|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#3421
|
||||
|
||||
Tak jest, ocet. Choć kotów nie spryskiwałam, ale każde pranie kończyłam i nadal kończę - tak mi w krew weszło - płukaniem w wodzie z octem.
Podłogi nadal przecieram wodą z octem, dywaniki spryskuję wodą z octem. Zamiast domestosu, naturalny środek - ocet. |
#3422
|
||||
|
||||
Estelko-jest lek-szczepionka p/grzybicza-nazywa się BIOCAN M i podaje się w min. dwóch dawkach-niestety jest drogi-jedna dawka kosztuje ok 40 zł.
Dziewczyny na Miau kąpią też koty w NIZORALU-smaruje sie miejsce zainfekowane, pociera się do uzyskania piany i kilka minut trzyma tak, by kot nie lizał, potem kąpie się całego kotka, i osusza.Trzeba tez uprac i uprasować wszystkie legowiska, koce, narzuty, zabawki. Odnośnie ciąży u małej kici-jedyne wyjście to albo dokonac sterylki aborcyjnej, albo uspic ślepy miot-wiem -straszne to,ale inaczej znów na swiat przyjda kolejne niechciane koty i znów będa się mnożyć Prosze mnie nie linczować za to co piszę,ąle za dużo naoglądałam się nieszczęść , za wiele kotów umierających z głodu i chorób widzialam |
#3423
|
||||
|
||||
Witajcie jestem już troszkę na Seniorze, ale jakoś jeszcze tu nie zawitałam, aż dziwne? Przecież kocham koty. Co prawda w domu mam jednego, właściwe jedną, a czasem przychodzi ochota na więcej. Jest jednak problem, moja Luna jest bardzo nietowarzyska i nie jestem pewna czy dokocanie by się udało? Były małe próby z innym kotem w rodzinie, tragedia.
Luna, o taka jest moim pierwszym kotem, mamy ją około 4 lat, przygarnięta z ulicy, a dokładniej spod miejsca pracy męża. Okrutnie wybredna w jedzeniu, żadnych saszetek czy puszek, ona chce tylko surowe mięso, oczywiście dobrze przemrożone. Poza tym sucha karma. Wysterylizowana, zdrowa ale za nic nie chce posiedzieć u pani na kolankach. Co to za kot? Tyle na przywitanie. Co do spania Luna też śpi tam gdzie chce, kupiłam legowisko, a jakże! Teraz wiem, że to całkowicie zbędne. Ocet jak najbardziej! Rewelacyjny środek przeciwgrzybiczy. Doskonała jest też maślanka, choć nie w każdym przypadku może mieć zastosowanie. Nie wiem czy dobrze by to wygadało, kot spryskany maślanką? Do przemywania jednak jak najbardziej. Oj troszkę się rozpisałam, ale w takim temacie? Pozdrawiam wszystkich kochających te słodkie futrzaki. |
#3424
|
||||
|
||||
Witaj Danka!
Cudna ta Twoja Luna Wielkooka♥♥♥ Dokacanie to trudna sprawa, ale ja sobie jakoś radzę, a u mnie ciagle rotacja, bo oprócz swoich 4 kotów ratuje inne biedy i szukam im domów-czasem było bardzo trudno, teraz juz łatwiej, bo umarła Pynia-kotka despotka, która kochala tylko mnie i siebie-inny kot to był WRÓG!!!!!!! |
#3425
|
||||
|
||||
Że też życie musi dostarczać takich problemów !
Ocet - bardzo mi się podoba ten pomysł na zapobieganie rozszerzania się grzybicy. Stężenie chyba nie musi być duże ? Antoś nie zlizuje maści. Wzięłam się na sposób: smaruję go kiedy mocno śpi na moich kolanach. Przywykł do głaskania i mojego dotyku, a kiedy się ocknie, to po maści nie ma śladu. Obserwowałam go i jestem spokojna. Przynajmniej o to. Kaiko - potwierdziłaś moje przypuszczenia, że muszę całe praktycznie mieszkanie wymyć i wyprać. Pościel, moje rzeczy też, bo przecież noszę moje kociaki i je tulę. I najgorsze: ciężarna koteczka w piwnicy. Myślę tak samo jak Ty, Kaiko. Gdyby było mnie stać, stworzyłabym ośrodek opieki nad kotami: z porodówką, przedszkolem, dietą, lekarzami itd. A nawet wielki plac zabaw z drzewami. Ale mnie nie stać. Jutro jadę z Kają na ostatni zastrzyk i porozmawiam z wetką o sterylce tej małej. To chyba lepsze od usypiania ślepych kociąt. A jednocześnie uchroni przed następnymi ciążami. Jednak po zabiegu trzeba zapewnić kotce opiekę i lepsze warunki niż piwniczne, prawda ? Jak długo to jest konieczne ? No i najpierw muszę ją jakoś złapać. A ona, chociaż najbardziej ufna ze wszystkich piwnicznych, to jednak dotąd nawet dotknąć się nie dała. Może jakiś smakołyk w transporterze i moje czuwanie, żeby szybko zamknąć, jak tylko do niego wejdzie (ale tylko ona !) Na pociechę mam cudowną przemianę Kajusi Jest radosna, przymilna, bardzo aktywna, pięknie, po kociemu, bawi się zabawkami, ale i z naszymi kocurkami, ma dobry apetyt i zdrową kupkę. Myślę, że te robale w niej bardzo jej przeszkadzały w normalnym cieszeniu się życiem. A teraz cała trójka szaleje. A w mieszkaniu mam jak po wojnie : firanki zsunięte (bo na nie wskakują i drą), obrusy i serwetki zdjęte i schowane, bibeloty usunięte, kwiaty w najwyższych miejscach, bo na nie wskakują, już nie wspomnę o "porządku" na podłodze. Mam tylko nadzieję, że kiedyś z tych szaleństw wyrosną. |
#3426
|
||||
|
||||
Kaiko jesteś mądrą kobietą, właśnie takie rozwiązanie u kotki Estelki to jedyny sposób na niemnożenie nieszczęść , niestety nie miałam odwagi wychylić się z takim pomysłem na forum. I właśnie prawdziwy przyjaciel kotów woli sam siebie skazać na cierpienia spowodowane eutanazją kociąt niż skazywać te koty na rozmnażanie i umieranie z głodu.Może też ktoś zechce mnie zlinczować ale za największy problem w mojej wsi uważam niechęć opiekunów zwierząt do ich sterylizacji....
|
#3427
|
||||
|
||||
A widziałyście kiedyś, jak kotka bezdomna zjada swoje maleństwo?
Myślałam, że je żabę, bo tylko tył sterczał jej z mordki. Kiedy zbliżyłam się zobaczyć co to - porzuciła to. To był kociak, do połowy zjedzony. W tym szoku nieopodal usłyszałam jakieś skrzeczenie, podeszłam i ujrzałam trzy kociaki. One już nie piszczały, nie miauczały, ale skrzeczały. Ślepe jeszcze były. Z bijącym sercem zabrałam je do weta. Niestety, stwierdził, że są wygłodzone, wychłodzone i nawet przy dobrej opiece nie przeżyją. Łzy lały mi się same, ale cóż.... W domu poczytałam, że jeżeli matka wie, że nie będzie w stanie wychować swoje potomstwo to je zjada |
#3428
|
||||
|
||||
Dziewuszki kochane, każda eutanazja, nawet ta skracająca cierpienie , to trauma straszna dla mnie, ale wiem,że czasem jest to jedyne, rozsądne wyjście.
Estelko po sterylce koteczka musi byc jakieś 10 dni nie wypuszczana, dobrze by było,żeby wetka założyła szwy rozpuszczalne, wtedy oszczędzisz i sobie i koteńca dodatkowej wizyty w celu zdjęcia szwów.Powinna tez miec kaftanik posterylkowy, bo większość kotek rozlizuje sobie szew i nieszczęscie gotowe! Poproś wetkę, by rozłozyła Ci sterylkę na raty-większość wetów zgadza się na to tym bardziej, jesli powiesz,że to koteczka bezpańska, a Ty nie masz tyle pieniążków .Może jest u Ciebie jakiś oddział TOZ-u może Ci dofinansują zabieg? Ech!-gdybym sama nie miała tylu wydatków, pomogłabym Ci finansowo choć trochę, ale przy 6 kotach to niestety cięzko samej sobie poradzić |
#3429
|
||||
|
||||
Odnosnie kocich harców-juz dawno pozbyłam się firanek-mam tylko takie krótkie i wysoko, kwiaty tez zlikwidowałam, bo większość z nich jest trująca dla kotów, a poz tym, jak mam ciągle zbierac je z ziemi i sadzić od nowa, to mam to w nosie-kupuje ładne sztuczne kwiaty i tyle
|
#3430
|
||||
|
||||
Kaiko kochana ! Monika też się oferuje z finansami, ale macie własne zwierzaczki do zaopiekowania, a ja powinnam sobie jakoś poradzić. Za kilka, kilkanaście dni dostanę więcej niż te 100 zł na sterylkę, a na razie wyłożę własne. Zresztą za odrobaczenie Antosia wetka nie wzięła ani złotówki, bo to był bezdomniaczek. Myślę, że w tej sprawie też okaże serce.
Bardziej mnie męczy złapanie, a póżniej opieka nad tą kotką. Do mieszkania nie mogę jej wziąć, bo nie mam już wolnego, osobnego pokoju. Chyba zorganizuję jej pobyt w przedsionku piwnicy, w którym przechowuję i szykuję kotom jedzenie. Tam jest cieplej niż we właściwej piwnicy, ale będzie czuła i słyszała swoich za drzwiami. Stres będzie miała okropny. Kaiko, bardzo pomocne są dla mnie Twoje techniczne i praktyczne uwagi, np o tym kaftaniku czy szwach. Dla mnie, laika, takie informacje są bezcenne. Dzięki I pomyśleć, że jeszcze pół roku temu mieszkałam sama w moim przestronnym mieszkaniu, nie wiedziałam nic o istnieniu KAI, BRATUSIA, czy ANTOSIA, ilu problemów nie miałam, ale też ile RADOŚCI mnie omijało |
#3431
|
||||
|
||||
Estello to świetny pomysł z tym przedsionkiem piwnicy. Kaiko my też zlikwidowaliśmy kwiaty. Bałam się, że capnie głupolek i się zatruje. Na parapetach jest zielono, ponieważ sieję trawę lub owies dla kotów.
Uważam, że lepiej zrobić sterylkę aborcyjną niż czekać i usypiać ślepy miot. Moniko jak ja słyszę, że sterylizacja czy kastracja jest okaleczaniem zwierząt, ponieważ każda suka i kotka powinny mieć choć raz małe dla zdrowia to mnie szlag trafia. Mam psy i koty po usunięciu narządów rodnych i wcale z tego powodu nie są mniej szczęśliwe. Wręcz przeciwnie będą dłużej żyły. Czarna kotka do zakochania. Fantastyczne zdjęcie. |
#3432
|
||||
|
||||
Estelko dasz radę, tylko uważaj przy łapaniu kici i wkaladaniu jej do transporterka-ze strachu może Cie podrapać i pogryźć-trzeba działac z zaskoczenia-szybko!
Przedsionek bedzie OK-w końcu to kotka zyjąca na dworze, więc za ciepłe miejsce tez nie jest za bardzo wskazane.Tylko po samej operacji musi być w cieplejszym miejscu, bo będzie wyzięboina-najlepsza do tego celu będzie łazienka-pierwsza doba musi być w cieple, potem juz możesz ją przenieśc do przedsionka i tam trzymać. Do transporterka możesz ją zwabić tuńczykiem z Biedronki, bo koty go uwielbiają, albo saszatką whiskasa z rybą-też jest niezłym wabikiem. |
#3433
|
||||
|
||||
Dziewczyny czy jakieś fatum mnie prześladuje? Kotek Mamrotek grymasi i jak stwierdzi, że tego jadł nie będzie to koniec. Nie zje nawet jak przez parę godzin nic nowego nie dostanie.
|
#3434
|
||||
|
||||
Bronczyk ja tez uważam ,że sterylka jest o niebo lepsza, bo i kocięta na świat nie przyjdą, a to juz kotke wiąże z nimi, a poza tym kicia wysterylizowana już więcej nie urodzi i nie będzie pomnazała bezdomności.
|
#3435
|
||||
|
||||
Cytat:
A czego nie chce jeść?-suchego? |
#3436
|
||||
|
||||
Estelko nie wiem jak wysoka jest ciąża tej małej kici, ale Kluska po sterylce aborcyjnej dostała od weta zastrzyk aby nie wydzielało się mleko, tylko że u Kluski to była donoszona ciąża. A może chcesz fartuszek ? mam 2 po Klusi , mogę Ci posłać, podaj adres
|
#3437
|
||||
|
||||
Miałam jeszcze trochę nadziei, że ta ciąża u piwnicznej kitki, to moje orojenie. Na poranne karmienie wzięłam z sobą latarkę (w głównej części piwnicy jest dość ciemno). Rodzeństwo czekało na mnie, nałożyłam do miseczek (zawsze 2-3 szt.), kociaki już nie uciekają do ogrodu lecz, jeśli się orawie nie ruszam, jedzą przy mnie. Ukucnęłam przy Burasce i podświetliłam jej brzuszek i , niestety, jest ciąża i to , na oko, dość wysoka.
Moniko, ta kotka ma, tak jak Bratek, ok. pół roku. Jest nieduża, wręcz malutka. Nie wiem więc czy urodziłaby sama bez komplikacji. Zobaczymy, co powie wetka. To pod wieczór. A teraz usypiam na kolanach Antosia, żeby mu łapki posmarować, a on akurat ciągle układa się na tej chorej. Muszę czekać na głębszy sen. Kochane dziewczyny, bardzo dziękuję wam za wsparcie i rady. To dla mnue bezcenne. |
#3438
|
||||
|
||||
Estelko dopiero teraz na to wpadłam- jeśli kotka zostanie uśpiona do zabiegu to pewnie i małe usną, myślę że to nie tak jak z cesarką u ludzi. Dlatego wet powiedział że kociąć Kluski nie trzeba było usypiać bo były martwe. A ja przez kilka miesięcy zadręczałam się tym co on zrobił z małymi i dopiero w sobotę
jak przyjechał do Milusia to go zapytałam. A Klusce dziś to myślałam ,że dam w pape, zżarła ślicznego, maleńkiego ptaszka, który przez nieuwagę przyleciał do szklarni, ale nie dałam, tylko przestałam ją głaskać.... |
#3439
|
||||
|
||||
Kotek Mamrotek jeszcze tydzień temu wyjadał wszyściutko. Nawet podkradał wędliny z talerza.Musiałam uważać i małe porcyjki podawać, aby nie pochorował się jak ten kotek z wierszyka. Teraz zostawia na potem, ale już potem nie chce dojeść karmy lub puszki, ponieważ chyba uznał, że nie będzie jednym smakiem żył przez pół dnia. Przedwczoraj się zawzięłam i nie jesz to nie. Łypnął na mnie z politowaniem i odszedł dumnie. Wieczorem dałam inny smak i zjadł bardzo zadowolony. Wczoraj też próbowałam wygrać , ale kto wygra z kotem. Ja z pewnością nie. Z jednej strony się cieszę, że tyle nie je, ponieważ przytył solidnie. Ale przecież kot musi podjadać ciągle, ponieważ inaczej jest źle. Kaiko czy on może nie jeść sześć godzin jak nie chce?
|
#3440
|
||||
|
||||
Ależ oczywiście,że może nie jeść 6 godzin!-on się najada, a potem musi strawić, a że dużo leży, mało sie rusza, to nie spala !-Halinko-spokojnie-koty tak mają!
Jedne co chwilke podchodzą do michy, inne jedza dwa razy na dobę, ale do syta-jak ludzie! |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
ktoś wygrał z tym "Prominentem" i odzyskał kasę? | konris | Zarządzanie finansami | 2 | 25-09-2012 12:34 |
Czy ktoś tu kocha koty? Część II. | weronika1 | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 500 | 06-05-2010 22:57 |
Czy ktoś tu kocha koty? | GracekristGold | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 547 | 06-05-2010 20:06 |
Wątek fotograficzny - "Czy znasz swój kraj ?" częśc XIV | ignesja | Podróże, turystyka | 527 | 22-04-2010 23:19 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|