|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#3661
|
||||
|
||||
Halinko ja zgadzam się ,ze ruch bezwzględnie jest sprzymierzeńcem zdrowienia,i zaden lek n ie zastapi ruchu, a ruch zastąpi nie jeden lek.....ale są etapy choroby lagodniejsze, zaostrzone i ten ruch należy dozować w zalezności od stanu..u ludzi też w ostrym stanie zapalnym działą sie przeciwbólowo, przeciwzapalnie i nie forsuje sie ciała dopiero potem....ja broń boze nie lituje sie nad sunią w sensie "leż bidulko i choruj"..tylko 2 miesiące temu robiła jeszcze z nami ok 4km dziennie, ale z coraz wiekszym trudem..teraz robi znacznie mniej niż 1km wolno z dużym ociaganiem....człowiekowi wytłumaczysz zaciśnij zeby i idz a psu? Oczywiście nie biorę pod uwagę zadnych komórek macierzystych(ale zaznajomiono mnie z ewentualnościami, które podałam) i skupiam sie na odchudzeniu(sugerowano mi ok 5kg)lekach i fizykoterapii przy zachowaniu codziennego ruchu w krótszym dystansie....bardzo lubię z Tobą rozmawiac jak potrzebuję pomocy mimo,z e generalnie nie znoszę rozmawiania przez telefon, monitor komputera....narazie mam nastepny kłopot, dzis było szycie mojej staruniej suni, bo Telma ją znów dziabnęła...ach, gorzej jak z dziećmi....
|
#3662
|
||||
|
||||
Ja też wolę osobisty kontakt. Słowa napisane nie oddają klimatu wypowiadanych zdań. coś co w piśmie wydaje się ostre, rzeczowe i suche można patrząc na rozmówcę zadziałać uśmiechem, spojrzeniem i te same wypowiedzi brzmią serdecznie. Ja ci powiem, że czasem choćbyś zapewniła największy komfort życia psu będzie chorował. Ma w genach zapisane skłonności do pewnych chorób i nic na to nie poradzimy. Uważam, że zwierze jest wdzięczniejszym pacjentem od człowieka. Nie musisz mu godzinami tłumaczyć, że dla jego dobra itd. Kot, pies wie, że mu pomagasz. Intuicyjnie czuje, że ty chcesz go chronić, bronić przed złym. Ze spokojem filozoficznym powiedziałabym przyjmuje kłopotliwe sytuacje związane z gorszą sprawnością. Chciałabym w chorobie być tak dzielna jak nasze zwierzaczki.
Telma co dziabie to ta chora? |
#3663
|
||||
|
||||
Ja też wolę osobisty kontakt. Słowa napisane nie oddają klimatu wypowiadanych zdań. coś co w piśmie wydaje się ostre, rzeczowe i suche można patrząc na rozmówcę zadziałać uśmiechem, spojrzeniem i te same wypowiedzi brzmią serdecznie
Powiedziałąs słowo, w słowo co ja myślę o kontakcie bezpośrednim..nic dodac , nic ując.... Tak, Telma to ta ze stawami młodsza, co od czasu do czasu muuusi....na stareńkiej, schorowanej, bezzębnej, łysawej, ślepawej, głuchej jak pień, pozszywanej..się przejechać....ale tłumaczyłąs mi już kiedyś tę relację..... |
#3664
|
||||
|
||||
Nie musi tylko chce pokazać swoją siłę. Ja mam stareńkiego Czesława z odzysku i Innusia zębiska mocno ostrzyła na nowego lokatora. Parę razy doszło do spięcia, ale wystarczyło, że usłyszała mój głos i broń chowała. Teraz chodzi koło Cześka, jednocześnie je głaszczę, daję smakołyki i dama siedzi cicho, choć dalej ma ochotę na wykurzenie kumpla z mieszkania. Uznaje jednak wyższość naszej decyzji nad jej kaprysem.
|
#3665
|
||||
|
||||
Ojej, to ja mam szczęście... moje psy sa tak bardzo ze soba zżyte, codzienne wzajemne wylizywanie sobie mordek to norma, miło na to patrzec...a pamietam jak dwa lata temu martwiłam sie czy Brutus aby napewno zaakceptuje nowego towarzysza...wybrałam suczke bo wydawało mi się,ze tak łatwiej...no i mam co chciałam...jest ok.
|
#3666
|
||||
|
||||
Przepiękne mordusie. Proszę o więcej zdjęć Brutusa i suni.
Widzisz u mnie jest ten problem, że z Czesławem psy się nie mogą zaprzyjaźnić. Jest bariera związana ze stanem staruszka, który nie odbiera informacji o zamiarach suczek i ich nastrojów. Inna od czasu do czasu próbuje być z nim jak z Naszką czy kumplami z podwórka, ale trafia na ścianę. Czesinek jej nic nie przekazuje mową ciała, nie merda ogonem itd. Zdezorientowana odchodzi. Rozumiem, więc gdy kłapnie od wielkiego dzwonu chłopinie przed pyskiem. My wiemy jaki jest stan słodziaka, znamy zmiany w mózgu, ograniczenia fizyczne i psychiczne Innusia tego nie wie, więc go traktuje jak coś co przypomina psa. Chociaż gdy wyczuwa brzydkie zamiary u przechodzącego czworonoga stara się chronić kosmicznego stworka. Robi z siebie przeszkodę. Na początku była złośliwa, ale pewnie myślała, że nowy lokator zepchnie ją z łóżka, zabierze przyjemności, jak już się przekonała, że jest dobrze to kłapie zębami jakby chciała mu podpowiedzieć, że jest psem i nie powinien być dziwny. |
#3667
|
||||
|
||||
No widzisz, sama mówisz ,ze ona jednak próbuje, robi z siebie przeszkode i stara sie go chronic, a więc jakas więź sie miedzy nimi tworzy...a Naszenka? I tak dobrze,ze one uznaja twój autorytet i nie robia mu krzywdy...
|
#3668
|
||||
|
||||
Oczywiście, że Czesiek jest nasz, domowy i obcym nie wolno go tknąć. Ona może go szturchnąć, ale żeby nieznany osobnik rodzinę dręczył? Niemożliwe. U nas psy wiedzą, że wolno im dużo, ale szefowa jest od dyrygowania. Nie narzuca się z mądrościami, stadko żyje w miarę naturalnie, ale od czasu do czasu ku przypomnieniu miejsca opiekunów w tej życiowej wycieczce trzeba porządzić.
Relacja Innej o zawiłościach rodzinnych stosunków. Śpię smacznie koło pańci, cieplutko, kosteczki na miękkościach, a tu buch, bach, miau, miau i sen zaburzony. Zejść z łóżka mi się nie chce, za oknem coś mokrego, w powietrzu woda i opuszczenie gniazdka graniczy z bohaterstwem. Bystra jestem i ludzi do roboty zawołałam. Płakałam po psiemu i pańcia szast - prast zerwała się z pościeli i poleciała coś na siebie zarzucić, aby wyjść na dwór. Półprzytomna z ledwością omijała szalejące kotykoty. Nie było mnie pod drzwiami, więc jeszcze dała miauczkom jedzonko. Cisza się zrobiła, to ja z rozkoszą przeciągnęłam się leniwie i w senne krainy powróciłam. Nie powiem lubię kotykoty trzymać krótko, ale w ciągu dnia, nocą już nie aby nie przerywać sobie magicznych chwil. A wy wiecie, że delikatna Dusia pacnęła mnie w twarz. Wybaczyłam kruszynce, ponieważ ów policzek był dla Mamrotka, a ja bezmyślnie próbowałam sprawdzić co tak syczy za telewizorem. Już teraz wiem, że łapka Dusi jest głośna. Przyznam się, że nie zareagowałam natychmiast z powodu zdziwienia. Coś tak mikrutkiego może walić duże po paszczy. No, no. |
#3669
|
||||
|
||||
HI, hi...pamietam takie zdarzenie sprzed lat...mielismy wielkiego psa o imieniu Reks...Reks miał swoja miske a w niej niedojedzone jedzonko, do którego dobrał sie kot...zwykle zyły w zgodzie, ale micha rzecz swieta...wiec pies rzucił sie na kota , a kot? wskoczył mu na kark i zaczął rozdawac ciosy łapą...zdziwienie i zaskoczenie psa było nie do opisania...
|
#3670
|
||||
|
||||
Co z tą pogodą? Czesiek mi ledwo chodzi. Już przebadany, leki dodane, dieta z dużą ilością pewnego warzywa i spacerek dzień w dzień do lecznicy celem osłuchania i ewentualnych zmian w ilości pigułek. Kotykoty też cały dzień śnięte, a w nocy motorki jakieś sobie instalują i dawaj gonitwy do białego rana. Cha_ga oczyma wyobraźni zobaczyłam scenkę opisaną przez ciebie. Cudnie mi się zrobiło.
|
#3671
|
||||
|
||||
A co czyzby u was już upały? U mnie słonecznie i ok. 20 stopni, w sam raz...Moi znajomi w ubiegłym roku przygarneli ze schroniska psa...lat ok. 10 ciu....wychuchali, odkarmili, psina sie zadomowiła, zaprzyjazniła z pozostałymi zwierzakami jakie maja...i co? nagle podczas spaceru z przejezdzajacego samochodu wyskoczyło kilka osób i rozpoznali w niej swoja zaginiona przed dwoma laty długo poszukiwana suczke...pies prawdopodobnie ich poznał, ale entuzjazmu nie wykazał...obie strony doszły do porozumienia, dla dobra psa zostaje u aktualnych właścicieli pod warunkiem,ze bedzie mozna go czasem odwiedzac... a co psina przezyła przez czas tułaczki to tylko jej wiadomo...
|
#3672
|
||||
|
||||
U nas burzowo, fronty jakieś latają, a to źle Cześkowi robi. Nie gorąco czy zimno, ale zmiany ciśnień. Może bez lekarza też jakoś byłoby, ale po co ma mieć złe samopoczucie jak można pomóc?
Dobrze, że suni nie wzięli. Chyba najlepiej nie miała jak udawała, że nie poznaje. Ja zresztą bym nie wydała psa. Niech udowodnią, że ich. Jak nie ma chipa, numeru to jak udowodnić, że ten futrzak jest tym naszym? |
#3673
|
||||
|
||||
Tez mnie zastanawiał ten brak entuzjazmu u psa...chipa podobno ma , a krótko przed zaginieciem miała operacje, wiec chyba dałoby sie udowodnic jej pochodzenie...no ale chyba dobrze sie to skończyło, teraz podobnie jak Czesinek ma oddanych właścicieli...Dzis dzien rozpoczął mi sie fatalnie...dzisiaj nienawidzę kotów...na thui przed oknem wiła gniazdko para gołebi, nieraz obserwowałam jak znosiły patyczki...dzis rano wychodzę a tu juz pod drzwiami jakies piórka, patrze a mój kot siedzi pod tą thują i dojada resztki gołębia...skrzydła tylko zostały...miałam ochote go rozszarpać...ale cóż musiałam pochowac gołąbka bo Kaja od razu wsadzała tam swój ciekawy nos.. .
|
#3674
|
|||
|
|||
Cha-ga wiem ,że żal Ci gołąbka -mnie też ale takie są prawa natury.Poza tym koty szczególnie te wolno zyjące sa okrutnymi wrogami dla gniazdujących ptaków i mlodych nielotów.Niestety koty mimo udomowienia nadal mają silny instynkt łowiecki a zabijają nie z głodu....
"Dobrze" ,że to były łagodne gołębie .W naszy lasku gniazduja wrony i sójki,teraz strch przechodzić -dzisiaj znowu zostaliśmy zaatakowani /Bey i ja/ przez ptaki broniące młodych ,które ucząc sie latac często lądują na ziemi. Oj nie zycze nikomu spotkania z kilkoma parami rozwścieczonych ptasich rodziców. |
#3675
|
||||
|
||||
No niestety , koty to drapieżniki...Ale co ty mówisz? nigdy jeszcze nie zostałam zaatakowana przez ptaki, toz to jak u Hitchcoka...
|
#3676
|
|||
|
|||
oj tak istny horror.Wrzask,trzepot skrzydeł i dzioby gotowe do uzycia. Te nasze lasko-parkowe sa tak robestwione.W ub.roku atakowaly/miały prawo bo bronily swoich dzieci !/ nawet na cmentarzu -blisko lasku.Proboszcz zakupił broń hukową i na wiosnę w czasie zakladania gniazd są przepłaszane.
|
#3677
|
||||
|
||||
Kiedyś moja mała szetlandeczka Szeri w trakcie spaceru trafiła w pobliże gniazda sójek. Gdyby nie moja i znajomej pomoc dość czynna tzn. głośne odganianie ptaków i dosłownie schowanie psiaka między nas byłyby ją podziobały mocno. Pamiętam przeżyty strach. Obie byłyśmy dziabnięte w ręce, ale Szerinka bez ran. Wylękniona za to była dłuższy czas. Nagle przecież pojawiło się coś w dużej ilości co wrzeszczało, fruwało, a ona chciała powąchać krzaczki.
Cha-ga ja jak Dusia zabijała na działce myszki miałam do niej żal. Takie malutkie, niewinne kruszyny, a łowczyni je likwidowała. Kiedyś schrupała ptaszka. Ojejej!- pomyślałam, ale cóż to jej geny się odzywają. Staram się jak zobaczę, że poluje na stworzenie jakiekolwiek odwracać jej uwagę od zdobyczy. Tylko to mogę zrobić. Ewa, a czemu to proboszcz płoszy ptaki w czasie gniazdowania. Co mu zawiniły? Muszą przecież rodzinę założyć i mieć młode. |
#3678
|
|||
|
|||
Może mało precyzyjnie sie wypowiedziałam .Płoszy żeby zakladały gniazda ale w bardziej oddalonym -spokojniejszym miejscu /a takich jest pod dostatkiem/Nie absolutnie nie wyrządza krzywdy ,jest bardzo pro-zwierzęcy.
Przyznasz ,że taki atak zadesperowanych ptaków nie jest przyjemny. |
#3679
|
||||
|
||||
A to zmieniam zdanie o proboszczu. Atak pamiętam do dziś i ten lęk o sunieczkę. Jeszcze dziś widzę ją kulącą się i próbującą zniknąć.
|
#3680
|
||||
|
||||
Witajcie miłośnicy psów różnej masci.....oto nasza suczka Muza kupiona 3 lata temu.
__________________
H e l e n k a |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Dla tych co kochają psy cz.III | Basia. | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 503 | 24-12-2009 22:41 |
Francuski łącznik, czyli psy górą za 399 Euro | Stalin | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 2 | 05-11-2009 09:03 |
Dla tych co kochają psy cz.II | Kundzia | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 524 | 25-05-2009 14:19 |
Dla tych co kochają psy | Kundzia | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 545 | 16-11-2008 16:34 |
Jakich mężczyzn kochają Polki? - komentarze | Mar-Basia | Ogólny | 10 | 09-07-2008 08:22 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|