|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1
|
|||
|
|||
*** Poezja wybrana od A do Z ***
Adam Asnyk (1838-1897)
Urodził się 11 września 1838 roku w Kaliszu. Był synem Kazimierza i Konstancji Zagórowskiej. Ojciec uczestnik powstania listopadowego, po odbyciu zesłania, osiedlił sił w Kaliszu. Przyszły poeta po ukończeniu szkoły średniej studiował kolejno w Instytucie Agronomicznym w Marymoncie (1856), w Akademii Medyko-Chirurgicznej w Warszawie (1857-1859) oraz na wydziale medycznym uniwersytetu wrocławskiego (1859-1860). Jako poeta debiutował w grudniu 1864 roku na łamach lwowskiego „Dziennika Literackiego” wierszem „Podróżni”, przesłanym z Włoch. Adam Asnyk nie mógł wrócić do Królestwa Polskiego. W 1867 roku przybył do Lwowa, a od 1870 zamieszkał na stałe w Krakowie. Adam Asnyk umarł na gruźlicę 2 sierpnia 1897 roku. Pochowany został wśród zasłużonych na Skałce. W tym samym miesiącu uroczystości żałobne odbyły się też w Kaliszu. A jak Adam Asnyk Ja ciebie kocham Ja ciebie kocham! Ach te słowa Tak dziwnie w moim sercu brzmią. Miałażby wrócić wiosna nowa? I zbudzić kwiaty co w nim śpią? Miałbym w miłości cud uwierzyć, Jak Łazarz z grobu mego wstać? Młodzieńczy, dawny kształt odświeżyć, Z rąk twoich nowe życie brać? Ja ciebie kocham? Czyż być może? Czyż mnie nie zwodzi złudzeń moc? Ach nie! bo jasną widzę zorzę I pierzchającą widzę noc! I wszystko we mnie inne, świeże, Zwątpienia w sercu stopniał lód, I znowu pragnę – kocham – wierzę – Wierzę w miłości wieczny cud! Ja ciebie kocham! Świat się zmienia, Zakwita szczęściem od tych słów, I tak jak w pierwszych dniach stworzenia Przybiera ślubną szatę znów! A dusza skrzydła znów dostaje, Już jej nie ściga ziemski żal – I w elizejskie leci gaje – I tonie pośród światła fal! |
#2
|
|||
|
|||
Życzenie
Minęła wiosna, minęło lato, I smutna jesień już mija - Każdy dzień nową żegna mnie stratą I resztę łez mych wypija. Skończy się jesień, nadejdzie zima, Pajęcza zerwie się przędza - Serce chwil jasnych w locie nie wstrzyma… Zostanie rozpacz i nędza. I zima minie, i świat na nowo Przybierze postać wiośnianą; Lecz mnie nie zbudzi miłości słowo - Umarli z grobu nie wstaną! Na godach życia duchem i ciałem Inni już będą przytomni… Lecz niech ta, którą tyle kochałem, Czasami jeszcze mnie wspomni! |
#3
|
|||
|
|||
Życzenie Adam Asnyk
Minęła wiosna, minęło lato, I smutna jesień już mija - Każdy dzień nową żegna mnie stratą I resztę łez mych wypija. Skończy się jesień, nadejdzie zima, Pajęcza zerwie się przędza - Serce chwil jasnych w locie nie wstrzyma… Zostanie rozpacz i nędza. I zima minie, i świat na nowo Przybierze postać wiośnianą; Lecz mnie nie zbudzi miłości słowo - Umarli z grobu nie wstaną! Na godach życia duchem i ciałem Inni już będą przytomni… Lecz niech ta, którą tyle kochałem, Czasami jeszcze mnie wspomni! |
#4
|
|||
|
|||
Żaby Adam Asnyk
Żaby, jak to wiadomo, lubią siedzieć w bagnie; Choć która zeń wyskoczy, zaraz wracać pragnie. Więc choć są zniewolone czasem do podróży, Zawsze na nocleg trafią do jakiej kałuży, A wróciwszy do siebie, powiedzą z prostotą: Że w całym świecie wszędzie jednakowe błoto. Są ludzie, co tak same wydają wyroki, Że kałużą zepsucia cały świat szeroki, I że wszędzie, gdzie spojrzeć, wysoko czy nisko, Trzeba jednakie napotkać bagnisko. Lecz ja, kiedy usłyszę te skargi rozpaczne, Zaraz surowych sędziów podejrzewać zacznę I myślę sobie w duchu: Ci pewnie z ochotą, Jak żaby, lubią wszędzie wyszukiwać błoto. |
#5
|
|||
|
|||
Zwiędły listek Adam Asnyk
Nie mogłem tłumić dłużej Najsłodszych serca snów, Na listku białej róży Skreśliłem kilka słów. Słowa, co w piersiach drżały Nie wymówione w głos, Na listku róży białej Rzuciłem tak na los! Nadzieję, którąm pieścił, I smutek, co mnie truł, I wszystkom to umieścił, Com marzył i com czuł. Tę cichą serca spowiedź Miałem jej posłać już I prosić o odpowiedź Na listku białych róż. Lecz kiedy me wyrazy Chciałem odczytać znów Dojrzałem w listku skazy, Nie mogłem dostrzec słów. I pożółkł listek wiotki, Zatarł się marzeń ślad, I zniknął wyraz słodki, Com jej chciał posłać w świat! |
#6
|
|||
|
|||
Cytat:
To tak jak ja, wszędzie widzę bród, pięknie to Asnyk ujął. |
#7
|
|||
|
|||
Za moich młodych lat Adam Asnyk
Za moich młodych lat Za moich młodych lat Piękniejszym bywał świat, Jaśniejszym wiosny dzień! Dziś nie ma takiej wiosny, Posępny i żałosny Pokrywa ziemię cień. Za moich młodych lat Wonny miłości kwiat Perłowym blaskiem lśnił - Dziś blaski te i wonie Na próżno sercem gonię… Czarny je obłok skrył. |
#8
|
|||
|
|||
Zmarłej dziewicy Adam Asnyk
Zasnęła cicho i nic jej nie zbudzi: Ani płacz siostry, ani matki łkanie, Ani gwar obcych a ciekawych ludzi, Co otoczyli śmiertelne posłanie; Już jej dosięgnąć boleść nie jest w stanie, Zasnęła cicho i nic jej nie zbudzi. Na zawsze swoje zamknęła powieki, Spokojna, blada, smutna narzeczona Anioła, co ją poślubił na wieki; Jakoby w jasny posąg zamieniona, Zaziemskich widzeń jasnością olśniona, Na zawsze swoje zamknęła powieki. Ostatni uśmiech wykwit! na jej twarzy, A obok niego dziwne zamyślenie; Jeszcze się może nad jej kształtem waży Zbiegłego życia rozwiane marzenie, Więc choć ją wieczność ubrała w milczenie, Ostatni uśmiech wykwit! na jej twarzy. Z rozbitej czary idealnych marze iła zaledwie woń kwiatów wiosenną, Od rozczarowań wolna i od skażeń, Rzuciła czarę pod urnę kamienną I w sferę duchów wzlatuje promienną Z rozbitej czary idealnych marzeń. Rozmiłowana w nieśmiertelnym pięknie, Ukołysana pieśnią tajemniczą, Ani się grobu ciemności ulęknie, Ani zatęskni za życia goryczą, Ale uwieczni swą piękność dziewiczą, Rozmiłowana w nieśmiertelnym pięknie. Mistrzostwo śmierci i śmierci potęga Białego kwiatu utrwaliły białość. - Co życie w biegu niszczy i rozprzęga, To śmierć obleka w harmonijną całość, I nieskalaną daje doskonałość Mistrzostwo śmierci i śmierci potęga! W wiecznej pogodzie i w wiecznym spokoju Zakwita róża mistyczna zachwytu; Znikome kształty padły w życia boju, Lecz to, co boskie, na fali błękitu Wraca panować nad zmiennością bytu, W wiecznej pogodzie i w wiecznym pokoju. |
#9
|
|||
|
|||
Wzruszające wiersze.
Ostatnio edytowane przez kpwalski : 14-06-2015 o 08:20. |
#10
|
|||
|
|||
Wspomnienie Adam Asnyk Ach, tam! gdzie pierwsza witała mnie zorza, Gdzie tyle w życiu dosłyszałem gwaru, Przez te zastygłe i umarłe morza Wrócę tło uczuć młodzieńczych pożaru, Po kwiat się jeden schylę nad łez wodą, A może znajdę swoją duszę młodą; Taka, jak była w poranku stworzenia, Gdy biegła witać świat ten dla niej nowy Żądzą miłości, walki i cierpienia, W blask się jutrzenki przybrawszy różowy, I zakochana w własnych mar odbiciu, Zaczęła pierwszy poemat o życiu. O poemacie młodości! któż może Na twe wspomnienie obojętnym zostać? I widzieć ten sen i to kwiatów łoże, Na którym jasna spoczywała postać, I choć na chwilę nie spłonąć rozkoszą Wśród bliskich widzeń, które woń roznoszą? W maju, w urocze bogatym poranki, W kwitnącej życia chwili, z marzeń tęczy Komuż nie spływa niebiańskiej kochanki Widmo, co serce jak lutnię rozdźwięczy, I paląc piersi namiętnym oddechem, Komuż nie porwie duszy niebios echem?… Nikły meteor, lecz toruje drogę I nieśmiertelność pragnień w piersiach szczepi; Więc choć na widmie postawi się nogę, Boleść mu nowy piedestał ulepi, Gdzie stojąc skrzy się różowym płomieniem Do chwili, w której wszystko zajdzie cieniem. Gdzież jest to pierwsze rozkoszne zjawisko, Co się do piersi mej tuliło drżącej? Ach! tak daleko już i ach, tak blisko!… Odchodzi z wolna od wierzby płaczącej, Co ocieniała rozmarzone głowy, Słuchając sennej słowików rozmowy… Wracaj, o luba! wszakże zmierzch wieczorny Zranione serca zwykł zbliżać do siebie; Na ustach twoich zawisnę pokorny I całą pamięć przeszłości zagrzebię, Jak Feniks z własnych powstanie popiołów To opętane serce przez aniołów. Czy pomnisz dzień ten omamień bez trwogi, W którym miłości rzuciłaś mi słowo? A jam ci światy chciał rzucić pod nogi I innym życiem natchnąć je na nowo, Bom się tak uczuł wielki, dumny, silny, Że chciałem nawet wskrzesić świat mogilny. Jeżeli pomnisz dzień ten i wyrazy, Które się lały wezbranym potokiem, Wiedz, że wciąż do tej zielonej oazy Wybiegam sercem i myślą, i wzrokiem; U tego źródła, co tak żywo bije, Jak gołąb pióra obmywam i piję… A gdy się zdrojem tych wspomnień odświeżę, A gdy upoję miłości tej wonią, Znowu zaczynam kochać i znów wierzę, Że zdołam jeszcze wzlecieć w niebo po nią, I zapominam, com cierpiał i przeżył, Bylebym jeszcze chwilę dłużej wierzył… I zapominam, że mi już nie wolno Powrócić w przeszłość jasną i szczęśliwą, Że muszę naprzód drogą iść mozolną I snuć z swej piersi pajęcze przędziwo; Więc na to wszystko niepomny przez chwilę, Chcę przybrać skrzydła i barwy motyle Lecz już za późno! Duszy, co się wzbija, Motyle skrzydła unieść już nie mogą, Chwila upojeń bezpowrotnie mija, I dziś trza pełzać wydeptaną drogą, O żadne loty więcej się nie kusić, Milczeć i serce do milczenia zmusić. Do ciebie wrócić nie chcę i nie mogę, Bo już zaginął dawny kształt młodzieńczy; Długą przebyłem po przepaściach drogę, I dziś już żadna róża mnie nie wieńczy; Wolę się ukryć przed twym wzrokiem w cieniu I żyć młodością wieczną w twym wspomnieniu. Miałbym odsłonić przed tobą pierś pustą, W której wygasła siła i namiętność; Miałbym pozwolić pocałunku ustom, Na których usiadł chłód i obojętność? O nie! na wieki wolę się rozłączyć, Niż gorycz moje w twoje serce sączyć! Tak więc odchodzę, bez żalu, bez serca. Słowiki wspomnień do snu już się kładą, I tylko puchacz, posępny szyderca, Słyszeć się daje; ja twarz zwracam bladą I przez dzielący nas przeszłości cmentarz Rzucam pytanie: „Czy jeszcze pamiętasz?” |
#11
|
|||
|
|||
Święto umarłych Krzysztof Kamil Baczyński
Święto umarłych Smutek jakże ogromny. Zmierzch duszny dławi. Drzewa i dymy rosną, ziemia się łączy z przestrzenią; zachodzą w sobie jak włosy deszczu białymi kwiatami, to znów jak sięgnąć światło porasta brunatną ziemią. Ludzie i zioła jesienne zmieszani, splątani drżą, wiatr nimi targa i dzwoni, nie wiedzieć: w serca czy w liście, a oni coraz bledsi, a drzewa rumienią się, gną, jakby po kropli z nich piły, syciły swój kolor ich krwią. Jak ciężkie statki spływają na dno milczenia domy. W tym kraju ludzie żywi po jednym schodzą do ziemi, mieszkają w głębi ciemności coraz to niżej i niżej, a rude niebo z wolna zaludnia szelest cieni; nie wiedzieć, czy glina tak miękka, że stopy pochłania, gdy liże, czy taka przestrzeń już gęsta, że wchodzą powoli w śmierć po szarych stopniach powietrza. O co uderza pierś, kiedy w szumieniu cmentarza spotyka łodyg ruch? umarli to są, czy żywi tak przemieniają się w puch? I widać matki skośnie schodzące po murze jak cień; ich usta otworzą się, zamkną, lecz nie uchodzi krzyk. Nie wiedzą, czy to się zaczął ciężki jak kamień dzień, czy to jak sznur szary dusząc wloką się jeszcze sny, w których wydarto im dzieci, a może po prostu wzrok, bo już nie widzą i ślepe powietrze trzepotem tną jak ptaki, aż wreszcie spadają, dymy i szum je oddala. * Powietrze porusza skrzydłem, napędza ciemności jak fala, a z niej dziewczyna wyrasta pianą, szumi i świeci, nabrzmiewa kształtem, szeleści, ręce jak gałąź kwitnącą wyrzuca, jak woda opada, wiruje w liści zamieci, szuka, dłonie obraca, zaklina powietrze i ziemię, ale się cień nie zjawia, a cisza jeszcze jest głębsza, więc znowu wiruje jak strumień, zamienia się w wielką łzę. I spada milcząc boleśnie. To wszystko, co jeszcze umie. I tylko po niej cisza jak kwiatów pęk. * Znów deszczu szare różyczki pryskają, zmywają ślad, aż się z nich chmura wyłania ciężka, a może to z dołu pieni się obraz jak morze pochmurny, huczy jak koło. Oni ciągną powoli jak czarnej kurzawy bór, ciemnością dmie, czaszki trzeszczą, hełm uderza o kość. To się tak wieki zsuwają jak czarne warstwy gór i spada ciężar w morza, topi się, parska jak wosk. I idzie pomruk lwi zarytych w ziemię dział, a oni ślepi suną, żywi i martwi razem, dłoń potrąca o piszczel, serce o żeber chrzęst, idą omackiem, ciemność macają dłońmi jak mur. Ciężki toczy się poszum coraz to głośniej, już głazem, Aż świśnie, grzmotem się zwali i pęknie pieśń jak sznur. – „Nocy – śpiewają – nocy, straszliwa duszna powłoko, lepisz się gliną do stóp, a skuwasz pewniej niż stal. Tak się wypiętrzać jak morza powałą, aż ku obłokom i runąć znowu, i runąć. Cóż pozostaje? – żal? Żal tylko – chyba za mało – na pragnień lawinę huczącą, Żal tylko – chyba za śpiewnie – na śmierci oddech ogromny. Nocy straszliwa, nocy, gdzie ty się kończysz – tam rosną jak drzewa szumiące miasta błękitne i domy. Nocy, gdzie ty się kończysz? Bo nawet u grobu bram płaszcz twój do rzeki podobny wieje – to rzeka stracenia. Ziemio – odpowiedz!” – śpiewali. Milczała gorzka ziemia. I jeszcze szereg, i jeszcze, sztandarów trzepotał liść. Aż się zwaliły stulecia, cisza zapadła bez przemian, jak toń spokojna i obca, nawet nie marszczył jej wiatr. I tylko serce słychać, jak dudni, jak głuchym gra krokom, gaśnie, podrywa się, tłucze: dokąd to? dokąd to? dokąd? |
#12
|
|||
|
|||
Rimbaud Broniewski
„O nie, nie śpiewać tym, co klaszczą, i nie iść tam, gdzie spieszą tłumnie, lecz pieśnią ważyć się, jak jastrząb, wysokim lotem, groźnie, dumnie, nikomu pieśni nie dać dotknąć, czy wznosi wzwyż, czy w otchłań spycha, czy każe w taką iść samotność, gdzie żywym nie ma czym oddychać…” Tak myślisz patrząc w świt, poeto, i z wolna idziesz przez bulwary nad brzeg: Sekwana zda się Letą, po której łodzią płynie Paryż. Posłuchaj! W zgiełku targowiska, gdzie wsiąkła w ziemię święta czerwień, tłum źre i ślinę leje z pyska, tańcuje, parzy się na ścierwie i rzyga… – Stój, posłuchaj jeszcze, niech gniew i wstręt, i ból dojrzewa! - w pijackiej czkawce tobie wrzeszczą: „Poeto, przyjdź i dla nas śpiewaj!” To miasto dławi cię i mierzi, przeraża, wstrząsa, lecz zachwyca: patrzyło dumnie w oczy śmierci, gdy wyszła hulać po ulicach! Upiory z ulic tych wyrosły, i serce twoje co dzień wietrzy okrutny zapach krwi i wiosny ze rżenia tłumów, z łkania wierszy. A może serce ci podarli, wdeptali w błoto ludzkich łez? A może tamci – to umarli, a żywi tam – na Pére Lachaise?… Nie, ty nie będziesz przewoźnikiem żyjących trupów łodzi wstrętnej - odejdziesz dumny, obojętny i żegnać się nie będziesz z nikim. Jak gdybyś schodził z tej planety (ty wiesz, że nie ma dokąd odejść), zabierzesz tylko gniew poety, a wiatrom świata oddasz młodość. I tak na zawsze. Zamiast wieści, milczeniem wzgardę prześlesz tłumom. Lecz jakiż ciebie świat pomieści z tak wielką dumą i zadumą? |
#13
|
|||
|
|||
Słońce - Broniewski
Słońce mnie piekło w Uzbekistanie, w Persji i w Palestynie – i pierwsza myśl : niech zginie! a druga myśl: niech zostanie. Co ja bym robił bez słońca? … (to coś dla dzieci) słońce, słońce, słońce! niechaj przyjdzie, niech świeci! Niech zaświeci słońce nad światem biednym, niech świeci zimą i latem nad całym światem i nade mną jednym. |
#14
|
||||
|
||||
To podręcznik ma być. Jeśli tak to jakie kryteria bierzesz pod uwagę? Jeśli zechcę to poczytam słowo poetyckie drukowane, albo w zależności od nastroju wyszperam w sieci smutne lub wesołe wiersze. Kopiuj, wklej to nic trudnego tylko po co któryś raz to robić na forum. Nie lepiej to sobie w komputerze umieścić.
|
#15
|
|||
|
|||
Szperając w komputerze znaleźć można dużo niegodnych uwagi wierszy, tu jednak są wiersze wybrane i piękne, chętnie zaglądam do tego kącika.
|
#16
|
|||
|
|||
Cytat:
kpwalski Wnukowi Broniewski Podrośniesz, czytać będziesz Słowackiego, a kiedy wstąpisz w dramatyczne ognie, zapytasz – dzieckiem wciąż będąc-: „Dlaczego ani nas złamie to, anie nie pognie, że – ot – o klęskach bajka Szekspirowa snuje się prawie pogodnie? A Lilla z wężami gada? I na co są słowa, jeśli tragedia – to prawie idylla?” Posłuchaj, wnuku: Maria Zarębińska nie zawiązanej nie miała koszuli, gdy się zamknęła brama oświęcimska, gdy ją męczyli, gdy ją psami szczuli, kiedy spełniała bezduszne roboty, jak niewolnica – ach! jak bardzo wolna! - a już obcięli jej włos rdzawozłoty, oczy jej były zacięte, jak wojna… Wnuku, jej włosy leżą w Oświęcimiu wśród kupy włosów ludzkich – nie do wiary turystom – pomnij: Maria jej na imię, a jeśli szukasz Słowackiego miary, to wiedz, że ona weszła tak jak Lilla w muzyczną trumnę, a jej włosy-struny wicher historii trąca i nasila, budząc zbutwiałe harfy, a nie struny. Pamiętaj! twoja krew jest oświęcimska! Szanuj to, wnuku, gdy umierać przyjdzie. Pamiętaj imię : Maria Zarębińska, i podnieś pięść, i pójdź na przekór krzywdzie. |
#17
|
|||
|
|||
BABULEJ I BABULEJKA- Brzechwa
Pod Oszmianą nad Wilejką Żył Babulej z Babulejką, Ona była czarodziejką, On – rzecz prosta – czarodziejem I jadali mak z olejem Babulejka z Babulejem. Babulejka raz powiada: „Babuleju, tak się składa, Że mam starą koźlą skórę Odwieźć dziś na Łysą Górę.” Więc Babulej z Babulejką Pojechali taradejką. Nagle koń okulał w drodze, Aż Babulej zaklął srodze. „Jeśli kuleć chcesz, to kulej!” – Rezolutnie rzekł Babulej I zostawił konia w tyle. Taradejka jedzie milę, Jedzie drugą, wtem na trzeciej Koło wprost do rowu leci, Aż Babulej parsknął śmiechem: „Ładna jazda z takim pechem, Cóż – na miotle jeżdżą wiedźmy, To my na trzech kołach jedźmy!” Jadą dalej, wtem na szosie Pogubili obie osie. „Mocniej siedź na taradejce” – Rzekł Babulej Babulejce I ze śmiechem ściągnął lejce. Tym sposobem znów przebyli Siedem mil. Na ósmej mili Taradejka się rozpadła, Babulejka tylko zbladła, A Babulej tak powiada: „Zawsze jest na wszystko rada – Bat nam został w tej podróży, Niech w podróży dalszej służy.” Więc na bacie siedli wierzchem, Pojechali, a przed zmierzchem Byli już na Łysej Górze I na koźlej siedząc skórze Zajadali mak z olejem Babulejka z Babulejem. |
#18
|
||||
|
||||
Kochać I Tracić Pragnąć I żałować
Padać Boleśnie I Znów Się Podnosić Krzyczeć W Tęsknocie Precz I Błagać Prowadz Oto Jest życie Nic ,a Jednak Dosyć Iść W Toń Za Perłą Ocudu Modzie Ażeby Po Nas Zostały Jedynie ślady Na Piasku I Kręgi Na Wodzie Motto Polskiego życia
__________________
|
#19
|
||||
|
||||
Cwieto zwracam uwagę na niestosowność pominięcia
tytułu wiersza i Autora. Następnym razem "bezimienne" wpisy w tym i innych wątkach, w dziale: KSIĄŻKA, LITERATURA, POEZJA będą usuwane. Dla niewtajemniczonych info.: Autorem wiersza "Kochać i Tracić" jest Leopold Staff. Kochać i tracić, pragnąć i żałować, Padać boleśnie i znów się podnosić, Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!" Oto jest życie: nic, a jakże dosyć... Zbiegać za jednym klejnotem pustynie, Iść w toń za perłą o cudu urodzie, Ażeby po nas zostały jedynie Ślady na piasku i kręgi na wodzie. - Cz |
#20
|
||||
|
||||
Edward Estlin Cummings.
Mówiłem do ciebie
mówiłem do ciebie uśmiechem a ty nie odpowiedziałaś twoje usta są struną szkarłatnej muzyki Ach, przyjdź czy życie nie jest uśmiechem? mówiłem do ciebie pieśnią a ty nie słuchałaś twoje oczy są wazą boskiego milczenia Ach, przyjdź czy życie nie jest pieśnią? mówiłem do ciebie duszą a ty nie byłaś zdziwiona twarz twoja jest snem zamkniętym w białym aromacie Ach, przyjdź czy życie nie jest miłością? mówię do ciebie mieczem a ty milczysz twoje piersi są grobem miększym od kwiatów Ach, przyjdź czy miłość nie jest śmiercią? Noszę Twe serce z sobą Noszę Twe serce z sobą - noszę je w sercu moim Nigdy się z nim nie rozstaję - gdzie idę Ty idziesz ze mną; Cokolwiek robię samotnie Jest to także twoim dziełem, Kochanie I nie znam lęku przed losem bo Ty jesteś moim losem Nie pragnę piękniejszych światów - Ty jesteś mój świat prawdziwy Ty jesteś tym co księżyc od dawien dawna znaczył Tobą jest to co słońce kiedykolwiek zaśpiewa Oto jest tajemnica której nie dzielę z nikim Korzeń korzenia Zalążek pierwszy zalążka Niebo nieba nad drzewem co zwie się życiem; I rośnie wyżej niż dusza zapragnie I umysł zdoła zataić Cud co gwiazdy prowadzi po udzielnych orbitach Nosze Twe serce z sobą - noszę je w sercu moim. tłum. Julia Hartwig
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Poezja śpiewana. | Renatas46 | Muzyka | 332 | 09-01-2020 18:18 |
Tylko Poezja Miłosna | Scarlett | Książka, literatura, poezja | 440 | 25-02-2012 12:51 |
Poezja refleksyjna,nie zawsze poważna | donka | Książka, literatura, poezja | 415 | 29-01-2011 11:03 |
Poezja... w gipsie | czarna | Książka, literatura, poezja | 9 | 04-09-2008 19:47 |
Poezja | lucyna | Książka, literatura, poezja | 2 | 15-01-2008 22:41 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|