menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

... Zapiski na skrawku dysku... Dziady... uczta i ogień dla słowiańskich dusz...
11-01-2011 08:22 PM

Jesień, pełnymi garściami, sypie liście. Wprost pod stopy. Miesza złoto października i smutek listopada. Liście szeleszczą jak... kartki czytanej książki. I tyle w nich smutku, nostalgii, zadumy... uczuć i myśli nie precyzowanych do końca, nie nazywanych... a przecież za pół roku świat zmartwychwstanie, zazieleni się trawa, wyrosną nowe liście, wiosna wybuchnie majem... czy ma znaczenie pozorna śmierć?

Dziś nie straszą dynie. Zniszczone, rozbite, nikomu już niepotrzebne leżą na śmietnikach. Wystraszyły złe i psotne duchy. Dostarczyły dzieciakom uciechy. Spełniły swoją rolę i mogą odejść. Przeminąć. Razem z innymi kolorami jesieni.
Dziś dzień zadumy, wspomnień i łączności z przodkami. Właściwie dzień dzisiejszy jest katolicką radością zbawienia, wspomnieniem dusz cieszących się wiekuistym rajem.
Jutro wspomnienie wszystkich zmarłych - Dzień Zaduszny.

Nieśmiało myślę, że właśnie w Dniu Zadusznym powinniśmy zapalać światła na cmentarzach, wspominać przodków - zgodnie z odwieczną słowiańską tradycją, starszą od chrześcijaństwa. Ogień miał wskazywać/rozświetlać drogę duszom przybyłym z zaświatów ale również uniemożliwić wyjście na świat upiorom, czyli duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią np. samobójców. Przez cały rok każdy przechodzący powinien położyć gałązkę na mogile czy rozstajach dróg, by w ten sposób ułożyć stosy podpalane w noc Dziadów...
Echem tych zwyczajów jest zapalanie zniczy (ongiś lampek maślanych i świec).

Wiadomo, że zmarli przodkowie, czyli Dziady pozostający w Nawiach Weli, patrzą z góry na swój ród i starają się go wspomagać. Dbałość o dusze zmarłych i pamięć przodków jest obowiązkiem wobec tych co odeszli i wobec bóstw. Kto nie pamięta o Dziadach, o tym i oni nie pamiętają. Kto nie ma w opiece ich grobów, tego oni nie mają w swej opiece. Kto pomija obrzędy wobec bóstw Zaświatów, ten zostanie pominięty, gdy otworzą się drzwi do lepszej Nawi...
Cztery razy w roku (dwa największe: wiosenne - Święto Welesa i jesienne - Święto Peruna) nasi przodkowie świętowali -
- Słowiańskie Dziady.
Wydaje się - temat znany, wręcz banalny. A kiedy zaczęłam szukać trafiłam na mur. Dziady Zimowe zachowały się w tradycji jako wieczerza wigijna. I te są nam bliskie, powtarzamy je w każdym grudniu, wierząc głęboko w ich chrześcijańskie korzenie. Dziady jesienne owiane są tajemnicą. Przekartkowałam Gieysztora, Szyjewskiego, Brucknera, Moszyńskiego, nawet do Białczyńskiego zajrzałam. I co? Nie ma opisu rytuału. A przyznam się, że na Białczyńskiego bardzo liczyłam.
Cóż mi pozostało? Wieszcz i lektury szkolne?

Mickiewicz brał udział w obrzędzie Dziadów w Solecznikach, 50 km od Wilna, w 1821 roku, możemy więc mieć nadzieję graniczącą z pewnością, że śpiewy obrzędowe, gusła i inkantacje, są wiernie odtworzone (z pamięci obrzędu lub choćby z gminnej poezji). Wielki Szekspir w "Makbecie" także przekazał wiernie opis rytuału wiedźm...
Rytuał opisany przez Mickiewicza, jak wszyscy pamiętamy, polegał na przygotowaniu uczty podczas której wzywane były duchy. Według wierzeń: modlitwa, jedzenie i obrzędowe śpiewy, przynosiły ulgę cierpiącym duszom czyśćcowym. Zmarli tego dnia mogą się zmaterializować i uzyskać pomoc w zbawieniu. Tak więc żywi są potrzebni umarłym (przebaczenie, modlitwa, pamięć, pokarm, ogień), ale również umarli są potrzebni żywym, bo pokazując własne błędy ostrzegają żywych przed popełnianiem podobnych.
I wszystko to: w imię Ojca, Syna, Ducha...

Żeby z wątku nie wypaść... jeszcze kawałek literatury - Wł. Reymont.
"Kuba wyjął z zanadrza parę oszczędzonych skibek chleba, rwał je w glonki, przyklękał i rozrzucał po mogiłach.
- Pożyw się, duszo krześcijańska, co cię wypominam w wieczornym czasie, pożyw się, pokutnico człowiecza, pożyw się! - szeptał z przejęciem.
- Wezną to? - pytał cicho Witek zatrwożonym głosem.
- Przeciech! Ksiądz żywić nie da!... w beczki drugie kładą, ale tym biedotom nic z tego.,. Księdzowe albo i dziadoskie świnie mają wyżerkę... a dusze pokutujące głód cierpią...
- Przyjdą to?...
- Nie bój się...wszytkie te, co czyścowe męki cierpią... wszystkie. Pan Jezus odpuszcza je na ten dzień na ziemię, żeby swoich nawiedziły...
- Żeby swoich nawiedziły! - powtórzył z drżeniem Witek.
- Nie bojaj się, głupi, zły dzisiaj nie ma przystępu, wypominki ano odganiają go, i te pacierze, i te światła...A i Pan Jezus sam chodzi se dzisiaj po świecie i liczy; gospodarz kochany, co mu ta jeszcze dusz ostało, aż se wybierze wszystkie, wybierze... Dobrze baczę, jak matula mówili, a i stare ludzie przytwierdzają...
- Pan Jezus se chodzi dzisiaj po świecie! - szeptał Witek i oglądał się bacznie...
- Ale, zobaczysz ta... to ino święte widzą abo i zasie pokrzywdzone najbarzej...
/.../
Wieś była cicha mimo święta, drogi były puste, karczma zamknięta, a gdzieniegdzie tylko przez małe zapocone szybki błyskały światełka i płynęły ciche śpiewy pobożnych i głośne modlitwy odmawiane za zmarłych...
Z trwogą wysuwano się przed domy, z trwogą nasłuchiwano szumów drzew, z trwogą patrzano w okna, czy nie stoją, nie jawią się ci, co w dniu tym błądzą, przygnani tęsknotą i wolą Bożą... czy nie jęczą pokutniczo na rozstajach... czy nie zaglądają przez szyby żałośnie?..
A gdzieniegdzie, starym zwyczajem świętym, gospodynie wystawiały na przyzby resztki wieczerzy, żegnały się pobożnie i szeptały:..
- Naści, pożyw się, duszo krześcijańska, w czyścu ostająca...
Wśród ciszy, smętku, rozpamiętywań, lęku płynął ten wieczór Zaduszek..."
Obydwa opisy nie dotyczą słowiańskich Dziadów, choć tak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Zarówno w opisie Mickiewicza jak i Reymonta obrzęd jest wynikiem nałożenia i przemieszania prastarych zwyczajów żywych od wieków wśród ludu oraz narzuconego chrześcijaństwa. Elementów chrześcijańskich jest nawet więcej niż pogańskich tzn. słowiańskich, bo (wg Brucknera) -
- Słowianie nic o piekle ani żadnym diable nie wiedzieli, naw ani siedziba welów nie są piekłem ani Weles diabłem - to są nabytki chrześcijańskie. Raj, ruski (w)irej, oznaczał tylko ciepłe kraje, dokąd ptactwo dąży na zimę.
O czyśćcu nie wspominam, bo i to pojęcie było Słowianom całkowicie obce.
Kościół Katolicki został zmuszony zaakceptować (zresztą nie po raz pierwszy to, czego do końca nie był wstanie 'wykorzenić') święto jesienne, ustalając je na konkretny dzień – 1 listopada, rozszerzając je nieco później o następny (Zaduszny) dzień. Cześć i pamięć dla zmarłych była bowiem szczególną cechą Słowian i ich rodzimych zwyczajów.

Życie pozagrobowe uznawano za ciąg dalszy doczesnego. Na drogę dawano zmarłemu to co najpotrzebniejsze: pokarm, odzież, broń, igły, biżuterię... Stwierdzenie Thietmara, że "w przekonaniu Słowian ze śmiercią wszystko się kończy" jest (wg wielu naukowców) błędne. Prawdopodobnie chodziło o brak u Słowian pojęcia pośmiertnej kary i nagrody, jak jest w chrześcijaństwie... ale wierzyli oni w istnienie duszy u ludzi i zwierząt. Według językoznawców dusza, w zgodzie z jej prasłowiańskim źródłosłowem, była tchnieniem utożsamianym z oddechem - przejrzystą, subtelną materią wypełniającą ciało, którą można wyzionąć. Przedstawiana była (symbolicznie) pod postacią ptaka, rzadziej motyla, świetlika lub pszczoły.
Słowianie wierzyli, że elementów duchowych w człowieku było więcej, a ich losy pośmiertne były różne. Jeden z tych pierwiastków jako iskra boża stanowił reinkarnowany element życia, który po śmierci (poprzez Wyraj Niebianski lub też Drzewo Przodków) powracał na ten świat by się odrodzić. Drugi przenikał na inną płaszczyznę bytowania lub też (jako cień mogący w pewnych określonych sytuacjach stanowić zagrożenie dla żywych) odsyłany był lub też odchodził jak najwcześniej do Nawii, by zjednoczyć się z przodkami.

Białczyński twierdzi, że w każdym człowieku mieszka dusza, która składa się z trzech małych duszyczek. Ostatnia z nich opuszcza ciało dopiero w chwili pogrzebania lub spalenia zwłok. Pierwsza wychodzi dusza-oddech, zaraz za nią dusza-myśl. Krążą nad ciałem czekając aż je opuści dusza-żywot. Wtedy trzy duszyczki mogą się połączyć, a Nawki zabierają człowieka-ducha ze sobą, wzbijając się w niebo, gdzie krąży już Umor-Znicz-Strasz Welański, który przewozi go w Zaświaty-Welę.

Nawie są miejscem do którego podążają duchy zmarłych, królestwem śmierci rządzonym przez Welesa, którego tron miał znajdować się na środku morza znajdującego się w centrum Nawii (wg innych źródeł - w bagnie). Inne wyobrażenia Nawii łączą je z pastwiskami, na których pasterz Weles wypasa dusze zmarłych (podobnie: źródła hetyckie i wedyjskie). Dostępu do Nawii bronił ogromny potwór chaosu - Żmij, przedstawiany jako wielki gad lub płaz oplatający korzenia drzewa kosmicznego. Inne określenia 'potwora' (a może określenia innych stworzeń świata chaosu) to Czerw oraz Ad (na Rusi). Niektóre źródła podają, że Ad to także nazwa Bram Nawii. bliski kontakt świata zmarłych i żywych (obecne również w tradycji bożonarodzeniowej).

Jeszcze słowo o bajecznej krainie zwanej Wyrajem, do której na zimę odlatują ptaki (także czasem pod ich postaciami dusze ludzkie) i z której przychodzi wiosna. Znajdować się miała na końcu Drogi Mlecznej (przez część Słowian zwaną Ptasią, Gęsią lub Żurawią, względnie po prostu Drogą lub - jako, że w wyobrażeniach symbolicznych ptak był najpospolitszą postacią, przybieraną przez duszę ludzką - Drogą Dusz).

Według jednej z koncepcji pierwotnie był tylko jeden Wyraj, jednak w okresie późniejszym (prawdopodobnie pod wpływem kontaktów z chrześcijaństwem) zrodził się podział raju na krainę górną (tożsamą z Wyrajem) oraz dolną (prawdopodobnie tożsamą z dotychczasowymi Nawiami).
Ostatecznie w folklorze funkcjonował podział na:
  • Wyraj niebiański, ptasi. Umiejscowiony w górnej części (w koronie) kosmicznego drzewa. Na jego straży stał Złoty Kur lub Raróg. Raj ten, wiecznie zielony, nie był ostateczną siedzibą duchów choć zdarzało się, że jak ptaki wracać do niego miały te dusze zmarłych, których życie się nie dopełniło (w czym upatrywać można pewną formę reinkarnacji).
  • Wyraj podziemny, wężowy lub smoczy. Rodzaj dolnego raju utożsamiany z położonym na dnie otchłani królestwem przodków. Umiejscowiony był w dolnej, podziemnej części kosmicznego drzewa. Na jego straży miał stać rozpościerający się na jego korzeniach Żmij.


...Kolejny raz zachwyciłam się bogactwem słowiańskich wierzeń; zawsze tak się dzieje kiedy o nich mówię lub piszę...
...Kolejny raz stawiam światło w oknie; zapraszając na ucztę wskazuję drogę...
...Kolejny raz zapalę jutro znicz na starym cmentarzysku; obok 'światła' położę kwiat, świerkową gałązkę, okruchy chleba i kawałek miodowego plastra...



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:11.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.