|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#5301
|
||||
|
||||
Jeszcze tak nie było, żeby chociaż miesiąc minął nam zwyczajnie, może nudnie, ale bez niespodziewanych "atrakcji".
No i teraz też okazało się, że pan chirurg koniecznie życzy sobie obejrzeć moje wnętrze, żeby co nieco z niego uszczknąć. Ja słucham mądrzejszych od siebie i nawet godzę się na to uszczknięcie. Ale moje koty!!! Idę, jak to się mówi, pod nóż w niedzielę, wracam po kilku dniach (jak dobrze pójdzie). A mieszkamy sami: koty i ja. Oznacza to, że od niedzieli przez kilka dni i nocy będą same Nie da się na tyle dni wyłożyć jedzenia, żeby nie wyschło, skisło itd. To samo z kuwetą. Ile ich musiałoby być, żeby w miarę czyste dotrwały do mojego powrotu? Już nawet nie myślę o gnębieniu Kajusi przez kocurki, o możliwości wciśnięcia się w coś Antosia, o odpychaniu Bratka od miseczek z jedzeniem. Ile jest tych sytuacji, które wymagają mojej ingerencji, pomocy, uwagi! Mam, na szczęście, znajomą, która moje koty lubi (sama też ma Pusię). Od wczoraj przychodzi do mnie, głaszcze, karmi i bawi się z kotami. Nawet Bratuś pozwolił jej na pogłaskanie łebka. Wszystko to po to, żeby koty zaakceptowały jej obecność w mieszkaniu, kiedy mnie nie będzie. Ustaliłyśmy, że będzie do kotków przychodziła rano i wieczorem. Karmiła je, bawiła się chwilkę i sprzątała kuwety. Zaopiekowane więc moje koty będą. Ale będą same przez ponad 20 godzin na dobę. Bardzo to przeżywam, wyobrażam sobie różne nieszczęścia, które mogą się wydarzyć. Staram się przewidzieć i usunąć różne niebezpieczności. Trzymajcie kciuki za moje trzykoty i za mnie. Żebyśmy jakoś to przetrwali. |
#5302
|
||||
|
||||
Estello trzymam kciuki za was. Bardzo mocno. Kochana, czy ty swoje koty masz za jakieś nieudaczniki? One mądre są. Będą przeżywać zmianę i te kilka dni samotności odczują psychicznie, ale z reguły zwierzęta przy zmianach rytmu dnia i opiekuna cichną. Robią się grzeczne i czekają. Nie wymyślaj, więc niebezpieczeństw tylko mobilizuj się do szybkiego zdrowienia. Sama miałam teraz ciężką grypę i nie byłam w stanie obsługiwać kotówkotów. W rzadkich chwilach przytomności sumienie mnie gryzło, ale nie potrafiłam ruszyć się z pościeli. Dusia i Mamrocio cichutko przemieszczali się po mieszkaniu. Jakby ich nie było. Nie napadali na siebie, nie wrzeszczeli i same jadły. Przeżyły bez opieki pańci. Myślę, że i u ciebie będzie podobnie.
|
#5303
|
||||
|
||||
Cytat:
Można na ciebie liczyć Podniosłaś mnie na duchu, chcę wierzyć, że masz rację. Daje mi do myślenia twój opis zachowania Dusi i Mamrocia, kiedy byłaś chora. Wyczuwały twoją niemoc? Instynkt zobowiązujący do ochrony słabszych (chorych) ? To znaczy, że rozumieją, że ich harce i grymasy mogą być uciążliwe? O tylu sprawach trzeba pomyśleć! Mogę przecież nie być normalnie sprawna dłużej niż kilka dni. Kurier przywiózł mi więc dzisiaj większy zapas jedzonka i żwirku dla kotów ze sklepu internetowego, a w piątek odbieram ze sklepu realnego surowe mięsko do zamrożenia i wykorzystania na dłużej niż tydzień. |
#5304
|
||||
|
||||
W ten instynkt opieki nad słabymi i chorymi to ja coś w przypadku moich kotówkotów nie wierzę. Raczej zaskoczenie i zdziwienie nową sytuacją. Halinka leży, nie kręci się po mieszkaniu, nie słychać znanych odgłosów np. otwierania lodówki, szafki, szumu gotującej się wody to lepiej przycichnąć, przycupnąć w kącikach i czekać co dalej. Czujność kocia włączona, zniknęły kłótnie. Przecież najważniejsze jest wtedy znalezienie odpowiedzi na pytanie czy los okrutny niespodzianki nie niesie. I kotykoty myślą, roztrząsają sytuację. Nie opisują słowami, ale emocjami, czuciem. Dlatego myślę, że i u ciebie będzie podobnie. A jak już pańcia wstała to się działo. Miaukoty, jęczenia w podwójnej ilości. Ale co ciekawe te pretensje do mnie skierowały dopiero jak na dobre wyszłam z pościeli.
|
#5305
|
||||
|
||||
Witajcie!
Miałam choróbsko z kaszlem i bólem gardła. Romeo kładł się na mojej szyi i ile razy w nocy kaszel mnie chwycił - za każdym razem kot mruczał mi prosto do ucha. Mruczał długo i głośno. Starał się bardzo. Nie chciałam go zarazić, odpędzałam, perswadowałam - wszystko na nic. Powracał jak bumerang. W takich wypadkach kot wie lepiej, ot co. Wesołych Świąt Kociary!
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#5306
|
||||
|
||||
Wróciłam po kilku dniach nieobecności do domu. Wiedziałam, że kotki są na pewno zaopiekowane i tak było: kuwety czyste, w miseczkach pełno jedzonka. Niepokoiłam się tylko o ich samopoczucie i o to, że Kajusię będą oba kocurki gnębić.
Musiały słyszeć mój głos dochodzący zza drzwi wejściowych, bo wszystkie trzy stały za drzwiami. Kaja, moja kochana Kaja, zamiast okazać radość na mój widok - wyprysła na korytarz i na schody, jakby tylko większej przestrzeni życiowej jej brakowało, a nie kochanej pani Zupełnie niespodziewanie wielkie dowody przywiązania dostałam natomiast od naszego domowego łobuziaka Antosia: nie odstępuje mnie niemal na krok, ciągle podstawia grzbiecik do głaskania, układa się przy mnie i na nogi (ciekawe: do operowanych okolic żadne z kociaków się nie zbliża!), którekolwiek kocię bym nie wołała, to Antolek zjawia się pierwszy Natomiast Bratek na początku obchodził mnie szerokim kołem; po wstępnym obwąchaniu mnie i torby (te obce, szpitalne zapachy!) nie zbliżał się do mnie, wołany kładł uszka i podkulał ogonek. Zaczęłam kucać, kiedy Bratusia wołałam (mniejsza zapewne wydaję się mniej grozna), kiedy się powoli zbliżał, wyciągałam dłoń zanim go pogłaskałam, żeby mógł się upewnić, że ja to ja. Minęły 2 dni od mojego powrotu, a Bratuś ciągle jeszcze ma momenty strachu. Za to Kaja, po nacieszeniu się korytarzem i schodami stała się niezmiernie pieszczotliwa: ciągle układa się w pozycji do głaskania, kiedy zaczynam krążyć po mieszkaniu ociera mi się o nogi, układa przy nogach na moim fotelu (jeśli Antoś miejsca nie okupuje ). Tak więc przeżyliśmy wszyscy nowe doświadczenie, dowiedziałam się nowych rzeczy o moich kotkach. Ale nie chciałabym tego ich "porzucenia" znowu przeżywać Spokojnych i radosnych Świąt Wam i Waszym Zwierzakom serdecznie życzę w imieniu swoim i moich trzykotów |
#5307
|
||||
|
||||
Życzę Wam, Kochani,
aby te święta wielkanocne wniosły do Waszych serc wiosenną radość i świeżość, pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję.
__________________
Istniejemy póki ktoś o nas pamięta....... |
#5308
|
||||
|
||||
Estello no to odżyłam. Zdrowiej i przytulaj koty.
Ludziom życzę szczęścia, a kotom dobrych domów. |
#5309
|
||||
|
||||
Takiego kocia spotkałam na spacerze
Wszystkiego dobrego z okazji Świąt Wielkanocnych, zdrowia, radości, pociechy z podopiecznych, życzę wraz z moją gromadką... Kibicuję Wam moje drogie w troskach dnia codziennego, czy to dotyczących samych kotków, czy też niestety i nas, opiekunów. Pozdrawiam świątecznie |
#5310
|
||||
|
||||
Cytat:
Krystynko, napotkany kociak cudowny! Może komuś się zgubił? Bo nie sądzę, że taką piękność ktoś wypuszczał na wybieganie Spokojnych Świąt! |
#5311
|
||||
|
||||
Estello, to na osiedlu domków jednorodzinnych, i ten po prostu był chyba wychodzący, zresztą nie on jeden, była tam i szylkretka i buraski i wszystko mało płochliwe, czyli ich teren, w miarę bezpieczny... pozdrawiam słonecznie
|
#5312
|
||||
|
||||
Estello Mamrocio stwierdził, że wszystkie koty są piękne. Jak on się zezłościł, że tego nie wiedziałaś. Prychał długo, ale czemu mnie biednej, która go wielbi chciał zepsuć komputer to już nie wiem. Ja poszłam ciasto sprawdzać w piekarniku, a ten łobuziak w tym czasie wcisnął Ctrl i miałam na monitorze strony jak paseczki. Wyobraźcie sobie ze dwadzieścia wąziutkich jak tasiemki stron. Na szczęście znam kocie zdolności i pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam klawiaturę.
|
#5313
|
||||
|
||||
Cytat:
Proszę Mamrocia o wybaczenie Każdy kot jest urodziwy, ja to wiem, bo kocham koty. Pyszczki, ogonki, charaker(ek), różne talenty, szczególna gracja, futerko - długo by można wymieniać Ten ze zdjęcia ma piękne futerko, a Mamrocio szczególnie bogaty jest w talenty artystyczne, że o urodzie np. pyszczka nie wspomnę. Mój Bratuś też tak kiedyś pospacerował po klawiaturze, że obraz miałam przekręcony i pisałam z przekręconą głową Miłego świętowania |
#5314
|
||||
|
||||
Na dworze mokro, coś leci z nieba, ni to śnieg, ni to deszcz. Zimno, a na spacer iść trzeba. Psy się domagają wyjścia. Najlepiej włożyć kozaki, ciepło w stópki i wędrować można i trzy godziny. Wedle życzenia. Gorzej jak się ma tylko jednego kozaczka i to prawego. Lewa noga bosa. Co ludzie powiedzą na tak wystrojoną spacerowiczkę? Wieczorem były dwa buty, na sto procent były, a rano sztuka pojedyńcza. Miodek ział jak parowóz , on nie znosi spóźnień i zmian w rytmie dnia, więc po sprawdzeniach w szafkach, łazience i pobieżnym, acz wnikliwym obejrzeniu mieszkania pod kątem obecności kozaka założyłam sobie buciki bardziej na tańce niż na marsze po zimnej i mokrej trawie. Mamrocio gdzieś mi schował obuwie. Ja to wiem.
Taa, kot ci niespodziankę zrobił. Taką ciężką rzecz ciągałby przez parę metrów? - wątpił mąż w siłę miauczka. Ślubny bardzo kulturalnie zasugerował po pierwsze możliwość schowania buta do lodówki lub piekarnika. Wiesz ty jak się zamyślisz to jesteś w stanie bezwiednie coś takiego zrobić. - grzecznie mi tłumaczył. Po drugie mogłam się nocą pomylić i zamiast kota przygarnąć, to tuliłam w sennych objęciach martwy przedmiot. Ja zastanawiałam się nad wejściem do domu włamywaczy. Tylko na litość boską po co komu jeden but. Znalazłam kozaczka! Jednak kot zadziałał. Nudził się w nocy, więc ciągał sobie własność opiekunki po pokoju. Sznurowadła długie i dobrze się w paszczy układają. Trafił jednak Mamrocio na fotel i jego wąską szczelinę między górą i dołem. But tam się zaklinował i pozostał. |
#5315
|
||||
|
||||
Należy pochwalić Mamrocia, że potrafił taką dużą i w dodatku nielekką rzecz samym pyszczkiem przeciągnąć. Moje kotki tylko polegują na moich butach, żadne ich nie przemieszcza. Mamrocio pewnie twój zapach chciał mieć przy sobie
|
#5316
|
||||
|
||||
Rzućcie, proszę, okiem https://www.facebook.com/video.php?v...156241&fref=nf
|
#5317
|
||||
|
||||
Senesco bardzo kocie zachowanie. Jak kot ma chęć na przytulanki to nie ma zmiłuj.
|
#5318
|
||||
|
||||
Ktoś tu narzekał na talent muzyczny kota.
A może to kwestia złego impresario? Może kot mógłby ... https://www.facebook.com/video.php?v...207803&theater |
#5319
|
||||
|
||||
Senesco no ja troszeczkę sobie pobiadoliłam nad zdolnościami muzycznymi Mamrocia, ale ukarana zostałam odkrywaniem innych jego talentów. Proszę bardzo do filharmonii kocura zaniosę ( takie panisko przecież piechotą nie dotrze), ale żadnego instrumentu mu nie kupię.
|
#5320
|
||||
|
||||
Muzyka całkiem, całkiem - klimatyczna. Ale zachowanie artysty przy klawiaturze nie do podrobienia! Maestro z uchem na klawiszach, wsłuchujący się w niebiański dźwięk dochodzący spod prawej łapki, ekscytacja przy niektórych frazach, spoglądanie w kamerę (czy na pewno ujęła moment) - bezcenne!
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
ktoś wygrał z tym "Prominentem" i odzyskał kasę? | konris | Zarządzanie finansami | 2 | 25-09-2012 12:34 |
Czy ktoś tu kocha koty? Część II. | weronika1 | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 500 | 06-05-2010 22:57 |
Czy ktoś tu kocha koty? | GracekristGold | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 547 | 06-05-2010 20:06 |
Wątek fotograficzny - "Czy znasz swój kraj ?" częśc XIV | ignesja | Podróże, turystyka | 527 | 22-04-2010 23:19 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|