrzyków. Sam organizował jeden za drugim popularne teatry i teatrzyki rewiowe i kierował nimi, wystawiał coraz to nowe, zapożyczone z Paryża i Nowego Jorku programy, lansował gwiazdy i gwiazdeczki. Walczył jako legionista 5 pułku piechoty I Brygady Legionów Polskich podczas I wojny światowej. W czasie wojny znalazł się w getcie warszawskim. Podobno pod koniec 1942 lub na początku 1943 przyjaciele próbowali go wyprowadzić za mury. Jednak już w bramie - na widok gestapowców Włast wpadł w panikę i rzucił się do ucieczki, podczas której został zastrzelony. Rebeka Ujrzałam cię po raz pierwszy w życiu I serce me w ukryciu Cicho szepnęło: to jest on! I nie wiem dlaczego, wszak byłeś obcy, Są w mieście inni chłopcy. Ciebie pamiętam z tamtych stron. Kupiłeś „Ergo” i w mym sklepiku, Zawsze tak pełnym krzyku Wszystko ucichło, nawet ja! Mówiąc „adieu” ty się śmiałeś do mnie, Ach jak mi żal ogromnie, Że cię nie znałam tego dnia... O mój wymarzony, O mój wytęskniony, Nie wiesz przecież o tym Ty, Że w małym miasteczku za tobą ktoś Wypłakał z oczu łzy... Że jedna Rebeka W zamyśleniu czeka Aż przyjedziesz po nią sam, I zabierzesz ją jako żonę swą, Hen, do pałacu bram... Ten gwałt, ten blask, ten cud, Ja sobie wyobrażam, Boże Ty mój! Na rynku cały tłum, A na mnie błyszczy biały, weselny strój!... O mój wymarzony, O mój wytęskniony, Czy ktoś kochał cię jak ja? Lecz ja jestem biedna i to mój sen, Co całe życie trwa... Pamiętam dzień, było popołudnie, Szłam umyć się pod studnię... Tyś samochodem przybył wraz, Przy Tobie siedziała ona, Żona czy narzeczona, Jakby przez mgłę widziałam was... Coś zakręciło się w mojej głowie... Mam takie słabe zdrowie... W sercu ścisnęło coś na dnie Padłam na bruk, tobie wprost pod nogi... Cucąc mnie, pełen trwogi, Co pani jest? spytałeś mnie... O mój wymarzony, O mój wytęskniony, Nie wiesz przecież o tym Ty, Że w małym miasteczku za tobą ktoś Wypłakał z oczu łzy... Że jedna Rebeka W zamyśleniu czeka Aż przyjedziesz po nią sam, I zabierzesz ją, jako żonę swą, Hen, do pałacu bram... Ten gwałt, ten blask, ten cud, Ja sobie wyobrażam, Boże Ty mój! Na rynku cały tłum, A na mnie błyszczy biały, weselny strój!... O mój wymarzony, O mój wytęskniony, Czy ktoś kochał cię jak ja? Lecz ja jestem biedna i to mój sen, Co całe życie trwa.. http://www.youtube.com/watch?v=uU30W...eature=related /wyk. - Sława Przybylska / http://www.youtube.com/watch?v=djn4iPIPuvA / wyk.- Ewa Demarczyk/
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#319
|
||||
|
||||
Andrzej Włast Muz. Jerzy Petersburski i Artur Gold „Ja nie mam co na siebie włożyć” Antolka ma szesnaście latek, ale robi damę, Zamęcza co dzień mamę, że ma na sukni plamę. Gdy raz na tańcujący wieczór miała iść Antolka, To do kuzyna Bolka mówiła płacząc tak : Ja nie mam co na siebie włożyć, Choć mama mnie kokietką zwie. No spróbuj tę szafę otworzyć. To brudne, a tamto się rwie ! Ja nie mam co na siebie włożyć, Popatrz, to po ciotce suknie dwie. Ma Zosia przy pantoflach szpic – Ja nie mam nic, ja nie mam nic ! Antolka ma dwadzieścia lat i męża bogatego, Przy boku Stacha swego rozkosznie dni jej biegną. Ma pełne szafy sukien, futer i koszulek nawał, Lecz kiedy jest karnawał, na męża wpada zła : Ja nie mam co na siebie włożyć, To skandal, niesłychany krach. No spróbuj mą szafę otworzyć, Sto sukien, a każda jak łach ! Ja nie mam co na siebie włożyć I wyglądam jak na wróble strach ! Kto winien, że wylewam łzy ? Ach tylko Ty ! Ach tylko Ty ! Piosenkę w latach 30-ch śpiewała Zula Pogorzelska. Szukałam z nią nagrania - bezskutecznie. W internecie znalazłam w lekko parodystycznym wykonaniu Jolanty Zykun, Jana Kociniaka,Lecha Ordona - http://www.voila.pl/290/weot1/?1
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#320
|
||||
|
||||
Wladysław Reymont - Chłopi
fragment:
CHŁOPI Jesień szła coraz głębsza. Blade dnie wlekły się przez puste, ogłuchłe pola i przymierały w lasach coraz cichsze, coraz bladsze - niby te święte Hostie w dogasających brzaskach gromnic. A co świtanie - dzień wstawał leniwiej, stężały od chłodu i cały w szronach, i w bolesnej cichości ziemi zamierającej; słońce blade i ciężkie wykwitało z głębin w wieńcach wron i kawek, co się zrywały gdzieś znad zórz, leciały nisko nad polami i krakały głucho, długo, żałośnie... a za nimi biegł ostry, zimny wiatr, mącił wody stężałe, warzył resztki zieleni i rwał ostatnie liście topolom pochylonym nad drogami, że spływały cicho niby łza - krwawe łzy umarłego lata, i padały ciężko na ziemię. - A co świtanie - wsie budziły się później: leniwiej bydło szło na paszę, ciszej skrzypiały wierzeje i ciszej brzmiały głosy przytłumione martwotą i pustką pól, i ciszej, trwożnej tętniło życie samo - a niekiedy przed chałupami albo i w polach widni byli ludzie, jak przystawali nagle i patrzyli długo w dal omroczoną, siną... albo i te rogate, potężne łby podnosiły się od traw pożółkłych i przeżuwając z wolna, zatapiały ślepia w przestrzeń daleką... daleką...i kiedy niekiedy głuchy, żałosny ryk tłukł się po pustych polach. A co świtanie - mroczniej było i zimniej, i niżej dymy rozsnuwały się po nagich sadach, i więcej ptaków zlatywało do wsi i szukało schronienia po stodołach i brogach, a wrony siadały na kalenicach, to wieszały się na nagich drzewach lub krążyły nad ziemią kracząc głucho - jakoby pieśń zimy śpiewając żałosną. Południa były słoneczne, ale tak martwe i nieme, że poszumy lasów dochodziły głuchym szmerem i bełkot rzeki rozlegał się jak łkanie bolesne, a szczątki babiego lata rwały się nie wiadomo skąd i przepadały w ostrych, zimnych cieniach chałup. A smętek konania był w tych południach cichych, na pustych drogach leżało milczenie, a w odartych z liści sadach czaiła się głęboka melancholia żałości i trwogi zarazem. I często, coraz częściej niebo powlekało się burymi chmurami, że już o letnim podwieczorku musiano schodzić z pól, bo mrok ogarniał świat... Doorywano podorówki, że niektóry kładł skibę ostatnią już o gęstym mroku, a wracając do dom obzierał się jeszcze 'za się za rolę i żegnał ją westchnieniem do wiosny. A na przedwieczerzę często spadały deszcze, krótkie były jeszcze, ale zimne i coraz częściej przeciągały się do zmroku - do długiego jesiennego zmroku, w którym jak kwiaty złote płonęły okna chat i szkliły się kałużami puste drogi - a mokra zimna noc tłukła się o ściany i pojękiwała w sadach. Nawet ten bociek z przetrąconym skrzydłem, co się był ostał i którego widywano samotnie brodzącym po łąkach, przychodzić jął pod bróg Boryny abo i zasię na samo podwórze, gdzie mu Witek skwapliwie podrzucał na przynętę jadło. A i dziady różne coraz częściej nawiedzały wieś; i te zwyczajne, proszalne, co z torbą głęboką i z pacierzem długim szły od drzwi do drzwi, przeprowadzane ujadaniem piesków - a były i drugie, insze, takie, co od miejsc świętych ciągnęły i znały Ostrą Bramę, Częstochowę i Kalwarię, a rade opowiadały długimi wieczorami, co się gdzie we świecie dzieje i jakie cuda się gdzie stały, a trafiał się niekiedy i taki, któren po cichu powiadał się aż z Ziemi Świętej i takie cudeńka prawił, takie kraje znał, przez takie wielgachne morza jechał, tyla przygód doznał, że aż dziw ogarniał słuchających pobożnie, a niejednemu i uwierzyć było trudno w to wszystko... Ale chciwie słuchał, jako że każden rad się czegoś nowego dowiedział, a i wieczory były długie, i do świtu wyspać się jeszcze można było choćby i na oba boki. Hej ! Jesień to była, późna jesień ! I ani przyśpiewków, ni pokrzyków wesołych, ni tego ptaszków piukania, ni nawoływań nie słychać było we wsi - nic, jeno ten wiatr, pojękujący w strzechach, jeno te dżdże, sypiące jakoby szkliwem po szybach, i to głuche, wzmagające się co dnia bicie cepów po stodołach. Można przypomnieć przepiękne Wł.Reymonta opisy życia na wsi zgodnie z porami roku, z przemijaniami ...
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |