|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#3621
|
||||
|
||||
|
#3622
|
||||
|
||||
Witajcie, Estelko nie przejmuj się ja na pewno wszystko rozumiem. Piękne jest to Twoje opisywanie i z przyjemnością czytam tylko nie wiem dlaczego nie piszesz książek marnuje się talent.
Ja mam problem tylko z Oskarem który uwielbia siadać na moich kolanach wieczorem jak zaczynam działać na komputerze jest dość dużym i grubym kotem więc po jakimś czasie odczuwam ból kręgosłupa i czegoś tam jeszcze, ale staram się wytrzymywać do momentu aż łaskawca sam zejdzie z moich kolan. Natomiast Nadka uwielbia pieszczoty, smyrania i głaskania, ale nigdy nie wskakuje na kolana tylko leży obok, chciałam ją do tych kolan przyzwyczaić , ale niestety z marnym skutkiem więc dałam sobie spokój żeby ją nie stresować. Urszulko to co znalazłaś w necie i wkleiłaś to sama okrutna prawda i bardzo smutna. Byłam po Nadię w schronisku i przeżyłam szok, tak bardzo żal mi było wszystkich kotków, ale chociaż jedno z nich znalazło u mnie szczęście. Dokarmiam tez kotka dzikuska z działek już się tak poprawił, ale jest tak bojaźliwy, że jak mu nałożę jedzenia to muszę odejść kawałek a on wtedy dopiero podchodzi i je.
__________________
Istniejemy póki ktoś o nas pamięta....... |
#3623
|
||||
|
||||
My właśnie takiego psiego staruszka przygarnęliśmy tydzień temu. Jest niewidomy, ma kłopoty z jedzeniem, liczne inne ułomności, ale nic to. Nie mogłam patrzeć na jego zdjęcie z informacją, że szuka domu. Już ma dom i będziemy robić wszystko, aby jeszcze długo truchtał po świecie. Co ciekawe koty bez problemu go zaakceptowały, a Dusieńka nawet przez pierwsze dni chodziła na jego posłanie i tam mu turkotała. Czyżby to były kołysanki?
|
#3624
|
||||
|
||||
Dziękuję, Jagodo, to miło, że lubisz czytać o moich kotkach. Może kiedyś złożę książeczkę z tego, co tu piszę, bo to doskonała kronika z życia, a nie zawsze pamięta się zaszłości.
Dzisiaj nie było miło! Wszystkie trzy bawiły się w holu, a ja siedziałam z tej okazji przy laptopie sama. W pewnej chwili słyszę coraz głośniejsze nerwowe miauknięcia, biegnę więc do kotów ratować nie wiadomo które i od czego... Był do ratowania Antoś Mam w holu metalowy fotel, którego nogi są w kształcie litery j, z tym zawijasem na dole w kształcie niedomkniętego koła. Antoś tam wsadził łepek i pomiaukiwał, bo nie mógł go wyjąć. Próbowałam mu ten łepek wysunąć, ale on cały się naprężył, podniósł ciałko do góry (łepek tkwi na dole !) I zaczął coraz głośniej wrzeszczeć, jak to wystraszony kot . Kiedy Bratek usłyszał ten straszny wrzask, natychmiast jak dziki uciekł za lodówkę w najciemniejszy kąt. Nie wiem jak pokonał stojącą na drodze mikrofalówkę, koszyk z chlebem itd. Och, jak się bałam, że maluszek sobie skręci kark tym szamotaniem, sama też bałam się działać zdecydowanie. To były okropne chwile, a skończyło się nagle, kiedy Antoś ni stąd ni zowąd łepek wyjął ! I sobie pobiegł do Kajusi No to ja szybko do Bratka. Biedak siedział na dole, tylko ślepka było widać. Zaczęłam go namawiać, żeby wyszedł, bez skutku. Pokazałam mu od góry Antosia, że jest cały i zdrowy. I nic. Kaja sama wskoczyła na szafkę i z góry patrzy na Bratka za lodówką. Bratuś siedzi cały skulony i tylko patrzy n nas. Długo trwało zanim zdecydował się wyjść... Wzięłam go na ręce i noszę i tulę i rozmawiam. A on przyklejony do mnie, na każdy szelest, dżwięk zza ściany, szurnięcie krzesła zrywa się gotów do ucieczki... Trwało to trzy i pół godziny !!! Ten strach nie wziął się znikąd. Może jego mama tak umierała krzycząc, a on, maluteńki, był tego świadkiem. I póżniej błąkał się sam. Ach, lepiej sobie tego nie wyobrażać. Tak myślę, że z moich kociaków Kajusia i Antoś dałyby sobie radę w innym domu (gdyby taka okoliczność zaistniała!), ale Bratuś nie, absolutnie nie ! Chyba nikomu już by nie zaufał A żebym się nie nudziła znowu dzisiaj, to Kajusia mi zrobiła niespodziankę Zaczęło się znowu od hałasu. Tym razem z kuchni. Hałas raczej potężny. Więc biegnę (co ja się nabiegam przy tych kotach ) A tu na szafce obok kuchenki powinien stać garnek z wodą po gotowaniu kaszy. Został tam, bo skleroza mnie ogarnia i zapomniałam go umyć. No więc miał stać, ale nie stał, bo siła nieczysta w postaci Kajusi zdjęła z niego ciężką pokrywkę (to był ten wstępny hałas ), a następnie przewróciła cały garnek ! Ach, jak bardzo była zainteresowana wylewającą się z niego wodą ! A jaki teatr miała cała trójka jak ich pani biegała ze szmatką i sprzątała! Wszystkie trzy wodziły za mną ślepiami Mam nadzieję, że to na dzisiaj dosyć rozrywek, ale to nic pewnego, bo moje miłe ok. godziny 22 zaczynają ostatnie harce ! Wszystko więc jeszcze zdarzyć się może |
#3625
|
||||
|
||||
Halinko - kochana jesteś,wiesz o tym...!!!
|
#3626
|
||||
|
||||
Cytat:
|
#3627
|
||||
|
||||
Witajcie!
Dokarmiałam dachowca, ktory na wiosnę takie piękne kocie serenady wyśpiewywal dla mojej kocicy Glupotki. Ona jest wysterylizowana, na ogół kocie samce ją tępią i gonią jako nieprzydatną. A ten jeden jedyny był taki romantyczny. Pomyślałam, ze albo się nie zorientowal, albo ma takie duże serducho.Dostal ksywe romantyczny ROMEO. Był bardzo zaniedbany, pasożyty skory, ropiejące uszy, itd. Teraz Romeo jest już moim kotem . Wyleczony, dokarmiony, utyty ( waży około 5 kg) . Tylko Głupota warczy po kociemu na niego i nie pozwala mu się zbliżyć do siebie. W tym względzie jestem bezsilna. Głupota jest impregnowana na każdą argumentację i gesty..... Czy to się zmieni?
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#3628
|
||||
|
||||
Na pewno się zmieni - cierpliwości.
Może jak go wykastrujesz... ? |
#3629
|
||||
|
||||
Jak nie walczą na poważnie, a Romeo awanturki Głupotki traktuje z przymrużeniem oka to co ci przeszkadza niechęć kocicy do kocura. Powoli, powoli będą się dogadywać. A nawet jak żyją w domu osobno to i tak obecność drugiego kota obu dobrze robi.
|
#3630
|
||||
|
||||
Romantyczny wiosną Romeo zamienil się w zwyklego Romka.
Kocica zawsze byla nerwowa, a teraz wygląda chwilami na jeszcze bardziej znerwicowaną. Ale na ogół śpią spokojnie. O wspólnej zabawie mowy nie ma. Mieszkam na wsi w domu jednorodzinnym z ogrodem, koty mogą czuć się zupełnie swobodne. Nie są ograniczone terytorialnie. Czy powinnam Romka poddać kastracji? Myślę, że jeżeli będzie zbyt mocno znaczył teren to wówczas w ostateczności..... Co sądzicie na ten temat? Weterynarz poleca zabieg, a ja mam wątpliwości. Romek jest misiowato-milusiński z dużą lepkością do ludzi i nie chcę mu tego robić bez wyraźnej konieczności.
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#3631
|
||||
|
||||
Ja bym poddała kota kastracji ze względu nawet na jego bezpieczeństwo. Nie będzie latał na kocie wesela, na których często dochodzi do bitki. Oprócz ran na ciele może przecież podłapać jakiegoś groźnego wirusa i wtedy kłopot. Wiem, że dzięki temu przedłużysz mu życie, a on wcale z powodu utraty klejnotów nie będzie rozpaczał. Pomyśl też o jego dzieciach skazanych na zimno i głód.
|
#3632
|
||||
|
||||
Uważam tak, jak Bronczyk. Poddany kastracji nie będzie powodował ciąż u kotek. Przecież wychodzi, a na wsi biegają swobodne kotki.
Moje kocurki, jak tylko zaczną znaczyć teren, poddam kastracji. Wydaje się, że to okrutne, ale przecież nie wiedzą, nie znają tego co stracą, a zyskają święty spokój, bez obowiązku walki o kocicę i rozsiewania swoich genów. Pytałam, czy i jak zmieni się osobowość kota po kastracji. Okazuje się, że nic nie wiadomo. Z wyjątkiem tego, że bezdomnych dzieci po nim nie będzie. Korzystam z okazji i informuję, że jutro, tj. w sobotę, w tv na stacji "planete +" w godzinach 14,25 - 16,00 będzie program pt "Kot, nasz towarzysz". Nie wiem, co to będzie, ale warto sprawdzić. :-):-):-) Życzę pięknego weekendu, takiego z uśmiechem :-):-):-) |
#3633
|
||||
|
||||
Kastracja jest najlepszym wyjściem-to nie okrucieństwo-okrucieństwem jest pomnazanie bezdomności, śmierć bezdomnych kociąt w cierpieniach, głód, choroby.......
|
#3634
|
||||
|
||||
Po kastracji ani kot, ani pies nie przechodzą żadnej metamorfozy. Owszem te wykastrowane wcześniej nie biegają za pannami, ponieważ w ich mózgach nie ma zapisu na zdobywanie pań, ale już te operowane w późniejszym wieku potrafią umizgać się do ślicznotek. Na litość boską żaden ssak nie ma osobowości ukrytej w jadrach lub macicy. W sumie to te bez narządów nieużywanych są szczęśliwsze. Jak męczy się kotka, która domaga się kawalera, kiedy jej instynkt mówi, że powinna przedłużać gatunek. Tak samo kocurek nastawiony na upojne chwile i gotowy dawać życie, a tu nie pozwalają. A zabieg jest przeprowadzony pod narkozą, bez bólu. To gdzie okrucieństwo.
|
#3635
|
||||
|
||||
Bronczyk, ja jestem za sterylizacja i kastracją,ale do konca sie z toba nie zgadzam, w koncu kazda narkoza niesie z soba pewne niebezpieczenstwo, a każda operacja dyskomfort i ból najlepiej wiemy to przeciez po sobie...a czy hormony nie maja wpływu na charakter...tez nie bylabym tego taka pewna, wykastrowany w dziecinstwie eunuch nie bedzie mial charakteru macho...Sterylizujmy wiec i kastrujmy, ale nie mowmy, ze to dla nich obojetny zabieg...raczej zlo konieczne..
|
#3636
|
||||
|
||||
Narkoza niesie ze sobą pewien procent ryzyka. Zgoda, dlatego operujemy tylko u dobrych lekarzy po przeprowadzeniu odpowiednich badań. My, ludzie trochę inaczej odreagowujemy operację. Psy i koty po ustąpieniu działania narkozy zachowują się jakby nie były operowane. Może jeden procent z nich odczuwa ów dyskomfort i ból. Zauważ jak bolesne bywają rany po kocich walkach o damę. Naderwane uszy, porwana skóra, a i możliwość zarażenie bardzo groźnymi wirusami nieuleczalnych chorób. Nie piszę, aby usuwać narządy rozrodcze w dzieciństwie. Robimy to po uzyskaniu dojrzałości kota lub psa. A wtedy zmiana macho na leniwca jest niemożliwa. Gdyby tak było to nie byłoby kłopotu z agresywnym zachowaniem. Owszem po pewnym czasie od kastracji znika częściowo bodziec płciowy, ale u chętnie kryjących też nie jest to istotne. Mimo braku jąder będą dążyć do kopulacji, ponieważ seks jest zapisany w mózgu.
|
#3637
|
||||
|
||||
Dziewczyny-prosze o kciuki!-jest szansa na dom dla czarnego Timurka-w Warszawie!
|
#3638
|
||||
|
||||
Cytat:
Kciuki trzymam mocno ! |
#3639
|
||||
|
||||
Dziękuję Estelko!!!!!
|
#3640
|
||||
|
||||
Czytam Wasze posty bardzo często.
Bazyl jest 4 lata po sterylce.Ma się doskonale. Jest silny,ruchliwy,odważny,ale w domu spokojny i nieagresywny.Chodzi po ogrodzie,ulicy,co prawda najczęściej noca,gdy jest spokojnie na drodze. Sama operację zniósł bardzo dobrze. Bywa,że znajomi uważają,iż powinien być ojcem pięknych kotów,ale ja na hodowlę nie mam ani umiejętności,ani miejsca. Jednak zauważyłam,że w naszej okolicy jest coraz mniej kotów.Kilku mi znanych,dokarmianych przybyszów zaginęło bezpowrotnie.Zginęła też mama Tusi,mojej adoptowanej od niej kotki.Przychodziła codziennie,a pewnego dnia odeszła na zawsze. Zginął Buruś,Bezogon,Łatka.....te koty znałam. Taki los. Moje dwa trzymają się dobrze. Znalazłam filmik o kocie w śniegowych tunelach.Nie wiem czy się bawi,czy szuka wyjścia.Ktos go nagrywał. http://www.youtube.com/watch?feature...&v=QmCbpKm2J_w Pozdrawiam Was- opiekunki kotów. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
ktoś wygrał z tym "Prominentem" i odzyskał kasę? | konris | Zarządzanie finansami | 2 | 25-09-2012 12:34 |
Czy ktoś tu kocha koty? Część II. | weronika1 | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 500 | 06-05-2010 22:57 |
Czy ktoś tu kocha koty? | GracekristGold | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 547 | 06-05-2010 20:06 |
Wątek fotograficzny - "Czy znasz swój kraj ?" częśc XIV | ignesja | Podróże, turystyka | 527 | 22-04-2010 23:19 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|