|
Senior Cafe | Profil | Znajomi | Ulubione wiersze elizki | Dyskusje | Strona startowa | Galeria | Koci świat | Blog |
By-passy
02-28-2013 07:39 PM
13 lutego ,no w taki dzień akurat, poszliśmy z mężem do kardiologa na okresowe badania kontrolne.
Trochę wcześniej wymusiłam te wizytę,bo ostatnio mąż skarżył się na pobolewanie w ramieniu i łokciu.2 lata po podwójnym zawale minęły jak strzelił z bata.Wtedy,tuż przed świętami Bożego Narodzenia,w naszym koneckim szpitalu najpierw lekarze z pogotowia,potem kardiolog uratowali mu życie.Na szczęście ja i syn ,nad ranem ,gdy śmierć stanęła w naszym domu ,byliśmy obok niego.
Bogu należy nam dziękować za dar największy.
3 stenty na tętnicy wytrzymały 2 lata.Teraz znowu zaczęły się zadyszki i bóle wieńcowe.
Nasz kardiolog zbadał męża i zdecydował o konieczności wstawienia by-passów.Wydawało się,ze będzie można zrobić operację bez otwierania mostka.
W tym celu ,transportem sanitarnym ,mąż pojechał do kliniki kardiologicznej w Katowicach Ochojcu.
Na drugi dzień po przybyciu odbyła się operacja.Okazało się konieczne cięcie mostka,ale operacja z bijącym sercem.To właśnie pozwoliło na szybki powrót do dobrego samopoczucia .Mąż już jest w domu.
Nie pobierano mu naczynia z nogi.To także komfort.
Nie do uwierzenia,że tak naprawdę żle się czuł tylko ze dwa dni .
Rana świetnie się goi.Mąż nie nosi żadnych opatrunków.
Cierpieliśmy wszyscy z niepokoju.
Słyszę go teraz jak robi sobie kolację i śpiewa.
Komu teraz dziękować? Tylko Tobie Panie.
Za dar życia i za wspaniałych ludzi,których spotkaliśmy w chwilach grozy.
Wierzyć w szczęśliwe zakończenie trzeba zawsze.
Dziś jest miesiąc po operacji.
W drugim tygodniu bolało jakoś bardziej. Juz szwy zostały zdjete. Moze właśnie dlatego.
Kichanie,kaszel byle jaki, spędzał nam sen z oczu i budził strach.Jednak nic sie nie stało.
Spanie na plecach stało się uciążliwe.3 poduszki,by płuca były wyzej,dokuczają.Zwłaszcza,że wczesniej wystarczała jedna niegruba i malutka poduszeczka pod ucho.
Po kontroli w poradni maż poczuł sie lepiej,zachęcony przez lekarza pomyślnymi wiadomościami,że wszystko jest tak jak trzeba.
Spacerujemy,spacerujemy,chociaz pogoda niezachęcająca . Trzeba unikać kaszlących i kichających.
Nie wolno dżwigać, pomagać w odśnieżaniu. To na mojej niestety głowie i moich rękach.
Powoli wracają siły,ale siedzenie w fotelu i na kanapie jest zdecydowanie niewskazane. Walczę z tym...... często bezskutecznie.
Rozcięcia ładnie się goją.
Oby tak dalej.
13 lutego ,no w taki dzień akurat, poszliśmy z mężem do kardiologa na okresowe badania kontrolne.
Trochę wcześniej wymusiłam te wizytę,bo ostatnio mąż skarżył się na pobolewanie w ramieniu i łokciu.2 lata po podwójnym zawale minęły jak strzelił z bata.Wtedy,tuż przed świętami Bożego Narodzenia,w naszym koneckim szpitalu najpierw lekarze z pogotowia,potem kardiolog uratowali mu życie.Na szczęście ja i syn ,nad ranem ,gdy śmierć stanęła w naszym domu ,byliśmy obok niego.
Bogu należy nam dziękować za dar największy.
3 stenty na tętnicy wytrzymały 2 lata.Teraz znowu zaczęły się zadyszki i bóle wieńcowe.
Nasz kardiolog zbadał męża i zdecydował o konieczności wstawienia by-passów.Wydawało się,ze będzie można zrobić operację bez otwierania mostka.
W tym celu ,transportem sanitarnym ,mąż pojechał do kliniki kardiologicznej w Katowicach Ochojcu.
Na drugi dzień po przybyciu odbyła się operacja.Okazało się konieczne cięcie mostka,ale operacja z bijącym sercem.To właśnie pozwoliło na szybki powrót do dobrego samopoczucia .Mąż już jest w domu.
Nie pobierano mu naczynia z nogi.To także komfort.
Nie do uwierzenia,że tak naprawdę żle się czuł tylko ze dwa dni .
Rana świetnie się goi.Mąż nie nosi żadnych opatrunków.
Cierpieliśmy wszyscy z niepokoju.
Słyszę go teraz jak robi sobie kolację i śpiewa.
Komu teraz dziękować? Tylko Tobie Panie.
Za dar życia i za wspaniałych ludzi,których spotkaliśmy w chwilach grozy.
Wierzyć w szczęśliwe zakończenie trzeba zawsze.
Dziś jest miesiąc po operacji.
W drugim tygodniu bolało jakoś bardziej. Juz szwy zostały zdjete. Moze właśnie dlatego.
Kichanie,kaszel byle jaki, spędzał nam sen z oczu i budził strach.Jednak nic sie nie stało.
Spanie na plecach stało się uciążliwe.3 poduszki,by płuca były wyzej,dokuczają.Zwłaszcza,że wczesniej wystarczała jedna niegruba i malutka poduszeczka pod ucho.
Po kontroli w poradni maż poczuł sie lepiej,zachęcony przez lekarza pomyślnymi wiadomościami,że wszystko jest tak jak trzeba.
Spacerujemy,spacerujemy,chociaz pogoda niezachęcająca . Trzeba unikać kaszlących i kichających.
Nie wolno dżwigać, pomagać w odśnieżaniu. To na mojej niestety głowie i moich rękach.
Powoli wracają siły,ale siedzenie w fotelu i na kanapie jest zdecydowanie niewskazane. Walczę z tym...... często bezskutecznie.
Rozcięcia ładnie się goją.
Oby tak dalej.
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:20.